NOCLEGI W INDIACH

Nie związane z wydarzeniami, kupię-sprzedam, raporty itp.
Gauri
Posty: 313
Rejestracja: 29 lis 2006, 16:49

Post autor: Gauri » 06 mar 2009, 13:32

Oj potwierdzam. MVT jest The Best :D

Awatar użytkownika
drzewo
Posty: 407
Rejestracja: 17 wrz 2007, 10:08

Post autor: drzewo » 06 mar 2009, 17:28

Bylem w "slamsach" jak to sie nazywa. co poniktrzy krecili nasem jak skercilem w boczna uliczke.

Teraz wygral taki film Slumdogi Milioner, akcja czesciwo dzieje sie w slamsach. Ale dla mnie to jakies nazewnictwo bowonow z europy hcyba. Mnijsza ztym. jestem przeciwko:)

Awatar użytkownika
Draupadi dd
Posty: 100
Rejestracja: 05 cze 2008, 18:25

Post autor: Draupadi dd » 06 mar 2009, 23:52

Hare Krishna,
"Slumdog" jest bardzo ciekawym filmem-pokazuje rzeczywistosc wielkich
Indii, było też pytanie do głównego bohatera-co trzyma w prawej ręce Pan
Rama?- ci co oglądali, wiedzą o co chodzi. :lol: Pójdę z córką jeszcze raz, polecam! :wink:

Awatar użytkownika
drzewo
Posty: 407
Rejestracja: 17 wrz 2007, 10:08

Post autor: drzewo » 07 mar 2009, 23:42


Awatar użytkownika
Draupadi dd
Posty: 100
Rejestracja: 05 cze 2008, 18:25

Post autor: Draupadi dd » 08 mar 2009, 13:52

Hari;
ładne zdjęcia-czy możesz pokazać wiecej? uważam, że osoby, które nigdy nie były powinny poznać na podstawie cudzych doświadczeń piekno i bogactwo, i brzydotę i biedę wielkich Indii zanim tam pojadą-unikną rozczarowań i tak juz się zdarzało-nie odejdą od Swiadomości Krishny, bo np.zobaczyły kalekie, zebrzące dzieci. Bierzmy przykład z Mahasringi Prabhu.

Również w filmach Tolly, Kolly i Bolly często poruszane są problemy tego kraju-korupcja, walka Tamilskich Tygrysow z rządem, nierowne traktowanie spoleczne ze względu na pochodzenie i posiadanie bogactw,zacofanie techniczne wsi itp. :!:

Awatar użytkownika
Green_lake
Posty: 396
Rejestracja: 30 kwie 2007, 17:25
Lokalizacja: z jeziora, z zielonego jeziora
Kontakt:

Post autor: Green_lake » 10 mar 2009, 21:56

Kedarnath dasa pisze:
Green_lake pisze: po pobycie w Malezji i Tajlandii,
Hej Green_lake, opowiedz cos o Tajlandii? Tam jest rzeczywiscie taki "hinduski" buddyzm? Interesuje mnie tez ich sport narodowy - muay thai. Bede wdzieczny jesli cos opiszesz ;)
Narayan!
Zanim odpowiem na powyższe, chciałbym odnieść się do postu Arka. Arku, tak to prawda, że nie byłem w Indiach, co wcale nie oznacza, że mam o nich błędne pojęcie, a osoby, które tam były to rozpieszczone białe pieski uwielbiające leżeć na fotelu i mieć wszystko pod nosem, to byli podróżnicy, których relacje są zbieżne, do tego jeszcze ostatni wpis (sprzed dwóch dni) z bloga moich znajomych (znam ich osobiście i absolutnie nie są francuzkimi pieskami), pozwolę sobie fragment ich relacji tu wkleić: "I oto jestesmy znowu w starych, dobrych, smierdzacych i brudnych Indiach. Mimo calej swiadomosci czego sie spodziewac, kontrasty pomiedzy Tajlandia a Indiami znow nas zadziwily, oczywiscie juz w mniejszym stopniu niz za pierwszym razem ale jednak ... Znow spimy w obskurnym hotelu, przechadzamy sie ulicami wygladajacymi jak po wojnie, pomiedzy zebrakami a w powietrzu unosi sie charakterystyczny zapaszek jak u nas w Polsce na wysypisku smieci, ludzie charkaja i pluja niemal na nogi przechodniow, narozniki scian na klatkach schodowych sa cale zaplute, lecz wierzcie lub nie ale milo tu znowu wrocic :)

DLATEGO NIE! Chętnie bym pojechał ale wierz mi, po opisach z różnych incydentów z Hindusami i moimi doświadczeniami z nimi czy to z Tajlandii czy też Malezji (gdzie jest ich duzo) - to wierz mi, nie mam ochoty TAM jechać.
To wszystko o czym pisałeś to jest okej, swoboda gospodarcza, brak tego spętania idiotycznymi przepisami, GMO itd to rzeczywiście sa kwestie w moim przekonaniu dobre, ale... co mi po tym tak naprawdę, że na jednej ulicy będzie z 20 zakładów fryzjerskich i 10 tysięcy taksówek, kiedy i jedni i drudzy będą tylko czyhać aby mnie dokumentnie ostrzyc.
Poznałem już wystarczająco mentalność hinduską. Z arabami śmiało mogą konkurować, ba są chyba od nich bardziej bezczelni! We Frankfurcie mam znajomego, który jest menadżerem w hotelu, mówi że Hindusi to najgorsi z klientów! Wcale się mu nie dziwię.
Ale nie chcę generalizować, oczywiście wśród nich spotkałem naprawde bardzo fajne osoby. Niemniej wiesz jak gdzieś jadę i rzecz jasna swoimi pieniędzmi wspieram miejscową bazę noclegową, gastronomiczną itp to przynajmniej chcę żeby było miło i w miarę przyzwoicie.
Przede wszystkim najważniejszą dla mnie atmoserę danego miejsca tworzą ludzie, w następnej kolejności dopiero biorę pod uwagę zabytki czy przyrodę. Dlatego jak mam się na każdym kroku użerać z ludźmi, to wolę pojechać do kraju gdzie tego nie mam - pod tym względem Ameryka Południowa jest rewelacyjna! Ale Azja np Tajlandia, którą z całego serca mogę zarekomendować - także.
Wiesz, kiedy idzie się ulicą w Tajlandii (w Malezji i Kambodży już z tym gorzej) to jest normalnie, czysto, ludzie mili, kierowcy tuk-tuka czy taksi także naciągają, ale jest to jeszcze w granicach przyzwoitości. Nie ma żebractwa! Nie gonią za tobą dzieci, które na każdym kroku w Indiach biorą cię na litość
Obstrahuję w tym miejscu od spraw bezpieczeństwa - kradzieży, terroryzmu.
Indie to niezwykły kraj - to fakt, ale również z tego co widzę strasznie pokaleczony wszelkimi nieszczęściami, jakie nim miotają. To już nie jest kraj miodem i mlekiem płynący. Mnie on wręcz przeraża.

A teraz kilka słów do Kedarnath dasa - w temacie tajskiego boksu niewiele Ci powiem, bowiem na takim widowisku nie byłem, gdyż nie lubię oglądać wzajemnego okładania się po pysku tudzież kopania :) Ale spoko. W Tajlandii jest to popularny sport. W każdym wiekszym mieście są codziennie jakieś pokazy czy zawody. Na Phuket (wyspa która jest droga) znalazłem gimnazjum tajskiego boksu - całomiesięczny kurs z wyżywieniem i zakwaterowaniem kosztował !!! niecałe 3.000 zł !(teraz może więcej bo $ poszedł w góre:)!!! Ale tak czy inaczej śmiesznie tanio. A zresztą jak ktoś jest zainteresowany to tutaj jest tego strona: http://www.sinbi-muaythai.com
Natomiast co do tajskiego buddyzmu też zupełnie nie mam nic do powiedzenia. Nie mam o nim wręcz bladego pojęcia. Natomiast w Bangkoku dwukrotnie odwiedziłem pewną dośc nietypową buddyjską świątynie. Miała kilka pieter (chyba 3) Natomiast najciekawsze było chyba 1 piętro. Składało się z ośmiu przecinających się nawzajem korytarzy, gdzie na końcu każdego z nich była figura Buddy. Arcyciekawy zabieg, bardzo symboliczny i wymowny, w którą stronę byś nie poszedł tam zawsze był przed tobą Bóg - za tobą również! To było wręcz niesamowite!

W Singapurze z kolei odwiedziłem świątynię bogini Kali i drugą, Krsny - ale niestety świątyni Krsny nie pozwolono mi robic we wnętrzu zdjęć :(
[i]"Jedyną stałą rzeczą jest zmiana"[/i]

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 11 mar 2009, 00:09

przechadzamy sie ulicami wygladajacymi jak po wojnie
Mam takie samo skojarzenie, nawet pisałem o tym kiedyś, ale na śląsku jest identycznie w wielu miejscach, oczywiście śląsk to najbrzydsze miejsce w Polsce ale jednak. Może ja za często tam bywam, a ktoś może nie znać co to jest śląsk. Jak byłem kilka pierwszych razy na śląsku to zawsze był to szok, brud i smród, sodoma i gomora. Powietrze szczególnie w Swiętochłowicach zapamiętałem, śmierdzi wszędzie, budynki jak po pierwszej wojnie światowej czasami, takie ciemne, stare, drogi dziurawe, raz nam zalało prawie silnik jadąc drogą w której była wielka kałuża na tyle wysoka aby zagrozić samochodowi. W dodatku na mapie zaznaczona jako szersza a to była droga z płyt betonowych. Śmieci i brud tak samo. Raz poszła opona na dziurze w Chorzowie. Zawsze trzeba z mapą w ręku a i tak się błądzi. Ludzie przybici, energia mentalna w otoczeniu. Ale będąc kilka razy idzie się oswoić do pewnego stopnia. Śląsk jest o wiele bardziej przytłaczający niż Indie, które widziałem. Inną sprawą jest żebractwo. Mi też to przeszkadzało, choć miałem więcej szczęscia a może wyglądałem nieatrakcyjnie ale dzieci głównie nie mnie zaczepiały nawet jak szedłem z przodu. Nawet jak chmara dzieci szła za nami przy Gowardhan to nie za mną tylko za innym bhaktą. Obserwowałem też żebraków jak się zachowują. Zachowują się tak samo do innych hindusów. Żebracy we Vrindavan byli przy świętych, odwiedzanych miejscach i na Loi Bazar. W innych miejscach nie widziałem. W Krakowie kilka lat temu zrobili porządek z żebrakami, wygonili ich z rynku i dworca. Ale jeszcze z 10 lat temu nie było trudno zostać zaczepionym. A że u nas mentalność inna to i żebrzący trochę spokojniejsi ale nie raz w swoim zyciu wolałem dać złotówkę niż bić się z kimś kto macha pięścią czy nożem. W Indiach się bardzo tego bałem mając takie doświadczenia z Polski ale obyło się bez tego.

Szokująca dla nas jest architektura miast. Zupełnie inny styl urbanistyczny, wypływający z kultury i klimatu. Cięzko o bloki. Kiedyś za PRL przyjechała do Polski jakaś delegacja i pokazano im jakieś najnowsze osiedle bloków w Warszawie a potym oni zapytali: slamsy już widzieliśmy, a chcemy zobaczyć też domy. Więc ja starałem się zobaczyć Indie nie z własnego punktu widzenia. Bardzo dużo kiedyś podróżowałem po Polsce i pamiętam moje przemyślenia. We własnym miejscu nawet jak mieszka się na końcu miasta, wszystko wydaje się jak w centrum w jakimś sensie. A w miejscu obcym wszystko jest takie dalekie, nawet w Warszawie. Ponieważ nie widziałem tam bloków, gdzie działają spóldzielnie lokatorskie, które trzymają porządku i odkładają na fundusz remontowy czy wogóle u nas często są to jakieś czynszówki itd. więc każdy radzi sobie sam. Wiemy jak z tym jest. Rodzice, którzy mieszkają w bloku mówią mi, żebym się nie pchał w dom, bo trudno utrzymać. Jak znalazlem sobie mieszkanie w niskim, małem bloku, to postrzegali je jako jakieś gorsze, szukali mi mieszkania w wieżowcu, bo sami mieszkają w wieżowcu, a przecież wieżowce są najmniej atrakcyjne. Wyobraźmy sobie dawniej Europę. Rynek Krakowski jest ok. 2,5 metra wyżej niż kiedyś, z powodu tego, że na rynku tym się handlowało i od śmieci tyle urósł w ciągu kilkuset lat. Ale dawniej i dziś Kraków uważany był za ważne miasto. Na koniec dodam, że to co odrożnia Indie od Sląska to nastrój. W Indiach jest mimo tylu kłopotów ibardzo pozytywna atmosfera, trzeba przyznać, że Hindusi są radośni, nawet żebracy, przynajmniej ja tak miałem a na Śląsku przygnębienie, typu, że po ulicach ludzie chodzą za karę. Najbardziej zaniedbana jest chyba Kalkuta. Nie byłem ale widziałem na zdjęciach i faktycznie nie widziałem takich widoków. Ale slumsy są nawet w Nowym Jorku. W Polsce klimat nie pozwala na spanie pod kartonami, bo też byśmy mieli takich, którzy by nie starali się o dach nad głową na który trzeba mocno pracować a to powoduje określony sposób życia, który "trzyma porządek".
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
drzewo
Posty: 407
Rejestracja: 17 wrz 2007, 10:08

Post autor: drzewo » 11 mar 2009, 00:26

Witam
Mysle ze duzo zalezy od nastwinia.
Gren leke ma jakies nastwinie wzgedem biednych, Indii itp i ja osbisci enie chialbym sie takim nastwiniem jakby zarazic,. Mowie za siebie.

W momenie w ktrym skrecilem w boczn auliczke i wszedlem w slamsy w Kalkucie, w uiczkie miedzy malymi domkami widzialem spojrzeni i zachty innych bhatow by tam nie isc.

Ja rozumiem, mozna wlasnie tak na to poskrzej. Brod, czy bieda- my to omijamy, my tego nie lubimy.

U mnie jest trszke inaczej. TEraz jestem w Lodnynie, dzisiaj bylem w schrnisku dla bezdomnych, bhatwie rozdawali Prasadam. Jakos nie czuje sopecjanej rozncy miedzy mna a nimi.

W czasie pobytu w Indiach, gdy wszedlem w slamsy, po jakims czasie uslyszalem piesn. Piesn plynaca i znane mi slowa;

"Tulasi kryszna presjasi, namo namaha.,.."
tylko inna melodia. Poszedlem za dziwkam,i zastalem chatke,. Otwrata. Wszedelm wiec za siwatlem bo juz noc byla. Moz enie ladnie bez pukania..
W srdku stalo drzewko Tulasi, starszka kobieta i male dzicko. Nie widzialem lepszego ograzka i bardziej oddanej ceremni niz wlasnie wtedy. Dogobil mnie wtedy jeden hinduskui bhata ktry za mna szedl i mnie pociagnol mowic "Zostaw to" z obrdzeniem w glosie i grymsie w twarzy,.

No wybacz ale ja bnie che taki byc i tak myslec;)

Inne zdazenie co do Ryksiarzy.
Po przjedzie do Matury, zucilo sie namnie z kilkdzisiat osob krzacac ze ich Riksz ajest bnajlpsza. Prbwalem zachwac spokoj i krzczlem ze jade autbusem a nie riksza. Nie skutkowalo. W koncu zastwailem sie chwile. przypomnilem sobie ze slowo "shanti" to spokoj i ze moze podziala. Krzyknolem do nich glosno "shanti"...o i cisza:)

jeden riksiarz podszedl do mnie i sptal "W czym moge pomoc/"
powidzialem ze szukam przstanku autbuswego, bo oszedzam i rikszami nie jezdze. Zaprowadzil mnie na przstanek.

Gdy wracalem po miesicu przez ta sama mijscowsc, na ulicy jeden z riksiarzy rozmznal mnie i z dalka zaczol kzrczec "szanti sznati"!:) Bylo top zabawne bo minol juz misciac.

Raz tez mialem jedna przgode z kaplanem. Podzedl i mowi "rupie, rupie" i wyciaga reke. Wkuzrlem sie i mowie do niego "bolo Kryszna nama":) byl bardzo zdziwony:)

Raz rez byla zebraczka ktrej gdy jeden bhata dal 20 rupi ona nie chaila przyjac bo powidzila ze zebra o drobne;) Bhata jej wcinsnol...na sile niemal..:)

Innym razem w Majapur widzialem jak Mahasringa Prabhu, dokarmial ludzi wewsi, a ich mijscwy guru mimi iz ma 3000 ucznil chodzil wpodratym doti i mieszkal w chtce pustlnczej. A zaprsil go na obiad i w tym mnie i innych bhatow. *Janakule.

TAk czy siak. Jakbym mial p[atrzeec ze tam "brudasy"
to tak bym niechjail patrec i mam nadzije ze tym spojzreniem sie nie zaraze;)

Awatar użytkownika
Kedarnath dasa
Posty: 152
Rejestracja: 05 lip 2008, 00:11

Post autor: Kedarnath dasa » 11 mar 2009, 07:58

Green_lake pisze:
Kedarnath dasa pisze:
Green_lake pisze: po pobycie w Malezji i Tajlandii,
Hej Green_lake, opowiedz cos o Tajlandii? Tam jest rzeczywiscie taki "hinduski" buddyzm? Interesuje mnie tez ich sport narodowy - muay thai. Bede wdzieczny jesli cos opiszesz ;)
Narayan!
Zanim odpowiem na powyższe, chciałbym odnieść się do postu Arka. Arku, tak to prawda, że nie byłem w Indiach, co wcale nie oznacza, że mam o nich błędne pojęcie, a osoby, które tam były to rozpieszczone białe pieski uwielbiające leżeć na fotelu i mieć wszystko pod nosem, to byli podróżnicy, których relacje są zbieżne, do tego jeszcze ostatni wpis (sprzed dwóch dni) z bloga moich znajomych (znam ich osobiście i absolutnie nie są francuzkimi pieskami), pozwolę sobie fragment ich relacji tu wkleić: "I oto jestesmy znowu w starych, dobrych, smierdzacych i brudnych Indiach. Mimo calej swiadomosci czego sie spodziewac, kontrasty pomiedzy Tajlandia a Indiami znow nas zadziwily, oczywiscie juz w mniejszym stopniu niz za pierwszym razem ale jednak ... Znow spimy w obskurnym hotelu, przechadzamy sie ulicami wygladajacymi jak po wojnie, pomiedzy zebrakami a w powietrzu unosi sie charakterystyczny zapaszek jak u nas w Polsce na wysypisku smieci, ludzie charkaja i pluja niemal na nogi przechodniow, narozniki scian na klatkach schodowych sa cale zaplute, lecz wierzcie lub nie ale milo tu znowu wrocic :)

DLATEGO NIE! Chętnie bym pojechał ale wierz mi, po opisach z różnych incydentów z Hindusami i moimi doświadczeniami z nimi czy to z Tajlandii czy też Malezji (gdzie jest ich duzo) - to wierz mi, nie mam ochoty TAM jechać.
To wszystko o czym pisałeś to jest okej, swoboda gospodarcza, brak tego spętania idiotycznymi przepisami, GMO itd to rzeczywiście sa kwestie w moim przekonaniu dobre, ale... co mi po tym tak naprawdę, że na jednej ulicy będzie z 20 zakładów fryzjerskich i 10 tysięcy taksówek, kiedy i jedni i drudzy będą tylko czyhać aby mnie dokumentnie ostrzyc.
Poznałem już wystarczająco mentalność hinduską. Z arabami śmiało mogą konkurować, ba są chyba od nich bardziej bezczelni! We Frankfurcie mam znajomego, który jest menadżerem w hotelu, mówi że Hindusi to najgorsi z klientów! Wcale się mu nie dziwię.
Ale nie chcę generalizować, oczywiście wśród nich spotkałem naprawde bardzo fajne osoby. Niemniej wiesz jak gdzieś jadę i rzecz jasna swoimi pieniędzmi wspieram miejscową bazę noclegową, gastronomiczną itp to przynajmniej chcę żeby było miło i w miarę przyzwoicie.
Przede wszystkim najważniejszą dla mnie atmoserę danego miejsca tworzą ludzie, w następnej kolejności dopiero biorę pod uwagę zabytki czy przyrodę. Dlatego jak mam się na każdym kroku użerać z ludźmi, to wolę pojechać do kraju gdzie tego nie mam - pod tym względem Ameryka Południowa jest rewelacyjna! Ale Azja np Tajlandia, którą z całego serca mogę zarekomendować - także.
Wiesz, kiedy idzie się ulicą w Tajlandii (w Malezji i Kambodży już z tym gorzej) to jest normalnie, czysto, ludzie mili, kierowcy tuk-tuka czy taksi także naciągają, ale jest to jeszcze w granicach przyzwoitości. Nie ma żebractwa! Nie gonią za tobą dzieci, które na każdym kroku w Indiach biorą cię na litość
Obstrahuję w tym miejscu od spraw bezpieczeństwa - kradzieży, terroryzmu.
Indie to niezwykły kraj - to fakt, ale również z tego co widzę strasznie pokaleczony wszelkimi nieszczęściami, jakie nim miotają. To już nie jest kraj miodem i mlekiem płynący. Mnie on wręcz przeraża.
Zgadzam sie z tym, co piszesz. Indie to straszny mlyn i ludziom, ktorzy wychowali sie w swiecie troche bardziej uporzadkowanym trudno bedzie zniesc balagan, ktory panuje w tamtym kraju. Jednak Wryndawan, Radha-kunda, Wzgorze Gowardhana, Samadhi Prabhupada, Yoga Pitha, Yamuna, Ganga, Nilaćala, Sri Ranga Kszetra, Ahobilam oraz wszystkie pozostale setki i tysiace Swietych Tirtha znajduja sie niestety :( w tamtej czesci kuli ziemskiej. Tolerowanie tej indyjskiej zadymy mozemy potraktowac jako pokute i okazje do rozwijania dobrych cech naszego charakteru oraz jako niewygórowaną cenę za mozliwosc przebywania w Swietych Dhamach. Dzięki temu wyprawa do Indii bedzie dla nas pielgrzymką, a nie turystyką.
Green_lake pisze: A teraz kilka słów do Kedarnath dasa - w temacie tajskiego boksu niewiele Ci powiem, bowiem na takim widowisku nie byłem, gdyż nie lubię oglądać wzajemnego okładania się po pysku tudzież kopania :) Ale spoko. W Tajlandii jest to popularny sport. W każdym wiekszym mieście są codziennie jakieś pokazy czy zawody. Na Phuket (wyspa która jest droga) znalazłem gimnazjum tajskiego boksu - całomiesięczny kurs z wyżywieniem i zakwaterowaniem kosztował !!! niecałe 3.000 zł !(teraz może więcej bo $ poszedł w góre:)!!! Ale tak czy inaczej śmiesznie tanio. A zresztą jak ktoś jest zainteresowany to tutaj jest tego strona: http://www.sinbi-muaythai.com
Natomiast co do tajskiego buddyzmu też zupełnie nie mam nic do powiedzenia. Nie mam o nim wręcz bladego pojęcia. Natomiast w Bangkoku dwukrotnie odwiedziłem pewną dośc nietypową buddyjską świątynie. Miała kilka pieter (chyba 3) Natomiast najciekawsze było chyba 1 piętro. Składało się z ośmiu przecinających się nawzajem korytarzy, gdzie na końcu każdego z nich była figura Buddy. Arcyciekawy zabieg, bardzo symboliczny i wymowny, w którą stronę byś nie poszedł tam zawsze był przed tobą Bóg - za tobą również! To było wręcz niesamowite!

W Singapurze z kolei odwiedziłem świątynię bogini Kali i drugą, Krsny - ale niestety świątyni Krsny nie pozwolono mi robic we wnętrzu zdjęć :(
Dzieki za te opisy! Fajnie by bylo zobaczyc jakies fotki z Twoich eskapad :)
Co do muay thai - jest to sportowa "wersja" tradycyjnej sztuki walki Tajow, ktora to z kolei zawiera w sobie wiele elementow wedyjskich i zwiazanych z mitologią indyjską, dlatego tez zaciekawilo mnie to.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Noclegi w Indiach

Post autor: padmak » 11 mar 2009, 10:03

Czytelnicy tego forum, chcąc odwiedzić Indie, trafią w to miejsce z nadzieją znalezienia dobrych wskazówek na dobre noclegi. Jednak po przeczytaniu dwóch stron tego forum ogarnie ich strach i dopadnie wątpliwość czy warto pchać się do tych "oplutych" Indii
Cytat Green_Lake:
osoby, które tam były (...) to byli podróżnicy, których relacje są zbieżne, do tego jeszcze ostatni wpis (sprzed dwóch dni) z bloga moich znajomych (znam ich osobiście i absolutnie nie są francuzkimi pieskami), pozwolę sobie fragment ich relacji tu wkleić: "I oto jestesmy znowu w starych, dobrych, smierdzacych i brudnych Indiach. Mimo calej swiadomosci czego sie spodziewac, kontrasty pomiedzy Tajlandia a Indiami znow nas zadziwily, oczywiscie juz w mniejszym stopniu niz za pierwszym razem ale jednak ... Znow spimy w obskurnym hotelu, przechadzamy sie ulicami wygladajacymi jak po wojnie, pomiedzy zebrakami a w powietrzu unosi sie charakterystyczny zapaszek jak u nas w Polsce na wysypisku smieci, ludzie charkaja i pluja niemal na nogi przechodniow, narozniki scian na klatkach schodowych sa cale zaplute, lecz wierzcie lub nie ale milo tu znowu wrocic

W tej wypowiedzi doświadczonego podróżnika najlepsza jest końcówka, która powinna być zachętą:
lecz wierzcie lub nie ale milo tu znowu wrocic

Obskurne miejsca są niemal na całym świecie. Dla Arka takim strasznym miejscem jest Śląsk. Wiem coś o tym, bo mam rodzinę na śląsku i jak pierwszy raz tam zacząłem jeździć trasą Katowicką z Warszawy, to jeszcze nie widziałem dymiących kominów a już czułem w powietrzy charakterystyczny przenikliwy smród. Domy na Śląsku nie dość tego, że wyglądają w większości jak po wojnie z zaplutymi klatkami schodowymi, to jeszcze się walą "żywcem" i zapadają pod ziemię, wydrążoną przez kopalnie.
Jeżeli teraz ktoś zapyta mnie o bazę noclegową na Śląsku?
Oczywiście podpowiem, gdzie jest tanio i przyjemnie. Bo Śląsk to nie tylko ruina. Są tam piękne miejsca do zwiedzania. Jest duży park w Chorzowie ze stadionem, planetarium i dinozaurami. W Bytomiu jest rynek z pięknymi fontannami.
Nie będę pisał, że słuchaj stary szkoda Twojego czasu. Daj sobie spokój ze Śląskiem bo wpadniesz do kopalni, przez dziurę w chodniku i jeszcze zostaniesz opluty. Sam nie byłem na Śląsku ale dwa dni temu pokazywali w TV jak zawaliła się cała 5-cio piętrowa kamienica.

Podobnie jest z Indiami. Byłem tam dwa razy i każdemu polecam odwiedzenie Indii. Jest tam 1000 razy więcej ciekawych miejsc do zobaczenia i odwiedzenia niż na Śląsku. Tylko trzeba się nieco do takiej podróży przygotować. Jeżeli ktoś z obcokrajowców będzie chciał polecieć do Polski to czy po to żeby zobaczyć walące się kamienice na Śląsku? Jeżeli ktoś leci do Indii to czy po to żeby zobaczyć "zaplute" Indie?

Do Indii trzeba polecieć aby zobaczyć i doświadczyć:
- zabytki, których nigdzie indziej nie zobaczycie.
- krajobrazy jedyne w swoim rodzaju.
- kulturę i tradycję wciąż żywą i praktykowaną.
- święte miejsca o wielotysięcznej historii.

Żeby w Polsce nie zostać oszukanym na Okęciu przez taksówkarza, który zgarnie 200 zł za podwiezienie do centrum Warszawy przez ulicę Puławską, trzeba wcześniej zorganizować sobie taki wyjazd. A najlepszym sposobem jest poradzenie się osób, które już tu były.

Podobnie jest z Indiami i z każdym innym miejscem na Ziemi.

Rozwiązaniem jest wykupienie sobie wycieczki w biurze podróży. Ale nie każdy lubi latać z wycieczką.
Jeżeli juz ktoś decyduje się lecieć sam:
Kilka porad:
-Lecąc do Indii należy wyrobić sobie wizę, która kosztuje niecałe 200 zł i wyrabia się ja do 2 tygodni w Ambasadzie Indii. Trzeba mieć bilet lub rezerwacje na samolot, ważny paszport i dwa zdjęcia. Płaci się na miejscu. Wnioski przyjmowane są pn-wt i czw- pt. od 9 do 12 godz.
Odbiór j/w od 16:30 do 17:00
-Na lotnisku np. w Delhi bierze się tylko autoryzowana taksówkę, którą zamawia się w specjalnym miejscu, podając adres Hotelu, do którego jedziemy.
-Udając się na wycieczkę po Indiach ( np. Jaypur, Agra, Vrindawan ) korzystamy z miejscowych biur podróży. Dostaniemy auto z kierowcą i będziemy mogli nocować tylko w hotelach.
-Nie kupujemy jedzenia na ulicy. Nie pijemy wody gdzieklolwiek - TYLKO WODĘ BUTELKOWĄ.
-Nie trzymamy pieniędzy i dokumentów na widoku. Zawsze mamy rozmienione banknoty na mniejsze.
-Nie wszędzie można robić zdjęć ( to zasada spotykana na całym świecie )

Będąc tak właściwie przygotowanym, zobaczymy piękno Indii. I na pewno będziemy chcieli tam wrócić, pomimo wszystkich kontrastów, które tam zobaczymy.

ODPOWIEDZ