reinkarnacja

Filozofia wedyjska, nauka, wiedza. "Cały świat nauki i technologii opiera się na fałszywej idei, że życie powstało z materii. Nie możemy pozwolić na to, by ta nonsensowna teoria była głoszona bez sprzeciwu. Życie nie pochodzi z materii. Materia została wytworzona z życia. To nie jest teoria; to fakt. Nauka jest oparta na błędnej teorii, toteż wszelkie jej kalkulacje i konkluzje są błędne, a ludzie z tego powodu tylko cierpią. Kiedy więc te wszystkie błędne, współczesne teorie naukowe zostaną skorygowane, ludzie staną się szczęśliwi. Musimy rzucić naukowcom wyzwanie. W przeciwnym razie będą zwodzili całe społeczeństwo." - Śrila Prabhupad - Prawda i Piękno
Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

reinkarnacja

Post autor: albert » 14 kwie 2008, 16:59

Wyższość moralna reinkarnacji

Autor: Carlo Filice Wydział Filozofii, Uniwersytet Stanowy Nowego Jorku, Geneso

Celem tej pracy jest pokazanie, że teistyczny schemat działania wszechświata, który (jako część dobroczynnego planu dla świata) zawiera naukę o wielu życiach (reinkarnacja), jest prawdopodobnie najbardziej moralnym wyjaśnieniem pewnych aspektów rzeczywistości. Oferuje najlepsze wyjaśnienie kluczowych aspektów problemu zła, czy też pozornej niesprawiedliwości świata – zwłaszcza w porównaniu z systemem pojedynczych życia. Jego wyższość objawia się w analizie zasadniczych, początkowych rozbieżności w losie dzieci, a także ogromu niezasłużonych krzywd. System wielu żyć daje też możliwość zajęcia się szerszym znaczeniem pytań egzystencjalnych. Na koniec, podam odpowiedzi na niektóre z często spotykanych obiekcji wobec systemu reinkarnacji.

Moralność reinkarnacji. Z pozoru, możliwości i ryzyka są wokół nas. Niektórzy z nas rodzą się z wyraźnymi przewagami; inni rodzą się upośledzeni na wiele sposobów. Niektórych nagle dotyka rak, czy wypadek samochodowy; inni, w podobnych okolicznościach unikają niebezpieczeństwa i nadal doświadczają dobrego losu. Czy powinniśmy widzieć te przewagi i upośledzenia jako coś, co otrzymuje się jakimś trafem? Wielu z nas ma nadzieję, że tak nie jest.Jeśli te przewagi i niedostatki miałyby zależeć także na jakimś systemie kosmicznej sprawiedliwości, jaka formę mógłby taki system przyjąć? Widzę dwóch głównych konkurentów : ‘teizm jednego życia’ i ‘teizm wielu żyć’.[1] Wykażę, że ten drugi jest oferuje lepsze moralne wyjaśnienia dobrego i złego losu w życiu. Biorąc pod uwagę o wiele większą powszechność poglądu jedno-życiowego teizmu w zachodniej teologii i filozofii, najpierw opiszę przyczyny odrzucenia nawet najlepszych wersji kosmicznej sprawiedliwości zgodnych z systemem teizmu jednego życia. Jego niedoskonałości powinny być dla nas impulsem do zajęcia się teizmem wielo-życiowym systemu reinkarnacji. Twierdzę, że analiza prawa reinkarnacji dostarczy nam największej nadziei na zrozumienie sprawiedliwości świata.

Teizm jedno-życiowy Monoteistyczne, ‘jedno-życiowe’ tradycje religijne, takie jak judaizm, chrześcijaństwo czy islam od zawsze mają naturalny problem z kwestią sprawiedliwości świata. Jednym z przykładów to ilustrujących jest zagadka tragedii i cierpienia dzieci i innych niewinnych istot. Dlatego religie te dokonały wielu prób teodycji – obrony, usprawiedliwiania i dowodzenia słuszności boskiej sprawiedliwości w obliczu krzywdy niewinnych. Od Księgi Hioba, poprzez teorię zła Augustyna, do najnowszych prac Swinburne’a, wielkie umysły dokonywały sprytnych, lecz desperackich prób rozwiązania tej zagadki. Mój uważam, że w ramach wierzeń tych religii zagadka ta nie może być rozwiązana.Najbardziej obiecujące teodycje odwołują się do pewnych dobrze znanych i połączonych czynników:

1. Obrona przez wolna wolę: Wartościowy świat musi posiadać istoty obdarzone wolną wolą. Wolna wola podnosi status nią obdarzonego i sprawia, że mogą istnieć autentyczne wartości moralne. Umożliwia także jednak istnienie okrutnych jej nadużyć, dotykających zarówno winnych jak i niewinnych. Mimo to, wartość wolnej woli (i cnót moralnych, jakie umożliwia) jest tak wielka, że przeważa krzywdy wynikające z jej złego użycia. Świat świadomych istot, które nie mogłyby dokonywać rzeczy złych, byłby zapewne łagodniejszy, ale z pewnością byłby mniej szlachetny.
2. Obrona przez ‘nośnik działania’(medium-for-action defence): Pośredniczący nośnik działania, taki jak nasz świat przestrzeni, czasu i materii, z konieczności wymaga poznawalnych i przewidywalnych regularności – praw natury. Każdy świat, w których istoty mogą sensownie działać, musi u swych podstaw mieć regularności [2]. Takie prawa i regularności w nieunikniony sposób powodować będą przypadkową krzywdę wobec niewinnych istot, które z powodu, powiedzmy, grawitacji upadną z wysokości [3]. Najbardziej dobrotliwy ze stwórców nie może stworzyć systemu, którego zasady nie krzywdziłyby czasem niewinnych (nie stwarza całkowicie odpornych stworzeń – zob. punkt 4, poniżej).
3. Obrona przez przypadkowe nagrody: Wartość moralnego zachowania i cnót zależy także od tego, czy działania takie podejmowane są z właściwych przyczyn – aby, powiedzmy, dla korzyści innych, nie jedynie swojej. Aby zaś prawe zachowanie wykonywane było z właściwych powodów, nie może ono oczekiwać nagrody w trakcie życia wykonawcy, ponieważ inaczej wykonawca szybko nauczyłby się wybierać cnotę z egoistycznych przyczyn (a nie, dajmy na to, z troski o innych). Autentycznie moralne zachowanie jest więc praktycznie możliwe jedynie w świecie, gdzie złe rzeczy przydarzają się czasem dobrym ludziom, a dobre rzeczy czasem przydarzają się osobom złym. To przydarzanie się jest ustalane przypadkowo[4].
4. Obrona przez podatność na krzywdę: Moralne zachowanie zależy też od podatności stworzeń na krzywdę. Moralne czyny nie miałyby znaczenia w świecie, gdzie istoty byłyby odporne na krzywdę. Bliźni nie mogą być ani samowystarczalni, ani nie podlegający krzywdzie. Podleganie krzywdzie musi, w kontekście posiadających wolną wolę wykonawców czynów, skutkować w zaistnieniu niewinnych ofiar.
5. Obrona przez rekompensatę: W świecie, gdzie istnieją wartości (dobrotliwym), prawo i podatność na krzywdę i który promuje wolną wolę i moralne cnoty, osoby przezeń niesprawiedliwie skrzywdzone musza otrzymać rekompensatę w jakimś wiecznym królestwie. Wstęp do niego byłby albo bezpośredni, w formie bezpośredniego wzniesienia do niebiańskiego królestwa, lub pośredni, poprzez pośredni okres oczyszczenia (i testowania?) poprzedzający wstąpienie w niebiosa. [5]

Problemy z teizmem jedno-życiowym Istnieją dwa główne powody, dla których nie są satysfakcjonujące nawet najlepsze połączenia wyjaśnień podawanych przez orędowników teologii jedno-życiowych. Pierwszy powód to zasadniczo rozbieżne warunki początkowe (stan początkowy) dzieci, a drugi to przytłaczająca (ogromna) i intensywna natura krzywdy spotykającej niewinnych.

Problem 1: Rozbieżny stan początkowy dzieci Dzieci rodzą się w zupełnie różnych warunkach, którym towarzysza dysproporcje skutkujące w odmiennych potencjałach i możliwościach. Niektóre rodzą się utalentowane i w szczęśliwych okolicznościach, dających możliwości do rozwoju, osiągnięć i zadowolenia. Inne dzieci zaczynają życie pozbawione możliwości, upośledzone i chore, a los oferuje im głównie cierpienie i wczesną śmierć. Te ogromne dysproporcje nie mogą być wyjaśnione w systemie jedno-życiowym, ponieważ ani te szczęśliwe dzieci, ani te nieszczęśliwe, nie zasłużyli na swój los. Ich odmienne losy nie są wypracowanymi efektami wolnej woli i moralnych pomyłek. A jest to przecież jedyne ziemskie życie, jakie dzieci mają, według orędowników teizmu jedno-życiowego[6]. Czy może być tak, że to rodzice są winni? Może za nieszczęścia dzieci odpowiedzialni są rodzice, którzy poprzez swe zachowanie przekazują dzieciom swoje wady, choroby, braki? Taka teza jest moralnie nie do przyjęcia. Po pierwsze, moralnie wstrętną rzeczą byłoby, gdyby dzieci miałyby ponosić ciężar i konsekwencje win i grzechów swoich rodziców, ponieważ dzieci nie miały żadnego udziału w ich tworzeniu. Po drugie, wiele dzieci rodzi się upośledzone czy chore bez żadnej w tym winy swoich rodziców. Po trzecie, istnieje wiele przypadków, kiedy uprzywilejowana pozycja rodziców (tworząca dalej korzystne możliwości życiowe dla ich dzieci) nabyta została złą drogą. Są też liczne przecież przypadki, kiedy nieszczęsna pozycja rodziców jest niezasłużona. W powyższych przypadkach niezasłużonymi są odziedziczone korzystne i niekorzystne okoliczności. Czy może jest tak, że wbudowana w system świata przypadkowość (niezbędna aby motywować autentycznie moralne wybory) jest odpowiedzialna za tą początkową niesprawiedliwość? Nie jest tak, ponieważ przypadkowe nieszczęścia przeznaczone są dla osób, które już istnieją. Celem przypadkowych nieszczęść jest uniemożliwienie dokonywania wyrachowanych wyborów ‘moralnych’. Jednak przypadkowe upośledzenia, nieszczęścia i choroby mające miejsce w początkowym stanie istnienia dzieci nie może motywować moralnych wyborów dzieci, ponieważ małe dzieci, niemowlęta nie są jeszcze w stanie dokonywać takich wyborów. Nie może też być tak, że spadające na dzieci nieszczęścia służą dokonywaniu wyborów moralnych przez dorosłych, ponieważ takie przedmiotowe wykorzystanie dzieci byłoby moralnie nie do obrony.Czy rekompensata po śmierci może naprawić te początkowe dysproporcje? Nie sądzę. Próby rekompensowania krzywd na początku życia w boskim królestwie po śmierci powodowałyby jedynie dalszą niesprawiedliwość. Rozważmy dobrze znane i powszechne systemy rekompensaty:

1. Skrzywdzone i nie wynagrodzone za te krzywdy, ale niewinne, dzieci wysyłane są bezpośrednio do wiecznego nieba. To jednak byłoby niesprawiedliwe wobec tych, którzy mogą osiągnąć to niebo jedynie przez moralne testy, którym te dzieci nie są poddawane. Ponieważ zaś oblanie tych testów skutkuje, zgodnie z tymi systemami, wieczną karą, wynikiem takiej próby wyjaśniania problemu jest to, że te z pozoru nieszczęśliwe dzieci, które cierpią i wcześnie umierają, stają się szczęściarzami, którzy na swe szczęście nie zasłużyli.
2. Dzieci te muszą najpierw przejść testy moralne w czyśćcu czy jakiejś innej otchłani zanim wstąpią w niebiosa.* To jednak, z kolei, uczyniłoby ten schemat schematem dwu-życiowym, czym odchodziłoby od oryginalnego, jedno-życiowego twierdzenia. Poza tym, moralnie nieokreślone czyśćcowe drugie życie może wymagać istnienia tego samego stopnia przypadkowych przewag i nagród z nimi związanych, jaki istnieje w naszym obecnym życiu. A jeśli tak, to niektóre z tych dzieci spotkałyby niezasłużone nieszczęścia, jak wczesne inwalidztwo lub śmierć, co udaremniłoby sprawiedliwe testowanie moralne. Potrzebne byłoby wtedy trzecie dla tych (w mniejszej ilości co prawda) dzieci, które miałyby otrzymać sprawiedliwy sprawdzian moralny. To trąci nikczemnym regresem. *[od tłumacza – w części katolickiej już nieaktualne, jako że Watykan wycofał się z tej koncepcji, doszedłszy do wniosku, że dzieci bez chrztu idą jednak prosto do nieba]
3. Wszyscy bezpośrednio osiągają niebo – niewinni i winni. Gdyby tak miało być, życie byłoby niesprawiedliwe dla osób moralnie prawych, którzy pokazują na co ich stać i czasami poświęcają wiele w życiu, w porównaniu z osobami egoistycznych i okrutnymi, którzy się nie wykazują cnotą i nie są zdolni do poświęceń. Czy można to naprawić przez wymaganie, aby ci źli najpierw przeszli przez jakiś okres cierpienia lub oczyszczenia w życiu po śmierci (coś w rodzaju tymczasowego piekła) przed wstąpieniem do nieba? Jednak taki zabieg bardzo umniejszyłby znaczenie moralnego zachowania w tym życiu, co stałoby w sprzeczności z kluczowym założeniem tego systemu. Wartości moralne zostałyby zdegradowane, ponieważ nie byłyby już wymagane dla osiągnięcia nieba. Ale tak naprawdę, to po co w ogóle miałby istnieć ten cały złożony system wolnej woli, przypadkowości i niezasłużonego cierpienia?

W konkluzji, stwierdzić można, że początkowa dysproporcja w losach dzieci jest głębokim moralnym problemem dla poglądu jedno-życiowego.

Problem 2: Przytłaczająca (i często intensywna) natura krzywdy spotykającej niewinnych. Ogromna ilość i intensywność krzywdy spotykającej niewinnych i przyzwoitych ludzi można uważać za oddzielny problem. Załóżmy, że zgodzimy się, że przypadkowa krzywda powodowana działaniami ludzi i Natury jest wbudowana w ogólnie słuszny system, ponieważ jest ona wymagana dla wolnej woli i moralnej prawości. Nawet jeśli, to dlaczego nie istnieją progi bezpieczeństwa, które przy pewnych poziomach krzywdy niewinnych (i przyzwoitych) osób wyłączałyby system lub w inny sposób utrudniało dalsze krzywdy. Jako przykłady takich poziomów krzywdy, mam na myśli oczywiście, nieszczęścia takie jak holokaust czy katastrofy naturalne na dużą skalę, a także miliardy nieszczęsnych żyć (i przedwczesną, bolesną śmierć) świadomych i czujących zwierząt rzeźnych, w świecie, gdzie ludzie mają inne opcje pożywienia. Dlaczego w naszym systemie rzeczywistości nie ma wbudowanego zaworu bezpieczeństwa, który włączałaby intensywna i w większości niezasłużona krzywda na dużą skalę?Ktoś mógłby być może krótkość naszego życia postrzegać jako taki zawór bezpieczeństwa, ponieważ bez względu jak straszne cierpienie kogoś spotyka, ma ono swój przewidywalny koniec. Jednak skończoność życia jest niewystarczająco współczującym zaworem bezpieczeństwa. Nie daje ona wystarczającego efektu w cierpieniach niewinnych, trwających często dziesięciolecia. Co ważniejsze, nie zajmuje się też problemem pozbawienia życiowych doświadczeń i możliwości przez niesprawiedliwą i wczesną śmierć – czasem na dużą skalę, w życiach zarówno ludzkich, jak i czujących, świadomych zwierząt. Taka strata z pewnością stanowi ogromną krzywdę, nawet jeśli nie pociąga za sobą samego cierpienia.Niewystarczające jest w takich przypadkach odwoływanie się do jakichś pryncypiów głoszących, że takie istoty odnoszą korzyść będąc poświęconymi dla innych. Bycie pożytecznym dla wiedzy i prawych działań innych żywych istot może być dużą wartością dla użytych podmiotów, ale jedynie jeśli taka ofiara była wolnym wyborem. Większość przypadków, jakie tu omawiamy, masowe poświęcanie (cierpienia i przedwczesnej śmierci) nie są efektem wolnego wyboru. W takiej sytuacji, rzeczą ohydną jest sugerowanie, że te krzywdy są ‘przywilejem’ dla ich ofiar, na zasadzie, że lepiej jest dawać niż brać[7]. Bycie zmuszonym do porzucenia jedynego w swoim rodzaju cudu życia, nie może być samo w sobie wartością dla ofiary. To, że prof. Swinburne – przenikliwy obrońca chrześcijańskiego systemu jedno-życiowego – uważa za konieczne, aby korzystać z tej trudnej do akceptacji drogi wyjaśniania, z pewnością jest znakiem moralnego potępienia, jakie na siebie ten system sprowadza.Dochodzę więc do wniosku, że brak (innego niż śmierć) mechanizmu bezpieczeństwa, opartego na współczuciu, pozostaje problemem dla teizmu jedno-życiowego.

Zalety teizmu wielu żyć W porównaniu ze teistycznym schematem jedno-życiowym, teistyczne wyjaśnienia wielo-życiowe, zawierające większość z pożądanych czynników rzeczywistości, jakie wymienialiśmy w związku z systemem jedno-życiowym, jest moralnie wyższy, z oczywistych powodów:

1. Rozbieżności w początkowych stanach życia wśród dzieci (i innych czujących ‘jedno życiowych niewinnych istot’) są, przynajmniej w części, wynikiem działań tych osób w poprzednich życiach. Najdosłowniej interpretując ten system, osoby, które w jednym życiu działały niemoralnie, zaczynają swe następne życie w trudniejszych warunkach początkowych. Ich większe, niż u innych, trudności początkowe są więc ponoszone sprawiedliwie. Te same trudności mogą dostarczyć poddanej im osobie okazji, aby z perspektywy odbiorcy czy ‘ofiary’, w pełni docenić naturę moralnie złych działań. Takie pełne docenienie może pomóc w ‘tworzącym duszę’ (‘soul-making’) procesie dojrzewania, spopularyzowanemu przez John’a Hick’a. Niezależnie jednak od tego, czy rozumiemy to jako karę, czy jako szansę nauki dla istoty duchowej, która w tej sferze miała w przeszłości jakieś potknięcia, tym, co się liczy, jest sprawiedliwość początkowego stanu życia. Naturalnie, sposób reagowania na te trudności może nadal pozostawać kwestią wolnej woli. Dług karmiczny może być kompatybilny z wolna wolą. Dług karmiczny wyjaśnia początkowe okoliczności możliwości życiowe, zaś wolna wola określa sposób podchodzenia i reagowania na te okoliczności i możliwości oraz podejmowane decyzje. Z kolei wolne wybory określają przyszłe okoliczności życiowe danej osoby. Nie ma potrzeby, aby jakikolwiek system kastowy znajdował uzasadnienie w poprawnym systemie reinkarnacji.

2. Kontekst poprzednich żyć jest także pomocny, jeśli chodzi o bardziej generalne, przytłaczające (ogromne) ilości oraz intensywność krzywdy dotykającej osób niewinnych i porządnych. Osoby bowiem, które wydają się być niewinne w życiu obecnym, mogą równie dobrze nieść negatywny dług karmiczny z żyć poprzednich, a konsekwencje tych win muszą ponosić jako ludzie czy nawet jako zwierzęta. Masywna i grupowa natura części tego cierpienia może sama w sobie wynikać z przeszłego grupowego charakteru przewinień. Oznacza to, że przeszłe wykroczenia mogły wynikać z jakichś wspólnych przekonań i utożsamień grupowych – na przykład, powiedzmy, dotyczących wyższości rasowej, etnicznej, kastowej czy narodowej. Intensywna i długotrwała natura niektórych z nieszczęść także może być odzwierciedleniem przeszłych przewlekłych i intensywnych okrutnych zachowań wobec innych.Osobiście, dość niewygodnie się czuję z takim poglądem sprawiedliwości „oko za oko”. Jeśli byłby prawdziwy, operowałby według bardzo prostej (crude) formy sprawiedliwości. Być może powinien być modyfikowany przez jakąś zasadę personalnego zrozumienia/wyrozumiałości, która czyniłaby go mniej surowym i mechanicznym. Według takiej zasady, winowajca z przeszłego życia, który obecnie dochodzi do niezwykle szybkiego uświadomienia sobie okropności występków, jakich on (czy ona) się dopuścił, nie musiałby już ‘ciągle płacić’ za nie. Nie powinno nas zdziwić, gdyby taki karmiczny czynnik wybaczenia byłby wbudowany w system sprawiedliwości karmicznej. Jednakże nawet bez niego, karmiczna sprawiedliwość typu ‘oko za oko’ jest moralnie wyższa od jedno-życiowej alternatywy, czyli przypadkowości cierpienia oraz tego, że jest ono niezasłużone przez daną osobę, ale służy interesom całościowo pożądanego systemu.

3. Trzecia moralna przewaga systemu wielo-życiowego nad jedno-życiowym dotyczy niesprawiedliwości jednorazowych egzaminów, zwłaszcza jeśli stawka jest ogromna. Posiadanie więcej niż jednej szansy na przyswojenie sobie tego, co powinno się przyswoić w tym doczesnym świecie jest sprawiedliwsze, niż posiadanie jednej tylko szansy, pojedynczej szansy podlegającej wszelkiego rodzaju ograniczeniom, jak choroby cielesne czy umysłowe, na przykład. [8] Przecież, ostatecznie, praktyka, przygotowywanie, próby i błędy są generalnie wymagane w wartościowych i złożonych osiągnięciach życiowych. Dlaczego miałoby być inaczej, kiedy chodzi o osiągnięcia odnoszące się do ogólnych celów w życiu?Ktoś mógłby powiedzieć, że w niektórych przypadkach ludzkie przedsięwzięcia otrzymują jedną szansę, a jednak oczekuje się sukcesu. Małżeństwo może być częściową paralelą (tak jak ono jest postrzegane w pewnych tradycjonalistycznych społecznościach). Zauważmy jednak, że nawet do małżeństwa mamy pewne przygotowania, a kiedy takich brakuje (np. małżeństwa nastolatków, łatwo idziemy na ulgowe traktowanie, jeśli takie małżeństwo okazuje się porażką. Jak moglibyśmy winić osoby, które zawierają takie małżeństwa z minimalnym przygotowaniem czy wyborem? Co więcej, rosnąca popularność rozwodów w kulturach, gdzie ludzie posiadają taką opcję, wskazuje na to, że preferujemy świat wielu szans.Ktoś mógłby też powiedzieć, że każdy z nas otrzymuje wiele szans, aby osiągnąć moralne i duchowe cele w trakcie pojedynczego życia. Nie jest to jednak prawdą dla nas wszystkich, co pokazują przypadki małych dzieci, które nie otrzymują szansy przeżycia do dorosłości, bez żadnej w tym winy z ich strony (przynajmniej w tym życiu).

4. Poza wcześniejszymi trzema punktami, być może wąsko zajmującymi się sprawiedliwością, istnieje jeszcze jedna kwestia. Wydaje się bowiem, że sensowne całościowe cele ziemskiego życia wymagają wielu żyć. Odsuwając na bok odnośne religijne założenia, istnieją prawdopodobnie dwa sposoby odpowiedzenia na pytanie o sens życia (przyjmując, że taki sens istnieje): sposób moralistyczny i antropocentryczny, którego przykładem jest John Hick, oraz sposób doświadczeniowo-doskonalący i nie-antropocentryczny, którego sam jestem zwolennikiem. Według Hicka celem życia ludzkiego jest uświadomienie sobie pełnego potencjału moralno-duchowego – takiego jak stan pozbawionego ego udziału w życiach innych oraz Boga. Mniej antropocentryczna propozycja przedstawia cel ziemskiego życia jako pewnego rodzaju szerokie opanowanie i biegłość w ziemskim doświadczeniu. Przeogromna różnorodność ludzi, kultur, czasów, miejsc, zwierząt, kwiatów, krajobrazów, klimatów itd., wskazuje na tą drugą propozycję. Przyjmując, że częścią sensu naszego życia jest doświadczanie i docenianie takiej różnorodności, nasza egzystencja wymagałaby wielu żyć.Jednak w każdym z tych dwóch przypadków – czy to osiągnięcia moralno-duchowego spełnienia, czy to szerokie doświadczanie ziemskiej różnorodności – generalnie sukces nie może być osiągnięty w trakcie pojedynczego życia, biorąc pod uwagę różne ewentualności i katastrofy wpływające na wiele ludzkich żyć. [9] Problem żyć uciętych w niemowlęctwie jest tu decydujący.Muszę podkreślić, że niedoskonałość systemu jednego życia najostrzej się ujawni – nawet pomijając problem śmierci niemowląt – jest celem życia byłoby panowanie nad tym ziemskim wymiarem. Takie panowanie wymagałoby bowiem szerokiego, głębokiego i trwałego doświadczania życia. Takie zaś doświadczenie może być osiągnięte jedynie wtedy, gdy poznajemy bogactwo życia z wielu różnych perspektyw – każdy z nas musi żyć jako mężczyzna i jako kobieta, jako biedak i jako bogacz, jako uzdolniony i jako upośledzony, z inklinacjami fizycznymi i inklinacjami artystycznymi, w społeczeństwie wolnym i tym w opresji, na pustyni i w zimnych górach, jako pasterz i jako naukowiec. Jedynie z połączonego doświadczenia z perspektywy ‘pierwszej ręki’ możemy uzyskać całościowe zrozumienie, jak to jest być człowiekiem na ziemi. Być może nawet musielibyśmy ziemskiego życia z perspektywy zwierząt, aby zdobyć adekwatne poczucie, jak to jest żyć na ziemi (na prawdopodobnie o wiele bardziej zróżnicowanym poziomie zmysłowym), w przeciwieństwie do zaledwie biegłości w ziemskich ludzkich form. Kiedy porzucimy węższy moralizm teizmu jedno-życiowego (a nawet teizmu wielo-życiowego Hick’a) – według którego sensem życia jest głównie demonstrowanie moralnych cnót, z czego wynika, że ten świat jest jedynie dla ludzi – ta ostatnia między-gatunkowa możliwość staje się coraz trudniejsza do ignorowania. W konkluzji stwierdzić należy, że system wielu żyć jest nie tylko lepiej wyjaśnia kwestie ścisłej sprawiedliwości i nierówności niż system jednego życia; ten pierwszy jest w lepszej pozycji, aby zajmować się mniej antropocentrycznymi i bardziej wiarygodnymi możliwościami zrozumienia sensu życia.

http://www.eioba.pl/a72932/wyzszosc_mor ... inkarnacji

O autorze:
http://notableandnewsworthy.blogspot.co ... ilice.html
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 14 kwie 2008, 17:17

Jako, że polskie tłumaczenie jest jako takie :) tutaj po angielsku, The moral case for reincarnation:

http://journals.cambridge.org/download. ... 8b8d35813a
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
John
Posty: 511
Rejestracja: 16 maja 2008, 14:09
Lokalizacja: Opolskie

Post autor: John » 19 maja 2008, 19:32

Moim zdanie reinkarnacja to najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie jakie mógł BÓG wymyślić, każdy dostaje to na co sobie zapracował. A dowody na jej istnienie poza słowem Krszny istnieją.
Hare Krsna Hare Krsna Krsna Krsna Hare Hare Hare Rama Hare Rama
Rama Rama Hare Hare

Awatar użytkownika
Rasasthali
Posty: 641
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
Lokalizacja: USA

Post autor: Rasasthali » 27 maja 2008, 12:47

Moj maz i prof William Bernet niedawno napisali artykul na temat idealnego eksperymentu ktory pozwolil by studiowac reinkarnacje. Artykul zostal opublikowany w najlepszym moim zdaniem zurnalu naukowym z tej dziedziny, Journal of Consciousness Studies.

Teraz, popularnonaukowy magazyn Skeptical Inquirer napisal review article (recenzje?) ich artykulu. MOzna przeczytac ja tutaj:
http://www.encyclopedia.com/doc/1G1-178482210.html (chyba chyba jest tylko sam abstrakt) i tu http://findarticles.com/p/articles/mi_m ... _n25376803 (mi wyswietla sie caly artykul) . Niestety artykul mojego meza z Journal of Consciousness Studies nie jest online, ale jak ktos chce, to moge wyslac na maila (na priva), niestety tylkok po angielsku.

Poniewaz recenzja jest bardzo dobra, widze to jako bardzo dobry znak - wydaje sie ze nawet naukowcy tak spolaryzowani jak ci piszacy w Skeptical Inquirer (zwykle ateisci, sceptyczni do wszystkiego, a tym bardziej do religii, jak wskazuje tytul magazynu, m.in Dennet czy Dawkins naleza do tego grona naukowcow-sceptykow) sa w stanie docenic badania nad reinkarnacja, jesli dobrze zaplanowane. Szczegolnie docenili ze moj maz wspolpracuje z prof Bernet, ktory jest naukowcem, umiarkowanym sceptykiem, a z kolei moj maz jest teologiem, czyli mamy w zasadzie dwa bieguny tego interdyscyplinarnego tematu. Wydaje sie ze to idealne polaczenie do studiowania tematu w sposob naukowy.
http://actinidia.wordpress.com/

On
Posty: 112
Rejestracja: 30 wrz 2007, 21:21

Post autor: On » 28 maja 2008, 20:41

Jak możesz to podaj w telegraficznym skrócie po polsku na czym ten eksperyment polega oraz kiedy się rozpocznie.
Jeżeli rzeczywiście jest idealny tj. nie do podważenia w zasadach-czego można się spodziewać z różnych stron- to może to być rewolucja w wielu religiach.

Pliiiiis
:P

ODPOWIEDZ