Sens Nauki
Przepraszam za off-topic, ale nurtuje mnie to od jakiegoś czasu. Rasasthali, chciałbym zapytać, czy twój mąż ma w planach jakąś karierę w Polsce, że tak przy każdej okazji głosisz jego chwały? "Mój mąż to, mój mąż tamto" - nie pomyślałaś, że nie wszyscy są, tak jak ty, zainteresowani wspaniałością twojego męża?
No cóż, wielu mężczyzn marzy o żonie, która wychwala swojego męża w trzech światach. Czyż nie jest to ideał wedyjskiej żony ?Vivecana pisze:Przepraszam za off-topic, ale nurtuje mnie to od jakiegoś czasu. Rasasthali, chciałbym zapytać, czy twój mąż ma w planach jakąś karierę w Polsce, że tak przy każdej okazji głosisz jego chwały? "Mój mąż to, mój mąż tamto" - nie pomyślałaś, że nie wszyscy są, tak jak ty, zainteresowani wspaniałością twojego męża?
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)
- Rasasthali
- Posty: 641
- Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
- Lokalizacja: USA
Coz, jestem tak z niego dumna ze ciezko mi sie powstrzymac, jak to Albert mowi! O Polsce wogole nie myslimy niestety a pisanie tutaj i tak nie mialo by na to wplywu.Vivecana pisze:Przepraszam za off-topic, ale nurtuje mnie to od jakiegoś czasu. Rasasthali, chciałbym zapytać, czy twój mąż ma w planach jakąś karierę w Polsce, że tak przy każdej okazji głosisz jego chwały? "Mój mąż to, mój mąż tamto" - nie pomyślałaś, że nie wszyscy są, tak jak ty, zainteresowani wspaniałością twojego męża?
Na powaznie: w kwestii nauki i religii on jako niewielu bhaktow w Iskconie (Drutakarma Prabhu, i Sadaputa Prabhu, ktory od nas ostatnio odszedl, sa chyba jedynymi pozostalymi ktorych moglabym wymienic, ktorzy robia cos co ma znaczenie jesli chodzi o swiatowa literature w tej tematyce. BI robi wiele rzeczy ale jest to mniej wiecej zamkniete dla reszty) zajmuje sie tym tematem, wiec zeby odpowiedziec to tak - uwazam, ze jest istotnie to warte Waszej uwagi.
http://actinidia.wordpress.com/
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Ha ha ha! No i nie wytrzymał. Nie wy trzy mał!Vivecana pisze:Przepraszam za off-topic, ale nurtuje mnie to od jakiegoś czasu. Rasasthali, chciałbym zapytać, czy twój mąż ma w planach jakąś karierę w Polsce, że tak przy każdej okazji głosisz jego chwały? "Mój mąż to, mój mąż tamto" - nie pomyślałaś, że nie wszyscy są, tak jak ty, zainteresowani wspaniałością twojego męża?
PS. Z pełnym szacunkiem dla Rasasthali i jej męża oczywiście.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
To ja. Chodziło oczywiście o słowo "prostytuować", a nie o "prostytucję". Już poprawiłem. Przepraszam za literówkę. W znaczeniu słownikowym, nie ma w tym słowie nic wulgarnego. Dlatego też, w kontekście w którym użyłem tego słowa, brzmi ono dobitne, a nie wulgarnie.Rasasthali pisze:Nie tylko nauka jest kontrolowana ('prostytutka' jak ktos wulgarnie tu okreslil) pieniedzy, ale takze i religia.
Za Uniwersalnym Słownikiem Języka Polskiego PWN 2004:
prostytuować książk.
a) «czynić prostytutką, doprowadzać do prostytucji»
b) przen. «bezcześcić, hańbić coś, zwłaszcza dla korzyści materialnych»:
Prostytuował swój talent.
Ostatnio zmieniony 27 paź 2008, 16:45 przez Purnaprajna, łącznie zmieniany 3 razy.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
- Rasasthali
- Posty: 641
- Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
- Lokalizacja: USA
Jana Priya pisze:
pozdrawiam,
Rasasthali Dasi
Moze dowod, ktory wydaje sie dowodem wcale nim nie jest. Co wogole moznaby uznac za naukowy dowod na istnienie Boga? Podales kilka przykladow, np ten zwiazany z biologia mozgu. Fakt, ze nie mozemy wytlumaczyc luki w jakims procesie, ktora zapelnimy za kilka/kilka dziesiat lat nie jest dowodem na istnienie Boga. Jest jedynie dowodem ze nie jestesmy w stanie wytlumaczyc danego zjawiska za pomoca metodologii i na podstawie wiedzy, ktora posiadamy. Mowilismy o tym (God of the Gaps) juz kilka razy, Albert tez tu chyba cos na ten temat pisal, prawda Albert?Chodzi mi wyłącznie o to, że jak znajdą taki dowód, albo przekonanie i go nie ogłaszają, to nie są naukowcami tylko ... no, zgódźmy się, że na tym forum nie używamy brzydkich wyrazów ... tylko draniami.
Strasznie fanatyczne i niesprawiedliwe stwierdzenie.Zbyt wielu naukowców prostytuuje wyniki swych badań dla wątpliwej (bo chwilowej) sławy, pieniędzy, układów zawodowych i towarzyskich oraz ze strachu.
To ksiazka popularnonaukowa, warto zapoznac sie najpierw z kanonem literatury na ten temat, inaczej latwo mozna ulec manipulacji utalentowanego pisarza. Z Drutakarma Prabhu znam sie od lat i w zadnym wypadku nie insynuuje ze jego ksiazka jest manipulatorstwem, staram sie tylko zwrocic uwage ze zanim przeczyta sie kontr-argumenty, warto zapoznac sie z argumentami z drugiej strony.Naprawdę polecam każdemu, kto tego nie uczynił przeczytanie Forbidden Archeology. Choćby tylko na podstawie tej jednej książki można sobie wyrobić pogląd na to, co się dzieje w nauce.
W takim razie raczej win media i srodki przekazow popularnonaukowych za brak wiedzy i informacji, nei nauke.Wystarczy mi, że czasem przejrzę jakiś biuletyn naukowy albo włączę na chwilę któryś z kanałów Discovery i zobaczę jak wygląda oficjalny obraz nauki dla maluczkich.
Nie calosci istnienia -- kazdy eksperyment jest podstawa wyciagniecia wnioskow z danego systemu. Naukowcy sa bardzo ostrozni jesli chodzi o ekstrapolacje do calych systemow, szczegolnie po tej stronie oceanu. Dla przykladu, prowadze dany eksperyment na populacji zmutowanych komorek ludzkich. Moge z tego wyciagnac wniosek, ze dany faktor ma wplyw na taki i taki proces w tych komorkach, inne doswiadczenia moga pokazac ze sprawdza sie to tez w modelu myszy (np), a dopiero rozlegle studia nad populacja i pacjentami moga dac odpowiedz jak ma sie sprawa w super-skomplikowanym organizmie jakim jest czlowiek. Po wielu problemach z umiejscowieniem modelu komorkowego i jego powtarzalnosci w modelu czlowieka, naukowcy naprawde bardzo uwazaja jesli chodzi o wysuwanie wnioskow na temat calego istnienia. Nie mowie tu o filozofach i populyzatorach nauki (Dawkins nie jest szanowany przez wiekszosci emerytowanych i starszych profesorow-naukowcow tu na Oxfordzie, z ktorymi rozmawialam! Szczegolnie po jego ostatniej ksiazce i akcjach, jak ta z autobusami, o ktorej pisal Garga Rsi.), ale szczegolnie o naukach bio-medycznych.W kali judze tak po prostu jest i już. Nauka tego wieku opiera się na dedukcji, a nie indukcji i z tego powodu naukowcy muszą dokonywać setek i tysięcy doświadczeń, na podstawie których wyciągają wnioski dotyczące całości istnienia.
pozdrawiam,
Rasasthali Dasi
Ostatnio zmieniony 27 paź 2008, 16:47 przez Rasasthali, łącznie zmieniany 1 raz.
http://actinidia.wordpress.com/
- Rasasthali
- Posty: 641
- Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
- Lokalizacja: USA
Pewnie zazdrosny ze jego nikt tak nie chwaliPurnaprajna pisze:Ha ha ha! No i nie wytrzymał. Nie wy trzy mał!Vivecana pisze:Przepraszam za off-topic, ale nurtuje mnie to od jakiegoś czasu. Rasasthali, chciałbym zapytać, czy twój mąż ma w planach jakąś karierę w Polsce, że tak przy każdej okazji głosisz jego chwały? "Mój mąż to, mój mąż tamto" - nie pomyślałaś, że nie wszyscy są, tak jak ty, zainteresowani wspaniałością twojego męża?
PS. Z pełnym szacunkiem dla Rasasthali i jej męża oczywiście.
Jak tak, to moze sie ze mna zaprzyjaznic bo ja mam tendencje do gloryfikowania mojego guru, meza i osob ktorych cenie, o ile cos w nich wyjatkowego znajde Moge zalozyc tez fan-club Vivecany
http://actinidia.wordpress.com/
- Purnaprajna
- Posty: 2267
- Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
- Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
- Kontakt:
Wątpię, aby z jego bystrością i inteligencją, Vivecana Prabhu wierzył jeszcze w przyjaźń z cudzymi żonami. Nawet za cenę pochwał.Rasasthali pisze:Jak tak, to moze sie ze mna zaprzyjaznic bo ja mam tendencje do gloryfikowania mojego guru, meza i osob ktorych cenie, o ile cos w nich wyjatkowego znajde
Dlaczego by nie? Każdy pretekst jest dobry, aby wyrazić uznanie dla innych Wajsznawów. Oto moje wpisowe:Rasasthali pisze:Moge zalozyc tez fan-club Vivecany
Vivecana Prabhu ki! JAAAAAAAY!
Jeśli chodzi o Ciebie Rasasthali, to nie potrzebujesz fan-clubu, ponieważ jestem przekonany, że wszyscy darzymy olbrzymim szacunkiem zarówno Ciebie, jak i Twojego męża.
Prasadam blog mojej żony Vairagya-laksmi dd: http://www.purevege.com/
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
Foto galeria mojej żony: http://www.flickr.com/photos/48823311@N03/
Mój blog: http://purnaprajna.blogspot.com/
Moja muzyka: http://www.acidplanet.com/artist.asp?so ... 069&T=6461
-
- Posty: 98
- Rejestracja: 11 mar 2008, 21:33
Ojoj, nastąpiło totalne "pri kwo kwo".
zapewniam Cię z całą powagą, że jestem absolutnie pewien, iż Boga nie da się poznać przez badania naukowe, nawet w Cambridge, MIT ani w innej Sorbonie i za najobfitsze granty, dotacje ani nagrody - nawet Nobla.
Nie można Go też poznać przez studiowanie ani dyskusje (chociaż te ostatnie mogą być bardzo inspirujące!).
Zapewniam również, a właściwie powtarzam, że cenię naukowców i ich odkrycia, a najbardziej wynalazców komputerów osobistych, bo gdybyśmy ich nie mieli, to co byśmy teraz robili? Nic.
Bardzo cenię również Twojego męża (choć go nie znam, ale to mi absolutnie nie przeszkadza w docenianiu) i Ciebie, bo jestem najgłębiej przekonany, że jesteście uczciwi, żarliwi i życzliwi i ... w ogóle.
W tej dyskusji to ja pierwszy pisałem o prostytuowaniu (wiem, że to słowo może się nieładnie kojarzyć, ale jak wyjaśnił Prabhu Purnaprajna nie jest to wulgaryzm) wyników badań naukowych, a Prabhu Purnaprajna Prabhu dorzucił kamyk i doGooglował parę soczystych przykładów.
Ponieważ Ty popierasz (i słusznie!) swojego męża, ja chyba zdecyduję się zagloryfikować (?! ale mi się wymyśliło!) moją żonę, która jest znakomitą lekarką, powiedziałem znakomitą? - DOSKONAŁĄ, i która opowiada mi czasami co wyprawiają koncerny farmaceutyczne, wprowadzając mafijnymi metodami na rynek podejrzane leki, a ministerstwo zdrowia reaguje równie mafijnie. Wiem, wiem, poprosisz o dowody, więc z góry odpowiadam: NIE MAM. Ale to jest tak jak kiedyś z niejakim Alem Capone, wszyscy, nawet policja, wiedzieli, że to mafiozo, ale przed sądem nic poważnego nie można mu było udowodnić.
I dodam, że jestem wdzięczny naukowcom i firmom farmaceutycznym za lekarstwa i środki ratujące życie albo tylko poprawiające jakość życia.
Jestem wdzięczny wszystkim innym naukowcom odkrywającym prawa natury i wymyślającym nowe, wspaniałe gadżety.
Między nami dwojgiem różnica poglądów wynika stąd, że oboje mamy na myśli inny poziom nauki. Ty masz na myśli naukę, że tak powiem stosowaną, a mnie chodzi o paradygmaty.
Ostatni raz powtórzę (przepraszam), że cenię naukowców
ale nie jestem w stanie powiedzieć ani jednego dobrego słowa o naukowcach ustalających paradygmaty (to chyba ulubione słowo Alberta ).
To pojęcie powinno być wymazane ze wszystkich słowników i zapomniane.
{Dla tych, którzy mogą mieć kłopoty z wyrazami obcymi wyjaśniam, za wikipedią: Paradygmat - w rozumieniu wprowadzonym przez filozofa Thomasa Kuhna w książce Struktura rewolucji naukowych (The Structure of Scientific Revolutions) opublikowanej w 1962 r. - to zbiór pojęć i teorii tworzących podstawy danej nauki. Teorii i pojęć tworzących paradygmat raczej się nie kwestionuje, przynajmniej do czasu kiedy paradygmat jest twórczy poznawczo - tzn. za jego pomocą można tworzyć teorie szczegółowe zgodne z danymi doświadczalnymi (historycznymi), którymi zajmuje się dana nauka.}
Reasumując:
Masz oczywiście prawo nie wiedzieć, a nawet nie chcieć wiedzieć, że pewna część naukowców postępuje w swej pracy nieuczciwie i to jest ta część, która niestety tworzy ogólny obraz wiedzy ludzkości. Wiem, wiem, brzmi to bardzo górnolotnie i pewnie niepotrzebnie.
Mam nadzieję, że nikogo nie urraziłem, jeśli nie daj Boże tak, to najpokorniej przepraszam.
Szanowna Rasasthali dd,Nie calosci istnienia -- kazdy eksperyment jest podstawa wyciagniecia wnioskow z danego systemu. Naukowcy sa bardzo ostrozni jesli chodzi o ekstrapolacje do calych systemow, szczegolnie po tej stronie oceanu. Dla przykladu, prowadze dany eksperyment na populacji zmutowanych komorek ludzkich. Moge z tego wyciagnac wniosek, ze dany faktor ma wplyw na taki i taki proces w tych komorkach, inne doswiadczenia moga pokazac ze sprawdza sie to tez w modelu myszy (np), a dopiero rozlegle studia nad populacja i pacjentami moga dac odpowiedz jak ma sie sprawa w super-skomplikowanym organizmie jakim jest czlowiek. Po wielu problemach z umiejscowieniem modelu komorkowego i jego powtarzalnosci w modelu czlowieka, naukowcy naprawde bardzo uwazaja jesli chodzi o wysuwanie wnioskow na temat calego istnienia.
zapewniam Cię z całą powagą, że jestem absolutnie pewien, iż Boga nie da się poznać przez badania naukowe, nawet w Cambridge, MIT ani w innej Sorbonie i za najobfitsze granty, dotacje ani nagrody - nawet Nobla.
Nie można Go też poznać przez studiowanie ani dyskusje (chociaż te ostatnie mogą być bardzo inspirujące!).
Zapewniam również, a właściwie powtarzam, że cenię naukowców i ich odkrycia, a najbardziej wynalazców komputerów osobistych, bo gdybyśmy ich nie mieli, to co byśmy teraz robili? Nic.
Bardzo cenię również Twojego męża (choć go nie znam, ale to mi absolutnie nie przeszkadza w docenianiu) i Ciebie, bo jestem najgłębiej przekonany, że jesteście uczciwi, żarliwi i życzliwi i ... w ogóle.
W tej dyskusji to ja pierwszy pisałem o prostytuowaniu (wiem, że to słowo może się nieładnie kojarzyć, ale jak wyjaśnił Prabhu Purnaprajna nie jest to wulgaryzm) wyników badań naukowych, a Prabhu Purnaprajna Prabhu dorzucił kamyk i doGooglował parę soczystych przykładów.
Ponieważ Ty popierasz (i słusznie!) swojego męża, ja chyba zdecyduję się zagloryfikować (?! ale mi się wymyśliło!) moją żonę, która jest znakomitą lekarką, powiedziałem znakomitą? - DOSKONAŁĄ, i która opowiada mi czasami co wyprawiają koncerny farmaceutyczne, wprowadzając mafijnymi metodami na rynek podejrzane leki, a ministerstwo zdrowia reaguje równie mafijnie. Wiem, wiem, poprosisz o dowody, więc z góry odpowiadam: NIE MAM. Ale to jest tak jak kiedyś z niejakim Alem Capone, wszyscy, nawet policja, wiedzieli, że to mafiozo, ale przed sądem nic poważnego nie można mu było udowodnić.
I dodam, że jestem wdzięczny naukowcom i firmom farmaceutycznym za lekarstwa i środki ratujące życie albo tylko poprawiające jakość życia.
Jestem wdzięczny wszystkim innym naukowcom odkrywającym prawa natury i wymyślającym nowe, wspaniałe gadżety.
Między nami dwojgiem różnica poglądów wynika stąd, że oboje mamy na myśli inny poziom nauki. Ty masz na myśli naukę, że tak powiem stosowaną, a mnie chodzi o paradygmaty.
Ostatni raz powtórzę (przepraszam), że cenię naukowców
ale nie jestem w stanie powiedzieć ani jednego dobrego słowa o naukowcach ustalających paradygmaty (to chyba ulubione słowo Alberta ).
To pojęcie powinno być wymazane ze wszystkich słowników i zapomniane.
{Dla tych, którzy mogą mieć kłopoty z wyrazami obcymi wyjaśniam, za wikipedią: Paradygmat - w rozumieniu wprowadzonym przez filozofa Thomasa Kuhna w książce Struktura rewolucji naukowych (The Structure of Scientific Revolutions) opublikowanej w 1962 r. - to zbiór pojęć i teorii tworzących podstawy danej nauki. Teorii i pojęć tworzących paradygmat raczej się nie kwestionuje, przynajmniej do czasu kiedy paradygmat jest twórczy poznawczo - tzn. za jego pomocą można tworzyć teorie szczegółowe zgodne z danymi doświadczalnymi (historycznymi), którymi zajmuje się dana nauka.}
Reasumując:
Masz oczywiście prawo nie wiedzieć, a nawet nie chcieć wiedzieć, że pewna część naukowców postępuje w swej pracy nieuczciwie i to jest ta część, która niestety tworzy ogólny obraz wiedzy ludzkości. Wiem, wiem, brzmi to bardzo górnolotnie i pewnie niepotrzebnie.
Mam nadzieję, że nikogo nie urraziłem, jeśli nie daj Boże tak, to najpokorniej przepraszam.