Re: zolnierze wykleci
: 16 kwie 2015, 15:01
Kukiz: JOWy to granat rozwalający sitwę z Magdalenki
Realia polityczne u nas są obecnie takie, że już na starcie nie wszyscy kandydaci mają równe szanse. Przy JOW-ach promowani są ci, co mają bogatych sponsorów, silne zaplecze partyjne/organizacyjne i uprzywilejowany dostęp do żydo-mediów. Reszta kandydatów nie ma szans przebić się przez te bariery i przegrywa.
JOW-y nie gwarantują w najniejszym stopniu zwycięstwa najlepszym kandydatom. Jest wręcz odwrotnie!
Nie chcąc być posądzanym o werbalizm i demagogię podaję konkretne przykłady!
W Dużym USraelu istnieje więcej partii politycznych, ale od dziesięcioleci Kongres zabetonowany jest tylko i wyłącznie dwoma z nich – „Demokratami” i „Republikanami”. Przy czym główna różnica pomiędzy nimi polega na różnicy celów ich ataków: „Demokraci” za Clintona i Obamy bombardowali na rozkaz banksterów odpowiednio Serbię i Libię. A „Republikanie” na rozkaz tychże samych banksterów napadli na – i okupowali Irak i Afganistan (ten okupują nadal). Jedynie jeśli idzie o zadłużanie USA w żydowskim prywatnym banku FED to obie partie ostro ze sobą walczą i jedna chce przelicytować drugą. Z czego niezmiernie cieszy się banksterska sitwa.
Na naszym własnym podwórku doskonałym przykładem działania JOW-ów były ostatnie wybory do knessejmu i knessejmowego „Senatu”.
W „proporcjonalnych” wyborach do knessejmu PO/PiS uzyskał łącznie prawie 70 % głosów bydełka wyborczego. Natomiast w wyborach do knessejmowego „Senatu” odbywających się po raz pierwszy w ordynacji JOW-wów tandemPO/PiS uzyskał łącznie 94 % głosów bydełka wyborczego, betonując w ten sposób senat swoim dwupartyjnym układem.
Na tych przykładach doskonale widać, że JOW-y są metodą na zabetonowanie politycznej sceny tandemem dwóch głównych agenturalnych partii politycznych. Jeśli więc JOW-y w Polsce komukolwiek służą, to wyłącznie PO/PiSowi i jego mocodawcom.
Nie pojmuję więc, jak można być tak ślepym i durnym – aby tych oczywistości nie dostrzegać. A jednak Kukiz, Duda i kilku innych walczą o JOW-wy wypatrując w nich „ratunku” dla Polski.
Wygląda więc na to, że niechlubna tradycja sali BHPStoczni Gdańskiej – prowadzenie z niej Polaków w fałszywym kierunku – nadal jest kontynuowana.
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/0 ... wolniczej/
W pewnym państwie które nazwiemy Bajolandią mieszkańcom udało się wymusić na politycznej yelicie zaakceptowanie ordynacji wyborczej zwanej JOW – co oznacza jednomandatowe okręgi wyborcze. Rewolucja przyniosła opłakane skutki. Okazało się bowiem, że dwie główne partie, mające najlepiej rozbudowane zaplecze partyjne, posiadające najbogatszych sponsorów i posiadające uprzywilejowany dostęp do stronniczych mediów wyeliminowały wszystkie pozostałe organizacje i partie polityczne spychając je na margines opozycji pozaparlamentarnej. Państwo to dorównało standardom panującym w Dużym USraelu za Wielką Wodą.
Mędrcy, wyznawcy JOW w Bajolandii nie chcieli jednak zrezygnować z ordynacji JOW, która na papierze jest przepiękna – zgodnie z jej wyidealizowaną teorią do parlamentu w ordynacji JOW wybierani są przecież najlepsi przedstawiciele Narodu. Zepchnięci z kretesem na margines polityczny Mędrcy i Wyznawcy JOW zauważyli wreszcie ich błąd – JOW-y mogą funkcjonować dobrze wtedy, jeśli wszyscy kandydaci startujący w wyborach dysponują takimi samymi finansami, zapleczem organizacyjnym i dostępem do mediów – które powinny być przy tym neutralne i obiektywne.
Poderwali więc Mędrcy, Wyznawcy JOW mieszkańców Bajolandii do kolejnej rewolucji JOW, podczas której wymuszono na nowej/starej yelicie kolejną rewolucyjną zmianę – ordynacja wyborcza stanowiła, że w każdym okręgu wyborczym w kampanię wyborczą Kandydaci mogą angażować tylko tyle finansów i tylu pomocników, iloma dysponuje najbiedniejszy i nie posiadający zaplecza organizacyjnego Kandydat. Ponadto Dekretem zmuszono media do obiektywizmu i bezstronności w przedstawianiu Kandydatów.
I w tym dniu narodziła się w Bajolandii prawdziwa demokracja parlamentarna.
Już pierwsze wybory na nowych zasadach okazały się prawdziwym politycznym tsunami, które zmiotło z powierzchni Parlamentu dotyczasowy dwupartyjny układ. Parlament zaludnił się nowymi twarzami. Weszli do niego przedstawiciele ponad pięćdziesięciu lokalnych organizacji i ugrupowań (nie tylko politycznych) a ponadto około trzystu Rzeczywiście Niezależnych i Najlepszych Przedstawicieli Narodu. Reprezentanci dotychczasowego układu politycznego stanowili jedynie niewielką domieszkę parlamentu.
Układanie porządku obrad pierwszego posiedzenia nowo wybranego Parlamentu zajęło ponad miesiąc. To drobne opóźnienie wynikało z ogromnej ilości wniosków formalnych i merytorycznych zgłaszanych przez Nowych Niezależnych Przedstawicieli Narodu. Następnych kilka miesięcy toczyła się batalia o wybór Marszałka sejmu. Parlament okazał się prawdziwym placem boju o tę funkcję. Nie znalazł się ani jeden Kandydat, który uzyskałby wymaganą demokratyczną większość 50% plus jeden głos. Nie tylko każdy region blokował Kandydatów przedstawicieli innych regionów. Nawet przedstawiciele meta-regionów blokowali się nawzajem. Pomorze nie chciało nikogo ze Śląska, Bajolandia Wschodnia nikogo z Zachodniej, a większość Parlamentarzystów nie chciała nikogo z Bajolandii centralnej z Warszawą na czele, która zbyt długo już ich zdaniem rządziła. Posłowie rozbici byli też wg klucza „społecznego” – Reprezentanci Wsi chcieli swego Kandydata, Reprezentanci Robotników i Dołów Pracowniczych chcieli swego, a Reprezentanci Inteligencji nie chcieli być rządzeni w sejmie przez „ciemniaków z ludu”. Na te podziały nakładały się różnice religijne i światopoglądowe. Ani zwolennicy nadjordańskiej dżumy obdiencji watykańskiej, ani zwolennicy Bajolandii laickiej (obie te frakcje skłócone były zresztą wewnętrznie w przeróżnych sprawach) nie byli w stanie przeforsować swojego Kandydata. Rusofile blokowali rusofobów, Uniofile Uniofobów, zwolenicy legalizacji narkotyków i małżeństw jednopłciowych ich przeciwników, a cykliści blokowali feministki i na odwrót.
Ostatecznie Pan Prezydent Bajolandii zmuszony był postawić Parlamentowi ultimatum – albo znajdziecie Marszałka, albo rozwiążę Parlament. Nie mogąc nadal znaleźć wspólnego mianownika Posłowie zgodzili się na propozycję miłośnika gier losowych, aby Marszałka wyłonić w drodze losowania. Nie było to rozwiązanie najlepsze, ale większość Posłów przestraszonych widmem utraty foteli w Parlamencie propozycję miłośnika gier losowych zaakceptowała. Następnie po burzliwej dwutygodniowej debacie ustalono medotę losowania i Marszałka Sejmu wyłoniono w ten właśnie sposób. Podobną procedurę użyto do „wyboru” Wicemarszałków, Konwentu Seniorów i wszystkich Komisji Sejmowych.
Następnie Parlament przystąpił do wyłonienia Kandydata, któremu miano powierzyć misję utworzenia nowego Rządu. Zadanie to okazało się trudniejsze niż wszystkie 12 prac Heraklesa razem wziętych.
Z powodu reprezentowania przez większość Parlamentarzystów odmiennych interesów lokalnych, grupowych, ideologicznych i innych znalezienie wspólnego Kandydata na Premiera okazało się niemożliwe. I znów Parlament pod naciskiem Pana Prezydenta musiał posłużyć się metodą losową. Ostatecznie rzut monetą – orzeł czy reszka – wyłonił Premiera. Ale i utworzenie przez niego Rządu nie było łatwiejsze. Nawet, gdy Gabinet już był sformułowany, rozpadał się przy próbach układaniu jednolitego rządowego Planu Ratowania Bajolandii.
Historia rewolucji JOW zakończyła się symbolicznym „pożarciem” i przez tę rewolucję jej własnych dzieci.
Ale na tym jeszcze nie kończy się historia Bajolandii…
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/0 ... ajolandii/
Realia polityczne u nas są obecnie takie, że już na starcie nie wszyscy kandydaci mają równe szanse. Przy JOW-ach promowani są ci, co mają bogatych sponsorów, silne zaplecze partyjne/organizacyjne i uprzywilejowany dostęp do żydo-mediów. Reszta kandydatów nie ma szans przebić się przez te bariery i przegrywa.
JOW-y nie gwarantują w najniejszym stopniu zwycięstwa najlepszym kandydatom. Jest wręcz odwrotnie!
Nie chcąc być posądzanym o werbalizm i demagogię podaję konkretne przykłady!
W Dużym USraelu istnieje więcej partii politycznych, ale od dziesięcioleci Kongres zabetonowany jest tylko i wyłącznie dwoma z nich – „Demokratami” i „Republikanami”. Przy czym główna różnica pomiędzy nimi polega na różnicy celów ich ataków: „Demokraci” za Clintona i Obamy bombardowali na rozkaz banksterów odpowiednio Serbię i Libię. A „Republikanie” na rozkaz tychże samych banksterów napadli na – i okupowali Irak i Afganistan (ten okupują nadal). Jedynie jeśli idzie o zadłużanie USA w żydowskim prywatnym banku FED to obie partie ostro ze sobą walczą i jedna chce przelicytować drugą. Z czego niezmiernie cieszy się banksterska sitwa.
Na naszym własnym podwórku doskonałym przykładem działania JOW-ów były ostatnie wybory do knessejmu i knessejmowego „Senatu”.
W „proporcjonalnych” wyborach do knessejmu PO/PiS uzyskał łącznie prawie 70 % głosów bydełka wyborczego. Natomiast w wyborach do knessejmowego „Senatu” odbywających się po raz pierwszy w ordynacji JOW-wów tandemPO/PiS uzyskał łącznie 94 % głosów bydełka wyborczego, betonując w ten sposób senat swoim dwupartyjnym układem.
Na tych przykładach doskonale widać, że JOW-y są metodą na zabetonowanie politycznej sceny tandemem dwóch głównych agenturalnych partii politycznych. Jeśli więc JOW-y w Polsce komukolwiek służą, to wyłącznie PO/PiSowi i jego mocodawcom.
Nie pojmuję więc, jak można być tak ślepym i durnym – aby tych oczywistości nie dostrzegać. A jednak Kukiz, Duda i kilku innych walczą o JOW-wy wypatrując w nich „ratunku” dla Polski.
Wygląda więc na to, że niechlubna tradycja sali BHPStoczni Gdańskiej – prowadzenie z niej Polaków w fałszywym kierunku – nadal jest kontynuowana.
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/0 ... wolniczej/
W pewnym państwie które nazwiemy Bajolandią mieszkańcom udało się wymusić na politycznej yelicie zaakceptowanie ordynacji wyborczej zwanej JOW – co oznacza jednomandatowe okręgi wyborcze. Rewolucja przyniosła opłakane skutki. Okazało się bowiem, że dwie główne partie, mające najlepiej rozbudowane zaplecze partyjne, posiadające najbogatszych sponsorów i posiadające uprzywilejowany dostęp do stronniczych mediów wyeliminowały wszystkie pozostałe organizacje i partie polityczne spychając je na margines opozycji pozaparlamentarnej. Państwo to dorównało standardom panującym w Dużym USraelu za Wielką Wodą.
Mędrcy, wyznawcy JOW w Bajolandii nie chcieli jednak zrezygnować z ordynacji JOW, która na papierze jest przepiękna – zgodnie z jej wyidealizowaną teorią do parlamentu w ordynacji JOW wybierani są przecież najlepsi przedstawiciele Narodu. Zepchnięci z kretesem na margines polityczny Mędrcy i Wyznawcy JOW zauważyli wreszcie ich błąd – JOW-y mogą funkcjonować dobrze wtedy, jeśli wszyscy kandydaci startujący w wyborach dysponują takimi samymi finansami, zapleczem organizacyjnym i dostępem do mediów – które powinny być przy tym neutralne i obiektywne.
Poderwali więc Mędrcy, Wyznawcy JOW mieszkańców Bajolandii do kolejnej rewolucji JOW, podczas której wymuszono na nowej/starej yelicie kolejną rewolucyjną zmianę – ordynacja wyborcza stanowiła, że w każdym okręgu wyborczym w kampanię wyborczą Kandydaci mogą angażować tylko tyle finansów i tylu pomocników, iloma dysponuje najbiedniejszy i nie posiadający zaplecza organizacyjnego Kandydat. Ponadto Dekretem zmuszono media do obiektywizmu i bezstronności w przedstawianiu Kandydatów.
I w tym dniu narodziła się w Bajolandii prawdziwa demokracja parlamentarna.
Już pierwsze wybory na nowych zasadach okazały się prawdziwym politycznym tsunami, które zmiotło z powierzchni Parlamentu dotyczasowy dwupartyjny układ. Parlament zaludnił się nowymi twarzami. Weszli do niego przedstawiciele ponad pięćdziesięciu lokalnych organizacji i ugrupowań (nie tylko politycznych) a ponadto około trzystu Rzeczywiście Niezależnych i Najlepszych Przedstawicieli Narodu. Reprezentanci dotychczasowego układu politycznego stanowili jedynie niewielką domieszkę parlamentu.
Układanie porządku obrad pierwszego posiedzenia nowo wybranego Parlamentu zajęło ponad miesiąc. To drobne opóźnienie wynikało z ogromnej ilości wniosków formalnych i merytorycznych zgłaszanych przez Nowych Niezależnych Przedstawicieli Narodu. Następnych kilka miesięcy toczyła się batalia o wybór Marszałka sejmu. Parlament okazał się prawdziwym placem boju o tę funkcję. Nie znalazł się ani jeden Kandydat, który uzyskałby wymaganą demokratyczną większość 50% plus jeden głos. Nie tylko każdy region blokował Kandydatów przedstawicieli innych regionów. Nawet przedstawiciele meta-regionów blokowali się nawzajem. Pomorze nie chciało nikogo ze Śląska, Bajolandia Wschodnia nikogo z Zachodniej, a większość Parlamentarzystów nie chciała nikogo z Bajolandii centralnej z Warszawą na czele, która zbyt długo już ich zdaniem rządziła. Posłowie rozbici byli też wg klucza „społecznego” – Reprezentanci Wsi chcieli swego Kandydata, Reprezentanci Robotników i Dołów Pracowniczych chcieli swego, a Reprezentanci Inteligencji nie chcieli być rządzeni w sejmie przez „ciemniaków z ludu”. Na te podziały nakładały się różnice religijne i światopoglądowe. Ani zwolennicy nadjordańskiej dżumy obdiencji watykańskiej, ani zwolennicy Bajolandii laickiej (obie te frakcje skłócone były zresztą wewnętrznie w przeróżnych sprawach) nie byli w stanie przeforsować swojego Kandydata. Rusofile blokowali rusofobów, Uniofile Uniofobów, zwolenicy legalizacji narkotyków i małżeństw jednopłciowych ich przeciwników, a cykliści blokowali feministki i na odwrót.
Ostatecznie Pan Prezydent Bajolandii zmuszony był postawić Parlamentowi ultimatum – albo znajdziecie Marszałka, albo rozwiążę Parlament. Nie mogąc nadal znaleźć wspólnego mianownika Posłowie zgodzili się na propozycję miłośnika gier losowych, aby Marszałka wyłonić w drodze losowania. Nie było to rozwiązanie najlepsze, ale większość Posłów przestraszonych widmem utraty foteli w Parlamencie propozycję miłośnika gier losowych zaakceptowała. Następnie po burzliwej dwutygodniowej debacie ustalono medotę losowania i Marszałka Sejmu wyłoniono w ten właśnie sposób. Podobną procedurę użyto do „wyboru” Wicemarszałków, Konwentu Seniorów i wszystkich Komisji Sejmowych.
Następnie Parlament przystąpił do wyłonienia Kandydata, któremu miano powierzyć misję utworzenia nowego Rządu. Zadanie to okazało się trudniejsze niż wszystkie 12 prac Heraklesa razem wziętych.
Z powodu reprezentowania przez większość Parlamentarzystów odmiennych interesów lokalnych, grupowych, ideologicznych i innych znalezienie wspólnego Kandydata na Premiera okazało się niemożliwe. I znów Parlament pod naciskiem Pana Prezydenta musiał posłużyć się metodą losową. Ostatecznie rzut monetą – orzeł czy reszka – wyłonił Premiera. Ale i utworzenie przez niego Rządu nie było łatwiejsze. Nawet, gdy Gabinet już był sformułowany, rozpadał się przy próbach układaniu jednolitego rządowego Planu Ratowania Bajolandii.
Historia rewolucji JOW zakończyła się symbolicznym „pożarciem” i przez tę rewolucję jej własnych dzieci.
Ale na tym jeszcze nie kończy się historia Bajolandii…
https://opolczykpl.wordpress.com/2013/0 ... ajolandii/