Witaj satsang:)
może najmniejszym złem jest właśnie zrezygnowanie z tego pokarmu i szukanie alternatyw..
Tak by było najlepiej. Czasami jednak nie jesteśmy w stanie wprowadzić w nasze życia w danym miejscu takiej alternatywy i podejmujemy wybory według mniejszego złego.
Sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa generuje spore trudności dla kogoś zainteresowanego już chocby moralnością, a co dopiero duchowością. Łatwo tutaj zostać uwikłanym w mase pracy dla swojego utrzymania, na każdym kroku wymuszane jest na nas robienie wiele rzeczy żeby móc w tym społeczeństwie trwać. Żyjemy tutaj nieekologicznie, wykorzystując innych, wprowadzamy chaos do naszych umysłów itd. Choćby pracując i płacąc podatki wszystko to pośrednio wspieramy. No nie tak łatwo się z tego wyrwać.
Prabhupada dał Wielbicielom Kryszny pewną możliwość na łatwe odwiązanie się od tego czyli zakładanie farmowych społeczności, które żyłyby prosto i przyjaźnie wobec wszystkich żywych istot. I trochę takich miejsc powstało. Aczkolwiek dla wielu zerwanie z byciem mieszczuchem jest nie przejscia
W mieście sytuacja staje się trudniejsza. Jakąś alternatywą mogą być produkty od rolników, produkty ekologiczne, ponąć piątnica ma wprowadzić ekologiczne mleko krowie, aczkolwiek krówki i tak pewnie dostaną w łeb jak przestaną dawać mleko.
A co do czasu, co kiedy nie ma alternatyw? U wielbicieli podejście jest różne. Jest wielu bhaktów wegan. A wielu kupuje normalnie nabiał w sklepie jak nie ma innych możliwości.
Jedynym rozwiązaniem jest jednak budowanie pozytywnych rozwiązań w społeczeństwie, czekanie aż się same zbudują nie jest zbyt rozsądne, ktoś to w końcu musi zrobić. Zacząć można chociażby od jakiś podmiejskich przyjaznych krowom hodówl i dostarczaniu gdzieś tego mleka do miasta codziennie. Rozwijać trzeba też świadomośc społeczną. Dopiero gdy ktoś stworzy takie inicjatywy można się spodziewać że mechanizmy rynkowe pomogą.
o kwestiach zdrowotnych nie chcę się wypowiadać, bo i osoby jedzące mięso mogą tutaj wykorzystać ten argument, np fakt, że najlepiej przyswajalne białko jest pochodzenia zwierzęcego, albo że ryby są dobrym źródłem wapnia...
No te z mleka gorsze od mięsnego nie jest, a jak łączymy białka z ziaren i strączkowych w jednym daniu to przyswajalność nie wiele odstaje.
Dyskusje to można natomiast podjąć w kwestii wpływu mleka na zdrowie. Zauważyłem że dominują dwa stanowiska, to że jest bardzo zdrowe, albo że jest niezdrowe, zakwasza, nienaturalne itd. Obie strony mają trochę dobrych argumentów no też trochę gorszych czasami. Jak to więc jest? Prawdę mówiać to nie wiem, ale jako że sprawa mnie dosyć interesuje to podczytuje i podsłuchuje zawsze jakieś informacje na ten temat. I w moim odczuciu może być tak i tak. Istotne mogą być czynnik skąd jest mleko, jak krowa była traktowana, czym się żywiła, również jak mleko zostało obrobione pasteryzacja w wysokich temperaturach(powyżej 100 stopni) i homogenizacja są raczej nieodpowiednimi metodami obróbki mleka, a dalej od uwarunkowań danego człowieka. Ten ostatni punkt może być tutaj kluczowy. Jak to na przykład jest że ayurweda mleko poleca, a medycyna chińska mówi że to trucizna? Do końca nie wiem, ale nauka zachodnia udzieliła ciekawej poszlaki. Chińczycy genetycznie nie są przystosowani do trawienia laktozy, namiast hindusi praktycznie wszyscy są w stanie to robić. Jeśli tak faktycznie jest, to możemy mówić o zdrowotności mleka w Indiach, ale jak pojedziemy do Chińczyków nauczać ich pijcie mleko to możemy im zaszkodzić. Wielu wielbicieli może się nie zgodzić z czymś takim, ale no i doświadczenie tradycyjnej medycyny chińskiej i badania naukowe w chinach wykazały szkodliwość mleka. Nie dotyczy to oczywiście tylko chińczyków, wiele narodów nie radzi sobie z laktozą. Wtedy mieć nadzieje że bez picia mleka też mogą zostać wielbicielami Kryszny
Co do nas Polaków, to z tego co widziałem w tych badaniach to w naszym rejonie większośc może trawić mleko, ale no właśnie nie wszyscy. Myślę że powinniśmy to sami na sobie rozstrzygnąć obserwując swoje ciała, oczywiście jednak uwzględniając dwa poprzednie czynniki czyli pochodzenie mleka, sposób obróbki, oraz dodać czynnik sposób picia mleka tj. czas, łączenie z innymi pokarmami, dodatki do mleka, świadomość.
tylko kto/co jest tym "dzieckiem", o którym piszesz? Bo wydaje mi się, że zabieramy pokarm tym cielętom, dla których krowa tworzy swój pokarm, dla swoich prawdziwych "dzieci". I jasne, że potrafią poradzić sobie bez części tego pożywienia, ale czy my w takim razie tym bardziej nie powinniśmy sobie bez tego poradzić?
Poza tym co w sytuacji, gdy w danej chwili rodzi się więcej samców niż samic? Rzeźnia? U przedsiębiorcy nastawionego na zysk na pewno tak, a od takich przecież też kupujemy mleko
Tu wszystko zależy od rodzaju hodowli. Taka krowa z mlecznego gatunku daje tyle mleka że starczy dla cielaka i zostanie jeszcze dla ludzi. I tak powinni bhaktowie się krowami opiekować, nakarmić cielaka a resztę przygotować odpowiednio i Krysznie ofiarować. Taki jest ideał.
W przemyśle wiadomo jest inaczej. Nawet w małym rolnictwie bywa inaczej, znam rolnika który po dosyć krótkim czasie życia cielaka zastępuje mleko matki cielakowi jakimś mlekiem w proszku, bo to proszkowe mleko przemysłowe jest tańsze niż zarobi na tym sprzedanym mleku.
W przemyśle się musimy liczyć z tym że zwierzeta będą meczone w takim stopniu w jakim będzie to sprzyjało biznesowi - czyli całkiem dużym stopniu.
Co do byczków w takim systemie ochrony krów nie jest z nimi tak źle. Byk też może pomagać. Może pomagać na roli chociażby. O ile nie będziemy go przemęczać to mu nawet na zdrowie wyjdzie jak trochę popracuje. Łajno byka zresztą też może służyć za nawóz czy opał.
W wedyjskim systemie nie ma więc kwestii sprawiania cierpienia krowom czy bykom, jest symbioza gdzie i ludzie i te zwierzaczki odnoszą korzyści.
W tym panującym systemie, to mamy wszędzie eksploatujących i eksploatowanych i trudno w naszym działaniu jakiegoś nieetycznego procesu nie wesprzeć.
Żadne inne zwierzę nie jest tak pożyteczne.
Chciałbym tutaj tylko zauważyć że to nie znaczy że mamy o nich zapomnieć. Kryszna docenia kazdą najmniejszą służbę jaką wykona dla niego choćby najmniejsze zwierzątko. Taki piesek też może mieć bardzo odpowiedzialną funkcję, chociażby chronić domu wielbicieli przed intruzami.
Tak naprawde to myśle że nie ma problemu ochrony psów zamiast krów. Dlaczego? Bo praktycznie nikt nie chroni psów. Psy są raczej zabawkami dla ludzi, mającymi sprawiać im przyjemność. Ludzie tworzą sobie swoją własną wizje pozycji psa i jego potrzeb i je zaspokajają. Tylko że to właśnie nie są potrzeby psa. Pies lubi na przykład mieć przestrzeń, ale zamiast tego ląduje w ciasnym mieszkanku z tym że ma stylową obroże i miskę z renomowanej firmy w której ma karme z renifera( przynajmniej pies mojego taty je renifery). Ta ochrona psów, kotów czy koni, to żadna ochrona tylko zwykły sentymentalizm często nieliczący się z realnymi potrzebami tych zwierząt. Problemem wiec i w tym przypadku jest właśnie brak ochrony tych zwierząt i ich eksploatacja.