Chrzest i co wy na to?

Tylko jedna droga jest prawdziwa - droga do Boga. " Prawdziwym interesem wszystkich żywych stworzeń – w istocie, celem życia – jest powrót do domu, do Boga. Jest to korzystne dla nas samych, naszej żony, dzieci, uczniów, przyjaciół, rodaków i całej ludzkości. Ruch świadomości Kryszny może udzielić wskazówek względem zarządzania, dzięki któremu każdy będzie mógł wziąć udział w czynnościach świadomych Kryszny i osiągnąć ostateczny cel." - 07.15.65 Zn.
Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Mathura » 04 sty 2011, 09:21

Arleta pisze: Każdy może napisać, że obrzęd jakiejś religii to jest oddawanie diabłu. Tak pisze np. o bhaktach siostra Michaela.
Dokładnie tak samo pisałaś Ty nazywając w innym wątku chrześcijaństwo demoniczną, szkodliwą, krwawą religią.
Arleta pisze: Ale problem jest dla mnie tak poważny, że wolałabym go bardzo starannie przemyśleć. Proszę, zrozum mnie Draupadi, że jako matka muszę mieć pewność w tej sprawie.
Moim zdaniem zadawanie na forum pytań dotyczących rodzinnych spraw nie za bardzo jest na miejscu. Żaden z nas nie zna na tyle drugiej osoby: jej sytuacji rodzinnej, otoczenia, motywacji, stanu psychicznego, aby radzić jej w takich sprawach. Poza niektórymi przypadkami, nie wiemy kto tak naprawdę kryje się za danym nickiem. Możemy tu sobie rozmawiać o sprawach ogólnych, wymieniać poglądy, dyskutować i sprzeczać się niekiedy, ale udzielanie porad to inna rzecz.

Mam mieszane uczucia odnośnie tej sprawy.

W wątku o chrześcijaństwie uniesiona na fali postów Purnaprajny atakujesz zajadle chrześcijaństwo nazywając je szkodliwym, demonicznym, złym. Potem okazuje się, że sama obchodzisz chrześcijańskie święta.
Nazywasz Jezusa demonem, rakszasą, osobą, którego działalność przyniosła światu samo zło, a potem sama obchodzisz święto Jego pojawienia się (Boże Narodzenie).

Twierdzisz, że w domu wraz z mężem stworzyłaś "oazę spokoju", z czego by wynikało, że rozumiecie się doskonale, współpracujecie i razem tworzycie bastion, którego nikt nie jest wstanie naruszyć. Teraz okazuje się, że do tej oazy mogą wejść teściowie, zabrać Ci dziecko zanieść je do kościoła i bez Twojej zgody ochrzcić. Masz coś w ogóle do powiedzenia w swoim domu?

Można by przytoczyć więcej przykładów, ale nie chce mi się.

Biorąc pod uwagę to:
Arleta pisze: Ta moja wypowiedź wyraża jedynie moją opinię w dniu dzisiejszym. Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez ostrzeżenia i podawania przyczyn.
jak również fakt, że rzeczywiście potrafiłaś w jednym zdaniu wyrażać przeciwstawne poglądy, udzielanie Tobie rodzinnych porad uważam za ryzykowne.
Wczoraj byłaś gorliwą chrześcijanką, bardzo kochającą Jezusa i w ogóle, potem zmieniłaś wyznanie i ostro atakujesz chrześcijaństwo i Jezusa (który stał się NIKIM dla Ciebie, a tak właściwie to On nie istnieje). Kto zapewni, że jutro nie wrócisz do chrześcijaństwa i zaczniesz atakować Hare Kryszna obwiniając nas o to, że odradzaliśmy Ci udzielenia dziecku sakramentu chrztu?

Moim skromnym zdaniem powinnaś tę sprawę przedyskutować w gronie rodziny, z mężem i rodzicami. Jesteś dorosła i nie pozbawiona chyba decydowania o swoich poczynaniach oraz praw do dziecka. Forum nie jest miejscem do tego.

Gauri
Posty: 313
Rejestracja: 29 lis 2006, 16:49

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Gauri » 04 sty 2011, 09:32

Chszcząc dziecko,dasz dowod tego ze Bhaktowie nie są fanatykami,ze jest jeden Bog,ze jestes przykladem ,jak oddawac szacunek i słuzyc starszym wiekiem,w rodzinie.Ofiaruj to Krysznie,Wtedy Oni,dziecko i Ty bedziecie szczesliwi,zrobicie postep duchowy i przyblizycie sie do Boga.Nawet jesli w innej tradycji,nisz bhakti.Ale taki był nastroj Pana Caitanyi,On angazuje nawet lenia spiącego w mayapur,odbiera to jako dandawat. Dlatego jesli masz w sercu nauki MahaPrabhu,W Twoim sercu jast swiete dham i zawsze zadawaj pytanie ,Jak zblizyc innych do Pana Gaurangi.
Jezeli nbie jest to przeszkodą w sciezce Bhakti ochszcij dziecko,wiesz ile prasadam mozna rozdac,i ugotowac podczas wspolnego swietowania takiego wydarzenia???

Awatar użytkownika
Arjuna
Posty: 46
Rejestracja: 24 lis 2006, 11:31
Lokalizacja: Chełmża

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Arjuna » 04 sty 2011, 11:23

Najlepiej zapytać Guru lub osoby, która jest dla Ciebie autorytetem w życiu duchowym.
.:rakhe Krsna mare ke mare Krsna rakhe ke:.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Arleta » 04 sty 2011, 12:03

Mathura pisze:W wątku o chrześcijaństwie uniesiona na fali postów Purnaprajny atakujesz zajadle chrześcijaństwo nazywając je szkodliwym, demonicznym, złym. Potem okazuje się, że sama obchodzisz chrześcijańskie święta.
Nazywasz Jezusa demonem, rakszasą, osobą, którego działalność przyniosła światu samo zło, a potem sama obchodzisz święto Jego pojawienia się (Boże Narodzenie)...Mam mieszane uczucia odnośnie tej sprawy.
Właśnie Mathuro, tu pojawia się problem widzenia niektórych problemów według podziałów czarno-białych. Jeżeli ja krytykuję chrześcijaństwo to nie znaczy, że je całkowicie potępiam. Napisałam to wiele razy, ale jak widać bez skutku. Więc powtórzę jeszcze raz: każda religia zasługuje na szacunek, bo każda jest formą wielbienia Boga. Ale to nie znaczy, że nie można krytykować złych rzeczy w tych religiach. Poza tym ja żyję wśród katolików, więc automatycznie muszę iść na kompromisy. Obchodzenie Bożego Narodzenia nie oznacza automatycznie wiary w Jezusa (nawet wśród niektórych katolików). Ja nie komentuję Twojego czołobitnego i bezkrytycznego odnoszenia się do Jezusa, które bardziej pasuje do księdza, niż do bhakty.

Dlaczego nie zarzucasz Purnaprajnie, że atakuje chrześcijaństwo? Jemu wolno, a mnie i innym nie wolno?
Mathura pisze:Moim zdaniem zadawanie na forum pytań dotyczących rodzinnych spraw nie za bardzo jest na miejscu. Żaden z nas nie zna na tyle drugiej osoby: jej sytuacji rodzinnej, otoczenia, motywacji, stanu psychicznego, aby radzić jej w takich sprawach. Poza niektórymi przypadkami, nie wiemy kto tak naprawdę kryje się za danym nickiem. Możemy tu sobie rozmawiać o sprawach ogólnych, wymieniać poglądy, dyskutować i sprzeczać się niekiedy, ale udzielanie porad to inna rzecz.
Tylko że ja nie mam kogo o to zapytać. Dla mnie to forum jest jedyną okazją zapytania bhaktów o opinię. Przykro mi, że cały czas odnosisz się do mnie podejrzliwie. Ale to Twoja sprawa. Jak chcesz to uważaj mnie za drugą siostrę Michaelę!
Mathura pisze:Twierdzisz, że w domu wraz z mężem stworzyłaś "oazę spokoju", z czego by wynikało, że rozumiecie się doskonale, współpracujecie i razem tworzycie bastion, którego nikt nie jest wstanie naruszyć. Teraz okazuje się, że do tej oazy mogą wejść teściowie, zabrać Ci dziecko zanieść je do kościoła i bez Twojej zgody ochrzcić. Masz coś w ogóle do powiedzenia w swoim domu?
Znałam bhaktów, którzy we własnym domu nie mieli wiele do powiedzenia. Musieli się liczyć z opinią otoczenia. To raczej jest normalne. To jest cena do zapłacenia za oazę spokoju. Może poradzisz mi, jak mam zapobiec potajemnemu ochrzczeniu mojego dziecka?
Mathura pisze:jak również fakt, że rzeczywiście potrafiłaś w jednym zdaniu wyrażać przeciwstawne poglądy, udzielanie Tobie rodzinnych porad uważam za ryzykowne.
Wczoraj byłaś gorliwą chrześcijanką, bardzo kochającą Jezusa i w ogóle, potem zmieniłaś wyznanie i ostro atakujesz chrześcijaństwo i Jezusa (który stał się NIKIM dla Ciebie, a tak właściwie to On nie istnieje). Kto zapewni, że jutro nie wrócisz do chrześcijaństwa i zaczniesz atakować Hare Kryszna obwiniając nas o to, że odradzaliśmy Ci udzielenia dziecku sakramentu chrztu?
Nie mów za mnie rzeczy, których ja nigdy nie powiedziałam. Interpretujesz dowolnie moje słowa. A kto mnie zapewni, że Ty naprawdę nie jesteś jakimś zakonnikiem, który specjalnie prowokuje kłótnie i konflikty na tym forum? Przecież ja ciebie w ogóle nie znam! Jeszcze kilka takich idiotycznych pomówień wobec mnie i naprawdę wrócę do katolicyzmu!
Mathura pisze:Moim skromnym zdaniem powinnaś tę sprawę przedyskutować w gronie rodziny, z mężem i rodzicami. Jesteś dorosła i nie pozbawiona chyba decydowania o swoich poczynaniach oraz praw do dziecka. Forum nie jest miejscem do tego.
Do dyskusji potrzebne są argumenty. Gdybym sama potrafiła znaleźć takie argumenty, to na pewno nie zabierałabym cennego czasu ani Tobie ani innym forumowiczom. Przepraszam za moje bezczelne narzucanie się innym na tym forum.

Znowu mnie atakujesz bez powodu, a myślałam, że potrafiłeś już zrozumieć pewne sprawy. W końcu dojdzie do tego, że przestanę się w ogóle odzywać na tym forum. Tego chcesz? Mam powoli dosyć Twojej podejrzliwości i bezpodstawnych oskarżeń. W poprzedniej dyskusji na temat Jezusa zachowałeś się wobec mnie po prostu po chamsku i nawet nie przeprosiłeś. Ja Ciebie przeprosiłam, chociaż jak widzę nie powinnam, bo zrozumiałeś tylko, że możesz sobie na wszystko pozwalać.

Jak masz takie wątpliwości, to pisz do mnie prywatnie, a nie wygłaszaj publicznie na forum. Nikt Ci nie kazał brać udział w tej dyskusji. Co pomyślą o bhaktach chrześcijanie, czytając takie gorszące spory i kłótnie, jak ta lub inna między Purnaprajną i Mastermindem? To jest po prostu wstyd i trzeba tego unikać.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Purnaprajna » 04 sty 2011, 14:48

Arleta pisze:Chrzest i co wy na to?
Moi teściowie zaczynają naciskać na ochrzczenie mojego dziecka. Ja uważam, że jest to zupełnie zbędne, ale co z tego? Nawet jak się nie zgodzę, to i tak teściowie ochrzczą moje dziecko po kryjomu. Jakie znaczenie może mieć taki chrzest dla rozwoju duchowego dziecka, które chcę wychować oczywiście w waisznawizmie? Czy w ogóle chrzest ma jakieś znaczenie z punktu widzenia bhaktów?

Z mojego punktu widzenia, sprawa katolickiego chrztu dla dziecka bhakty jest kwestią głównie emocjonalną, gdyż wiąże się prawie zawsze z żądaniami katolickiej rodziny. Nie jest to więc jakiś wielki filozoficzny problem, czy kompromis wartości duchowych.

Obowiązkiem rodziców jest zapewnienie dziecku właściwego wykształcenia oraz stworzenie korzystnego środowiska w którym mogłoby rozwijać swoje przywiązanie do najważniejszego sakramentu, a mianowicie, do intonowania Świętych Imion Pana. Jeżeli więc jest jak piszesz Arleto, i już z góry wiesz, że Twoja rodzina będzie zakłócać to środowisko, i nie tylko nie da się ich do niczego przekonać, ale nawet po kryjomu ochrzci Twoje dziecko, to dlaczego nie uprzedzić by ich działania i dodatkowo osiągnąć korzyść dla siebie i dziecka?

Przykładowo, można by ich poprosić o poważną rozmowę przy stole, i zapowiedzieć, że przemyślałaś sprawę, i jesteś skłonna ochrzcić dziecko, jeżeli teściowie solennie przyrzekną, że nie będą karmić ich wnuka/wnuczki mięskiem, pod Twoją nieobecność, co jak wiem, nagminnie zdarza się pośród teściów bhaktów. Ten kompromis mogłabyś wesprzeć jakąś literaturą naukową wyjaśniającą, że bezmięsna dieta nie musi być zaraz dla dziecka szkodliwą, czy coś w tym rodzaju. A może miałabyś też jakieś inne życzenia wobec nich?

Faktem jest, że nie żyjemy w doskonałym społeczeństwie i w pewnych sytuacjach, lepszy jest kompromis, niż niepotrzebne robienie sobie z ludzi wrogów i absorbowanie sobie tym umysłu. Jeżeli więc, tak, czy siak dziecko będzie ochrzczone, to dlaczego nie zastosować w takim przypadku dyplomatycznego aikido, i użyć siły sentymentu i determinacji teściów, dla zapewnienia korzystniejszych dla praktyki świadomości Kryszny warunków dla Ciebie i dziecka? Cena prawie żadna, bo tylko pół litra wody, a jestem pewien, że Twoi teściowie z chęcią zapłacą za ceremonię, i dadzą na mszalne wino dla kapłana w potrzebie. :) Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze możesz dać jako dotację dla bramina, który wykona jakąś wisznuicką samskarę (sakrament) dla Twojego dziecka.

Jeżeli jednak jesteś przekonana, że nic nie zyskasz poprzez wyrażenie zgody na chrzest, bo nie będziesz czuła się z tym "OK", i myślisz, że będziesz w stanie ochronić dziecko np. przed "zwłokojadłczymi" skłonnościami teściów i ich presją, to równie dobrze możesz zapomnieć o całej tej sprawie. Ja zaledwie sugeruję rozważenie tego dylematu w kategoriach dyplomatycznych, bo jeśli chodzi o filozofię i zasady, to naprawdę nie ma znaczenia, czy ochrzcisz, czy nie, w zależności od wymogów okoliczności, i tego, co będzie korzystniejsze na dłuższą metę.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Purnaprajna » 04 sty 2011, 15:14

Bolito pisze:Z całym szacunkiem, ale materiały, na których oparto ten tekst, popełnił chyba ktoś równie szurnięty jak nasza ulubiona "indolożka", tylko w drugą stronę...
Podobno napisała go ta sama siostra, tylko patrząc w lustro. A może to lustro patrzyło na nią... ;)

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Arleta » 04 sty 2011, 16:22

Bardzo dziękuję wszystkim bhaktom za rady. Całe szczęście, że pojawiła się dla mnie i dziecka możliwość wyjazdu do pensjonatu na miesiąc, może dłużej. Miałam nie jechać, ale teraz się zdecydowałam. W ten sposób zyskam dodatkowy czas, żeby spokojnie zastanowić się nad całą sprawą. Nie pomyślałam też wcześniej o tym "karmieniu mięskiem" wnuczka przez teściów. To też będzie duży problem za jakiś czas. Nie wiem jeszcze, co postanowię w sprawie chrztu. Wyjeżdżam pojutrze i na razie żegnam się ze wszystkimi forumowiczami, bo nie jestem pewna, czy będzie tam dostęp do internetu. Do usłyszenia mam nadzieję wkrótce! :) :) :)
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

mirek

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: mirek » 04 sty 2011, 19:43

Arleto,
współczuję Ci bardzo, ale jestem także przekonany, że dasz sobie z tym wszystkim radę i znajdziesz pomyślne rozwiązanie tych problemów. Jak wspaniale napisał Purnaprajna najważniejszym sakramentem jest intonowanie Świętych Imion Pana.

hare krsna hare krsna krsna krsna hare hare
hare rama hare rama rama rama hare hare
iti sodaśakam namnam kali-kalmasa-naśanam
natah parataropayah sarva-vedesu drsyate

"Te szesnaście słów mantry Hare Kryszna niszczy wszelką niepomyślność wieku Kali. Taka jest konkluzja literatury wedyjskiej." Kalisantarana Upanisad

Argumenty za tym, że dieta bezmięsna nie musi być dla dziecka szkodliwa możesz uzyskać dla swojej rodziny od samych lekarzy. W "Wegetariańskim Świecie" jest podawana lista lekarzy, którzy są przyjaźni wegetarianom, są numery telefonów, można się umówić (są wśród nich wegetarianie i o dziwo nie wegetarianie).

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Mathura » 05 sty 2011, 04:52

Arleta pisze:[/b]
To co napisałem, napisałem tylko w oparciu o Twoje poprzednie wypowiedzi na tym forum. Nie widzę tu kłótni, ale wymianę poglądów i opinii.

Powtórzę więc jeszcze raz. Przedyskutuj tę sprawę z rodziną. Nie mów im o energiach, pieczęciach, diabłach itp. Zamkną Cię jeszcze do czubów. Argumentem jest Twoje prawo jako rodzica. Nie wiemy jak żyjesz, czy z w jednym domu z teściami czy oddzielnie, czy jesteś uzależniona od nich w jakiś sposób itd. Jeśli sprawa tego chrztu ma wprowadzić zamęt w domu, kłótnie, pogorszyć stosunki i wprowadzić jakiś trwały konflikt to po prostu ochrzcij te dziecko. Zrób tę przyjemność teściom i tyle. Ty tam żyjesz, Ty powinnaś wiedzieć co będzie najlepsze dla Ciebie i Twojej rodziny. Nikt z nas nie ma odpowiedniej wiedzy na temat Twojej konkretnej sytuacji.

Wpiszę tu cytat z Siva samhity odnośnie sytuacji adepta żyjącego w rodzinie: " Niech ćwiczy w odosobnionym miejscu. Dla zachowania pozorów powinien pozostać w społeczeństwie, lecz niech nie wkłada w to serca. Nie powinien unikać obowiązków zawodowych czy rodzinnych, lecz niech je spełnia jako narzędzie Pana, bez jakiejkolwiek myśli o efektach. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że w skutek mądrego postępowania według metody jogi osiągnie sukces."

Inaczej mówiąc, zrób zewnętrznie to co powinnaś aby Twoja rodzina była zadowolona, ale dawaj temu dziecku tyle Świadomości Kryszny ile możesz, bez wprowadzania konfliktów.

Mastermind

Re: Chrzest i co wy na to?

Post autor: Mastermind » 05 sty 2011, 11:14

Wymuszanie praktyk religijnych - siłą, szantażem (także emocjonalnym), zastraszaniem, przekupstwem czy w jakikolwiek inny sposób - jest łamaniem prawa i przepisów Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej i podlega ściganiu prokuratorskiemu. Wiara katolicka nie jest wyjątkiem i nie stoi ponad prawem i Konstytucją, jakby katolicy tego chcieli i jak niestety w Polsce nadal czasem jest.

Trzeba tylko być asertywnym. Trzeba umieć się najpierw zdobyć na twardą, otwartą rozmowę, ale jeśli teściowie będą jednak uparcie chcieli wymuszać swoją wiarę na osobach innej wiary, tzn że nie warto z nimi utrzymywać stosunków i/lub pozwolić prokuratorowi wyjaśnić im, że łamią nie tylko prawo moralne, ale też państwowe.

Nie żyjemy w średniowieczu, aby pozwalać katolikom wymuszać ich religię na innych. Żyjemy w wolnej Europie, w Unii Europejskiej, gwarantującej prawnie wolność wyznawania i praktykowania swojej religii.

ODPOWIEDZ