ROZWIĄZYWANIE MAŁŻEŃSKICH PROBLEMÓW
: 29 sty 2008, 18:30
Żeby nie mieszać rozważań historyczno-teologicznych ze zwykłymi życiowymi, tu prezentuję fragmenty na temat łagodzenia konfliktów domochych między mężem a żoną:
ROZWIĄZYWANIE MAŁŻEŃSKICH PROBLEMÓW
Choć szczęście rodzinne zależy od obu stron, większa odpowiedzialność na tym polu przypada kobiecie. Mężczyźni z natury są dość prości. Chcą dominować i szybko się irytują, gdy coś nie idzie po ich myśli. Sukces żony polega na poznaniu natury męża i ułożeniu tak sytuacji, by on czuł się szefem, lecz ona wszystkim kierowała. Jest stroną podporządkowaną, która idzie na ustępstwa i tym tak naprawdę kontroluje męża. Jeśli obie strony nie dają za wygraną, życie rodzinne staje się piekłem. Jasność ról oraz głęboka miłość i zaufanie ograniczają problemy niemal do zera. Choć bardzo intymny i bliski, związek męża i żony opiera się na wzajemnym docenieniu. Wynajdywanie w sobie błędów, nawet na poziomie umysłu, jest zbędne i kończy się spoufaleniem.
Problemy należy rozwiązywać, gdy tylko się pojawią. Nie powinno się bagatelizować ich wagi, gdyż mogą szybko urosnąć do rangi konfliktu. Aby temu przeciwdziałać, co jakiś czas małżonkowie wspólnie rozmawiają o swym uczuciu, nowych doświadczeniach w małżeństwie, wzajemnym docenieniu, a także o oczekiwaniach, zawodach i skargach. Robią to w miły sposób, by nie urazić drugiej osoby i nie czekają aż stanie się to poważnym problemem. Mąż poświęca czas na dyskutowanie i układanie planów wraz z żoną. Wszystkie te działania budują wielkie zaufanie. Bank uczuć między partnerami jest na tyle zasobny, że nawet poważne błędy jednej ze stron nie zachwieją ich miłości. W kulturze wedyjskiej nikt nie myślał o rozwodzie. Kiedy pojawiał się problem we wzajemnym zrozumieniu, nie porzucano swych obowiązków. Powszechnym zwyczajem w tradycyjnych rodzinach indyjskich jest szukanie rozwiązania w Wedach. Czy ktoś miał takie kłopoty w przeszłości i jak sobie z nimi poradził — z takimi pytaniami małżonkowie przeglądają purany próbując wspólnie znaleźć rozwiązanie. Gdy konflikt przybiera na sile żona idzie zwierzyć się starszym kobietom w rodzinie, a mąż udaje się do starszych wujów, którzy wyjaśniają całą sytuację patrząc na nią z boku i z perspektywy czasu. Następnie obie grupy spotykają się i godzą małżonków. Nawet w kłótniach rodziny wielopokoleniowe są wielkim błogosławieństwem. Zawsze znajdzie się ktoś, kto przeszedł przez podobne chwile i może służyć radą.
WAGA I POTRZEBA ZMIAN
Po zapoznaniu się z ideałem życia grihasthy oraz kwalifikacjami jakie trzeba posiadać, by małżeństwo odniosło sukces, można zadać sobie pytanie: a co jeśli chodzi o nas? Jest to ciekawa teoria, bardzo piękny ideał, urodziliśmy się jednak w Europie w dwudziestym wieku. Nie ma tu wielopokoleniowych rodzin ani starej wciąż żywej tradycji, raczej kultura prywatek i szybkiej miłości. Poza tym nie przeszliśmy przez szkolenie brahmaczarji i nie uczono nas kontroli zmysłów. Panie mogą pomyśleć — czystość, podporządkowanie — wspaniałe, ale jak to zastosować? Na domiar złego nie jesteśmy przekonani czy to działa. Gdzie są przykłady takich małżeństw? Nasze rodziny najczęściej przedstawiają inny obraz. Czy warto ryzykować i przyjmować coś nie sprawdzonego, co wygląda na utopię?
A czy mamy inne rozwiązanie? Owszem, zawsze można iść w ślady zamerykanizowanego świata, powiększać liczbę rozwodów i kłócących się par. Gdy rozejrzymy się wokół i zanalizujemy różne typy związków rodzinnych, zobaczymy, że to jedyny, który działa. Obecnie nawet większość psychologów wraca do starych ideałów, sugeruje kobietom być kobiecymi, a mężczyznom rozwijać męskie skłonności i umiejętności.
Dlaczego nie spróbować?
Historia pokazuje, że inne związki nie sprawdziły się, a rodziny żyjące zgodnie ze starymi obyczajami były szczęśliwe. Nie jest również prawdą, że nie ma przykładów takich małżeństw, wystarczy pojechać na Wschód, by przekonać się, że to działa. Tylko my w cywilizowanej części świata, stosunkowo niewielkiej w porównaniu z całym globem, mamy problemy w równouprawnionych, partnerskich małżeństwach.
Pierwsza rzecz, którą należy zrobić, jeśli chcemy zastosować w życiu tego typu związek, to uwierzyć, że się sprawdzi. Działając na własną rękę możemy ponieść porażkę. Metodą prób i błędów nie poznamy natury mężczyzny i kobiety. Cała psychologia jest bardziej skomplikowana niż elektronika komputera i laik bez przygotowania z pewnością się w niej nie połapie. Dlatego też Wedy dają dokładne opisy związku małżeńskiego oraz obowiązków mężczyzny i kobiety. Zrozumienie tych kwestii i głębokie przekonanie o powodzeniu stanowią podstawę, na której warto budować małżeństwo.
SKĄD BRAĆ PRZYKŁAD?
Święte księgi Indii, szczególnie opowieści Mahabharaty, Ramajany, puran, np. Śrimad Bhagawatam zawierają mnóstwo przykładów małżeństw oraz elementów psychologii kobiety i mężczyzny. To samo tyczy się Biblii, Koranu czy greckiej mitologii. Słuchanie tych opowieści jest od wieków główną formą krzewienia zasad moralnych w społeczeństwie. Zamiast oglądać filmy, pełne przemocy i seksu oraz wychowywać dzieci na bajkach bez żadnego morału, które przedstawiają świat dorosłych w dziecinny sposób, lepiej sięgnąć do skarbnicy z przeszłości.
Moralne opowieści uczą odpowiednich postaw i kształtują charakter. By poznać kulturę, poczytajmy o tych, którzy stosowali ją w przeszłości. Gdy historie te pochłoną nasze umysły, w różnych sytuacjach życiowych będziemy mogli przypomnieć sobie jak w takich chwilach działali wielcy ojcowie ludzkości i jak my powinniśmy postąpić. Pamiętając życie i postawy świętych mędrców i czystych kobiet, będziemy wiedzieć, co jest dobre, a co złe.
Wielkie dusze swym zachowaniem ustanawiają zasady moralne, wytyczają ścieżkę dharmy i w ich ślady należy podążać. Dla mnie źródłem codziennej inspiracji jest Śrimad Bhagawatam, zawierające dziesiątki moralnych historii o doskonałych małżeństwach.
Drugim ważnym źródłem informacji są rodziny, które już żyją według tych zasad. Oczywiście dziś ciężko je znaleźć, ale warto podjąć wysiłek. Może babcia opowie nam o swoim małżeństwie albo wybierzemy się w podróż do Indii, by naocznie zapoznać się z wciąż żywą kulturą. Dla chcącego nie ma nic trudnego, dlatego pierwsza rzecz to zdać sobie sprawę z ważności wprowadzenia zmian na lepsze.
NASTRÓJ A ZASADY
Wiele książek o małżeństwie podaje mnóstwo zasad, jak ma zachowywać się kobieta, a jak mężczyzna w różnych sytuacjach. Tłumaczą psychologię obu płci oraz zasady relacji damsko-męskich. Gdy wykorzystamy je bez właściwego zrozumienia mogą powodować manipulowanie drugą osobą i granie na jej emocjach. Wtedy cały związek staje się farsą.
Ci, którzy uchwycą nastrój, rozwiną takie cechy jak miłość i opiekuńczość, będą automatycznie wiedzieli jak zachować się w danej sytuacji, co sprawi przyjemność partnerowi. Za nastrojem podążają kultura i zasady, natomiast samo przestrzeganie reguł przynosi rozczarowanie. W końcu myślimy, że to nie działa i szukamy nowych rozwiązań.
Kto chce zostać biznesmenem, idzie na kurs, uczy się reguł funkcjonowania dobrego menedżera, potem stosuje w praktyce punkt po punkcie i jeśli nie uchwycił nastroju, to efekty będą mizerne. Gdy ma zdolności zarządzania, techniki pojawią się samoistnie. Na przykład w kulturze wedyjskiej kobiety przykrywają głowę sari. Dla nieśmiałej i wstydliwej kobiety naturalnym gestem jest przykrycie głowy i pragnienie schowania się.
Zachodnie wychowanie zabija cechę wstydliwości u kobiet i gdy każemy im zakrywać głowy, jest to dla nich nienaturalne, a sama zasada zdaje się czymś sztucznym i dziwnym. Dlatego najpierw postarajmy się uchwycić nastrój, rozwinąć odpowiednie cechy lub przynajmniej zrozumieć cel. Zasady są uzupełnieniem tych pierwszych dwóch elementów. Nastrój zdobywamy poprzez obcowanie z innymi — obserwujemy, słuchamy, doświadczamy.
OBOPÓLNE WYSIŁKI
Dla polepszenia związku ważne są pragnienia i kwalifikacje obu stron. Gdy małżonkowie zdają sobie sprawę z wagi kultury i mają wiarę, że ten typ małżeństwa działa, oboje będą zachęcać się i korygować we wzajemnych wysiłkach. Dlatego ważne jest, by ze sobą szczerze rozmawiać, dyskutować zasady funkcjonowania związku, mówić o wzajemnych obowiązkach i odpowiedzialnościach.
Nawet jeśli tylko jedna ze stron zacznie działać właściwie, partner może podchwycić nastrój. Przypuśćmy, że kobieta będzie tolerować wybuchy męża, witać go miłymi słowami i zachowywać się bezradnie, mężczyzna natychmiast poczuje się jej zobowiązany, w jego sercu zrodzi się pragnienie dania opieki i schronienia.
Z drugiej strony, gdy mąż będzie kontrolował swe zmysły, działał z chłodną głową i odpowiedzialnie, każda żona zechce za nim podążać i obdarzać szacunkiem.
Chcąc wprowadzić nastrój w codziennym życiu, najlepiej, by panował on cały czas. Gdy raz będziemy pamiętać o zasadach, a później znów z nich rezygnować, efekt będzie również mieszany. Nie należy się jednak zniechęcać, gdyż zdążamy we właściwym kierunku.
CZEGO SIĘ OBAWIAMY
Dawniej dziewczęta i chłopcy wchodzili w związek małżeński bez balastu złych doświadczeń. Wokół widzieli przykłady szczęśliwych rodzin, sami zaznali domowego ciepła ze strony rodziców, mogli zatem z ufnością i nadzieją rozpocząć życie małżeńskie.
Dziś sytuacja przedstawia się inaczej. Każdy widział rozpadające się rodziny, oszukane kobiety i wystrychniętych na dudka mężczyzn. W domu również nie wszyscy otrzymali opiekę i schronienie. Dlatego do małżeństwa podchodzimy z wielką rezerwą i tysiącem obaw. Dopóki obawy te nie zostaną rozwiane, dopóty nie można mówić o udanym małżeństwie. To co dawniej osiągano na samym początku związku, dziś może zająć wiele lat.
By zbudować wzajemne zaufanie, warto wiedzieć jakich rzeczy obawia się druga strona. Kobieta szuka bezpieczeństwa i ochrony. Boi się, że mąż okaże się egoistą i wykorzysta ją do zaspokajania własnych potrzeb i ostatecznie zostawi, gdy nie będzie mu już potrzebna. Tak wiele kobiet zostaje służącymi swych pozbawionych uczuć mężów. Ten obraz nie napawa optymizmem i zwiększa brak zaufania. „Jaki on jest naprawdę? Może tylko udaje? Czy będzie kochającym mężem, czy myślącym jedynie o sobie despotą?” — te wątpliwości nie pozwalają kobiecie od razu oddać swego serca i uczuć mężowi.
Mężczyzna natomiast pragnie docenienia i wierności. Wokół siebie dostrzega kobiety uganiające się za przelotnymi miłostkami i przyprawiające rogi swym potulnym mężom. Największa obawa mężczyzn — „Czy żona będzie mi wierna, czy jej słodkie słowa nie są jedynie grą, poprzez którą chce mnie owinąć wokół swego palca?”
Tak naprawdę boimy się być oszukani i zranieni w swych uczuciach, wykorzystani przez współmałżonka, którego wcale nie obchodzimy.
Wiedząc o tym, od początku powinniśmy zapewniać o naszych dobrych intencjach i działać pozbywszy się egoizmu. Pomagając sobie nawzajem w swych obowiązkach, stopniowo budujemy konto zaufania. Im więcej rozczarowań ktoś przeżył, tym dłużej uczucie będzie się rozwijać.
Prawdziwa miłość to nie pierwsze zauroczenie, lecz uczucie, jakie buduje się krok po kroku i rozkwita czasem po wielu latach.
Są to fragmenty ksiązki A. Babkiewicza - Małżeństwo w dawnych Indiach.
ROZWIĄZYWANIE MAŁŻEŃSKICH PROBLEMÓW
Choć szczęście rodzinne zależy od obu stron, większa odpowiedzialność na tym polu przypada kobiecie. Mężczyźni z natury są dość prości. Chcą dominować i szybko się irytują, gdy coś nie idzie po ich myśli. Sukces żony polega na poznaniu natury męża i ułożeniu tak sytuacji, by on czuł się szefem, lecz ona wszystkim kierowała. Jest stroną podporządkowaną, która idzie na ustępstwa i tym tak naprawdę kontroluje męża. Jeśli obie strony nie dają za wygraną, życie rodzinne staje się piekłem. Jasność ról oraz głęboka miłość i zaufanie ograniczają problemy niemal do zera. Choć bardzo intymny i bliski, związek męża i żony opiera się na wzajemnym docenieniu. Wynajdywanie w sobie błędów, nawet na poziomie umysłu, jest zbędne i kończy się spoufaleniem.
Problemy należy rozwiązywać, gdy tylko się pojawią. Nie powinno się bagatelizować ich wagi, gdyż mogą szybko urosnąć do rangi konfliktu. Aby temu przeciwdziałać, co jakiś czas małżonkowie wspólnie rozmawiają o swym uczuciu, nowych doświadczeniach w małżeństwie, wzajemnym docenieniu, a także o oczekiwaniach, zawodach i skargach. Robią to w miły sposób, by nie urazić drugiej osoby i nie czekają aż stanie się to poważnym problemem. Mąż poświęca czas na dyskutowanie i układanie planów wraz z żoną. Wszystkie te działania budują wielkie zaufanie. Bank uczuć między partnerami jest na tyle zasobny, że nawet poważne błędy jednej ze stron nie zachwieją ich miłości. W kulturze wedyjskiej nikt nie myślał o rozwodzie. Kiedy pojawiał się problem we wzajemnym zrozumieniu, nie porzucano swych obowiązków. Powszechnym zwyczajem w tradycyjnych rodzinach indyjskich jest szukanie rozwiązania w Wedach. Czy ktoś miał takie kłopoty w przeszłości i jak sobie z nimi poradził — z takimi pytaniami małżonkowie przeglądają purany próbując wspólnie znaleźć rozwiązanie. Gdy konflikt przybiera na sile żona idzie zwierzyć się starszym kobietom w rodzinie, a mąż udaje się do starszych wujów, którzy wyjaśniają całą sytuację patrząc na nią z boku i z perspektywy czasu. Następnie obie grupy spotykają się i godzą małżonków. Nawet w kłótniach rodziny wielopokoleniowe są wielkim błogosławieństwem. Zawsze znajdzie się ktoś, kto przeszedł przez podobne chwile i może służyć radą.
WAGA I POTRZEBA ZMIAN
Po zapoznaniu się z ideałem życia grihasthy oraz kwalifikacjami jakie trzeba posiadać, by małżeństwo odniosło sukces, można zadać sobie pytanie: a co jeśli chodzi o nas? Jest to ciekawa teoria, bardzo piękny ideał, urodziliśmy się jednak w Europie w dwudziestym wieku. Nie ma tu wielopokoleniowych rodzin ani starej wciąż żywej tradycji, raczej kultura prywatek i szybkiej miłości. Poza tym nie przeszliśmy przez szkolenie brahmaczarji i nie uczono nas kontroli zmysłów. Panie mogą pomyśleć — czystość, podporządkowanie — wspaniałe, ale jak to zastosować? Na domiar złego nie jesteśmy przekonani czy to działa. Gdzie są przykłady takich małżeństw? Nasze rodziny najczęściej przedstawiają inny obraz. Czy warto ryzykować i przyjmować coś nie sprawdzonego, co wygląda na utopię?
A czy mamy inne rozwiązanie? Owszem, zawsze można iść w ślady zamerykanizowanego świata, powiększać liczbę rozwodów i kłócących się par. Gdy rozejrzymy się wokół i zanalizujemy różne typy związków rodzinnych, zobaczymy, że to jedyny, który działa. Obecnie nawet większość psychologów wraca do starych ideałów, sugeruje kobietom być kobiecymi, a mężczyznom rozwijać męskie skłonności i umiejętności.
Dlaczego nie spróbować?
Historia pokazuje, że inne związki nie sprawdziły się, a rodziny żyjące zgodnie ze starymi obyczajami były szczęśliwe. Nie jest również prawdą, że nie ma przykładów takich małżeństw, wystarczy pojechać na Wschód, by przekonać się, że to działa. Tylko my w cywilizowanej części świata, stosunkowo niewielkiej w porównaniu z całym globem, mamy problemy w równouprawnionych, partnerskich małżeństwach.
Pierwsza rzecz, którą należy zrobić, jeśli chcemy zastosować w życiu tego typu związek, to uwierzyć, że się sprawdzi. Działając na własną rękę możemy ponieść porażkę. Metodą prób i błędów nie poznamy natury mężczyzny i kobiety. Cała psychologia jest bardziej skomplikowana niż elektronika komputera i laik bez przygotowania z pewnością się w niej nie połapie. Dlatego też Wedy dają dokładne opisy związku małżeńskiego oraz obowiązków mężczyzny i kobiety. Zrozumienie tych kwestii i głębokie przekonanie o powodzeniu stanowią podstawę, na której warto budować małżeństwo.
SKĄD BRAĆ PRZYKŁAD?
Święte księgi Indii, szczególnie opowieści Mahabharaty, Ramajany, puran, np. Śrimad Bhagawatam zawierają mnóstwo przykładów małżeństw oraz elementów psychologii kobiety i mężczyzny. To samo tyczy się Biblii, Koranu czy greckiej mitologii. Słuchanie tych opowieści jest od wieków główną formą krzewienia zasad moralnych w społeczeństwie. Zamiast oglądać filmy, pełne przemocy i seksu oraz wychowywać dzieci na bajkach bez żadnego morału, które przedstawiają świat dorosłych w dziecinny sposób, lepiej sięgnąć do skarbnicy z przeszłości.
Moralne opowieści uczą odpowiednich postaw i kształtują charakter. By poznać kulturę, poczytajmy o tych, którzy stosowali ją w przeszłości. Gdy historie te pochłoną nasze umysły, w różnych sytuacjach życiowych będziemy mogli przypomnieć sobie jak w takich chwilach działali wielcy ojcowie ludzkości i jak my powinniśmy postąpić. Pamiętając życie i postawy świętych mędrców i czystych kobiet, będziemy wiedzieć, co jest dobre, a co złe.
Wielkie dusze swym zachowaniem ustanawiają zasady moralne, wytyczają ścieżkę dharmy i w ich ślady należy podążać. Dla mnie źródłem codziennej inspiracji jest Śrimad Bhagawatam, zawierające dziesiątki moralnych historii o doskonałych małżeństwach.
Drugim ważnym źródłem informacji są rodziny, które już żyją według tych zasad. Oczywiście dziś ciężko je znaleźć, ale warto podjąć wysiłek. Może babcia opowie nam o swoim małżeństwie albo wybierzemy się w podróż do Indii, by naocznie zapoznać się z wciąż żywą kulturą. Dla chcącego nie ma nic trudnego, dlatego pierwsza rzecz to zdać sobie sprawę z ważności wprowadzenia zmian na lepsze.
NASTRÓJ A ZASADY
Wiele książek o małżeństwie podaje mnóstwo zasad, jak ma zachowywać się kobieta, a jak mężczyzna w różnych sytuacjach. Tłumaczą psychologię obu płci oraz zasady relacji damsko-męskich. Gdy wykorzystamy je bez właściwego zrozumienia mogą powodować manipulowanie drugą osobą i granie na jej emocjach. Wtedy cały związek staje się farsą.
Ci, którzy uchwycą nastrój, rozwiną takie cechy jak miłość i opiekuńczość, będą automatycznie wiedzieli jak zachować się w danej sytuacji, co sprawi przyjemność partnerowi. Za nastrojem podążają kultura i zasady, natomiast samo przestrzeganie reguł przynosi rozczarowanie. W końcu myślimy, że to nie działa i szukamy nowych rozwiązań.
Kto chce zostać biznesmenem, idzie na kurs, uczy się reguł funkcjonowania dobrego menedżera, potem stosuje w praktyce punkt po punkcie i jeśli nie uchwycił nastroju, to efekty będą mizerne. Gdy ma zdolności zarządzania, techniki pojawią się samoistnie. Na przykład w kulturze wedyjskiej kobiety przykrywają głowę sari. Dla nieśmiałej i wstydliwej kobiety naturalnym gestem jest przykrycie głowy i pragnienie schowania się.
Zachodnie wychowanie zabija cechę wstydliwości u kobiet i gdy każemy im zakrywać głowy, jest to dla nich nienaturalne, a sama zasada zdaje się czymś sztucznym i dziwnym. Dlatego najpierw postarajmy się uchwycić nastrój, rozwinąć odpowiednie cechy lub przynajmniej zrozumieć cel. Zasady są uzupełnieniem tych pierwszych dwóch elementów. Nastrój zdobywamy poprzez obcowanie z innymi — obserwujemy, słuchamy, doświadczamy.
OBOPÓLNE WYSIŁKI
Dla polepszenia związku ważne są pragnienia i kwalifikacje obu stron. Gdy małżonkowie zdają sobie sprawę z wagi kultury i mają wiarę, że ten typ małżeństwa działa, oboje będą zachęcać się i korygować we wzajemnych wysiłkach. Dlatego ważne jest, by ze sobą szczerze rozmawiać, dyskutować zasady funkcjonowania związku, mówić o wzajemnych obowiązkach i odpowiedzialnościach.
Nawet jeśli tylko jedna ze stron zacznie działać właściwie, partner może podchwycić nastrój. Przypuśćmy, że kobieta będzie tolerować wybuchy męża, witać go miłymi słowami i zachowywać się bezradnie, mężczyzna natychmiast poczuje się jej zobowiązany, w jego sercu zrodzi się pragnienie dania opieki i schronienia.
Z drugiej strony, gdy mąż będzie kontrolował swe zmysły, działał z chłodną głową i odpowiedzialnie, każda żona zechce za nim podążać i obdarzać szacunkiem.
Chcąc wprowadzić nastrój w codziennym życiu, najlepiej, by panował on cały czas. Gdy raz będziemy pamiętać o zasadach, a później znów z nich rezygnować, efekt będzie również mieszany. Nie należy się jednak zniechęcać, gdyż zdążamy we właściwym kierunku.
CZEGO SIĘ OBAWIAMY
Dawniej dziewczęta i chłopcy wchodzili w związek małżeński bez balastu złych doświadczeń. Wokół widzieli przykłady szczęśliwych rodzin, sami zaznali domowego ciepła ze strony rodziców, mogli zatem z ufnością i nadzieją rozpocząć życie małżeńskie.
Dziś sytuacja przedstawia się inaczej. Każdy widział rozpadające się rodziny, oszukane kobiety i wystrychniętych na dudka mężczyzn. W domu również nie wszyscy otrzymali opiekę i schronienie. Dlatego do małżeństwa podchodzimy z wielką rezerwą i tysiącem obaw. Dopóki obawy te nie zostaną rozwiane, dopóty nie można mówić o udanym małżeństwie. To co dawniej osiągano na samym początku związku, dziś może zająć wiele lat.
By zbudować wzajemne zaufanie, warto wiedzieć jakich rzeczy obawia się druga strona. Kobieta szuka bezpieczeństwa i ochrony. Boi się, że mąż okaże się egoistą i wykorzysta ją do zaspokajania własnych potrzeb i ostatecznie zostawi, gdy nie będzie mu już potrzebna. Tak wiele kobiet zostaje służącymi swych pozbawionych uczuć mężów. Ten obraz nie napawa optymizmem i zwiększa brak zaufania. „Jaki on jest naprawdę? Może tylko udaje? Czy będzie kochającym mężem, czy myślącym jedynie o sobie despotą?” — te wątpliwości nie pozwalają kobiecie od razu oddać swego serca i uczuć mężowi.
Mężczyzna natomiast pragnie docenienia i wierności. Wokół siebie dostrzega kobiety uganiające się za przelotnymi miłostkami i przyprawiające rogi swym potulnym mężom. Największa obawa mężczyzn — „Czy żona będzie mi wierna, czy jej słodkie słowa nie są jedynie grą, poprzez którą chce mnie owinąć wokół swego palca?”
Tak naprawdę boimy się być oszukani i zranieni w swych uczuciach, wykorzystani przez współmałżonka, którego wcale nie obchodzimy.
Wiedząc o tym, od początku powinniśmy zapewniać o naszych dobrych intencjach i działać pozbywszy się egoizmu. Pomagając sobie nawzajem w swych obowiązkach, stopniowo budujemy konto zaufania. Im więcej rozczarowań ktoś przeżył, tym dłużej uczucie będzie się rozwijać.
Prawdziwa miłość to nie pierwsze zauroczenie, lecz uczucie, jakie buduje się krok po kroku i rozkwita czasem po wielu latach.
Są to fragmenty ksiązki A. Babkiewicza - Małżeństwo w dawnych Indiach.