Tutaj można zobaczyć i wysłuchać tego wykładu Bhakti Vidya Purny maharadża o którym wcześniej wspomniałem: https://www.youtube.com/watch?v=pLyineNIJmcAniruddha das pisze:Bardzo dziękuję za tę informację, która utwierdza nas w przekonaniu, że ochrona krów, to o wiele więcej.Dzisiaj zapytałem o weganizm Bhakti Vidya Purnę Maharaja, który poświęcił na to dość dużo czasu podczas 4.5 godzinnego wykładu (zarówno przed przerwą, jak i po). Potwierdził m.in. że weganizm nie jest w kategorii ochrony krów.
Mleko jest przeznaczone dla przyjemności Kryszny. My jesteśmy przeznaczeni do służenia Krysznie, i dawania Mu przyjemności. Rolnik jest przeznaczony do służenia Krysznie, a w tym i do chronienia krów, tak, aby społeczeństwo ludzkie miało dostęp do tej bezcennej substancji, jaką jest mleko, i związanej z nim kultury bramińskiej (ghee) przeznaczonej do zapewnienia duchowego oświecenia, spokoju i dobrobytu ludzi. Wszystko jest przeznaczone do służby oddania dla Kryszny, a Kryszna jest już równocześnie tożsamy, jak i różny od wszystkiego, zarówno krowy, mleka, rolnika, jak i nas samych. Nasza rola polega na po prostu na dobrowolnym wyrażeniu zgody na życie zgodne z Rzeczywistością opartą na Transcendentalnej Prawdzie, co przyniesie nam dobrobyt, wiedzę, szczęście i satysfakcję.Aniruddha das pisze:Nie mniej osobiście też wcześniej byłem na diecie wegańskiej, bo weganie uznawali, że mleko jest dla cieląt.
Ponieważ jedno ogniowo (rolnik) odmawia wykonywania swego obowiązku (ochrony krów), to nie oznacza to, że my, czy krowa (a w jaki inny sposób może ona służyć Krysznie niż przez dawanie Mu mleka?), powinniśmy porzucić nasz egzystencjalny obowiązek pełnienia służby oddania, jako wieczni słudzy Kryszny. Przerywanie tego naturalnego, transcendentalno-egzystencjalnego łańcucha, opartego na sambandha-jnanie, z powodu błędnej decyzji jednego ogniwa, i oskarżanie bhaktów, który ofiarowują mleko od tych krów o zabijanie, jest zwykłym moralizatorstwem opartym na mayi, i a nie na duchowej wiedzy o wiecznym związku Kryszny z Jego energiami, i ich ostatecznym przeznaczeniem.
Tzw. ochrona krów bojkotująca zarówno te filozoficzne punkty, jak i samo mleko, nie jest żadną ochroną krów. Krowy i tak będą zabijane i zjadane przez mięsożerców, niezależnie od tego, czy ofiarujemy, czy nie ofiarujemy Krysznie mleko od tych krów. Jednak łatwo zrozumieć, która opcja da tym żywym istotom większą i permanentną duchową korzyść, da lepszą możliwość służenia bhaktom, i ostatecznie bardziej zadowoli Krysznę. Podobna sytuacja, a nawet gorsza, bo mleko zmieszane było z rybim tranem, była za czasów Śrila Prabhupada, a pomimo tego, poinstruował on bhaktów, aby kontynuowali ofiarowywanie bóstwom tego mleka i produktów mlecznych, jeśli inne nie było dostępne.
Weganizm, to jeszcze jedna moda, jakich było, i będzie jeszcze wiele, której poddają się także niektórzy bhaktowie. Jest to sympatyczne i dobre, i z pewnością jest krokiem we właściwym kierunku, ale samo w sobie nie jest to, ani nic duchowego, ani nawet w pełni świadczącego o tym, że ktoś, z punktu wiedzenia kultury wedyjskiej jest na platformie ludzkiej, bo tam w pełni, i na równi chroni się krowy, braminów, starców, kobiety i dzieci. Maharadża wyjaśnił, że tak naprawdę to większość wegan nie dba o krowy, ale o własne dobre poczucie satysfakcji, że czynią coś dobrego, a w praktyce, nie robiąc nic pozytywnego dla ochrony krów, bo ilu znacie wegan, którzy oprócz bojkotowania i gadania na Facebooku, w rzeczywistości utrzymuje finansowo krowy, czy to pracuje w gospodarstwie, gdzie krowy nie są zabijane, a żyją aż do ich naturalnej śmierci?
Maharadża opowiadał, że kiedy w Australii wyświetlony został film o okrutnym traktowaniu krów w Malezji, skąd ze względów ekonomicznych importują mleko, to spotkało się to z wielkim oburzeniem i protestami ze strony społeczeństwa. Skończyło się na tym, że koła ochrony praw zwierząt wymusiły na rolnikach bardziej humanitarne zabijanie, co uspokoiło opinię publiczną. Nikt w rzeczywistości nie ruszył palcem, aby stworzyć bezpieczne dla krów środowisko, i opiekować się nimi, lub finansować opiekę nad nimi. Teraz jest znacznie "lepiej", bo krowy są zabijane szybciej, i w bardziej higienicznych warunkach, czemu dała zielone światło, ta sama zdegustowana barbarzyńskim okrucieństwem i "współczująca" opinia publiczna. Dobre samopoczucie ze słownego protestu, lub pasywnego bojkotu jakiegoś produktu jest na ogół granicą naszego tzw. "współczucia" i "miłosierdzia", gdzie nie trzeba nic robić, a po prostu czuć się dobrze w zaciszu naszego domu, tym razem popijając mleko z soi, mając przy tym nadzieję, że nie jest ona genetycznie zmodyfikowana.
Na pytanie, co zrobić z bhaktami, którzy tego nie akceptują, i nadal potępiają ofiarowanie krowiego mleka Krysznie, oraz dlaczego nie rozumieją tej kwestii zgodnie z naszą filozofią, maharadża odpowiedział, że jeśli nie akceptują tych argumentów, to dyskusja z nimi jest stratą czasu, i zażartował, że może właśnie nie rozumieją tego, ponieważ nie piją mleka, które odżywia subtelną tkankę mózgową potrzebną do zrozumienia takich subtelnych kwestii. Najlepiej jest samemu posłuchać wykładu maharadża, bo ja zawsze mogłem przecież coś przekręcić.