Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Tylko jedna droga jest prawdziwa - droga do Boga. " Prawdziwym interesem wszystkich żywych stworzeń – w istocie, celem życia – jest powrót do domu, do Boga. Jest to korzystne dla nas samych, naszej żony, dzieci, uczniów, przyjaciół, rodaków i całej ludzkości. Ruch świadomości Kryszny może udzielić wskazówek względem zarządzania, dzięki któremu każdy będzie mógł wziąć udział w czynnościach świadomych Kryszny i osiągnąć ostateczny cel." - 07.15.65 Zn.
Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Waldemar » 28 lis 2010, 04:02

Hotori pisze: Tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami.
Ile zwierząt już zabiliście i zjedliście w trakcie swojej pielgrzymki?

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.154

"Ponieważ byk i krowa są twym ojcem i matką, jak możesz ich zabijać i jeść? Co to za religijna zasada? Co ośmiela cię do popełniania takich grzesznych czynów?"

ZNACZENIE:
... Zgodnie z cywilizacją wedyjską istnieje siedem matek, a krowa jest jedną spośród nich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał mahometanina Kazi: "Jakiej zasady religijnej przestrzegasz, kiedy zabijasz swego ojca i matkę, i zjadasz ich?" W żadnym cywilizowanym społeczeństwie ludzkim nikt nie śmiałby zabić swego ojca i matki w celu spożycia ich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał system religii mahometańskiej jako ojcobójstwo i matkobójstwo. W religii chrześcijańskiej również główne przykazanie mówi "Nie zabijaj". Niemniej jednak chrześcijanie gwałcą ten przepis. Są ekspertami w zabijaniu i otwieraniu rzeźni. ...

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.166

"Zabójcy krów skazani są na gnicie w piekielnym życiu przez tak wiele tysięcy lat, jak wiele jest włosów na ciele krowy."

Ilu was tak pielgrzymuje?

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 28 lis 2010, 13:33

Waldemar pisze:
Hotori pisze: Tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami.
Ile zwierząt już zabiliście i zjedliście w trakcie swojej pielgrzymki?

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.154

"Ponieważ byk i krowa są twym ojcem i matką, jak możesz ich zabijać i jeść? Co to za religijna zasada? Co ośmiela cię do popełniania takich grzesznych czynów?"

ZNACZENIE:
... Zgodnie z cywilizacją wedyjską istnieje siedem matek, a krowa jest jedną spośród nich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał mahometanina Kazi: "Jakiej zasady religijnej przestrzegasz, kiedy zabijasz swego ojca i matkę, i zjadasz ich?" W żadnym cywilizowanym społeczeństwie ludzkim nikt nie śmiałby zabić swego ojca i matki w celu spożycia ich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał system religii mahometańskiej jako ojcobójstwo i matkobójstwo. W religii chrześcijańskiej również główne przykazanie mówi "Nie zabijaj". Niemniej jednak chrześcijanie gwałcą ten przepis. Są ekspertami w zabijaniu i otwieraniu rzeźni. ...

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.166

"Zabójcy krów skazani są na gnicie w piekielnym życiu przez tak wiele tysięcy lat, jak wiele jest włosów na ciele krowy."

Ilu was tak pielgrzymuje?
Wyczuwam jakąś gorycz. Wierz mi znam wielu chrześcijan wege.
Niestety kościół do końca nie wypowiada się na ten temat, ale coś znalazłam normalnego.

Nawet ludy łowieckie czuły się związane ze zwierzętami, na które polowały. Oto opis stosunku do zwierząt u Indian Cree: Ludzi i zwierzęta postrzegają oni "jako odmienne istoty żyjące w harmonii i we wzajemnym szacunku w świecie pełnym duchowych znaczeń. Człowiek zabija zwierzęta nie tylko dlatego, że jest dobrym strzelcem lub zręcznym traperem, ale przede wszystkim dlatego, że zwierzę pozwa1a mu się zabić. Jednakże zwierzę pozwala się zabić tylko wtedy, kiedy traktowane jest z szacunkiem, np. kiedy po zjedzeniu mięsa kości zwierzęcia zostają wrzucone do wody lub ukryte w dziupli drzewa, aby nie mogły się do nich dostać psy. W taki lub inny sposób można sobie zasłużyć na uznanie pana wszelkiej zwierzyny, Wielkiego Łosia czy Wielkiego Królika. Indianie Cree żyją w wielkiej harmonii ze zwierzętami, posługując się «systemem zarządzania», wynikającym z głębokiej więzi duchowej między człowiekiem a światem zwierzęcym"

To tak na początek.
Z drugiej jednak strony, etyka chrześcijańska - jak wiadomo - nie zabrania zabijania zwierząt ani jedzenia ich mięsa. Stwierdzenie to domaga się jednak natychmiast dwóch dopowiedzeń. Po pierwsze, pozwolenie na jedzenie mięsa otrzymał człowiek dopiero po grzechu pierworodnym (Rdz 9,2n). Według porządku, pierwotnie danego przez Stwórcę, zarówno świat zwierzęcy, jak i człowiek miał się żywić rzeczami roślinnymi. Zwierzęta miały się żywić trawami, człowiek owocami drzew i krzewów (Rdz 1,29n). Stworzenie miało na celu mnożenie i doskonalenie życia, a nie jego niszczenie. Zabijanie istot żyjących przez inne istoty żyjące celem pożywania z nich mięsa sprzeciwiało się przeznaczeniu stworzenia w jego stanie pierwotnym, i w ogóle nie zgadzało się z pokojem i harmonią, jaka obejmowała i uszczęśliwiała wszystkie istoty przed upadkiem pierwszych ludzi. Dopiero po upadku grzechowym, a zwłaszcza po potopie, człowiek otrzymuje pozwolenie używania także pokarmów mięsnych obok roślinnych"

Św. Tomasz z Akwinu († 1274) - który, chociaż sam, tak jak wszyscy ówcześni zakonnicy, był wegetarianinem, nigdy jednak wegetarianizmu nie propagował - tak pisze na ten temat: "Przed potopem ludzie spożywali rośliny oraz inne płody ziemi. Natomiast jedzenie mięsa zostało wprowadzone po potopie, jak o tym czytamy w Rdz 9,3. Otóż było tak dlatego, iż życie proste poprzestaje na pożywieniu z płodów ziemi, jemy zaś mięso z szukania rozkoszy oraz ciekawości życia. Ziemia bowiem sama z siebie rodzi rośliny, albo wystarczy niewielki wysiłek, aby urodziła obfitość płodów. Natomiast zwierzęta wymagają uciążliwej hodowli albo trzeba je upolować" (Suma teologiczna, 1-2 q.102 a.6 ad 2). Dzisiejsi propagatorzy wegetarianizmu zwracają uwagę na to, jak wielkie obszary ziemi przeznaczamy dzisiaj na paszę dla zwierząt rzeźnych, podczas gdy ziemia ta mogłaby rodzić pokarm dla ludzi.
Po wtóre, duchowość chrześcijańska zawsze bardzo wysoko ceniła sobie powstrzymywanie się zarówno od jedzenia mięsa, jak od jakiegokolwiek zabijania. Wśród wielkich chrześcijan znajdziemy również takich, którzy zasadę niezabijania starali się realizować w sposób absolutny. Ograniczę się do przykładów, jakie pozostawili po sobie sami tylko święci dominikańscy. Taki św. Marcin de Porres († 1639) - znany jako założyciel pierwszego w świecie schroniska dla bezdomnych zwierząt, jakby mało mu było niezwykłego wręcz zaangażowania w dzieła miłosierdzia wobec ludzi - otrzymał kiedyś od przeora polecenie rozsypania trutki na szczury. Nie mogąc przekonać przeora, że szczury też chciałyby żyć, zmartwiony idzie do szczurów i powiada im tak: "Kochane szczury, napsociłyście w naszym klasztorze i przeor kazał mi podrzucić wam trutki. Dlatego naprawdę idźcie stąd, poszukajcie sobie takiego miejsca, gdzie nie będziecie nikomu przeszkadzały". Szczury podobno usłuchały Marcina i same opuściły teren klasztoru, a zdumiony przeor zwolnił Marcina z obowiązku wykonania polecenia.
W pustelni św. Róży z Limy († 1617) "aż huczało od brzęczenia komarów, a jednak żaden z nich nie napastował Róży, lecz oszczędziły ją, jak gdyby się do tego zobowiązały. Kiedy ktoś tam przychodził, natychmiast cały rój rzucał się do ataku. Raz pewna zakonnica, która ją odwiedziła w pustelni, broniąc się przed natarczywością komarów, zabiła jednego. «Co czynisz, siostro - powiada Róża - moich gości zabijasz?» «Popatrz - mówi tamta - ile mojej krwi wypił ten komar!» Na co Róża: «Przecież nic się nie stało, że odrobinką krwi nakarmiło się to stworzonko! Stwórca tyle razy karmi nas swoją krwią! Ale jeśli na przyszłość zostawisz moje komary w spokoju, przyrzekam ci, że i one będą żyć z tobą w zgodzie». I stało się tak".( Co do owadów, jedna już nie żyjąca siostra zakonna, karmiła u siebie w celi osy, rozpuszczała cukierki na talerzyku z ciepłą wodą otwierała okno i prawie natychmiast zlatywały się osy. W refrektarzu w lato pełno latało os, niby nie dzieliłam się z nimi plackami, miały duży stół szwedzki.)

Otóż przykazanie to, w swoim literalnym brzmieniu, nie obejmowało nawet zabijania na wojnie ani wymierzania kary śmierci - te bowiem akty język hebrajski określa słowami harag i hemit, podczas gdy w piątym przykazaniu użyto słowa rasah, co odpowiada mniej więcej naszemu słowu "zamordować". Przykazanie to wspaniale pogłębił Pan Jezus, ale nie można mieć wątpliwości co do tego, że odnosił je tylko do ludzi: "Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi" (Mt 5,21n).
Na ile, wczytując się w czternasty rozdział Listu do Rzymian, możemy zrekonstruować tamtą sytuację, zapewne owi wegetarianie zaczęli potępiać jedzenie mięsa przez pozostałych chrześcijan i z tego powodu Apostoł ich uznał za słabych w wierze. Żeby więc zażegnać niepokój, jaki owi wegetarianie wprowadzili do wspólnoty, św. Paweł wezwał obie strony do wzajemnej tolerancji, jedzących zaś mięso do ustępstw: "Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi - słaby - jada tylko jarzyny. Ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął. Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? (...) Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy! Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśli człowiek, spożywając ją, dawał przez to zgorszenie. Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi" (Rz 14,2-4.20n).

To prawda, że wegetarianizm chrześcijański uzasadniano często raczej względami ascetycznymi niż ideą szukania przez nas pojednania ze zwierzętami i z całą przyrodą. Komuś skłonnemu do upadków cielesnych - mówi św. Tomasz w Wykładzie Listu do Rzymian (nr 1088) - "należy radzić, by spożywał jarzyny, czyli pokarmy chude i mizerne, które nie wzmacniają wad, oraz aby się powstrzymywał od tych pokarmów, które pobudzają grzeszny popęd".
Cała ta tradycja wegetarianizmu chrześcijańskiego niewątpliwie zasługuje na odnowienie i ożywienie we współczesnym Kościele. W ciągu ostatnich czterech - pięciu pokoleń zaszły bowiem w społeczeństwach chrześcijańskich dwa zjawiska bardzo niepokojące. Po pierwsze, ogólne spożycie mięsa wzrosło wielokrotnie, a stało się to w wyniku zastępowania hodowli zwierząt ich "produkcją" (na negatywne aspekty tej przemiany zwróciłem uwagę na początku tego listu). Po wtóre, praktycznie przestaliśmy pościć, i to nawet w okresie Wielkiego Postu. Może dopiero w naszym pokoleniu dokonuje się jakieś przebudzenie pod tym względem, zwłaszcza za sprawą różnych ruchów charyzmatycznych. Wciąż jednak daleko do tego, żeby przebudzenie to ogarnęło cały Kościół albo przynajmniej całe duchowieństwo.
Zarazem jednak trzeba sobie uprzytomnić, że wegetarianizm bywa wyrazem i nośnikiem idei, nie dających się pogodzić z wiarą chrześcijańską. Często na przykład bywał motywowany wiarą w reinkarnację. Tak argumentuje już Owidiusz w słynnym fragmencie piętnastej księgi Przemian, w którym nawołuje do radykalnego zaprzestania uboju zwierząt i spożywania mięsa. Pisarzy chrześcijańskich zachęcało to niekiedy do zgryźliwych uwag, że niejeden poganin "musi się od potraw mięsnych wstrzymać, żeby przypadkiem w pieczeni wołowej nie zjeść jakiegoś swego pradziada" (Tertulian, Apologetyk 48; dzieło napisane pod koniec II wieku). Z kolei św. Augustyn († 430) z ironią zapytywał tych, którzy powodowani wiarą w wędrówkę dusz powstrzymują się od jedzenia mięsa, dlaczego nie modlą się za dusze zwierząt, aby nie musiały już błąkać się po następnych ciałach (Przeciw Faustowi 16,6).

Tę odpowiedź znalazłam na tej stronie: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/ja ... ze/034.php
A pytanie do Ojca było takie: Człowiek zabija zwierzęta bez żadnych skrupułów, zadaje im też wiele cierpień. Twierdzi, że przyroda dana mu jest przez Boga do używania w sensie takim, jak się używa rzeczy martwych. Takie twierdzenia są dla mnie po prostu nielogiczne. Jeżeli Bóg jest miłością, nie może być obojętny na cierpienia żywych istot. Nie może być Jego wolą bezduszna eksploatacja czujących i cierpiących stworzeń przez człowieka. Mówił przecież, że im kto mniejszy, tym bardziej jest pod opieką, że trzeba będzie zdać sprawę z traktowania małych i słabych, i potrzebujących. Doszłam do wniosku, że nie powinnam już więcej jeść mięsa. Zastanawiam się nad tym, czy przykazanie "Nie zabijaj" nie rozciąga się również na zwierzęta.

Ja bym nie potrafiła tak dobrze o tym napisać. :)
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Bolito » 28 lis 2010, 17:36

Hotori pisze:[Modlitwa polega na „żywym i osobistym związku z Bogiem żywym i prawdziwym” (KKK 2558). Modlitwa jest darem Boga dla nas, jest odpowiedzią na inicjatywę i pragnienie Boga.
Św. Ojciec Pio bardzo cierpiał (napadali go szatani, także cierpiał mękę pańską co piątek) ale się modlił, św. Matka Teresa z Kalkuty przez 50 lat miała kryzys wiary, ale nie przestawała się modlić, mogłabym wiele takich osób wymieniać. To jest Kochanie Miłości, która tak mało jest kochana.
No, ale oni jednak mieli jakąś motywację. Chodziło mi o sytuację, kiedy chwilowo świat nie wchodzi mi na odcisk, ale jakoś nie mogę się zebrać. Wtedy jednak lepiej się nie zmuszać.
Dziękuję za zwięzłą prezentację podejścia Chrześcijaństwa do wegetarianizmu. Rzeczywiście, pewne aspekty naszego podejścia do tej kwestii różnią się od chrześcijańskiego i nie ma sensu się o nie kłócić, bo podpieramy się stwierdzeniami naszych pism i dochodzimy do ściany. A wtedy dochodzimy do argumentacji "ja mam rację bo moje pismo jest ważniejsze"... i zaczynamy się nimi tłuc. :?
Hotori pisze:[Taki św. Marcin de Porres († 1639) - znany jako założyciel pierwszego w świecie schroniska dla bezdomnych zwierząt, jakby mało mu było niezwykłego wręcz zaangażowania w dzieła miłosierdzia wobec ludzi - otrzymał kiedyś od przeora polecenie rozsypania trutki na szczury. Nie mogąc przekonać przeora, że szczury też chciałyby żyć, zmartwiony idzie do szczurów i powiada im tak: "Kochane szczury, napsociłyście w naszym klasztorze i przeor kazał mi podrzucić wam trutki. Dlatego naprawdę idźcie stąd, poszukajcie sobie takiego miejsca, gdzie nie będziecie nikomu przeszkadzały". Szczury podobno usłuchały Marcina i same opuściły teren klasztoru, a zdumiony przeor zwolnił Marcina z obowiązku wykonania polecenia.
Równy gość. Bo ja lubię szczurki... :)
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 29 lis 2010, 10:22

No, ale oni jednak mieli jakąś motywację. Chodziło mi o sytuację, kiedy chwilowo świat nie wchodzi mi na odcisk, ale jakoś nie mogę się zebrać. Wtedy jednak lepiej się nie zmuszać.
Bez modlitwy jak bez chleba, wtedy wiele łask tracimy i wracamy do złych przyzwyczajeń i grzechów. Lepiej słuzyć Bogu 24h i nigdy nie odmawiać Mu modlitwy, On nigdy nam nie odmawia swojej Osoby.:)
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Purnaprajna » 29 lis 2010, 15:16

"Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie." (1 Kor. 10.31)

"Cokolwiek czynisz, spożywasz, składasz w ofierze i dajesz w darze, jak również wszelkie wyrzeczenia, które praktykujesz, powinny być, o synu Kunti, ofiarą dla Mnie." (Bóg w Bhagawad-gicie 9.27)

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 29 lis 2010, 18:13

"Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie." (1 Kor. 10.31)
Radziłabym nie wyrywać z kontekstu.
) Nie chciałbym, bracia, żebyście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy, co prawda, zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze, (2) i wszyscy byli ochrzczeni w [imię] Mojżesza, w obłoku i w morzu; (3) wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy (4) i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a ta skała - to był Chrystus. (5) Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. (6) Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie pożądali złego, tak jak oni pożądali. (7) Nie bądźcie też bałwochwalcami jak niektórzy z nich, według tego, co jest napisane: Zasiadł lud, by jeść i pić, i powstali, by się oddawać rozkoszom. (8) Nie oddawajmy się też rozpuście, jak to czynili niektórzy spośród nich, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące. (9) I nie wystawiajmy Pana na próbę, jak wystawiali Go niektórzy z nich i poginęli od wężów. (10) Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. (11) A wszystko to przydarzyło się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. (12) Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł. (13) Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać. (14) Dlatego też, najmilsi moi, strzeżcie się bałwochwalstwa! (15) Mówię jak do ludzi rozsądnych. Zresztą osądźcie sami to, co mówię: (16) Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? (17) Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. (18) Przypatrzcie się Izraelowi według ciała! Czyż nie są w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych? (19) Lecz po cóż to mówię? Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? (20) Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. (21) Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów. (22) Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości? Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego? (23) Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (24) Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego! (25) Tak więc wszystko, cokolwiek w jatce sprzedają, spożywajcie, niczego nie dociekając - dla spokoju sumienia. (26) Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia. (27) Jeżeli zaprosi was ktoś z niewierzących a wy zgodzicie się przyjść, jedzcie wszystko, co wam podadzą, nie pytając o nic - dla spokoju sumienia. (28) A gdyby ktoś powiedział: To było złożone na ofiarę - nie jedzcie przez wzgląd na tego, który was ostrzegł, i z uwagi na sumienie. (29) Mam na myśli sumienie nie twoje, lecz bliźniego. Bo dlaczego by czyjeś sumienie miało wyrokować o mojej wolności? (30) Jeśli ja coś spożywam dzięki czyniąc, to czemu mam być spotwarzany z powodu tego, za co dzięki czynię? (31) Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie (32) Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, (33) podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem nie szukając własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni.

(1 list do Koryntian 10:1-33, Biblia Tysiąclecia)
Cały tekst odnosi się oto by wszystko dobrze czynić jako, że należymy do Kościoła Chrystusowego. Nieważne gdzie się przebywa, po za tym przestrzega przed poganami. Dlatego chrześcijanie dziękują zawsze Bogu za posiłek który spożywają i proszą o błogosławieństwo dla osób, które ten posiłek przygotowały. I mówi o godnym spożywaniu Eucharystii nie jak poganie.
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Purnaprajna » 29 lis 2010, 18:27

Widzę, że moja próba znalezienia podobieństw zawiodła na całej linii. :)

A tak przy okazji, kto to są poganie? Czy wielbiciele Kryszny też do nich należą?

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Hotori » 29 lis 2010, 20:23

Purnaprajna pisze:Widzę, że moja próba znalezienia podobieństw zawiodła na całej linii. :)

A tak przy okazji, kto to są poganie? Czy wielbiciele Kryszny też do nich należą?
Właśnie podstawowy błąd jaki robią protestanci, wyrywają fragmenty z kontekstu.

Św. Paweł mówił o ówczesnych grekach, rzymian i inny poganach w tamtych czasach. Dzisiaj Kościół stara się pokazywać Miłość Bożą, niż potępiać, choć nie wolno chrześcijanom praktykować innych religii bo łamie drugie przykazanie:
2. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 5 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.

Mogę tylko tu napisać to co mówiła św. Matka Teresa, i Sługa Boży Jan Paweł II.

W wywiadzie z 4 grudnia 1989 roku dla nowojorskiego czasopisma Time (podaję za "Biuletynem Specjalnym" z 16 grudnia):

"- Co Matka sądzi o hinduizmie?

- Kocham wszystkie religie, ale jestem zakochana w swojej własnej.

- Ale powinni oni kochać także Jezusa?

- Oczywiście. Jeśli pragną pokoju, jeśli pragną radości, niech znajdą Jezusa. Jeśli ludzie stają się lepszymi hinduistami, lepszymi muzułmanami, lepszymi buddystami, rośnie tam coś jeszcze. Zbliżają się coraz bardziej i bardziej do Boga. Kiedy się zbliżają, muszą wybierać".

Natomiast Jan Paweł II starannie podkreślił w swoim przemówieniu tożsamość religijną swoją własną i swoich współwyznawców:

"Pragnę wyrazić - mówił wtedy papież - moje uczucia jako brat i przyjaciel, ale także jako ten, który wierzy w Jezusa Chrystusa i w Kościół katolicki, i który jest pierwszym świadkiem wiary w Niego. (...) Wyznaję, że podobnie jak wszyscy chrześcijanie jestem przekonany, iż w Jezusie Chrystusie, Zbawicielu wszystkich, znajduje się prawdziwy pokój, «pokój tym, którzy są daleko i pokój tym, którzy są blisko» (Ef 2,17). (...) To moja wiara sprawiła, że w duchu głębokiej miłości i szacunku zwróciłem się do was, przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich, Wspólnot kościelnych i Religii świata. (...) Forma i treść naszych modlitw są bardzo różne i nie ma mowy o tym, by je sprowadzać do wspólnego mianownika. Ale w tym zróżnicowaniu może odkryliśmy na nowo, że - jeśli chodzi o problem pokoju i jego związek z zaangażowaniem religijnym - jest jednak coś, co nas łączy. (...) Ja zaś pokornie powtarzam to, o czym jestem przekonany: pokój nosi imię Jezusa Chrystusa".
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Bolito » 29 lis 2010, 21:50

No to wróciliśmy do punktu wyjścia.
Purnaprajna pisze:Widzę, że moja próba znalezienia podobieństw zawiodła na całej linii. :)

A tak przy okazji, kto to są poganie? Czy wielbiciele Kryszny też do nich należą?
Z punktu widzenia Hotori, oczywiście, że należą. Przecież czcimy "bożka", składamy mu ofiary, itp. A chrześcijanin może modlić się "do obrazu", bo to nie murti, tylko wizerunek, pozwalający się modlącemu skupić. Nawet, jeżeli ten wizerunek jest przekaźnikiem "mocy bożej" i czyni cuda. A jak wynika z dalszej częsci jej wypowiedzi, mamy tylko 2 możliwości, jeżeli szukamy Boga: dojść do Chrześcijaństwa i się nawrócić, albo - prosto do piekła. Nawet gdy nie jesteśmy wrodzy jedynie słusznej religii, tylko przyjmujemy postawę "w porządku, ale jednak wolę Niebieskiego". Świat chrześcijański jest jak widać zerojedynkowy - nasz Bóg, albo żaden.
Purnaprajna pisze:"Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie." (1 Kor. 10.31)

"Cokolwiek czynisz, spożywasz, składasz w ofierze i dajesz w darze, jak również wszelkie wyrzeczenia, które praktykujesz, powinny być, o synu Kunti, ofiarą dla Mnie." (Bóg w Bhagawad-gicie 9.27)
świetne zestawienie. Trzeba będzie to zapamiętać.

Bardzo meandrujesz, Hotori :
Kiedyś Kryszna Kszetr Prabhu śnił mi się i trafiłam na galerie Nama-hata. Chciałabym by on właśnie był moim guru. A te zdjęcie posiadam osobiście na komputerze. [źródło: http://forum.waisznawa.pl/viewtopic.php?p=12723#p12723 ]. Powodzenia, gdziekolwiek w końcu wylądujesz. W tym, lub następnym życiu.
Nie jedz na czczo (grafitti)

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Hare Kryszna a chrześcijaństwo

Post autor: Waldemar » 30 lis 2010, 04:28

Hotori pisze:
Waldemar pisze:
Hotori pisze: Tu na ziemi jesteśmy tylko pielgrzymami.
Ile zwierząt już zabiliście i zjedliście w trakcie swojej pielgrzymki?

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.154

"Ponieważ byk i krowa są twym ojcem i matką, jak możesz ich zabijać i jeść? Co to za religijna zasada? Co ośmiela cię do popełniania takich grzesznych czynów?"

ZNACZENIE:
... Zgodnie z cywilizacją wedyjską istnieje siedem matek, a krowa jest jedną spośród nich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał mahometanina Kazi: "Jakiej zasady religijnej przestrzegasz, kiedy zabijasz swego ojca i matkę, i zjadasz ich?" W żadnym cywilizowanym społeczeństwie ludzkim nikt nie śmiałby zabić swego ojca i matki w celu spożycia ich. Dlatego Śri Caitanya Mahaprabhu wyzwał system religii mahometańskiej jako ojcobójstwo i matkobójstwo. W religii chrześcijańskiej również główne przykazanie mówi "Nie zabijaj". Niemniej jednak chrześcijanie gwałcą ten przepis. Są ekspertami w zabijaniu i otwieraniu rzeźni. ...

Śri Caitanya-caritamrta Adi-lila 17.166

"Zabójcy krów skazani są na gnicie w piekielnym życiu przez tak wiele tysięcy lat, jak wiele jest włosów na ciele krowy."

Ilu was tak pielgrzymuje?
Wyczuwam jakąś gorycz. Wierz mi znam wielu chrześcijan wege.
Niestety kościół do końca nie wypowiada się na ten temat, ale coś znalazłam normalnego.

Nawet ludy łowieckie czuły się związane ze zwierzętami, na które polowały. Oto opis stosunku do zwierząt u Indian Cree: Ludzi i zwierzęta postrzegają oni "jako odmienne istoty żyjące w harmonii i we wzajemnym szacunku w świecie pełnym duchowych znaczeń. Człowiek zabija zwierzęta nie tylko dlatego, że jest dobrym strzelcem lub zręcznym traperem, ale przede wszystkim dlatego, że zwierzę pozwa1a mu się zabić. Jednakże zwierzę pozwala się zabić tylko wtedy, kiedy traktowane jest z szacunkiem, np. kiedy po zjedzeniu mięsa kości zwierzęcia zostają wrzucone do wody lub ukryte w dziupli drzewa, aby nie mogły się do nich dostać psy. W taki lub inny sposób można sobie zasłużyć na uznanie pana wszelkiej zwierzyny, Wielkiego Łosia czy Wielkiego Królika. Indianie Cree żyją w wielkiej harmonii ze zwierzętami, posługując się «systemem zarządzania», wynikającym z głębokiej więzi duchowej między człowiekiem a światem zwierzęcym"

To tak na początek.
Z drugiej jednak strony, etyka chrześcijańska - jak wiadomo - nie zabrania zabijania zwierząt ani jedzenia ich mięsa. Stwierdzenie to domaga się jednak natychmiast dwóch dopowiedzeń. Po pierwsze, pozwolenie na jedzenie mięsa otrzymał człowiek dopiero po grzechu pierworodnym (Rdz 9,2n). Według porządku, pierwotnie danego przez Stwórcę, zarówno świat zwierzęcy, jak i człowiek miał się żywić rzeczami roślinnymi. Zwierzęta miały się żywić trawami, człowiek owocami drzew i krzewów (Rdz 1,29n). Stworzenie miało na celu mnożenie i doskonalenie życia, a nie jego niszczenie. Zabijanie istot żyjących przez inne istoty żyjące celem pożywania z nich mięsa sprzeciwiało się przeznaczeniu stworzenia w jego stanie pierwotnym, i w ogóle nie zgadzało się z pokojem i harmonią, jaka obejmowała i uszczęśliwiała wszystkie istoty przed upadkiem pierwszych ludzi. Dopiero po upadku grzechowym, a zwłaszcza po potopie, człowiek otrzymuje pozwolenie używania także pokarmów mięsnych obok roślinnych"

Św. Tomasz z Akwinu († 1274) - który, chociaż sam, tak jak wszyscy ówcześni zakonnicy, był wegetarianinem, nigdy jednak wegetarianizmu nie propagował - tak pisze na ten temat: "Przed potopem ludzie spożywali rośliny oraz inne płody ziemi. Natomiast jedzenie mięsa zostało wprowadzone po potopie, jak o tym czytamy w Rdz 9,3. Otóż było tak dlatego, iż życie proste poprzestaje na pożywieniu z płodów ziemi, jemy zaś mięso z szukania rozkoszy oraz ciekawości życia. Ziemia bowiem sama z siebie rodzi rośliny, albo wystarczy niewielki wysiłek, aby urodziła obfitość płodów. Natomiast zwierzęta wymagają uciążliwej hodowli albo trzeba je upolować" (Suma teologiczna, 1-2 q.102 a.6 ad 2). Dzisiejsi propagatorzy wegetarianizmu zwracają uwagę na to, jak wielkie obszary ziemi przeznaczamy dzisiaj na paszę dla zwierząt rzeźnych, podczas gdy ziemia ta mogłaby rodzić pokarm dla ludzi.
Po wtóre, duchowość chrześcijańska zawsze bardzo wysoko ceniła sobie powstrzymywanie się zarówno od jedzenia mięsa, jak od jakiegokolwiek zabijania. Wśród wielkich chrześcijan znajdziemy również takich, którzy zasadę niezabijania starali się realizować w sposób absolutny. Ograniczę się do przykładów, jakie pozostawili po sobie sami tylko święci dominikańscy. Taki św. Marcin de Porres († 1639) - znany jako założyciel pierwszego w świecie schroniska dla bezdomnych zwierząt, jakby mało mu było niezwykłego wręcz zaangażowania w dzieła miłosierdzia wobec ludzi - otrzymał kiedyś od przeora polecenie rozsypania trutki na szczury. Nie mogąc przekonać przeora, że szczury też chciałyby żyć, zmartwiony idzie do szczurów i powiada im tak: "Kochane szczury, napsociłyście w naszym klasztorze i przeor kazał mi podrzucić wam trutki. Dlatego naprawdę idźcie stąd, poszukajcie sobie takiego miejsca, gdzie nie będziecie nikomu przeszkadzały". Szczury podobno usłuchały Marcina i same opuściły teren klasztoru, a zdumiony przeor zwolnił Marcina z obowiązku wykonania polecenia.
W pustelni św. Róży z Limy († 1617) "aż huczało od brzęczenia komarów, a jednak żaden z nich nie napastował Róży, lecz oszczędziły ją, jak gdyby się do tego zobowiązały. Kiedy ktoś tam przychodził, natychmiast cały rój rzucał się do ataku. Raz pewna zakonnica, która ją odwiedziła w pustelni, broniąc się przed natarczywością komarów, zabiła jednego. «Co czynisz, siostro - powiada Róża - moich gości zabijasz?» «Popatrz - mówi tamta - ile mojej krwi wypił ten komar!» Na co Róża: «Przecież nic się nie stało, że odrobinką krwi nakarmiło się to stworzonko! Stwórca tyle razy karmi nas swoją krwią! Ale jeśli na przyszłość zostawisz moje komary w spokoju, przyrzekam ci, że i one będą żyć z tobą w zgodzie». I stało się tak".( Co do owadów, jedna już nie żyjąca siostra zakonna, karmiła u siebie w celi osy, rozpuszczała cukierki na talerzyku z ciepłą wodą otwierała okno i prawie natychmiast zlatywały się osy. W refrektarzu w lato pełno latało os, niby nie dzieliłam się z nimi plackami, miały duży stół szwedzki.)

Otóż przykazanie to, w swoim literalnym brzmieniu, nie obejmowało nawet zabijania na wojnie ani wymierzania kary śmierci - te bowiem akty język hebrajski określa słowami harag i hemit, podczas gdy w piątym przykazaniu użyto słowa rasah, co odpowiada mniej więcej naszemu słowu "zamordować". Przykazanie to wspaniale pogłębił Pan Jezus, ale nie można mieć wątpliwości co do tego, że odnosił je tylko do ludzi: "Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi" (Mt 5,21n).
Na ile, wczytując się w czternasty rozdział Listu do Rzymian, możemy zrekonstruować tamtą sytuację, zapewne owi wegetarianie zaczęli potępiać jedzenie mięsa przez pozostałych chrześcijan i z tego powodu Apostoł ich uznał za słabych w wierze. Żeby więc zażegnać niepokój, jaki owi wegetarianie wprowadzili do wspólnoty, św. Paweł wezwał obie strony do wzajemnej tolerancji, jedzących zaś mięso do ustępstw: "Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi - słaby - jada tylko jarzyny. Ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął. Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? (...) Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy! Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśli człowiek, spożywając ją, dawał przez to zgorszenie. Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi" (Rz 14,2-4.20n).

To prawda, że wegetarianizm chrześcijański uzasadniano często raczej względami ascetycznymi niż ideą szukania przez nas pojednania ze zwierzętami i z całą przyrodą. Komuś skłonnemu do upadków cielesnych - mówi św. Tomasz w Wykładzie Listu do Rzymian (nr 1088) - "należy radzić, by spożywał jarzyny, czyli pokarmy chude i mizerne, które nie wzmacniają wad, oraz aby się powstrzymywał od tych pokarmów, które pobudzają grzeszny popęd".
Cała ta tradycja wegetarianizmu chrześcijańskiego niewątpliwie zasługuje na odnowienie i ożywienie we współczesnym Kościele. W ciągu ostatnich czterech - pięciu pokoleń zaszły bowiem w społeczeństwach chrześcijańskich dwa zjawiska bardzo niepokojące. Po pierwsze, ogólne spożycie mięsa wzrosło wielokrotnie, a stało się to w wyniku zastępowania hodowli zwierząt ich "produkcją" (na negatywne aspekty tej przemiany zwróciłem uwagę na początku tego listu). Po wtóre, praktycznie przestaliśmy pościć, i to nawet w okresie Wielkiego Postu. Może dopiero w naszym pokoleniu dokonuje się jakieś przebudzenie pod tym względem, zwłaszcza za sprawą różnych ruchów charyzmatycznych. Wciąż jednak daleko do tego, żeby przebudzenie to ogarnęło cały Kościół albo przynajmniej całe duchowieństwo.
Zarazem jednak trzeba sobie uprzytomnić, że wegetarianizm bywa wyrazem i nośnikiem idei, nie dających się pogodzić z wiarą chrześcijańską. Często na przykład bywał motywowany wiarą w reinkarnację. Tak argumentuje już Owidiusz w słynnym fragmencie piętnastej księgi Przemian, w którym nawołuje do radykalnego zaprzestania uboju zwierząt i spożywania mięsa. Pisarzy chrześcijańskich zachęcało to niekiedy do zgryźliwych uwag, że niejeden poganin "musi się od potraw mięsnych wstrzymać, żeby przypadkiem w pieczeni wołowej nie zjeść jakiegoś swego pradziada" (Tertulian, Apologetyk 48; dzieło napisane pod koniec II wieku). Z kolei św. Augustyn († 430) z ironią zapytywał tych, którzy powodowani wiarą w wędrówkę dusz powstrzymują się od jedzenia mięsa, dlaczego nie modlą się za dusze zwierząt, aby nie musiały już błąkać się po następnych ciałach (Przeciw Faustowi 16,6).

Tę odpowiedź znalazłam na tej stronie: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/ja ... ze/034.php
A pytanie do Ojca było takie: Człowiek zabija zwierzęta bez żadnych skrupułów, zadaje im też wiele cierpień. Twierdzi, że przyroda dana mu jest przez Boga do używania w sensie takim, jak się używa rzeczy martwych. Takie twierdzenia są dla mnie po prostu nielogiczne. Jeżeli Bóg jest miłością, nie może być obojętny na cierpienia żywych istot. Nie może być Jego wolą bezduszna eksploatacja czujących i cierpiących stworzeń przez człowieka. Mówił przecież, że im kto mniejszy, tym bardziej jest pod opieką, że trzeba będzie zdać sprawę z traktowania małych i słabych, i potrzebujących. Doszłam do wniosku, że nie powinnam już więcej jeść mięsa. Zastanawiam się nad tym, czy przykazanie "Nie zabijaj" nie rozciąga się również na zwierzęta.

Ja bym nie potrafiła tak dobrze o tym napisać. :)
Śri Caitanya-Caritamrta Adi-lila 12.10:

Polecenie mistrza duchowego jest czynną zasadą w życiu duchowym. Każdy, kto nie jest posłuszny poleceniu mistrza duchowego, staje się bezużyteczny.

Jednym z poleceń Jezusa Chrystusa jest:

5. Nie zabijaj.

Śri Caitanya-Caritamrta Adi-lila 12.12:

Początkowo ryż zmieszany jest ze słomą i należy przewiać go, aby oddzielić go od słomy.

ODPOWIEDZ