padmak pisze:Daga pisze:padmak pisze:
2. parimandala nie oznacza żadnej z powyższych rzeczy, akurat w tym wersecie o którym dyskutujemy.
punkt 2. jest nieuczciwy - nigdzie tak nie pisałam. Ja nie wiem, co oznacza a czego nie oznacza - nie studiowałam tych wersetów i nie śmiałabym ograniczać śastry.
Zacytuję Twój wpis Daga, w którym piszesz, że nie musi 'parimandala' oznaczać glob, ect.
w tym wersecie o którym dyskutujemy.
Daga pisze:Oczywiście, że "parimaṇḍala" oznacza również glob, kulę, kształt sferyczny i żadna ideologiczna interpretacja tego nie zmieni, choć nie musi tego oznaczać akurat w tym wersecie, o którym dyskutujecie. Tak w ramach uczciwości.
Czy dla Ciebie stwierdzenie, że "parimandala nie musi oznaczać globu w tym kontekście" znaczy to samo, co "parimandala nie oznacza globu w tym kontekście"? A jak powiem, że "Padmak nie musi być akurat teraz głodny", to będzie to automatycznie znaczyło, że uważam iż "Padmak nie jest akurat głodny"?
różnica nie jest jakaś z typu subtelnych, tylko całkiem zasadnicza i mająca konsekwencje. Choć w dyskusji bardzo częsta - takie prawie właściwe użycie słów oponenta
vitanda
padmak pisze:
Daga, te słowa są dobre, w których piszesz:
Co Bhagawatam/Mhbh opisuje lub nie opisuje wiedzą najlepiej mędrcy i oni całe życie odkrywają wciąż na nowo ich znaczenie.
Jakie zatem jest podejście Mędrców do Bhagawatam/MhBh?
Po pierwsze tak jak już cytowałem wyżej:
ŚB.05.20.38 Systemy planetarne i ich określone symptomy, wymiary i położenie w ten sposób
opisali uczeni mędrcy, którzy są wolni od błędów, złudzenia i skłonności do oszukiwania innych. Z wielką rozwagą ustanowili prawdę, że odległość pomiędzy Sumeru i górą Lokaloka wynosi ¼ średnicy wszechświata – czyli innymi słowy, wynosi ona 125 000 000 yojanów [1 miliard mil].
Po drugie tak jak wypowiedział się UCZCIWIE prof. Sesagiri Rao:
"... Myśl Wedyjska powinna być zachowana. Jeżeli ty nie potrafisz jej zinterpretować, ktoś inny zrobi to za ciebie w przyszłości. Minie milenium i ktoś przyjdzie i zinterpretuje ją. Ale my musimy ją zachować. Wiedza Wedyjska powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie..."
To zależy którego mędrca pytasz i jak bardzo jest święty, ile poznał, jakie ma indywidualne doświadczenie duchowe, co mu Kryszna zechciał pokazać. Ja rozumiem, że jak się religię i śastry ograniczy, to jest łatwiej żyć, bo można wszystko jasno ogarnąć, innych łatwo ocenić, ale niestety - jakby to było takie proste, to Ardżunie nie ugięłyby się kolana na Kurukszetrze, jak mu Kryszna wymachiwał przed oczami formą kosmiczną.
Jeśli zaś chodzi o indyjskich naukowców, to różnych się już widywało w czasie studiów. Dla mnie naukowcem jest ten, kto się posługuje metoda naukową, wielu jednak zajmuje się (obecnie) udowadnianiem wiedzy z różnych świętych tekstów. Czyli robią odwrotnie niż powinni naukowcy - najpierw mają ustalona i niezmienną koncepcję a potem na siłę szukają potwierdzenia. Nauka też ma hipotezy, ale one wynikają ze stanu wiedzy na dany czas i są porzucane, kiedy się nie sprawdzają.
Jednak nie mam nic przeciwko zachowaniu i przekazywaniu wiedzy "wedyjskiej". Wręcz przeciwnie.
Proszę, podaj wyjaśnienie we współczesnej astronomii pojęcia bhugola, o którym w 5 miejscach wspomina Bhagavatam?
Dla przykładu w SB 5.20.38 (zacytowanym 1 post wyżej), gdzie bhu-golasya jest tłumaczona jako: "... planetarnego systemu znanego jako Bhugolaka ..."
Cytuj:
Tu już mamy dokładny rozmiar całej bhu-gola której średnica wynosi pancaśat-koti - 500 000 000 yojanów.
Pisałam już, że bhUgola znaczy "glob ziemski". Dosł. "kula ziemska". Współczesna astronomia posługuje się pojęciem "kuli ziemskiej".
A to znaczenie, o którym Ty mówisz, to jest dopiero metaforyczna tego terminu interpretacja, i nie jestem przekonana, że słuszna. A jednak próbujesz ją forsować, jako jedyną słuszną i potem wymagasz, żeby nauka to słowo rozumiała tak samo. Może obiekt, który masz na myśli mówiąc bhUgola, w ogóle nie istnieje w realu, dlatego astronomia się nim nie zajmuje. (?)
No ale wyczuwam na tym forum to żądanie, żeby nauka zajmowała się tym, co uważa się tu za prawdę. Tak, jak z przekąsem napisałeś w innym wątku o tym, że nauka sądzi, że poza Ziemią nie ma życia. Otóż, żeby czymś się miała zajmować, to na istnienie tego czegoś muszą istnieć jakiekolwiek przesłanki. Nie zajmuje się kosmitami, bo ich nikt nie złapał, choć przecież nieustannie szuka się życia na innych planetach. Ale zawsze tu obecni mogą wypełnić te lukę - podzielić się dowodami na istnienie ufoludków z najbliższym ośrodkiem naukowym.
Ciekawe, że np. z językiem bajek nikt nie ma problemu - nie żąda od nich racjonalności, a jednocześnie uważa za niosące prawdę. jak to możliwe?
http://www.chesterton.fidelitas.pl/babcia.htm
BTW, warto zdawać sobie sprawę, że wartości liczbowe są w śastrach wybitnie symboliczne, np. liczba płatków lotosu to typowa naleciałość tantryczna, która ma swoje bardzo głębokie, ale niedosłowne znaczenie.
@ Mirku, dzięki - dobrze widzieć, że ten mój impuls do dyskusji nie jest tak całkiem pod prąd.