Eutanazja?

"Zasady religii, mianowicie asceza, czystość, miłosierdzie i szczerość, mogą być przestrzegane przez zwolenników każdej wiary. Nie ma potrzeby przechodzić z Hinduizmu na Mahometanizm, czy z Mahometanizmu na Chrześcijaństwo, czy na jakąś inną wiarę, i tym sposobem stać się odstępcą i nie przestrzegać zasad religii. Religia Bhagavatam usilnie namawia do przestrzegania zasad religii. Zasady religii nie są jakimiś dogmatami czy przepisami jakiejś określonej religii. Takie regulujące zasady mogą być rożne odpowiednio do czasu i miejsca. Należy dbać o to, aby osiągnięte zostały cele religii. Obstawanie przy dogmatach i formułach bez osiągnięcia rzeczywistych zasad nie jest dobre. Świeckie państwo może nie być stronnicze wobec jakiegoś szczególnego typu wiary, ale państwo to nie może być obojętne wobec zasad religii. - A.C. Bhaktiwedanta Swami Prabhupada - 01.17.32 Zn.
Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Eutanazja?

Post autor: Purnaprajna » 16 sty 2013, 19:22

Połączenie zazdrości i zaściankowej umysłowości to recepta na kryzys społeczny. Śastry mówią, że umysłowość śudry charakteruzje się ciągłym narzekaniem, skarżeniem się i krytyką innych. Jest to efekt braku oczyszczających samskar, i wynika z ignorancji, która jest naturą takich osób. Jesteśmy tego świadkami w telewizji, w internecie, a nawet na bhaktowskich forach. Zazdrość, nienawiść i ignorancja.

Dlatego społeczeństwo potrzebuje głowy, kwalifikowanych braminów edukujących społeczeństwo o duchowym celu życia, i jak praktycznie dążyć do tego celu, wykonując przy tym w odpowiedzialny sposób, przypisane nam społeczne obowiązki. Śudra nie zmieni mentalności innego śudry, nawet jeżeli jednemu z nich zdarzy się mieć w czymś rację, i dlatego jeżeli pozostaniemy na takim poziomie, to sytuacja społeczna nigdy się nie poprawi, a jedynie pogorszy. Została nam dana wiedza (a przynajmniej dostęp do niej), oraz Święte Imiona, ale też idąca za tym odpowiedzialność społeczna. Jednak to od nas samych już zależy, czy przyłączymy się jedynie do głosów destruktywnej krytyki dla samej krytyki, czy też zajmiemy się rozdawaniem duchowego skarbu, który sami otrzymaliśmy, nawet jeżeli nie czujemy się do tego kwalifikowani. Tylko to może poprawić sytuację.

Jak wyjaśnia Bhakti Vidya Purna Swami, ludzkie życie jest testowane przez 5 rzeczy: jak opiekujemy się dziećmi, jak opiekujemy się kobietami, jak opiekujemy się starszymi ludźmi, jak opiekujemy się braminami, i jak opiekujemy się krowami. Te 5 punktów stanowi jednolitą całość. To definiuje ludzkie życie i ludzką kulturę. Jeżeli dostrzegamy istnienie jakichś problemów w tych sferach, to możemy zrozumieć, że istnieje słabość w całym społeczeństwie, lub społeczności, i winienie za to indywidualnych jednostek nie ma sensu. Wszyscy za to ponosimy odpowiedzialność. Cierpienie i niezadowolenie ogółu i jednostek jest i będzie konsekwencją bierności i ignorancji. Mentalność społeczną można jedynie zmienić poprzez odpowiednią edukację. Dlatego nigdy nie zaprzestańmy własnej edukacji, i edukujmy przy tymi innych, na temat świadomości Kryszny i propagowanych przez nią wartości. Szczerzy wajsznawowie będą w stanie to uczynić. Obyśmy kiedyś rozwinęli szczere pragnienie służenia im w tej misji, dla dobra nas wszystkich. Nie ma innej drogi.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Eutanazja?

Post autor: Vaisnava-Krpa » 16 sty 2013, 20:28

Na facebooku odpowiedziałem na taki zarzut:

Jeżeli Pan Owsiak jest taki dobry niech sprzeda wszystko co ma i rozda na szpitale , łatwo jest rozdawać z czyjegoś i odbierać nienależną chwałę . Idea szczytna ,ale czy właściwy cel .

Moja odpowiedź:

Daje swój czas, czy to mało? Zarabia niezależnie, z czegoś musi żyć, a jego misją życia jest to co robi jako społecznik. Czy nie należy mu się naturalnie jakiś wyraz uznania? Nikt nikomu nie broni sprzedać wszystko co ma i dać biednym, nikt nie broni robić fundacji, pracować czynem na rzecz innych. Dlaczego za to co robi ma być krytykowany? Że śmiał zrobić coś dla innych, nawet nie dla siebie, że ktoś inny kto tego nie robi poczuł się gorzej? Albo robi więcej i też poczuł się że ma mniej sławy? To robi to dla sławy, na pokaz? To jego prywatny problem i tym bardziej wstyd o tym mówić, rozumiem, że kogoś w zaciszu domowym zżera zawiść ale jeszcze robić z tego argument? To nie jest argument, chyba, że dla podobnej mentalności człowieka. Pomaga innym? Pomaga. Musi? Nie musi. Może? Może. Chyba, że przyjmiemy filozofię Kalego. Kali ukraść konie to dobro ale Kalemu ukraść konie to zło. Te pojęcia nie są instytucjonalne, nikt nie ma na nie monopolu.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Eutanazja?

Post autor: Bolito » 16 sty 2013, 22:51

Vaisnava-Krpa pisze:Najlepszy jest argument, że ktoś nie wspiera inicjatywy WOŚP bo to obowiązek państwa aby zapewnić wszystko co trzeba. Więc skoro państwo tego nie zapewnia to winny jest WOŚP...
I dlatego siedzą na d..., pierdzą w stołek i smendzą na forach jaki ten rząd jest niedobry i nieudolny, bo niczego nie potrafi... A że od tego smendzenia nie przybędzie sprzetu w szpitalach? Dzieci? A niech sobie umierają... najważniejsze to uwalić WOŚP. Nie będzie Fundacji, nie będzie "diabelskiego" festiwalu w lecie, to zapanuje powszechna szczęśliwość. Tak mniej-więcej wygląda mentalność prwdziwie polskiego malkontenta (moja subiektywna ocena, na podstawie wpisów na forach).
Vaisnava-Krpa pisze: Albo że Caritas zbiera z 10 razy więcej bez pomocy telewizji, po cichu, więc WOŚP nie jest potrzebna...
W sprawie Caritasu, jego samozwańczy obrońcy też już sami nie wiedzą, czego chcą. Albo "zbiera więcej bez reklamy i imprezy, czyli jest lepszy", albo "dlaczego Caritas nie ma takiej reklamy jak WOŚP ?". Mogliby się zdecydować, czy zależy im na 'cichej", czy "głośnej" działalności.

I jeszcze tak sobie myślę, że do kontrowersyjności WOŚP przyczyniliśmy się trochę my (znaczy bhaktowie). Kościelni zaczęli się wpychać ( z wdziękiem młota parowego) na Przystanek Woodstock, bo nie mogli zdzierżyć, że włączyliśmy się w to pierwsi. Czy próbowali się wepchnąć na jakikolwiek większy letni festiwal? A kiedy J.O. zaczął ich pędzić, bo nie dość, że wpychają się na imprezę, to jeszcze potem obrabiają ją nawszystkie strony, to już zostal wrogiem Kościoła i ludzkosci w ogólności.
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Eutanazja?

Post autor: Mathura » 17 sty 2013, 11:16

Temat jest ciężki.
Można sobie teoretyzować, ale inaczej sytuacja wygląda gdy ktoś znajdzie się w rzeczywistej sytuacji i trzeba podjąć decyzję.

Moja mama umierała w szpitalu. Chorowała od dawna i bardzo cierpiała Była słaba, wychudła i ledwo co przytomna. Ręce miała poranione od nakłuć. Żyły na rekach były ledwo widoczne. Wbicie w nie igły było nie lada wyczynem dla pielęgniarek. W końcu, jednego razu, gdy pielęgniarka zakładała jej kolejną kroplówkę, mama poruszyła głową i wykonała gest ręką, że nie chce. W pokoju była również moja siostra i to widziała. Pielęgniarka zawahała się. Czy miała dalej robić swoje, czy też dać już tej kobiecie spokój i nie zadawać jej dodatkowego bólu próbując wbić igłę? I tak było wiadome, że nie było żadnych szans na to, że ona przeżyje. To był właśnie ten moment, w którym trzeba było podjąć decyzję. Pielęgniarka wyszła. Mama zmarła kilka godzin później.

Skoro eutanazja jest ingerencją w czyjąś karmę i z tego powodu jest zła, to czy pomaganie,"ratowanie" komuś życia, aby je przedłużyć, nie jest taką samą ingerencją? Kiedy przychodzi ten moment gdy dalsza walka o czyjeś życie nie ma już sensu i trzeba odpuścić?

Ja nie jestem ani za ani przeciw. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji.

Samobójstwo jest czymś złym. Ale są różne sytuacje.
Na początku Pierwszej Wojny piloci państw zachodnich nie mieli spadochronów (wprowadzono je później, gdy duże straty wśród pilotów otrzeźwiły generalicję, żyjącą dotychczas w przekonaniu, że wyposarzenie pilotów w spadochrony osłabiłoby ich morale). Trafiony w silnik samolot często zapalał się. Silniki umieszczone było zaraz przed kabiną, tak więc ogień szybko dosięgał pilota. Ten miał wybór: albo spalić się żywcem, albo wyskoczyć. I jedno i drugie to samobójstwo. Mógł też zostać w kabinie licząc na to, że zanim spłonie, samolot zdarzy się roztrzaskać o ziemię. Co w sytuacji gdy do ziemi było daleko? Piloci mieli ze sobą pistolety i często wybierali szybką śmierć od kuli niż męczarnie od ognia. Jednak cokolwiek by nie zrobili było to samobójstwem, czyli złem.
Co Wy byście wybrali będąc na ich miejscu?


Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Eutanazja?

Post autor: Purnaprajna » 17 sty 2013, 21:36

Mathura pisze:Temat jest ciężki.
Można sobie teoretyzować, ale inaczej sytuacja wygląda gdy ktoś znajdzie się w rzeczywistej sytuacji i trzeba podjąć decyzję.
Tak, jest to ciężki temat, niemniej jednak, aby decyzja była trafna i dla wszystkich korzystna, to musi być oparta na transcendentalnej wiedzy i zaleceniach śastr, a nie na emocjach wynikających z niewiedzy, które wiodą nas do roszczenia sobie prawa kontroli czyjegoś życia i śmierci, pomimo, że nie daliśmy mu życia, i nie jesteśmy jego źródłem. Tylko w ten sposób oszczędzimy drugiej osobie, oraz sobie samemu przyszłego cierpienia, a nie przez materialnie-chwiejną i moralnie niepewną emocjonalność umysłu, w ignorancji o prawdziwej, transcendentnej naturze jaźni i skutków działania w iluzorycznej świadomości. Doskonałością życia jest posiadanie emocji na bazie wiedzy o (duchowej) rzeczywistości, taką jaka ona jest, a nie na bazie wadliwej percepcji, zwiedzionego przez mayę umysłu.

Mathura pisze: Skoro eutanazja jest ingerencją w czyjąś karmę i z tego powodu jest zła, to czy pomaganie,"ratowanie" komuś życia, aby je przedłużyć, nie jest taką samą ingerencją?
Mamy wybór: ingerować w życie innych poprzez działanie w sposób dharmiczny, lub niedharmiczny. Znalezienie się przy łóżku cierpiącego członka rodziny jest naszym przeznaczeniem, natomiast, jaki kierunek działania obierzemy w tym konkretnym, stworzonym przez naszą wcześniejszą karmę środowisku, będzie już leżeć w sferze naszej wolnej woli. To jest wedyjska myśl filozoficzna, harmonizująca ze sobą przeciwstawne sobie poglądy determinizmu i indeterminizmu.

Rola edukacji wedyjskiej polega na tym, aby przekonać ludzi, że działanie dharmiczne jest dla nas korzystniejsze na dłuższą metę, niż działanie niedharmiczne, choć jej krótkotrwałe skutki mogą pozornie wydawać się lepsze, poprzez np. skrócenie komuś cierpienia, odbierając mu życie, a w rzeczywistości przedłużając to cierpienie, i to w jeszcze większym stopniu i natężeniu, i to już dla obu stron, co z pewnością objawi się, tylko nieco później. Jeżeli nie będzie osób pragnących popełnienia samobójstwa "z niewielką pomocą jego przyjaciół", jak to śpiewają The Beatles, co będzie skutkiem zrozumienia ich wiecznej duchowej tożsamości i natury karmy, której nie można oszukać, to automatycznie nie będzie też osób, którzy będą chcieli jej "pomóc", będąc motywowani "miłosierdziem", które w rzeczywistości jest ukrytym okrucieństwem z powodu własnej ignorancji odnośnie metafizycznych, uniwersalnych, boskich praw rządzącym całym wszechświatem.

Oczywiście, bycie świadkiem cierpienia bliskich jest nieomalże paraliżującym w swym horrorze doświadczeniem, i doprawdy trudno go znosić. Jednocześnie, ostatnią naszą myślą byłoby sprawienie ukochanej osobie jeszcze większego bólu, czego niestety eutanazja będzie rezultatem. Dlatego tylko od nas zależy, czy w tak tragicznej sytuacji zachowamy trzeźwość umysłu, zagryziemy wargi, i poprzez łzy nieuchronnie zbliżającej się rozłąki zdecydujemy się na wspólne, wraz z ukochaną osobą, tolerowanie nadejścia momentu śmierci, czy też, przechodząc, przez być może jeszcze większy koszmar podjęcia moralnej decyzji przekraczającej nasze wątłe siły, zadecydujemy, aby ukochaną nam osobę zabić, nie wiedząc, że wyrządziliśmy zarówno sobie, jak i jej ogromną krzywdę, za którą rachunek przyjdzie nam obojgu zapłacić w niedługiej przyszłości, w tym, lub w następnym życiu.
Mathura pisze:Ja nie jestem ani za ani przeciw. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji.
A podałbyś może Prabhu przykład jakiejś konkretnej sytuacji eutanazji, w sensie "samobójstwa z pomocą innych" w kulturze i mentalności Zachodu, i to w stanie pokoju, a nie wojny, klęski, czy katastrofy, która w/g Ciebie byłaby dharmiczna, a nie w kategorii papa i ugra karmy?
Mathura pisze: Samobójstwo jest czymś złym. Ale są różne sytuacje.
Z pewnością, ale są to różne sytuacje w życiu wielkich samozrealizowanych osobistości, które znają swoją prawdziwą duchową tożsamość, lub osób ściśle podążających za dharmą śastr, czego przykłady podałem w moim eseju o samobójstwie. Tego typu osoby nie są w ogóle na planie materialnych sił natury, lub są niezwykle pobożne, a czyn taki, ostatecznie służy pełnemu zadowoleniu Boga w kontekście relacji wiecznej duszy z Nadduszą, będąc np. i m.in. zadośćuczynieniem za popełnienie poważnego błędu, i jednocześnie natychmiastową pomocą w nowym starcie życiowym, wolnym już od tego błędu, i przeznaczonym wyłącznie dla kontynuacji służby oddania, czy pobożnego życia wiodącego do Boga. Dlatego nie ma to miejsca, ani zastosowania w obecnych czasach, w życiu ludzi o kali-jugańskiej świadomości, o jakości wybrakowanego bubla, czyli takiej, którą my sami, w obecnej chwili posiadamy. Jak na ironię, posiadając świadomość wybrakowanego bubla, chcemy decydować o prawach wszechświata zawiadujących życiem i śmiercią innych żywych istot. To chyba jeszcze gorsze niż złożenie czci zmarłej osobie poprzez toast czystą wódką, pokrapiając jej trumnę pozostałymi w kieliszku kroplami - "za tych, co na morzu".
Mathura pisze: Piloci mieli ze sobą pistolety i często wybierali szybką śmierć od kuli niż męczarnie od ognia. Jednak cokolwiek by nie zrobili było to samobójstwem, czyli złem.
Co Wy byście wybrali będąc na ich miejscu?
To nieistotne dla kwestii eutanazji, co byśmy wybrali w takiej sytuacji, bo czas wojny, i ciągłe ryzyko śmierci i ocieranie się o nią jest nieporównywalne ze środowiskiem umierania ze starości we własnym łóżku, czy nawet jeszcze w stanie zdrowia, będąc np. otoczonym przez "kochającą" rodzinę, i kontemplując odebranie sobie życia na skutek ich przekonywań, że "już nadszedł czas na podpisanie legalnego cyrografu", bo w rzeczywistości to czekają oni z niecierpliwością na spadek, spieszą się do kina, a każda godzina babci w szpitalu ich kosztuje. Babcia kocha, a więc zrozumie i w końcu dla "dobra" wnusia podpisze. Wszyscy są zadowoleni, oprócz Yamaradża. A mądra osoba unika nawet podniesienia brwi przez Yamaradża, a jeszcze lepiej, nigdy nie chce widzieć go w tej formie.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Eutanazja?

Post autor: Mathura » 18 sty 2013, 10:25

Nie mówmy o emocjach, bo nie o to mi chodziło, i nie o nich pisałem.

Żyjemy w takich czasach w jakich żyjemy, uwarunkowani sytuacją, prawem itd., a nie są to idealne czasy, pod rządami idealnych, dharmicznych władców. Nikt z nas nie zna karmy konkretnej osoby. Nie wiemy ile ma cierpieć, a ile nie, a decyzje trzeba podejmować.

Więc, czy wijącemu się z bólu choremu na raka, podać morfinę, aby złagodzić mu cierpienie, czy też zostawić go takim jakim jest, bo wiemy z siastr, że przecież właśnie on odbiera swoją złą karmę? Czy podając mu morfinę nie wyrządzimy mu tym samym krzywdy, bo przerywając mu cierpienie, nie spowodujemy tego, że będzie on musiał to cierpienie odebrać w przyszłości, a również i podający morfinę odbierze jakieś skutki tej swojej decyzji. Z drugiej strony nie podając morfiny, przyczyniamy się do obecnego cierpienia chorej osoby, a sprawianie cierpienia innym nie jest czynem polecanym. Co więc należy zrobić w takiej sytuacji, aby było to w zgodzie z zaleceniem siastr?

Również, kto ma podjąć decyzję i kiedy, czy leczenie danej osoby można przerwać, i dać jej odejść w spokoju, w otoczeniu bliskich, a nie w szpitalu, z jakimiś rurkami popodłączanymi do wszystkich otworów ciała, i czujnikami przylepionymi tu i tam ? Czy taką decyzję może podjąć sam główny zainteresowany, czyli umierający? Czy nie może on po prostu powiedzieć: "Proszę dać mi już spokój." . Czy zgoda na tę prośbę, mając przed sobą osobę starą, bez szans na wyzdrowienie, po prostu umierającą, oznacza przyzwolenie na samobójstwo? Czy zgadzający się, stają się w oczach siastr mordercami? A może powinni do samego końca "ratować" umierającego starca, choć wiadomo, że to nic nie da, ale tak wypada robić, aby nie być posądzonym przez otoczenie o zaniechanie, albo przez siastry o czyn niedharmiczny, czyli tym samym zasługujący na karę? A może własnie takie usilne "ratowanie" kogoś będzie uznane za niedharmiczne?

Śrila Prabhupada nie umierał w szpitalu. Nie umierał w otoczeniu medycznego personelu, w nerwowej atmosferze szpitala, ze sprzętem poustawianym dookoła i lekarzami próbującymi "wyrwać" dla niego jeszcze kilka godzin, a może dni życia. Nikt do szpitala go nie zawiózł. On tego nie chciał. Czy było to samobójstwo z jego strony? Czy było to morderstwo ze strony jego otoczenia? Czy była to eutanazja?
Ktoś powie, że Śrila Prabhupada nie można przyrównywać do zwykłych ludzi. Owszem, zgoda, ale czy nie nauczał on swoim przykładem? Czy jego odejście nie było również lekcją dla nas?

Mi chodzi o coś takiego, o zwykłe umieranie, a nie przyspieszanie czyjejś śmierci z chęci zagarnięcia spadku po nim.

Przykład z pilotami miał pokazać, że czasami można znaleźć się w sytuacji, w której każda decyzja może okazać się złą. Co byś wybrał będąc w takiej sytuacji? Pozwolił byś aby zajęły Cię płomienie, skoczył byś, czy może strzelił w głowę?

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Eutanazja?

Post autor: Purnaprajna » 18 sty 2013, 14:33

Mathura pisze: Mi chodzi o coś takiego, o zwykłe umieranie, a nie przyspieszanie czyjejś śmierci z chęci zagarnięcia spadku po nim.
I chyba w tym właśnie leży problem, drogi Prabhu. Dlatego warto najpierw zapoznać się z definicją eutanazji, o której tu specyficznie mówimy, i to w kontekście jej legalizacji, co na 100% doprowadzi do poważnych nadużyć, a nie o tysiącach innych, trudnych łamigłówek moralnych wyborów, z których pewnie większość wcale nie musi być traktowana w czarno-białych kategoriach samobójstwa, czy zabójstwa.

Definicja z angielskiej Wikipedii: Eutanazja odnosi się do praktyki celowego zakończenia życia, w celu przyniesienia ulgi od bólu i cierpienia.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Eutanazja?

Post autor: Mathura » 18 sty 2013, 15:51

Ta definicja nie rozwiązuje problemu..
Czy dany ktoś chce zakończyć życie, bo chce uniknąć dalszego cierpienia i bólu wynikającego z dalszego kontynuowania życia, czy chce umrzeć bo tak po prostu chce? Kto ma rozstrzygnąć?

Pacjent prosi o odłączenie sprzętu. Mówi, że chciałby już zakończyć życie, nie dlatego, że chce uniknąć bólu i cierpienia, ale dlatego, że uważa, iż już nadszedł czas. Lekarz zostaje postawiony przed trudnym wyborem: odłączyć, czy nie? A może on chce uniknąć bólu i cierpienia i gdy go odłączymy, to wtedy będzie to eutanazja. On popełni samobójstwo, a ja mu w tym pomogę i będę odpowiadał. A może chce umrzeć bo już uznał, że żyć dalej nie chce, więc w tym przypadku, jeśli go odłączymy, eutanazją to nie będzie.
Kto ma decydować co jest czym? Odłączać czy nie, a jeśli tak to kiedy?

Eutanazja (lub euthanazja, od gre. εὐθανασία, euthanasia – "dobra śmierć") – zadanie śmierci osobie nieuleczalnie chorej umotywowane skróceniem jej cierpień. Eutanazja jest pojęciem przede wszystkim z dziedziny etyki (zwłaszcza bioetyki) i prawa.

Ze strony http://www.eutanazja.net/ gdzie dalsze rozwiniecie odnośnie tego zagadnienia. Nie będę tu tego wklejał. Można sobie przeczytać. Ciekawe są obwarowania dotyczące eutanazji obowiązujące w Holandii.

Ciekawy również jest ten fragment:
"Także w kulturze Starożytnego Rzymu pojęcie "eutanazji" było obecne. Swetoniusz w Żywotach cezarów, zawarł opis śmierci cesarza Oktawiana Augusta, który chciał umrzeć w spokoju, bezboleśnie, szybko a nade wszystko świadomie, tak by móc uporządkować swoje sprawy, co było mu dane. Zatem w powyższych znaczeniach, na początku swojej historii, termin "eutanazja" oznaczał śmierć naturalną, ale w takim stanie zdrowia, by nie była ona powolnym umieraniem połączonym z cierpieniem."

Czyli nie oznaczało to, tak jak obecnie, skrócenie sobie życia w celu uniknięcia dalszego bólu i cierpienia, ale zwykłą, naturalną, lecz lekką śmierć. A to chyba nie jest przestępstwem.



Pilot, który wybiera strzał w głowę, aby uniknąć większego cierpienia w płomieniach, popełnia eutanazję?
Samuraj, który rozpruwa sobie brzuch, nie powodowany strachem przed bólem i cierpieniem - bo taka śmierć nie jest bezbolesna - ale bo tak dyktuje mu honor, popełnia eutanazję (samobójstwo) w sensie tamtej definicji, czy co?

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Eutanazja?

Post autor: Vaisnava-Krpa » 18 sty 2013, 23:03

Depopulacja postępuje na naszych oczach i większość ludzi nawet tego nie widzi

"Depopulacja to również promocja nazistowskich metod ubranych w nowe słowa takie jak aborcja czy eutanazja. Nowomowa jest znakiem szczególnym każdego totalitaryzmu a zabijanie jest po prostu zabijaniem i trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Oddziaływanie propagandowe, jakie serwują nam media i kultura masowa jest oczywiście ukierunkowane tak, aby w każdym dobrym lemingu wyzwolić na starość odruch szybkiego skoczenia w dół ze skarpy, aby chociaż trochę ulżyć upadającym systemom emerytalnym. Tak jak w przypadku aborcji tłumaczy się to wygodą matki tak eutanazję można tłumaczyć, jako wybawienie dla dzieci a zwłaszcza dla państwa, które z chęcią spuściłoby w toalecie wyeksploatowanego niewolnika. Najlepiej jest to zrobić humanitarnie, usypiając jak psa. To klasyczny przykład tego, do czego nas doprowadzi przyzwolenie na usypianie ludzi."

http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/depop ... -nie-widzi


Gwiazdowski: System emerytalny się zawali - rząd nas okłamał

"Według pana w związku z tym trzeba jeszcze bardziej podnieść wiek emerytalny. Czy np. osoby, które mają dzisiaj 20 lat albo 10, będą pracowały do 70. roku życia albo dłużej?

- Oczywiście.

Nie ma pan wątpliwości?

- Absolutnie najmniejszych. Kiedyś z archiwów będziecie mogli wyciągnąć to nagranie i powiedzieć, że mówiliśmy o tym już w roku 2013. Premier Szwecji powiedział niedawno, że jego zdaniem Szwedzi będą musieli pracować do 75. roku życia i nie da się od tego uciec. Nie można nie pracować przez pół życia."


P.S. W przepowiedniach Bhrigu również było napisane, że ludzie powoli będą zdawać sobie sprawę, że mogą liczyć tylko na siebie i rodzinę a nie na państwo. Widzimy znowu podobieństwo przepowiedni z prognozami analityków polityczno-gospodarczych.

Obrazek

http://biznes.interia.pl/raport/emerytu ... 83586,1021

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

ODPOWIEDZ