Post
autor: Vaisnava-Krpa » 09 gru 2006, 22:50
Ja nie byłem wychowywany w katolicki sposób, moi rodzice chodzili do ko?cioła tylko na czyi? ?lub, itp. Zadbali o to abym miał chrzest, komunię i bierzmowanie, ale na religię chodziłem rzadko i nie wszystkie lata. Jednak wigilia u mnie zawsze była, bez chodzenia do ko?cioła, ale przyzwyczajenie do tradycji i urok ?wi?t powoduj?, że im się udziela i wygl?da to tak, ze s? mili, jest stól wigilijny, dziel? się opłatkiem i nawet kolendy po?piewaj?:) Nudzę się na wigilii, życzenia zawsze roszczeniowe, i nigdy nie sprostam ich wymaganiom. Staram się do nich wpadać mimo wszystko w ?więta nawet na chwilę, bo jest to dla nich bardzo ważne, moja mama zazwyczaj dostaje jaki? wspomnień i płacze. Uciekam ze ?wi?t tak szybko jak się da. Już nie jeżdżę do nich na wielkanoc, któr? czasami obchodz?, ale pożywienie sami ?więc?, bo nikt nie chodzi do ko?cioła i powoli przyzwyczajam, że wigilie też mnie nie zachwycaj?. Jezus jest super, ale te ?więta to takie mayowate s?, kult rodziny i idealistyczno-materialnej koncepcji życia. Daję im trochę się mn? nacieszyć, bo tak wyszło że jestem ich synem, ale nie mam oczym z nimi gadać. Jak jestem chwilę dłużej to się zaczynaj? nieprzyjemne rozmowy jaki powinienem żyć, co powinienem zrobić, czego nie robić itp. Słowem trudniej dostać opieprz lub kazanie w wigilię i to jest ten plus:) Dlatego zazwyczaj wybieram ten moment na odwiedziny, żeby zjawiać się tylko w dobrym czasie, żeby nie było, że zrywam więzi z rodzin? ale czuję się jak bez rodziny, to że jestem tu gdzie jestem a nie z nimi jest wynikiem mojej emigracji jak tylko z ledwo?ci? wytrzymałem do zdania matury. Ale dzięki temu moje życie stało się warto?ciowsze, mimo, że nie stan?łem do wy?cigu szczurów. Złamałem system po prostu. Zostałem sob?, może nie do końca ze względu na wła?nie społeczne zobowi?zania ale przemiany społeczne następuj? i od nas zależy w jakim kierunku.