Przepowiednie z biblioteki liści palmowych

Przepowiednie i przewidywania, archeologia, dziwna rzeczywistość
Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Przepowiednie z biblioteki liści palmowych

Post autor: Vaisnava-Krpa » 03 mar 2009, 13:03

Byłem wczoraj w Czechach i rozmawiałem z bhaktami o przepowiedniach. Okazuje się, że mają oni przetłumaczoną książkę na ten temat. Ktoś trafił na te przepowiednie w Indiach, nie pamiętam autora ale dowiem się i mam nadzieję, że Jagadish Prabhu zainteresuje się tym. Nie wszystko rozumiałem po czesku, bo to jednak inny język ale mniej więcej potwierdza się to co Jagadish Prabhu pisał a nawet wybiega to dalej.

Pominę historię czyli to co byłó już a co też było opisane. Napisane było o zamachach 11 września, że dwie wieże zawalą się nie od wiman ale od ładunków wybuchowych a Pantagon nie będzie trafiony samolotem ale rakietą i że będzie się oszukiwać ludzi aby byli oburzeni i dali przyzwolenie na wojny w krajach arabskich. Pisało o kryzysie w 2007 roku. Pisało, że rząd USA będzie pompowal dużo pieniędzy w gospodarkę aby mogła funkcjonować ale napotka na granicę wytrzymałości tego systemu i w 2012 waluta USA straci na jakiejkolwiek wartości co spowoduje totalny chaos. Tak jak pisał Sivarama Swami o Argentynie tak w USA powstaną gangi, które będą rabować, zabijać, policja i wojsko nie będzie dostawać pieniędzy więc będą robić to samo. Potrwa to do 2017 roku. W Europie najbardziej odczują to Niemcy, których gospodarka siądzie. Równocześnie w Afryce ma być klęska głodu i będą masowo chcieli dostać się do Europy. Będą wielkie zamieszki w Francji, Włoszech, Angliii, a nawet w Pradze. Skandynawia z kolei stanie się tak zimna i pokryta lodem, jak Grenlandia. Czyli w Polsce będą mroźnie zimy jak przewidywał Jagadish. Dopiero za ileś lat klimat się ociepli ale nie od razu. Pisało o papieżu, to samo co w artykule Jagadisha. Że będą wielkie zamieszki, zapomniałem powodu, ale papież będzie uciekał i wpadnie w zasadzkę i go zabiją. W Europie wezwiemy wojska rosyjskie i chińskie do pomocy w utrzymaniu porządku aby nie było jak w USA. W Europie ludzie nie mają takiego dostępu do broni, więc nie będzie tak źle. Wogóle Indie, Rosja i Chiny najmniej ucierpią w tym globalnym zamieszaniu.

Były tam podawane okresy, teraz nie pamiętam w którym dokładnie co ale np. okres ok 2017-2023, okres 2029-2034, wtedy będą jakoś katstrofy naturalne, pisało, że w skutek topnienia lodowców wielka ilośc słodkiej wody dostanie się do oceanów i zmienią się prądy morskie, które zmienią klimat. Być może nie przebiegunowanie ale prądy morskie!
Spora częśc USA, Holandia, cześc Włoch itp ma zostać zalana. Na skutek trzęsień Ziemi Kalifornia przeżyje największe w swojej historii. Japonia i część Chin ma potem zniknąć pod wodą. Bangladesz zostanie zalany. Ludzie z wielu tych państw będą szukać azylu w innych państwach. W Europie ludzie będą powstrzymywać migrację z powodu głodu. W Europie będą ludzie bardzo biedni i bardzo bogaci. Wycięta zostanie klasa średnia.

Pojawi się jakaś choroba z Afryki, która będzie przenoszona z mięsem, która będzie dziesiątkować ludzi. Jakiś robak, który chodzi żyłami po ciele to będzie.

W Czechach np. ujawnią się wulkany, które dawno były uznane za wygasłe. To zastanawia mnie co do szukania ziemi nie na zachód od Krakowa, ponieważ na zachód od Krakowa miejscowość Alwernia jest położona na dawnym wulkanie, który być może też ożyje a przed Alwernią jest góra, która stanowi uskok tektoniczny. Polska nie leży w strefie silnych wstrząsów sejsmicznych, jednak słabsze się zdarzają a nawet i średnie. Najbardziej sejsmiczne tereny w Polsce patrząc z perspektywy 1000 lat, to na pólnoc od Wrocławia okolice Polkowic, okolice Królewca, czyli zatoki Gdańskiej, Okolice Cieszyna i okolice Tatr, między Tatrami Zachodnimi a Babią górą i Pieniny.

Ma być na skutek trzęsień ziemi jakaś fala Tsunami na morzu północnym i Bałtyku, która ma zniszczyć wybrzeża.

Potem pamiętam przedział 2029-2034, coś ma się dziać, chyba jakaś choroba rozprzestrzeniająca się jak grypa, a w chyba 2046 kometa, która dokończy dzieła. Potem ludzie zaczną myśleć w zupełnie inny sposób, wrócą do natury. Te kakastrofy to będzie obrona Matki Ziemi. Tak więc zapowiada się, że całe nasze życie będzie przeplatane nieciekawymi wydarzeniami, które mogą mieć na nas wpływ. Choć w Polsce będzie całkiem dobrze. Potem nadejdą inne czasy.

Mogłem coś przekręcić bo mogłem źle zrozumieć coś z czeskiego. Było też napisane, że to może się zmienić pod wpływem działań ludzi, nie wszystko musi się sprawdzić. Mędrcy, którzy to przepowiedzieli mają wgląd w inny wymiar i potrafią widzieć rzeczy w czasie rzeczywistym. Prabhu tłumaczl mi to tak, że czas jest liniowy, równoległy i można dotrzeć w różne części czasu, które odgrywają się jak teraz. I że wielcy riszi potrafią wejśc w te platformy czasu aby zobaczyć co się dzieje. Nie jest to pojęte dla mnie ale bardzo ciekawe.

Lepiej będzie mieszkać z dala od dużych miast. W Europie ludzie będa bombardować? ośrodki rządowe. Jaden bhakta powiedział mi, że jak była 2 wojna światowa to ludzie ze wsi przyjeżdżali do miasta i sprzedawali żywność i w miastach dało się jakoś żyć. Ale w tamtych czasach u mojej babci na wsi nie było jeszcze prądu, mój ojciec dopiero zakładał prąd na wsi. W tamtych czasach pewnie z 90% ludzi mieszkało na wsiach a teraz większość mieszka w miastach. Wieś może nie wyrabiać z wykarmieniem miast w czasie kryzysu. Zapomniałem spytać o wojny w tych przepowiedniach.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 03 mar 2009, 17:16

Wiele osób będzie wtedy chciało mieszkać w Polsce, więc inwestycja w nieruchomości może być dobra. Z drugiej strony mogą nie mieć czym płacić albo Polska może ich nie wpuszczać co przy otwartych granicach w Unii i w czasie kryzysu czy konfliktów może być trudne.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Re: Przepowiednie z biblioteki liści palmowych

Post autor: Agasti » 03 mar 2009, 20:24

Arkadiusz pisze:
Mogłem coś przekręcić bo mogłem źle zrozumieć coś z czeskiego. Było też napisane, że to może się zmienić pod wpływem działań ludzi, nie wszystko musi się sprawdzić. Mędrcy, którzy to przepowiedzieli mają wgląd w inny wymiar i potrafią widzieć rzeczy w czasie rzeczywistym. Prabhu tłumaczl mi to tak, że czas jest liniowy, równoległy i można dotrzeć w różne części czasu, które odgrywają się jak teraz. I że wielcy riszi potrafią wejśc w te platformy czasu aby zobaczyć co się dzieje. Nie jest to pojęte dla mnie ale bardzo ciekawe.
Kwestię czasu liniowego i percepcji najłatwiej zrozumieć na przykładzie osoby niewidomej od urodzenia, która ma wadę wrodzoną, uniemożliwiającą jej widzenie świata, jak u "normalnej" osoby.

Człowiek taki porusza się po swoim pokoju. Siedzi na łóżku, wstaje, robi dwa kroki przed siebie i trafia na krzesło. Omija je i za krzesłem napotyka stół. Skręca w prawo, idzie trzy kroki i trafia na ścianę, a w niej okno. Przesuwa się wzdłuż ściany w lewo, i trafia na róg pokoju. Po drodze na ścianie dotknął obraz, a przy stole była lampa.

łóżko - krzesło - stół (lampa) - ściana (okno) - ściana (obraz) - róg.

Osoba ta buduje sobie liniowy obraz zdarzeń, zgodnie z sekwencją doświadczeń. Może ukształtować sobie wiele takich liniowych obrazów, w zależności od decyzji (prawo, lewo), kierunku (od, do).

Lekarze odkryli sposób poprawienia wady wzroku, człowiek ten udaje się na operację i wraca do domu. Zdejmuje opaskę z oczu i nagle widzi rzeczywistość zupełnie inaczej. Nagle wszystkie możliwości stają jak jeden mąż przed jego umysłem, a umysł ten nie może tego pojąć. Siedzi na łóżku, widzi obraz, ale jeszcze go nie rozumie. Idzie dwa kroki do przodu i napotyka krzesło. Aha, to jest krzesło. Trzeba połączyć obraz z doświadczeniem. Obchodzi krzesło i jest stół, ok, to jest stół. Potem może kreatywnie, korzystając z nowej precepcji, tworzyć nowe ścieżki przemieszczania się, a nawet dostrzegać to, czego wcześniej nie mógł dotknąć. Ale może tego też nie zauważyć, bo i tak trójwymiarowa wizja jednowymiarowego świata z jego doświadczeń przytłacza go. Zajmie mu czas dostosowanie swojego umysłu do nowej zdolności postrzegania i nie raz będzie chciał dać odpocząć umysłowi, zakrywając oczy.

Niektórzy decydują się nie korzystać z nowej zdolności i wolą pozostać przy starej, a nawet odwrócić skutki operacji.

Kiedy my zamykamy oczy i próbujemy chodzić "na ślepo", czujemy lęk i boimy się na coś wpaść, o coś się uderzyć. Lękamy się utraty posiadanej zdolności. Kiedy były niewidomy widzi pokój trójwymiarowo, jest przerażony obrazem, którego nie zna i którego musi się dopiero nauczyć. Lęk wypływa z umysłu, który podświadomie odrzuca to, co nieznane.

Czas liniowy, którego doświadczamy na tym poziomie istnienia, jest dokładnie taką właśnie percepcją rzeczywistości. Kiedy uzdrawiamy oczy na trójwymiarowy ogląd czasu (tri-kala-jna), jesteśmy przerażeni wizją, której nie rozumiemy. Nie rozumiemy nie tylko w kategoriach opisowych, ale także emocjonalnych, moralnych, filozoficznych, etc. Jesteśmy nadal pogrążeni w odmętach poczucia winy i przekonania o swojej niewinności. W odruchach odwetu i widzenia siebie jako ofiary, rozpaczającej nad swoimi ranami, które opłakujemy razem z innymi, budując w ten sposób więzi oparte na manipulacji. Nie możemy odnaleźć się w tej nowej wizji.

Kalo' smi loka-ksaya-krit pravriddho - powiedział Kryszna ukazując swoją formę kosmiczną Arjunie.

Jeśli nawet jesteśmy w stanie otworzyć się na takie wizje, i spróbować im się przyjrzeć, to kiedy dzielimy się tym z innymi, ich reakcje, a dokładniej ich umysłów, stanowią dodatkowe, społeczne ograniczenie i filtr, bo potrzebujemy już nie tylko odwagi wobec własnego umysłu, ale także umysłów innych osób, z którymi dzielimy życie, albo które odgrywają w naszym życiu rolę autorytetów.

Wszyscy mamy zdolność takiego postrzegania rzeczywistości, dusza jest ponad czasem, ale nasz umysł niekoniecznie. Generalnie widzimy tylko to, co rozumiemy. Jest mnóstwo rzeczy dookoła nas, których nie dostrzegamy, bo nasz umysł odsiewa te percepcje poprzez filtr znanych schematów, pojęć, dzięki którym możemy je zinterpretować i nazwać, znanych nam wyborów i ścieżek. (Pamiętacie 'Dawno temu w trawie?' - "Gdzie jest ścieżka?, gdzie ścieżka?, ojej!" - wykrzyknęła mrówka, której liść spadł na drogę wytyczonej, grupowiej marszruty).

Jest taka historia o żeglarzach płynących do Ameryki (nie pamiętam czy to był Kolumb, czy Pizarro, a może ktoś inny), że kiedy przypłynęli i spotkali tubylców, a ci pytali się, skąd tamci przypłynęli, wskazywanie na żaglowce nie wystarczało, bo indianie nie byli ich w stanie dojrzeć. Dopiero podpłynięcie na szalupach, wejście na pokład, dotknięcie pokładu, burt, lin i innych akcesoriów, otworzyło ich oczy na nową rzeczywistość.

Obrazy, które widzimy, w uproszczeniu, przetwarzane są w prawej półkuli, gdzie syntetyczne percepcje szaleją, jak w umyśle zwariowanego artysty. Wiele osób otwartych na takie wizje kończy na społecznych rubieżach, w szpitalach psychiatrycznych, samobójstwem, etc. bo nie potrafi ich rozumieć (jakby musieli), ani przełożyć na język praktycznego życia. A co dopiero mówić o społeczności!

Od dawna w Kali-judze dąży się do ograniczenia tych zdolności, ponieważ ich eliminacja sprowadza ludzi do roli jeszcze bardziej bezwolnych robotów w rękach osób, które korzystają z takich możliwości, ale pragnących zachować wyłączność. Dlatego właśnie kiedyś palono takich ludzi na stosie, a dzisiaj są ostracyzowani społecznie, ponieważ nie przez przypadek projektując epokę "Oświecenia" oddzielono pewne nauki ścisłe od siebie, choć kiedyś studiowano je łącznie, jako jedną całość, ale także oddzielono astrologię od astronomii, chemię od alchemii, a fizykę i nauki biologiczne od magii.

Jeśli w lewą półkulę wgrywa się nam dane i koncepcje odbiegające od tych danych, które są obecne w prawej, to przykładając większą wagę do lewopółkulowych funkcji (jak czytanie i pisanie znaków, liczenie i przetwarzanie liczb, myślenie logiczne, rozkazowe, etc.), eliminujemy większość treści prawopółkulowych z naszej świadomej percepcji, uznająć je za głupie, zwariowane - wstydzimy się ich. Jednocześnie te same prawopółkulowe treści są idealne, by manipulować nami poza naszą świadomością, przy pomocy narzędzi lewopółkulowych (NLP - czyli programowanie neurolingwistyczne), w reklamach, mediach, komunikatach społecznych i politycznych.

Największe programowanie ma miejsce w dzieciństwie, kiedy rodzice, otoczenie, szkoła wgrywają chłonącemu dziecku wszelkie wzorce zachowań, języka, pojęć, wyobrażeń o świecie. Dziecko od urodzenia jest w stanie transu, mózg pracuje na bardzo niskiej częstotliwości, która przyspiesza stopniowo, aż do wieku dojrzewania, kiedy zaczyna kształtować się ego. Do 14-go roku życia, a szczególnie do 6-go, mózg jest szczególnie podatny na podświadome programowanie.

Jeśli ktoś ma zbyt wiele przebić z drugiej strony (prawej), można się tym zająć. Kiedyś, już dawno przecież, bo w wiekach poprzednich, robiono lobotomię, czyli przecinano spoidło wielkie pomiędzy półkulami, upośledzając komunikację między nimi. Poprzez odpowiednie kształtowanie procesów edukacyjnych, można upośledzić rozwój neuronów łączących i koordynujących te części mózgu, eliminując bodźce stymulujące ten proces. Można też robić to "terapeutycznie" poprzez presję grupy terapeutycznej, hipnozę, czy różne formy programowania. Psychiatria w ogromnej mierze służy właśnie do tego. Dzisiaj wraca się do lobotomii technikami mikrochirurgii falowej, ale także dokonuje się jej masowo poprzez 'edukację' społeczną. Jest to miękka forma lobotomi, ale bardzo skuteczna, bo wzmocniona efektem masowej skali nacisku społecznego i konformizmu. Język, którym się posługujemy, ma w tym fundamentalną rolę.

Dlatego właśnie nad językami pracuje się, a nie są one tylko rezultatem spontanicznej ewolucji społecznej. Shakespeare, który nie napisał swoich dzieł, albo który napisał trzęsąc włócznią, ale nie aktor Will Shaksper(!), wykorzystał w swoich pracach około 15 tysięcy słów, choć w Biblii jest ich tylko 5 tysięcy, a w "Raju utraconym" Miltona około 6-7 tysięcy. W epoce elżbietańskiej wykonano wielką pracę nad uniwersalnym językiem angielskim, który miał stać się najpopularniejszym językiem jednoczonego świata.

Co do interpretacji obrazów, treści kognitywnych w umyśle, w kontekście przepowiadania przyszłości, nawet astrolog (Jyotish) jest bardzo ograniczony, jeśli jego lewa półkula terroryzuje prawą. Osoby takie są zazwyczaj bardzo dogmatyczne, ścisłe, logiczne i czepiają się interpretacyjnych szczegółów, oczekując że w zakodowanych znakach odkryją cały wszechświat. To takie merkurialne skrzywienie i lekarstwem na to jest wysłanie Merkurego na nauki Jowisza w Rybach (gdzie Merkury doświadcza granic swoich możliwości :? - i odkrywa, że istnieje inny świat percepcji, w którym nie jest ekspertem). Najlepiej uczyć się u wymagających nauczycieli, stawiających przed nami trudne wyzwania.

Wiedza ogólna o świecie, który nas otacza, decyduje jak szeroko możemy rozumieć symbole, albo jak dużo z tego, co "widzimy" podświadomie, jesteśmy w stanie "wytrzymać" i "dopuścić" emocjonalnie. Dlatego wiedza astrologiczna jest wiedzą królewską, królową nauk, ponieważ jej stosowanie zależy od tego, jak dobrze rozumiemy otaczającą nas rzeczywistość, czyli jaką mamy wiedzę ogólną i szczegółową z innych dziedzin życia. Stawia ona przed nami dużo większe wymagania, niż tylko sama wiedza techniczna o astrologii.

Horoskop jest mandalą, fotografią chwili czasu, dzięki której możemy wniknąć w inny obszar "trójwymiarowej" percepcji czasu, widząc różne rzeczy, zdarzenia, emocje, w innych punktach czasu.

Jednak to, czy ktoś jest w stanie dostrzec takie treści, zależy od wielu czynników, w tym bardzo indywidualnych. Możemy np. nie być osobą, która ma coś komuś przekazać, i dlatego tej rzeczy nie widzimy. To, co można dostrzec, zależy też od stanu umysłu. Jeśli ktoś potrafi wejść w trans, stan theta, może zajrzeć naprawdę głęboko, jeśli inne czynniki mu na to pozwolą... I czasami jeden drobny wgląd (nimitta) jednego astrologa (lub nawet "zwykłej" osoby) przebija techniczne interpretacje symboliczne wielu innych panditów.

W świecie nas otaczającym jest wiele 'wymiarów', ale wymiary te mają także tylko mentalny charakter. W naszym otoczeniu jest kilka rzeczywistości, które są widoczne dla wszystkich, ale nie dostrzegane i nie rozumiane. Jest wokół nas wiele znaków, symboli, których nie widzimy, a także w języku, którym się posługujemy, jest wiele poziomów percepcji. Nasze potrzeby i aspiracje także filtrują to, co jesteśmy w stanie zobaczyć.

Co do tego, czy wszystko musi się sprawdzić - dusza ma wielką moc sprawczą. Możemy sprawić, że odrosną nam utracone części ciała. Ale przeszkodą jest umysł. Jeśli większa część ludzkości jest programowana, że coś się wydarzy, połączona moc umysłów zasilanych energią duszy, może zostać wykorzystana do realizacji takiego celu przez dużych graczy. Jeśli jednak sami zdecydujemy o tym, co chcemy zasilać swoją energią, różne rzeczy mogą się zdarzyć. Jesteśmy cząstką Absolutu, i choć bardzo małą, jej moc może się zamanifestować poprzez efekt motyla...

Przepraszam za długi tekst, ale to tylko jest taki wylew spontaniczności...






without prejudice
Ostatnio zmieniony 03 mar 2009, 23:04 przez Agasti, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Post autor: padmak » 03 mar 2009, 20:28

menda pisze:RAFALE-A CO TY NA TO?!!!!
...kurcze...mi wyszedł na ten okres czas prosperity :shock:
No i wszystko się zgadza - pewnie będziesz karmił miejscowych - tak jak to Arek opisał - i to będzie Twój czas prosperity :)

Oglądając programy naukowe na National Geographic, dotyczące historii Ziemi, naukowcy mają dowody, że takie zdarzenia miały kilkakrotnie miejsce na naszej planecie.
Nawet pokazali takie wykresy - stężenie CO2 (dwutlenek węgla) i średnie temperatury na przestrzeni 200'000 lat.
W tym czasie 3 razy wystąpił okres, w którym stężenie CO2 i średnia temperatura prawie jednakowo rosły a potem się obniżały. Natomiast teraz jesteśmy w 4-tym takim okresie (!). Zmiany te określili na podstawie kolejnych 200'000 warstw lodu wywierconego z Antarktydy.
Jednocześnie mówią, że efekt cieplarniany w jakimś tam stopniu "zwiększamy" ale on i tak by wystąpił (!)
Mówią też, że tempo topnienia i opadania do wód czap lodowych ( Antarktyda, Grenlandia, itp ) określone w latach 90-tych, jest obecnie 3-4 razy szybsze i obecnie wciąż przyspiesza. W XX wieku poziom Oceanów podnosił się średnio o 1 cm rocznie a w tym wieku XXI już średnio o 3-4 cm.

Uważam, że obserwacje naukowców potwierdzają w/w artykuł przedstawiony przez Arka i na odwrót. Przy okazji potwierdza się twierdzenie Wed o cykliczności ( powtarzalności ) historii a nie o jej liniowości przedstawianej przez większość współczesnej nauki.

pawelkb

Re: Przepowiednie z biblioteki liści palmowych

Post autor: pawelkb » 04 mar 2009, 05:50

Agasti pisze:Kwestię czasu liniowego i percepcji...
Bardzo interesujące...
Ostatnio zmieniony 09 mar 2009, 21:37 przez pawelkb, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Post autor: Mathura » 04 mar 2009, 12:48

Czytając to co napisałeś Arek o tych przepowiedniach, przypomniała mi się książka "Śpiący prorok" o Edgarze Cayce. Z tego co pamiętam w jego przepowiedniach dotyczących przyszłości Ziemi, a tym co piszesz, jest wiele podobieństw. On również mówił, że dolar straci na wartości, o trzęsieniach na zachodnim wybrzeżu stanów, (również o trzęsieniu ziemi w Nowym Jorku), o zalaniu przez morza znacznych części Europy. O nadchodzących kataklizmach, powodziach i społecznych rozruchach.
Cayce zmarł w 1945 roku. Mówił, że w swoim następnym wcieleniu na Ziemi pojawi się w stanach około roku 2100. Nowy Jork będzie wtedy odbudowywany po trzęsieniu ziemi.

A co do liści palmowych to będąc ostatnio w Indiach spędziłem kilka dni w świątyni Hanumana w miejscowości Kalka. Zarządzający nią jogin przeczytał dla nas z Bhrigu Samhity (spisanej właśnie na palmowych liściach) kilka informacji dotyczących mnie i mojej żony. Pismo to mówi o mnie, tu zacytuję słowa tłumacza, tak jak je zapamiętałem: " w Treta Yudze był on dowódcą armii młodych w armii Hanumana. Został wysłany na północ wtedy gdy poszukiwana była Sita. Za tamte zasługi otrzymał właśnie tę mantrę (chodzi o Maha Mantrę). Powinien mantrować ją bez ustanku".
Dowiedzieliśmy się też kilka innych ciekawych o sobie rzeczy, ale nie będę tu o tym pisał.
Nie wiem na ile jest w tym prawdy. Zweryfikuje to czas, bo jogin ten mówił również o rzeczach, które mają się u mnie wydarzyć niebawem. Jak się staną to będę wiedział, że mówił prawdę.

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: RafalJyot » 04 mar 2009, 16:16

menda pisze:RAFALE-A CO TY NA TO?!!!!
...kurcze...mi wyszedł na ten okres czas prosperity :shock:
Mam Lagne w Koziorozcu w D20 [Vimshamsa Varga], podobnie jak Adi Shankara w Rasi ;)

Jestem bardziej sceptyczny niz dogmatyczny - zatem nalezalo by znalezc konkretne zrodla. Osobiscie przyjmuje jedynie to co "splywa" z parampara. Jestem w dwoch Paramparach: siksa[jyotish] i diksha [vaisnava] i jestem fanatycznym przeciwnikiem zaburzenia hierarchii pramana. Sabda zawsze stoi na pierwszym miejscu, Sabda jest analizowane przez Pratyaksa i Anumana. Nigdy na odwrot. Mimo iz mam Chandra w Mithuna Rasi to zawsze wieksza uwage przykladalem do slow Guru, niz nawet samych Sastr. Uwazam, ze dzieki temu ze moja janma-nakshatra to Sravana [Visnu Devata] jest mi o wiele latwiej niz innym w tym aspekcie poruszania sie po akceptacji roznych informacji.

Pisze tyle o sobie, bo to moja karma. Karma innych osob ustawia inne pramana, wiec musisz wiedziec kogo pytac, gdyz dostaniesz odpowiedz zgodnie z indywidualna hierarchia pramana. Dlatego mozna mowic o czyms takim jak bycie farciarzem jesli chodzi o prawidlowa hierarchie typow dowodow. Oczywiscie zawsze jest lepiej analizowac niz byc hedonistycznym zwierzakiem, ze strumieniem swiadomosci w okolicach odbytu.

Jest wiele ezoterycznych smieci, ktore wyrzadzaja wielkie zlo Jyotish-Vedanga a jest to, bylo i zawsze bedzie jedyne autorytatywne zrodlo na temat prognozy przyszlych wydarzen. Wszystko inne jest albo falszywe, albo pochodzi z Jyotish. Zatem po co mialbym sie oddalac od miejsca gdzie mam wszystko? Teraz bhaktowie sa zagubieni, stracili wiare w Wedy, bo nie wiedza jak zastosowac sutry do sytuacji, w ktorej sie znajduja. Tak naprawde wiekszosc bhaktow nawet nie wie jak gleboki, holistyczny i wszechczasowy przekaz kryje sie w sutrach Sastr. Jesli nawet Jyotish jest ukryty w Gicie to sieganie do 'dzikich' zrodel i podejrzanych autorytetow uwazam za odstepstwo od bezpiecznej sciezki. Kazdy ma prawo do swojej hierarchii pranama, ale jesli ktos chce stanowic autorytet w brahmana-varnie to powinien sie doinformowac jakie dzialania zniszcza jego reputacje w tej klasie.

Brahmana - sabda
Ksatria - anumana/sabda
Vaisya pratyaksa/anumana/sabda
Sudra - bez komentarza :lol:
Kobiety - niezidentyfikowane pramana :lol: [joke]
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 09 mar 2009, 21:24

RafalJyot pisze: Dlatego mozna mowic o czyms takim jak bycie farciarzem jesli chodzi o prawidlowa hierarchie typow dowodow. Oczywiscie zawsze jest lepiej analizowac niz byc hedonistycznym zwierzakiem, ze strumieniem swiadomosci w okolicach odbytu.
Rafale,

W kwestii humorystycznej: jeśli nie masz odpowiedniego strumienia świadomości w okolicach odbytu, to jej niedostatki w dolnych czakrach przyniosą brak zakorzenienia w rzeczywistości i trudności nie tylko z radzeniem sobie w „materialnym” świecie, ale także z utrzymaniem ciała i duszy razem. Wiele osób nie ma nic przeciwko temu, ponieważ ich świadomość rwie się do świata duchowego tak bardzo, że niemal z radością wsparłyby proces osobistej eutanazji (tylko żartuję). Jest to wybór, który potrafię uszanować, ale uważam, że ISKCON jako organizacja lepiej radziłby sobie w świecie, gdyby bhaktowie potrafili zaangażować strumień świadomości w okolicach odbytu w służbę oddania, zamiast go wypierać ze świadomości, czy udawać, że go tam nie ma, odrzucać, jako materialny, co powoduje, że nie mają dobrego oparcia. Brak uświadomienia tej świadomości w wiadomych okolicach przynosi również problemy z manifestacją siddhanty w realnym kontekście życia, a także ponowne spotkanie z tą świadomością w tamtych regionach w nie konstruktywnym kontekście tzw. „upadku”.

RafalJyot pisze: Jest wiele ezoterycznych smieci, ktore wyrzadzaja wielkie zlo Jyotish-Vedanga a jest to, bylo i zawsze bedzie jedyne autorytatywne zrodlo na temat prognozy przyszlych wydarzen. Wszystko inne jest albo falszywe, albo pochodzi z Jyotish. Zatem po co mialbym sie oddalac od miejsca gdzie mam wszystko?
Piszesz, że w kwestii przepowiedni wszystko jest albo fałszywe, albo pochodzi z Jyotish. Rozumiem, że przyznajesz tym, iż jeśli jakakolwiek osoba widzi przyszłość, i ta wizja okazuje się prawdziwa, to ze względu na jej prawdziwość można to uznać jako Jyotish, czyli śabda, skądkolwiek ta prawda pochodzi. Jeśli tak, to o wartości danej wizji nie decyduje szyld, spod jakiego się ona wywodzi, lecz jej zgodność z prawdą. A z tego wynika, że nie jest zbyt zdrowe duchowo potępianie a priori jakiegokolwiek źródła, jedynie z powodu jego „niskiego urodzenia”. Tak też rozumiem zniewagę wobec świętego imienia, że odnosi się ona do wszystkiego, co zgodne z literaturą wedyjską, czyli z prawdą.

Jeśli decydujesz się dostrzegać Boga jedynie na świątynnym ołtarzu, to masz rację – po co masz się oddalać z miejsca, w którym masz już wszystko (Jyotish). Jednak są bhaktowie, którzy mieszkają poza świątynią lub pełnią tam służbę. Potępianie ich, że nie mają tam wszystkiego, a przede wszystkim Boga, bo nie mają świątynnych bóstw przy sobie, nie wydaje mi się najlepszym wyborem, bo być może dostrzegają Boga nie tylko w świątynnych bóstwach. Standard poza świątynią zawsze jest niższy na zewnątrz pod względem arcana, ale nie byłbym przekonany o jego gorszej jakości duchowej, bo ta zależy od indywidualnej sytuacji.
RafalJyot pisze: Pisze tyle o sobie, bo to moja karma. Karma innych osob ustawia inne pramana, wiec musisz wiedziec kogo pytac, gdyz dostaniesz odpowiedz zgodnie z indywidualna hierarchia pramana. Dlatego mozna mowic o czyms takim jak bycie farciarzem jesli chodzi o prawidlowa hierarchie typow dowodow. Oczywiscie zawsze jest lepiej analizowac niz byc hedonistycznym zwierzakiem, ze strumieniem swiadomosci w okolicach odbytu.

Teraz bhaktowie sa zagubieni, stracili wiare w Wedy, bo nie wiedza jak zastosowac sutry do sytuacji, w ktorej sie znajduja. Tak naprawde wiekszosc bhaktow nawet nie wie jak gleboki, holistyczny i wszechczasowy przekaz kryje sie w sutrach Sastr. Jesli nawet Jyotish jest ukryty w Gicie to sieganie do 'dzikich' zrodel i podejrzanych autorytetow uwazam za odstepstwo od bezpiecznej sciezki.
Często wspominasz o tym, czego bhaktowie nie wiedzą, co za to grozi itd. itp. Jednocześnie piszesz, że to, o czym nie wiedzą, spowodowałoby ich inną postawę, gdyby wiedzieli, ale nie są wystarczającymi farciarzami. Za to ty jesteś farciarzem i na poparcie tego często re-cytujesz liczne urywki z twojego horoskopu, czym próbujesz udowodnić swoją tezę i uprzywilejowanie. Na pytania bhaktów odnoszące się do tej nieznanej im wiedzy, która jest podstawą twoich nad nimi użalań, odpowiadasz wymijająco, wysyłając na drzewo z powodu ich niewystarczająco dobrego nastroju, niewystarczająco pomyślnego czasu, czy jakichkolwiek innych powodów. Obawiam się, że taka postawa bardziej przypomina mi Czarownika z Oz (proszę bez obraz, bo czarownik z Oz także ma głęboki, duchowy sens).

Dowody z własnego horoskopu nie mają tu żadnego praktycznego znaczenia, ponieważ wyrażają one jedynie twoje własne przekonanie o twoim karmicznym farciarstwie; nikt nie wie, czy te argumenty są prawdziwe technicznie (z punktu widzenia interpretacji), czy są oparte na prawdziwej godzinie urodzenia, itd., ani jak to się przekłada na twoją doskonałość interpretacji śabda. Można to jedynie uznać za autoreklamę.

Bhaktowie szukają oparcia w tym, co mogą zrozumieć, na swoim etapie rozwoju. Nawet jeśli twoja pozycja jest wyższa od naszej (czego ci życzę), nic nie usprawiedliwia jeżdżenia po nich z góry, bez ofiarowania im tego, co ma praktyczną wartość w ich oczach, by zadośćuczynić dadati-pratigrihnati.

RafalJyot pisze: Kazdy ma prawo do swojej hierarchii pranama, ale jesli ktos chce stanowic autorytet w brahmana-varnie to powinien sie doinformowac jakie dzialania zniszcza jego reputacje w tej klasie.

Brahmana - sabda
Ksatria - anumana/sabda
Vaisya pratyaksa/anumana/sabda
Sudra - bez komentarza :lol:
Kobiety - niezidentyfikowane pramana :lol: [joke]
Co do pramana i reputacji w varnie, jeśli chodzi o mnie, nie mogę już chyba bardziej sobie zaszkodzić. Pozwól zatem, że będę swoje wysiłki zaczynał powoli - od dołu… Może w przyszłym życiu zostanę kobietą…?

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: RafalJyot » 10 mar 2009, 17:21

Agasti pisze: jeśli nie masz odpowiedniego strumienia świadomości w okolicach odbytu, to jej niedostatki w dolnych czakrach przyniosą brak zakorzenienia w rzeczywistości i trudności nie tylko z radzeniem sobie w „materialnym” świecie, ale także z utrzymaniem ciała i duszy razem.
Wiadomo. W tym celu czci sie Sri Ganesha i wykonuje sie shriim-dhyane.
ale uważam, że ISKCON jako organizacja lepiej radziłby sobie w świecie, gdyby bhaktowie potrafili zaangażować strumień świadomości w okolicach odbytu w służbę oddania, zamiast go wypierać ze świadomości, czy udawać, że go tam nie ma, odrzucać, jako materialny, co powoduje, że nie mają dobrego oparcia.
agree



Piszesz, że w kwestii przepowiedni wszystko jest albo fałszywe, albo pochodzi z Jyotish. Rozumiem, że przyznajesz tym, iż jeśli jakakolwiek osoba widzi przyszłość, i ta wizja okazuje się prawdziwa, to ze względu na jej prawdziwość można to uznać jako Jyotish, czyli śabda, skądkolwiek ta prawda pochodzi. Jeśli tak, to o wartości danej wizji nie decyduje szyld, spod jakiego się ona wywodzi, lecz jej zgodność z prawdą. A z tego wynika, że nie jest zbyt zdrowe duchowo potępianie a priori jakiegokolwiek źródła, jedynie z powodu jego „niskiego urodzenia”.
Yup!

Jeśli decydujesz się dostrzegać Boga jedynie na świątynnym ołtarzu, to masz rację – po co masz się oddalać z miejsca, w którym masz już wszystko (Jyotish). Jednak są bhaktowie, którzy mieszkają poza świątynią lub pełnią tam służbę. Potępianie ich, że nie mają tam wszystkiego, a przede wszystkim Boga, bo nie mają świątynnych bóstw przy sobie, nie wydaje mi się najlepszym wyborem, bo być może dostrzegają Boga nie tylko w świątynnych bóstwach.
Ołtarz w domu to tez światynia. Ale masz racje, ze osobom, ktore mieszkaja z dala od kongregacji jest wiele trudniej by utrzymac wewnetrzny smak na dluzszy okres czasu.
Standard poza świątynią zawsze jest niższy na zewnątrz pod względem arcana, ale nie byłbym przekonany o jego gorszej jakości duchowej, bo ta zależy od indywidualnej sytuacji.
Wiadomo.


Często wspominasz o tym, czego bhaktowie nie wiedzą, co za to grozi itd. itp. Jednocześnie piszesz, że to, o czym nie wiedzą, spowodowałoby ich inną postawę, gdyby wiedzieli, ale nie są wystarczającymi farciarzami. Za to ty jesteś farciarzem i na poparcie tego często re-cytujesz liczne urywki z twojego horoskopu, czym próbujesz udowodnić swoją tezę i uprzywilejowanie.
Czy ja wiem czy max 5 razy na 937 postow to czesto. W kazdym razie kazdy kto ma stycznosc z Hari Nama jest farciarzem. Trawienie harinama opiera sie na seva i jnana, tutaj z fartem roznie bywa ale nie sadze bym byl jakos specjalnie uprzywilejowany. Uwazam, ze szczescie polega na tym, iz mamy prawidlowy balans miedzy dogamtyzmem a sceptycyzmem. To byl moj glowny punkt i konkluzja mojego postu. To podstawowa cecha jesli chodzi o nauczanie zdrowej komorki spoleczenstwa. W Polsce jest kilka takich bhaktow. Moj wklad personalny nie sluzyl gloryfikacji mojej osoby, ale o tym juz pisalem wczesniej.
Na pytania bhaktów odnoszące się do tej nieznanej im wiedzy, która jest podstawą twoich nad nimi użalań, odpowiadasz wymijająco, wysyłając na drzewo z powodu ich niewystarczająco dobrego nastroju, niewystarczająco pomyślnego czasu, czy jakichkolwiek innych powodów.

Nie interesuje mnie zbytnio z czym sie to kojarzy. Jesli nie ma warunkow to przekazywanie wiedzy jest obrazą. Tak jak Ty nie jestem zwolennikiem swiadomego popelniania obraz.
nic nie usprawiedliwia jeżdżenia po nich z góry, bez ofiarowania im tego, co ma praktyczną wartość w ich oczach, by zadośćuczynić dadati-pratigrihnati.
Jesli jestes spostrzegawczy to zauwazysz, ze nigdy nie zachowalem sie arogancko wobec kulturalnej reakcji. Po prostu mam alergiczne uczulenie na polaczenia pewnosci siebie z niedoinformowaniem.
Co do pramana i reputacji w varnie, jeśli chodzi o mnie, nie mogę już chyba bardziej sobie zaszkodzić. Pozwól zatem, że będę swoje wysiłki zaczynał powoli - od dołu… Może w przyszłym życiu zostanę kobietą…?
Falszywa pokora jest dawno passe ;)

ps. i szczerze szczerze szczerze juz mi sie znudzilo przekierowywanie merytorycznej dyskusji na wyklad na temat mojej osoby i zachowania. mozna myslec, ze teraz to sprowokowalem, ale nie chcialem by tak sie stalo i nie bylo to moim zamiarem. jeszcze raz - szczerze.
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

Agasti
Posty: 63
Rejestracja: 11 lut 2009, 20:35

Post autor: Agasti » 11 mar 2009, 10:56

RafalJyot pisze:
Agasti pisze: Co do pramana i reputacji w varnie, jeśli chodzi o mnie, nie mogę już chyba bardziej sobie zaszkodzić. Pozwól zatem, że będę swoje wysiłki zaczynał powoli - od dołu… Może w przyszłym życiu zostanę kobietą…?
Falszywa pokora jest dawno passe ;)
Ależ to wcale nie jest żadna fałszywa pokora! Ja naprawdę uważam, że przydałoby mi się doświadczenie żeńskiej formy cielesnej, by móc przyswoić pewne istotne cechy. Dlatego staram się to uzyskać już teraz, w formie męskiej, ale przez to niektórzy mi mówią, że nie jestem mężczyzną! I czy to modne, czy nie, niewiele na to teraz poradzę, że się ciągnę za peletonem...
RafalJyot pisze: ps. i szczerze szczerze szczerze juz mi sie znudzilo przekierowywanie merytorycznej dyskusji na wyklad na temat mojej osoby i zachowania. mozna myslec, ze teraz to sprowokowalem, ale nie chcialem by tak sie stalo i nie bylo to moim zamiarem. jeszcze raz - szczerze.
Jeśli trochę odsuniesz swoją osobę z ciągu argumentacji, jaką przedstawiasz, przedmiot twojej apelacji zamanifestuje się automatycznie.

Bez względu na tę całą naszą wymianę bardzo szanuję twoją wiedzę i mam dla ciebie wiele sympatii. Bardzo szczerze.

ODPOWIEDZ