Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Tylko jedna droga jest prawdziwa - droga do Boga. " Prawdziwym interesem wszystkich żywych stworzeń – w istocie, celem życia – jest powrót do domu, do Boga. Jest to korzystne dla nas samych, naszej żony, dzieci, uczniów, przyjaciół, rodaków i całej ludzkości. Ruch świadomości Kryszny może udzielić wskazówek względem zarządzania, dzięki któremu każdy będzie mógł wziąć udział w czynnościach świadomych Kryszny i osiągnąć ostateczny cel." - 07.15.65 Zn.
Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Purnaprajna » 30 lis 2010, 09:01

Bolito pisze:Świat chrześcijański jest jak widać zerojedynkowy - nasz Bóg, albo żaden.
Niestety. W sprzyjających dla takiego zerojedynkowego świata warunkach istniejące opcje to: 1 - przyjąć Jezusa, 0 - inkwizycja i stos, dla wiecznego dobra delikwenta oczywiście. To rezultat braku sambandha-gjany, o której mówiliśmy wcześniej. Pozostaje więc sentyment i często fanatyzm. Bez wiedzy o podróżującej w różnych ciałach wiecznej duszy, każdy religijny system jest zerojedynkowy. Całe szczęście, że obecnie nie istnieją w pełni sprzyjające warunki dla takiego typu "świata".

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Vaisnava-Krpa » 30 lis 2010, 22:12

Bolito napisał(a):
Świat chrześcijański jest jak widać zerojedynkowy - nasz Bóg, albo żaden.

Niestety. W sprzyjających dla takiego zerojedynkowego świata warunkach istniejące opcje to: 1 - przyjąć Jezusa, 0 - inkwizycja i stos, dla wiecznego dobra delikwenta oczywiście. To rezultat braku sambandha-gjany, o której mówiliśmy wcześniej. Pozostaje więc sentyment i często fanatyzm. Bez wiedzy o podróżującej w różnych ciałach wiecznej duszy, każdy religijny system jest zerojedynkowy. Całe szczęście, że obecnie nie istnieją w pełni sprzyjające warunki dla takiego typu "świata".
Czasami dyskusje na forach przyjmują postać zero jedynkową. Jak gra w kółko i krzyżyk. Chodzi o to by zablokować przeciwnika. Całe szczęście, coraz więcej ludzi myśli nad tym: Czy tak naprawdę jesteś wierzący:

W kościołach, meczetach i synagogach,
dziś pseudowierni obrażają Boga:
http://www.youtube.com/watch?v=JPWcJNk_ ... r_embedded
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Masato

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Masato » 30 lis 2010, 22:36

Jednak w świecie podłym tyle jest cierpienia
W ludzkich sercach nic się nie zmienia
Każdy nienawidzi, nieważne poganie, chrześcijanie
Muzułmanie, żydzi- człowiek człowieka krzywdzi
Ludzie w oceanie złości więcej nienawiści niż miłości

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 01 gru 2010, 22:03

Z punktu widzenia Hotori, oczywiście, że należą. Przecież czcimy "bożka", składamy mu ofiary, itp.
Tu wielki uśmieszek, jak i dalszej części tekstu. :lol: :roll

Ja tak nie pisałam, to Ty mnie osądziłeś. Nie sądź bo będziesz sądzony. Widać, twoje rozgoryczenie w całej wypowiedzi. Lepiej panować nad własnymi emocjami.

Na koniec mogę dodać tylko tyle:

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,(...)


To tyle z mojej strony>
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Bolito » 02 gru 2010, 22:12

Hotori pisze:[Ja tak nie pisałam, to Ty mnie osądziłeś. Nie sądź bo będziesz sądzony. Widać, twoje rozgoryczenie w całej wypowiedzi. Lepiej panować nad własnymi emocjami.
Owszem, to nie Ty, to św. Paweł tak napisał. Ty tylko podrzuciłaś cytat, który ustawia nas odpowiednio, z chrześcijańskiej perspektywy. A ja pisałem w nastroju ironicznym a nie rozgoryczenia. Zbyt długo stykam się z takimi stwierdzeniami (i tym konkretnym cytatem), zeby się nim zbytnio przejmować.
Różnica między naszymi podejściami polega najkrócej mówiąc na tym, że swoją religię uważam za najlepszą, a ty swoją za jedynie słuszną. Tak, wiem, ty tego nie powiedziałaś, to mój wniosek na podstawie dotychczasowej dysputy.
Nie jedz na czczo (grafitti)

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Arleta » 03 gru 2010, 11:37

Wydaje mi się, że niepotrzebnie tak dużo piszecie o "chrześcijańskiej" i "waisznawickiej" perspektywie. Jest to przecież myślenie typowo dualistyczne, czyli błędne. Przecież tak naprawdę liczy się tylko prawda, a nie nazwy i etykietki. Jeżeli chrześcijaństwo ma w jakiejś sprawie rację, to należy się z tym zgodzić. Tak samo jest z każdą inną wiarą. Przecież Pan Kryszna wyraźnie powiedział: "Porzućcie wszystkie rodzaje religii i podporządkujcie się Mnie".

:!: Hotori słusznie pisze o znaczeniu miłości, która jest ważnym wspólnym elementem chrześcijaństwa i waisznawizmu. Można tylko dyskutować, w jaki sposób jest ta zasada miłości stosowana w praktyce w obu tych wiarach. Jak kochać innych ludzi i inne żywe istoty? Jak kochać samego siebie i Boga? Tu otwiera się szerokie pole do rozważań.

:!: W chrześcijaństwie miłość jest w dużej mierze czysto teoretyczna (przepraszam wszystkich chrześcijan, ale taka jest moja opinia). Ta miłość nie dotyczy zwierząt, roślin i innych istot żywych. Człowiek ma prawo zabijać masowo zwierzęta w rzeźniach (chociaż nie ma takiej konieczności) i przysparzać im niewyobrażalnych cierpień hodując je jak żywe mięso. Człowiek ma prawo niszczyć przyrodę dla swojej egoistycznej korzyści.

:!: Chrześcijanie nie są uczeni, jak kochać samych siebie, co w sobie cenić i szanować. Raczej wychowuje się ich w ciągłym poczuciu winy i niedoskonałości. Nie wiedzą, że są integralną częścią samego Boga. Uważają się za oddzielny, grzeszny byt, w dodatku karany przez Boga za jakieś winy swoich dalekich przodków, co zwiększa uczucie pretensji i zawiści wobec Boga i może tłumaczyć fakt, dlaczego skrajny ateizm jest najbardziej popularny właśnie w cywilizacji chrześcijańskiej.

:!: Chrześcijanie nie wiedzą też, jak kochać swoich bliźnich. Uważają, że dla ich dobra można ich prześladować, narzucać im swoje religijne poglądy, a nawet zabijać dla "zbawienia ich duszy". Są to bardzo tragiczne fakty, które pokazują, jak niedoskonale jest w chrześcijaństwie rozumiana miłość bliźniego.

:!: Najbardziej cenię w chrześcijaństwie miłość do Boga. Jest to najpiękniejszy element tej religii, który wyróżnia ją zdecydowanie na plus w porównaniu np. do islamu i judaizmu. Jednak tu znowu pojawia się problem: jakiego Boga mają kochać chrześcijanie? Czy starotestamentowego Boga-Ojca, czy Jezusa, czy Ducha Świętego? Najbardziej do obdarzania miłością "nadaje się" Jezus, który jest konkretną postacią o ludzkich cechach. Co z pozostałymi Osobami Trójcy? Który chrześcijanin tak naprawdę kocha Ducha Świętego? Są to nierozwiązywalne dylematy, które osłabiają uczucie miłości do Boga.

:!: Do tego jeszcze dochodzi problem "Co to jest miłość?" Jaki sens ma przykazanie: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego?" A co w przypadku, gdy, jak większość ludzi, nie potrafimy kochać samych siebie? Skąd mamy wiedzieć, co jest prawdziwym dobrem dla naszych bliźnich? Na te pytania chrześcijaństwo nie daje zadowalającej odpowiedzi. Widać ten problem na przykładzie chrześcijańskiej działalności charytatywnej. Dawanie jałmużny profesjonalnym żebrakom, którzy wcale nie są biedni, rozwijanie opieki społecznej, która prowadzi do powstania grupy "zawodowych" odbiorców tej opieki, a często omija prawdziwych potrzebujących.

:!: Wreszcie na pozór piękne hasło "równości wszystkich ludzi", które chrześcijaństwo głosiło od samego początku, ale którego tak naprawdę nigdy nie miało zamiaru wprowadzać w życie. Dowodem na to jest istnienie niewolnictwa, czyli najstraszliwszej formy zniewolenia człowieka, w państwach chrześcijańskich od starożytności aż do drugiej połowy XIX wieku (np. w USA).

Takie argumenty powtarzam tym wszystkim chrześcijanom, którzy dziwią się, dlaczego wybrałam dziwaczną i obcą, ich zdaniem, religię. Dlaczego zerwałam z moim chrześcijańskim wychowaniem i dlaczego narażam się na wiele kłopotów i trudności w codziennym życiu. Myślę, że trzeba uczciwie spojrzeć na pewne kwestie i doceniać to, co jest piękne i słuszne w każdej religii, ale jednocześnie trzeba krytykować to, co jest w tych religiach błędne.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Purnaprajna » 03 gru 2010, 14:38

:!: Właśnie przyszedł mi do głowy pewien slogan: "Arleta to inteligentna kobieta". Dziękujemy za dzielenie się z nami swoimi przemyśleniami, i prosimy, pisz więcej! :D

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 03 gru 2010, 19:38

Arleta pisze:Wydaje mi się, że niepotrzebnie tak dużo piszecie o "chrześcijańskiej" i "waisznawickiej" perspektywie. Jest to przecież myślenie typowo dualistyczne, czyli błędne. Przecież tak naprawdę liczy się tylko prawda, a nie nazwy i etykietki. Jeżeli chrześcijaństwo ma w jakiejś sprawie rację, to należy się z tym zgodzić. Tak samo jest z każdą inną wiarą. Przecież Pan Kryszna wyraźnie powiedział: "Porzućcie wszystkie rodzaje religii i podporządkujcie się Mnie".

:!: Hotori słusznie pisze o znaczeniu miłości, która jest ważnym wspólnym elementem chrześcijaństwa i waisznawizmu. Można tylko dyskutować, w jaki sposób jest ta zasada miłości stosowana w praktyce w obu tych wiarach. Jak kochać innych ludzi i inne żywe istoty? Jak kochać samego siebie i Boga? Tu otwiera się szerokie pole do rozważań.

:!: W chrześcijaństwie miłość jest w dużej mierze czysto teoretyczna (przepraszam wszystkich chrześcijan, ale taka jest moja opinia). Ta miłość nie dotyczy zwierząt, roślin i innych istot żywych. Człowiek ma prawo zabijać masowo zwierzęta w rzeźniach (chociaż nie ma takiej konieczności) i przysparzać im niewyobrażalnych cierpień hodując je jak żywe mięso. Człowiek ma prawo niszczyć przyrodę dla swojej egoistycznej korzyści.

:!: Chrześcijanie nie są uczeni, jak kochać samych siebie, co w sobie cenić i szanować. Raczej wychowuje się ich w ciągłym poczuciu winy i niedoskonałości. Nie wiedzą, że są integralną częścią samego Boga. Uważają się za oddzielny, grzeszny byt, w dodatku karany przez Boga za jakieś winy swoich dalekich przodków, co zwiększa uczucie pretensji i zawiści wobec Boga i może tłumaczyć fakt, dlaczego skrajny ateizm jest najbardziej popularny właśnie w cywilizacji chrześcijańskiej.

:!: Chrześcijanie nie wiedzą też, jak kochać swoich bliźnich. Uważają, że dla ich dobra można ich prześladować, narzucać im swoje religijne poglądy, a nawet zabijać dla "zbawienia ich duszy". Są to bardzo tragiczne fakty, które pokazują, jak niedoskonale jest w chrześcijaństwie rozumiana miłość bliźniego.

:!: Najbardziej cenię w chrześcijaństwie miłość do Boga. Jest to najpiękniejszy element tej religii, który wyróżnia ją zdecydowanie na plus w porównaniu np. do islamu i judaizmu. Jednak tu znowu pojawia się problem: jakiego Boga mają kochać chrześcijanie? Czy starotestamentowego Boga-Ojca, czy Jezusa, czy Ducha Świętego? Najbardziej do obdarzania miłością "nadaje się" Jezus, który jest konkretną postacią o ludzkich cechach. Co z pozostałymi Osobami Trójcy? Który chrześcijanin tak naprawdę kocha Ducha Świętego? Są to nierozwiązywalne dylematy, które osłabiają uczucie miłości do Boga.

:!: Do tego jeszcze dochodzi problem "Co to jest miłość?" Jaki sens ma przykazanie: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego?" A co w przypadku, gdy, jak większość ludzi, nie potrafimy kochać samych siebie? Skąd mamy wiedzieć, co jest prawdziwym dobrem dla naszych bliźnich? Na te pytania chrześcijaństwo nie daje zadowalającej odpowiedzi. Widać ten problem na przykładzie chrześcijańskiej działalności charytatywnej. Dawanie jałmużny profesjonalnym żebrakom, którzy wcale nie są biedni, rozwijanie opieki społecznej, która prowadzi do powstania grupy "zawodowych" odbiorców tej opieki, a często omija prawdziwych potrzebujących.

:!: Wreszcie na pozór piękne hasło "równości wszystkich ludzi", które chrześcijaństwo głosiło od samego początku, ale którego tak naprawdę nigdy nie miało zamiaru wprowadzać w życie. Dowodem na to jest istnienie niewolnictwa, czyli najstraszliwszej formy zniewolenia człowieka, w państwach chrześcijańskich od starożytności aż do drugiej połowy XIX wieku (np. w USA).

Takie argumenty powtarzam tym wszystkim chrześcijanom, którzy dziwią się, dlaczego wybrałam dziwaczną i obcą, ich zdaniem, religię. Dlaczego zerwałam z moim chrześcijańskim wychowaniem i dlaczego narażam się na wiele kłopotów i trudności w codziennym życiu. Myślę, że trzeba uczciwie spojrzeć na pewne kwestie i doceniać to, co jest piękne i słuszne w każdej religii, ale jednocześnie trzeba krytykować to, co jest w tych religiach błędne.
Arleta jak rozumiem byłaś kiedyś chrześcijanką. I jak piszesz to miałaś pojęcie płytkiej wiary w Kościele, lub na co dzień z taką się stykałaś. Szkoda, że tak mało się dowiedziałaś o swojej wierze, w której się wychowałaś od dziecka. Właśnie tak postrzegają ludzie chrześcijaństwo, nie znając jego głębi. Ja by zrozumieć chrześcijaństwo sięgnęłam do prawosławia Katolicyzm i Prawosławie to dwa płuca Kościoła Chrystusowego.
Ty wciąż nie rozumiesz dlaczego taki Kościół jest a nie inny, a ja wciąż dociekam co z takimi ludźmi jak Ty lub inni, którzy wyprali się Chrystusa dla innej religii. Lub z tymi co jeszcze nic nie wiedzą o Chrystusie?
A podobno kto pyta nie błądzi. Z kolei ja odchodząc wielokrotnie z Kościoła, nie mogłam znaleźć argumentów co do KK bo wiedziałam wiele, ale to moje prywatne doświadczenie z Bogiem.
Moim Panem jest Jezus Chrystus Bóg-Człowiek, taka jest moja wiara i taka jest wiara Kościoła.

Arleta życzę powodzenia w dalszej drodze wiary.
Pozdrawiam
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Vaisnava-Krpa » 03 gru 2010, 19:50

Właśnie przyszedł mi do głowy pewien slogan: "Arleta to inteligentna kobieta". Dziękujemy za dzielenie się z nami swoimi przemyśleniami, i prosimy, pisz więcej!
Mi też się podoba jak pisze Arleta :)
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Arleta » 03 gru 2010, 20:17

Droga Hotori!
Nie jest ważne, jak mnie nazywasz "chrześcijanką" czy "poganką" czy jeszcze inaczej. Są to tylko nazwy, które ludzie lubią sobie dawać nawzajem. Ważny jest tylko jeden fakt, czy szczerze kochasz Boga, czy starasz się do Niego dotrzeć. Jeżeli czujesz, że taką możliwość najlepiej daje ci chrześcijaństwo- to świetnie. Już jesteś na drodze do Boga. Zawsze pamiętaj, że każda religia jest lepsza niż niewiara.

Czy myślisz, że dla Boga jest ważne, jakim imieniem Go nazywamy i w jakim budynku Go czcimy? To są rzeczy ważne tylko dla niemądrych ludzi. Jednak najważniejsze jest poznanie Boga. Jeżeli ktoś ci mówi, że Boga nie można zobaczyć, że nie można Go opisać - to kłamie. Nie można naprawdę kochać jakiejś abstrakcji, jakiegoś nieokreślonego wyobrażenia. Nie można mówić, że miłość do Boga to jakieś idealne, oderwane od naszych doświadczeń uczucie. Miłość do Boga to jest także tęsknota, rozpacz, pożądanie i oddanie- wszystko to, czego doświadczamy w życiu.

Nie zamykaj się w dogmatach, nazwach i gotowych prawdach. Boga nie można zamknąć ani w kościele, ani w żadnej innej świątyni. Możesz budować wokół siebie mur z dogmatów, ale przed Bogiem i tak nie uciekniesz- mieszka w twoim sercu. I pamiętaj, że to nieprawda, że człowiek nie może być szczęśliwy na tym świecie. Ja jestem naprawdę szczęśliwa. I życzę tego samego Tobie! :P
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

ODPOWIEDZ