Ale to nie są banialuki. Takie rzeczy się naprawdę zdarzały w ISKCONie i lepiej o tym mówić, niż udawać, że tego nie było. Ludzie są tylko ludźmi i robią błędy. Nawet jeśli te błędy wynikają z najszlachetniejszych intencji. Jeżeli się o takich problemach nie mówi- to pojawią się znowu.Mathura pisze: Gdyby ktoś wszedł tu na forum i napisał "UWAGA HARE KRYSZNA"
A potem stwierdził: ja to się nie znam, ale te Hare Kryszna to jakaś podejrzana organizacja. Pod przykrywką szerzenia miłości do Boga, prowadzi jakieś niejasną działalność. Nie wiadomo skąd biorą pieniądze. Kto to wszystko finansuje? Przeciwko temu Ruchowi było wiele spraw o malwersacje, krzywdzenie, nadużycia. Są na to dowody. Poczytajcie w Internecie opinie ludzi o tym Ruchu. Eksperci od sekt również nie jedno mogą powiedzieć.Co to w ogóle jest. Ich filozofia jest jakaś podejrzana. Rodzina to ciemna studnia, a dzieci to odchody. Jak tak można nazywać swoich bliskich? Kto zezwala na działalność takiej organizacji? Itd itp. Można by wyprodukować mnóstwo podobnie brzmiących zarzutów i bez większego wysiłku potwierdzić je cytatami z książek.
Jaka byłaby Wasza reakcja? Nie trudno się domyśleć. ktoś się nie zna i banialuki wypisuje..
Rozumiem też ludzi, którzy nieufnie podchodzą do Hare Kryszna. Jest to organizacja obca, tajemnicza, bardzo wymagająca i bardzo angażująca swoich wyznawców. Łatwiej jest chodzić do kościoła, który niewiele daje, ale i niewiele wymaga. Nie powoduje alienacji od społeczeństwa i rodziny. Nie zmusza do stałego wysiłku fizycznego i umysłowego. Po co się męczyć dodatkowo?
Jedna moja dawna koleżanka powiedziała: "Hare Kryszna wygląda i działa jak firma. Rywalizacja, konkurencja, zachęcanie do osiągania wyników- to widzi się wszędzie. Po co mam pracować za darmo dla kolejnej firmy? Wystarczy jak męczę się w swojej za nędzną pensję." Taka jest opinia ogromnej większości ludzi i z materialistycznego punktu widzenia jest to opinia całkowicie uzasadniona.
Firmy rzeczywiście posługują się niektórymi metodami zapożyczonymi z religii, aby związać ze sobą ludzi i nakłonić ich do pracy dla siebie. Przykładem jest wspomniany Amway.
Nie znam dokładnie Lyoness, ale zetknęłam się z podobnymi firmami i nie podoba mi się zasada na jakiej działają. Wolę unikać takich firm. Nie podoba mi się to, że zachęcają do robienia zakupów. Łatwo przekroczyć granicę między tym, co absolutnie konieczne, a tym co już jest niepotrzebne i zbędne. A celem tej firmy jest nakłanianie do nadmiernej i niepotrzebnej konsumpcji. Pomijając dodatkowe metody rekrutacji i zachęt finansowych. Jeżeli Lyoness nakłoniła moją koleżankę do namawiania mnie do zakupów- to jest niewątpliwie złe. Bo do koniecznych zakupów namowy są niepotrzebne. A nakręcanie materialistycznej konsumpcji towarów- to chyba nie jest odpowiednie zajęcie.Mathura pisze: Koleżanka jest członkiem Lyoness i ma kartę Lyoness. Zatwierdza nią zakup w czytniku Lyoness jaki podaje jej sprzedawca. Obie zapłaciliście po tyle samo, po 100 zł. Ale na konto Twojej koleżanki wróciło 5 zł. Jest to upust/prowizja, jaki otrzymała koleżanka za to, że jest członkiem wspólnoty Lyoness. Ona zapłaciła mniej. Zaoszczędziła. Widzisz tu jakiś przekręt? To podejrzane? Będziesz podejrzewała koleżankę o branie udziału w jakichś niejasnych interesach?
To jest słuszne, bo starają się zaoszczędzić. Ale Lyoness zachęca do nadmiernych wydatków i konsumpcji wmawiając, że poprzez takie działanie będziemy zarabiali i oszczędzali. A to już nosi cechy oszustwa. Np. gdyby jeden z bhaktów przekonał pozostałych, żeby kupili droższe bilety, za co on dostał zniżkę. Czyli dostał premię za namówienie kolegów do niekorzystnego zakupu biletów.Mathura pisze:Jeśli bhaktowie lecą do Indii i szukają taniego połączenia, i wybierają te tańsze a nie droższe, to jest to podejrzane?
Na podobnej zasadzie działają też hipermarkety, podsuwając swoim klientom różne "superokazje", czyli niepotrzebne rzeczy, których zakup wytwarza w nas iluzję oszczędności i zaradności. I właśnie z tej nadmiernej i niepotrzebnej konsumpcji pochodzi część zysków Lyoness. A pozostała część bierze się z wkładów naiwnych "udziałowców" tej firmy. Lyoness wygląda na kolejną sprytną pułapkę Mayi. Ja nie jestem tak duchowo mocna jak Ty Prabhu i wolę nie narażać się na takie sytuacje. Ale osoba silna i w pełni kontrolująca sytuację pewnie może jakieś korzyści dla siebie osiągnąć w Lyoness.