Jest na świecie bardzo wiele osób (mógłbym nawet odważyć się na stwierdzenie, że większość w miarę normalnie myślących!), którym nie podoba się ten świat. Każdy prawdopodobnie podałby inny powód swojego nim zniesmaczenia. My, bhaktowie wiemy, że istnieje prawo przyczyny i skutku, i że nie ma przypadków. Ktoś powiedział, że przypadek, to sposób Boga na pozostanie incognito.
Skoro tak musi być, jak jest, to oznacza, iż każdy z nas urodził się w określonej rodzinie, kraju, miejscowości i czasie z powodu przeszłych działań. Skoro każdemu z nas bardziej lub mniej nie podoba się to, co widzimy dokoła siebie, to wspaniale! Bo oznacza to, że zastanowimy się czego nie robić, aby w przyszłości ten i inne światy były lepsze, a w zasadzie najlepiej byłoby tu w ogóle nie wchodzić.
No dobrze, powie ktoś, czyli mamy siedzieć z założonymi rękami i czekać na Pana wymierzającego sprawiedliwość, imieniem Kalki? Ja osobiście wolałbym nie widzieć tej jatki, gdy On przyjdzie.
Ale wyplenienie zła nie jest proste. Pan Paraśurama musiał 21 razy wycinać w pień tzw. kszatrijów, bo ciągle się odradzali jako przestępcy. Zresztą jeśli wierzyć fizyce, to każda akcja spotyka się z reakcją i gdybyśmy zaczęli walczyć z istniejącym stanem rzeczy, to raczej można być pewnym klęski.
Najlepsze, co możemy zrobić, to zmienić świat, zaczynając od siebie. Jeśli ktoś jest w stanie w jakikolwiek pokojowy sposób pomóc Matce Ziemi w zmniejszeniu jej ciężaru, to może i powinien to zrobić. Osobiście wątpię czy ktoś z obecnych na tym forum (oprócz Alberta, rzecz jasna!!!
) mógłby pozbyć sie komputera. Ciekawe ilu z Was pisuje jeszcze listy na papierze, a w dodatku PIÓREM (oprócz Alberta, rzecz jasna)? W dalszej kolejności są samochody, lekarstwa, telewizory, plastyki (zwłaszcza opakowania), śmieciowa żywność etc.
Wam z pewnością nie trzeba tłumaczyć, że nie przedmioty, czy środki techniczne są przyczyną zła. Istnieją w tym wszechświecie cywilizacje znacznie bardziej rozwinięte technicznie i to tak, że nawet nie potrafimy sobie wyobrazić, więc nasze gadżety są jeszcze "niewinną" igraszką, chociaż na Pacyfiku są już ławice śmieci i rozmiarach setek kilometrów.
Śmieci jest coraz więcej, bo i ludzi szybko przybywa i nikt nie ma dobrego pomysłu jak ten proces powstrzymać.
Ale z przeludnieniem jest zabawna kwestia.
Kiedyś zrobiłem "naukowy" eksperyment. Postanowiłem zebrać całą populację naszej planety w jednym miejscu, aby ich pozdrowić i ostrzec przed niewłaściwym zachowaniem. Było to w czasie, gdy mówiło się, że na Ziemi żyje 5 mld dusz. Dla każdej osoby, niezależnie od rozmiarów jej ciała przeznaczyłem 1 metr kwadratowy powierzchni (w tym małe pacholęta). I wyszło mi, że wystarczy mi wynajęcie tylko (byłego) województwa Wałbrzyskiego! Weźcie teraz najlepiej globus, aby była lepsza widoczność i znajdźcie na nim to maciupkie województwo.
Miało ono powierzchnię ciut ponad 5000 km2. (Wojewoda się nie zgodził, he he)
Widzimy więc jak głupio umiejscowione są tereny zaludnione i jak marnujemy ziemię na różne poligony, hajłeje i inne pustynie.
(Przy założeniu, że teraz jest nas jakieś 7 mld, trzeba by wynająć coś odpowiednio większego.)
Ziemia prawdopodobnie jest na granicy wytrzymałości i wcześniej czy później odpowiednio zareaguje. Seria ostatnich trzęsień i tsunami jest być może 145. ostrzeżeniem.
Żyjemy w kali judze i możemy się spodziewać, że będą się pojawiać osoby delikatnie mówiąc o marnej inteligencji, które nawet nie zdają sobie sprawy, jak są manipulowane przez szkołę, naukowców, polityków, telewizję itp. itd. Tym więcej my, bhaktowie mamy do przekazania poza podstawową wiedzą dlaczego tu jesteśmy i dlaczego cierpimy.