Komentarze do artykułu "Samobójstwo jako prayaścitta...

Jak dużo dumasz, to dużo pisz. "Zaawansowana wiedza powinna zostać użyta do ustanowienia chwał Pana i w tym leży jej prawdziwy sens. Wiedza naukowa zatrudniona w służbę dla Pana i wszystkie podobne czynności są w rzeczywistości hari-kirtana, czyli gloryfikacją Pana." - 01.05.22 Zn.
Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Komentarze do artykułu "Samobójstwo jako prayaścitta...

Post autor: Purnaprajna » 02 gru 2008, 14:15

Poniżej odpowiadam na komentarz Madhavacarana Prabhu dotyczący artykułu "Samobójstwo jako prayaścitta, czyli o stanie polskiego gazownictwa".
Madhavacaran pisze:Ciekawy artykuł. Jeśli mogę mieć uwagę:

"Aczkolwiek akt samobójstwa sam w sobie jest czynem moralnie neutralnym, gdyż w zależności od stanu świadomości i motywacji będącej pod wpływem różnych jakości gun może on przynieść zróżnicowane efekty, począwszy od degradacji świadomości, poprzez jej awans, aż do całkowitego wyzwolenia z materialnej egzystencji,"

Nie bardzo mogę się zgodzić, że samobójstwo samo w sobie jest moralnie neutralne, skoro pisma i acaryowie określają go jako grzeszna czynność i nie pochwalają go. Co więcej, argumentacja, którą podałeś w tej kwestii wskazuje raczej, ze nie jest on neutralny, skoro przynosi degradację żywej istoty, a w wyjątkowych przypadkach (które nas nie dotyczą) powoduje jej wzniesienie.
Dziękuję Madhav za komentarz, gdyż daje mi on możliwość rozwiania ewentualnych wątpliwości.

Pisząc, że "akt samobójstwa sam w sobie jest czynem moralnie neutralnym" przyjmuję pozycję konsekwencjonalizmu. Konsekwencjonalizm stanowi modus operandi samego Śri Kryszny, a więc jest polecany w procesie tworzenia ocen moralnych. Ten typ moralności ocenia moralną wartość czynu na podstawie jego końcowych rezultatów. Innymi słowy, jeżeli istnieje możliwość, że nawet powszechnie uważany za niemoralny czyn, a w tym konkretnym przypadku samobójstwo, przynosi wyższe dobro, to jest on uważany za moralny, a w wielu przypadkach uznany nawet za bohaterski i godny wszelkiej pochwały.

Przykładem niech będzie postawa ojca Maksymiliana Kolbe, który z pewnością zdawał sobie sprawę, że popełnia samobójstwo, wybierając śmierć głodową w zamian za skazanego współwięźnia w Oświęcimiu. Rezultatem podjęcia decyzji o zakończenia swojego życia było przyznanie mu statusu bohatera, a następnie jego kanonizacja przez samego papieża. Jak z tego widać, poświęcenie własnego życia w wyższym celu, które jest niewątpliwie pewną formą samobójstwa, stanowi uniwersalnie docenianą cnotę, pochwalaną nawet w społeczeństwie osób nie podążających za wedyjską dharmą.

Twój komentarz, prawdopodobnie zupełnie nieświadomie, stawia pisma i aczarjów na pozycji kantowskiej deontologii, która jest potępiona w Mahabharacie, w opowieści o ślubującym mówienie tylko prawdy mędrcu, którego "prawdomówność" przyczyniła się do rzezi niewinnych ludzi ukrywających się przed morderczymi zbirami, i który za swą "moralną" postawę musiał udać się do najgorszego z możliwych piekieł. Deontologia w odróżnieniu od konsekwencjonalizmu ocenia wartość moralną czynu, jedynie na podstawie samego czynu, pomijając jego konsekwencje. Dlatego nadal mocno trwam przy swojej pozycji, mówiącej, że akt samobójstwa jest moralnie neutralny, ponieważ interesują mnie ostateczne moralne konsekwencje tego czynu, które różnią się w zależności od motywacji, a nie deontologiczna ocena samego czynu, co proponujesz.

Dodatkowo, aczarjowie i śastry nie mogą jednoznacznie potępiać samego czynu odebrania sobie życia, z prostego powodu, że jest to autoryzowana metoda prayaścitta zatwierdzona i zawarta w samych dharma-śastrach. Sytuacja, na którą tu natrafiamy, to nie absolutne odrzucenie czy potępienie wskazówek dharma-śastr, a jedynie udzielenie pierwszeństwa zasadom praktyki bhakti ponad stojącymi poniżej nich zasadami dharma-śastr, których jedynym celem jest ewentualne doprowadzenie żywej istoty do etapu pełnienia służby oddania.
Madhavacaran pisze:Podziwiam twoją odwagę w poruszaniu takiego tematu i opisywanie sytuacji i sposobów, gdy samobójstwo jest OK, a nawet "polecane". Oj po śliskim i cienkim lodzie stąpasz.
Z mojego punktu widzenia, poruszam się na bardzo mocnym gruncie, którego fundamenty zakorzenione są w słowach Śrila Prabhupada, śastr oraz w przykładach wziętych z życia czystych bhaktów i samego Najwyższego Pana. Rozumiem, że w kulturze judeochrześcijańskiej może stanowić to temat tabu, ale przyczyną tego jest niestety czysty sentymentalizm i brak duchowej wiedzy. Być może, gdybyśmy bardziej otwarcie mówili na ten trudny temat, to mniej ludzi decydowałoby się na odebranie sobie życia z niewłaściwych powodów i bez odpowiedniej wiedzy, co do konsekwencji tak przecież poważnego kroku.

Jana-Priya
Posty: 98
Rejestracja: 11 mar 2008, 21:33

Post autor: Jana-Priya » 02 gru 2008, 17:41

:D

Brawo, Prabhu!

Promocja artykułu godna wydawców Henryka Portiera (to polska wersja Harrego Pottera :wink: ).
Widząc parę dni temu zajawkę Twojego artykułu przygotowałem się do dyskusji poprzez przestudiowanie rocznika statystycznego, zwłaszcza w rozdziale o konsumpcji energii. Można dojść do naprawdę ciekawych wniosków, ale jak się okazuje, to będzie w innym artykule :) .

A jak chodzi o artykuł niniejszy, to oczywiście jest interesujący i cenny, ponieważ ludzie (także chyba bhaktowie) raczej unikają "przykrego" tematu śmierci w ogóle, z samobójstwa w szczególności. Bardzo dobrze jest wiedzieć jak to działa (tzn. samobójstwo), niekoniecznie traktując tego jako instrukcję. Niewiedza w tej sprawie może wpakować delikwenta w piekielne warunki, ale z drugiej strony nawet duża wiedza nieraz nie jest w stanie ustrzec przed fatalną decyzją. Oprócz wymienionych przez Ciebie ciał sthula i sukszma nosimy ciągle ze sobą karana śarira czyli ciało przyczynowe, w którym to worku przechowujemy pieczołowicie wszystkie ulubione zabawki z poprzednich wcieleń i dopóki nie zdecydujemy się na porzucenie tego worka dzięki bhakti, to czasami nas samych może jakaś dawna "zabawka" niemile zaskoczyć.

Nawet podjęcie drogi duchowej nie zawsze jest w stanie uwolnić nas całkowicie od dramatycznie przykrych wydarzeń, bo co rusz uparcie zaglądamy do tego worka. Dlatego też zdarzają się samobójstwa wśród bhaktów, prawdopodobnie niewiele mające wspólnego z prayaścitta.

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: RafalJyot » 02 gru 2008, 18:05

Bardzo fajny artykuł i bardzo fajny komentarz! Powodzenia w dalszym pisaniu!
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Post autor: Waldemar » 02 gru 2008, 22:31

Znałem osobiście bhaktę z Czarnowa, który popełnił samobójstwo. Miał na imię Thakur Saranga dasa. Był dobrym lekarzem z zawodu i wydawał wykłady wielbicieli w cyklu: Biblioteka Śri Śri Panca-tatvy. A jednak popełnił samobójstwo przez powieszenie się.

Kilka lat temu zetknąłem się z książką znanej polskiej egzorcystki, w której twierdzi ona, że w 100% przypadków, powodem samobójstw jest opętanie przez duchy.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Post autor: Mathura » 03 gru 2008, 09:32

Vaśisztha das pisze: Kilka lat temu zetknąłem się z książką znanej polskiej egzorcystki, w której twierdzi ona, że w 100% przypadków, powodem samobójstw jest opętanie przez duchy.
Czy to aby nie Wanda Prądnicka - znana egzorcystka - naciągara?

Vivecana

Re: Komentarze do artykułu "Samobójstwo jako prayaścitt

Post autor: Vivecana » 03 gru 2008, 11:02

Purnaprajna pisze:Dziękuję Madhav za komentarz, gdyż daje mi on możliwość rozwiania ewentualnych wątpliwości.
Chodziło ci chyba o ewentualne rozwianie wątpliwości ;)
Purnaprajna pisze:Pisząc, że "akt samobójstwa sam w sobie jest czynem moralnie neutralnym" przyjmuję pozycję konsekwencjonalizmu. Konsekwencjonalizm stanowi modus operandi samego Śri Kryszny, a więc jest polecany w procesie tworzenia ocen moralnych.
Masz prawo być zwolennikiem tego poglądu, ale mam wątpliwości, czy masz prawo i możliwości, aby określać modus operandi Boga. Byłoby bezpieczniej, gdybyś się Nim nie zasłaniał, lecz dyskutował za siebie.

Bardzo bowiem jest wątpliwe, czy moralnie neutralnym czynem byłoby na przykład zamordowanie Hitlera, zanim doszedł do władzy i stał się winny wiadomych zbrodni. Konsekwencje byłby przecież dobre, ale byłoby to jednak morderstwo niewinnego (jeszcze wtedy) człowieka. Dlatego uważam, że konsekwencjonalizm (nie wiedziałem dotąd, ze coś takiego istnieje, dzięki) nie jest jedynie słuszną perspektywą moralnego oceniania czynów.

Purnaprajna pisze:Z mojego punktu widzenia, poruszam się na bardzo mocnym gruncie, którego fundamenty zakorzenione są w słowach Śrila Prabhupada, śastr oraz w przykładach wziętych z życia czystych bhaktów i samego Najwyższego Pana. Rozumiem, że w kulturze judeochrześcijańskiej może stanowić to temat tabu, ale przyczyną tego jest niestety czysty sentymentalizm i brak duchowej wiedzy. Być może, gdybyśmy bardziej otwarcie mówili na ten trudny temat, to mniej ludzi decydowałoby się na odebranie sobie życia z niewłaściwych powodów i bez odpowiedniej wiedzy, co do konsekwencji tak przecież poważnego kroku.
Tu nie chodzi o tabu. Tu chodzi o konsekwencjonalizm i przewidywanie. Jeśli twój artykuł posłuży chwiejnej psychicznie osobie o skłonnościach samobójczych do uzasadnienia podjęcia tego kroku, to konsekwencje twojego napisania go (i zamieszczenia przez admina) będą fatalne, a sam artykuł moralnie zły. Zgodnie z twoją filozofią konsekwencjonalizmu.

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Post autor: Waldemar » 03 gru 2008, 13:20

Tak Mathura chodzi o nią. Starą naciągaczkę. Ale muszę przyzać, że książkę o egzorcyzmach napisała ciekawą. Mam ją teraz w piwnicy.

Modus faciendi (a. operandi) - łacina - sposób działania.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 03 gru 2008, 14:33

Bardzo bowiem jest wątpliwe, czy moralnie neutralnym czynem byłoby na przykład zamordowanie Hitlera, zanim doszedł do władzy i stał się winny wiadomych zbrodni. Konsekwencje byłby przecież dobre, ale byłoby to jednak morderstwo niewinnego (jeszcze wtedy) człowieka.
Odnośnie tego, nasz przodek, brat pradziadka nie przyjął Hitlera na studia gdy ten zdawał na Akademię Wiedeńską na malarstwo. Hitler nie miał co robić w Wiedniu i pojechał do Niemiec...

Obrazek

Tytuł: Portret Kazimierza Pochwalskiego, 1914-1915
Autor: Malczewski Jacek (1855 - 1929)
Rozmiary: 92 x 117 cm
Technika: olej, płótno
Styl: Modernizm

Opis: sygnowany p.d.: J.Malczewski | 1914-1915.
Na odwrocie, na krośnie nalepka z wpisanym flamastrem numerem depozytowym Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, gdzie obraz był przechowywany w latach 1997-2000: Dep S/1112/MT.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Kumbha
Posty: 93
Rejestracja: 17 sty 2007, 22:32
Kontakt:

Post autor: Kumbha » 03 gru 2008, 15:42

To teraz już wiemy przez kogo wybuchła wojna.
Czyżby to przykład efektu motyla? :)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Komentarze do artykułu "Samobójstwo jako prayaścitt

Post autor: Purnaprajna » 03 gru 2008, 16:09

Z góry uprzedzam, że być może dla niektórych, to co poniżej napiszę zabrzmi trochę zgryźliwie, ale lecę na zepsutym autopilocie, który na "nastrój", automatycznie odpowiada podobnym "nastrojem". A poza tym, dopóki nie pojawi się pierwsza krew, to jest to dobra rozrywka dla czytelników forum. Bo któż z nas, tak naprawdę nie lubi przypatrywać się z boku bijącym się na słowa, a jeszcze lepiej na pięści, nieznanym osobnikom. :lol:
Vivecana pisze:Masz prawo być zwolennikiem tego poglądu, ale mam wątpliwości, czy masz prawo i możliwości, aby określać modus operandi Boga. Byłoby bezpieczniej, gdybyś się Nim nie zasłaniał, lecz dyskutował za siebie.
W pierwszych słowach mego listu, chciałbym podziękować Ci Prabhu za jasne określenie moich praw. Na przyszłość będę już wiedział, za co dajesz mi po łapach i co mogę robić, a czego nie. ;) Naprawdę usilnie staram się docenić Twoją troskę o mnie oraz Twoje wątpliwości, co do moich praw i możliwości. Traktuję to, jako szczególny rodzaj dbałości podobnej do tej, jaką zatroskani rodzice obdarzają dziecko specjalnej troski. Nie jestem jednak pewien, czy dyskusja na temat filozofii i teologii jest odpowiednim miejscem do wyrażania tak intymnych miłosnych emocji, które jednocześnie tak mało wnoszą do meritum sprawy. :)

Z tego względu, wyciągnę do Ciebie pomocną dłoń i zadam Ci Prabhu pomocne pytanko, które wiem, że jesteś w stanie docenić. Czy mógłbyś proszę wyjaśnić nam na przykładach z śastr, jakie jest w/g Ciebie moralny modus operandi Boga oraz zakwalifikować go zgodnie ze współczesną terminologią teorii moralnych filozofii zachodniej. To, że w swej trosce o mnie - biednego niedojdy - nie zgadzasz się ze mną, to już wiemy. :) Jednak swoją skrytością, co do własnych przemyśleń, czynisz dalszą antycypację nieznośną torturą! Kończ Waść, czasu oszczędź! :)

Och, zupełnie bym zapomniał... Z pewnością rozczaruje Cię fakt, że Hridayananda Maharaja wyjaśnia tę kwestię dokładnie w ten sam sposób. A więc już teraz, chciałbym prosić Cię o pozwolenie, abym chociaż nim mógł się zasłonić. Chociaż tak na chwilę... na chwileczkę? Nie? Szkoda. :( ... Chyba, że usłyszy Twój argument, że "niebezpiecznie jest się zasłaniać" i w mgnieniu oka, diametralnie zmieni swoją pozycję, biorąc nogi za pas. ;) :)
Vivecana pisze:Bardzo bowiem jest wątpliwe, czy moralnie neutralnym czynem byłoby na przykład zamordowanie Hitlera, zanim doszedł do władzy i stał się winny wiadomych zbrodni. Konsekwencje byłby przecież dobre, ale byłoby to jednak morderstwo niewinnego (jeszcze wtedy) człowieka.
Niestety, to tylko gdybanie, a nie rzeczywistość. Aby argument miał odpowiednią moc, powinien trzymać się twardych faktów, no i oczywiście chociaż przez chwilę poleżeć w głowie, niczym dobre wino w piwnicy. ;)

A swoją drogą, to masz rację, aż strach pomyśleć, gdyby kłosy pszenicy miały małe, czerwone niczym owoc bimba usteczka, które podczas żniw, płaczliwymi głosikami małych dziewczynek z Bangladeszu, błagały nas o litość i o darowanie im życia. Czy zjadanie ich byłoby jeszcze wegetarianizmem czy już ludobójstwem? Na szczęście jest to pytanie nad którym nie musimy łamać sobie głowy, gdyż leży ono w domenie psychiki osoby doprowadzonej do obłędu lub kogoś, kto objadł się szalejem. :)

Jeżeli natomiast chodzi Ci o to, dlaczego Kryszna nie zabił Hitlera, to ma to zapewne coś wspólnego w nie ingerowanie Kryszny w wolną wolę żywej istoty i z prawem karmy. Uprzejmie sugeruję przeczytanie lektury uzupełniającej w formie artykułu "Problem Zła w Ruchu Hare Kryszna" (wybacz autoreklamę). Z góry wyprzedzając Twoje pytanie, spieszę z odpowiedzią, że tak, artykuł ten starałem się napisać na podstawie guru-śastra-sadhu.
Vivecana pisze:Dlatego uważam, że konsekwencjonalizm (nie wiedziałem dotąd, ze coś takiego istnieje, dzięki) nie jest jedynie słuszną perspektywą moralnego oceniania czynów.
Skoro dopiero teraz dowiedziałeś się o istnieniu konsekwencjonalizmu, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nic nie słyszałeś na temat innych typów moralności. Powiedz mi więc, jaki jest pożytek z Twojej opinii mówiącej, że "konsekwencjalizm nie jest jedyną słuszną perspektywą moralnego oceniania czynów"? Być może jest, a być może nie jest, ale skąd Ty możesz o tym wiedzieć?
Vivecana pisze:Tu nie chodzi o tabu. Tu chodzi o konsekwencjonalizm i przewidywanie. Jeśli twój artykuł posłuży chwiejnej psychicznie osobie o skłonnościach samobójczych do uzasadnienia podjęcia tego kroku, to konsekwencje twojego napisania go (i zamieszczenia przez admina) będą fatalne, a sam artykuł moralnie zły. Zgodnie z twoją filozofią konsekwencjonalizmu.
Teoretycznie, artykuł na temat korzyści wynikających z jedzenia włoszczyzny, może posłużyć chwiejnej psychicznie osobie o skłonnościach do przejadania się, do zainspirowania jej i zażarcia się marchwią na śmierć. Pisałem ten artykuł z myślą o rozumnych i rozsądnych istotach ludzkich, które są w stanie pojąć jego prostą konkluzję, jednocześnie nie będąc pod wpływem otępiających świadomość środków odurzających lub psychotropów. Jeżeli jednak obawiasz się, że stanie się on niezwykłym hitem pośród apatycznych jak do tej pory pacjentów oddziału zamkniętego szpitala psychiatrycznego w Psychocinie, to rzeczywiście, może powinieneś zwrócić się ze swymi spostrzeżeniami do administratora portalu. Ja mam czyste sumienie, bo wszystko co napisałem, opiera się na książkach Śrila Prabhupada, a osobiście mam do Ciebie całkowite zaufanie i pewność, że nie poprosisz, aby usunięto je internetu tylko dlatego, że mówią o śmierci i tysiącach innych rzeczy, i dlatego, że istnieje chociaż teoretyczna szansa, że były i są czytane przez niektórych socjopatów i niejednego seryjnego mordercę. :)

Pozdrawiam drogi Vivecano, jednocześnie dziękując Ci za okazję do uśmiechu oraz poprawienia mi kiepskiego po pracy humoru. I tak trzymaj! :)
Ostatnio zmieniony 04 gru 2008, 08:01 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 2 razy.

ODPOWIEDZ