Nie zignorowałem. Zwróciłem tylko uwagę na fakt, że Prabhupada stwierdził, że dusza przed swoim upadkiem musiała widzieć Krysznę, a my mówimy tu o duszy, a nie nasieniu. Nasienie jest nośnikiem duszy, gdy ta umieszczana jest w łonie matki. Nie jest ona jednak nasieniem.
Stwierdziłem że zignorowałeś bo nie uwzględniłeś w wypisie swoich punktów co tam jest stwierdzone, w jakiej to jest formie. W naszym świecie wiele osób nie zna swoich ojców, mimo że przecież każdy z nim kiedyś był, możesz nazwać to bycie widzeniem czy czymkolwiek innym, ale istotne jest nie jak to nazwiesz a czym to jest. Nie jest to tym samym co widzenie kogoś twarzą w twarz.
Nie wiem jak to się odbywa, że dusza jest w suszupti, głębokim, nieświadomym śnie, i jednocześnie widzi Krysznę. Nie wiem również jak to jest, że podczas gdy jest nieświadomą, ogarnia ją pragnienie rządzenia materialną naturą. Albo jest nieświadomą, albo świadomą, albo w obu stanach jednocześnie. Ta ostatnia możliwość jest właśnie acintya, niepojętym, przekraczającym zwykłą logikę stanem, a który to z chwilą przyjęcia go takim jakim jest, staje się logicznym, wyjaśniającym wszystko to czego w zwykły sposób nie sposób wyjaśnić.
Skoro nie jesteś w stanie tego pojąć to jak chcesz to przyjąć? Możnaby to zrobić po przez realizacje, pojęcie po przez doświadczenie, inaczej jest to tylko wiara w słowa. Wiara w słowa może być dobra jeśli przynosi dobre rezelutaty naturalnie.
Ogólnie cały czas widzę że szukasz początku w czasie którego nie ma. Zanim dusza była w ciele Maha-Wisznu w stanie uśpienia, była w poprzedniej manifestacji kosmicznej, a zanim była w poprzedniej manifestacji była w ciele Maha-Wisznu. To nie ma początku, tak jak okrąg nie ma początku. Jeśli gdzieś szukać początków, to w tym co realne czyli doświadczeniu. Można by je zestopniować zaczynajać od jivy schodząc do elementów materialnych. W żywej istocie istnieje tendencja do miłości i jest ona podstawą jej aktywności to jest początek. Potem mamy ego duchowe albo ego materialne, które nakierowują tę aktywność, albo na materie albo na Krysznę. Jiva nie jest sama w sobie nawet nosicielem pragnień materialnych czy duchowych, bo musi je mieć w relacji z tymi energiami. Podam przykład. Zeby ktoś miał pragnienie pójścia do kina na jakiś film to musi chociażby wiedzieć że istnieje coś takiego jak kino, wiedzieć gdzie ono jest, wiedzieć że wyświetlają w nim fajny film i mieć pieniądze na bilet. Z materialnymi i duchowymi pragnieniami wszystkimi też tak jest. Żeby chcieć służyć Bhagavanowi, musimy go w jakiś sposób znać, wiedzieć co on lubi, mieć stosowne ciało i wiedzę do spełnienia tej służby. Wszystkie te rzeczy są wytworami energii wewnętrznej. Żeby chcieć zadowalać zmysły, musimy również mieć jakąś tożsamość, jakąś wiedzę(w tym wypadku właściwie niewiedzę). Zrodzenie się stosownych pragnień wynika kontaktu z daną naturą. Do świata materialnego bhakti zagląda, do świata duchowego maya nie zagląda, więc droga jest tylko w jedna strona. Porównanie do ognia dalej się sprawdza, w ogniu nie ma dymu, a jęzory ognia sięgają do sfery dymu, nie pozostając nim zanieczyszczone. Początek uwarunkowania jest więc w zniekształconym pragnieniu jivy, ale ten początek nie istnieje w czasie materialnym, tylko w duchowej czystej teraźniejszości, w czystym doświadczeniu, jest to powiedzmy coś apriori wobec doświadczenia.
Więc dlaczego Wedy i acaryowie używają sformułowania nitya bandha, skoro nie ma ono żadnego sensu? Nie rozumieją siddhanty?
W Twoim wyjaśnieniu nie ma to sensu. Jeśli nie uznamy że upadek jivy ma jakiś początek w czasie, to nie ma problemu by nazywać to nitya.
Moja krótka odpowiedź na Twoje pytanie nie była ucieczką w celu ukrycia dziury logicznej. Po prostu nie sposób wyjaśnić czegoś czego się nie da normalnie wyjasnić. Skoro bowiem ktoś jest wiecznie uwarunkowanym, a jednocześnie nie jest wiecznie uwarunkowanym ( bo te uwarunkowanie może się przecież zakończyć z chwilą wyzwolenia), to jest to acintya i tyle. Po co więcej się nad tym było rozwodzić? Acintya sama w sobie jest logiczna, o czym już wspomniałem wyże
Acintya to nie jest wytrych na dziury logiczne. To nie jest coś jak tajemnica wiary w chrześcijaństwie, że możesz powiedzieć cokolwiek a potem się tym zasłonić.
Oczywiście jest tutaj trochę niepojętności ze względu na problem rozumienia czasu, ale nie znaczy że w miejscu takiego problemu można wciskać różne dodatkowe nielogiczne rzeczy. Niepojętość wynika z transcendencji, nie z głupoty. Liniowy czas z przeszłości czy przyszłością zmienia rozumienie wieczności. Wieczność jest rozumiana jako coś co się rozciąga od przeszłości aż do przyszłości. Tylko że te dwie cechy to są mentalne iluzje, produkty mayi. Istnieje tylko czysta teraźniejszość. Jak więc rozumieć wieczność w teraźniejszości? Jako przejaw natury. Upadła jiva jest upadłą jivą, taką przejawia naturę. Nie ma zadnej możliwości by zmienić to sama. Nawet wtopienie się w blask Pana, wymaga boskiej łaski, Śankaracarya był w końcu inkarnacją Pana Siwy, specyficznej inkarnacji Pana i tylko dzięki niemu Ci impersonaliści mogą się wyzwolić z materii. Jiva może zostać wywyższona do wyższej natury, stając się tym samym częścą nitya-lila, ale samo jej wywyższenie z poziomu baddha, natury którą przejawia jest również częścią nitya-lila, w naszym wypadku Gaura-lila. Taka jiva jest zwana sadhana-siddha czy też baddha-mukta, od nitya-siddha różnicy się tylko tym że została wzniesiona. Ale ta różnica jest istotna w tej kwestii.
Nie za bardzo rozumiem. Jakie nowe filozofie upadku masz na myśli, a których to nie powinno się przyjmować, i jakie istnieją stare?
Filozofia upadku z Wajkunt, to niezrozumienie nauk Śrila Prabhupada ustanowione wśród pewnej grupy bhaktów jako prawda filozoficzna bodajże w latach 80-tych. Więc to dosyć nowa filozofia. Wcześniej nie była obecna. Żaden Gaudiya Math tego nie naucza ani również tradycyjni Babaji. Nie nauczają tego inne sampradaye. Stara to jest ta prezentowana przez poprzednich Aczarjów, w tym Śrila Prabhupada, w sposób jasny została zaprezentowana chociażby w Jaiva-Dharmie Bhaktivinoda Thakury. Śrila Prabhupada nie skupiał się na wyjaśnianiu tej kwestii, aczkolwiek nie trudno znaleźć w jego książkach stwierdzenia jasno zaprzeczające teorii upadku, której to zwolennicy je zwykle ignorują, no bo i co mogą powiedziec jaką mają napisane że nikt nie upada z Wajkunty. A jak nie powiedzą to kto się dowie, ilu bhaktów uważnie doczytało chociaż do tego trzeciego Canto Bhagavatam gdzie ta kwestia jest poruszona?
Czy emanowane są wszystkie dusze, które znajdują się w ciele Maha Visznu? Czy też może część z nich pozostaje w stanie uśpienia do chwili, gdy w którymś tam kolejnym stworzeniu, przyjdzie ich czas?
Oczywiście "czas" w cudzysłowie, w naszym rozumieniu. Zaznaczam to tak na wszelki wypadek, abyś znowu na tym się nie skupiał. Jakoś to jednak trzeba było napisać.
Kryszna jest nieograniczonym, ale jednocześnie ciągle ekspanduje. Czy w związku z tym powstają nowe brahmandy, a jeśli tak, to jakie dusze są w nich umieszczane: te, które już były weamanowane, czy też takie, które nigdy wyemanowane jeszcze nie były? Jak to wg Ciebie jest?
Muszę się skupiać na czasie, bo jest kluczowe gdy mówimy o rzeczach dziejących się w czasie. Zadajesz pytania o aspekty dla nas ze względu na nasze ograniczenie, acintya. Coś nieograniczonego jest niepojęte, a tu jeszcze ekspanduje. Według mojego zrozumienia, dusze nie mają żadnego początku i nie czegoś takiego jak nowa świeżo wyemitowana dusza, jeśli coś istnieje to istnieje. Tworzenie i niszczenie to robota Brahmy i Śiwy, dotyczy tylko świata iluzji. Karma jest anadi - bezpoczątkowa, każda jiva przed jakimkolwiek punktem który wybierzesz już coś robiła. Samo ekspandowanie i odkrywanie tego wywołuje "error" w moim umyśle. Kryszna jest nieograniczony bez przestrzeń, ale jego zdolność poznania jest również nieograniczona. Mam wrażenie że jednak ekspandowanie nie powinno być rozumiane materialnie, jako powstawanie czegoś nowego, a jest to raczej pewne doznanie związane z nieograniczonością, absolutem. Jest wyraźnie w wielu miejscach zaznaczone że w świecie duchowym nie ma stworzenia, a tylko czysta egzystencja. Ekspandowanie jest więc naturą czystej absolutnej egzystencji, jej cechą.
Mi nie chodziło o relacje Kryszny z Jego energiami. Mi chodziło raczej o stan Jego istnienia.
Ciało Kryszny jest całkowicie duchowe. Miejscem Jego pobytu, jak opisują to pisma, jest duchowy świat. Ale pomimo tego jest On poza materią i duchem. Jest więc On poza duchowym światem. Ani materia, ani duch, Go nie dotyka. Tak?
Kryszna istnieje w relacji ze swoimi energiami. Bez relacji z energiami to można mówić o brahmajyoti, te jest pozbawione śakti. Naturą istnienia Kryszny jest przejawianie energii. Mówisz że ciało Kryszny jest duchowe, to jest tak jak ciało ognia jest przejawiane przez ciepło i światło, ale ciepło i światło ostatecznie ognia nie opisują. Bycie poza niekoniecznie oznacza niedotykanie, to raczej inna nazwa przekraczania - transcedencji. Ogień jest niedotykany bezpośrednio przed dym, ale nie da się go postrzeć rozdzielnie od jego cech światła i ciepła. Radharani dotyka Krysznę autentycznie. Durga składa do niego modły, bezpośrednio dotyka tylko jego specyficzną inkarnację - Śiwę. Dlatego Pana Śiwę odróżniamy od Wisznu-tattv, bo ma bezpośredni kontakt z dymem.
Czyli uważasz, że nie ma czegoś takiego jak upadek, bo sama taka koncepcja niszczy filozoficzny ład. Dlaczego więc takie pojęcie występuje w siastrach? Nie można było użyć innych słów?
Patita Pavana - wyzwoliciel upadłych.
Jak można mówić, że ktoś wyzwala upadłych, skoro ci upadli znikąd nie upadli? Oni od razu, bez prawa wyboru, jakby odgórną decyzją, są od zawsze w materialnym świecie. Dlaczego spotkała ich, w tym również nas, taka dyskryminacja ze strony Kryszny?
Śastry są w sanksrycie czy w bengali i mają zupełnie inną "kulturę językową". Przykładem jest chociażby te słowo anadi, którego po prostu nie ma w naszym języku. Wyciąganie wielkich implikacji z tłumaczeń sanskryckich słów na język polski, jest gubieniem się z formie przekazu, nie zaś odczytywaniem treści. Upadły może być rozumiany jako stan egzystencji.
Jaka dyskryminacja z woli z Kryszny? Żywe istoty działają w tym świecie na bazie swojego własnego aktu woli i mają mozliwość zmiany swojej sytuacji. Kryszna cały czas poprzez swoje różne formy wyciąga chętnych z tego bagna. Raz na dzień Brahmy pojawia się nawet osobiście żeby szerzyć najwyższy rodzaj bhakti - vraja-bhakti. Większość osób w tym świecie nie jest zainteresowana żadnym bhakti i światami duchowymi, oni chcą różnych rzeczy w tym świecie, z pewnością nie czują się dyskryminowani przez Boga(nie chcą Go nawet znać). Więc jaka dyskryminacja? Śrila Prabhupada zachęcał swoich uczniów do powrotu do Kryszny w ciągu jednego życia. Nawet to jest możliwe, przerwać niemający początku łańcuch karmy w kilkadziesiąt lat. Boża łaska jest nieograniczona, na rynku świętego imienia(nama-hatta) istnieje tylko problem nistkiego popytu.