Kim chcemy być?

Nie związane z wydarzeniami, kupię-sprzedam, raporty itp.
Kalatuta
Posty: 4
Rejestracja: 17 cze 2009, 22:11

Kim chcemy być?

Post autor: Kalatuta » 19 cze 2009, 14:51

Witam wszystkich wielbicieli Pana Kryszny!
Vańca kalpa...

Chciałbym się dołączyć do tego gorącego wątku i za pozwoleniem Administratora, podzielić się z vaisznawami moją skromną opinią. Jako, że czas, kiedy to z szabelką chciałem lecieć na wszelkich odszczepieńców, sahadżijów i innych różnej maści „zdrajców” Śrila Prabhupada, już dawno minął, przeto z chłodniejszą i trzeźwiejszą głową mogę obserwować obecne podniecenie związane z podstępnymi knowaniami wymierzonymi w naszą świętą instytucję ISKCON czy też MTŚK, jak kto woli.

Podniecenie to, które z łaski naszego Pana doświadczamy obecnie, ja doświadczyłem około roku 1993 w Mayapur, kiedy to herezja związana z tajnym pobieraniem nauk u Narayana Maharaja przez bardzo wielu prominentnych uczniów ŚP z ISKCON-u (niektórzy byli członkami GBC) była u szczytu swego rozkwitu. Związane to było z dużym napięciem, uwagą i przeróżnymi emocjami, które się wszystkim tam w Mayapur wtedy udzielały. Nie byłem w stanie pojąć, jak proste rzeczy związane z naszą filozofią i oddaniem dla A.C. Bhaktiwedanty Swamiego umykają rozumieniu starym i przecież doświadczonym vaisznawom, uczniom ŚP. No, ale wiadomo... maya jest mocna, a jak jeszcze pospołu z szatanem działa to wszystko się może zdarzyć....
ISKCON był w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Pełniłem wtedy (1992-95) służbę w Construction Department razem z moim bratem duchowym Vaidyaratem d. (byliśmy uczniami Harikeśy Swamiego) z którym razem wcześniej studiowałem na wydz. Architektury Politechniki Wrocławskiej oraz Caitanyą Mangalą d. uczniem Kryszna Kszetry prabhu. Wszyscy z Polski, wszyscy z wrocławskiej świątyni. Construction D. działał na rzecz Mayapur Project czyli budowy Wielkiej Świątyni, a przy okazji również na rzecz wszystkich innych projektów budowlanych na terenach będących własnością ISKCON-u w Mayapur.

Pamiętam jedno popołudnie, a był to okres kiedy mentalna „szabelka” zawsze była przy moim boku, po jakichś tam kolejnych niusach ( od ang słowa news – wiadomości) moje pełne entuzjazmu wzburzenie na heretyków zeszło się akurat z silnym parciem w okolicach kiszki stolcowej więc poleciałem do kibelka niedaleko naszych pokoi w Long Buildingu. Ci co byli w Mayapur czy w Indiach w ogóle, wiedzą, że obowiązuje tam w kibelku model „turecki” a nie europejski, czyli że muszla klozetowa jest tam równo z podłogą, a nie na kształt porcelanowego fotelika. To pewnie pozostałości po mądrości ayurvedyjskiej, której anglikom nie udało się do końca zniszczyć, a która poleca wypróżnianie w pozycji „na kucąco” jako zdrowszą asanę dla tej czynności. No i wleciałem do kibelka. A wiadomo, że jak entuzjazm połączy się z parciem wtedy impet wzrasta, a precyzja wykonywanych ruchów maleje. Muszla w tym kibelku była niestety jakimś trafem podczas jakichś porządków czy remontów przez jakiegoś świętego idiotę (w dham nawet idioci są święci) dosyć mocno uszkodzona przez co jedna jej krawędź wykonana z grubej masy porcelanopodobnej była ułamana i od wewnętrznej strony straszyła dosyć długą a ostrą krawędzią. Na co dzień nikt się tym specjalnie nie przejmował i była regularnie używana. W tym miejscu, za pozwoleniem vaisznawów chciałbym przerwać mój opis. Dość powiedzieć, że widok lejącej się krwi wraz z jednocześnie uchodzącymi ekskrementami nie każdemu możne służyć w jego bhajanie więc powiem tylko, że dalej już na plecach mojego drogiego brata Vaidyarata niesiony byłem do czekającego już na nas na dole samochodu marki Ambasador, który zwykle zawsze stał w gotowości na nagłe czy nie nagłe potrzeby naszych mayapurskich oficjeli z ciał zarządzających. Tym razem z błogosławieństwem wszystkich został on użyty na moje potrzeby i udaliśmy się szybko do jakiejś miejscowości, której nazwy już nie pamiętam, a w której siostry zakonne prowadziły szpital pod wezwaniem Marii Magdaleny ( tej co podobno była kochanką Jezusa). Szybko wylądowałem na stole operacyjnym a siostry bez zbędnych cerygieli fachowo wzięły się za moje na wpół rozcięte ścięgno Achillesa. Nie będę już tego wątku kontynuował, w każdym razie siostrom byłem i jestem bardzo wdzięczny.

Mógłby ktoś zapytać w tym miejscu czy przypadkiem próbowałem powiązać jakoś ze sobą krwawe zdarzenie z poprzedzającym go entuzjazmem „ścinania” heretyckich głów z apa-sampradayi ? Musze wyznać, że wtedy hołdowałem przekonaniu panującemu ogólnie wśród bhaktów sankirtanu, że maya zawsze próbuje powstrzymać entuzjazm wielbicieli szczególnie tych co rozprowadzają książki Śrila Prabhupada. Jako, że cały czas czułem się bhaktą sankirtanu, nawet za stołem kreślarskim w Mayapur ( ci co przeszli szkołę za czasów Harikeszy, wiedzą o czym mówię) to nie połączyłem tych faktów ze sobą. Może i mi mignęła w umyśle taka możliwość przyczynowo-skutkowa, bo legendy o różnych strasznych rzeczach zdarzających się tym co vaisznawa aparadhę popełniają, chodziły wśród bhaktowskich opowieści, ale musiałem ją odrzucić od razu bo zbyt przerażająca była, a poza tym racja w tak oczywisty sposób i tak była po mojej stronie więc taka interpretacja mimo, że znajdująca potwierdzenie w naszych śastrach, nie wchodziła w rachubę.

W międzyczasie lata mijały i dzięki łasce naszego Pana i wiele się zdarzyło takich rzeczy , które powinny dać do myślenia i skłonić do zresetowania naszych poglądów. Jako, że myślenie jest rzeczą bolesną i może otworzyć perspektywy rozumienia wcześniej nie znane, przeto niestety u wielu praktykujących proces bhakti-yogi nie cieszy się ono popularnością, a wręcz często nadal kwitowane jest pejoratywnymi określeniami w stylu „spekulacje”(czyli zło) albo kojarzy się ze zjawiskiem „bycia na platformie umysłu”(następne zło) a strach temu towarzyszący skutecznie paraliżuje zdolności intelektualne wielbicieli, którzy jednocześnie lubią powtarzać, że ruch Hare Kryszna jest bardzo filozoficzny. Niestety skutkuje to zjawiskiem, że nasz ISKCON niebezpiecznie zmierza w kierunku nad którym widnieje wielki transparent: „Świadkowie Jehowy Hinduizmu – Witamy i Zapraszamy”, a zmierzający tam jak zwykle mają pod ręką odpowiednio dobrane cytaty Śrila Prabhupady, bo u nas wszystko można załatwić odpowiednimi cytatami, gdyż Prabhupada często mówił różne rzeczy w zależności od czasu miejsca i okoliczności, które niejednokrotnie na pozór wydają się być sprzeczne ze sobą. Dzięki łasce naszego Pana, jakoś nie jestem przekonany do odstawiania umysłu na półkę i potrzeba robienia nieustannego „update” co do rozumienia różnych spraw ( nie mówię o siddhancie) , które w przeszłości wydawały się oczywiste, nie budzi u mnie żadnych wątpliwości. Zawsze stoimy przed wyborem: albo chcemy być bhaktami Pana Kryszny i używać również umysłu i spekulacji w nieustannych próbach rozumienia czym jest Świadomość Kryszny albo chcemy być zaopatrzonymi w cytaty Świadkami Jehowy Hinduizmu. Wybór należy do nas!

Bo ja tak w powyższym kontekście będę rozważał przypadek Narayana Maharadża, który to przypomnę był jednym z niewielu zaufanych przyjaciół A.C.Bhaktiwedanty Prabhupada. Od 1955 roku mieszkali razem we Vrindavan pod jednym dachem i praktycznie aż do wyjazdu Prabhupada w 1965 mieli ze sobą bliski i poufny kontakt. No i teraz nachodzi mnie pytanie, czy już wtedy Prabhupada nie mógł zorientować się, że NM to taki może nie do końca godny zaufania, a wręcz podejrzany towarzysz który będzie go później obrażał na różne subtelne sposoby, mieszał w głowach jego uczniom i że jego przyjaciel to w rzeczywistości jadowity wąż, który w przyszłości będzie pić krew jego ukochanego dziecka ISKCON-u?
Mahabhagavata i nie potrafi poznać się na ludziach?...
No bo my przecież już się poznaliśmy na nim, a Prabhupada nie potrafił?..
A przecież fakty są oczywiste: podjeżdża, porywa, powtórnie inicjuje i zmienia imiona!
I jeszcze filozofię subtelnie zmienia!
No i obraża, ciągle obraża A.C. Bhaktiwedantę Swamiego na różne subtelne (a takie są najgorsze) sposoby!
No, ale z drugiej strony przecież Prabhupada to czysty bhakta, śaktyaveśa avatar i mógłby tak się pomylić, na ludziach nie poznać?...
Przecież NM to nie był jakiś przypadkowy człowiek z ulicy, ale brat w sanyasie i uczeń bo Prabhupada był dla niego siksza guru, pod jednym dachem we Vrindavan mieszkali nie dzień czy dwa, ale lata....
A może to taka rozrywka pana Kryszny, że myśmy się poznali, a Prabhupada nie?...
A może...,
a może On się poznał i właśnie dlatego, że się poznał to tego Maharaja poprosił o przeprowadzenie swojej ostatniej ceremonii a nie kogo innego?
I może to z nami jest coś nie tak?...

Może, ktoś powie, że mącę, zasiewam ziarno zwątpienia i w gruncie rzeczy knuję i możliwe żem szpieg jakiś co niby niewinnie, ale do herezji namawia i nasz święty ISKCON od środka zatruwa jadem co atrakcyjną słodycz przypomina? To ja powiem, że od takiej oceny do zamordyzmu tylko jeden krok. No i wtedy „Witamy w sekcie!”, gdzie wszyscy myślą tak samo, każdy działa posłusznie i politycznie poprawnie no i oczywiście każdy jest czujny bo szatan z mayą nie śpią. Ładną będziemy wtedy mieli organizację. I jak atrakcyjną! Ludzie będą drzwiami i oknami do nas walić. A jak Śrila Prabhupada będzie zadowolony!

Pozostawiając tą kwestię do przemyśleń zawsze warto mieć w pamięci, że jedyną rzeczą która może nas zrujnować jest vaisznawa-aparadha. Poza tym, jeżeli to robimy dla Kryszny to spekulować możemy do woli i wyjdzie to nam na dobre!
Tak czy inaczej, czy się to komu będzie podobać czy nie ja w ISKCON-ie byłem, jestem i będę.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 19 cze 2009, 15:23

No i teraz nachodzi mnie pytanie, czy już wtedy Prabhupada nie mógł zorientować się, że NM to taki może nie do końca godny zaufania, a wręcz podejrzany towarzysz który będzie go później obrażał na różne subtelne sposoby, mieszał w głowach jego uczniom i że jego przyjaciel to w rzeczywistości jadowity wąż, który w przyszłości będzie pić krew jego ukochanego dziecka ISKCON-u?
Mahabhagavata i nie potrafi poznać się na ludziach?...
No bo my przecież już się poznaliśmy na nim, a Prabhupada nie potrafił?..
A przecież fakty są oczywiste: podjeżdża, porywa, powtórnie inicjuje i zmienia imiona!
I jeszcze filozofię subtelnie zmienia!
To już było przerabiane Prabhu, byłeś w Wenecji na zlocie NM, to teraz też poszukaj w archiwach. Widzę, ze nikt już nie pamięta kto zaczął.
1. Mahabhagavata to nie Paramatma. NM uważa inaczej dlatego taka wątpliwość. Być może właśnie dlatego taka odmienna filozofia w tym punkcie aby uzasadnić pretensjonalność. Nawet genetyczna rodzina uważała, że ma prawa do organizacji jaką założył ojciec. Wujek jest wujkiem, może być zastępczo pomocny ale ojciec będzie ojcem. Jeżeli mam 18 lat i umierają rodzice to nie wiem jak ogarnąć załatwienia pogrzebowe, wtedy pomaga rodzina lub dobrzy ludzie, ale nie twierdzą, że są rodzicami i nie dziedziczą spadku. Na całym swiecie nie ma takiego prawa.
2. Jeżeli mam szczere pragnienie niejedzenia lodów dziś, nie znaczy, że jutro się nie skuszę na nie.
3. Prabhupad powiedział, że jeżeli on powie jedno słowo inaczej to wszystko pójdzie na marne. A dlaczego to wyjaśniłem obszernie w moim ostatnim wątku na ten temat, przeczytaj go i zrozumiesz.
4. Ci co odchodzą mówią o nagonce ale nikt tej nagonki nie robi, jest odwrotnie, coś w rodzaju drugiej młodości jak za starych czasów ISKCON o których piszesz. Dlatego wyjaśniam w tamtym wątku do czego to prowadzi.
5. Myślę, że mamy do czynienia z manią prześladowczą, co moze być związane z silną polaryzacją umysłów, które chcą się odroznić, "odszczepić" poprzez odejście i równocześnie wyrzuty sumienia gnębią, więc aby to dręczenie zagłuszyć to przekonywanie innych do zaakceptowania jego wyboru, tak jakby ktoś przyszedł do nas do domu i nalegał na zgodę czy może iść do kina. Jest dorosły, wie co robi. Problem moze być gdy ma guru, ktory jest w relacji nadrzędnej, w relacji syn-ojciec, wtedy ojciec się nie zgodzi a posłuszne dzieci ojca będą po jego stronie. Zazanaczam, że ktoś nie usamodzielnia się tutaj, tylko też przyjmuje schronienie nowego ojca. O ile dzieci mają inną relację między sobą, o tyle muszą słuchać rodziców. O ile ktoś stracił ojca albo ojcu zostały odebrane prawa rodzicielskie moze przyjąć nowe schronienie o tyle nie powinien podburzać innych dzieci aby mu było raźniej w swoim nieszczęsciu. Jeżeli państwo odbiera prawa rodzicielskie to z reguły daje schronienie dzieciom w rodzinie zastępczej lub domu dziecka. Ci, którzy odeszli do NM argumentują, ze wszyscy byli uczniami Harikesy Swamiego zwanego Sri Visnupadem, który upadł i obecnie jest Harikesą Prabhu, bez żadnej funkcji. Ale dlaczego przekonują do porzucania aktywnych bona fide guru i zmiany organizacji osobom, którym dobrze tu i próbują im wmawiać, ze powinni czuć się źle i poszukać innego schronienia? Kiedyś uczniowie Harikesy Swamiego uważali, że to guru nr 1 w ISKCON, byli znani z największego fanatyzmu, a gdy ich guru upadł, upadla ich duma. Może muszą cały czas czuć się jacyś wyjątkowi, moze mają potrzebę bycia w sekcie w sensie mentalnym? Taka awersja do społeczeństwa. Druga strona pożądania.

Jeśli ktoś chce pomocy od nas, chce schronienia, zawsze je znajdzie. Widzę też nie nie odróżniasz Prabhu, że co boskie Bogu a co cesarskie cesarzowi. Bóg jest wszystkim ale nie w ten sposób. Ci, ktorzy mają taką wizję nie nauczają już, nie widzą żadnych problemów. Muszą zejść do pozycju Madhyama aby móc nauczać, bo wtedy dopiero widzą problemy. I znów polecam wątek, w którym się wypowiedziałem, żeby nie rzuć przeżutego. Piszę tam a w zasadzie cytuję z Bhagavatam o religii pretensjonalnej i istocie religii, która jest wspólna dla wszystkich prawdziwych religii. To powinno wyjaśnić przynajmniej moje stanowisko.

Adres tego wątku: http://forum.nama-hatta.pl/viewtopic.ph ... c&start=20

Zaczyna się od słów "Postanowiłem coś napisać wobec sytuacji bieżącej"
oraz następny po nim.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 19 cze 2009, 18:52

Tak sobie myślę nad tą pretensjonalnością.

Była historia, że jeden bhakta pracował u innego bhakty i wymyślił tam nowy przepis na potrawę, który ulepszył danie. Potem zrezygnował z pracy i narzekał do innych bhaktów, że przejęli jego przepis, ktory mógłby opatentować. I ktoś taki potem pożalił się w dobrej intencji mi. Wtedy musiałem wyjaśnić, że żaden sąd nie przyzna mu racji. Prawo jest takie, że jeżeli on pracował dla nich, to cokolwiek wymyślił tam, jest własnością pracodawcy. Pracował na materiałach pracodawcy, dzięki pracodawcy to wymyślił, pobierał za to pensję. Jeśliby chciał być właścicielem patentu to musiałby pracować dla siebie na swój koszt i za swoje materiały.

„Nieczystość, nieszczerość, złodziejstwo, brak wiary, bezużyteczna kłótnia, pożądanie, gniew i ciągłe pragnienia składają się na niższą naturę ludzi spoza systemu warnaśrama.” Ś.B. 11.17.20

Musimy ustanowić warnaśramę. Siudra to brzmi dumnie!

Kiedyś znajomy przyszedł do ojca po radę prawną, chciał wyłudzić jakieś odszkodowanie. Ojciec powiedział, żeby nawet nie próbował bo jeszcze zapłaci karę. I ojciec stracił znajomego, znajomy pomyślał, że ojciec jest zazdrosny i spróbował. I zapłacił karę i potem nie kłaniał się ojcu, bo nie przyznał się do głupoty, tylko trwał przy swoim falszywym ego.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Gopalacaryadas
Posty: 11
Rejestracja: 09 mar 2009, 06:54

Post autor: Gopalacaryadas » 19 cze 2009, 19:16

Z całą pewnością wielbiciele powinni stronić od popełniania obraz wobec innych waisznawów, jednocześnie nie zapomnijmy unikać obraz wobec naszego umiłowanego Śrila Prabhupada.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 19 cze 2009, 19:29

To ja jeszcze dodam, żeby nie było, że komuś sugeruję od razu, że jest mleccha lub yavana. Maharadżowie w ten sam sposób zwracają uwagę aby nie błądzić, czy rodzice, ktorzy mówią: ucz się bo będziesz kopał rowy. Pasuje to do pytania kim chcemy być.

Mleccha to ten, ktory chciałby należeć do warnaśramy ale nie daje rady.

Yavana to ten, który świadomie odrzuca warnaśramę, chociaż może być bardzo zaawansowany.


Już mi psychika siada, od tego ataku na forum, na żywo, przez maila, przez gg, przez skype, przez telefon, przekazując żonie, na innym forum, że niedługo będę bał się wychodzić z domu a to początek schizofrenii. A potez zaśpiewam sobie

"szczęśliwi, którzy wierzą w to co fałszywe".

Już sobie wyobrażam mój pogrzeb ale byłaby radość. Wszyscy by się cieszyli że w końcu.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
Srivani
Posty: 7
Rejestracja: 24 lis 2006, 18:22
Lokalizacja: Chicago
Kontakt:

Post autor: Srivani » 21 cze 2009, 20:19

Bolo Arkadiuszu!
Na wstepie chce zaznaczyc, ze korzystam ze skrzynki mojej zony, poniewaz nie jestem zalogowany. Poza tym jestem tu na goscinnym wystepie, wiec nie bede robil wysilku z zalogowaniem. Ale do rzeczy.
Doczekales sie Arkadiuszu! Teraz uczniowie Narayana Maharaja przyjada do Krakowa, porwia Cie i zazadaja od ISKCONu okupu. Albo jeszcze lepiej, zrobia Ci kikutygodniowe pranie mozgu i zostaniesz fanatycznym wyznawca NM. :D :D :D
Sam zaczales ta schize postem "Uwaga podstep". Skad Ty to do jasnego gwinta wogole wytrzasnales? Dostales jakis prikaz z "GORY" czy co? Po "upadku" vrindy do tej pory docenialem Twoja strone, wiec prosze Cie na Kryszne Niebieskiego nie rob z tej strony Glosu Robotniczego. Nie te czasy. Ludzie juz mysla. Skonczyly sie czasy ideologicznego fanatyzmu, a nadszedl czas przemyslen i osobistego wyboru. Pozostaw im prawo wyboru, poniewaz im sie to poprostu nalezy. Za te wszystkie lata ciezkiej harowy na rzecz ideologii pozostaw im to prawo, zarowno Ty jak i inni obroncy nieskazitelnosci organizacji do ktorej nalezymy. Jedni wczesniej, inni pozniej. Wystarczy, ze na lamach Twojej strony lub blizniaczego harinamu pojawi sie tekst na temat NM, a juz z mrocznej i deszczowej Anglii na swojej miotle leci Gndd lub Purnaprajna biegnie z salcesonem wprost z bazarow Rozyckiego i wszystkich "inaczej myslacych" wala po glowach ile sie da w obronie tej jedynej nieskazitelnej ideologii. Ludzie kochani, na Boga przeciez to sekta zalatuje na mile. Zamiast tyle cennego czsu poswiecac na inkwizytorstwo i nawracanie grzesznikow na ta jedyna sluszna droge, lepiej zajmijmy sie uporzadkowaniem naszych wewnetrznych spraw." Drzazge w oku brata swego widzisz, a belki we wlasnym oku nie dostrzegasz." Ty jestes w Polsce, ja zyje na ziemi wuja Sama, ale te sprawy dotycza nas wszedzie, wszakze jestesmy Miedzynarodowym Towarzystwem, czyz nie?
Nie bede mojego postu upiekszal w cytaty z sastr, ktorych i tak jest juz wystarczajaco duzo, nie bede bronil takiej czy innej filozofii, nie jest tez moim celem obrazanie kogokolwiek i w jakikolwiek sposob. Poprostu zostawmy ludziom prawo wyboru. Zachecajmy aby do swojego zycia dodali Kryszne, ale nie w taki sposob! Czy w ten sposob chcemy zachecic bhaktow, ktorzy odeszli do powrotu, czy w ten sposob chcemy zainspirowac innych do zycia swiadomego Kryszny?
Pamietam jak w drugiej polowie lat 80-tych przyjezdzalem do Shirny P., ktory mieszkal wowczas w Nowej Hucie na wprost wujka Lenina i wieczorami przy cieplej halawce marzylismy o swiatyni w Krakowie, do ktorego ja czuje szczegolny sentyment. No i po latach ilus tam powstala piekna swiatynia z liczna grupa grihastow biznesmenow. Hej Arkadiusz, no i gdzie jest ta swiatynia? A jeszcze dzisiaj dobrze pamietam moja ostatnia wizyte w tejze swiatyni pod koniec 1998r.jak gotowalem dla bhaktow sniadanie i toczylem slodkie simplisy dla Kashi Mishry, uwczesnego prezydenta .O ile mi wiadomo to nie uczniowie NM ani On sam nie przyczynili sie do tego, ze po swiatyni krakowskiej nie pozostal nawet kamien na kamieniu. A wiesz snilo mi sie niedawno, ze siedze z Shirna w jego mieszkanku "kolo windy" w zimowy wieczor przy cieplej halawce i marzymy o swiatyni w Krakowie takiej pelnej bhaktow. Jezeli "NAM" sie nie udalo, to moze dajmy w koncu szanse innym i zostawmy ich w swietym spokoju.
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i cala Twoja rodzine jak i krakowskich bhaktow
Maha Bala

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Re: Kim chcemy być?

Post autor: albert » 22 cze 2009, 10:29

Kalatuta pisze:Wybór należy do nas!

Bo ja tak w powyższym kontekście będę rozważał przypadek Narayana Maharadża, który to przypomnę był jednym z niewielu zaufanych przyjaciół A.C.Bhaktiwedanty Prabhupada. Od 1955 roku mieszkali razem we Vrindavan pod jednym dachem i praktycznie aż do wyjazdu Prabhupada w 1965 mieli ze sobą bliski i poufny kontakt. No i teraz nachodzi mnie pytanie, czy już wtedy Prabhupada nie mógł zorientować się, że NM to taki może nie do końca godny zaufania, a wręcz podejrzany towarzysz który będzie go później obrażał na różne subtelne sposoby, mieszał w głowach jego uczniom i że jego przyjaciel to w rzeczywistości jadowity wąż, który w przyszłości będzie pić krew jego ukochanego dziecka ISKCON-u?
Drogi Kalatuto,

Odpływ części wielbicieli do różnych matha, i odwrotnie, jest faktem i nikt nie jest w stanie temu przeszkodzić. Natomiast warto przypominać istotne punkty planu Śrila Prabhupady, a zatem dla jego uczniów wiążące zgodnie z prawami parampara.

Na twoje pytania dobrze odpowiada moim zdaniem Drutakarma Prabhu w artykule "Śrila Prabhupada i Gaudija Matha":

http://www.scribd.com/doc/15697188/Sril ... diya-Matha

Poza tym, Śrila Prabhupada pragnął zdecydowanie, aby jego uczniowie współpracowali ze sobą w ramach ruchu jaki zapoczątkował i kolektywnej struktury jaką założył, co było pragnieniem także Bhaktisiddhanty Saraswatiego.
Narajanici, śridharyci, tripurarianie, wryndaici, czy dźagatgurowcy zwykle odpowiadają na to odwołując się do ogólnych koncepcji czasu, miejsca i okoliczności jakie uwzględnia uttama-guru ( w domyśle ich guru) oraz wiary jaką w niego posiadają.

Każdy może to rozważyć i czynić jak uważa.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2009, 10:51 przez albert, łącznie zmieniany 1 raz.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 22 cze 2009, 10:48

Maha Bala napisał:
„Doczekales sie Arkadiuszu! Teraz uczniowie Narayana Maharaja przyjada do Krakowa, porwia Cie i zazadaja od ISKCONu okupu. Albo jeszcze lepiej, zrobia Ci kikutygodniowe pranie mozgu i zostaniesz fanatycznym wyznawca NM.
Sam zaczales ta schize postem "Uwaga podstep". Skad Ty to do jasnego gwinta wogole wytrzasnales?”
Ośmieszasz Prabhu żeby umniejszyć to co napisałem a ton wskazuje na wysoką emocjonalonść. Wystarczy właśnie takie bezrozumne pranie mózgu na każdej stronie która nie należy do uczniów NM, że dla spokoju ludziom spokojnym się nie chce pisać. To jest to co napisałeś. To jest jedna z technik ukrywania czegoś, czego nie da się ukryć. Ośmieszyć i wyolbrzymić. Wtedy to nawet funkcjonując jest często odrzucane jako fałsz. To właśnie robisz, piszsz tu po raz pierwszy i właśnie w tej sprawie. Udowodnij, że ja napisałem choć literę na forum NM. Twoje słowa to zwykłe bicie piany. Zgodnie z twoją logiką Niemcy miały niewygórowane żądania, które Polska mogła spełnić i by nie było II wojny światowej. Walczący Polacy byli nazywanie polish bandits. Jeżeli ktoś odpiera ataki to jest przestępcą, fanatykiem, a jeżeli ktoś atakuje to robi to w imię pokoju zgodnie z twoją logiką.
„ Dostales jakis prikaz z "GORY" czy co?”
To już jest mania prześladowcza. Konstrukcja zdania wskazuje na pokpiwanie i brak szacunku. Ciągle oskarżacie o brak woli, o jakąs górę, a czy są jakieś składki , czy ktoś pracuje na etat w polskim ISKCONIE? A czy ja jestem inicjowany? A czy moja strona jest oficjalną stroną ISKCONOWĄ? Z tego co widzę, nie jest wymieniana jako ISCKONOWA, wiem za to, że ja za nią płacę, to jest mój pomysł i realizuję go po swojej myśli. A ponieważ moje myśli chcą wspierać działania ISKCON, to o nim tutaj piszę i jemu służę. Jak ci nie pasuje to nie wchodź tu tak jak ja nie wchodzę na inne strony, których zdania nie podzielam. Nie walczę z całym światem. Zostawiam im prawo wyboru tak jak pragnę abyś ty zostawił mi. To że mój portal jest taki aktywny to samo mnie zaskakuje, że tak wyszło, miałem taką wizję zakładając go, ale nie bardzo wiedziałem, że to da się zrealizować. Jednak muszę cię zmartwić, że jest to inicjatywa oddolna. Ale ty knujesz spisek. Zakładasz mój brak woli. Z drugiej strony jeżeli członek organizacji dostałby polecenie to po to jest członkiem organizacji aby się do jej zasad stosować. Zanim ktoś wstapi do organizacji powinien wiedzieć czego chce. A ty mówisz o anarchii więc idź do NM, ja ci nie bronię, ale swoje zdanie mam. Możesz o tym poczytać w archiwach vrindy o ile są i o ile masz dostęp do tajnych wątków. Tam pisałem, że zrobię taką stronę jeżeli z vrindą nie da się współpracować, pisałem, że kogiel mogiel religijny zniża tą stronę do miejsca, w którym nie warto być z powodu ciągłych wojen i niskiego lotu. Obiecałem też, że jeżeli to zrobię to nie będę się tam już udzielał, zostawię ich w spokoju zgodnie z ich wolą. Jeżeli są różnice filozoficzne to jeżeli są osoby, które pragną nauczać, a do tego służą fora tego typu, to wtedy nie ma zgody. Może gdzieś są fora towarzyskie, idźcie tam. A w tej chwili ty się pienisz o coś takiego:

Bhakta X: 2+2 = 3
Bhakta Y: 2+2 =4
Bhakta X: bhakta Y jest nietolerancyjny. Trzeba 100% zwolenników, że 2+2=3 zmobilizować aby przekonali go, że jest inaczej albo, że te dwa poglądy mogą funkcjonować obok siebie. Inwazja w imię prawdy.

To może zróbcie najpierw inwazję na meczety a nas narazie zostawcie w spokoju. Potem pogadamy jak przeżyjecie. Idźcie na fora katolickie i tam piszcie to co tutaj.
„Sam zaczales ta schize postem "Uwaga podstep". „
„Widzę to co widzę i wogóle się nie wstydzę,
niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi.”


Nazywanie rzeczy takimi, jakimi są , nie jest obrazą. W twojej logice jest abym został zwolennikiem NM.
„nie rob z tej strony Glosu Robotniczego.”
Cały czas mówię o warnaśramie a NM głoszą brak klas, brak organizacji. Kolejna prowokacja psychologiczna.
„Pozostaw im prawo wyboru, poniewaz im sie to poprostu nalezy.”
Kolejna psychomanipulacja. Pozostaw mi prawo wyboru, ponieważ mi się to po prostu należy. Kapujesz? Przeczytaj wątki, na ten temat. Jeżeli nie rozumiesz ich to poproś kogoś życzliwego o ich wytłumaczenie.

„Nie bede mojego postu upiekszał w cytaty z sastr, ktorych i tak jest juz wystarczajaco duzo, nie bede bronil takiej czy innej filozofii, nie jest tez moim celem obrazanie kogokolwiek i w jakikolwiek sposob. Poprostu zostawmy ludziom prawo wyboru”
To po co cały ten tekst? To jak kogoś zmartwionego pytasz: co ci jest? - Nic. To "nic" jest i tak wtedy bardzo wymowne. Tutaj konstrukcja zdania wskazuje, żeby odjąć „nie” i wtedy jest przekaz taki jakim jest. Umysł ludzki ma tendencję aby nie widzieć „nie”. Zdanie w czasie przyszłym aby nie opisać tego co teraz piszesz i żeby było to zgodne z tym co chcesz powiedzieć abyś czuł się z tym dobrze. Cały twój tekst jest właśnie pisany w tym tonie emocjonalnym, to jest przekaz emocjonalny ale nie logiczny.

„Zachecajmy aby do swojego zycia dodali Kryszne, ale nie w taki sposob! Czy w ten sposob chcemy zachecic bhaktow, ktorzy odeszli do powrotu, czy w ten sposob chcemy zainspirowac innych do zycia swiadomego Kryszny?”
Ja nie zachęcam aby dodali Krysznę do swojego życia, ponieważ już to robią i ostatnio świadomie potwierdzili, że szukają go nadal. Piszesz jakby Kryszna był tylko w naszej organizacji. Kolejny brak logiki. Ludzie! Co wy macie w głowach! Takie siano, że wymiękam. Nie chcę zachęcać do powrotu, kogoś kto dopiero odszedł. W zasadzie nie wiem czy warto to robić, niech sobie pożyją tam, ich motywacje mogą być różne, ja nie indoktrynuję tylko edukuję. Jak ktoś chce wrócić to wróci, ale narazie musimy ich zainspirować aby pozostawili nam wolną wolę w podążaniu naszą drogą.
Narazie głoszą logikę typu:

Przesłanki:

Kto broni swojego zdania, jest przekonany.
Kto jest przekonany, ten nie ma racji.
_____________________________
Wniosek: Kto broni swojego zdania, ten nie ma racji.

Ten wniosek zakłada, że nie mamy prawa się bronić, bo nie mamy racji. Nie działa to w drugą stronę, gdy chcecie przeforsować swoje zdanie.


Aby ci to wytłumaczyć na innym przykładzie:

Przesłanki:

Kto ukończył osiemnaście lat, może kupić samochód.
Kto może kupić samochód, ma dużo pieniędzy.
_________________________________________
Wniosek: Kto ukończył osiemnaście lat, ma dużo pieniędzy

Albo:

Przesłanki:

Ludzie składają się w ponad 90% z wody.
Wartość wody szacuje się na ok. 1zł za litr.
___________________________________________-
Wniosek: Wartość człowieka można oszacować na ok. 300zł.


Zaprzeczają sami sobie.


Wnioskowanie może być prawidłowe, mimo że przesłanki są fałszywe. Jeżeli przesłanki są jednakże fałszywe, to nie jest przesądzona wartość logiczna wniosku. Wniosek może w takiej sytuacji być fałszywy - jak w przypadku następującego wnioskowania:

Wszyscy mężczyźni są wysocy.
Jarosław Kaczyński jest mężczyzną.
________________________________
Jarosław Kaczyński jest wysoki.

A teraz:

Wszyscy, którzy bronią ISKCON są fanatyczni. (nie mają wolnej woli)
Arkadiusz jest w ISKCON.
________________________________
Arkadiusz jest fanatykiem (nie ma wolnej woli)

W tym wypadku, wnioskowanie jest prawidłowe, lecz jedna z przesłanek –a mianowicie przesłanka pierwsza – jest fałszywa: nie wszyscy mężczyźni są wszakże wysocy, nie wszyscy w ISKCON są fanatyczni. Wniosek w tym wypadku jest fałszywy.

Oczywiście może być tak, że: wnioskowanie o tej samej strukturze, gdzie pierwsza przesłanka jest fałszywa, da wynik odmienny.

Wszyscy mężczyźni są wysocy.
Michael Jordan jest mężczyzną.
______________________________
Michael Jordan jest wysoki.

W tym wypadku, wnioskowanie jest również prawidłowe, choć przesłanka pierwsza jest fałszywa, lecz tym razem wniosek jest prawdziwy.

Dlatego dyskusja tego typu nie ma tutaj sensu. Ty głosisz swoje, ja głoszę swoje. NM piszą swoje, jak będę chciał to zajrzę do nich i skonfrontuję u siebie, ale nie będę ich atakował moimi wnioskami, tak jak to robisz ty. Jak będą chcieli to zajrzą do mnie i porównają sobie.

To jeszcze ze szkoły:

1.2.2. Błędne koło
Wyobraźmy sobie, że ktoś wypowiada się w następujący sposób: „Oczywiste jest, że Bóg istnieje. Tak
mówi Biblia. A to, co mówi Biblia możemy przyjąć za prawdę, gdyż Biblia jest przecież słowem Boga.”

Według Biblii Bóg istnieje.
To, co mówi Biblia jest prawdziwe, gdyż Biblia jest słowem Boga.
_____________________________________________________
Bóg istnieje.


Według NM on ma rację.
To, co mówi NM jest prawdziwe, gdyż NM jest autorytetem.
_____________________________________________________
NM ma rację.

Kłopot z tym rozumowaniem z pewnością nie polega na tym, że któreś ze zdań jest jawnie fałszywe. Problem polega na tym, że wnioskowanie to nie ma żadnej mocy przekonującej, ponieważ tylko ktoś, kto uznaje wniosek może uznać przesłankę drugą – gdyby ktoś nie był przekonany co do istnienia Boga (gdyby np. swój sąd na ten temat zawieszał, to nie mógłby twierdzić, że to, co mówi Biblia jest prawdziwe, gdyż jest słowem Boga).

Analogicznym błędem błędnego koła obarczone jest następujące rozumowanie: „Gazeta Wyborcza jest dobrą i rzetelną gazetą. Wiem o tym stąd, że ukazał się w niej niedawno artykuł, w którym znalazła się w czołówce gazet pod względem rzetelnego przekazywania informacji.”

Dlatego aby nie realizować polityki błędnego koła i aby nie kręcić się w kółko, zawsze powtarzam wszystkim, którzy odeszli ale uczepili się jak rzep psiego ogona: idźcie swoją drogą a napewno gdzieś zajdziecie, gdzie nie wiem, ale nie będziecie stać w miejscu i gonić jak pies własny ogon.

Nie zawsze ten - Sztywny Pal Azji

Nie zawsze ten kto jest aniołem,
Nie zawsze żyje w niebie.
Nie zawsze ten kto jest szatanem,
Nie zawsze ogniem zieje

Nie zawsze ten kto jest samotny
chce budować mosty.
Nie zawsze ten kto ma przyjaciół
jest jak dziecko bez troski

Nie zawsze ten, który twierdzi,
że świat zbawi jest zbawcą.
Nie zawsze ten, który nie mówi prawdy,
nie zawsze jest kłamcą


To czego ty bronisz to jest teoria, że wszystko jest jednym. Nie bronisz różnorodności. Wydaje ci się, że bronisz różnorodności ale nie jest to logicznie spójne. Nie bronię ci twojego zdania ale pozwól mi mieć swoje w moim domu. Wtedy będziesz obrońcą różnorodności. Inaczej będziesz zwolennikiem totalitaryzmu Mayawada.

„Pan Kryszna odpowiedział: Ponieważ materialne elementy obecne są wszędzie to dlatego różni uczeni bramini przeanalizowali je na różne sposoby. Wszyscy ci filozofowie przemawiali będąc pod wpływem Mojej mocy mistycznej i dlatego mogli powiedzieć cokolwiek nie zaprzeczając prawdzie. Kiedy jakiś filozof argumentuje, " Nie badałem tego przypadku w taki sam sposób jak ty," to dzieje się tak dlatego, że to Moje niepokonane energie motywują ich spór. Przez wzajemne oddziaływanie na siebie Moich różnych energii powstają zróżnicowane opinie. Jednak dla tych, którzy skupili swoją inteligencję na Mnie i kontrolowali zmysły, różnice percepcji zanikają i w efekcie argumentowanie przestaje istnieć. O najlepszy spośród ludzi (Uddhawo), ponieważ subtelne i wulgarne elementy przenikają siebie nawzajem to dlatego filozofowie obliczają podstawowe materialne elementy natury na różne sposoby, zgodnie z ich pragnieniem. Wszystkie subtelne elementy materialne obecne są w swoich zamanifestowanych stanach, i podobnie, wszystkie zamanifestowane elementy obecne są w ich subtelnych stanach gdyż materialne stworzenie zachodzi poprzez stopniowe pojawianie się danego elementu od stanu subtelnego do stanu zamanifestowanego. Dlatego nie ma znaczenia jaki myśliciel przemawia i nie ważne czy w swojej kalkulacji włączył materialne elementy z ich stanu subtelnego czy zamanifestowanego. Ja przyjmuję ich konkluzje jako autorytatywne ponieważ każda teoria posiada logiczne wyjaśnienie. Ponieważ osoba, która była okryta ignorancją od czasów niepamiętnych nie jest w stanie oświecić siebie samej, więc musi być inna osoba, która posiada autentyczną wiedzę o Absolutnej Prawdzie, mogąca przekazać ją osobie będącej w ignorancji.” Ś.B. 11.22.4-10

Skupcie się na istocie rzeczy, na służbie oddania, brak służby oddania tylko umysłowe spekulacje nie dają realizacji a wręcz są przyczyną tego co tu widzimy. Dlatego pozwól mi iśc moją sukcesją uczniów abym mógł zobaczyć mój wynik a ty idź swoją drogą żebyś mógł zobaczyć swój wynik. Udzielałeś się na Harinam.pl a teraz idziesz tutaj, bo ci mało. Idź do NM i tam ich gloryfikuj. Ja tam nie pójdę, nie będę ci przeszkadzał w twojej opinii. Jezeli usłyszę że coś tam jest wyraźnie szkodliwego dla nas to napiszę swoje zdanie u siebie. Ja akurat nie mam klimatu aby iśc się wykłócać. Jak napiszą tam, że jestem taki czy taki, to najwyżej napiszę u siebie co myślę jak będę czuł taką potrzebę.

„Pamietam jak w drugiej polowie lat 80-tych przyjezdzalem do Shirny P., ktory mieszkal wowczas w Nowej Hucie na wprost wujka Lenina i wieczorami przy cieplej halawce marzylismy o swiatyni w Krakowie, do ktorego ja czuje szczegolny sentyment. No i po latach ilus tam powstala piekna swiatynia z liczna grupa grihastow biznesmenow. Hej Arkadiusz, no i gdzie jest ta swiatynia? A jeszcze dzisiaj dobrze pamietam moja ostatnia wizyte w tejze swiatyni pod koniec 1998r.jak gotowalem dla bhaktow sniadanie i toczylem slodkie simplisy dla Kashi Mishry, uwczesnego prezydenta .O ile mi wiadomo to nie uczniowie NM ani On sam nie przyczynili sie do tego, ze po swiatyni krakowskiej nie pozostal nawet kamien na kamieniu.”
Czyżby krakowska świątynia została zbombardowana? Budynki, w których były światynie stoją nadal. Skąd taki motyw u ciebie, skoro nikt nie wini NM o to? Jest to tzw. Non sequitur - bląd formalny, kiedy wniosek nie wynika z przesłanek. Ale jeżeli tak bardzo chcesz czuć związek przyczynowo-skutkowy to ci go znajdę i będę blisko prawdy, wbrew temu co ci się wydaje. Po pierwsze świątynia w Krakowie była wynajmowanym domem i trzy razy zmieniała adres, po drugie światynia krakowska drogą głosowania została polączona z warszawską, (byłem na tych spotkaniach) aby nie było w przyszłości problemów jej utrzymać. Świątynię utrzymywała wtedy produkcja orzeszków w cukrze ale ex Dharmadrasztra Prabhu, który wyjechał z Krakowa, zrobił taką samą swoją produkcję i obiecał, że zawsze da o 10groszy taniej swoje niż krakowskie. W ten sposób biznes utrzymujący w największej części świątynię w Krakowie zaczął szybko upadać. Wtedy zorganizowano spotkanie sankirtanowców, których zapytano czy są w stanie utrzymać świątynię z sankirtanu ale po przeliczeniach ile każdy z nich musiałby zarobić a coraz więcej osób się żeniło, stwierdzono, że lepiej za wczasu połączyć siły z Warszawą zanim zaczniemy przejadać nadwyżki. Światynia została zamknięta na plusie, była to najbogatsza świątynia w Polsce, cała spora nadwyżka finansowa zasiliła świątynię w Warszawie, która była własnością ISKCON i warto było tam inwestować we własnośc, bo utrzymanie tak dużej świątyni w Krakowie, gdzie mieszkało tak dużo bhaktów w świątyni, kosztowało 15000-18000zł miesięcznie 10 lat temu. Co się ponauczało przez ten czas to nie jest stracone. Świątynię w Krakowie założył Trivikrama Swami, początkowo ze swoich pieniędzy. Ale po upadku Sri Visnupada, który miał wielu uczniów w Polsce, wielu zwątpiło w proces i przestali praktykować, wielu utożsamiało swoją praktykę ze swoim stanem zaawansowania i dlatego mieli problem. Ludzie przylączający się wtedy byli w wieku młodym i dlatego konsekwencją musiało być że w końcu zaczną życie grihasty jak większość ludzi. Za jakiś czas doczekamy się bhaktów emerytów, którzy świadomie będą wspierać światynie czy zamieszkiwać w nich. Mi było bardzo smutno z tego powodu, że świątynia wyjechała ale do Warszawy za świątynią nie pojechałem, pomyślałem, że trzeba tu coś robić. Teraz ex Dharmadrasztra Prabhu jest uczniem NM, więc może to jest jakaś odpowiedź na twoje pytanie. Takie podkupowanie widać jest w jego naturze. Jakby nie miał innych pomysłów na biznesy niż te, które inni bhaktowie już wymyślili. Nie będę pisał o innych, nie chcę personalnie rozstrząsać tematu, bo pewnie mu miło nie jest, to ci powinno wystarczyć co napisałem. Chciałeś uderzyć we mnie a uderzyłeś w ex Dharmadresztrę Prabhu.


Zostajesz zablokowany, gdyż uznaję, że wartość logiczna twoich wypowiedzi nie jest na odpowiednim poziomie i szkodzi uczniom Narajana Maharadża jak i nam. I polecam wątki, które poleciłem wyżej, jak już czytałeś to przeczytaj tyle razy ile potrzeba. Ja Bhagavad Gitę czytałem 11 razy i wiele razy wyrywkowo i cały czas czuję się glupi.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2009, 11:48 przez Vaisnava-Krpa, łącznie zmieniany 4 razy.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
Indulekha
Posty: 360
Rejestracja: 24 lis 2006, 22:00
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Indulekha » 22 cze 2009, 10:58

Srivani pisze:Bolo Arkadiuszu!
Na wstepie chce zaznaczyc, ze korzystam ze skrzynki mojej zony, poniewaz nie jestem zalogowany. Poza tym jestem tu na goscinnym wystepie, wiec nie bede robil wysilku z zalogowaniem. Ale do rzeczy.
Doczekales sie Arkadiuszu! Teraz uczniowie Narayana Maharaja przyjada do Krakowa, porwia Cie i zazadaja od ISKCONu okupu. Albo jeszcze lepiej, zrobia Ci kikutygodniowe pranie mozgu i zostaniesz fanatycznym wyznawca NM. :D :D :D
Sam zaczales ta schize postem "Uwaga podstep". Skad Ty to do jasnego gwinta wogole wytrzasnales? Dostales jakis prikaz z "GORY" czy co? Po "upadku" vrindy do tej pory docenialem Twoja strone, wiec prosze Cie na Kryszne Niebieskiego nie rob z tej strony Glosu Robotniczego. Nie te czasy. Ludzie juz mysla. Skonczyly sie czasy ideologicznego fanatyzmu, a nadszedl czas przemyslen i osobistego wyboru. Pozostaw im prawo wyboru, poniewaz im sie to poprostu nalezy. Za te wszystkie lata ciezkiej harowy na rzecz ideologii pozostaw im to prawo, zarowno Ty jak i inni obroncy nieskazitelnosci organizacji do ktorej nalezymy. Jedni wczesniej, inni pozniej. Wystarczy, ze na lamach Twojej strony lub blizniaczego harinamu pojawi sie tekst na temat NM, a juz z mrocznej i deszczowej Anglii na swojej miotle leci Gndd lub Purnaprajna biegnie z salcesonem wprost z bazarow Rozyckiego i wszystkich "inaczej myslacych" wala po glowach ile sie da w obronie tej jedynej nieskazitelnej ideologii. Ludzie kochani, na Boga przeciez to sekta zalatuje na mile. Zamiast tyle cennego czsu poswiecac na inkwizytorstwo i nawracanie grzesznikow na ta jedyna sluszna droge, lepiej zajmijmy sie uporzadkowaniem naszych wewnetrznych spraw." Drzazge w oku brata swego widzisz, a belki we wlasnym oku nie dostrzegasz." Ty jestes w Polsce, ja zyje na ziemi wuja Sama, ale te sprawy dotycza nas wszedzie, wszakze jestesmy Miedzynarodowym Towarzystwem, czyz nie?
Nie bede mojego postu upiekszal w cytaty z sastr, ktorych i tak jest juz wystarczajaco duzo, nie bede bronil takiej czy innej filozofii, nie jest tez moim celem obrazanie kogokolwiek i w jakikolwiek sposob. Poprostu zostawmy ludziom prawo wyboru. Zachecajmy aby do swojego zycia dodali Kryszne, ale nie w taki sposob! Czy w ten sposob chcemy zachecic bhaktow, ktorzy odeszli do powrotu, czy w ten sposob chcemy zainspirowac innych do zycia swiadomego Kryszny?
Pamietam jak w drugiej polowie lat 80-tych przyjezdzalem do Shirny P., ktory mieszkal wowczas w Nowej Hucie na wprost wujka Lenina i wieczorami przy cieplej halawce marzylismy o swiatyni w Krakowie, do ktorego ja czuje szczegolny sentyment. No i po latach ilus tam powstala piekna swiatynia z liczna grupa grihastow biznesmenow. Hej Arkadiusz, no i gdzie jest ta swiatynia? A jeszcze dzisiaj dobrze pamietam moja ostatnia wizyte w tejze swiatyni pod koniec 1998r.jak gotowalem dla bhaktow sniadanie i toczylem slodkie simplisy dla Kashi Mishry, uwczesnego prezydenta .O ile mi wiadomo to nie uczniowie NM ani On sam nie przyczynili sie do tego, ze po swiatyni krakowskiej nie pozostal nawet kamien na kamieniu. A wiesz snilo mi sie niedawno, ze siedze z Shirna w jego mieszkanku "kolo windy" w zimowy wieczor przy cieplej halawce i marzymy o swiatyni w Krakowie takiej pelnej bhaktow. Jezeli "NAM" sie nie udalo, to moze dajmy w koncu szanse innym i zostawmy ich w swietym spokoju.
Serdecznie pozdrawiam Ciebie i cala Twoja rodzine jak i krakowskich bhaktow
Maha Bala prabhu zastanawiam się po co ten emocjonalny występ?
po co to ciągniesz? mało ci dymów?
Nie znasz faktów a ja znam dokładnie, mieszkam w KRK od urodzenia i bardzo dobrze pamiętam założenie 1 świątyni w KRK i ostatnią.
Znam dokładną historię!!!!! i mija się z twoimi ekstra informacjami.
Twoje sensacyjne informacje pochodzą z 25 ust i zapewne był to głuchy telefon.
Nie mam czasu ani ochoty tłumaczyć kto co i dlaczego ale jednym z powodów zamknięcia świątyni były marzenia senne i brak chęci zaangażowania się w realne działanie.

coś w tym rodzaju jak to:
A wiesz snilo mi sie niedawno, ze siedze z Shirna w jego mieszkanku "kolo windy" w zimowy wieczor przy cieplej halawce i marzymy o swiatyni w Krakowie takiej pelnej bhaktow.
Po dokładnym przeczytaniu twojego postu wnioskuje że nie raczyłeś przeczytać moich krótkich i treściwych na harinam.pl
Więc po co zabierasz głos jeśli nie czytasz odpowiedzi?
Pozdrawiam
Ps.
Szkoda że nie potrafiłeś sam się zalogować tylko wykorzystałeś nick Twojej wspaniałej żony .

Kalatuta
Posty: 4
Rejestracja: 17 cze 2009, 22:11

Nieporozumienie

Post autor: Kalatuta » 22 cze 2009, 17:50

Hare Kryszna!

Szanowny Arku, doczytałem się w Twoim poście, że strona Nama-Hatta.pl jest Twoim prywatnym przedsięwzięciem. Wobec tego masz prawo prowadzić własną politykę redakcyjną. Gdybym to wcześniej wiedział nie wstawiałbym mojego postu tutaj. Chciałbym jednak zwrócić Twoją uwagę na mylącą nazwę Twojego portalu: Nama-Hatta.pl, co sugeruje, że opinie i dyskusje tutaj czytane reprezentują w szerokim tego słowa znaczeniu środowisko wielbicieli Pana Kryszny w całym kraju, tymbardziej, że jednym z moderatorów jest Trisama prabhu bedącym jednym z liderów naszej yatry oraz członkiem rady polskiej yatry. Znam ludzi, którzy przynajmniej od dwóch lat obserwują ten portal będąc przekonanymi, że reprezentuje on polską yatrę albo przynajmniej jej część, a tymczasem jest to Twoja prywatna strona. Uczciwie by było, aby osoby z zewnątrz były wyraźnie informowane o prywatnym charakterze tej strony. Uniknąłbyś wtedy wielu niepokojących Ciebie postów, które powinny ukazywać się na forum bardziej demokratycznym i ogólnie dostępnym.

ODPOWIEDZ