Zacznijmy może od tego, że ani dusza, ani Bóg nie są ani katolikami, ani też Polakami lub Hindusami. Są to zaledwie materialne desygnaty i dualizmy, na których uwarunkowana dusza, pod wpływem energii iluzorycznej Najwyższego Pana buduje sobie tymczasową tożsamość, za pomocą której, stara się odbierać przyjemność i roztaczać kontrolę nad wszystkim, co ją otacza, włącznie z wprowadzaniem monopolu na religię i drogę do Boga.Hotori pisze:Jako katoliczka, nie mogę komuś powiedzieć, że można połączyć HK z chrześcijaństwem. Podobnie i bhaktowie tak powiedzą. Nie ma kilku dróg do Boga jest jedna, a do łatwych nie należy.
Dziś Polak, Hindus, Katolik, białoskóry, czy śniadoskóry, jutro pies Reksio lub Koziołek Matołek. Na to samo wychodzi. Bóg i dusza są to pojęcia transcendentne, nie mające nic wspólnego z naszym materialnym o nich wyobrażeniem, czy wiarą. Potrzebna jest więc naukowa, systematyczna, i spójna duchowa wiedza i duchowy proces, które pozwolą nam na stopniową podróż, transformującą nasze zrozumienie, od utożsamiania się z tymczasowymi cielesnymi desygnatami, do naszej rzeczywistej, wiecznej duchowej tożsamości.
Jeżeli Bóg, ani dusza nie są ani katolikami, ani hindusami, to i droga do Boga nie jest ani katolicka, ani hinduska. Droga do Boga polega bowiem na nauce i na rozwoju transcendentnej ekspresji transcendentnych uczuć pomiędzy transcendentną duszą, a transcendentnym Panem. Aby pokochać transcendentną Osobę Boga potrzebna jest o nim szczegółowa transcendentna wiedza, zwana sambandha-gjaną (bez obrazy, ale stare, zakrwawione płótno z Turynu, wątpliwego pochodzenia, naprawdę tu nie wystarczy).
Początkiem wkroczenia na transcendentną ścieżkę wiodącą do Boga, jest więc sambandha-jnana ("wiedza o naszym związku z Osobową Prawdą Absolutną"), czego pierwszym krokiem jest chociaż teoretyczne zaakceptowanie naszej duchowej tożsamości, jako wiecznego sługi Boga. Nie katolika, czy hindusa, ale wiecznej duszy, jako wiecznego sługi Boga.
Najwyższy Osobowy Bóg, Śri Ćejtanja Mahaprabhu mówi: ""Bycie wiecznym sługą Kryszny to konstytucjonalna pozycja żywej istoty, ponieważ jest ona graniczną energią Kryszny oraz manifestacją równocześnie tożsamą z Panem i różną od Niego, tak jak molekularna cząstka blasku słonecznego lub ognia." (Caitanya-caritamrita 20.108-109)
Musimy też zrozumieć nasz związek z materialną energią Boga, bo na co dzień, pomoże nam to dostrzegać Boga we wszystkim, co nas otacza, jak też uniknąć pułapki iluzji, że istnieje coś, co nie jest z Nim, jako absolutną wszech-przenikającą rzeczywistością związane. Materia jest energią Boga, jednocześnie będąc od Niego różną, jak też i z Nim tożsamą. Jest to byt (tattva) nierozerwalnie z Nim związana, nad którą ma pełną kontrolę, jednocześnie spędzając przyjemnie czas na zabawach ze swymi wielbicielami, czyli duszami, które były na tyle inteligentne, aby pozostać na swej naturalnej, duchowej pozycji szczęścia w towarzystwie Pana, a nie pragnąć zasmakowania życia niezależnego od Boga, w pokoju o czterech ścianach, jakim jest materialny świat, powtarzających się narodzin, chorób, starości i śmierci, w wielu gatunkach życia.
Przyswoiwszy już sobie tą wiedzę od samo-zrealizowanych wielbicieli Boga, uwarunkowana dusza ma szansę rozpoczęcia praktycznych czynności, sprawiających przyjemność transcendentnym zmysłom Boga, pod kierunkiem Jego zaufanych reprezentantów. Słuchanie o Jego chwałach od czystych wielbicieli Boga, gloryfikowanie i wychwalanie Pana, także w formie intonowania Jego Świętych Imion (mantry Hare Kryszna), czytanie Śrimad Bhagawatam, księgi na temat ekspresji miłosnych uczuć czystych wielbicieli do Pana, przebywanie ciałem lub myślą w miejscach Jego transcendentych zabaw (np. Wrindawan lub Mathura Dham), oraz czczenie Jego formy (arca-vigraha) w świątyni lub domu, to tylko tylko kilka najważniejszych czynności procesu służby oddania dla Boga, czyli porzucania fałszywej, cielesnej tożsamości, Polaka, katolika, czy hindusa, przy jednoczesnym, stopniowym ujawnianiu naszej wiecznej duchowej tożsamości, w relacji z Bogiem.
Tak jak brudne lustro, jest stopniowo oczyszczane z kurzu, aby pokazać nam nasze odbicie, tak też, brudne lustro, naszego uwarunkowanego materią umysłu jest stopniowo oczyszczane z materialnej, fałszywej koncepcji życia, i kawałek po kawałeczku, objawia nam nasze prawdziwe duchowe oblicze, aby w końcu pozwolić nam na doświadczenie ostatecznego celu religii i ludzkiej egzystencji, jakim jest transcendentna, ekstatyczna miłość do Boga, przy której nasze materialne doświadczenie tożsamości Polaka, katolika, czy hindusa, jest jedynie krótkotrwałą zmorą senną, lub kilkusekundową kroplą gehenny snu na jawie, w obliczu oceanu wiecznej radości.