Samadhi pisze:Tak pewnie bywa... Ale prawdopodobnie równie często zdarzają się sytuacje odwrotne... I w ciałach zwierząt egzystują niekiedy bardzo duchowe i wysoko rozwinięte istoty.
[...]
Przyznam szczerze, że kiedy obserwuję zwierzęta - i to rozmaitych gatunków - to serce podpowiada mi, iż znacznie częściej mam do czynienia z tymi zaawansowanymi duchowo istotami, niż ukaranymi demonami. Ale to oczywiście moja subiektywna i osobista refleksja...
Ciało zwierzęcia nie jest przystosowane i przeznaczone do dociekania na temat celu życia i praktyki duchowej
sadhany. Wyjątkami są przypadki, kiedy dana rozrywka Najwyższego Pana wymaga, aby wielbiciel przyjął zwierzęcą formę, co jednak w żaden sposób nie zakrywa jego duchowej tożsamości, jako sługi Boga. Przykładami mogą być Garuda, orzeł-nosiciel Wisznu, i być może Gadżendra - król słoni, który w poprzednim życiu był Indradjumną, wielkim bhaktą Wisznu i otrzymał ciało słonia jedynie w rezultacie klątwy rzuconej przez Agastia Risziego. Hanumana nie zaliczam do zwierząt, bo należy on do zaawansowanej rasy Kimpurusza. Oczywiście są jeszcze
awatary Wisznu w zwierzęcych formach, takie jak np. Varaha (dzik), Kurma (żółw) czy Matsja (ryba), ale to już Wisznu-tattwa, a nie dżiwa-tattwa.
A więc jeżeli nie masz w domu Varahy, Kurmy, Matsji, Garudy, Gajendry czy nawet psa wyzwolonego przez Śiwananda Senę, to na 100% są to zdegradowane do form zwierzęcych dusze, na skutek ich poprzednich czynów, stojących w zupełnej opozycji do duchowych praktyk zaawansowanych duchowo istot.
Samadhi pisze:Mistrzyni Ching Hai, wielka propagatorka weganizmu i inedii oraz obrończyni naszej Planety, twierdzi, że w ciałach zwierząt inkarnują nierzadko niezwykle uduchowione byty, a ich głównym zadaniem jest nauczyć ludzi bezinteresownej miłości.
Mój sąsiad twierdzi, że jest kosmitą, ale nie czyni go to mistrzem w oczach lekarza specjalisty, który się nim troskliwie opiekuje.
To są pięknie brzmiące twierdzenia, jednak wyrażają jedynie subiektywny sentyment i stan umysłu, nie mający powiązania z Bogiem. Dlatego zanim zaakceptujemy tego typu wypowiedzi jako prawdę, warto zacząć od sformułowania definicji słów użytych przez tą panią. Moglibyśmy np. zapytać, jak definiuje ona pojęcie "niezwykle uduchowionego bytu" i na jakiej tradycji opiera tą definicję?
Powyższe, przypomina mi moją fińską Nju Ejdźowo "uduchowioną" kuzynką, z którą niedawno rozmawiała moja żona. W stanie "duchowego" uniesienia porównała samą siebie do Jezusa, którego misją jest zbawienie ludzkości. Niestety jest bezsilna, a to powoduje, że czuje jak pod skórą na jej rękach pojawiają się tryskające krwią stygmaty. Wszelkie próby nakierowania tematu na Boga i służbę dla Niego, zawodzą, bo jedynym centrum zainteresowania w tak pojętej "duchowości" jest egocentryczna, fałszywa koncepcja "ja", ukryta pod poetycko brzmiącymi deklaracjami uczuć dla człowieczeństwa, co się dobrze sprzedaje, niezależnie od różnych, nawet kolidujących ze sobą inklinacji ludzi.
Staranie się usystematyzowania dyskusji poprzez ustalenie definicji podstawowych terminów, takich jak np. "duchowość", lub co gorsza podanie definicji Wajsznawów, nie jest mile widziane, i może być nawet przyczyną żenującej, konfliktowej, i z tego powodu "nieduchowej" sytuacji, bo przecież życie duchowe jest odwrotnością materialnego, które kieruje się ścisłymi prawidłami w celu osiągnięcia upragnionego efektu. W ten sposób, życie "duchowe" staje się umysłową, efemeryczną, podlegającą nastrojom chwili fantazją, pozbawioną jakichkolwiek reguł, bo zasady tylko krępują "duchową" wolność. To co czuje mój materialny umysł, jest wyznacznikiem takiej pseudo-duchowości, zupełnie przy tym ignorując duchowe ABC w formie
sambandha-gjany, czyli wiedzy o związkach pomiędzy Bogiem, duszą i materialną naturą. Innymi słowy, guna dobroci jest wtedy, kiedy czuję się dobrze.
Warto więc pamiętać, że wymogiem prawdy jest przede wszystkim jest ścisłe powiązanie z Prawdą Absolutną. I tak też analizują dowolny temat, osoby zaznajomione z arkanami wedyjskiej wiedzy. Bowiem nawet udowodniony fakt staje się iluzją, kiedy nie jest postrzegany poprzez pryzmat jego związku z
Satyam Param, czyli Absolutną Prawdą i Najwyższą Rzeczywistością.