Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Rozmowy o Krysznie i jego avatarach. "Świadomość Kryszny nie ma nic wspólnego z religią hinduską czy jakimkolwiek systemem religii. Żaden prawdziwy chrześcijanin nie będzie zainteresowany zmianą swojej wiary na hinduizm. Podobnie, żaden prawdziwy hinduista nie będzie chętny, by przyjąć wiarę chrześcijańską. Takie zmiany są dla ludzi, którzy nie mają żadnego określonego statusu społecznego. Jednak każdy będzie zainteresowany poznaniem filozofii i nauki o Bogu oraz poważnym jej potraktowaniem. Trzeba jasno zrozumieć, że ten ruch świadomości Kryszny nie szerzy po prostu tak zwanej religii hinduskiej. Dajemy kulturę duchową, która może rozwiązać wszelkie problemy życia i dlatego jest ona przyjmowana na całym świecie. - A.C. Bhaktiwedanta Swami Prabhupada - Prawda i Piękno -Rozdział 12 - Świadomość Kryszny – hinduska religia czy kultura duchowa
Awatar użytkownika
Arjuna
Posty: 46
Rejestracja: 24 lis 2006, 11:31
Lokalizacja: Chełmża

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Arjuna » 02 cze 2011, 17:58

Arleta pisze:
A w ISKCON-ie jak zauważyłam nie ma miejsca dla osób, takich jak ja, to znaczy nie można być zwykłym wiernym jak np. w chrześcijaństwie (chodzić czasami na nabożeństwa i płacić niewielkie składki). Trzeba "tyrać jak wół" na każde zawołanie i do tego jeszcze płacić olbrzymie składki- zwrócono się do mnie z propozycją, abym jako "grihastka" oddawała aż 50 % mojego zarobku. To są zdecydowanie zbyt duże wymagania dla przeciętnych ludzi, do jakich ja się też zaliczam.
W ISKCONIE przede wszystkim jest miejsce dla grihastów. Kto Ci powiedział, że masz tyrać albo płacić jakieś pieniądze? Pokaż mi tą osobę :twisted: 8) Pozdro serdeczne!
.:rakhe Krsna mare ke mare Krsna rakhe ke:.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Vaisnava-Krpa » 02 cze 2011, 23:09

Znalazłem taki wpis u kogoś:

Prosiłem o siłę - Bóg dał mi przeciwności losu, aby zrobić mnie silnym.
Prosiłem o mądrość - Bóg dał mi problemy do rozwiązania.
Prosiłem o dobrobyt - Bóg dał mi mózg i krzepę.
Prosiłem o odwagę - Bóg dał mi przeszkody do pokonania.
Prosiłem o miłość - Bóg dał mi ludzi w kłopocie, aby im pomóc.
Prosiłem o przychylność - Bóg dał mi okazję do wykazania się.

Dostałem nie to co chciałem - ale dostałem wszystko czego było mi trzeba.


Arleta, nie ma u nas składek ale możesz dobrowolnie wg uznania wpłacać np. na osrodek w Krakowie czy różne inne projekty. Robisz w ten sposób postęp duchowy. Żeby były świątynie, muszą za coś funkcjonować. Wtedy można do nich przychodzić raz w niedzielę i takim tempem robić postęp. Sama określasz tempo.

Są dwa rodzaje praktyki: taka intensywna, ostra jak u sportowca albo żołnierza, bardzo mocna i pewne osoby są przyciągane przez takie praktyki, ale jest też drugi rodzaj: wspaniały, delikatny i miły. To jest drugi rodzaj wracania do Kryszny, taki krok po kroku i wiele osób tu w Europie korzysta z tego właśnie.

Dwa rodzaje praktyki świadomości Kryszny
(Świątynie a Nama-hatta)
http://www.nama-hatta.pl/articles.php?article_id=207

oraz polecam drugi artykuł:
PRAKTYKA ŚWIADOMOŚCI KRYSZNY
http://www.nama-hatta.pl/articles.php?article_id=208
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Arleta » 02 cze 2011, 23:24

Arjuna pisze: W ISKCONIE przede wszystkim jest miejsce dla grihastów. Kto Ci powiedział, że masz tyrać albo płacić jakieś pieniądze? Pokaż mi tą osobę.
Jakbyś koniecznie chciał, to mogłabym pokazać, ale to chyba nie byłoby w porządku pisać tu gdzie to było, w jakiej świątyni i kto powiedział (to się zdarzyło w dwóch różnych świątyniach). Takie fakty miały miejsce i to mnie bardzo zniechęciło do kontaktów z bhaktami. Byłam rozliczana z "aktywności", a kiedy zgłaszałam zastrzeżenia i propozycje innej pracy dla siebie to nikt nie słuchał, a w końcu zostałam sama jako tak zwana "karmitka". Dodatkowo byłam nakłaniana do zamieszkania w świątyni, czyli do zerwania z mężem. Oczywiście odmówiłam. Wtedy po prostu odsunięto mnie, mimo że tego nie chciałam. W imię oczekiwanych rezultatów wyrzucono mnie "za burtę". Dlatego uważam, że wymagania są zbyt duże w ISKCON-ie.

No i znowu wyszło, że wszystko krytykuję, a to wcale nie było moim zamiarem. Bhaktowie, którzy mogą sprostać wymaganiom ISKCON-u robią wspaniałe i wielkie rzeczy dla dobra wszystkich. Tylko są też bhaktowie tacy jak ja, którzy nie chcą wszystkiego rzucać i wszystkiego poświęcać, którzy chcą prowadzić normalne życie, a nie życie zaharowanych mnichów. Moje kontakty z bhaktami były zawsze ograniczone, więc są to obserwacje raczej powierzchowne.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Arleta » 02 cze 2011, 23:42

Arkadiusz pisze:Arleta, nie ma u nas składek ale możesz dobrowolnie wg uznania wpłacać np. na osrodek w Krakowie czy różne inne projekty. Robisz w ten sposób postęp duchowy. Żeby były świątynie, muszą za coś funkcjonować. Wtedy można do nich przychodzić raz w niedzielę i takim tempem robić postęp. Sama określasz tempo.

Są dwa rodzaje praktyki: taka intensywna, ostra jak u sportowca albo żołnierza, bardzo mocna i pewne osoby są przyciągane przez takie praktyki, ale jest też drugi rodzaj: wspaniały, delikatny i miły. To jest drugi rodzaj wracania do Kryszny, taki krok po kroku i wiele osób tu w Europie korzysta z tego właśnie.
Artykuły są świetne, tylko dlaczego ja nigdy nie trafiłam na takie ludzkie podejście do tego problemu? Wszędzie widziałam tylko pogoń za rezultatami i wysokie wymagania. Nikt nie miał zrozumienia dla mniej zaangażowanego bhakty. Owszem dawałam datki na świątynię, nawet większe niż inni, ale to ciągle było mało. "Dałaś pieniądze- to jeszcze umyj okna i podłogę", "Dlaczego nie przyjeżdżasz co tydzień, albo co dzień- my przyjeżdżamy", "Rzuć męża- to karmita- on cię zniszczy" i tak było ciągle. W końcu nie wytrzymałam tej presji. Może miałam po prostu pecha w kontaktach z bhaktami- a może taka jest norma w ISKCON-ie? Nie wiem.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
Greg
Posty: 24
Rejestracja: 18 maja 2011, 20:07

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Greg » 03 cze 2011, 00:51

Arkadiusz pisze:Wyobraź sobie zamiatanie śmieci pod dywan i wygarnianie śmieci. W tym drugim przypadku będzie się wydawało przez jakiś czas, że może lepiej było nic nie ruszać. Oglądnij film POGODA NA JUTRO, http://www.youtube.com/watch?v=rK5njItto-o
Świetny film, doskonale oddaje temat.. i jaka puenta!-na końcu wszystkiego i tak jest Kryszna! ;)
ps. dziękuję Arku za pomoc :)

Awatar użytkownika
Greg
Posty: 24
Rejestracja: 18 maja 2011, 20:07

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Greg » 03 cze 2011, 01:41

Arleto wszyscy przecież jesteśmy w jakiś sposób uwarunkowani materialnie i nikt nie mówi, że wielbiciele nie są. Chyba najważniejszy jest nasz własny związek z Kryszną, a nie to jak nas oceniają inni (Kryszna zna nasze uwarunkowania i motywacje, kocha nas bezwarunkowo i jak sam powiedział przyjmie nawet odrobinę wody czy liść ofiarowany z miłością), więc skoro Kryszna nie oczekuje od nas więcej tym bardziej żaden wielbiciel nie powinnien. Nie oznacza to, że nie powinniśmy starać się ofiarować Krysznie więcej, ale ostatecznie to my decydujemy ile jesteśmy w stanie poświęcić. Sam jeszcze do niedawna miałem uczucie, że nie angażuje się wystarczająco, ale przeczytałem właśnie ten wykład Viśvavasu Prabhu "Praktyka świadomości Kryszny" i zmieniłem całkowicie swoje podejście. Nie wpędzam się więcej w poczucie winy i jestem szczęśliwszy :D Nie należy poddawać się takim naciskom, świadomość Kryszny to przecież prywatna relacja z Bogiem i tylko Kryszna ma prawo oceniać nasze zaangażowanie! A towarzystwo wielbicieli i tak zawsze jest lepsze od towarzystwa niewielbicieli, bo pomimo błędów jakie popełniamy, braku pełnego zrozumienia czym jest życie duchowe i wszystkich innych niedoskonałości to jednak praktykowanie bhakti-yogi oczyszcza każde serce i po jakimś czasie kiedy przychodzi to zrozumienie potrafimy przyznać się do popełnionych błędów, przeprosić, wybaczyć itd. To wszystko są cechy, które stopniowo pojawiają się u każdego kto intonuje Hare Kryszna. Taką szczerość napewno ciężko odnaleźć u tzw. karmitów. Nawet jeśli to są zadeklarowani chrześcijanie, a czasem wręcz najtrudniej takie dobre cechy odnaleźć właśnie u nich (mam tego "żywy" dowód na codzień bo własnie z takimi bardzo "religijnymi" chrześcijanami mieszkam). Nie porzucajmy więc towarzystwa wielbicieli, nawet jeśli niektórzy nie do końca rozumieją, że nie chodzi o ilość ale jakość, bo zawsze to towarzystwo i tak jest lepsze niż towarzystwo materialistów. :)
Be the change you wish to see in the world.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Vaisnava-Krpa » 03 cze 2011, 09:21

Arleta, 20 lat temu jeszcze to były poczatku ruchu w Polsce, każdy kto był rok bhaktą, był starszym bhaktą i autorytetem dla tego co dopiero się przyłączł. Często na poziomie kaniszta, gdzie myślał, że zjadł już wszystkie rozumy w postaci olbrzymich tacek prasadam. Nie znaczy to, że posiadał wiedzę wedyjską i że prawidłowo podchodził do życia duchowego. Raczej entuzjazm dominował nad filozofią i personalizmem. Sporo takich osób nie ma juz w ISKCONie albo są niezbyt aktywne obecnie lub dojrzały. Obecnie trudno sobie wyobrazić o czym mówisz, ja wiem, bo trochę czasu już z towarzystwem wielbicieli jestem, ale też to nie tak do końca, bo ja osobiście miałem "swój rozum", rozsądek i trochę logiki i dostosowania tego do własnych możliwości. Dzieki temu nie miałem "odjazdów" w życiu duchowym, przebiegało spokojnie ale systematycznie, bez przerw i powrotów. W systemie wedyjskim podatki były nizsze niż obecnie, 50% zarobków wystarczało na wszystko i było nieobowiazkowe. W systemie wedyjskim król miał prawo do 25% majątku, co nie znaczy, że go brał, to było raczej w razie potrzeby. Generalnie nie trzeba było pracować od rana do nocy aby przezyć, jak obecnie w korporacyjnej cywilizacji, z przerwą na "lunch", zamiast śniadania.

To o czym piszesz to parcie na szkło, pragnienie rezultatów, sportowe podejście do tematu, czyli siła pasji zaangażowana w służbę dla Kryszny. Dzięki temu mimo błędów takie osoby wiele zrobiły. Większym błędem byłoby je pozbawić możliwości podjęcia duchowości w tym życiu. Nie ma innej drogi jak droga do Boga. ISKCON głosi uniwersalną drogę do Boga, nie trzeba być specjalnie namszczonym ani tworzyć sekty pseudo idealnych, bo po co dla takich proces duchowy? Po co prysznic czystemu? Dlaczego krytykować też kogoś kto wie już że jest brudny i stoi pod prysznicem? Jeden musi stać dłużej, drugi krócej. Jeden odkręci wodę na max, inny tylko trochę. To jest normalne, jak w szkole, w tym przypadku w szkole życia z egzaminem w czasi śmierci. Nie uczenie się nie jest drogą, jest spadaniem. Dlatego ISKCON jest dla każdego.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Arleta » 03 cze 2011, 13:33

Po pewnym czasie ponowię próbę kontaktu bezpośredniego z wielbicielami. Obiecuję. Ale jeszcze nie teraz, za dużo mam niedobrych doświadczeń. To nie znaczy, że były to tylko niedobre doświadczenia. Było też dużo wspaniałych. Ale nie jestem jeszcze na to gotowa.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Waldemar » 05 cze 2011, 20:40

Kiedy do Ciebie Arleto dotrze, że osoby, które są dla Ciebie nieuprzejme, źle o Tobie myślą :?:
I jeszcze na dodatek chcą Cie oskubać z pieniędzy. Dobre. :) Nie ma co. :)

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Pan Narasimha i wypadki samochodowe

Post autor: Arleta » 06 cze 2011, 00:43

Waldemar pisze:Kiedy do Ciebie Arleto dotrze, że osoby, które są dla Ciebie nieuprzejme, źle o Tobie myślą :?:
I jeszcze na dodatek chcą Cie oskubać z pieniędzy. Dobre. :) Nie ma co. :)
Wielkie dzięki za szczerość, bo to ogromna rzadkość dzisiaj. Wiem, że jestem naiwna, ale też wiem, że ten świat jest pełen oszustów. Ja też nie jestem kryształowo czysta, daleko mi do tego. A z pieniędzy to chcą wszyscy oskubać wszystkich -przywykłam do tego. Może nie jestem najmądrzejsza, ale swój własny rozum też mam. :D
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

ODPOWIEDZ