Prowokacje i spiski, czyli jak kreuje się rzeczywistość - to co politycy lubia najbardziej:
Incydent mukdeński
Na przełomie lat 20. i 30. militarystyczne Cesarstwo Japonii dążyło do ekspansji i rozszerzenia swojego stanu posiadania kosztem wielkiego sąsiada - Chin. Po zwycięskiej wojnie z Rosją z początku XX wieku, Tokio posiadało na kontynencie ogromne wpływy, głównie w Mandżurii. W rejonie tym stacjonowali nawet japońscy żołnierze, którzy strzegli należącej do Japonii Kolei Południowomandżurskiej.
Słabość rozdartych przez wojnę domową Chin skłoniły Japończyków do zajęcia Mandżurii siłą. Potrzebny był tylko pretekst, który usprawiedliwiłby inwazję. Oficerowie wpadli na pomysł, by wysadzić odcinek torów w pobliżu Mukdenu i oskarżyć o ten sabotaż stacjonujący niedaleko garnizon chińskiej armii rządowej.
Japończycy wysadzili zaledwie 1,5 metra linii kolejowej, ale to wystarczyło za pretekst do ataku. Zaskoczone chińskie wojska i władze nie potrafiły stawić skutecznego oporu. Rok później, Tokio utworzyło na zajętych terenach całkowicie zależne od siebie marionetkowe państwo Mandżukuo, osadzając na jego tronie ostatniego cesarza z dynastii mandżurskiej.
Prowokacja gliwicka
W sierpniu 1939 roku trwało nerwowe wyczekiwanie - Adolf Hitler wiedział, że musi siłą rzucić Polskę na kolana, ale przy międzynarodowej izolacji II Rzeczypospolitej i w ograniczonym konflikcie, który nie przerodzi się w kolejną wojnę światową. Tak narodził się plan spreparowania incydentu, który miał posłużyć do obarczenia Polski winą za wszczęcie wojny, a Francji i Wielkiej Brytanii dać pretekst do bierności.
Do realizacji makiawelicznych zamierzeń nazistów posłużyć miała radiostacja w niemieckich wówczas Gliwicach. Wieczorem 31 sierpnia 1939 r. wtargnęło do niej kilku uzbrojonych esesmanów przebranych za Polaków. Napastnicy sterroryzowali niemiecką załogę i nadali po polsku komunikat: "Uwaga! Tu Gliwice. Rozgłośnia znajduje się w rękach polskich...". Z niewiadomych powodów, po tym zdaniu radiostacja zamilkła.
W rzeczywistości operacja była kompromitacją organizatorów. Nie można było odebrać głosu spikerowi, bo studio dziennikarskie mieściło się w zupełnie innym budynku oddalonym o kilka kilometrów. Jedynym sposobem na zawładnięcie eterem było więc skorzystanie z tzw. mikrofonu burzowego, który służył do ogłaszania przerwy w transmisji na czas burzy.
Pomimo tego napad został natychmiast wykorzystany przez niemiecką propagandę jako główny "dowód polskich prowokacji". Przygotowany zawczasu, stosowny komunikat o incydencie, został nadany przez wszystkie nadajniki państwowej rozgłośni Deutschlandsender. Prawda o zdarzeniu wyszła na jaw dopiero w czasie procesów norymberskich.
Incydent w Mainila
Śladem swojego ówczesnego "kolegi" Adolfa Hitlera poszedł również Józef Stalin. Związek Radziecki ostrzył sobie zęby na sąsiednią Finlandię i potrzebował pretekstu do agresji. Miejscem, gdzie rozegrały się kluczowe wydarzenia, była mała przygraniczna wioska Mainila.
26 listopada 1939 roku ok. 800 metrów w głąb radzieckiego terytorium spadło siedem pocisków artyleryjskich. W rzeczywistości ostrzału dokonały radzieckie działa, ale Sowieci oskarżyli wojska fińskie. Było to niemożliwe, ponieważ Finowie wycofali wcześniej swoją artylerię przygranicznych rejonów, aby zapobiec podobnym incydentom. Ich propozycja przeprowadzenia neutralnego dochodzenia została oczywiście odrzucona.
W następnych dniach radziecka propaganda nadała rozgłos fikcyjnym atakom fińskim. Trzy dni po ostrzale Moskwa zerwała stosunki dyplomatyczne z Helsinkami. Dzień później rozpoczęła się pierwsza radziecka ofensywa. Tak rozpoczął się konflikt, który później nazwano wojną zimową.
Operacja Ajax
Na początku lat 50. Waszyngton i Londyn z coraz większym niepokojem spoglądały w stronę Iranu. Choć po II wojnie światowej w kraju panował przychylny Zachodowi Mohammad Reza Pahlavi, to w 1951 roku wybory wygrał lider nacjonalistów-demokratów, Mohammad Mossadegh. Nowy premier znacjonalizował przemysł petrochemiczny, w tym znajdującą się w rękach brytyjskich Anglo-Irańską Kompanię Naftową (dziś koncern BP).
Decyzja Mossadegha doprowadziła do ochłodzenia relacji z Wielką Brytanią, a później nawet do zerwania stosunków dyplomatycznych. To wtedy zrodził się pomysł przekazania pełnej władzy w ręce sojusznika mocarstw anglosaskich, czyli Rezy Pahlaviego. Za pretekst posłużyły szeroko zakrojone reformy przeprowadzane przez irańskiego premiera, które m.in. umożliwiły legalne działanie organizacjom lewicowym, w tym partii komunistycznej.
W 1953 roku Brytyjczycy przekonali nowo wybranego prezydenta USA Dwighta Eisenhowera, że w Iranie do władzy mogą dojść komuniści, a wtedy kraj wpadnie w objęcia Moskwy. W rezultacie amerykański przywódca wydał decyzję zezwalającą CIA na przeprowadzenie operacji obalenia Mossadegha. Akcję opatrzono kryptonimem Ajax.
CIA nawiązała kontakty z irańską opozycją, pomagając jej finansowo i organizacyjnie, i sprowokowała niepokoje społeczne na wielką skalę. Zamach stanu miał wyglądać jak spontaniczny bunt niezadowolonych obywateli. Spisek został wsparty przez specjalne oddziały partyzanckie, rekrutowane z miejscowej ludności. Zamachowcy przekupili też znaczną część armii. W konsekwencji Mohammad Mossadegh został obalony, a pełnię władzy objął szachinszach Reza Pahlavi, który rządził Iranem aż do rewolucji islamskiej w 1979 roku.
Operacja Magiczny Ogień
W drugiej połowie lat 70. zachodnioniemieckie służby specjalne i elitarni antyterroryści z GSG 9 przygotowały misterną prowokację, za którą planowali obwinić Frakcję Czerwonej Armii (RAF), skrajnie lewicową organizację terrorystyczną. Chodziło o zorganizowanie ucieczki jednego z członków RAF, który odbywał karę w więzieniu w Celle.
Agentom udało się przemycić do celi skazańca narzędzia, które miały umożliwić mu wydostanie się zza krat. Zwerbowali też dwóch kryminalistów, dając im kradzionego mercedesa, by "pomogli" zbiegowi w ucieczce - w aucie znajdował się nawet podrobiony paszport na jego nazwisko. Operacja otrzymała kryptonim "Magiczny Ogień".
W środku nocy 25 lipca 1978 roku służby zdetonowały ładunek podłożony pod zewnętrzny mur więzienia. Zniszczenia były jednak niewielkie, a dziura miała zaledwie 1,5 metra. Żaden z więźniów nie zdołał uciec, a tuż po eksplozji wzmocniono nadzór nad odbywającym karę członkiem RAF.
Cała sprawa zakończyła się kompromitacją służb. Kradzionego mercedesa zatrzymała policja; jednemu ze zwerbowanych kryminalistów udało się uciec. W pobliżu miejsca eksplozji znaleziono służbową broń jednego z agentów. Podrobiony paszport w rzeczywistości został skradziony... niemieckim władzom. A wspomniany skazaniec wszczął głodówkę protestacyjną, gdy próbowano wykorzystać przeciwko niemu podrzucone do jego celi narzędzia.
Szwadrony śmierci i OJAL
Gdy w 1991 roku w demokratycznych wyborach w Algierii zwycięstwo odniosły ugrupowania muzułmańskich fundamentalistów skupione w Islamskim Froncie Ocalenia (FIS), armia unieważniła wyniki głosowania, zdelegalizowała FIS i aresztowała tysiące jego członków. Tak rozpoczęła się trwająca dekadę wojna domowa pomiędzy rządem a islamistyczną partyzantką, która pochłonęła dziesiątki tysięcy ludzkich istnień.
W walce z fundamentalistami algierskie służby specjalne chwytały się wszelkich sposobów. Zorganizowano szwadrony śmierci, które przeprowadzały ataki terrorystyczne, a winą za nie obarczano radykalnych muzułmanów. W ten sposób chciano ich zdyskredytować w oczach społeczeństwa.
W latach 1994-1995 terror wśród sympatyków FIS siała Organizacja Wolnych Młodych Algierczyków (OJAL), która określała się jako prorządowa grupa zbrojna. W rzeczywistości była to formacja od początku do końca sterowana przez algierskie służby specjalne. OJAL wykorzystywano do zwalczania i zastraszania sympatyków islamistów. W żadnym momencie nie funkcjonowała jako niezależna organizacja.
Prowokacja FSB?
We wrześniu 1999 roku Rosją wstrząsnęła seria zamachów bombowych, w których zginęło prawie 300 osób, a ponad 1000 zostało rannych. Odpowiedzialnością za ataki na budynki mieszkalne w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku obarczono separatystów czeczeńskich. Wydarzenia te stały się bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia drugiej wojny czeczeńskiej. Tak przynajmniej brzmi oficjalna wersja.
Istnieją jednak silne poszlaki, że zamachy były inspirowane lub przeprowadzone przez FSB (następczyni KGB) w celu usprawiedliwienia zbrojnej pacyfikacji Czeczenii. Według licznych doniesień agentów FSB zatrzymano na gorącym uczynku podczas przygotowywania kolejnej eksplozji w mieście Riazań. Władze szybko ich wypuściły i ogłosiły, że podłożono worki z niegroźnym materiałem w ramach ćwiczeń. Jednak próbka pobrana natychmiast po odkryciu rzekomych atrap okazała się być materiałem wybuchowym.
Tezę o prowokacji rosyjskich służb podtrzymywał były podpułkownik FSB Aleksandr Litwinienko, otruty w 2006 roku radioaktywnym polonem. Jednak niektórzy wskazują, że Litwinienko należał do grupy znanego krytyka Kremla, oligarchy Borisa Bieriezowskiego, której zależy na zdyskredytowaniu ekipy Władimira Putina. A to stawia pod znakiem zapytania wiarygodność relacji byłego agenta.
W 2008 roku na prestiżowym Uniwersytecie Princeton odbyła się konferencja poświęcona sprawom Czeczeni. W jej podsumowaniu wskazuje się jasno, że choć rosyjskie władze wykorzystały zamachy politycznie, nie istnieją niezbite dowody, które definitywnie potwierdzałyby prawdziwość którejś z wersji - zarówno mówiącej o wyłącznej odpowiedzialności czeczeńskich separatystów, jak i prowokacji rosyjskich służb.
Minister, co chciał się wykazać przed Amerykanami
W marcu 2002 roku szef macedońskiego MSW Lube Boszkoski w świetle jupiterów poinformował o spektakularnym sukcesie podległych mu sił specjalnych. Minister ogłosił, że komandosi zlikwidowali powiązaną z Al-Kaidą siedmioosobową grupę islamskich terrorystów, szykującą zamachy na ambasady USA, Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Zachód do rewelacji ministra podszedł z rezerwą, jednak gdy w Skopje władzę objęła nowa ekipa, na jaw wyszła ponura prawda. Okazało się, że cała sprawa została ukartowana przez służby podległe Boszkoskiemu, który chciał się wykazać przed Amerykanami i liczył na pomoc finansową w "walce z terroryzmem".
Macedońscy agenci najpierw zwabili imigrantów z Pakistanu obietnicą przerzutu na Zachód i pomocy w znalezieniu pracy, a następnie zastrzelili wszystkich z zimną krwią. Aby móc odtrąbić wielki sukces, zabitym podrzucono karabiny maszynowe i wersety z Koranu. Boszkoski wszystkiemu zaprzeczył, ale przezornie uciekł do Chorwacji skąd ogłosił, że sprawa została spreparowana przez jego politycznych wrogów. Macedońskie władze oficjalnie przeprosiły rodziny zabitych imigrantów.
Broń masowego rażenia, której nie było
Co do tego, że iracki dyktator Saddam Husajn był w posiadaniu broni masowego rażenia nie ma żadnych wątpliwości. W latach 80. zginęły od niej tysiące Kurdów. Ale czy Husajn miał morderczy arsenał w przededniu rozpoczęcia inwazji na Irak w marcu 2003 roku? Nawet jeśli część zapasów z lat 80. przetrwała do XXI wieku, to już dawno byłaby pozbawiona bojowej wartości. Gazy, toksyny i bakterie, które produkował reżim Husajna, swój śmiercionośny charakter utraciłyby w ciągu 3-5 lat. Mimo wszystko, to właśnie hipoteza o BMR w Iraku była głównym pretekstem do rozpoczęcia wojny.
ONZ nie znalazła broni przed atakiem. Nie udało się niezbicie udowodnić produkcji i magazynowania BMR po 1991 roku. Pojawiały się za to pogłoski o wywożeniu broni do Libanu, Syrii i na pustynię. W czasie inwazji znajdowano setki skorodowanych, pustych i pełnych pojemników z substancjami pochodzącymi jeszcze sprzed pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, jednak ani śladu świeżej broni. Jeszcze w grudniu 2003 roku brytyjski "Guardian" wysnuł teorię, według której Husajn przechytrzył cały świat blefem o posiadaniu BMR.
Czy powody do rozpoczęcia wojny też były blefem? Wiele wskazuje na to, że tak. Główni zwolennicy inwazji na Irak i przy okazji bliscy doradcy prezydenta Busha (Dick Cheney, Paul Wolfowitz i Colin Powell) opowiadali się za wojną w raporcie think tanku PNAC jeszcze przed wyborami prezydenckimi i atakiem na WTC. Paul O'Neill, który do stycznia 2003 roku był sekretarzem skarbu w administracji Busha twierdzi, że wojna w Iraku była planowana od czasu inauguracji prezydenta (styczeń 2001 r.).
Wolfowitz przyznaje, że po zamachach na WTC, w ramach wrześniowych narad w Camp David, pomysł zaatakowania Iraku został przyjęty z uznaniem. "Nie chodziło o to czy zaatakujemy, ale kiedy", relacjonował klimat tamtych dni w wywiadzie z maja 2003 roku, gdy inwazja trwała już w najlepsze. Nie wspomniał jednak czy ktokolwiek w letniej rezydencji zadał pytanie: "Dlaczego?"
HIV a sprawa libijska
W maju 2004 roku libijski sąd apelacyjny skazał pięć pielęgniarek z Bułgarii i lekarza z Palestyny na karę śmierci. Cała szóstka była oskarżona o umyślne zakażenie ponad 400 dzieci wirusem HIV w szpitalu w Bengazi. Ich wina była bardzo wątpliwa, a sprawa wywołała oburzenie Zachodu i organizacji praw człowieka.
Według wybitnych ekspertów, w tym francuskiego profesora Luca Montaignera, współodkrywcy wirusa HIV, źródło zakażenia powstało jeszcze przed przybyciem bułgarskich pracowników do libijskiego szpitala. Jednak cieszący się wtedy na Zachodzie złą sławą Muammar Kadafi postanowił wykorzystać epidemię, by pokazać światu, że jego kraj padł ofiarą międzynarodowego spisku - tajnego planu CIA i Mosadu wymierzonego w jego naród.
Prawdopodobnie oprócz celów propagandowych, Kadafi chciał również wykorzystać sprawę Bułgarów do wymuszenia złagodzenia sankcji nałożonych na Libię za wspieranie terroryzmu, a być może także zredukowania libijskiego zadłużenia wobec Bułgarii.
Ostatecznie oskarżonym zamieniono karę śmierci na dożywocie, a w 2007 roku Unii Europejskiej (ze szczególnym udziałem bułgarskich władz i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego) udało się wynegocjować ekstradycję pielęgniarek do Bułgarii. Tam zostały natychmiast ułaskawione przez prezydenta.
Raport o wojnie w Gruzji: Zaczęli Gruzini, ale po prowokacjach
Wojnę na Kaukazie w 2008 roku rozpoczęło gruzińskie bombardowanie Osetii Południowej - uznali autorzy raportu, który miał rozstrzygnąć kto odpowiada za konflikt z sierpnia 2008 roku. Jednak pierwsze strzały poprzedziła seria prowokacji i incydentów. Autorzy raportu alarmują, że ryzyko wybuchu kolejnej wojny jest wciąż wysokie.
Do tej pory Gruzja i Rosja obwiniały się wzajemnie o rozpętanie konfliktu, który kosztował życie kilkuset osób i spowodował ucieczkę ze swoich domów dziesiątek tysięcy mieszkańców. Raport - przygotowany na zlecenie Unii Europejskiej - miał pokazać winnych rozpętania wojny. Dziś komisja niezależnych ekspertów ze szwajcarską ambasador Heidi Tagliavini na czele przedstawiła wyniki swojej pracy.
Wina Gruzji: Ostrzał Cchinwali - raport stwierdza, że wojnę (w raporcie użyto słów: "zbrojną fazę konfliktu") rozpoczął gruziński ostrzał Cchinwali (stolicy Osetii Południowej) w nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 roku.- Z punktu widzenia komisji, to Gruzja wywołała wojnę, atakując Cchinwali ciężką artylerią - oświadczyła jasno pani Tagliavini.
Z raportu wynika, że gruzińskie wojsko rozpoczęło działania wojenne, by przejąć kontrolę nad Osetią Południową, i nie stało się to - wbrew zapewnieniom prezydenta Micheila Saakaszwilego - w odpowiedzi na inwazję wojsk rosyjskich.
- Misja nie jest w stanie uznać za wystarczająco uzasadnione twierdzeń strony gruzińskiej co do rosyjskiej ofensywy zbrojnej dużych rozmiarów przed 8 sierpnia 2008 r. - głosi raport.
Odwetowe działania Rosji, byłyby usprawiedliwione, jednak zostały przeprowadzone z nadużyciem siły. Rosyjska obrona szybko przekształciła się w ofensywę na terytorium Gruzji. - Strona rosyjska także zasługuje na krytykę za znaczą liczbę naruszeń prawa międzynarodowego - podkreśliła ambasador Tagliavini
Wina Rosji: Prowokacje, paszporty, inwazja - według raportu, to Moskwa odpowiada za wcześniejsze sprowokowanie napięcia wokół separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji. Rosja jest też odpowiedzialna za podsycanie separatystycznych dążeń obu regionów, m.in. poprzez wydawanie rosyjskich paszportów mieszkańcom, a w czasie konfliktu - za inwazję rosyjskich wojsk na bezspornie gruzińskie terytorium.
Mozna by wiele znaleść przykładów, i zapewne to nie koniec...
ŚB 07.05.27 Z biegiem czasu różne odmiany chorób manifestują się w tych, którzy są grzeszni. Podobnie, w tym świecie jest wielu oszukańczych przyjaciół w fałszywych strojach, ale ostatecznie z powodu ich fałszywego zachowania, manifestuje się ich rzeczywista wrogość.
07.05.27 Znaczenie: Niepokojąc się o wykształcenie swego chłopca Prahlady, Hiranyakaśipu był bardzo niezadowolony. Kiedy Prahlada zaczął nauczać o służbie oddania, Hiranyakaśipu natychmiast uznał nauczycieli za swoich wrogów w przebraniu przyjaciół. W wersecie tym słowa rogah patakinam iva odnoszą się do choroby, która jest najbardziej grzesznym i nieszczęśliwym ze stanów materialnego życia (janma-mrtyu-jara-vyadhi). Choroba jest symptomem ciała grzesznej osoby.
Smrti-śastra mówią,
brahma-ha ksaya-rogi syat surapah śyavadantakah
svarna-hari tu kunakhi duścarma guru-talpagah
Mordercy braminów chorują później na gruźlicę, pijakom wypadają wszystkie zęby, złodzieje złota cierpią na schorzenia paznokci, a grzeszni mężczyźni, którzy mają związki seksualne z żoną osoby nadrzędnej, dotknięci są trądem i podobnymi chorobami skórnymi.