Ano tak, że wtedy nie było internetu . Była przekazywana ustnie i setki razy przepisywana. Gdybym sobie skopiował swoje dywagacje z tego wątku, wydrukował, opowiadał każdemu chętnemu (albo i niechętnemu), kopie wydruku umieścił w rozmaitych miejscach, to pewnie coś by z tego ocalało. A w sieci - coś się stanie serwerowi, albo jakiś haker załatwi stronę i dorobek naukowy ludzkości poniesie nieodwracalne stratypadmak pisze:Bhagavatgita też nie została przeniesiona na marmurowe płyty, a została wypowiedziana 5'000 lat temu i mamy ją obecnie w niezmienionej postaci. Jak to możliwe???
To jest przekonanie wszystkich religii o ich świętych pismach. "Nasze są prawdziwe i nie zmienione a wasze były wielokrotnie przerabiane"; "nieprawda, to nasze są prawdziwe, a wasze... " itd. W dawność przekazu można uwierzyć, ale empirycznie nie da się tego udowodnić. Indolodzy datują Bhagavata-Puranę na IX w. n.e. opierając się na stylu, kompozycji i tym, że nie ma starszych manuskryptów. Indyjski klimat nie sprzyja ich długiemu zachowaniu, poza tym, dla Hindusów liczył się przekaz, więc zniszczony manuskryp przepisywano, a starym nikt sobie głowy nie zawracał.padmak pisze:Podobnie misjonarze w Indiach nie mogli przeboleć tego faktu, że Biblia, którą się posługiwali do nawracania "niewiernych" ulegała tak wielu zmianą, a ci "niewierni" mają swoje pisma w niezmienionej postaci od wielu tysięcy lat.
Tylko że opierał się na marnej jakości zestawieniu, porównującym z sanskrytwem tłumaczenia na angielski, a nie oryginalne brzmienie tych nazw, albo wyciągał same nazwy z kontekstu kulturowo-religijnego. I nie "starał się jedynie pokazać"- on w to szczerze wierzył.padmak pisze:[Vishnu-Krsna Prabhu starał sie jedynie pokazac podobieństwa występujące w różnych kulturach i językach.