: 07 lip 2008, 10:13
1. Dyskutując prywatnie o naszej rozmowie na forum z Rafałem Astrologiem, pewien mądry bhakta ciekawie napisał powołując się m.in. na Slavoja Zizka, słoweńskiego filozofa i publicysty:
"Nie pamiętam już w jakiej książce Żiżek, z którym bardzo często się nie
zgadzam pisał, jak to rożnego rodzaju "filozofie wschodu" wspierają
kapitalizm. Fatalizm i bierne popieranie coraz agresywniejszego wolnego
rynku oto społeczno-polityczna istota tych praktyk duchowych.
Działalność wnuka Forda, ostatnie mayapurskie projekty (widziałeś te
nieprawdopodobnie ohydne animacje? Nie dość że projekt odrażający to
jeszcze te autostrady i przystanie jachtów!) i spotkanie z bhaktami na
co dzień pokazują, że MTŚK potwierdza spostrzeżenia, skądinąd
bałamutnego Żiżka. "
No cóż, podpisuję się pod cytatem. Dalsza rozmowa z niespójnymi myślowo astrologami o pszczołach i ekologii nie ma sensu. Czuć tylko pogardę dla stworzenia i ludzi. Każdy niech sam określi swoje stanowisko po tym, co wyczytał. Całe szczęście w nieszczęściu, że środowiska astrologów nie mają żadnej władzy na Zachodzie i nie mamy do czynienia z takimi obrazami jak ten:
Astrolodzy w Kalkucie protestują przeciwko decyzji rządu stanowego w Zachodnim Bengalu, aby nie wprowadzać przedmiotu "astrologia" do szkół państwowych.
2. Ale o Zizku piszę też z innego powodu. W ubiegłą sobotę w piśmie "Dziennik", jego dodatku "Europa" ukazał się krótki tekst Zizka o ... pszczołach. Tak to się nam zazębiło.
sobota 5 lipca 2008
Rumsfeld w ulu
Czy grozi nam ekologiczna katastrofa?
Moment przeciążenia
Dzisiejsza ludzkość zdążyła się już oswoić z poczuciem skrajnego ekologicznego zagrożenia. Wydarzenia tak spektakularne jak choćby awaria w Czarnobylu spowodowały, że totalna katastrofa nie jest już tylko abstrakcyjną możliwością. Ekologiczny kataklizm ma jednak różne oblicza. Czasem może się dokonywać po cichu i na raty, a z jego symptomów możemy w ogóle nie zdawać sobie sprawy. Możemy nie wiedzieć, że katastrofę przybliżają nasze codzienne, pozornie nieszkodliwe działania. Właśnie o takich cichych katastrofach pisze dziś w "Europie" znakomity filozof Slavoj Zizek. W charakterystycznym dla siebie ironicznym stylu maluje obraz współczesnej ludzkości, która, choć ma poczucie absolutnego panowania nad naturą, pozostaje niekiedy zupełnie nieświadoma konsekwencji swojego oddziaływania na nią. Przyroda to złożony system, który jest w stanie wytrzymać wiele agresywnych ingerencji człowieka. W pewnym momencie może jednak dojść do sytuacji swoistego "przeciążenia", w której nawet bardzo niewielkie naruszenie równowagi wywołuje globalną katastrofę. Czy dziś nie doszliśmy właśnie do tego momentu?
Od dwóch lat tajemnicza choroba dziesiątkuje pszczoły miodne w USA i Europie. Może to mieć katastrofalny wpływ na dostawy żywności: ludzka dieta w jednej trzeciej opiera się na roślinach zapylanych przez owady, wśród których 80 procent stanowią pszczoły miodne... Tak powinniśmy sobie wyobrażać ewentualną globalną apokalipsę: nie wielki wybuch, lecz jakieś mało spektakularne zakłócenie o katastrofalnych globalnych konsekwencjach. Nie mamy nawet pewności, czy wystarczy powrót do "naturalnej równowagi" - jakiej równowagi? A jeśli amerykańskie i europejskie pszczoły już się przystosowały do przemysłowego poziomu skażenia środowiska?
Masowe wymieranie pszczół otacza mgiełka tajemnicy: chociaż dzieje się to w całym świecie rozwiniętym, w poszczególnych regionach naukowcy wskazują na różne przyczyny: toksyczne działanie pestycydów, utratę poczucia orientacji przestrzennej wywołaną przez fale elektromagnetyczne emitowane przez urządzenia telekomunikacyjne itd. Ta mnogość hipotez sprawia, że jednoznaczne ustalenie związku przyczynowo-skutkowego jest niemożliwe, a jak wiemy z historii, w takich sytuacjach pojawia się pokusa szukania głębszego Sensu. Może za tym wszystkim kryje się jakaś przyczyna duchowa? Bo jak inaczej wytłumaczyć zjawisko, które z punktu widzenia nauki ma różne, rozbieżne przyczyny? W tym miejscu wkracza do akcji "ekologia duchowa": czy ule nie są koloniami niewolników, obozami koncentracyjnymi, w których bezwzględnie wykorzystujemy pszczoły? Może Matka Ziemia mści się na nas za ten wyzysk?
Najlepszym antidotum na tę spirytualistyczną pokusę jest wyciągnięcie wniosków z epistemologii Donalda Rumsfelda. Mam oczywiście na myśli znaną wypowiedź z marca 2003 roku, kiedy ówczesny sekretarz obrony wdał się w amatorskie rozważania filozoficzne na temat relacji między znanym i nieznanym. "Są znane znane, czyli rzeczy, o których wiemy, że o nich wiemy. Są znane nieznane, czyli rzeczy, o których wiemy, że o nich nie wiemy. Ale są też nieznane nieznane, czyli rzeczy, o których nie wiemy, że o nich nie wiemy". Rumsfeld zapomniał o niezwykle istotnej czwartej kategorii: nieznanych znanych, czyli rzeczach, o których nie wiemy, że o nich wiemy, a mianowicie wszystkich podświadomych poglądach i uprzedzeniach, które kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości i reakcje na nią. Rumsfeld uważał, że w wojnie irackiej najbardziej niebezpieczne są "nieznane nieznane" - zagrożenia ze strony Saddama, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. Jak teraz widzimy, najbardziej niebezpieczne były "nieznane znane", czyli podświadome poglądy i uprzedzenia, które legły u podstaw wszystkich błędów popełnionych przez armię amerykańską.
W wypadku wymierających pszczół także są rzeczy, o których wiemy, że o nich wiemy (szkodliwe działanie pestycydów), i rzeczy, o których wiemy, że o nich nie wiemy (na przykład jak pszczoły znoszą promieniowanie generowane przez człowieka). Przeważają jednak nieznane nieznane i nieznane znane. Pewnych aspektów interakcji pszczół ze środowiskiem nie tylko nie znamy, ale nawet nie podejrzewamy ich istnienia. Jest też wiele "nieznanych znanych": antropocentrycznych uprzedzeń, które w nieuświadomiony przez nas sposób wpływają na nasze metody badawcze.
Najbardziej niepokojącym aspektem takich zjawisk są zakłócenia jeszcze innego typu poznania (nazywanego przez francuskiego psychoanalityka Jacques'a Lacana "poznaniem realnego"), czyli poznania "instynktownego", które kieruje życiem zwierząt i roślin. Poznanie to może się rozregulować. Kiedy zima jest za ciepła, rośliny i zwierzęta uznają to za sygnał, że zaczęła się już wiosna i dostosowują do tego swoje zachowania, przez co nie tylko narażają się na śmiertelne niebezpieczeństwo w razie powrotu mrozów, ale również zaburzają cały cykl reprodukcyjny. Najprawdopodobniej właśnie coś takiego dzieje się z pszczołami.
Z teorii układów złożonych wynika, że układy te wykazują dwie przeciwstawne cechy: zdolność przywracania równowagi i podatność na katastrofy. Potrafią sobie radzić z bardzo dużymi odchyleniami od stanu równowagi, ale tylko do pewnego pułapu ("przejścia fazowego"), powyżej którego nawet niewielkie zakłócenie może spowodować katastrofę, czyli przejście do zupełnie innego układu. Przez stulecia ludzkość nie musiała się przejmować wpływem swojej działalności na środowisko - natura potrafiła się przystosować do wycinania lasów, stosowania paliw kopalnych itd. Dzisiaj nie możemy jednak mieć pewności, czy nie zbliżamy się do przejścia fazowego - można to wyraźnie dostrzec, dopiero kiedy jest już za późno. W takiej sytuacji mówienie o przewidywaniu, planowaniu i środkach zapobiegawczych traci sens, ponieważ mamy do czynienia z "nieznanymi nieznanymi".
Współczesne "społeczeństwo wyboru" staje się zatem fikcją. Chlubimy się tym, że żyjemy w społeczeństwie, w którym możemy swobodnie decydować o rzeczach ważnych. W rzeczywistości fundamentalne decyzje podejmujemy w warunkach niedostatecznej wiedzy. Jest to sytuacja głęboko frustrująca: chociaż wiemy, że wszystko zależy od nas, nie umiemy przewidzieć konsekwencji naszych działań. Nie jesteśmy bezsilni, ale wręcz przeciwnie - wszechmocni, nie znamy jednak skutków wykorzystania tej wszechmocy. Nie możemy w pełni zapanować nad biosferą, ale możemy ją zniszczyć, czyli do tego stopnia zaburzyć równowagę, że dojdzie do katastrofy, która pochłonie również nas samych.
przeł. Tomasz Bieroń
Slavoj Zizek, ur. 1949, słoweński filozof, socjolog, publicysta, jeden z najwybitniejszych myślicieli współczesnej lewicy. Jego zainteresowania obejmują szerokie spektrum tematów: od problemów historii filozofii i teologii aż po globalizację i zjawiska kultury popularnej. Jest autorem kilkudziesięciu książek - najważniejsze spośród nich to: "Wzniosły obiekt ideologii" (1989, wyd. pol. 2001), "Przekleństwo fantazji" (1997, wyd. pol. 2001), "The Fragile Absolute" (2000), "Kukła i karzeł" (2003, wyd. pol. 2006) oraz "The Parallax View" (2006). W "Europie" nr 216 z 24 maja br. opublikowaliśmy jego tekst "Zasłona dobrego wychowania".
"Nie pamiętam już w jakiej książce Żiżek, z którym bardzo często się nie
zgadzam pisał, jak to rożnego rodzaju "filozofie wschodu" wspierają
kapitalizm. Fatalizm i bierne popieranie coraz agresywniejszego wolnego
rynku oto społeczno-polityczna istota tych praktyk duchowych.
Działalność wnuka Forda, ostatnie mayapurskie projekty (widziałeś te
nieprawdopodobnie ohydne animacje? Nie dość że projekt odrażający to
jeszcze te autostrady i przystanie jachtów!) i spotkanie z bhaktami na
co dzień pokazują, że MTŚK potwierdza spostrzeżenia, skądinąd
bałamutnego Żiżka. "
No cóż, podpisuję się pod cytatem. Dalsza rozmowa z niespójnymi myślowo astrologami o pszczołach i ekologii nie ma sensu. Czuć tylko pogardę dla stworzenia i ludzi. Każdy niech sam określi swoje stanowisko po tym, co wyczytał. Całe szczęście w nieszczęściu, że środowiska astrologów nie mają żadnej władzy na Zachodzie i nie mamy do czynienia z takimi obrazami jak ten:
Astrolodzy w Kalkucie protestują przeciwko decyzji rządu stanowego w Zachodnim Bengalu, aby nie wprowadzać przedmiotu "astrologia" do szkół państwowych.
2. Ale o Zizku piszę też z innego powodu. W ubiegłą sobotę w piśmie "Dziennik", jego dodatku "Europa" ukazał się krótki tekst Zizka o ... pszczołach. Tak to się nam zazębiło.
sobota 5 lipca 2008
Rumsfeld w ulu
Czy grozi nam ekologiczna katastrofa?
Moment przeciążenia
Dzisiejsza ludzkość zdążyła się już oswoić z poczuciem skrajnego ekologicznego zagrożenia. Wydarzenia tak spektakularne jak choćby awaria w Czarnobylu spowodowały, że totalna katastrofa nie jest już tylko abstrakcyjną możliwością. Ekologiczny kataklizm ma jednak różne oblicza. Czasem może się dokonywać po cichu i na raty, a z jego symptomów możemy w ogóle nie zdawać sobie sprawy. Możemy nie wiedzieć, że katastrofę przybliżają nasze codzienne, pozornie nieszkodliwe działania. Właśnie o takich cichych katastrofach pisze dziś w "Europie" znakomity filozof Slavoj Zizek. W charakterystycznym dla siebie ironicznym stylu maluje obraz współczesnej ludzkości, która, choć ma poczucie absolutnego panowania nad naturą, pozostaje niekiedy zupełnie nieświadoma konsekwencji swojego oddziaływania na nią. Przyroda to złożony system, który jest w stanie wytrzymać wiele agresywnych ingerencji człowieka. W pewnym momencie może jednak dojść do sytuacji swoistego "przeciążenia", w której nawet bardzo niewielkie naruszenie równowagi wywołuje globalną katastrofę. Czy dziś nie doszliśmy właśnie do tego momentu?
Od dwóch lat tajemnicza choroba dziesiątkuje pszczoły miodne w USA i Europie. Może to mieć katastrofalny wpływ na dostawy żywności: ludzka dieta w jednej trzeciej opiera się na roślinach zapylanych przez owady, wśród których 80 procent stanowią pszczoły miodne... Tak powinniśmy sobie wyobrażać ewentualną globalną apokalipsę: nie wielki wybuch, lecz jakieś mało spektakularne zakłócenie o katastrofalnych globalnych konsekwencjach. Nie mamy nawet pewności, czy wystarczy powrót do "naturalnej równowagi" - jakiej równowagi? A jeśli amerykańskie i europejskie pszczoły już się przystosowały do przemysłowego poziomu skażenia środowiska?
Masowe wymieranie pszczół otacza mgiełka tajemnicy: chociaż dzieje się to w całym świecie rozwiniętym, w poszczególnych regionach naukowcy wskazują na różne przyczyny: toksyczne działanie pestycydów, utratę poczucia orientacji przestrzennej wywołaną przez fale elektromagnetyczne emitowane przez urządzenia telekomunikacyjne itd. Ta mnogość hipotez sprawia, że jednoznaczne ustalenie związku przyczynowo-skutkowego jest niemożliwe, a jak wiemy z historii, w takich sytuacjach pojawia się pokusa szukania głębszego Sensu. Może za tym wszystkim kryje się jakaś przyczyna duchowa? Bo jak inaczej wytłumaczyć zjawisko, które z punktu widzenia nauki ma różne, rozbieżne przyczyny? W tym miejscu wkracza do akcji "ekologia duchowa": czy ule nie są koloniami niewolników, obozami koncentracyjnymi, w których bezwzględnie wykorzystujemy pszczoły? Może Matka Ziemia mści się na nas za ten wyzysk?
Najlepszym antidotum na tę spirytualistyczną pokusę jest wyciągnięcie wniosków z epistemologii Donalda Rumsfelda. Mam oczywiście na myśli znaną wypowiedź z marca 2003 roku, kiedy ówczesny sekretarz obrony wdał się w amatorskie rozważania filozoficzne na temat relacji między znanym i nieznanym. "Są znane znane, czyli rzeczy, o których wiemy, że o nich wiemy. Są znane nieznane, czyli rzeczy, o których wiemy, że o nich nie wiemy. Ale są też nieznane nieznane, czyli rzeczy, o których nie wiemy, że o nich nie wiemy". Rumsfeld zapomniał o niezwykle istotnej czwartej kategorii: nieznanych znanych, czyli rzeczach, o których nie wiemy, że o nich wiemy, a mianowicie wszystkich podświadomych poglądach i uprzedzeniach, które kształtują nasze postrzeganie rzeczywistości i reakcje na nią. Rumsfeld uważał, że w wojnie irackiej najbardziej niebezpieczne są "nieznane nieznane" - zagrożenia ze strony Saddama, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy. Jak teraz widzimy, najbardziej niebezpieczne były "nieznane znane", czyli podświadome poglądy i uprzedzenia, które legły u podstaw wszystkich błędów popełnionych przez armię amerykańską.
W wypadku wymierających pszczół także są rzeczy, o których wiemy, że o nich wiemy (szkodliwe działanie pestycydów), i rzeczy, o których wiemy, że o nich nie wiemy (na przykład jak pszczoły znoszą promieniowanie generowane przez człowieka). Przeważają jednak nieznane nieznane i nieznane znane. Pewnych aspektów interakcji pszczół ze środowiskiem nie tylko nie znamy, ale nawet nie podejrzewamy ich istnienia. Jest też wiele "nieznanych znanych": antropocentrycznych uprzedzeń, które w nieuświadomiony przez nas sposób wpływają na nasze metody badawcze.
Najbardziej niepokojącym aspektem takich zjawisk są zakłócenia jeszcze innego typu poznania (nazywanego przez francuskiego psychoanalityka Jacques'a Lacana "poznaniem realnego"), czyli poznania "instynktownego", które kieruje życiem zwierząt i roślin. Poznanie to może się rozregulować. Kiedy zima jest za ciepła, rośliny i zwierzęta uznają to za sygnał, że zaczęła się już wiosna i dostosowują do tego swoje zachowania, przez co nie tylko narażają się na śmiertelne niebezpieczeństwo w razie powrotu mrozów, ale również zaburzają cały cykl reprodukcyjny. Najprawdopodobniej właśnie coś takiego dzieje się z pszczołami.
Z teorii układów złożonych wynika, że układy te wykazują dwie przeciwstawne cechy: zdolność przywracania równowagi i podatność na katastrofy. Potrafią sobie radzić z bardzo dużymi odchyleniami od stanu równowagi, ale tylko do pewnego pułapu ("przejścia fazowego"), powyżej którego nawet niewielkie zakłócenie może spowodować katastrofę, czyli przejście do zupełnie innego układu. Przez stulecia ludzkość nie musiała się przejmować wpływem swojej działalności na środowisko - natura potrafiła się przystosować do wycinania lasów, stosowania paliw kopalnych itd. Dzisiaj nie możemy jednak mieć pewności, czy nie zbliżamy się do przejścia fazowego - można to wyraźnie dostrzec, dopiero kiedy jest już za późno. W takiej sytuacji mówienie o przewidywaniu, planowaniu i środkach zapobiegawczych traci sens, ponieważ mamy do czynienia z "nieznanymi nieznanymi".
Współczesne "społeczeństwo wyboru" staje się zatem fikcją. Chlubimy się tym, że żyjemy w społeczeństwie, w którym możemy swobodnie decydować o rzeczach ważnych. W rzeczywistości fundamentalne decyzje podejmujemy w warunkach niedostatecznej wiedzy. Jest to sytuacja głęboko frustrująca: chociaż wiemy, że wszystko zależy od nas, nie umiemy przewidzieć konsekwencji naszych działań. Nie jesteśmy bezsilni, ale wręcz przeciwnie - wszechmocni, nie znamy jednak skutków wykorzystania tej wszechmocy. Nie możemy w pełni zapanować nad biosferą, ale możemy ją zniszczyć, czyli do tego stopnia zaburzyć równowagę, że dojdzie do katastrofy, która pochłonie również nas samych.
przeł. Tomasz Bieroń
Slavoj Zizek, ur. 1949, słoweński filozof, socjolog, publicysta, jeden z najwybitniejszych myślicieli współczesnej lewicy. Jego zainteresowania obejmują szerokie spektrum tematów: od problemów historii filozofii i teologii aż po globalizację i zjawiska kultury popularnej. Jest autorem kilkudziesięciu książek - najważniejsze spośród nich to: "Wzniosły obiekt ideologii" (1989, wyd. pol. 2001), "Przekleństwo fantazji" (1997, wyd. pol. 2001), "The Fragile Absolute" (2000), "Kukła i karzeł" (2003, wyd. pol. 2006) oraz "The Parallax View" (2006). W "Europie" nr 216 z 24 maja br. opublikowaliśmy jego tekst "Zasłona dobrego wychowania".