Jeżeli to co napisałem uważasz za nieporozumienie, to być może powstało ona dlatego, że nie wyrażasz się dostatecznie precyzyjnie. Zauważ, że nie piszesz na forum służ?cym dostarczaniu inspiracji eksperymentatorom genetycznie modyfikowanej soi i kukurydzy, ale na portalu wyznawców wedyjskiej metody poznania Prawdy Absolutnej, na forum "Cytaty z ksi?g wedyjskich" i w temacie "Nie warto spekulować" co oznacza, że własne subiektywne i spekulatywne opinie na temat Boga, bez oparcia w ?astra-guru-sadhu, maj? niezwykle mał? warto?ć, jeżeli w ogóle.Samuel pisze:Ktos tu wczesniej mowil o jedzeniu obiadu. Co tez specjalnie duchowe nie jest - no chyba, ze to jakas superastrabstrakcyjna przenosnia, ktorej nie zlapalem
Napisalem o zdolnosci do powatpiewania wlasni dlatego, ze watpienie we wszystko i zawsze specjalnie nie ma sensu. Ale sama umiejetnosc jest wspanialym osiagnieciem ludzkiego umyslu. Pozwala na kwestionowanie istniejacych wierzen i tradycji, a co za tym idzie rozwoj - czy to technologiczny, czy duchowy, jeden pies. Uzywanie tej umiejetnosci na kazdym kroku byloby jednak odrobin meczace.
Trudno więc aby Twoje mocne stwierdzenie "oczywiscie, ze spekulowac", spotkało się tu z aplauzem i nie było potraktowane jako wyzwanie dla słów Kryszny w Bhagavad-gicie 4.34:
"Spróbuj poznać prawdę przez zbliżenie się do mistrza duchowego. Zadawaj mu pokorne pytania i służ mu z oddaniem. Samozrealizowana dusza może udzielić ci wiedzy, gdyż ona ujrzała prawdę."
Tylko przez służbę oddania dla wielkiej duszy i zadawanie pokornych pytań, można zyskać łaskę pozwalaj?c? nam wejrzenie w metafizyczne głębiny Prawdy Absolutnej. To jest wedyjski proces zdobywania wiedzy duchowej i samorealizacji. W?tpliwo?ć nie jest więc żadn? "umiejętno?ci?", ani też "wspaniałym osi?gnięciem ludzkiego umysłu". Jest to narzucony przez energię iluzoryczn? Kryszny (maya), objaw ignorancji i niewiedzy. Innymi słowy, w?tpliwo?ć to choroba materialnej ?wiadomo?ci, zmuszaj?ca nas do odrzucenia Prawdy Absolutnej na rzecz prawd względnych, manifestuj?cych się w "ropiej?cych wrzodach" anartha, czyli w formie przeszkód, stoj?cych na naszej drodze do duchowej doskonało?ci w służeniu Bogu.
W?tpliwo?ci należy rozwiać, a nie gloryfikować i idealizować ich zasługi w procesie wiedzy. Najlepszy proces wiedzy to taki, który stopniowo i na stałe, oczyszcza serce z wszelkich w?tpliwo?ci, co do istnienia własnej duchowej natury w zwi?zku z Najwyższym Osobowym Bogiem, a nie ten, który już w swoim założeniu ma wpisane, że nic nie jest do końca pewne, bo obiektywna Prawda Absolutna po prostu nie istnieje.
Proces sadhana-bhakti jest jak najbardziej naukowym procesem, ponieważ eksperyment z oczyszczeniem własnej ?wiadomo?ci jest powtarzalny. Miliony ludzi, przez miliony lat, w milionach wszech?wiatów zweryfikowało jego prawdziwo?ć i skuteczno?ć. Oparty na ?astrycznej wiedzy łańcuch sukcesji uczniów, umożliwia nam aby w każdych chwili, wykonać na sobie ten sam eksperyment.Samuel pisze:Wiara nie jest potrzebna, jezeli mozesz powtorzyc eksperyment w sytuacji, gdy pojawi sie argument przeciwko danej teorii.
Nie chcemy? Nie mamy wiary? Och, ale przecież taki stosunek do jak najbardziej sprawdzalnego i weryfikowalnego eksperymentu, jest bardzo nienaukowy i staromodny. A być może wchodzi tu w grę, co? więcej niż nasze pragnienie obiektywnej naukowej wiedzy. Być może duż? rolę odgrywa tu także nasza czysto subiektywne upodobanie oraz chęć uwierzenia w to, że ostatecznie to istoty ludzkie s? "bogami" we wszech?wiecie. Prymitywna to jednak wiara, i trudno chyba j? brać na poważnie, skoro nawet niektórzy z nas, aspiruj?cych do sprawowania kontroli nad prawami ?wiata, maj? problemy z kontrol? własnego pęcherza moczowego, a wszystko to w zapomnieniu o naszej wiecznej, duchowej naturze i Bogu. Ta krytyka dotyczy także i mnie, bo moje pragnienie wykonania doskonałego ekperymentu podporz?dkowania się Bogu, pozostawia wiele do życzenia.
My?lę że Twoja próba sprowadzenia do absurdu, namacalnego i niezaprzeczalnego do?wiadczenia Boga w różych religiach, tradycjach, kulturach i procesach samorealizacji, zupełnie się nie powiodła, a to z racji zupełnej nieadekwatno?ci powyższej analogii. Ja nie zabieram głosu na temat Twojej wiary w Niewidzialne Różowe Jednorożce. Ty natomiast, entuzjastycznie podważasz istnienie Kryszny, oraz prawdziwo?ć i autorytatywno?ć informacji zawartych w Wedach, na forach wyznawców Kryszny, nie maj?c na ten temat absolutnie żadnej wiedzy i do?wiadczenia. Czy aby nie dzieje się tak m.in. z powodu skłonno?ci do utożsamiania się z koncepcj? bycia, jak to dowcipnie napisał na "Vrindzie" oath of nothin, "buddyjskim białkowym glutem po którym przebiegaj? impulsy elektryczne".Samuel pisze:Twierdzenie, ze Kryszna nie istnieje, to prezentowanie wlasnych pogladow reliijnych? A co z Niewidzialnymi Rozowymi Jednorozcami? Nie wierzysz w nie? A moze twierdzisz nawet, ze nie istnieja? Ha! A wiec tylko prezentujesz swoja pseudo-intelektualna postawe slepej watpliwosci, bo przeciez nie masz zadnych dowodow na to, ze N.R.J. nie istnieja!