Strona 1 z 2

Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 19 paź 2014, 11:31
autor: Ananta
Haribol,

czy ideę zmartwychwstania da się pogodzić z ideą reinkarnacji?

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 19 paź 2014, 16:11
autor: trigi
Jeśli mechanik samochody ma wymienić klocki hamulcowe czy to problem?
A jeżeli ma to zrobić pani sekretarka to też?
Kwestia jest kto ma pogodzić reinkarnację z zmartwychwstaniem, dla siostry Michaeli to niemożliwe, a dla innych to jedno wynika z drugiego, naturalna kolej rzeczy.
My jesteśmy wieczną energią nie podlegającą żadnym zmianom, a to co dookoła nas przeciwnie.

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 19 paź 2014, 22:17
autor: Bolito
Też dostrzegam tu pewną inspirację naszą ulubioną "znawczynią Indii". Nasza ścieżka nie przewiduje wracania do ciała, które już raz się opuściło, więc tu właściwie nie ma co godzić. To po prostu dwie zupełnie różne sprawy. Mnie natomiast ciekawi, jak pogodzić przekonania chrześcijan, że "idziemy do nieba" (jak sobie zasłużyliśmy) i zmartwychwstajemy do życia na Ziemi.

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 04:04
autor: Purnaprajna
Różnica pomiędzy koncepcją masowego wskrzeszenia zwłok, a ideą reinkarnacji jest taka, że ta pierwsza przypomina film grozy z inwazją zombies, a ta druga ma sens.

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 09:10
autor: Ananta
Purnaprajna pisze:Różnica pomiędzy koncepcją masowego wskrzeszenia zwłok, a ideą reinkarnacji jest taka, że ta pierwsza przypomina film grozy z inwazją zombies, a ta druga ma sens.
:D

dziękuję, jakoś nigdy nie potrafiłam poradzić sobie z koncepcją zmartwychwstania bo wydawała mi się co najmniej bzdurna, czy właśnie przerażająca,

nie będę już dłużej rozdrażniać tego typu głupawymi pytaniami, obiecuję :]

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 09:52
autor: Purnaprajna
Bolito pisze: Mnie natomiast ciekawi, jak pogodzić przekonania chrześcijan, że "idziemy do nieba" (jak sobie zasłużyliśmy) i zmartwychwstajemy do życia na Ziemi.
Na szczęście, nie musimy się nad tym za bardzo głowić, bo jako członkowie Ruchu Hare Kryszna, po śmierci, na wieczność będziemy smażyć się w piekle. Możemy mieć tylko nadzieję, że w dniu sądu ostatecznego będziemy mieli chwilę przerwy od przypalania, aby po kolejnym wyroku, z powrotem wysłano nas do piekła! ;) :lol:

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 12:16
autor: trigi
Wystarczy że wierzysz i Jezus cię zbawi, więc w drodze do piekła możesz wyznać akt wiary i tyle cię widzieli... Osoby mniej owladniete szatanska joga i medytacja transcedentalna mogą trafić na przechowanie do purgatorium i czekać na paruzje.
Inna kwestia jest taka ze powrót do ciała jest możliwy robił takie powroty Narada Muni, Pan Caitanja i mędrcy na czele z Sukraczarja wskrzeszajac poległych żołnierzy króla Bali w walce o napój soma.
No i Jezus też robił powroty duszy do ciała zmarłego, ale oczywiście nie ma mowy o reinkarnacji (o nie nie!!!), bo to nie inne ciało tylko wciąż te same. Apolloniusz z Tiany też podobno umiał takie coś tak że mu nawet rzymianie zbudowali kaplicę (swiatynke) na jego część w 3 w.n.e. ( rzymianie nie gęsi i swojego Jezusa też mieli :wink: ).

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 12:41
autor: Ananta
trigi pisze:Inna kwestia jest taka ze powrót do ciała jest możliwy robił takie powroty Narada Muni, Pan Caitanja i mędrcy na czele z Sukraczarja wskrzeszajac poległych żołnierzy króla Bali w walce o napój soma.
No i Jezus też robił powroty duszy do ciała zmarłego, ale oczywiście nie ma mowy o reinkarnacji (o nie nie!!!), bo to nie inne ciało tylko wciąż te same.
:D

ciało moje a ciało Pana Caitanii czy Narady Muni luhuhu kwestia jakościowa dosc znaczna wiec ja za powrót do swojego worka podziekuje, aj mam nadzieje ze nie bluznie
trigi pisze:Apolloniusz z Tiany też podobno umiał takie coś tak że mu nawet rzymianie zbudowali kaplicę (swiatynke) na jego część w 3 w.n.e. ( rzymianie nie gęsi i swojego Jezusa też mieli :wink: )
coraz bardziej zadziwiacie ogromem posiadanej wiedzy, chylę czoła

Namaste

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 13:25
autor: trigi
Tak Narada Muni jaki i Pan Caitanja nie powracali do swojego ciała tylko przywoływali duszę która opuściła ciało:
S.B. 06.16.01 Śri Śukadeva Gosvami powiedział: Mój drogi królu Pariksit, dzięki swym siłom mistycznym, wielki mędrzec Narada przywiódł zmarłego syna przed rozpaczających krewnych i przemówił w ten sposób.

06.16.02 Śri Narada Muni powiedział: O żywa istoto, niech sprzyja ci wszelkie szczęście. Spójrz tylko na swego ojca i matkę. Wszyscy twoi przyjaciele i krewni przepełnieni są żałością z powodu twego odejścia.

06.16.03 Ponieważ umarłeś przedwcześnie, większa część twojego życia nadal pozostaje. Dlatego możesz ponownie wejść w to ciało i cieszyć się resztą swojego życia w otoczeniu przyjaciół i krewnych. Przyjmij tron królewski i wszelkie bogactwa podarowane ci przez ojca.

06.16.04 Dzięki siłom mistycznym Narady Muniego, żywa istota ponownie na krótki czas weszła w swe ciało i na prośbę Narady Muniego przemówiła. Powiedziała: Zgodnie z rezultatami moich czynności karmicznych, ja, żywa istota, wędruję z jednego ciała do innego, czasami przez gatunki półbogów, czasami przez gatunki niższych zwierząt, czasami pomiędzy warzywami, a czasami pomiędzy gatunkami ludzkimi. Zatem, w którym życiu osoby te były moją matką i ojcem? W rzeczywistości nikt nie jest moją matką czy ojcem. Jak więc mogę przyjąć tych dwoje ludzi za moich rodziców?
Zadziwiające życie i czyny przedstawił w Żywocie Apolloniosa z Tyany Flawiusz Filostrat na polecenie cesarzowej Julii Domny w III. stuleciu po Chrystusie jako idealny obraz greckiego filozofa.
Każdy może poczytać angielskie opracowanie i to za darmo na amazonie w pdfie.
Pozdrawiam gorąco.

Re: Zmartwychwstanie a reinkarnacja

: 20 paź 2014, 16:08
autor: Purnaprajna
trigi pisze:Wystarczy że wierzysz i Jezus cię zbawi, więc w drodze do piekła możesz wyznać akt wiary i tyle cię widzieli...
Z tego, co rozumiem, to "wieczny ogień" w katolickim piekle ma to do siebie, że nie ma z niego powrotu, nawet jeżeli chciałbyś wrócić do Boga, bo jest to wieczne oddzielenie od Boga. To raczej symptom Boga psychopaty, który nigdy nie przebacza swoim dziatkom błędu, i nigdy nie daje im kolejnej szansy na poprawę. A to wszystko zależy tylko od jednego życia, zaledwie kilkudziesięciu lat, które decyduje o całej wieczności, będąc jednocześnie niczym w obliczu wieczności. Wygląda to na koncepcję religijną opartą raczej na strachu i zastraszeniu, niż na miłości, ale z pewnością bardzo wygodną w sprawowaniu politycznej kontroli nad rzeszami nieoświeconych owieczek.