Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Tylko jedna droga jest prawdziwa - droga do Boga. " Prawdziwym interesem wszystkich żywych stworzeń – w istocie, celem życia – jest powrót do domu, do Boga. Jest to korzystne dla nas samych, naszej żony, dzieci, uczniów, przyjaciół, rodaków i całej ludzkości. Ruch świadomości Kryszny może udzielić wskazówek względem zarządzania, dzięki któremu każdy będzie mógł wziąć udział w czynnościach świadomych Kryszny i osiągnąć ostateczny cel." - 07.15.65 Zn.
Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Arleta » 10 maja 2011, 13:22

Witam wszystkich serdecznie po długiej przerwie. Jednym z powodów tej przerwy był fakt, że opanowały mnie wątpliwości dotyczące istnienia Boga. Winne temu jest moje poprzednie zaangażowanie w buddyzm. Czytałam ostatnio znowu o filozofii buddyjskiej i odnalazłam tam moją poprzednią fascynację tymi przemyśleniami. Co więcej- znajduję też sporo wspólnych cech buddyzmu z krysznaizmem (Twórca obu tych filozofii był przecież ten sam). Z góry przepraszam za wygłaszanie tutaj tego rodzaju "herezji". Dodam tylko, że nie są to moje ostateczne wnioski, tylko nurtujące mnie problemy. Oto moje wątpliwości:

1) Bóg może być przecież tylko tworem naszej wyobraźni, użytecznym np. przy medytacji. To człowiek tworzy byty fantastyczne, które jednak zaczynają funkcjonować niejako niezależnie w zbiorowej świadomości i często wywierają większy wpływ, niż realni ludzie.

2) Spotkałam krysznowców, którzy przypisują sobie motywacje idealistyczne, ale w rzeczywistości kierują się dokładnie tym samym, co wszyscy inni ludzie, np. szukają współmałżonka, sposobu na życie, znajomych itp. pod pretekstem religii. Ogólnie ich zaangażowanie nie wynika ze świadomego wyboru, a tylko ze zbiegu okoliczności.

3) Kwestia istnienia Boga niepotrzebnie powoduje różne konflikty. Może lepiej w ogóle przestać się zajmować tą sprawą i skupić się na wymiarze praktycznym kultu, np. medytacji, praktycznym stosowaniu wartości moralnych w życiu.

4) Budda (i kilku Jemu podobnych) pokazał, że może istnieć moralność bez teologii. To po co tworzyć teologię?

5) Wszystkie organizacje są do siebie podobne. ISKCON też przypomina wszystkie inne podobne organizacje religijne, np. scjentologię, mormonów itd. Te same wspólnoty, te same sposoby wykorzystywania zdolności i pracy ludzi. Gdzie jest jakaś wyjątkowość ISKCON-u? Ja jej niestety nie widzę...

6) Religia tworzy różne dziwaczne zabobony, które z czasem przesłaniają istotę wiary, np. modlitwy stają się zaklęciami, amulety, obrazki i kosztowne ceremonie zastępują wiarę.

7) Zauważyłam, że inicjacje niektórym wielbicielom niewiele dają i niczego nie gwarantują, np. wielu odchodzi lub prezentuje bardzo niski poziom wiedzy religijnej oraz etyki (tak się stało w przypadku podwójnie inicjowanej Lotty Danielson, autorki "Hare Kryszna- Droga donikąd"). Co dają tego rodzaju "chybione" inicjacje i raczej coś nie jest w porządku jeśli takie nieprzemyślane inicjacje mają miejsce?

8 ) Dawanie sannjasy młodym chłopakom to chyba nieporozumienie. Powinno się ją dawać tylko osobom starszym, bo jak pokazuje życie- celibat jest bardzo trudny w praktyce. To jest podobny problem jak z inicjacjami- dawane są zbyt łatwo i zbyt szybko.

Podsumowując: nie stałam się ateistką, to są tylko moje przemyślenia i wątpliwości. Moim zamiarem nie jest obrażanie wiary wielbicieli, tylko podzielenie się moimi wątpliwościami. Chyba zrobiłam to niezbyt udanie, ale lepiej niestety nie potrafię za co przepraszam.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Masato

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Masato » 10 maja 2011, 14:13

Życie nie może powstać z materii nieożywionej. Skąd zatem pochodzą ludzie, zwierzęta i rośliny?
Osobom, które nie biorą pod uwagę Boga, pozostaje wniosek, że wszystko to powstało bez przyczyny, bez planu, jedynie w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności. Jednak odwoływanie się do szczęśliwego zbiegu okoliczności u podstaw niezwykle złożonych struktur i zjawisk, które obserwujemy we wszechświecie, to postawa, która intelektualnie pozostawia wiele do życzenia.
Patrząc na wszechświat widzę bardzo potężną moc Boga.

Często nas ludzi dopadają takie zwątpienia(jakiś czas temu mnie) co do istnienia Boga co często jest spowodowane naciskiem innych ludzi, otoczeniem w którym się znajdujemy. Najczęściej naszych bliskich.

Chciał bym ci pomóc ale sam nie potrafię nawet sobie czasami pomóc. Musi ci odpowiedzieć ktoś mądrzejszy ode mnie.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Arleta » 10 maja 2011, 16:20

Masz rację Masato, że to wpływ otoczenia, ale ja też mam swoje własne wątpliwości. A może rację ma buddyjska teza, że cały świat materialny jest dziełem przypadku, a zjawiska psychiczne są wynikiem przypadkowego zlepku różnych elementów materialnych w organizmie?

Co do widocznego wszechświata- to owszem jest on zjawiskiem złożonym, ale straszliwie niedoskonałym (żeby nie powiedzieć- wręcz jest to partactwo).

Od buddyzmu odrzuca mnie jednak wiele rzeczy, np. zbyt trudna technika medytacji, rola mnichów i niekonsekwentna etyka, np. jedzenie mięsa, a głoszenie zakazu zabijania.

W czym waisznawizm ma na pewno rację?
1) że człowiek "nie pasuje" do życia w materialnym świecie (to znaczy ma "niedopasowane" aspiracje i oczekiwania).
2) że wszystkie żywe istoty są równe sobie jako takie, ale różnią się poziomem rozwoju duchowego.
3) że wszystkie cele materialistyczne są z góry skazane na niepowodzenie w sensie satysfakcji duchowej (także działalność humanitarna).
4) że istnieje inny (duchowy) wymiar rzeczywistości, do którego należy dążyć.

Moje wątpliwości związane są z wielbicielami i ich formami organizacji. Zraziłam się kilkoma negatywnymi przykładami i to poważnie osłabiło moje przekonania. Niestety tak już jest, że zawsze to ludzie są tym najbardziej zawodnym elementem we wszystkim. Ja też nie stałam się dobrą wielbicielką według standardów ISKCON-u. Nie mam już zaufania i nie wierzę w idealizmy. Chyba niezbyt mądrze zrobiłam, bo zaczęłam czytać książki krytyczne wobec ISKCON-u i waisznawizmu. Myślałam, że łatwo znajdę odpowiedź na te krytyczne argumenty, ale niestety zamiast tego ogarnęły mnie wątpliwości. Codziennie proszę Pana Krysznę, żeby jednak nie pozwolił mi upaść na drodze do Niego.

Miałam w ogóle nic nie pisać na tym forum, ale kilka razy wielbiciele wyjaśnili mi różne problemy (np. kwestia Pana Jezusa). Wiem, że tego typu wątpliwości mogą być szkodliwe dla innych, ale chyba też wyjaśnienie ich może być pomocne dla mnie i wszystkich.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

mirek

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: mirek » 11 maja 2011, 10:48

Hare Kryszna!

Witaj Arleto,
mam nadzieję, że nie masz większych problemów z rodzinką, a jeśli jakieś masz, to życzę ich szybkiego i pozytywnego rozwiązania.
Jeżeli nie wierzymy w Boga, to musimy wierzyć w coś innego, wybór należy do nas, ale tak czy siak wiary nie unikniemy.
Ależ ten widoczny (samymi materialnymi zmysłami) wszechświat właśnie ma tak wyglądać, jakby był dziełem przypadku :)
Upadki mogą się zdarzać, ale nas nie przekreślają (tak zupełnie i na zawsze) w oczach Boga, ostatecznie to my decydujemy, czy odwrócimy się od Niego, czy nie.
Prabhu Purnaprajna napisał już kilka znakomitych artykułów na niektóre poruszone przez Ciebie tematy, np:

Skąd wyznawcy Hare Kryszna mają pewność, że to, co głoszą jest prawdą?
http://www.harekryszna.pl/news.php?id=59

Przygody Dr. Orła z Pospolitą Wiarą
http://nama-hatta.pl/articles.php?article_id=222

Więcej o Wastu-traji
http://purnaprajna.blogspot.com/2011/03 ... traji.html

Uważam także, że brak osobistego towarzystwa zaawansowanych wielbicieli, wspólnego intonowania itd. szczególnie sprzyja naszej stagnacji duchowej.

Pozdrawiam.

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Bolito » 11 maja 2011, 22:28

No to po kolei:
1. Jeżeli taki "byt fantastyczny" pomaga niejako zogniskować zasady moralne, przestrzegać ich i odnaleźć sens w tym pokopanym świecie, to chyba dobrze ?
2. Jak to ujmuje Kryszna w Bhagavad-Gicie (niestety, nie pomnę wersetu, częściowo pasuje 7.16 -19), sposród tych, którzy Go szukają, tylko nieliczni robią to, bo szukają wyzwolenia. Wielu oczekuje bardzo przyziemnych celów.
3. Kwestia nieistnienia Boga też wywołuje konflikty. I sprawy niezwiązane z Bogiem też. O czym chcesz medytować, jeżeli wyeliminujesz Boga ? O pustce, czy o sobie ?
4. Przecież Buddyzm ma swoją teologię. Tylko uznaje bóstwa za etap ewolucji duchowej człowieka. (tak przynajmniej ja to rozumiem, nie studiowałem Buddyzmu).
5. Dziwnie dobrałaś te przykłady. Scientologia to system lipnej psychoterapii, podlanej sosem trzeciorzędnej fantastyki. Joseph Smith, twórca mormonizmu, przynajmniej twierdził, że otrzymał objawienie, spotkał anioła, itd. (chociaż złośliwi twierdzą, że przerobił jakąś powieść fantastyczną, luźno opartą na Biblii). Większość religii zakłada jednak, że ich zasady przekazał Bóg osobiście, albo przez swojego wysłannika. Zwykle w dość odległej, trudnej do sprawdzenia przeszłości. Nie widzisz wyjątkowości takich systemów wierzeń, ale jak rozumiem, widzisz wyjątkowość Buddyzmu, chociaż też się niczym nie różni, wyjąwszy brak Boga.
6. I to jest argument przeciwko religii ? Bez religii też można sobie oswajać rzeczywistość, np. czcząc zmumifikowane truchło Wodza i zastąpic sobie wiarę amuletami i ceremoniami niezwiązanymi z religią.
7. Zgadzam się. Czytałem "Drogę donikąd" i jeżeli autorka pisze prawdę, to sam się zastanawiam, kto tak nieodpowiedzialnie zarekomendował taką osobę do inicjacji.
8. Zgadzam się.
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: albert » 12 maja 2011, 08:58

Arleta pisze:1) Bóg może być przecież tylko tworem naszej wyobraźni, użytecznym np. przy medytacji. To człowiek tworzy byty fantastyczne, które jednak zaczynają funkcjonować niejako niezależnie w zbiorowej świadomości i często wywierają większy wpływ, niż realni ludzie.
Może być, ale nie musi być. Dlatego potrzebna jest dyscyplina. W celu doświadczania bhakti istnieje bhakti-joga w ramach której cały sztab tych, którzy sprawdzają, czy to, co odczuwasz to halucynacja, czy realne doświadczenie. Podobnie jak w buddyzmie, tylko cel jest inny. Tam chodzi o pustkę, bezosobowość, a tutaj o osobowość, pełnię duchowości. Buddyzm nie jest najlepszym przykładem, ponieważ jest pełen bytów fantastycznych.
Arleta pisze:2) Spotkałam krysznowców, którzy przypisują sobie motywacje idealistyczne, ale w rzeczywistości kierują się dokładnie tym samym, co wszyscy inni ludzie, np. szukają współmałżonka, sposobu na życie, znajomych itp. pod pretekstem religii. Ogólnie ich zaangażowanie nie wynika ze świadomego wyboru, a tylko ze zbiegu okoliczności
Tak samo jest w buddyzmie. Znam wielu buddystów, jeśli nie większość, którzy używają medytacji i spotkań wyłącznie towarzysko. Jedna rzecz to wspólnota, która się gromadzi wokół jakiegoś guru lub doktryny, a druga rzecz to dyscyplina. Większość adeptów bhakti nie jest poważnych w tym co robi, łącznie ze mną. Natomiast jest to szansa, że będą robić. Na ścieżce tej nie ma straty. Sens reinkarnacji sprowadza się również do tego, że masz czas na doskonalenie.
Arleta pisze:3) Kwestia istnienia Boga niepotrzebnie powoduje różne konflikty. Może lepiej w ogóle przestać się zajmować tą sprawą i skupić się na wymiarze praktycznym kultu, np. medytacji, praktycznym stosowaniu wartości moralnych w życiu.
To niemożliwe Arleto. Nie jesteś w stanie zawsze skupiać się tylko na medytacji lub moralności. Dla człowieka to za mało. Podstawowym źródłem zasad moralnych była zawsze religia, ale jednocześnie wskazywała na coś więcej. Wraz z rozwojem filozofii impersonalistycznych i materializmu rośnie barbaryzacja naszego życia i nijakość.

Spójrz na buddyzm, nawet on musiał wytworzyć jakieś formy kultu, całą hierarchię. Konflikty będą, ponieważ jesteśmy w drodze, a świat materialny nigdy nie będzie miejscem spokoju. Krysznaici starają się doświadczać Osoby Kryszny, ponieważ nie ma nic większego. Jeśli bhaktowie są zbyt mało personalni, to nie ze względu na sam personalizm, ale jego brak lub niedostateczne doświadczenie. Jak pewnie wiesz wśród buddystów również dzieją się różne rzeczy. Np. japońscy zen popierali faszyzm.
Arleta pisze:4) Budda (i kilku Jemu podobnych) pokazał, że może istnieć moralność bez teologii. To po co tworzyć teologię?
Ale jego uczniowie doszli do innych wniosków. Jeśli chcesz rozwijać się sama, być może to ci wystarczy, medytacja, ale wspólnota to zbiór różnych osób. Poza tym, człowiek jest ciekawy, chce wiedzieć. To naturalne. Teologia wyjaśnia rzeczy do których nie mamy dostępu. Moralność może być różna i to właśnie wyjaśnia teologia np Bhagawad gity. Wcześniej czy później nawet buddyści musieli stworzyć teorię.
Arleta pisze:5) Wszystkie organizacje są do siebie podobne. ISKCON też przypomina wszystkie inne podobne organizacje religijne, np. scjentologię, mormonów itd. Te same wspólnoty, te same sposoby wykorzystywania zdolności i pracy ludzi. Gdzie jest jakaś wyjątkowość ISKCON-u? Ja jej niestety nie widzę...
Moim zdaniem nie są takie same. Pewne rzeczy są podobne, ale wiele jest różnic. Do ISKCON-u przyciąga mnie teologia bhakti, prasadam, Śrila Prabhupada, rozległość nauczania, Wedy, mnóstwo szczerych osób, których nie znajduję wokół w zwykłym społeczeństwie, wegetarianizm itp. To największa wspólnota nauczająca czystej bhakti, przy tym nie teocentryczna. Nie ma kultu guru obecnie. To w ISKCON-ie spotkałem najwięcej ludzi, którzy coś chcą zrobić dla siebie i świata, zmieniają swoje życie, żyją prosto.
Są też rzeczy, które odpychają, jak budowa wielkich świątyń, arogancja niektórych sannjasinów, zarządzanie przez sannjasinów i zbytnie nastawienie na dostosowanie do świata, na kształtowanie wizerunku. Brak mi pełnego nastawienia ekologicznego. ISKCON to w tej chwili duża organizacja. Wiele osób, duża rotacja. Lecz w porównaniu z organizacjami jakie poznałem, jest więcej plusów.
Arleta pisze:6) Religia tworzy różne dziwaczne zabobony, które z czasem przesłaniają istotę wiary, np. modlitwy stają się zaklęciami, amulety, obrazki i kosztowne ceremonie zastępują wiarę.
Te modlitwy, mantry, zaklęcia, czy jak to nazwać to część jogi, system dochodzenia do oddania dla Kryszny. Buddyści też mają swoje om mani padme hum, co jest pierwotnie modlitwą do Wisznu. Czy lepiej powtarzać refren piosenki z radia, czy imiona Boga ? Przyjrzyj się tańcowi. Przecież to schemat. W społeczeństwie jest masa rytuałów, które mają jakiś cel np spójność społeczną. Nie uciekniesz od rytuałów.
Arleta pisze:7) Zauważyłam, że inicjacje niektórym wielbicielom niewiele dają i niczego nie gwarantują, np. wielu odchodzi lub prezentuje bardzo niski poziom wiedzy religijnej oraz etyki (tak się stało w przypadku podwójnie inicjowanej Lotty Danielson, autorki "Hare Kryszna- Droga donikąd"). Co dają tego rodzaju "chybione" inicjacje i raczej coś nie jest w porządku jeśli takie nieprzemyślane inicjacje mają miejsce?
Co dają chybione ? Chociażby szansę na rozwój. Ten ktoś przez jakiś czas był wystawiony na działanie bhakti. Intonował święte imię itd. Oczywiście z biegiem czasu widać kto podchodzi poważnie, a kto nie. W tej chwili standardy w ISKCON-ie są większe, zwiększyła się też świadomość i wiedza. Niektórzy nawet twierdzą, że te standardy są zbyt wyostrzone, zarówno do inicjacji jak i na sannjasę. Zdarza się, że wtedy szukają sannjasy gdzie indziej.
8 ) Dawanie sannjasy młodym chłopakom to chyba nieporozumienie. Powinno się ją dawać tylko osobom starszym, bo jak pokazuje życie- celibat jest bardzo trudny w praktyce. To jest podobny problem jak z inicjacjami- dawane są zbyt łatwo i zbyt szybko.
Śrila Prabhupada dawał sannjasę niedojrzałym wielbicielom, bo nie miał nikogo innego pod ręką. Zależało mu bardziej na rozwoju Świadomości Kryszny nawet kosztem pewnych upadków. Obecnie trzeba przejść dość długi proces. O ile wiem, najmłodszy sannjasin obecnie ma ponad 40 lat. Większość to osoby w późnym wieku.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Purnaprajna » 12 maja 2011, 11:21

Arleta pisze:1) Bóg może być przecież tylko tworem naszej wyobraźni, użytecznym np. przy medytacji. To człowiek tworzy byty fantastyczne, które jednak zaczynają funkcjonować niejako niezależnie w zbiorowej świadomości i często wywierają większy wpływ, niż realni ludzie.
A skąd masz pewność, że "realni ludzie" są realni, a nie są "bytami fantastycznymi"? Skąd wiesz, że słońce i blask słoneczny nie jest iluzją stworzoną przez Twój mózg? Skąd wiesz, że Twój mózg i Twoje ciało wraz z płynącymi z nich odczuciami nie jest zaledwie fantasmagorią? Skąd wiesz, że sama istniejesz, a nie jest to tylko czyjś sen, z którego wkrótce się przebudzi, a Ty przestaniesz istnieć? Nie ma końca tego typu wątpliwościom.

Bez przyjęcia na wiarę pewnych samo-oczywistych, podstawowych prawd, czy założeń, które nie wymagają już żadnego dowodu, nie jest możliwe, aby być pewnym czegokolwiek. Nawet samego siebie, a to pachnie już psychiatrykiem. Dlatego też, każdy człowiek w zależności od jego wiary musi zaakceptować jakąś niewymagającą dalszego dowodu prawdę i przyjąć ją za pewnik, bo inaczej jego egzystencja nie będzie możliwa. Istnieją 3 epistemologiczne źródła takich pewników, czy prawd: pratjaksza (doświadczenie zmysłowe), anumana (snucie logicznych przypuszczeń) oraz śabdha brahma (transcendentalna wiedza).

Pomimo tego, że współczesna filozofia i nauka już dawno potwierdziły ograniczoność i omylność zarówno pratjakszy, jak i anumany, to nie przeszkadza to nikomu, aby nadal mieć wiarę w prawdziwość otaczających nas zjawisk, i w budowaniu skomplikowanych teorii, których naucza się potem w szkołach. W sanskrycie nazywa się to swartha-anumana, samo-oczywista prawda, czyli pewnik, który nie wymaga dowodu. Zgodnie z opinią Śri Ćajtanji Mahaprabhu (Cc Madhya 6.137), dla bhaktów nadrzędną swartha-anumaną jest Weda, transcendentalna wiedza, która poprzez właściwą praktykę, z czasem przynosi namacalne dowody w kwestii istnienia Boga, na planie zmysłowym, emocjonalnymi, intelektualnym i duchowym. Pratjaksza i anumana też są dla bhaktów pramaną (dowodem) ale pomocniczym w stosunku do pramany Wed.

Dla innych główną swartha-anumaną będzie to, co np. widzą lub czego mogą dotknąć. Nie widzę Boga, a więc jest to oczywisty dowód na Jego nieistnienie. Proste jak drut. Podobnie jak nie istnieje Prezydent USA, bo go nie widzę, a telewizora i internetu nie mam, a nawet gdybym miał, to i tak wiadomo, że telewizja kłamie, a efekty specjalne i Photoshop mogą czynić cuda. Mniejsza z tym, że poprzez uszy słyszę o Bogu (i o Prezydencie USA), bo to żaden dowód, gdyż nawet małe dziecko wie, że tylko oczy mogą potwierdzić prawdziwość czegoś, a więc niewidomy człowiek, jest zaledwie "ślepych zwierzęciem", który nie ma żadnej możliwości potwierdzenia prawdziwości czegokolwiek i jest zmuszony do tego, aby jedynie w coś "ślepo wierzyć", w odróżnieniu ode mnie, inteligentnej istoty ludzkiej, bo z dobrym wzrokiem.

Wątpliwość jest tylko do czasu oznaką inteligencji. Jeśli ostatecznie odrzucimy wszelkie pewniki, i zaczniemy we wszystko wątpić, to stajemy się wytykanymi palcami i przedrzeźnianymi przez dzieci, życiowymi niedojdami, których nikt nie bierze na poważnie. Dlatego każda filozofia, czy światopogląd, nawet buddyzm, opiera się na jakichś przyjętych na wiarę pewnikach, bo odrzucenie ich, czyni niemożliwym formułowanie jakichkolwiek prawd na temat natury rzeczywistości. Dopiero akceptując istnienie i konieczność przyjęcia na wiarę przez każdego człowieka, pewnych epistemologicznych, nie wymagających dowodów założeń/pewników, możemy rozpocząć dyskusję nad jakością czyjejś swartha-anumany i słusznością w nią wiary, oraz analizę spójności i pełności czyjegoś światopoglądu, włączając w to egzystencję Boga.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Purnaprajna » 12 maja 2011, 12:55

Arleta pisze:2) Spotkałam krysznowców, którzy przypisują sobie motywacje idealistyczne, ale w rzeczywistości kierują się dokładnie tym samym, co wszyscy inni ludzie, np. szukają współmałżonka, sposobu na życie, znajomych itp. pod pretekstem religii. Ogólnie ich zaangażowanie nie wynika ze świadomego wyboru, a tylko ze zbiegu okoliczności.
A co to znaczy "zbieg okoliczności"? Czy jest to wyrażenie określające osobistą, niepotwierdzoną wiarę, że pewne zjawiska we wszechświecie zachodzą zupełnie przypadkowo i "impersonalnie", bez ingerencji i kontroli wyższych, świadomych czynników ustalających prawidła i reguły działania? Mniejsza z tym. Ktoś styka się ze świadomością Kryszny w tym życiu z powodu przeszłych nitya-sukriti (lub agjata-sukriti), czyli bardzo pomyślnych, zbliżonych do duchowych czynności, których reakcje nigdy nie przemijają, jak to się dzieje w przypadku zwykłych sukriti, czyli tzw. "dobrych uczynków".

Osoba wchodząca w kontakt ze świadomością Kryszny jest w 99.999% przypadków, w różnym stopniu materialnie uwarunkowana. Oznacza to, że w różnym stopniu utożsamia się ona ze swoim materialnym ciałem i umysłem, i jest pod wpływem 3 materialnych gun, co oznacza materialne pragnienia. Pragnienie poślubienia kogoś jest pragnieniem materialnym jeżeli jest motywowane własną przyjemnością lub korzyścią, a duchowym jeśli jest to robione z myślą o lepszym służeniu Krysznie i sprawieniu Mu przyjemności. Zatem zakres motywacji, u osób aspirujących do czystej świadomości Kryszny, z jaką wykonują jakieś czynności i podejmują decyzje jest praktycznie nieograniczony. Począwszy od tych najniższych, pośrednich, bardzo odległych od Kryszny motywacji, aż do tych bezpośrednich, bardzo bliskich Krysznie.

Piękno, geniusz i potęga procesu świadomości Kryszny polega na tym, że zarówno osoby z ogromnymi pragnieniami materialnymi, jak też i te bardzo rzadkie, pozbawione materialnych pragnień, mogą uzyskać wieczną duchową korzyść, i zrobić stopniowy postęp duchowy w kierunku Kryszna-premy, niezależnie od swojej pozycji startowej. Nawet jeśli początkowe motywacje są bardzo nieczyste i egoistyczne, to sama oczyszczająca natura procesu intonowania Hare Kryszna i towarzystwa zaawansowanych bhaktów, z czasem uwzniośli te pierwotne motywacje. Stojący pod prysznicem brudas, na 100%, z czasem stanie się czysty, niezależnie od opinii krytykujących go za bycie flejtuchem-hipokrytą innych brudasów, czujących wodowstręt.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Arleta » 12 maja 2011, 20:37

Bardzo dziękuję za wyjaśnienia, ale teraz muszę to sobie wszystko spokojnie przemyśleć i "przetrawić". Napiszę tylko, że mój krytycyzm wynika z częściowo z "dołka" psychicznego związanego z problemami osobistymi, o których nie będę mówić, bo to przecież nie jest miejsce na takie prywatne sprawy.
Pozdrawiam
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czy ateizm i buddyzm mają rację?

Post autor: Purnaprajna » 13 maja 2011, 13:59

Arleta pisze:3) Kwestia istnienia Boga niepotrzebnie powoduje różne konflikty. Może lepiej w ogóle przestać się zajmować tą sprawą i skupić się na wymiarze praktycznym kultu, np. medytacji, praktycznym stosowaniu wartości moralnych w życiu.
"Wybitny filozof" brytyjski Sir Elton John jest także opinii, że to głównie religia jest przyczyną wojen i konfliktów. Jednak historia temu przeczy. Kwestia nieistnienia Boga w życiu człowieka także powoduje konflikty, vide Stalin, epoka komunizmu i utrata życia przez miliony ludzi, w imię światopoglądu pozbawionego wiary w istnienie Boga.

Śrila Prabhupada mówi, że propozycja odrzucenia filozofii i teologii na rzecz jedynie religijnej praktyki kończy się społeczną kulturą opartą na sentymentalizmie (m.in. zabobonami wspomnianymi przez Ciebie w pytaniu szóstym) oraz na fanatyzmie (obecny, punkt 3), który zawsze jest przyczyną dużych kłopotów w życiu społecznym. Dlatego, aby religia nie przerodziła się w tani sentymentalizm w formie np. jedynie noszenia ozdobno-ochronnych wisiorów i kutasów, lub w opartą na religijnym fanatyzmie fizyczną agresję przeciwko ludziom o odmiennej ideologii, potrzebna jest filozofia wraz z odpowiednimi narzędziami, które ona dostarcza, a służącymi do weryfikacji słuszności danej idei, oraz osobista praktyka na bazie mocnej i wewnętrznie spójnej filozofii/teologii (czym jest Gaudija Wedanta). Poza tym, odbieranie ludziom prawa do filozoficznego uzasadnienia ich wiary, w uznawaną przez nich wersję rzeczywistości, nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem w obecnym wieku tzw. "wolności słowa", i było by uznane za wstecznictwo.

Problemy zawsze istniały i będą istnieć niezależnie od wiary, czy niewiary w Boga, bo taka jest natura materialnej egzystencji. Jednak te problemy można załagodzić poprzez zmianę świadomości z materialnej na świadomą Kryszny, a po opuszczeniu ciała pod koniec tego życia (lub za parę wcieleń), już nigdy więcej nie narodzić się w świecie materialnych problemów, cierpienia, dualizmów i wątpliwości.

ODPOWIEDZ