Współczesna filozofia i empiryzm - czy są drogą do prawdy?

Filozofia wedyjska, nauka, wiedza. "Cały świat nauki i technologii opiera się na fałszywej idei, że życie powstało z materii. Nie możemy pozwolić na to, by ta nonsensowna teoria była głoszona bez sprzeciwu. Życie nie pochodzi z materii. Materia została wytworzona z życia. To nie jest teoria; to fakt. Nauka jest oparta na błędnej teorii, toteż wszelkie jej kalkulacje i konkluzje są błędne, a ludzie z tego powodu tylko cierpią. Kiedy więc te wszystkie błędne, współczesne teorie naukowe zostaną skorygowane, ludzie staną się szczęśliwi. Musimy rzucić naukowcom wyzwanie. W przeciwnym razie będą zwodzili całe społeczeństwo." - Śrila Prabhupad - Prawda i Piękno
Awatar użytkownika
gndd
Posty: 457
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:24

Post autor: gndd » 22 kwie 2007, 17:38

Rasasthali pisze:Byc moze przekona piec argumentow Tomasza z Akwinu na aposterioryczny dowod na istnienie Boga ? Przy okazji - Dawkins probowal w ostatniej ksiazce odpowiedziec na jakis z tych argumentow ale to bylo po prostu smieszne, zrobil z siebie glupca i nawet taki laik jak ja to zauwazyl. Strasznie mnie rozczarowal, a mialam szacunek do goscia.
Jesli chodzi o Dawkinsa to czytalam fragment fragmentu polskiego tlumaczenia, ktory zdaje sie Balarama zamiescil na Vrndzie. Nie jest dla mnie przekonujacy i nie robi najlepszego wrazenia. Przynajmniej na mnie. Ten fragment to raczej polemika krzykacza. ;)

Jesli chodzi o Tomasza z Akwinu, to uczylam sie tylko o drugim argumencie, kosmologicznym (ktorego zreszta uzywal tez Srila Prabhupada) i o jego krytyce. Moje odczucie jest, ze krytyka i Kanta i Russela nie jest dewastujaca. Albo ja nie rozumiem jej glownego punktu. Oni mowia, ze to, ze kazdy poszczegolny element ma swoja przyczyne nie znaczy, ze calosc ma przyczyne. Ja mysle w ten sposob (moze pod wplywem Srila Prabhupady), ze tutaj nie chodzi o przyczyne jakiejs abstrakcyjnej "calosci", tylko ze chodzi tutaj niejako o reakcje lancuchowa, i o to, ze pierwszy materialny element ma swoja przyczyne, ktora nie jest materialna. Z jednosci (w sensie materialnym) powstala mnogosc. To chyba byloby troche w zgodzie z teoria ewolucji? ;)

Oczywiscie, jest tez stwierdzenie Russela, ze pierwsza przyczyna niekoniecznie musi byc Bog. I przypomina to argument Ramanudzacarji, wedlug ktorego stworzenie musi miec przyczyne, ale ta przyczyna niekoniecznie musi byc Bog. Wszechswiat moglby byc stworzony czesciami, w roznym czasie i przez rozne osoby. (Co by sie zupelnie nie zgadzalo z moim wyzej opisanym rozumowaniem.) Obserwujac wszechswiat mozna dojsc do wniosku, ze jest on tworem inteligencji, ale to pozostawia mozliwosc, ze bylo wielu stworcow. Wedlug Ramanudzy nie mozna znalezc dowodu na istnienie Boga przez obserwowanie tego swiata, jako ze Bog jest z natury transcendentny. Tak wiec jedynym dowodem na Jego istnienie sa pisma swiete. Inne dowody mozna obalic przy pomocy logiki.
Govindanandini

We don't get it, so we fear it. (Bob Geldof)
http://podserve.biggu.com/podcasts/show/iskcon-studies
http://www.flickr.com/photos/12994088@N06/sets/72157601908066950/

balarama11
Posty: 337
Rejestracja: 23 lis 2006, 21:23

Post autor: balarama11 » 22 kwie 2007, 20:33

gndd pisze:[

Jesli chodzi o Dawkinsa to czytalam fragment fragmentu polskiego tlumaczenia, ktory zdaje sie Balarama zamiescil na Vrndzie. Nie jest dla mnie przekonujacy i nie robi najlepszego wrazenia. Przynajmniej na mnie. Ten fragment to raczej polemika krzykacza. ;)
Zamieścił , zamieścił ale na forum Waisznawa [Arek -prezent he he he]
przeczytałem ten tekst , mi przypomina Wiesława Gomułkę[ którego ostatnio słucham w radio] - tylko taki bardziej współczesny -
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2007, 22:33 przez balarama11, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Divya
Posty: 258
Rejestracja: 19 sty 2007, 01:51
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Divya » 22 kwie 2007, 20:42

Ok Matdzi Gowinda Nandini.
Przyjąłem wyzwanie.
Zacznijmy od tego

Jak możemy być pewni, że to, co mi mówisz, jest prawdą? Jak możemy być pewni, że Boga nie ma lub jest? Każda myśląca osoba zadaje, i słyszy, to pytanie. Filozofia wedyjska dochodzi do pewności poprzez pramana.

Sanskryckie słowo pramana odnosi się do źródeł wiedzy, które są uważane za niezbite. W Brahma-Madhwa-Gaudija Sampradaji, szkole wiedzy wedyjskiej, którą reprezentuje MTŚK, istnieją trzy
pramana. Są nimi pratjaksza (percepcja bezpośrednia), anumana (rozum) i śabda (autorytatywny dowód). Spośród tych trzech pranama, śabda jest imperatywem, podczas gdy pratjaksza i anumana są podtrzymujące i dlatego wspierają śabda-pramanatwa. Jeśli ktoś zapyta wielbiciela Kryszny czy istnieje Kryszna?, i czy może to udowodnić?, zazwyczaj odpowie on cytując autorytet: guru (mistrza duchowego), śastra (pisma wedyjskie) i sadhu (innych wielbicieli, szanowanych za ich realizacje nauk guru i śastr).
Cytowanie autorytetu na potwierdzenie naszych słów nie liczy się już zbytnio w nowoczesnych szkołach myśli. Jak mówi Śrila Suhotra Prabhu istnieje łacińska sentencja odpowiednia do tego rodzaju potwierdzenia: ipse dixit ("on sam to powiedział"). Uczniowie starożytnego mędrca greckiego potwierdzali tą sentencją swoją odpowiedź, gdy jakiś przeciwnik poddawał w wątpliwość pewność doktryny mędrca. Problemem współczesnych myślicieli, związanym z dowodem ipse dixit, jest fakt, iż dowód ten opiera się jedynie na słowach. A same słowa nie znaczą nic.

Dalej przytoczymy słowa z książki Śrila Suhotry Prabhu – Substancja i cień
Łucja w krainie Narni

Historia autorstwa C.S. Lewisa p.t. Kroniki Narni ilustruje współczesne trudności z dowodem ipse dixit. Łucja jest najmłodszą z czwórki dzieci, które odwiedzają wielki, ekscentryczny dom starego profesora. Przeżywa tam ona niezwykłą rzecz. Przedostaje się przez tylną ścianę szafy na ubrania do krainy zwanej Narnią. Kiedy Łucja wraca i opowiada o swoich przeżyciach rodzeństwu, oni dochodzą do wniosku, że jej zmysły w tajemniczy sposób uległy omamieniu. W końcu dzieci przedstawiają kwestię autorytetowi, samemu Profesorowi. Decyduje on, iż jako że Łucja nie jest znana jako kłamczucha lub szalona, musi mówić prawdę. Mimo to, brat Łucji, Piotr, nie może w to uwierzyć. Tłumaczy , że inne dzieci nie znalazły żadnej dziwnej krainy za tylną ścianą szafy. " A co to ma do rzeczy?"- spytał Profesor. "Ależ, panie Profesorze, jeżeli coś jest prawdziwe, to musi to być tam zawsze." "Musi?" "Ale czy pan naprawdę myśli"- pyta Piotr - że mogą być jakieś inne światy, w tym miejscu, tuż koło nas - tak jak ten?" "Nie ma nic bardziej prawdopodobnego."- odpowiedział Profesor.

Czy nie powiedzielibyście, że Piotr ma prawo sądzić iż jego siostra ma wybujałą wyobraźnię? A jeśli chodzi o ów "autorytet", drogi profesor, niech będzie błogosławiony, może po prostu ponownie przeżywać okres dzieciństwa.

Na pierwszy rzut oka, fantazje Łucji na temat Narni wyglądają podobnie do wedyjskiego opisu światów różnych od naszego. Wedy zostały wypowiedziane przez mędrca Brahmę, który miał wizję transcendentalnego królestwa zwanego Wajkunthą, królestwa Boga. Dla osoby wykształconej w zachodni sposób, autorytet Brahmy jako mędrca nie daje pewności co do istnienia Wajikunthy. Podobnie, autorytet Profesora nie daje pewności co do istnienia Narni. Współczesne spojrzenie może być podsumowane przez inną łacińską sentencję: de omnibus est dubitandum - "wątpliwości są wszystkim". Została ona stworzona przez Kartezjusza (1596-1650), nazywanego często ojcem nowożytnej filozofii.

Podróżując poza granicami swojej ojczystej Francji, wszechstronnie wykształcony Kartezjusz zaczął zastanawiać się, czy w ogóle coś wie. Poddawał w wątpliwość to, co postrzegał swoimi zmysłami, jak również autorytet ipse dixit z jego studiów nad klasyczną Greką. Z tych wątpliwości powstała pewność co do jego własnego istnienia, którą wyraził w swojej słynnej maksymie cogito ergo sum - "myślę, więc jestem". Oksfordzki filozof A.J. Ayer (1910 - 1989) wyjaśnia:

Nie mogę podawać w wątpliwość twierdzenia, że myślę, w sensie, że moja wątpliwość ustanawia swoją własną prawdę: i w tym samym sensie nie mogę wątpić w to, że istnieję.


Nowożytna metoda myślenia

Wątpliwość sama w sobie ukształtowała bezpośrednie, nie ulegające wątpliwości dane Kartezjusza. Dla tego poddał w wątpliwość swój sposób zrozumienia zewnętrznego świata, na każdym kroku kwestionując zarówno swoje zmysły, jak i nauki poprzednich autorytetów. Jego metody wyglądają dość rozsądnie dla ludzi współczesnych, ale w jego czasach były one najbardziej radykalnym zerwaniem ze średniowieczną tradycją intelektualną. Kartezjuszowska metoda systematycznych wątpliwości wyznacza moment rozpoczęcia nowożytnego wyobrażenia wiedzy jako czegoś raczej wypracowanego, a nie otrzymanego.

Ale co Kartezjusz ma wspólnego z historią Łucji o Narni? Jak sam napisał:

W naszych poszukiwaniach bezpośredniej drogi do prawdy nie powinniśmy się zajmować żadnym obiektem, co do którego nie możemy osiągnąć takiej pewności, jak pewność dowodów arytmetycznych czy geometrycznych.

Innymi słowy, rzeczywistość przedmiotu musi być potwierdzona przez system logicznego dowodu (anumana), tak jak geometria. Dla Łucji nie jest wystarczający fakt, że zobaczyła Narnię (pratjaksza), ani nawet to, iż otrzymała autorytatywne potwierdzenie tego, że ją widziała (śabda). Jeżeli zostałoby to potwierdzone przez anumana, wówczas Narnia istniałaby, nawet pomimo iż Piotr nie widział jej ani nie uczył się o niej w szkole. Jeśli nie zostałoby to potwierdzone przez anumana, Narnia nie istniałaby, bez względu na to, co widziała Łucja i co mówi profesor.

Jak wykazuje fizyk Paul Davis, Kartezjańska metoda geometrii analitycznej jest historyczną poprzedniczką dzisiejszej fizyki analitycznej, która również stawia anumana ponad śabda i pratjaksza. Dzisiejszy fizyk, podobnie jak Kartezjusz, decydując, co jest rzeczywiste, a co nie jest, opiera się na systemie logiki matematycznej. I, podobnie jak Kartezjusz, utrzymuje, iż dowód matematyczny przewyższa nawet bezpośrednią percepcję. Stare przysłowie „wierz własnym oczom” jest nieaktualne. Nie możemy zobaczyć kwarków, czarnych dziur, czy robaków przetstrzenno czasowych (?), ale obliczenia mówią nam, iż są pewne. Dlatego są one pewne.


Kwantowa Narnia

Jak wielu z nas może wiedzieć z popularnych notatników i magazynów naukowych, teoria kwantum wprowadza istnienie „świata alternatywnego”, który wpływa na nasz świat. Przypuśćmy, że Łucja porzuca swoje twierdzenie, iż widziała Narnię i zamiast tego mówi do swojego rodzeństwa: „Fizycy twierdzą, że struktura wszystkiego opiera się na prawach matematycznych. Mówią oni również, że istnieje nieskończona liczba innych wszechświatów w wymiarach matematycznych. Mając włączonych w to nieskończenie wiele możliwości, jestem całkowicie pewna, że jednym z tych paralelnych wszechświatów jest miejsce zwane Narnią.” Profesor zgadza się, iż ma ona rację, jednakże Piotr wciąż protestuje: „Czy naprawdę sądzi pan, że mogą być jakieś inne światy, w tym miejscu, tuż koło nas - tak jak ten?” „Nie ma nic bardziej prawdopodobnego.” - odpowiada profesor.

„Ależ, Piotrze,” - wtrąca się Łucja - „powinieneś zwrócić teraz uwagę na profesora. To nie jest bajka. To nauka. Miałeś rację, mając wątpliwości odnośnie oryginalnej formy mojej opowieści o Narni. Ale dodaj trochę fizyki i już! W rzeczywistości jest to raczej nudne. Słyszeliśmy już tak wiele o dziwnym świecie kwantum, że w połowie lat dziewięćdziesiątych Narnia jest już zimnym budyniem.”

W dzisiejszych czasach wielu wykształconych ludzi zgodziłoby się z Łucją. Ale Piotr nadal ma wątpliwości, czy kwantowa opowieść o Narni jest bardziej wiarygodna. Jego rozumowanie jest następujące: Nawet jeśli bym powiedział, że teraz ci wierzę, sam nie zobaczyłbym dzięki temu Narni. Fizyka kwantowa mówi, że światy alternatywne nie są ze sobą w ogóle powiązane. Niemożliwa jest komunikacja między nimi. Jednostka nie może opuścić jednego świata i odwiedzić inny, nie możemy nawet zerknąć na to, jak wygląda życie w tych wszystkich innych światach. Nie tylko nie możesz pokazać mi Narni, nie możesz nawet dać mi rzetelnego dowodu, abym mógł uwierzyć, że Narnia istnieje, ponieważ, jako że jestem dzieckiem, nigdy nie będę w stanie sam wykonać obliczenia matematycznego. Niech się Pan przyzna, że nakłania mnie Pan do naiwnego przyjęcia tej samej starej próby ipse dixit, co wcześniej!”

Profesor cierpliwie odpowiada, łagodnym i miłym głosem: „Uspokój się, Piotrze. W oryginalnej opowieści o Narni, jedynym dowodem Łucji była jej bezpośrednia percepcja. Nie możemy jej ufać ponieważ, pomijając wszystko inne, Łucja jest tylko człowiekiem. Dlatego wyjaśnienie kwantowe stoi wyżej. A jako że twoja percepcja również nie jest godna zaufania, nie jesteś w stanie użyć jej do zakwestionowani logiki i rozumowania. Nawet jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć kwantowej metody logiki, posiada ona swój własny autorytet, różny od dowodu ipse dixit.”

„Czy mówi pan, że kwantowa Narnia posiada pewien autorytet prawdy?”

„Piotrze, powiedziałem, że nie ma nic bardziej prawdopodobnego. Nie gwarantuję, że to prawda. Kwestia jest taka, iż naukowe rozumowanie posiada swój własny autorytet, który jest wart tego, abyś go przez chwilę posłuchał i podążył za nim, młody człowieku.”

„Niewątpliwie, proszę Pana, naukowe rozumowanie jest bardziej rozwinięte, niż proste słowa małej dziewczynki, ale wydaje mi się, że należy pan do tych, którzy gubią jedną ważną kwestię. Jeżeli po prostu wierzymy teoriom naukowym, nie sprawdzając, czy są one prawdą, przyjmujemy w naszych życiach naukowy dowód autorytatywny, a nie po prostu autorytet teoretyczny. Autorytet teoretyczny oznacza, że słucham cię dla samego słuchania. Mogę się zgadzać lub nie z tym, co mówisz. Ale dowód autorytatywny zakłada, że mówisz prawdziwe fakty, tak więc jako uczeń powinienem potraktować to poważnie, jeśli pragnę wiedzy. Przyznaje pan, że nie może pan zagwarantować, że to, co mówi pan o Narni, jest prawdą. Bezpośrednia percepcja nie daje żadnego dowodu na to, że Narnia jest rzeczywista. Pomimo to oczekuje pan, że przyjmę pana jako dowód autorytatywny. Ale jak mogę być pewien, że to, co pan mi mówi, jest prawdą?”

Autorytet samo-oczywisty

Podsumowując, Piotr i Profesor nie zgadzają się co do faktu, czy rozumowanie posiada autorytet. Profesor twierdzi, że jeśli stwierdzenie jest poparte przez logikę naukową (która, jak sam przyznaje, niekoniecznie jest prawdziwa), ma ono autorytet i powinno być przyjmowane jako dowód. Piotr argumentuje, że logika sama w sobie nie ma określonego autorytetu prawdy. Oskarża on Profesora i współczesną naukę o zmuszanie uczniów, takich jak on, do wierzenia w teorie o rzeczach niewidzialnych, takich jak Narnia, tak jak gdyby były one prawdą. To jest właśnie rodzaj ipse dixit, który odrzucił Kartezjusz.

Obiekcje Piotra odnośnie autorytetu logiki są warte zaznaczenia. Stałym problemem współczesnych systemów rozumowania jest fakt, iż ich twierdzenia, że są autorytetem, są nieuzasadnione. Na przykład, z jakiego powodu profesor twierdzi, że logika jest lepszą metodą do osiągnięci pewności? Profesor przyznaje, iż logika nie gwarantuje prawdy. Zamiast tego mówi on w kategoriach prawdopodobieństwa. Ale jeśli logika nie może zagwarantować prawdy, jak, w takim razie, możemy stwierdzić, że coś jest choćby prawdopodobnie prawdą? A w takim razie, argumenty Profesora dotyczące logicznego potwierdzenia wiedzy nie mają żadnego uzasadnienia.

Argumentując, że autorytet logiki jest ponad rozumowaniem, nie jest on rzeczywiście otwarty na dyskusję. Raczej naucza on z ambony: „Logika ma autorytet, ponieważ ja tak twierdzę.” Dlaczego powinniśmy wierzyć w to, co on mówi? To jest esencją wyzwania Piotra. W ten sam sposób argument oparty na autorytecie percepcji zmysłowej (pratjaksza) nie może być potwierdzony przez samą percepcję zmysłową. Nasze zmysły są ograniczone. Nie mogą pokazać, że poza ograniczeniami ich percepcji nie istnieje rzeczywistość. Jaki jest dowód na moje twierdzenie, że to, co ja postrzegam, jest całą prawdą i niczym innym niż prawdą? Moje zwierzęce ego?
Wedyjska pramana, podobnie jak Piotr, czyni rozróżnienie pomiędzy logiką a dowodem autorytatywnym. Słowo śabda oznacza „dźwięk”, ale śabda, które jest cytowane jako autorytatywny dowód wedyjski jest dźwiękiem duchowym, śabda-brahma. Jest on kategorią samą w sobie i różni się od anumana (logiki) i pratjaksza (bezpośredniej percepcji). Dźwięk duchowy, w przeciwieństwie do zwykłego dźwięku, jest swatah-pramana. Oznacza to, iż jego autorytet jest oczywisty sam w sobie. Nie czerpie swojego autorytetu z innych pramana. Śrimad-Bhagawatam 6.3. 19 wskazuje zasadniczą różnicę pomiędzy mową, która potwierdza oczywisty autorytet, a mową, która tego nie robi:

dharmam tu saksad bhagavat-pranitam
na vai vidur rsayo napi devah
na siddha-mukhya asura manusyah
kuto nu vidyadhara-caranadayah

Prawdziwe religijne zasady ustanawia Bóg, Najwyższa Osoba. I nawet najwięksi mędrcy, którzy zamieszkują najwyższe planety – mimo, iż zupełnie usytuowani w sile dobroci - nie są w stanie ustanowić takich prawdziwych religijnych zasad, tak samo jak niezdolni są do tego półbogowie czy przywódcy Siddhaloki, nie mówiąc już o asurach, zwykłych ludzkich istotach, Widjadharach i Ćaranach.

Słowa Kryszny, Boga Najwyższej Osoby posiadają całkowity autorytet prawdy. Sam Kryszna jest Najwyższą Prawdą, param brahman. Bhagawad-gita 10.12-13 mówi, że wielcy mędrcy, tacy jak Narada, Asita, Dewala i Wjasa „potwierdzają” tę prawdę. Nie znaczy to, iż prawda, którą Kryszna wypowiada, zależy od potwierdzenia innych. Ściśle mówiąc, mędrcy potwierdzają fakt, że znają prawdę, powtarzając słowa Kryszny. W ten sposób w Wedach są oni również przyjmowani za autorytety i ich słowa są zawsze prawdziwe, jako że ich autorytet pochodzi od Kryszny. W każdym innym przypadku mędrcy, półbogowie, aniołowie, istoty ludzkie i demony nie mają własnego, oczywistego autorytetu.

Podobnie percepcja zmysłowa i logika nie mają swojego własnego autorytetu, lecz są zależne od śabda. Na przykład, widzę, że ludzie umierają. Rozum skłania mnie do pytania, czy każda ludzka istota, włącznie ze mną, również umrze. Ale moje zmysły i rozum nie są w stanie pewnie odpowiedzieć na to pytanie. Muszę zwrócić się do autorytatywnego dowodu. Gdy dowiem się w ten sposób, że zarówno ja, jak i wszyscy inni muszą umrzeć, rozum zmusi mnie do zapytania: „Jaki jest pożytek z tego życia?” I znowu zmysły i umysł nie mogą dać mi pewnej odpowiedzi. Jedynie śabda posiada ten autorytet.

Anumana może pomóc nam w stworzeniu rozsądnej podstawy do tego, aby uwierzyć w światy inne od naszego, jak robią to fizycy kwantowi.
Jednakże sam rozum nie może z całą pewnością doprowadzić nas do doświadczenia innych światów, nawet w innym wymiarze materialnym, a co dopiero mówić o pewnej realizacji światów transcendentalnych w duchowym wymiarze (Wajkuntha). Wymiar duchowy jest oczywisty jedynie poprzez pryzmat śabda, czystego dźwięku wedyjskiego, który jest przekazywany przez Krysznę i Jego autoryzowanych reprezentantów.

Z drugiej strony, nie może być uznany za śabda dźwięk wypowiedziany przez osobę, która nie posiada oczywistego autorytetu, która nie odnosi się do Kryszny i której autorytet pochodzi z pratjaksza i anumana. Taki dowód ipse dixit potwierdza jedynie niepewność, ale jest to również część wiedzy. Więc, aby pewne mogło być odróżnione od niepewnego, to drugie musi być zilustrowane. W tym celu w tej książce jest cytowanych wiele (przepraszam) „światowych autorytetów”, aby zademonstrować niepewność wiedzy materialnej.


Problemy logiki, która odnosi się sama do siebie

Jednakże, czy my sami nie obstajemy przy filozofii wedyjskiej, jednocześnie zbyt bezkrytycznie przytaczając śabda jako dowód pewnej wiedzy? Czy może być cokolwiek bardziej wątpliwego niż zwrot do jakiegoś rodzaju oczywistego autorytetu? Tak: głoszenie zasady oczywistego autorytetu. Nie mogę wątpić w oczywisty autorytet w tym sensie, że moje wątpliwości pociągają za sobą akceptację pewnego założonego oczywistego autorytetu - a mianowicie, samej wątpliwości (anumana).

Centralnym tematem filozofii Kartezjusza, tak zwaną zasadą kartezjańską, jest to, że umysł, poprzez odnoszenie się sam do siebie, może dojść do fundamentalnych zasad istnienia: że ja istnieję, że istnieje Bóg, że logika geometryczna jest wewnętrznie wyższa od innych rodzajów wiedzy. Obecnie wśród filozofów panuje moda na odrzucanie argumentów Kartezjusza dotyczących duszy i Boga. Twierdzą oni, że ta logika była po prostu pozostałością jego chrześcijańskiego wychowania. Jednakże podstawowy temat zasad Kartezjusza, że umysł powinien być autorytetem sam dla siebie, decydując o tym, co jest prawdą, a co nie, wciąż wywiera duży wpływ na Zachodzie. Jeżeli prawdę na temat wszystkiego można poznać jedynie poprzez systematyczne wątpliwości umysłu, w takim razie rzeczywiście de omnibus est dubitandum - „wątpliwości są wszystkim”. Ale czego możemy się dowiedzieć poprzez samą wątpliwość?

Kartezjusz próbował udowodnić, że wątpliwość przynosi pewność samą w sobie przez zrównanie myśli („myślę”) z własnym ja („więc jestem”). Ale dla Chrześcijan to, że on jest, „jestem”, oznaczało: jestem wieczną duszą, dzięki moim myślom różną od materii. Ten sens niefizycznej tożsamości stworzył jego podstawę pewności. Na tej podstawie zbudował on swój „nie ulegający wątpliwości” kartezjanizm. Ale w rzeczywistości jedyna rzecz, którą jego maksyma stwierdza z pewnością, to „W tej chwili myślę, dlatego w tej chwili istnieję.” Jaźń nie angażuje się w myślenie przez cały czas. Czasami jest ona całkowicie nieświadoma, na przykład podczas głębokiego snu bez marzeń. Jeżeli naturą jaźni jest myśl, a myśl nie występuje przez cały czas, w takim razie nie wynika z tego, że jaźń istnieje przez cały czas. „Myślę, więc jestem” nie jest bardziej lub mniej wartościowym stwierdzeniem niż „Śpię, więc mnie nie ma.” W takim razie anumana sama w sobie nie może stanowić pewnej podstawy dla wiecznego istnienia - ani też pewnej podstawy dla nieistnienia.

Kolejnym problemem jest fakt, iż logika, która odnosi się sama do siebie, prowadzi do paradoksu. Każdy, kto regularnie używa komputera, doświadczył kiedyś „zawieszenia”, kiedy komputer zacina się na jakiejś funkcji i nie może wypełnić dalszych poleceń. Jedynym wyjściem dla operatora jest ponowne uruchomienie systemu. „Zawieszenie” zdarza się, gdy komputer dostaje się w pętlę logiczną, która wciąż odnosi się sama do siebie. Podobnie nasze umysły dostają się w pętlę logiczną, kiedy rozważamy centralny temat Kartezjusza: wątpliwość jest wszystkim. Jeżeli to stwierdzenie jest prawdą, jest ono fałszywe, ponieważ, twierdząc, iż wątpliwość jest wszystkim, nie pozostawia żadnych wątpliwości co do tego, czym wszystko jest. Ale jeśli jest ono fałszywe, jest prawdą, ponieważ jego fałszywość jeszcze raz prowokuje wątpliwości we wszystko. Ale znowu, jeśli jest prawdą, jest fałszywe, lecz jeśli jest fałszywe, jest prawdą... i tak dalej bez końca. Nie ma możliwości wydostania się z pętli, ponieważ logika stwierdzenia może odnosić się tylko sama do siebie. To jasno wskazuje, że aby logika miała znaczenie, musi być ona ukierunkowana przez prawdę znajdującą się poza nią, tak jak „zawieszenie” musi być odblokowane przez operatora. Który znajduje się na zewnątrz komputera. W takim razie prawda jest czymś poza anumana.

Trzecim problemem jest fakt, iż sam Kartezjusz nie potrafił zastosować w praktyce doktryny anumana odnoszącego się samo do siebie. Przeprowadzał on eksperymenty, aby sprawdzić swoje teorie, uciekając się do obserwacji (pratyaksa), aby potwierdzić swoje anumana.


Nie jestem umysłem

Intencje Kartezjusza były pobożne. W swojej maksymie „Myślę, więc jestem” przedstawił on prostą metodę samorealizacji, która, jak przypuszczał, potwierdzała naszą tożsamość jako duszy. Miał nadzieję, że jego metoda logicznej analizy zapewni religii racjonalną podstawę. Niestety jego metoda nie prowadzi do samorealizacji, ponieważ myli ona duszę z umysłem.

Wedyjski śabda objawia prawdy, których umysł nie jest w stanie spostrzec, kiedy odnosi się sam do siebie. Jedną z tych prawd jest fakt, iż umysł jest subtelnym materiałem pokrywającym świadomość w podobny sposób do dymu otaczającego ogień, który nie pali się czysto. Płomień może być porównany do duszy, jako że rozprzestrzenia on światło, podobnie jak dusza rozprzestrzenia świadomość. Płomień, który nie pali się czysto, jest jak dusza w maji, w stanie zapomnienia o Bogu, o Krysznie. Umysł powstaje z duszy w maji, podobnie jak dym powstaje z płomienia. Pomimo iż płomień i dym są blisko stowarzyszone, mają one przeciwstawne cechy. Płomień daje światło, podczas gdy dym zasłania je.

W Sanskrycie umysł jest zwany ćanćala, co znaczy „niestały”. Czasem jest on obudzony. Czasem śni. Czasem znajduje się w głębokim śnie bez marzeń. Gdy światło wiedzy o duszy jest przysłonięte, bezsenność, głęboki sen i marzenia senne oszukują świadomość. Dlatego stwierdzamy często fałszywie: „myślę”, „ostatniej nocy miałem sen”, „byłem nieświadomy” i tak dalej. Ale przez cały ten czas płomień jaźni, duszy, pali się, pali się wiecznie, a dym, otaczający jego światło, nie zakłóca go. Niestały umysł jest urzeczony przez wieczne wrażenia zmysłowe. Poprzez umysł i zmysły, uwaga duszy jest stale skierowana na wiecznie zmieniający się świat materialny. Ta mylnie skierowana świadomość (moc duszy) napędza samsara-ćakra, koło narodzin i śmierci.

Niedoskonałe zmysły źle informują umysł. Zwiedziony przez niepewne dane zmysłowe, umysł popełnia błędy. Jeśli pomimo tego uparcie myślimy, że zdobyliśmy niewątpliwą wiedzę, to zostaliśmy oszukani. Przypuśćmy, że ty i ja zgadzamy się, na bazie takiej logiki matematycznej, jaką Kartezjusz uważał za niepodważalną, że stwierdzenie „jeden plus jeden równa się dwa” jest pewnym faktem. Tworzymy szkołę filozoficzną o nazwie ###. Rzucamy wyzwanie innej szkole, aby wystąpiła i udowodniła, że to, iż „jeden plus jeden równa się dwa” nie jest rzeczą pewną. Przegrani muszą dać zwycięzcom wszystkie pieniądze ze swoich portfeli oprócz jednego banknotu. Członek szkoły ### podejmuje zakład. Za pomocą zakraplacza do oczu umieszcza on jedną kroplę wody na płaskiej szklanej powierzchni, a następnie ostrożnie dodaje drugą kroplę. Ku naszemu smutnemu zdziwieniu, rezultatem nie są dwie krople. Przegrywamy, oszukani przez nasze własne zmysły i umysł. Po oddaniu pieniędzy, pozostaje mi w portfelu jeden dolar. Ty masz w swoim banknot dziesięciodolarowy. Składając swoje fundusze razem, popadamy w poważną sprzeczność filozoficzną. Moje zmysły mówią mi, że mam teraz dwa banknoty, lecz twój umysł twierdzi, że masz jedenaście dolarów. Kłócimy się. Ja krzyczę: „Uwierz swoim oczom! Dwa!” Ty odkrzykujesz: „Uwierz umysłowi! Jedenaście!” Przeklinając się nawzajem, rozwiązujemy naszą szkołę.

Czy możemy mieć pewność co do śabda?

Spór o dwa banknoty nie jest jedynie zabawnym wypoczynkiem dla znużonych epistemologią czytelników. Od czasów klasycznych niezgoda pomiędzy racjonalistami (którzy ufają swoim umysłom, czyli rozumowi) a empirykami (którzy wierzą swoim oczom, czyli zmysłom) jest punktem krytycznym stałego sporu filozoficznego. Tak jak nie upilnowane dzieci, pratjaksza i anumana spierają się, kiedy tylko posiadający autorytet rodzic, śabda, jest nieobecny.

Jak zostało to wspomniane wcześniej, teoretyczni fizycy, podążający w ślady Kartezjusza, dają anumana ostatnie słowo nad pratjaksza. Pracują oni ciężko nad sformułowaniem Teorii Wszystkiego, formuły matematycznej, która objaśniałaby wszechświat tak zwięźle, że można by ją nosić na przedniej stronie podkoszulka. Wszystko to jest bardzo pasjonujące, ale nikt nie wie, czy jest w tym jakaś prawda: „Jedna teoria jest budowana na drugiej. Nie możemy uciec przed podejrzeniem, że być może konstruujemy efemeryczny domek z kart.”

Niestety, istnieje tendencja do utożsamiania wedyjskiego śabda-pramana z rodzajem dowodu ipse dixit odrzuconego przez Kartezjusza. W ten sposób anumana pozostaje ulubionym pramana intelektualistów, chociaż nigdy nie jest poza wątpliwościami. Ale istnieją trzy proste, znormalizowane zasady semantyki (nauka o komunikacji lingwistycznej), które sugerują użycie metody, dzięki której możemy upewnić się, że w śabda istnieje coś więcej niż puste słowa Te zasady uważane za „racjonalne” we współczesnym kontekście, zawsze działały w kontekście wedyjskim. Jeśli chcę wiedzieć czy stwierdzenie posiada rzeczywisty autorytet, powinienem:

1.Wiedzieć co znaczy stwierdzenie
2. Znać właściwy sposób zweryfikowania go.
3. Posiadać dobre dowody, by w niego uwierzyć.

Po pierwsze by wiedzieć co oznacza stwierdzenie wymaga się ode mnie bym przyjął odpowiednią dyscyplinę myśli. Na przykład nie mogę wiedzieć co oznacza niedeterministyczne, polynomial – time-complete dzięki dyscyplinie plecenia koszy, ogrodnictwa czy frenologii. Właściwa dyscypliną jest tutaj kombinatoryka, analiza złożonych problemów logicznych. Podobnie, jeśli chcę wiedzieć co oznacza, że śabda jest dźwiękową inkarnacją Kryszny, muszę przyjąć system dyscypliny (parampara) poprzez, którą śabda jest otrzymywana.

Po drugie, weryfikuje stwierdzenie śabda jest dźwiękową inkarnacją Kryszny, poprzez skonsultowanie się z trzema źródłami parampara: guru, sadhu i śastra. Jeśli przeczytam to stwierdzenie w śastra, wtedy konsultuje się z guru i sadhu w celu weryfikacji. Jeśli usłyszę je od guru, weryfikuje je przez śastre i sadhu, a jeśli usłyszę je od sadhu, zweryfikuje je dzięki śastra i guru. I jeśli w rzeczywistości podążam śabdą ja sam , wtedy jest ona weryfikowana z wewnątrz serca przez Samego Pana Krysznę, źródła wszelkiej wiedzy.

Po trzecie, istnieją bardzo dobre dowody na to by uwierzyć w stwierdzenie śabda jest dźwiękową inkarnacja Kryszny. Kto czyni zmysły i umysł autorytetami jest związany przez nie i w ten sposób związany przez ignorancję nie wie nic o jaźni i innych żyjących stworzeniach. Taka ignorancja o jaźni jest naturalna, jednakże w człowieku jest to wada, która skutkuje w występku. Dźwięk ipse dixit nie posiada mocy do tego by uwolnić jaźń od błędnych wymagań umysłu i zmysłów. Śabda, która jest zrozumiana i zweryfikowana tak jak mówiły o tym dwa poprzednie punkty, przemienia słuchacza w sposób taki w jaki dźwięk ipse dixit nie potrafi. Jak pisze Śrila Prabhupada w Bhagawad-gice Taka Jaką Jest:

Doskonała wiedza, otrzymana od Najwyższej Osoby Boga, jest ścieżką ku wyzwoleniu.

Wyzwolenie świadomości z dyktatu umysłu i zmysłów, z ignorancji i występku, jest samo oczywistym dowodem dla wielbiciela, który wkroczył na ścieżkę bhakti (ścieżkę oddania dla Kryszny). Bezpośrednie doświadczenie oczyszczającej mocy śabdy przekonuje wielbiciela o jej autorytecie. Na końcu ścieżki wyzwolenia, ścieżki słuchania wedyjskiego śabda jest Kryszna. Kryszna osobiście objawia Siebie jak o Absolutną Wiedze, Absolutnego Poznającego i Absolutny Przedmiot Wiedzy. Stan pełnej realizacji prawdy zwany jest świadomością Kryszny.

Tu zakończę cytat z wstępu ksiązki Śrila Suhotry Prabhu – Substancja i cień- już niedługo cała książka będzie dostępna w sprzedaży :D , wielkie podziękowania należą się Gargariszi Prabhu, który w pocie czoła przetłumaczył ja dla nas.
Mam nadzieje, że powyższy tekst rozwiał wszelkie wątpliwości największych sceptyków. Nie da się tego inaczej powiedziec jak wprost, iż istnienie Kryszny można potwierdzić naukowo i choć to stwierdzenie jest bardzo radykalne dla współczesnego filozofa jest ono faktem. Może ktoś chciałby pokazać inny naukowy dowód na istnienie Kryszny?
Niech Pan Śri Ćajtanja, księżyc Nawadwipy, król tancerzy, pojawi się w zakątku mego serca.

Awatar użytkownika
gndd
Posty: 457
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:24

Post autor: gndd » 23 kwie 2007, 17:29

Divya pisze:Ok Matdzi Gowinda Nandini.
Przyjąłem wyzwanie.
Zacznijmy od tego
Ojoj... ale ja nie rzucalam wyzwania... :o W tej chwili nie mam czasu przeczytac calosci (przeczytalam poczatek) czy odpowiedziec, ale jak znajde chwile czasu, to nie omieszkam.

Jako ciekawostke napisze, ze ksiazka Suhotry Swamiego jest w glownej bibliotece publicznej w Lund, Szwecja. :)
Govindanandini

We don't get it, so we fear it. (Bob Geldof)
http://podserve.biggu.com/podcasts/show/iskcon-studies
http://www.flickr.com/photos/12994088@N06/sets/72157601908066950/

Awatar użytkownika
Rasasthali
Posty: 641
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
Lokalizacja: USA

Post autor: Rasasthali » 23 kwie 2007, 19:49

gndd pisze:
Divya pisze:Ok Matdzi Gowinda Nandini.
Przyjąłem wyzwanie.
Zacznijmy od tego
Ojoj... ale ja nie rzucalam wyzwania... :o W tej chwili nie mam czasu przeczytac calosci (przeczytalam poczatek) czy odpowiedziec, ale jak znajde chwile czasu, to nie omieszkam.

Jako ciekawostke napisze, ze ksiazka Suhotry Swamiego jest w glownej bibliotece publicznej w Lund, Szwecja. :)
Bardzo ciekawe! :)
http://actinidia.wordpress.com/

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: Współczesna filozofia i empiryzm - czy są drogą do prawd

Post autor: ParamatmaDas » 12 wrz 2012, 02:00

Divya pisze:Niektórzy ludzie redukują filozofię do empiryzmu, jednak główna zasada uznawana przez starożytnych greków, czy współczesnych filozofów mówi o tym, że dusze i umysł należy wynieść ponad filozoficzna obserwacje.
Tak. Grecy nie lubili eksperymntow empirycznych. Uwazali to za cos nizzszego od spekulacji umyslowych. Dziasiaj sie uwaza ze 2 elementy sa istotne. Zarwno spelulacja jak i potem potrdznie teorii w badaniach.
Divya pisze: HH Hridajananda Maharadż fragment wykładu – naukowa prezentacja Świadomości Kryszny
Polecam wyklady mahardza. Napewno jak odtrutka po roznego rodzju forach itp wiadomosciach z netu itp. Ogolna idea jest taka ze mamy w naszej religii dwa aspekty - filozfie i religje. Myslnie i oddanie. Filozfie mamy bardzo dobra. I mozmey za jej pomoca przekonac bardzo wiele osob. Sprawy religjne czasmi pzrwazaja, mowimy wiele o naszej doktrynie, sentymntch oddaniu i uczuciach, tmczasem mamy tez filozozfie ktora jest lub mozmy iznac za obiktwnie naukowa. I kazdy moze sie z tym zgodzic. Np UMYSL - nauka o umysle dotyczy kazdego. Tak samo chrzescjan jak i ateistow. NAsza wiedza dotczaca umyslu jest wiec uniwersalna.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Współczesna filozofia i empiryzm - czy są drogą do prawd

Post autor: trigi » 12 wrz 2012, 08:07

ParamatmaDas pisze: Napewno jak odtrutka po roznego rodzju forach itp wiadomosciach z netu itp.
Najlepiej trucizny nie stosować i forów różnych nie odwiedzać. Tak twierdzą co poniektórzy moi bracia duchowi.

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: Współczesna filozofia i empiryzm - czy są drogą do prawd

Post autor: ParamatmaDas » 13 wrz 2012, 00:18

Byc moze ktos musi odwidzac rozne rodzju fora, np bada je lub w ramach sluyzbby oddana zeby dobrze nauczac chce wiedziec co ludzie mysla, jak zycia jtp. Nie ma w tym niz zlego. Glowa rzecz to chyab zeny nie przjac nastrojuz tamtad. Zeby dalej byla etuykita waisznawa, a takze zeby zachwac cel. Celem nie jest dyskusja dla samej dyskusji itp./

A swoja droga zobaczcie temat nie taki stary a jakie ciekawe osoby i ciekawe wypowiedzi i jak elegancko sie to rozgrwalo. Czy zawsze idzie ku gorszmeu:)?

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: Współczesna filozofia i empiryzm - czy są drogą do prawd

Post autor: ParamatmaDas » 13 wrz 2012, 01:38

Divya pisze: HH Hridajananda Maharadż fragment wykładu – naukowa prezentacja Świadomości Kryszny
Im dluzej o tym mysle tym bardziej brak mi wlasnie czegos takiego. Filzofii. Duzego rozbudowanego dzialu filozfii. Nie tyle spraw spoelcznych ile konretnej filzofii.

ODPOWIEDZ