Trucizna rozpylana na ludzi z nieba.

Cały tzw. postęp wiedzy empirycznej. "Politycy są wyzbyci współczucia i zrozumienia. Nie biorą pod uwagę tego, że ciężko zarobione pieniądze pochodzą od ludzi i trwonią je na wystrzeliwanie wielkich rakiet na inne planety. Obiecują jedynie, że przywiozą więcej kurzu. Najpierw mogą zdobyć tylko garść kurzu, a następnie obiecują przywieźć całe tony kurzu. Jaki to wszystko ma sens?" Śrila Prabhupad - Prawda i Piękno
Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 22 gru 2009, 05:49

Agasti pisze:Asystuj, kiedy poproszą.
Być może kiedyś, w dalekiej przyszłości, kiedy się poznamy, to poproszę Cię, abyś stał się moim mentorem. Na razie, po Twoich "występach" w innym wątku, niestety zmuszasz mnie Prabhu, abym darzył Cię szacunkiem jedynie z odległego dystansu. Jak to powiedział bohater pewnego filmu krótkometrażowego, "nie ta rasa Prabhu". Oczywiście, to zawsze może się zmienić. :)
Agasti pisze:Kiedy argumentujesz w wymiarze świata idei, wszystko dotyczy jedynie jnany. Jeśli rozmawiamy o emocjach, faktycznym przeżywaniu, to wtedy mówimy o vijnanie.
Nareszcie fragment, który zainspirował mnie do rozważań, za co Ci dziękuję. :)

"Świat idei", który wydaje się, że tak drażni Cię w moim pisarskim wykonaniu, zwie się sambanda-jnaną, czyli realnym związkiem pomiędzy Bhagavanem, jivą i materią. Przeżywanie to abhideya, czyli emocje wynikające z właściwego przyswojenia sobie tożsamości sambandhy i zgodnego z nią działania. Odnoszenie się do abhideyi bez twardym podstaw i zrozumienia kszetry sambhandy, a następnie przyjęcia za swoje jej hierarchii wartości, przyniesie jedynie podrzędną materialną rasę, która nigdy nie doprowadzi do ostatecznej prayojany. Potocznie zwie się to sentymentalizmem.

Stanowi to, opartą na zmysłach i przedmiotach zmysłów parthiva-rasę, czego rezultatem jest bardzo niska jakość wymiaru emocjonalnego, gdyż zbudowanego jedynie na umysłowej fundacji przyjmowania i odrzucania, co dobrze ilustrują forumowe nieporozumienia i kłótnie. Wyższa jakość emocji to svargiya-rasa, która powstaje w procesie wykonywania obowiązków dharmicznych, wraz z obecnością korzystnych cech charakteru. O vaikuntha-rasie nie wspominam, gdyż jest ona obecnie poza zasięgiem większości z nas, aczkolwiek jest ostatecznym życiowym celem.

W sferze sambandhy można dyskutować sambandhę, abhideyę i prayojanę. Wszystkie z nich są jnaną. Dlatego mówiąc o abhideyi np. na forum lub dając wykład, jesteśmy nadal w sferze sambandha-jnany. Tego nie da się uniknąć. Bhakti-rasamrita-sindhu, pomimo, że jest abhideya-śastrą, to nadal, technicznie jest wiedzą sambandhy, tylko że opisującą abhideya-jnanę. Dlatego odnosząc się i dyskutując nasze emocje powstałe w abhideyi, nadal czynimy to, używając w tym celu sambandha-jnany.

Poza tym w sferze sambadhy są dwa wpływy czy podziały, jest to sambandha Sankarszany i sambandha Pradhyumny. Pierwszy stanowi naszą tożsamość (ego) i pole działania, a drugi, nasze zainteresowanie, entuzjazm i kontemplację nad efektami manipulacji kszetry Sankarszana. Vijnana pojawia się wtedy, kiedy zaczynamy to rozumieć i stopniowo wdrażać w życie.

Interesującym szczegółem jest to, że to "wprowadzanie w życie", może być także wyrażone poprzez komunikację jnany, w procesie wykonywania swoich przepisanych obowiązków w służbie oddania. Innymi słowy, vijnana przychodzi poprzez dyskutowanie jnany, tak jak to się dzieje, w przypadku wykonywania obowiązków nauczyciela, czy nauczającego. Jest to seva i część sadhany, a jak wiemy praktyczna służba oddania przynosi realizację.

W tym sensie, abhideyę możemy podzielić na dwie części. Możemy działać z obowiązku w aspekcie jnany (manana), a kiedy te czynności staną się dla nas naturalne (nidhidhyasana) i sami chcemy angażować w nie nasze ciało, umysł i słowa , to jest to aspekt vijnany. Dlatego odbieranie innym przywileju pełnienia służby oddania w formie transmisji jnany, jeżeli jest to zgodne z ich charakterem i pragnieniami, przynosi efekt przeciwny do zamierzonego - brak vijnany, czyli dokładnie to, co zarzuca się tej osobie: "Człowieku, przestań pisać teoretycznie na temat filozofii, bo nie masz żadnej realizacji!". Jest to poważne nieporozumienie.

Bez sambandha-jnany, nasz entuzjazm i zainteresowania będą jedynie skierowane na abhideyę i prayojanę sfery materialnej kszetry, co przejawia się w formie np. obsesji na temat teorii spiskowych i smaku do "zillionów" innych, mało istotnych z punktu widzenia celowości ludzkiego życia tematów, zwanych pradżalpą, w duchowym kontekście wedyjskiej vastu-trayi, która jak mówi Pan Caitanya Mahaprabhu, stanowi "trzy bogactwa ludzkiego życia".

Vastu-traya, czyli sambandha, abhideya i prayojana, są niezwykle praktyczne w życiu, gdyż na nich zasadza się zasada wszelkiego wysiłku i działania. Wyrzucając za okno jnanę, jednocześnie wyrzucamy praktyczność naszego wysiłku, gdyż nie przyniesie on, ani upragnionego rezultatu, ani też nie dostarczy wysokiej klasy przeżyć, doświadczeń i uczuć.

Zgodnie z pancanga-nyayą, istnieją dwa rodzaje prezentacji vastu-trayi. Jedna ma nastawienie przemawiające i przekonywujące wątpiący umysł, a druga trafia prosto do inteligencji, przekonanych już do prayojany osób. Pomimo, że obie formy są podobne, ich wpływ na słuchacza jej zupełnie różny. Dlatego ktoś obcujący z jedną z tych form, może czuć się rozczarowany brakiem satysfakcji w odbiorze i zrozumieniu tematu. Na to już nic nie można poradzić, ponieważ dostęp do internetu mają miliony ludzi, i nie jest możliwe trafienie do serca czy inteligencji każdej z tych osób. Jednak powinniśmy uznać już za sukces, jeżeli nawet jedna osoba wykazuje tym jakieś zainteresowanie, a ostatecznie, że największą korzyść odnosimy my sami, gdyż angażujemy nasze psychiczne funkcje antahkarany w służbę oddania dla guru i Kryszny.

Aczkolwiek temat jest znacznie głębszy, i można by o nim pisać bez końca, na tym zakończę, mając nadzieję, że nie uraziłem Twoich uczuć poprzez zbytnie wykorzystywanie sanskryckiej terminologii, którą i tak z pewnością znasz lepiej niż ja. Nie obiecuję też, że będę odpowiadał na Twoje dalsze posty. To w dużej mierze będzie zależało od Twojego nastroju, kompatybilności naszej rasy, a także od tematycznej inspiracji i kąta vicary. Na ogół, będę ignorował posty analizujące mój charakter, pisane przez osoby, których nigdy w życiu nie spotkałem, lub raz, 20 lat temu przy prasadam. Mam czyste sumienie i nie odczuwam potrzeby publicznej samoobrony przed osobistymi atakami nieznanych mi osób, próbujących narzucić mi ich własne wyobrażenia na temat moich motywacji i postępowania. No chyba, że będę w dobrym humorze i znowu najdzie mnie ochota, aby nakręcić kilka filmów krótkometrażowych. :D

Chciałbym jeszcze tylko dodać, że jeżeli drażni Cię moja osobowość lub mój styl pisania, to uprzejmie sugeruję, abyś oszczędził sobie tortury czytania tego co piszę. Nie piszę dla wszystkich, ale dla tych, których moje pisanie inspiruje, a z listów które dostaję wynika, że takich osób jest sporo. Jeżeli jesteś w stanie, to proszę też, abyś nie brał mojej pewności siebie za oznaką poczucia wyższości. To dwie różne rzeczy. Ratlerek ujada, kiedy jest pewien, że stoi za nim potężny pan, a w tym przypadku potęga duchowego nauczyciela i mądrość śastr. :)

Życzę Ci Prabhu samych przyjemnych doznań w praktyce służbie oddania. Hare Kryszna!. :)

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Post autor: Mathura » 22 gru 2009, 11:21

Purnaprajna pisze: Na ogół, będę ignorował posty analizujące mój charakter, pisane przez osoby, których nigdy w życiu nie spotkałem, lub raz, 20 lat temu przy prasadam. Mam czyste sumienie i nie odczuwam potrzeby publicznej samoobrony przed osobistymi atakami nieznanych mi osób, próbujących narzucić mi ich własne wyobrażenia na temat moich motywacji i postępowania. No chyba, że będę w dobrym humorze i znowu najdzie mnie ochota, aby nakręcić kilka filmów krótkometrażowych. :D
Wypadało by jeszcze dodać, że sam również nie będę atakował publicznie innych osób, których nie znam i na oczy nie widziałem. A nawet gdybym je znał to tez tego czynić nie będę, gdyż nie przystoi to osobie na moim poziomie świadomości. Nie będę wplatał w swoje wypowiedzi dwuznacznych aluzyjek, sugestii i kąśliwych drwinek, których celem jest ukazanie mojej wielkości a ich mizerności. Nie będę też brał udziału w prajalpie, którą przecież tak gardzę. Nikt przecież nie zmusza mnie do wypowiadania się w wątkach, które mnie nie interesują. Wszak jest całe mnóstwo innych.

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 22 gru 2009, 13:01

Purnaprajna pisze:
Agasti pisze:Asystuj, kiedy poproszą.
Być może kiedyś, w dalekiej przyszłości, kiedy się poznamy, to poproszę Cię, abyś stał się moim mentorem. Na razie, po Twoich "występach" w innym wątku, niestety zmuszasz mnie Prabhu, abym darzył Cię szacunkiem jedynie z odległego dystansu.
Och, obraziłeś się, osądziłeś, zhierarchizowałeś nas i usawiłeś nasza relację.

Tylko dlatego, że w tamtym tekście ustawiłem lustro?

Przecież bhaktowie sobie piszą, co uważają za interesujące, co odkrywają i jak to odbierają, a właśnie ty wytaczasz na nich doktrynalną krucjatę. Kiedy się bronią, zaatakowani, wyśmiewasz się z nich, robisz docinki wątpliwym według ciebie mocom ich umysłów, poddajesz ich filozoficznemu ostracyzmowi, impersonalizujesz. Ty jesteś agresorem.

I w tym świetle mógłbym odczytywać całą resztę twojego listu.
Purnaprajna pisze:
Agasti pisze:Kiedy argumentujesz w wymiarze świata idei, wszystko dotyczy jedynie jnany. Jeśli rozmawiamy o emocjach, faktycznym przeżywaniu, to wtedy mówimy o vijnanie.
Nareszcie fragment, który zainspirował mnie do rozważań, za co Ci dziękuję. :)


Purna, nigdy nie wątpiłem w twoją filozoficzną biegłość i nie podważałem wartości jnany jako takiej. Ale twoja doktrynalność jest przytłaczająca.

W tym świecie jest wiele nazw, także w obrębie doktryn filozoficznych i teologicznych. Ale są to tylko nazwy w "świecie nazw", jeśli pozostają znane jedynie w obrębie intelektu.

Sambandha (dostrzeganie swojego związku z Absolutem) nie zaczyna się od rozmów i wykładów na ten temat. Intelekt to tylko pulpit, na którym można ustawiać mapę terytorium. Możesz tam narysować wiele kresek symbolizujących drogi, zatknąć chorągiewki z nazwami kolejnych skrzyżowań, wzniesień i dolin, ale to zawsze tylko mapa.

Kto kieruje się przede wszystkim taką percepcją, pozostaje w obrębie wiary, która jest mentalna, nawykowa i zarządzana rytuałem -- brak w niej duchowego doświadczenia. Taka wiara nie wzrasta w obrębie doświadczenia wewnętrznego.

Sambandha rozpoczyna się wtedy, gdy wyłączasz umysł, słowa tracą sens, a otwiera się pole percepcji, które porywa twoją duszę i zamyka twoje usta nawet, gdybyś miał właściwe słowa. Wtedy wiesz, bo widzisz, bo nie ma takiej siły, która mogłaby temu zaprzeczyć, a nie dlatego, że oglądasz, albo nauczyłeś się na pamięć, narysowaną przez kogoś mapę. Nie ma potrzeby nikomu niczego udowadniać, bo to niemożliwe.

Purnaprajna pisze:Jeżeli jesteś w stanie, to proszę też, abyś nie brał mojej pewności siebie za oznaką poczucia wyższości. To dwie różne rzeczy. Ratlerek ujada, kiedy jest pewien, że stoi za nim potężny pan, a w tym przypadku potęga duchowego nauczyciela i mądrość śastr. :)
Napiszę tu znaną mi historię o ratlerkach.

Ratlerki to takie pieski o największym możliwym ego, ale jednocześnie takim, za którym stoi tylko smycz, bo z wielkim deficytem. Często ujadają nawet wtedy, gdy jest to uciążliwe dla gości właściciela, a on musi za nie ciągle przepraszać. Kiedy ktoś straci cierpliwość i szczeknie na ratlerki, to te podkulają ogon, udają pokorniutkie, i się tłumaczą, że to wszystko ze względu na smycz. Rozwijają i głoszą spiskową teorię smyczy i właściciela, jako sprawców głośnego szczekania.

Przychodzi jednak taki dzień, w którym właściciel dochodzi do wniosku, że już wystarczy tych egzoterycznych studiów nad relacją ratlerka z właścicielem, bo to prowadzi tylko do doktrynalnego obszczekiwania gości i sąsiadów. Niepostrzeżenie dla ratlerka, właściciel wypuszcza smycz z dłoni i znika z życia ratlerka (przynajmniej ratlerek tak to zaczyna widzieć, kiedy kogoś spróbuje tradycyjnie obszczekać, asekuracyjnie oglądając się nerwowo za siebie).

I kiedy to się już stanie, ratlerek zaczyna widzieć, że nie tylko smycz nie łączy go z tym, co wydawało się być dla niego źródłem siły i uprawnienia do obszczekiwania innych, ale na dodatek ma się teraz uporać ze skutkami szczekania. Już sam, na własną odpowiedzialność.

I wtedy zaczyna się ezoteryczna droga ratlerka w badaniach nad jego związkiem z właścicielem. Nie ma już widocznie umocowanej smyczy i poczucia bezpieczeństwa. A w nocy zaczynają wychodzić demony -- realne lub wyobrażone cienie wszystkich obszczekanych. I nie ma już do kogo asekuracyjnie się odwrócić, a intelektualno-doktrynalna smycz nie ma już wartości, bo nikt nie trzyma jej w ręku.

Ratlerek zaczyna iść drogą sam, a mija nie tylko ciemne zarośla i zakątki, z których wydają się wyłazić demony, ale na dodatek w każdym mijanym domostwie znajdzie się inny ratlerek, który obszczeka przybłędę mocą swojego właściciela i na jego rachunek.

Spokorniały ratlerek chciałby powiedzieć, "ja też tak szczekałem", ale one i tak nie chcą go słuchać. Są dumne ze swojego głośnego szczekliwego jazgotu, a jego samotną wędrówkę widzą jako rezultat niełaski właściciela i z taką czarną owcą nie chcą mieć nic do czynienia -- najwyżej dla zachowania dobrego image, powiedzą, że mogą się skłonić jedynie z daleka, co jest zgodne przecież z doktrynalnie postrzeganą etykietą, ku aplauzowi innych ratlerków dbających o swój image.

Ciemna noc duszy ratlerka zaczyna się od części aktywnej, w której demony pojawiają się zewsząd, a ratlerek pomny swojej aktywnej roli obszczekującego stara się je odstraszyć jeszcze głośniejszym szczekiem -- chce z nimi walczyć, aż do zachrypnięcia. Kiedy traci głos a ciągnięta za nim smycz się urywa, zaczyna się pasywna część nocy duszy ratlerka.

W tej fazie, po odsunięciu od siebie zależności od smyczy i wzięciu odpowiedzialności za swoje własne wybory, w tym rezygnacji z oczekiwania, że Absolut będzie źródłem siły za smyczą, dla ratlerka otwiera się zupełnie inny rodzaj percepcji Absolutu i jego z Nim związku, który jest bardzo indywidualny.

Ratlerek nabiera własnych mięśni, a wewnętrzne poczucie odpowiedzialności w podjętych wyborach (sarva-dharman parityajya) czyni go bardziej spokojnym przedstawicielem psiej rasy, który odnosi się z większym zrozumieniem do innych ratlerków, ale także tych, które właśnie wstąpiły na drogę aktywnej części nocy duszy ratlerka.

Purnaprajna pisze:Na ogół, będę ignorował posty analizujące mój charakter, pisane przez osoby, których nigdy w życiu nie spotkałem, lub raz, 20 lat temu przy prasadam. Mam czyste sumienie i nie odczuwam potrzeby publicznej samoobrony przed osobistymi atakami nieznanych mi osób, próbujących narzucić mi ich własne wyobrażenia na temat moich motywacji i postępowania.
Bardzo podoba się mi taka twoja postawa, tylko po co czynisz to samo wobec innych, czyli bawisz się w ich psychologa i inkwizytora? Moje teksty do ciebie są tylko lustrem, ale biorę odpowiedzialność za ich krzywiznę.
Purnaprajna pisze: Chciałbym jeszcze tylko dodać, że jeżeli drażni Cię moja osobowość lub mój styl pisania, to uprzejmie sugeruję, abyś oszczędził sobie tortury czytania tego co piszę. Nie piszę dla wszystkich, ale dla tych, których moje pisanie inspiruje, a z listów które dostaję wynika, że takich osób jest sporo.
Purna, twoja osobowość mnie nie drażni. Widzę tylko, że drażnią cię teksty pisane przez inne osoby, których wolną ekspresję starasz się cenzurować poprzez próbę wpłynięcia na ich poczucie własnej wartości, lub manipulację ich wizerunkiem społecznym. Ciąży ci to.

Nie przyszło mi do głowy, że piszesz swoje teksty polemiczne jedynie dla poklasku otrzymywanego od osób gloryfikujących cię w poczcie prywatnej, zamiast dla autentycznego dialogu z faktycznymi rozmówcami na forum. Taka sugestia z twojej strony wprawia mnie w głębokie zakłopotanie.
Purnaprajna pisze: Życzę Ci Prabhu samych przyjemnych doznań w praktyce służbie oddania. Hare Kryszna!. :)
Dziękuję Ci bardzo i odwzajemniam. Twoja rozprawka o triadzie była bardzo interesująca i sprawiła mi dużą przyjemność.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 23 gru 2009, 10:51

Agasti pisze:Tylko dlatego, że w tamtym tekście ustawiłem lustro?
Agasti pisze:Moje teksty do ciebie są tylko lustrem, ale biorę odpowiedzialność za ich krzywiznę.
Agasti pisze:Ustawiamy to lustro!
Za lustra dziękuję, już mam. Człowieku, przestań mi wreszcie znosić do domu zupełnie niepotrzebne graty i meble! :lol:
Agasti pisze:Sambandha (dostrzeganie swojego związku z Absolutem) nie zaczyna się od rozmów i wykładów na ten temat. [...]

Sambandha rozpoczyna się wtedy, gdy wyłączasz umysł, słowa tracą sens, a otwiera się pole percepcji, które porywa twoją duszę i zamyka twoje usta nawet, gdybyś miał właściwe słowa. Wtedy wiesz, bo widzisz, bo nie ma takiej siły, która mogłaby temu zaprzeczyć, a nie dlatego, że oglądasz, albo nauczyłeś się na pamięć, narysowaną przez kogoś mapę. Nie ma potrzeby nikomu niczego udowadniać, bo to niemożliwe.
Aczkolwiek nigdy nie przepadałem za poezją, to doceniam jednak wysoką wartość artystyczną tego co napisałeś, nawet gdy ma to, niewiele wspólnego ze zrozumieniem Wajsznawa Wedanty, czy też wedyjskiej psychologii. :)

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 23 gru 2009, 23:29

Purnaprajna pisze:
Agasti pisze:Tylko dlatego, że w tamtym tekście ustawiłem lustro?
Agasti pisze:Moje teksty do ciebie są tylko lustrem, ale biorę odpowiedzialność za ich krzywiznę.
Agasti pisze:Ustawiamy to lustro!
Za lustra dziękuję, już mam. Człowieku, przestań mi wreszcie znosić do domu zupełnie niepotrzebne graty i meble! :lol:
Purna, kup sobie brzytwę Ockhama. Nie mnóż bytów, bo lustro było tylko jedno i się przejąłeś obrazem, jaki w nim zobaczyłeś.

Purnaprajna pisze:
Agasti pisze:Sambandha (dostrzeganie swojego związku z Absolutem) nie zaczyna się od rozmów i wykładów na ten temat. [...]

Sambandha rozpoczyna się wtedy, gdy wyłączasz umysł, słowa tracą sens, a otwiera się pole percepcji, które porywa twoją duszę i zamyka twoje usta nawet, gdybyś miał właściwe słowa. Wtedy wiesz, bo widzisz, bo nie ma takiej siły, która mogłaby temu zaprzeczyć, a nie dlatego, że oglądasz, albo nauczyłeś się na pamięć, narysowaną przez kogoś mapę. Nie ma potrzeby nikomu niczego udowadniać, bo to niemożliwe.
Aczkolwiek nigdy nie przepadałem za poezją, to doceniam jednak wysoką wartość artystyczną tego co napisałeś, nawet gdy ma to, niewiele wspólnego ze zrozumieniem Wajsznawa Wedanty, czy też wedyjskiej psychologii. :)

"Wiedza ta jest królową edukacji, sekretem sekretów, wiedzą najczystszą i doskonałością religii, albowiem umożliwia nam bezpośrednie postrzeganie jaźni poprzez realizację. Jest ona nieprzemijająca, a spełnianie jej jest radością."

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 24 gru 2009, 12:45

Purnaprajna pisze:
Za lustra dziękuję, już mam. Człowieku, przestań mi wreszcie znosić do domu zupełnie niepotrzebne graty i meble! :lol:
OGŁOSZENIE!

Post zamieszczony wcześniej w sąsiednim wątku, który został wniesiony do domu Purnaprajni jako krzywe lustro w celu przejrzenia się, został na wniosek gospodarza domostwa wyniesiony jako zagracający.

Miejsce, do którego został usunięty nie jest bliżej znane. Być może jest to tajemnicą zlecającego wyniesienie.

Odnosimy się ze empatycznym zrozumieniem do tego żądania, ze względu na uciążliwości wynikające ze zbyt wielkiej ilości luster w domu.

http://www.youtube.com/watch?v=2blm7XBunP4
http://www.youtube.com/watch?v=AMt0nQ4mVCI
http://www.youtube.com/watch?v=FpjyCE-R4Y4


Man In The Mirror

http://www.youtube.com/watch?v=l9lq8oaK5Mw


Killer Miniature Pincher (ratlerek)

http://www.youtube.com/watch?v=IqxGV8a1 ... re=related


What You Need To Know About Minature Pinschers

http://www.youtube.com/watch?v=AZE00GQTZks&feature=fvw



No, i w końcu wszyscy jesteśmy dla siebie lustrami... Wystarczy to tylko dostrzec...


Human Mirror

http://www.youtube.com/watch?v=9MBBr-a2KnM

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 24 gru 2009, 13:27

Niemal niewidoczne ratlerki są bardzo sympatyczne...

http://www.youtube.com/profile?user=Imp ... 9iq9gdeIE4

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Purnaprajna » 24 gru 2009, 18:58

Agasti pisze:Purna, kup sobie brzytwę Ockhama. Nie mnóż bytów, bo lustro było tylko jedno i się przejąłeś obrazem, jaki w nim zobaczyłeś.
Poczuciem humoru chłopie, to Ty stanowczo nie grzeszysz. :lol: Oby lustra i ratlerki nie przerodziły się tylko w niezdrową obsesję! :)
Agasti pisze:"Wiedza ta jest królową edukacji, sekretem sekretów, wiedzą najczystszą i doskonałością religii, albowiem umożliwia nam bezpośrednie postrzeganie jaźni poprzez realizację. Jest ona nieprzemijająca, a spełnianie jej jest radością."
Bardzo ucieszyłem się widząc, że cytujesz pisma. Stanowczo, powinieneś robić to częściej w swoich wypowiedziach na tym forum. :)

W powyższym wersecie, akurat nie chodzi o rozpatrywaną przez nas kwestię. "Pratyaksa", którą Śrila Prabhupada tłumaczy jako "bezpośrednie postrzeganie jaźni poprzez realizację" lub "przez bezpośrednie doświadczenie" odnosi się do aspektu abhideyi, co Śrila Prabhupada potwierdza w znaczeniu mówiąc: "A ta królowa wszelkiej wiedzy tajemnej kończy się służbą oddania.", lub jak to mówi, w swoim komentarzu do tego wersetu, Śrila Baladeva Vidyabuszana: "Ta sekretna wiedza przyjmuje formę bhakti", gdzie przedmiotem zrozumienia (avagamam) jest Kryszna, poprzez bezpośrednią Jego percepcję (pratyaksza), jaką jest np. słuchanie. Śrila Viśvanatha Cakravarti Thakura w swoim tłumaczeniu nawet nie używa słowa wiedza (vidya) tylko bhakti, w sensie procesu wielbienia, czyli abhideyi. Tak więc, ta wiedza, raja-vidya, to bhakti, czyli doświadczenie smaku abhideyi, kulminujące w potrzebie prajoyany.

Wracając jednak do sambandhy, to nie zaczyna się ona od "bezpośredniego postrzegania jaźni". Ani tym bardziej od "wyłączania umysłu", "zatracania sensu słów" czy "zamykania ust", co pachnie New Age-owskimi koncepcjami otoczonymi powiewem impersonalizmu, a w Twoim przypadku, nie zdziwiłbym się, gdyby także latami studiów zachodnich intelektualnych liberałów, wraz z ich spekulatywnymi metodami zdobywania wiedzy.

Sambandha rozpoczyna się od edukacji uwarunkowanej duszy, a to oznacza upaniszadowe śravanam, mananam i nidhidyasanam. Jest to wspólne dla wszystkich sad-darszanów, gdyż wszystkie są filozofiami astika, czyli akceptującymi autorytet Wed.

Konkretnie, Kryszna poleca w Bhagavad-gicie 4.34:

"Spróbuj poznać prawdę przez zbliżenie się do mistrza duchowego. Zadawaj mu pokorne pytania i służ mu z oddaniem. Samozrealizowana dusza może udzielić ci wiedzy, gdyż ona ujrzała prawdę."

Najpierw jest więc pranipata, czyli inaczej, zaakceptowanie wyższości autorytetu wedyjskiego i pokorne zbliżenie się do niego. Potem jest paripraśna, gdzie poprzez "otwieranie ust", a nie ich zamykanie, jak to sugerujesz, dociekamy, za pomocą mających sens pytań, na temat Prawdy Absolutnej, a nie jak sugerujesz, "zatracania sensu słów". Następnie, jako że to słowa inspirują do działania, a nie cisza zbiornika izolacyjnego do deprywacji sensorycznej, za nimi podąża seva, która daje inspirację do dalszych dociekań i ponownego otrzymywania odpowiedzi w formie instrukcji, jak wykonywać służbę oddania, wychodzących z ust guru, a nie z jego uszu i nosa, w postaci pary wodnej, ciekawe tylko, czy z charakterystycznym pogwizdem lokomotywy.

Nie ma tam żadnej poetyckiej ezoteryki i mało użytecznych abstrakcji, które obficie okraszają Twój tekst. Jest to ujęte praktycznie, prosto, i do rzeczy.

Tak więc, w przeciwieństwie do tego co twierdzisz, sambandha jak najbardziej zaczyna się od "rozmów i wykładów", gdzie tajemnicę mocy śabda-brahmy stanowi purvesam, czyli potęga starożytnej tradycji mistrzów duchowych, pochodzącej od samego Śri Kryszny, która daje nam dostęp do para-vidyi i jej stopniowej realizacji, objawiającej się w angażowaniu się w służbę oddania (abhideya). Ostatecznie, cała praktyka sadhana-bhakti oparta jest na podążaniu za werbalnymi instrukcjami, gdyż śabda-brahma jest nadrzędną pramana.

Oczywiście, proces ten, nie jest oparty na materialnych słowach, ale na tych transcendentnych, przesyconych potencją cit-śakti, które wypowiada sam Najwyższy Pan lub osoby przez Niego upoważnione i których to słowa tworzą całość literatury wedyjskiej. Literatury, której wagę podważa się "zamykając usta" guru i "wyłączając swój umysł" kiedy udziela on nam instrukcji, których i tak, mając zakneblowane usta, mógłby chyba jedynie udzielić, starając się "klaskać jedną ręką". Na marginesie mówiąc, zgodnie z psychologią wedyjską, wyłączenie umysłu nie jest możliwe, a więc wszelkie próby dokonania tego wyczynu i zapisania się w księdze Guinnessa, są jedynie stratą czasu. :)

Słowa są niezwykle ważnym elementem w transmisji zarówno duchowej, jak i materialnej rasy. Dlatego Bhagavatam poleca dziewięć procesów, które rozwijają nasz związek z Kryszną, w których śravanam i kiratanam stanowią podstawę.

Zarówno śravanam (słuchanie), jak też i kirtanam (intonowanie), opierają się na dźwiękowej wibracji (śabda) przy użyciu słów, a nie ciszy, czy mentalnych "ekstaz" parthiva-rasy, którą dekorują się zwolennicy New Age czy sahadżijowie. Dodatkowo, Srila Bhaktisiddhanta Sarasvati Goswami wyjaśnia, że należy pamięciowo przyswoić sobie treści śravanam, dotyczące, cech, form, rozrywek i towarzyszy Pana, co z kolei umożliwia kirtanam, a co znowu stoi w sprzeczności z Twoją wizją braku przydatności pamięci (smaranam) w procesie zbliżania się do Kryszny, vide "pamięć narysowanej przez kogoś mapy".

Skoro już i tak przybiłeś mi na czole pieczątkę inkwizytora, to wydaje mi się, że mam prawo, już bez obaw reperkusji z Twojej strony, powiedzieć Ci, że głosisz tu poważne herezje Mr. Agasti! :lol: ;) Nie chcę Ci prawić morałów, poprzez publiczne "ustawianie luster", ale już od dawna chciałem wyrazić mój żal, widząc osobę o tak nieprzeciętnej inteligencji, erudycji, sprawności logicznej i zdolnościach analitycznych, którą Prabhu niewątpliwie jesteś, a która w imię wolności ekspresji oraz "wyższej samoświadomości" jest korumpowana poprzez system wartości pospolitego intelektualizmu i staje się jej dobrowolnym niewolnikiem, nie będąc przy tym świadoma, jak bardzo oddala ją to od transcendentalnej hierarchii wartości prezentowanej przez Wajsznawizm.

Dlatego jeszcze raz chciałbym wyrazić moje głębokie uznanie i wdzięczność dla Ciebie za to, że starasz się w tej chwili formułować swoje opinie w oparciu o wieczne prawdy pism objawionych, które dla każdego z nas są mapą, bez której bylibyśmy zagubieni w dżungli obiektów zmysłowych oraz umysłowych przypuszczeń i teorii. Hare Kryszna! :D

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 25 gru 2009, 11:52

Purnaprajna, tyle słów a zupełnie rozminąłeś się z istotą tego, co starałem się przekazać. Jakbyś odtwarzał jakąś dawno nagraną płytę z wystudiowanym skryptem.

Wszystko, co starałem się powiedzieć, to że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy doświadczeniem a opisem werbalnym doświadczenia. Przeżywać uczucia, a opowiadać o nich, to dwie zupełnie inne rzeczy. A przede wszystkim samo doświadczenie uczuć, ale także np. mistycznego wglądu czy oglądu, a opis takiego doświadczenia, to dwie zupełnie inne rzeczy.

Umysł i opisy werbalne nie są potrzebne do przeżycia bezpośredniego doświadczenia przez duszę. Arjunie nie był potrzebny umysł i słowa by przeżyć swoje doświadczenie.

Nawet jeśli jakiś wielbciel, który miał mistyczne doświadczenie, na przykład Arjuna oglądający Formę Kosmiczną a później Śyamasundara, komunikujący swoje uczucia słowami w postaci modlitw pochwalnych z Bhagavad-gity, opisze swoje doświadczenie, to żaden czytelnik czy słuchacz nie będzie miał tego samego przeżycia, co autor wypowiedzi. Nawet jeśli to będzie najczystszy wielbiciel, to i tak jego odbiór będzie inny, bo jest inną osobą, mającą inny związek i rasę z Kryszną. I dlatego te same słowa będą miały inne znaczenie dla nich obu, mniej czy bardziej odmienne - nawet na płaszczyźnie duchowej.

Przeżycie jest aktem absolutnie indywidualnym, nie dającym się zamknąć w żadnych ramach doktrynalnych statystyk bez szkody dla jego kształtu. To taka ezoteryczna zasada Heisenberga! Taka jest różnica pomiędzy domeną egzoteryczną i ezoteryczną duchowości.

Wiedza wielbiciela, który zobaczył, przeżył, doświadczył "oczami" (zmysłami) duszy siebie i Najwyższego Pana, o związku między nimi, ma zupełnie inną naturę niż "wiedza" innego wielbiciela o jego związku z Kryszną jaką posiadł jedynie przez werbalny przekaz od innych wielbicieli, jeśli jednocześnie nie idzie za tym duchowe doświadczenie, czyli ogląd przeżywany przez duszę.

Dlatego wiedza o związku wynikająca z doświadczenia, duchowego przeżycia, jest wiedzą, a ta wynikająca z zasłyszanego opisu doświadczenia, jest jedyniem cieniem wiedzy, czyli jnaną. Cieniem wiedzy "zrealizowanej".

Podróżować palcem po mapie, a wędrować na swoich stopach twardo stąpających po ziemi to dwie zupełnie inne rzeczy. Percepcja związku wynikająca z planowania podróży poślubnej, a przeżywanie tego związku w podróży, to na pewno dwie inne rzeczy, bez względu na jakość tego doświadczenia. Jedno jest wyobrażeniem, a drugie przeżyciem, czyli doświadczeniem.

W Nektarze Oddania podany jest przykład cienia oddania w odróżnieniu od samej bhakti. Jedno wynika z wyobrażenia i imitacji, choćby nieświadomej, a drugie z doświadczenia, czyli duchowego przeżycia duszy (hmm, duszą?).

Słuchać o muzyce od innego, a słuchać muzyki samemu, generuje zupełnie inny rodzaj sambandhy z muzyką, a co dopiero mówić o abhidheyi w relacji z nią!

Jest zatem w kontekście tej całej wielkiej dyskusji w tych wątkach czymś zupełnie innym mieć wyobrażenie o Bogu, duszy i ich związku na bazie doktrynalnej i nawykowej acary, a faktycznym przeżyciem tego związku.

Lęk jest bardzo ważnym zjawiskiem w duchowym doświadczaniu, bo dzięku niemu możemy poznać różnicę między wyobrażeniami umysłu o filozoficznych prawdach, kiedy są one poddawane próbie w kontakcie z przeciwnościami, które bierzemy poważnie, a doświadczaniem tych samych prawd na innym poziomie, kiedy kontakt z tymi samymi przeciwnościami branymi poważnie nie generuje już lęku.

Odpychanie i zniechęcanie bhaktów od doświadczenia lęku i konfrontacji swoich dotychczasowych mentalnych wyobrażeń filozoficznych z własnymi uczuciami, oddala ich od doświadczeń koniecznych w ich dalszej drodze. Jakie podejmą wybory, to ich własna sprawa i indywidualna droga, za którą są sami odpowiedzialni.

Dlatego właśnie Kryszna mówi, że lepiej być pokornym zamiataczem ulicy, niż joginem realizującym pokaz swojej zaawansowanej "duchowości", choćby nie wiem jak starannie przyozdobionej doktrynalnymi twierdzeniami, logiką, systematycznością prezentacji.

Jakość przeżycia sambandhy niewykształconego analfabety doświadczającego swojego związku z Kryszną w duchowej przestrzeni wolnej od doktrynalnych opisów jest zupełnie inna niż erudyty, który nie potrafi wyjść poza mentalne wyobrażenia oparte na doktrynalnej biegłości i przywiązanego do opisów przeżyć innych osób.

Bo wyobrażenie i pokaz, to zupełnie co innego niż doświadczenie, które pokazu nie potrzebuje, by siebie utwierdzać w słabym przekonaniu wewnętrznym o prawdach, których się jeszcze nie doświadczyło poza swoim umysłem. Taki pokaz potrzebny jest tym, którzy nie mogą się obejść bez konformistycznego towarzystwa innych wątpiących. Ten, co zobaczył, nie przeżywa wątpienia.

A po tych stwierdzeniach o herezji... coż, powiedziałbym, spróbuj zrównoważyć pracę swoich dwóch półkul tak, by ta lewa, intelektualno-doktrynalna nie dominowała tak zupełnie nad tą prawą, która pozwala na docenienie doświadczeń niewerbalnych, choćby nadal materialnych.

Rozum grzeszy przeciwko duszy. To spuścizna europejskiego Oświecenia, które postawiło rozum ponad nią a i to nie przez przypadek, jak i nie przez przypadek wiedza o reinkarnacji nie miała być wcześniej znana powszechnie w cywilizacji zachodniej. Bo każda tak zwana "konspiracja" ma swój głęboki sens w procesie duchowego rozwoju ludzkiej cywilizacji.

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 25 gru 2009, 19:20

Zastanawia mnie w twojej postawie to, że z prostej wypowiedzi o niewerbalnym i pozamentalnym doświadczeniu siebie jako duszy oraz swojego związku z Bogiem, w którym ktoś spokojnie kontempluje to doświadczenie i zauważa nieadekwatność słów do opisu tego doświadczenia, by mogły je w pełni wyrazić, oraz uważa takie przeżycie za faktyczny początek swojej sambandhy, bo już opartej na doświadczeniu, a nie na mentalnym wyobrażeniu, transformujesz do postaci rozbudowanego wizerunku innej osoby, a priori negującej słowa, komunikację werbalną i umysł, odnoszące się do wszelkich form aktywności, jak relacja z mistrzem duchowym, intonowaniem, dociekaniem, etc.

Jak widzisz, dość sprawnie komunikuję się werbalnie, swobodnie tworząc zdania wielokrotnie złożone, czasami trudne do prześledzenia w ich rozciągłości. Sam odniosłeś się do rozbudowanej formy mojej komunikacji werbalnej. Zatem przeczysz sam sobie. Zbudowany przez ciebie mój wizerunek jest fałszywy, stworzony jedynie po to, by podjąć z nim walkę na argumenty. Łatwiej jest dyskutować ze znanymi sobie argumentami wkładanymi w czyjeś usta, niż z faktycznymi wypowiedziami tych osób.

Odnoszę wrażenie, że filozofia wedyjska stała się dla ciebie systemem radarowym i rozpoznawczym w podszytym lękiem przed zagubieniem się dążeniu do ochrony własnej strefy komfortu, bastionu własnej tożsamości, która stosując założenia uderzeń wyprzedzających uruchamia automatyczne mechanizmy rozpoznawania "wróg-przyjaciel", które w przypadku najmniejszych wątpliwości lub wręcz braku zaczepienia i danych, z góry klasyfikują małe światełka na ekranie jako grupę nieprzyjaciół godnych potępienia, a ich obraz pompują do skali planety Nibiru.

Przecież tak niewiele o mnie wiesz. Cóż wiesz o tych latach studiów nad liberałami? Skąd to w ogóle wziąłeś? Bo podałem kilka tytułów książek? Albo kilka argumentów, które miały swoją rolę w określonym kontekście?

Łatwo szafować oskarżeniami o impersonalizm, impersonalne powiewy, etc. Lecz tak jak z kwestią percepcji poprzez mentalne wyobrażenia kontra bezpośredni mistyczny ogląd wprost przez duszę, istnieje zasadnicza różnica pomiędzy impersonalną myślą albo też poglądem wyrażonym z impersonalnego punktu widzenia, a impersonalnym traktowaniem innych osób w trakcie głoszenia personalnej filozofii.


Obawiam się, że walczysz z cieniem, ale ten cień jest twoją projekcją twoich własnych demonów, z którymi przychodzi ci się uporać. Fakt, że kiedy użyłem słowa-klucza "inkwizytor", najpierw cię to oburzyło, a teraz pięknie wpasowałeś się w tę rolę, poprzez fabrykację mojego wizerunku i argumentów, jest potwierdzeniem, że ten dynamizm psychiczny funkcjonuje u ciebie w całej rozciągłości, choćbyś starał się obrócić to w żart.

Moje wypowiedzi na twój temat są rezultatem użycia przez ciebie pojęć takich, jak psycholog czy psychiatra, co jak napisałem na początku tej wymiany, przyjąłem na siebie w celu ustawienia lustra i w tej roli pozostałem. To coś mówi o moich dynamizmach psychicznych. A ponieważ nakreśliłem już wcześniej związek między inkwizytorem i psychiatrą, należałoby przyjąć, że wystąpiłem jako inkwizytor!

Jak już napisałem, wszyscy stanowimy dla siebie lustra i dlatego zamieściłem link do Human Mirror http://www.youtube.com/watch?v=9MBBr-a2KnM
Ostatnio zmieniony 25 gru 2009, 20:31 przez Agasti, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ