Vaisnava-Krpa pisze:Na przykładzie poniższych artykułów widać, jak przy braku prawdziwego duchowego, jednoczącego spojrzenia, jedna pretensjonalna religia pragnie wyprzeć inną pretensjonalną religię.
Czym jest państwo wyznaniowe, każdy z nas wie i pewnie umie podać kilka jego przykładów. Arabia Saudyjska? Iran? Tu mielibyśmy chyba jednomyślność.
Polska? Znaleźliby się i tacy, którzy by przytaknęli, szczególnie po sławnej „krzyżowej“ debacie polityków.
Lecz żeby powiedzieć tak o Wlk Brytanii?? Przecież to rzekoma ostoja równości i tolerancji! To ponoć raj dla wszelkich swobód religijnych!
A jednak…
Do czysto wyznaniowego państwa jeszcze mu co prawda daleko, lecz z pewnością daleko mu również do stanu wyznaniowej równości. Stan ten nieładnie pachnie tym bardziej, że prześwieca przez mocno naciągnięte sukno wolności i równości, głoszonej wszem i wobec tak przez brytyjskich włodarzy jak i większość nieświadomego ludu.
Dla wprowadzenia do tematu, mam dla Ciebie, Drogi Czytelniku, małą zagadkę "paliwową":
ostatnio tankowałem swój skuterek. Czy zgadniesz, z jakiego powodu obsługa stacji nie wyzerowała mi dystrybutora, póki nie zdjąłem kasku? Zostałem o to poproszony przez megafon, na oczach i uszach innych klientów owej stacji.
Proszę, pomyśl dwa razy zanim odpowiesz. Że niby ze względów „security“, powiadasz?
Sprawdźmy.
Bardzo wątpliwa byłaby to równość, gdyby nie przenikała do społeczeństwa i jego codziennych zachowań, a także norm przez to społeczeństwo ustanawianych, w myśl owej rzekomej równości.
Do roku 2006, wszystko wyglądało na pozór pięknie. Aż do pewnego wydarzenia, bardzo głośnego na całych Wyspach. Szydło z tego dziurawego worka brytyjskiej niby-równości wyznaniowej wyszło, gdy pewna Arabka o imieniu Aishah, podczas asystowania w lekcji jęz. angielskiego w szkole publicznej, została zwolniona z pracy za odmowę zdjęcia kwefu. Uczniowie szkoły (pełnej dzieci emigrantów) nie mogli swojej nauczycielce „czytać z ust“ i skarżyli się, że po prostu nie rozumieją pani mówiącej do nich „przez zasłonę“. I na tej właśnie podstawie, tj. dobra uczniów, dyrekcja podjęła trudną decyzję o zwolnieniu kobiety. Ta jednak pozwała szkołę do sądu o dyskryminację religijną. Na szczęście, proces ten przegrała. Na szczęście, gdyż wyobraźmy sobie scenariusz, gdyby wygrała.
Abstrahuję tu od faktu, iż biedna Aishah nie wybrała sobie swego zakrycia sama, a tylko jej mąż, przymuszony do ideologicznej (czytaj: religijnej) zazdrości, upapranej w politycznym koniunkturaliźmie.
Nachodzi wtedy refleksja, iż Zjednoczone Królestwo nie jest wcale takie „zjednoczone“ jak by sobie tego życzyli jego włodarze, tak trzęsący się o wyznaniowe równouprawnienie. Okazuje się bowiem, że na tym dość chaotycznym podejściu państwa zyskują głównie ortodoksyjne (czytaj: najbardziej pyskate) mniejszości. Dla porównania, który pracodawca da polskiej - przeważnie katolickiej - pokojówce czy kelnerce wolną niedzielę, by ta poszła na mszę? A może potrzeba jednej odważnej Polki, by taką sprawę założyć?
Czas jednak rozwiązać Zagadkę Paliwową.
Otóż po grzecznym zatankowaniu z gołą głową, podszedłem do kasy:
– „Dlaczego zostałem o to poproszony?“
– „Z powodu security, sir. Jest przepis, że twarz klienta ma być widoczna na kamerze CCTV.“
Wiedziałem, że to powie…
– „A czy na tej stacji obsługujecie klientów wszystkich przekonań religijnych?“
Kasjer żachnął się nerwowo:
– „Pardon? Of course wszystkich!“
– „OK, rozumiem. A gdy tankuje u Was zakwefiona kobieta, czy macie wytyczne prosić ją o zdjęcie zasłony do tego waszego CCTV?“
Chłopak spąsowiał; na szczęście wiedział, że nie piję do niego osobiście.
Do tego czasu, za nami zebrała się spora kolejka. Nikt jednak nie ośmielił się odezwać ani słowem. No bo jak!? Przecież rzecz była o religii – Świętej Krowie Zjednoczonego Królestwa…
God save the Qwef!
A jak "te" sprawy mają się nad Wisłą, każdy dobrze wie.