Arkadiusz pisze:Następną kwestią jest podejście do teorii ewolucji, nadal nauczanej w wielu krajach, jako do nauki.
Przypominam sobie z wykładu Jayapataki Maharaja (z warszawskiej świątyni), jak odpowiadał on na pytanie o prawdę. Mówił on między innymi o tym, że zgodnie z Wedami prawdę nazywa się sat, wtedy prawdą jest zawsze prawda a to, co nie jest prawdą nigdy nie jest prawdą, ale może wydawać się prawdą przez jakiś czas, lecz tej tymczasowej prawdy nie uważa się za prawdziwą prawdę.
Podał też przykład osoby, która może śnić, że zaatakował ją tygrys i krzyczeć w tym śnie, doświadczać niepokoju, ale to tylko sen, a nie realne zdarzenie. Ten sen istniał, był prawdziwy, ale nie bylo to coś co rzeczywiście przydarzyło się tej osobie na jawie.
Dlatego też z powyższych powodów nie mam problemu z teorią ewolucji. Teoria ewolucji może być sobie tą prawdą naukową, ale jest niczym ten sen i jest to też prawda względna.
Jeżeli Wedy przedstawiają te sprawy inaczej niż nauka nie znaczy to wówczas dla mnie, że poglad wedyjski jest fałszywy, ta naukowa teoria jest po prostu takim prawdziwym modelem, ale stworzonym przez ograniczone istoty ludzkie i tym samym czymś ograniczonym i względnym. Skupianie się wyłącznie na tym śnie lub przyjmowanie go za prawdę sat nie wydaje mi się czymś na tyle atrakcyjnym, żeby takie podejście przyjmować.
Nie możemy też siłą zmuszać jakichś naukowców (nie dotyczy to wszystkich naukowców, są wśród nich również teiści) do przyjęcia światopoglądu wedyjskiego.
Powody tego świetnie ujął w swojej książce ("Tożsamość obcych", s. 402-403) dr Richard L.Thomson:
"Zgodnie z podstawową ideą wedyjską, wszechświat stwarzany jest jako plac zabaw dla dusz próbujących się cieszyć życiem w oddzieleniu od Najwyższej Istoty. Gdyby owe dusze posiadały pełną wiedzę o rzeczywistości, znałyby pozycję Najwyższego i wiedziały, że tego rodzju przyjemność w oddzieleniu jest niemożliwa. Wszechświat stwarzany jest więc jako miejsce złudzenia, czyli mayi, w którym dusze takie mogą dążyć do osiągnięcia swych własnych, oddzielnych celów.
Kolejnym przejawem światopoglądu wedyjskiego jest to, iż Najwyższy Byt pragnie, by powróciły do Niego dusze łudzone przez materię, które znajdują się wewnątrz wszechświata. Powrót taki może mieć jednak sens tylko, gdy jest dobrowolny. Prawdziwą esencją duszy jest nieprzymuszone działanie z miłości. Jeśli więc duszę zmusza do działania nadrzędna siła, taka esencja nie da się urzeczywistnić. Stąd Najwyższy Byt próbuje przekazywać duszy wiedzę - w sposób subtelny, który nie tłumi jej wolnej woli - o tym jak do Niego wrócić. (…)
Ogólne złudzenie mayi zawiera wiele złudzeń podrzędnych. (…)
Wszystkie te złudzenia umożliwiają pojedynczej duszy działać zgodnie z wolną wolą, mimo iż znajduje się ona pod wyższa kontrolą.
Równocześnie złudzenia te nie są aż tak silne, aby poszukiwacz prawdy nie mógł jej znaleźć. Gdyby maya była tak silna, że powstrzymywałaby każdy wysiłek dążenia do prawdy, również i to tłumiłoby wolną wolę ludzką. Według systemu wedyjskiego, Najwyższa Istota organizuje zstąpienia do świata materialnego nauczycieli, aby przekazywali uwarunkowanym duszom wiedzę transcendentalną. Przez planowe działanie mayi, ludzie – jeśli tego pragną – zawsze znajdą liczne wymówki, by usprawiedliwić negację tych nauczycieli. Jeśli jednak chcą wyższej wiedzy, przedstawi im się wystarczającą liczbę dowodów, która pozwoli odróżnić ją od złudzenia."
Uważam, że draniami mogą okazać się sami ludzie (nawet naukowcy) jeśli wykorzystują autorytet nauki do jakichś swoich prywatnych, czy niecnych celów. Dlatego uważam, że nauka (nauki przyrodnicze) sama w sobie – jeśli jest czysta - nie stanowi problemu. Podobnie jest z wiedzą wedyjską. Jakiś naukowiec może wiedzy wedyjskiej nie uznawać za wiedzę godną uwagi, ale jest to jego prywatna opinia, a nie samej nauki.