Rodzimowierstwo słowiańskie

Tylko jedna droga jest prawdziwa - droga do Boga. " Prawdziwym interesem wszystkich żywych stworzeń – w istocie, celem życia – jest powrót do domu, do Boga. Jest to korzystne dla nas samych, naszej żony, dzieci, uczniów, przyjaciół, rodaków i całej ludzkości. Ruch świadomości Kryszny może udzielić wskazówek względem zarządzania, dzięki któremu każdy będzie mógł wziąć udział w czynnościach świadomych Kryszny i osiągnąć ostateczny cel." - 07.15.65 Zn.
Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 27 lip 2008, 08:43

Ciekaw jestem jak takie zjawisko wyjaśniają Wedy i tradycja ? Może ktoś wie ?


Justyna Trocka
Głos Wielkopolski
str. 21
23.07.2008


Czary, mary i latające talerze

Tajemnice zaświatów Nocne mary, obezwładniające i duszące ludzi we śnie, pojawiają się w mitologii wszystkich ludów na Ziemi. Lekarze twierdzą jednak, że przyczyna niemiłych odczuć jest prozaiczna - pisze Justyna Trocka

Co trzeci człowiek

w życiu przynajmniej raz obudził się w środku nocy, nie będąc w stanie ruszyć ręką ani wydać żadnego dźwięku. Taka osoba zachowuje pełnię świadomości, ale jej ciało spoczywa bezwładnie, czasem wykręcone w dziwacznej pozie. Niezwykłemu doznaniu towarzyszy paraliżujący strach, a także omamy słuchowe - dzwonienie lub dudnienie w uszach. Przebudzonym wydaje się na przykład, że spadają. Czasem wyczuwają też czyjąś obecność. Często mają wrażenie, że ktoś lub coś siedzi im na piersiach i zaraz ich udusi.
"Dzisiaj obudziłam się, spojrzałam na zegarek. Była druga rano. Nagle rozległ się przeraźliwy pisk. Byłam sparaliżowana. Nie mogłam ruszyć ręką ani nogą. Wszystko zaczęło latać po pokoju, krzesło się kręciło. Byłam przerażona, ale nie mogłam nawet krzyknąć" - opisuje swój stan internautka o pseudonimie Chomiczka na Forum Zjawisk Niewyjaśnionych.
Medycyna zna wyjaśnienie tego fenomenu - to tzw. paraliż senny dotykający niektórych ludzi tuż po wybudzeniu się z fazy głębokiego snu (czyli REM). To właśnie w tej fazie, nazwanej od szybkich ruchów gałek ocznych (ang. rapid eye movement), doświadczamy marzeń sennych.
Nasz układ nerwowy uruchamia wówczas blokadę uniemożliwiającą przypadkowe ruchy. Dzięki niej nie zaczniemy przebierać nogami, kiedy przyśni się nam na przykład paniczna ucieczka przed seryjnym mordercą.
Czasem jednak mechanizm szwankuje. Budząc się nagle z fazy REM, odczuwamy bezwład, który może trwać od kilku sekund do nawet kilku minut. Tej anomalii doświadczyło przynajmniej raz w życiu od 30 do 50 proc. ludzi na świecie - szacują onejrolodzy, czyli badacze snu.
Dziś wiadomo, że ten kłopot częściej przytrafia się osobom zestresowanym i cierpiącym na bezsenność, a także tym, którzy nieregularnie kładą się do snu. Wystąpieniu paraliżu sprzyja również zasypianie na plecach oraz przy świetle.
Tej wiedzy nie miały jednak poprzednie pokolenia doświadczające zjawiska, które jest przecież równie stare jak sama ludzkość. W ten sposób paraliż dał początek niezliczonym mitom.
Wśród ludów indoeuropejskich wierzono, że senny bezwład to dzieło złego, nocnego ducha ("mor") próbującego udusić swe ofiary podczas snu. Stąd właśnie wywodzi się polska "mara senna", niemiecka "nachtmahr" czy angielska "nightmare".
Lęk przed sennymi marami był szczególnie silny w średniowieczu. Winę za paraliż zrzucano wówczas między innymi na czarownice lub demony, które zakradały się nocą, by ze swych ofiar wypijać krew i pozbawiać je sił witalnych. Słowo "koszmar" (po francusku "cauchemar") wywodzi się właśnie z tych wierzeń. Od słów "caucher", czyli "przygniatać" oraz "mar", czyli "mara".
Do niebezpiecznych sennych rojeń średniowiecze przykładało także seksualną miarę. Sparaliżowany we śnie mężczyzna mógł paść łupem tzw. sukkuba, demona o ciele przepięknej kobiety, który niewolił ofiary, by kraść im spermę. Panowie opętani przez te ponętne skrzydlate stwory (czasem też wyposażone w rogi i kopyta) nierzadko konali z wyczerpania, gdy ich senne rojenia nie znajdowały fizycznego spełnienia.
Męskim odpowiednikiem sukkuba był inkub. Kobiety opętane przez te demony miały być zapładniane nasieniem, które sukkuby skradły wcześniej mężczyznom.
Miotającą się we śnie dziewczynę należało jak najszybciej wybudzić, gdyż jej spotkanie z demonem groziło niepożądaną ciążą. Wierzono, że dzieci zrodzone z takiego związku będą wyjątkowo podatne na podszepty szatana.
W większości innych kultur paraliż również przypisywano złym duchom - wierzyli w nie mieszkańcy Bliskiego i Dalekiego Wschodu. W Afryce, Irlandii i krajach islamu o wywoływanie paraliżu oskarżane były osoby posługujące się czarną magią.
Na Filipinach istnieje przesąd, że bezwład dopada wyłącznie starych kawalerów i stare panny powyżej 30 lat, a czasem zapowiada rychłą śmierć. Dlatego lepiej zawczasu znaleźć żonę lub męża.
W Nowej Gwinei paraliż miał dotykać człowieka, który nieopatrznie się zbudził i przerwał odwieczny rytuał. Tubylcy wierzyli bowiem, że nocą święte drzewa czerpią od ludzi życiodajne siły.
Sile paraliżu nie oparła się także nowoczesna mitologia, łącznie z wiarą... w kosmitów. Wielu ludzi, którzy twierdzą, że obcy dokonywali na nich eksperymentów, tj. wszczepiania implantów do mózgu, padło zapewne ofiarą tego zjawiska. W epoce lotów kosmicznych sukkuby i inkuby przesiadły się na pokład UFO. Zaświadcza o tym przypadek brazylijskiego farmera Antonio Boasa, który w 1957 r. został uprowadzony na pokład statku kosmicznego. Boas utrzymywał, że pobrano mu tam krew z podbródka oraz że odbył stosunek z kosmitką, bo obcy chcieli poprawić geny swej rasy.
Jeżeli komuś przeszkadzają we śnie takie doznania, może się ich łatwo pozbyć. Jak twierdzą lekarze, wystarczy bowiem poruszyć czubkiem palca, aby pozbyć się odrętwienia.
Są jednak i tacy, którzy nauczyli się czerpać z paraliżu przyjemność. - Zauważyłam, że podczas tego snu na jawie mogę kontrolować to, co mi się śni, i bardzo mi się to podoba - zwierza się na internetowym forum pani Mariola.

Zmora Słowian, czyli dusiołek

Mara, zwana również zmorą, budziła się w nocy, sadowiła na piersiach śpiącego i pozbawiała go tchu. Potrafiła z łatwością przeobrazić się na przykład w słomkę czy też żabę. Gdy więc w środkowej Polsce budzono się z uczuciem ucisku w klatce piersiowej, winę zrzucano na demona, który skrył się dla niepoznaki pod postacią igły lub myszy. Aby go odpędzić, należało zasypiać z głową w dole łóżka i ze skrzyżowanymi nogami. Jeśli to nie pomagało, można było obiecać myszy ser i żeby uniknąć zemsty - należało obietnicy dotrzymać. Zmorami stawały się siódme córki, ludzie o zrośniętych brwiach czy też kolorowych źrenicach. W demona przeistaczali się również zmarli, przy których za życia wyszeptano "Zmoraś Mario" zamiast "Zdrowaś Mario". Zmorę pod postacią dusiołka przeniósł do polskiej literatury Bolesław Leśmian.
_________________
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
Yogi Krishnaram
Posty: 223
Rejestracja: 16 cze 2007, 21:39
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Yogi Krishnaram » 27 lip 2008, 12:20

Tu jest wyjaśnienie naukowe tego zjawiska:

http://www.eioba.pl/a70885/paraliz_senny

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 15 sie 2008, 18:28

Kiedyś napisałem taki tekst, może nadal jest pożyteczny. :)

Dlaczego świadomość Kryszny jest pogańska ?

Etymologicznie: poganin od "paganus", wieśniak, mieszkaniec wsi; rodzimowierca, to ten, który wyznaje pierwotną, tzn. przed-judeochrześcijańską i islamską wiarę; neopoganizm to zjawisko odradzania się współcześnie rodzimowierstwa. Oczywiście sprawa jest bardziej złożona.

Aby opisać charakter rodzimowierstwa posłużę się Biblią i Koranem. Pogańskość bowiem zaistniała w relacji do nowej wizji świata jaką przedstawiły religie abrahamowe. Trzeba podkreślić krótko na początek: pogaństwo to bałwochwalstwo.

Koran mówi, że Abraham, nie mogąc znaleźć Boga w bożkach, jakie tworzył jego ojciec, na próżno szukał go wśród gwiazd. Działalność Abrahama to walka z bałwanami, co podchwycą jego potomkowie i wyznawcy. "Oto powiedział Abraham: Panie mój! Uczyń to miasto bezpiecznym i uchowaj mnie i moich synów od tego, abyśmy mieli czcić bałwany!" (Koran, sura XIV,35 patrz także: sura XXI, 51 i dalsze; sura VI,74-79;sura XXXVII,83-95). Wyodrębnienie się pogaństwa, czyli powstanie doktryn abrahamowych, zaznacza się wraz z Mojżeszem, a zwłaszcza uchwaleniem "konstytucji" judeochrześcijańskiej, czyli tzw. Dziesięciu Przykazań. Mojżesz wchodzi na górę Synaj. Rozmawia z Istotą (Bóg? Kryszna?Waruna? Inny półbóg?Żmij,Nag?...). Otrzymuje tablice. W tym czasie zniecierpliwiony lud szemrze. Mają dość czekania na obwieszczenie dziwnego, nieobecnego Boga, który prowadzi ich przez pośredników. Mówią do Aarona: "Uczyń nam boga, który by szedł przed nami, bo nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej." Z dostępnego złota i srebra odlano cielaka. Aaron rzekł: "Oto bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej." Postawiono ołtarz, dokonano całopalenia, lud jadł, pił i bawił się. Schodzi Mojżesz. Gniewny rzuca tablicami widząc co się dzieje. Ważny dla nas jest pierwszy punkt Przykazań (Wj 20,2-6):
 
"Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę, aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań."
Poza tym: " Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy."

Mojżesz cielca porąbał. Również jako ofiarę dla nowego boga zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Niszczenie bałwanów będzie więc towarzyszyło judaistom, chrześcijanom i muzułmanom przez następne stulecia. Bóg został "wyrzucony" poza stworzenie. Oczywiście możemy dostrzec w tym tendencje jnana, upaniszadowe, obecne także w czterech Wedach, a więc starsze od chrześcijaństwa, niemniej tam nie ma "agresji" wobec stworzenia.  Katolicyzm i prawosławie poszli na pewne ustępstwa w sprawie wizerunków jako religie masowe, które wchłonęły żywioł niegdyś pogański. Niemniej przez  dzieje będą poddawani krytyce. Synagogi pozbawione są wyobrażeń Boga. Mahomet krytykuje chrześcijan za wiarę w Trójcę, dla niego to wielobóstwo. W meczetach króluje kaligrafia, nie ma obrazów. W łonie chrześcijaństwa cały czas tkwi napięcie na tym tle.
 
W VIII i IX wieku szczególnie dąży się do oczyszczenia religii chrystusowej z zabobonów i bałwochwalstwa popieranych przez rzesze mnichów. W Bizancjum obowiązywała wielka religijność, a w tej gorącej wierze kult obrazów przybrał specjalne formy. Na bankietach umieszczano posągi lub obrazy świętych, aby  cieszyć się ich obecnością. Wizerunki wożono do chorych, stawiano w baptysterium w czasie chrztu, aby odgrywały rolę chrzestnych rodziców. Powszechna był też wiara w złe duchy, jak zresztą w całym średniowieczu. Protest wobec wizerunków religijnych (ikonoklazm, obrazoburstwo) przybrał na sile za Konstantyna V, który zwykł mawiać pokazując sakiewkę pełną złotych monet: "Czy wiecie co to jest? Warta jest dużo prawda? Ale o jej wartości decyduje złoto, które się w niej znajduje. " Wysypując na stół monety mówił:" Sakiewka jest pusta i straciła swoje znaczenie. Tak samo i matka Zbawiciela, której jak głupcy oddajecie takie hołdy, była tylko naczyniem, którym się posłużył Stwórca, zsyłając Syna na świat. Korzyć się trzeba przed Bogiem, modlić do Boga, a nie do płótna, kamienia, czy resztek czyichś kości." Rozpoczęły się prześladowania mnichów. Usuwano posągi i ikony, zamykano klasztory. Powrócono do wielbienia obrazów za cesarzowej Ireny.

Obrazoburstwo jako krytyka religijna i społeczna powrócił w XV wieku za pośrednictwem husytów, a następnie w ruchach protestanckich. Zbory są puste od wizerunków, a w czasie wojen protestanci z satysfakcją niszczyli kościelne i klasztorne posągi.
Nie jest więc dziwne, że gdy muzułmanie i chrześcijanie najechali Indie, z odrazą patrzyli na kult bóstw. To dla nich w czystej formie czczenie bałwanów. Murti to bałwan. Pan Dźagannatha  był i jest postrzegany jako idol, niczym nie różniący się od wizerunków totemicznych.

Za bałwochwalstwem stoi  zrozumienie rzeczywistości, które jest obce współczesnym doktrynom judeochrześcijańskim: stworzenie jest tożsame( i różne) z bogami/bogiem. Kiedyś w dyskusji o wizerunku guru, Kula-pavana stwierdził, że wizerunek reprezentuje bóstwo. Myślę, że bałwan nie tylko reprezentuje. Raczej stanowi część tożsamości danej istoty, która ma moc wpływania na materię lub z natury jest z przyrodą powiązana jak półbogowie, których ciała zbudowane są z żywiołów, którymi rządzą. Stworzenie jest ciałem bogów/boga. Ta Różnojednia została przez Mircea Eliadego rozpoznana jako pierwotne doświadczanie u ludzi. Drzewa są włosami Wisznu. Gdy tworzymy posąg Wisznu z drewna i zapraszamy Go by w nim zamieszkał, nie oznacza to jedynie reprezentacji, lecz ten kawałek drewna nabywa swoiste właściwości. Jakie? Jak to możliwe? Nie wiem. Ale wiem, że jest to bardzo pogańskie widzenie i odczuwanie. Patrząc na bałwana Wisznu nie tylko przywołujemy myśl o Wisznu, ale on jakoś wpływa na mnie, niezależnie od tego, czy w to wierzę, czy nie. Co więcej, takim bałwanem, w widzeniu rodzimowierczym, jest nie tylko wizerunek danego bóstwa, ale całe lub części stworzenia: morze, drzewa, rozdroża, niebo, itd. Tak jak ptak jest powiązany z miejscem w którym mieszka, nie ma ptaka bez siedliska, tak bogowie są ściśle powiązani, w takim lub innym stopniu, ze stworzeniem.

Osoba Boga, Kryszna, jest transcendentny i immanentny jednocześnie. U judeochrześcijan jest tylko transcendentny. Rodzimowierstwo afirmuje stworzenie, życie. Nietzche powiedział: poganinem jest ten, kto mówi życiu tak, a w "Tako rzecze Zaratustra": uwierzyłbym w takiego boga, który umie tańczyć. Rodzimowierstwo ma szczególny kontakt z tym, co zmysłowe. Każdy akt życia jest powiązany z wyższym porządkiem, jest uświęcony. Np. słowo taniec znaczyło też obrzęd. Tańczono, walczono, płodzono, śpiewano itd. na sławę bogów i odwiecznego prawa. Czy nie jest ta zasada bliska właśnie bhaktom Kryszny, tańczącego Pana ?  W ramach rodzimowierstwa istniało i może istnieć ustopniowanie i rodzajowość: wierzymy w różnych bogów, kładzie się nacisk na ofiarę dla półbogów (karma-kanda), lub rozpoznaje jakiś byt niematerialny ponad stojący (jnana -kanda), wreszcie duchowe oddanie dla takiego osobowego bytu (upasana-kanda). Wynika to z określonego, pełnego lub nie, poznania rzeczywistości. Widać to w rozwoju pogaństwa Greków, Celtów, Słowian. Widać to szczególnie w Indiach. Istotne jest to jednak, że nie neguje się stworzenia, nie jest ono "fałszywe" i  owym stworzeniem kierują istoty rozumne.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 15 sie 2008, 18:36

Rawindra Swarupa Dasa, fragment eseju "Aborcja i język nieświadomości":

" Odosobowienie, historycznie, zaczęło się od przyrody. Najpierw, przed ujarzmieniem i wykorzystaniem przyrody, należało ją odosobowić. Dopóki sądzono, że rządzą nią osobowe siły, dopóty należało je udobruchać i zadowolić zadośćuczynieniem i ofiarą. Moce te były potężniejsze niż człowiek. Łatwo obrażały się, należało być uważnym i uległym; w najlepszym razie kontrola nad nimi była pośrednia i niebezpieczna.
Jednak mechanicystyczne widzenie świata jako nic innego jak struktura martwej materii wypchniętej przez niezróżnicowane siły bezosobowe umożliwiło powstanie technologii na rzecz bezpośredniej ludzkiej dominacji i panowania nad naturą.
Odosobowienie to zaczęło się wraz z chrześcijaństwem, które zakazało czczenia pogańskich bogów i miriady miejscowych duchów drzew, strumieni i gór. Chrześcijaństwo rozpoznało pojedyńcze, transcendentne bóstwo całkowicie oddzielone od swojego stworzenia. Tym samym przyroda utraciła swój osobowy jak i uświęcony charakter. Tak naprawdę nieczłowiecza część stworzenia stała się czymś w rodzaju anomalii, nie miała znaczenia sama w sobie, lecz była po prostu tłem dla głównego ludzkiego dramatu zbawienia. Jedynie człowiek posiadł nieśmiertelną duszę, a cały nadmiar okrutnego i zawiłego życia, które poza tym wypełnia świat jest niepojętym dodatkiem, sensownym tylko, gdy służy jakiemuś ludzkiemu celowi. Świat, tak odosobowiony i zdesakralizowany, uważany mógł być teraz jako rzecz, przedmiot oderwanych badań i mechanicznych manipulacji impersonalnej nauki.
Skoro wysiłek ten odniósł pewne powodzenie, naturalnie powstało pytanie: dlaczego sama ludzkość miałaby być unikalna, kategorialnie różna od reszty stworzenia ? Jeśli prawa są powszechne, a natura jednością, dlaczego nie wolno podporządkować ludzkich istot takim samym kategoriom wyjaśniania, które dotyczą innych rzeczy ? A co do Boga - był On już widziany jako istotowo odłączony od stworzenia, tak transcendentny, że nie możemy stworzyć właściwie żadnej pozytywnej idei o nim, a wizja świata jako pola działania bezosobowych sił według niezmiennych praw, uczyniła go nawet bardziej oddalonym i ostatecznie nie powiązanym. Bóg zaszedł, a ludzkość przestała być dłużej unikalna.
To, że ludzkie życie samo staje się coraz bardziej bezosobowe i mechanicystyczne jest po prostu nowym poziomem w tym historycznym rozwoju. Odosobowiliśmy przyrodę, odosobowiliśmy Boga, a teraz jesteśmy zajęci odosobowianiem nas samych. Dominacja mechanicystycznego i redukcjonistycznego widzenia świata w naszej kulturze upewnia, że proces będzie kontynuowany. Chociaż ludzie ciągle skarżą się, że są traktowani jak rzeczy, ci sami w pełni przyjmują pogląd na świat, który czyni z nich rzeczy. Dlatego koszmarna wizja społeczeństwa zamienionego w ponumerowaną, zrobotyzowaną zbiorowość, zniewoloną bezmyślną rutyną przez inscrutable biurokrację lub odległego, wszechpotężnego przywódcę straszy nas z uporczywą siłą. To prawdziwie prorocze, bowiem przyszłość jest w nas. Przyjęliśmy wszelkie ku temu warunki, a teraz z obawą czekamy na ich wypełnienie się."

Fragment "Współczesna świadomość historyczna"

"W historii myśli chrześcijańskiej często, jak wydaje się, napotykamy na rodzaj „schizofrenii”: Bóg jako obiekt czci nie jest tym samym Bogiem jako przedmiot myśli. Chociaż chrześcijańska ortodoksja utrzymywała, iż Bóg jest osobowy, chrześcijańska spekulacja miała skłonność ześlizgiwania się w teologię negatywną
i głoszenie impersonalnych idei. Miało to miejsce w spekulacjach odnośnie stworzenia. Stworzenie postrzegano jako bezosobowy rezultat ścisłego programowania, mechanicznie napędzany przez logiczną konieczność. Wszelkie możliwe formy musiały być urzeczywistnione w materialnym tworzeniu. Bóg nie miał wyboru w tej sprawie. Nie mogło być dobrowolnych, czyli logicznie arbitralnych preferencji. Takie wolne wybory są cechą osób i całkowicie ma do tego prawo Najwyższa Osoba. Jednak w tej materii myślenie napędzała impersonalna filozofia. Biorąc pod uwagę teistyczne objawienie, nie było potrzeby odnoszenia się do takiego bezosobowego stworzenia - do „racjonalności”, która jeśli doprowadzana do końca pomyślnie dzięki rygorystycznej i nie zbaczającej od właściwego kierunku obsesji, stała się rodzajem szaleństwa."

Autor tekstu: Aleksander Krawczuk; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,1062

Aleksander Krawczuk o poganach
Autor tekstu: Aleksander Krawczuk


- Moim ulubionym cesarzem jest marek Aureliusz. Jednak najbliższy jest miJulian Apostata. Jest to wspaniała postać w historii Rzymu i jedna z najwspanialszych postaci w dziejach Europy. Imponuje mi on nie tylko ze względu na swój stosunek do religii, ale przede wszystkim ze względu na wspaniałe cechy charakteru. Proszę sobie wyobrazić młodego chłopaka, który kocha książki, spokojne życie uniwersyteckie i starą kulturę. Tak jak Krawczuk właśnie. I w pewnym momencie staje on przed zupełnie dla niego niepojętym zadaniem. Musi jechać z Aten do Galii i walczyć z Germanami. Zwycięży albo zginie. I ten człowiek postawiony w sytuacji rozpaczliwej sprawdza się. Dla mnie jest to coś wspaniałego. I jego stosunek do kultury, która była dla niego...religią. Słyszy pan, jak to ładnie brzmi — minister kultury czci człowieka, dla którego kultura była religią! On chciał ratować kulturę antyczną przed zalewem barbarzyństwa zewnętrznego i wewnętrznego. Tym barbarzyństwem wewnętrznym w owych czasach, niestety muszę to powiedzieć uczciwie, przez co narażę się wielu ludziom, było chrześcijaństwo. Cechowało się pogardą lub — w najlepszym wypadku — obojętnościądla dziedzictwa antycznego świata, które nierozerwalnie było związane z kultem bogów.

- Pan jest wierzący?

- Proszę pana, ten podział na wierzących i niewierzących jest po prostu bez sensu. Każdy normalny człowiek jest wierzący, bo wierzy w jakieś wartości, które niekoniecznie są uwarunkowane materialnie. U nas niestety pokutuje bezsensowny podział na wierzących , którzy chodzą do kościoła i niewierzących, którzy są wstrzemięźliwi w tych poczynaniach. Natomiast gdyby pan zapytał mnie, czy ja jestem ateistą bądź marksistą , to w obu przypadkach bym zaprzeczył. I powiem panu coś, co wywoła uśmiech: ja jestem politeistą. To znaczy, że wierzę w wielu bogów. No i powie pan: Krawczuk zwariował, bo tak się przejął starożytnością, że pewnie pali kadzidło przed Zeusem lub Afrodytą. To dopiero poganin i grzesznik! Nie. To nie o to chodzi. Wszyscy, którzy są monoteistami wierzą w jednego, doskonałego Boga i zarazem, chcą czy nie chcą, muszą też wierzyć w jego przeciwieństwo, czyli esencję zła. W szatana. Z tej też przyczyny skłoni są dzielić wszystko, co na tym świecie się dzieje — dychotomicznie. Tu jasność, tam ciemność. Ja mam rację , ty jej nie masz, więc trzeba cię niszczyć. I stąd religie monoteistyczne są z reguły swej religiami nienawiści. I to jest zrozumiałe. Bo jeżeli ktoś nie jest po mojej stronie, to służy złu, diabłu i trzeba go wyplenić z korzeniami. Na co zresztą Pismo Święte daje szeroki przyzwolenie. Natomiast my, politeiści, jesteśmy sługami wielu bogów, którzy nie są doskonali. I stąd się biorą sympatyczne cechy politeistycznej religii — wyrozumiałość, łagodny sceptycyzm, naturalna tolerancja oraz pokora wobec ludzi i świata. My przede wszystkim jesteśmy otwarci, bo tak do końca nie jesteśmy pewni czy ten, czy tamten ma rację.Gdyby przybyli goście z kosmosu i chcieliby sklasyfikować ziemskie religie , to zastosowali by zapewne do tej klasyfikacji ewangeliczną zasadę: po owocach nie poznacie je.Oczywiście przedstawiciele wszystkich ziemskich religii uznaliby jedynie swoje za prawdziwe, doskonałe, dobroczynne, itd. Ale nasi goście z kosmosu na pewno by odrzucili te religie, które splamiły się krwią ludzką. Odrzuciliby chrześcijaństwo i islam. Natomiast zaakceptowaliby z tych wielkich religii jedynie jedną czystą — która nigdy nie skalała się krwią ludzką , prześladowaniami, inkwizycją, fanatyzmem, wojnami religijnymi — która ogarnia swoją miłością cały świat wszystkich istot żywych, czyli nie czyni przepaści nie tylko pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem, ale nawet roślinami. Tę religią, jak zapewne panu wiadomo, jest buddyzm. I co ciekawe, ten stary czysty buddyzm jest religią bez boga, a więc jakby religią ateistyczną. Czyli odpowiadając na pytanie, czy jestem wierzącym, mógłbym odpowiedzieć: tak, jestem wierzącym politeistą. Ale ja nie jestem buddystą, bo religia ta ma też swoje uwarunkowania historyczne i lokalne, które każą im raczej wyżej stawiać moich sympatycznych dawnych bogów. Pan uśmiecha się, bo dostrzega żartobliwą nutę w moich wypowiedziach.

- Pokora jest jedną z najważniejszych potrzeb i wyzwań dnia dzisiejszego. Któż to jednak rozumie?

- I tacy my byliśmy starożytni - pełni pokory. Podczas gdy na przykład wielkie religie są religiami pychy ludzkiej. Według nich cały kosmos został stworzony przez człowieka! Czy pan ogarnia bezmiar tej pychy? Ale tak to jest. Jest to pycha niewiarygodna.

- Ale czy kosmos można ogarnąć?

- Jednak te religie twierdzą, że wszystko, absolutnie wszystko zostało stworzone po to, żeby dusza moja czy pańska mogła zaistnieć i być zbawiona. Taki jest ich jedyny sens. Jest to taka pycha, że może nawet to prawda?

- Czy w pańskiej wierzejest też miejsce dla słowiańskiego Światowida?

Dla Światowida i wszystkich dawnych kultów. Kulty antyczne, pogańskie, śródziemnomorskie i nasze słowiańskie — miały bardzo sympatyczną cechę, o której się zapomina — wszystkie były związane z przyrodą, z kultem przyrody. W wierzeniach tych występują święte gaje, każda gwiazda jest czymś żyjącym i wreszcie u nas, słowiańskich pogan, występują święte drzewa. I przychodzą pierwsze misje chrześcijańskie na nasze ziemie. Od czego zaczynają szerzenie swojej wiary? Od rąbania starych, świętych drzew, którymi poganie składali swoje ofiary. I tu, proszę pana, jest początek katastrofy ekologicznej. Śmieje się pan? Niech się pan śmieje ze starego Krawczuka. Ale ja udowodnię, jak moje racje są głęboko zakorzenione w Starym Testamencie. Tam na samym początku, słowami Boga jest powiedziane: „czyńcie sobie ziemię poddaną".Człowiek jest panem wszelkiego stworzenia, jest właścicielem i może robić zziemią cokolwiek chce. Bo to jest jego, bo mu to Pan Bóg dał. Zupełnie inny był stosunek do zieminaszych pobożnych pogan. Tak, pobożnych pogan. Można o nich przeczytać w tekstach greckich i rzymskich. Dla Rzymian i Greków chrześcijanie byli ateistami, bo nie uznawali bogów.Chrześcijanie mieli swojego Boga, który dla Rzymian i Greków był Bogiem obcym i chrześcijanin był ateistą, gdyżnie uznawał ich bogów. Chrześcijaństwo przyniosło ze sobą władczy stosunek do świata. Stosunek pana, a nie współmieszkańca. Podczas gdy dla nas, jeszcze raz podkreślam, pobożnych pogan cały świat jest na równych prawach. I dlatego jestem politeistą.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 21 sie 2008, 18:31

Dziękujemy za przytoczenie ciekawych cytatów Albercie.

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 06 lis 2008, 11:46

Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Jana-Priya
Posty: 98
Rejestracja: 11 mar 2008, 21:33

Post autor: Jana-Priya » 06 lis 2008, 17:34

albert pisze:Krótkie reportaże o odradzaniu się wiary rodzimej. Powoli i coraz bardziej dojrzale.
Drogi Albercie, Przyjacielu, (Neo)Poganinie, (O) Muni!*
---------------------------------------------------------------------------------------
* Niepotrzebne skreślić.



Gdybyś miał Sabę, to mógłbym Ci powiedzieć, cytując pewnego śmiesznego gościa: "Albercie R.!, Sabo!, nie idźcie tą drogą!" ,

bo ja już przeszedłem kiedyś sporą część tej drogi i przekonałem się, że jacyś Płanetnicy robią ze mnie karuzel i ciągle kręcę się w kółko.


Przez ładnych parę (naście) lat badałem chrześcijaństwo poprzez pisma, dyskusje i dociekania, aby w końcu dojść do wniosku, że dzisiaj nikt nie jest w stanie powiedzieć nic pewnego o tym, czego nauczał Jezus. W tzw. międzyczasie bowiem Kościół dokonał tylu fałszerstw, nieuprawnionych zmian i gwałtów na prawdzie, że nie da się już oddzielić ziarna od plew. A co dopiero mówić o pogaństwie, które - poza szczątkowymi runami - nie pozostawiło żadnych źródeł pisanych, bo skupione było na praktyce, a nie na teoretyzowaniu. Zapiski z drugiej lub trzeciej ręki są zbyt śliską drogą do poznania istoty pogaństwa. Dzisiejsze próby odnowienia pogaństwa są dla mnie magicznym myśleniem i zabawą przedszkolaka.

Moje dociekania w tym względzie doprowadziły mnie do "dezintegracji pozytywnej" czyli ateizmu. :D Ale dzięki łasce Najwyższego Pana i Jego wielbicieli przestałem być pohańcem i czuję się najedzony, a jeśli ktoś chce zwiedzać kolejne restauracje i czytać kolejne menju, to trudno.

Pozdrawiam wszystkich pohańców. :D

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 06 lis 2008, 23:47

Drogi Albercie, Przyjacielu, (Neo)Poganinie, (O) Muni!*
---------------------------------------------------------------------------------------
* Niepotrzebne skreślić.
Myślę, że, drogi Dźanaprijo, nie trzeba niczego skreślać, a nawet dodałbym parę innych określeń. :) Jestem albert jak wiesz, bo tak mi nadano tuż przed chrztem katolickim, mogę być przyjacielem, czuję się neopoganinem i trochę mędrkuję i często się nie zgadzam z kimś. :) Dodałbym jeszcze anarchista, neoagrarysta, ekologista, antyglobalista i inne takie -ista. Wszystkie mają swój sens póki żyję w tym grubomaterialnym i subtelnym ciele i stracą swój sens w momencie mojej śmierci. Podtrzymywane są przeze mnie, czyli ja, ani człowiek, ani zwierzę, ani roślina.
Moje dociekania w tym względzie doprowadziły mnie do "dezintegracji pozytywnej" czyli ateizmu. Very Happy Ale dzięki łasce Najwyższego Pana i Jego wielbicieli przestałem być pohańcem i czuję się najedzony, a jeśli ktoś chce zwiedzać kolejne restauracje i czytać kolejne menju, to trudno.
Czyli co wybrać z jadłospisu? Chrześcijaństwo i inne religie abrahamowe kiepskie i szczątkowe ? Rodzimowierstwo słowiańskie także ? Buddyzm ? Pewnie też kiepski bo impersonalny. Hinduizm ? Tam to jest dopiero pozycji w jadłospisie. Wisznuizm wcale nie lepszy. Więcej informacji ? Kontrowersja goni kontrowersje, ciągłe dyskusje o doktrynę. ISKCON rozbity na wiele odłamów, jakoś dryfuje, debaty trwają choć podobno wszystko zapisane i nagrane. :) Może materializm wybrać ? ale tez ma wiele luk i jest nudny.

Jestem przekonany, że potrzeba mi/nam szerokiej perspektywy, całościowego widzenia. Cieszy mnie to, że w Polsce rozwija się neopoganizm, konsoliduje się i dla mnie jest zdecydowanie bardziej zajmujący niż chrześcijaństwo. Co więcej jest bliższy wedyzmowi zdecydowanie. Tak naprawdę wiedzy jest dość o wierzeniach naszych przodków i ciągle się je odtwarza. Lecz nawet jeśli nadal niedostatecznie to wystarcza, bo czym jest wiara rodzima ? To wiara w uosobienia przyrody, składanie im ofiar, po naszemu , wiara w półbogów. Podoba mi się ta wiara przyrody. Ile o niej trzeba wiedzieć ? Tak jak piszesz, to praktyka. Jest mi bliższa niż wyłącznie transcendentny Bóg nad którym pochylają się religie abrahamowe i niektórzy wisznuici.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Garga Rsi
Posty: 77
Rejestracja: 27 sty 2007, 10:33
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Garga Rsi » 08 lis 2008, 16:40

Dla mnie pogaństwo jest żywe jak najbardziej. Pogaństwo, rodzimowiertswo, światopogląd przed chrześcijański, jakkolwiek to nazwać.

Pogaństwo to dla mnie odkrycie przyrody. Te stare pogańskie wierzenie pomogły mi odkryć znaczenie przyrody dla człowieka. Ujrzeć Wedy na nowo.

Z pogłebionym rozumieniem poszerzone o pojęcie świętości świata i przenikające go ducha-prawo.


Nic, że mało jest informacji jest na temat Słowiań. Ale wcale nie tak mało, jak pisał Albert.

Prócz różnych ksiąg - Eksploracje na polu ludowości słowiańskiej, muzyki, obrzędów, teatrów - ludycznch i tzw teatrów źródeł, pieśni, siegające aż do Rusi, przez Ukraine i Białoruś pozwalają stworzyć wiarygodny obraz ówczesnego świata.

Ten obraz jest bardzo mocno!!! zbliżony do wedyjskiego! to pozwala jeszcze bardziej unaocznić go sobie.

Bo ostatecznie chodzi o podróż wewnętrzną, podróż w głąb siebie, bo tak naprawdę we mnie jest pogańskość, w uczuciach. To miłość do przyrody -świata pełnego osobowości i osób, do drzew, to odkrywanie pełnego świata zjaw i duchów, bogów - urzekających mocy, to nieświadamość.

Każde drzewo ma swego ducha, na każdej polanie coś drga, świat nie jest pusty. To odejście właśnie w pierwszym rzędzie od ,,umysłu chrześcijańskiego", również od linearnej koncepcji czasu na rzecz cyklicznego, wiecznego powrotu
, zachowywania cyklu i w nim uczestniczenia.

Nawet katolicy są potrosze poganami. Oddają cześć pomnikom, figurom, przez samo ich tworzenie. Dzisaj zwłaszcza popularny jest kult JPII podobno w Polsce jest już ponad 500 pomników Papieża-Polaka.
Das Gefuhll ist alles - Goethe
Jedna szkoła nie da ci całej wiedzy.

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Post autor: Waldemar » 09 lis 2008, 05:57

Szkoda, że wierzenia pogańskie sięgały tylko poziomu Światowida, czyli Śri Brahmy. A może było inaczej. Mało wiem na ten temat.

ODPOWIEDZ