RafalJyot pisze:Agasti pisze:
Poza ściśle tradycyjnym jyotish, w wymiarze bardziej znanym publiczności, jest również obszar postrzegania rzeczywistości w obszarze nimitta - omenów, czyli postrzegania symbolicznego, synchronicznego, co jest przecież dostępne dla ludzi wszystkich kultur.
Takl, Nimitta to równiez czesc scislego, tradycyjnego Jyotish [Prasna Marga śloka 1/6].
Tak, lecz jest mniej znany jako jyotish. Nimitta, jako rodzaj percepcji, jest powszechny w wielu kulturach, co najwyżej został wyparty we współczesnej kulturze zachodniej jako oparty na tzw. nienaukowym, związanym z przesądami światopoglądzie. Stąd ludzie mniej ufają swoim percepcjom "pozazmysłowym". Co nie znaczy, że nie ma ludzi otwartych na tę percepcję, i że ich wglądy nie mogą być słuszne.
RafalJyot pisze:
Takie percepcje są mniej lub bardziej podatne na siły natury, ale przecież to samo jest z interpretacją na bazie intelektu. Wydaje mi się, że odrzucanie tych percepcji a priori nie jest z zasady rozsądne.
Tradycyjny Jyotisha korzysta z Nimitta.
Zgadza się. Jednak percepcja symboliczna jest w znacznym stopniu indywidualna, subiektywna, co oznacza, że różne osoby mogą nie mieć tego samego przekazu. Nie znaczy, że któraś z nich jest upośledzona, bo, mimo iż obie mają oczy, ich obraz jest inny, gdzyż patrzą w innym kierunku.
RafalJyot pisze:
Sam fakt podejmowania starań opierania swojego życia na Wedach nie stawia nas automatycznie na pozycji uprzywilejowanej, jako czystych, nieomylnych osób. Popełniamy błędy i bez wątpienia zmagamy się nie tylko ze zrozumieniem, ale także z zastosowaniem siddhanty w życiu praktycznym i codziennym. Niedostrzeganie tego w nieunikniony sposób prowadzi do sytuacji, w której nasz brak realizmu lub kompetencji wykaże nam osoba najmniej zasługująca według nas na szacunek (vide Vritrasura).
Tak. Moje zastrzezenia kierowane są do artykułu/rodzaju pramana, ktory przyjął Jagadisha, a nie do jego osoby. A nawet bardziej chodzi mi o balans czy udział sabda-pramana w tym wszystkim. Sabda pramana jesli chodzi o przyszlosc to Jyotish. Etap mana-maya w sensie stricte zaczyna sie w momencie przyjecia Wed jako jedynego zrodlo Prawdy [Sri Ramanujacarya], przed tym tzw. radykalnym 'chrzestem' jestesmy w anna/prana maya. Artykuly, ktore w swej konkluzji nie bazuja na Wedach, nie powinny wisiec na glownych stronach stron Wisznuickich, gdyz nastepuje skrzywienie autorytetu i wiele innych subtelnych rzeczy, ktore socjalnie są srednio pomyslne a o ktorych wiekszosc osob nie zdaje sobie sprawy.
Bardzo dużo zależy tu od przyjętej definicji Wed. Dlatego w mojej dygresji o świętym imieniu nadmieniłem, że nie chodzi tylko o Wedy w ujęciu dogmatycznym, lecz także źródła odzwierciedlające przekaz wedyjski, bo tak jest zdefiniowana obraza wobec świętego imienia. W moim zrozumieniu dotyczy to stosunku do osób głoszących prawdę. Łatwo tu o proste stwierdzenie klasyfikacyjne (mana-maya), lecz znacznie trudniej o zrozumienie Wed w odniesieniu do dzisiejszego świata. Trudniej jest uwierzyć, że pomimo promowania wysoce technicznej, ateistycznej cywilizacji, kreatorzy tego świata faktycznie wyznają przekonania zgoła inne, które zaskoczyłyby wiele osób.
RafalJyot pisze:
Co do otwartości bhaktów na idee konspiracyjne, to obawiam się, że już założyciel-acarya ISKCON-u wykazał się w swoich książkach jednoznacznym afektem do takiego ujęcia rzeczywistości. Prabhupada nie tylko nauczał na temat czystej służby oddania, lecz także wskazywał na problemy społeczne i polityczne tego świata, potrzebę dostrzegania i wpływania na te procesy, a także wyrażał przekonanie, że i jego samego konspiratorzy tego świata postarają się dosięgnąć (np. w komentarzach odnoszących się do sytuacji Prahlada Maharaja).
Nie zgadzam sie. Srila Prabhupada byl bardzo zrownowazony we wszystkich aspektach zycia. Jego Ketu jest razem z Jowiszem i Słoncem, co daje wspanialy balans miedzy siłą dogmatyzmu a sceptycyzmu (ketu/rahu).
Z czym się nie zgadzasz? Że Prabhupada poruszał w swoich książkach problemy wspomniane przeze mnie? Że wspominał, iż i jego może dotknąć działalność innych, zagrażająca jego życiu? Czy czytamy te same książki Prabhupady?
Wyraziłeś tu jedynie swój pogląd o zrównoważeniu Srila Prabhupada na bazie interpretacji jego horoskopu. Uznajesz go jako zrównoważonego, widzisz to w jego horoskopie, lecz nie konfrontujesz tego z tym, co pisał, a na co się powołuję. Nie odniosłeś się do wyjątkowo licznych komentarzy z jego książek, będących przecież publicznym expose, a zatem ostrożniejszym niż wypowiedzi prywatne, w których to książkach przecież wyraża się bardzo konkretnie o źródłach problemów dzisiejszego świata, nie stroniąc od analiz ekonomicznych, psychologicznych, socjologicznych, politycznych, etc. Nie ukrywał też tożsamości osób, które generują trudne warunki tego wieku, przy przyzwoleniu lub obojętności całej populacji wyrastającej z materializmu lub impersonalizmu.
W jakimś sensie niepokoi mnie fakt ignorowania tych treści, które w przeszłości były przyczyną utrudniania ekspansji ruchu misyjnego w różnych krajach właśnie ze względu na to, że przekaz zawarty w tych książkach jest także polityczny, praktyczny, bo nawołujący do zmiany poprzez większe uświadomienie ludziom innych wartości i toczącego ich raka, indywidualnie i społecznie, co świadczyło o wartości tego przekazu.
Niepokoi mnie także pewien ostracyzm, wręcz atmosfera wymaganej poprawności politycznej członków ruchu, stowarzyszonych lub nie, by wyrównali do linii wytyczonej przez lepiej wiedzące autorytety, wolne od "rozchwiania emocjonalnego".
Krytycyzm wobec autorytetów, autonomia życia duchowego, decentralizacja zarządzania i struktur społecznych ISKCON-u były bardzo ważne dla Prabhupady, bo stawały się większym gwarantem obrony ruchu społecznego przed infiltracją i zniekształceniem oryginalnych intencji jego założyciela. Dlatego właśnie dystrybucja książek była tak ważna (books are the basis), bo nawet jeśli sama organizacja została by skorumpowana, przejęta, "ucywilizowana" – rozproszone książki pod strzechami miały być większym gwarantem zachowania jego przekazu.
Co do Rahu/Ketu, to jak przecież wiesz, mają one doskonałą zdolność podszywania się i udawania wybranych przez nie gospodarzy, realizując swoją agendę poza świadomą percepcją ofiary. Biorąc pod uwagę czasy, w których żyjemy, jednoznaczne deklaracje Bhagavatam na temat statusu osób zajmujących eksponowane stanowiska społeczne (w tym religijne czy duchowe) w wielu Kali, ostrożność i bystre oko wydaje się niezbędną częścią ekwipunku sprzyjającego przeżyciu, tak materialnemu, póki się da, ale przede wszystkim duchowemu. Historia ISKCON-u także jest tego najlepszym przykładem.
Stąd piętnowanie osób otwartych na taką percepcję wydaje mi się cokolwiek nieadekwatne.
RafalJyot pisze:
W kwestii osób rozchwianych emocjonalnie, o których piszesz, polecam zapoznanie się z pracą np. Kazimierza Dąbrowskiego dotyczącą dezintegracji pozytywnej, Tomasza Szasza, Marshalla Rosenberga. Zgodnie z Wedami diament można podnieść także z miejsca, które naszym oczom ukazuje się jako śmietnik.
Z punktu widzenia duchowego kazda osoba jest tak samo kwalifikowana i ma takie samo prawo do bhakti. Jednakze Twoj przyklad ma sie nijak do aspektu misyjnego, ktory w wiekszej mierze opiera sie na materialnych bogactwach, gdzie wicher zaburzen psychicznych czyni spustoszenie.
Kto ma tu problem ze zrozumieniem Wed i ich miejsca w dzisiejszym życiu, kto ulega rozchwianiu psychicznemu, jest już rzeczą dyskusyjną. Cytowani przeze mnie autorzy (Dąbrowski, Szasz, Rosenberg) rozprawiają się właśnie z iluzją zaburzeń psychicznych promowanych dzisiaj w celu wyłudzania owoców pracy łatwowiernych, naiwnych ludzi np. uznania procesów rozwojowych za chorobowe, na bazie wykorzystania efektu placebo (Kirsch) itd.
To bardzo ujmujące, że poruszyłeś temat materialnych bogactw i wichrów zaburzeń psychicznych. Jak wiadomo z Wed bogactwami półbogów opiekuje się Kuvera. Kuvera jest znany np. jako Yaksaraja - Pan Yakszów. Yakszowie są klasą upadevas, m.in. razem z rakszasami, których szefem jest Ravana - przyrodni brat Kuvery. (Czy to przypadek, że Prabhupada powiedział, iż woli być zabitym przez Ramę, niż przez Ravanę, zabiegając o możliwość wyrwania się na parikram w swoich ostatnich dniach?)
Yakszowie są mistrzami iluzji, strzegąc bogactw tego świata. Obie grupy zostały stworzone przez Prajapatiego Pulastię (choć są różne zdania na ten temat), by chronić element wody (element wody to bardzo szeroki koncept). Elementarne moce yakszów polegają na zdolności zauroczenia (uwiedzenia) i zniewolenia -
maya.
Kuvera jest jednym z czterech lokapalas, wraz z Indrą, Yamarajem i Varuną. Wystarczy się rozejrzeć po otaczającej nas symbolice, np. chrześcijańskiej, ale nie tylko, by dostrzec związek z tym faktem. Zasygnalizowany przeze mnie temat Oxbridge na Vrindzie jest też z tym związany.
Kuvera jest także znany jako pan złodziei, kryminalistów i kupców, co odpowiada egipskiemu Hermesowi Trismegistosowi i greckiemu Hermesowi.
Jeśli zna się "ezoteryczny" wymiar prawa, łatwo dostrzec, że jedynym najpotężniejszym prawem dotyczącym ekonomii w wymiarze ludzkim na Ziemi było zawsze prawo wodne, (Law of High Seas, Maritime Law, Admiralty Law, znane dzisiaj w innych wydaniach jako Prawo Międzynarodowe, Uniform Commercial Code, UCC, etc.) Bankowy tytuł egzekucyjny w Polsce jest jednym z elementów tego prawa, które wiąże przez nieświadome wejście w kontrakt niekorzystny dla jednej ze stron.
Taki kontrakt nie jest ważny zgodnie z prawem ziemi (Common Law), według którego wszystkie strony kontraktu muszą zachować pewne zasady (jak np. full disclosure, czyli czytelność tego, co się wnosi do umowy, a nie jak banki, które tworzą pieniądze z niczego, robiąc wrażenie bogatych, każąc sobie płacić za nie odsetki; Jak mówi prawo rzymskie – niech ten, który pozwala być zwiedzionym, będzie zwiedziony).
Ktoś przecież to prawo wprowadza, tworzy jego paragrafy, pilnuje jego przekształcania wraz z mijającym czasem, przez tysiące lat. Czy dzieje się to przez przypadek, jak w koncepcji życia powstającego poprzez przypadkowe połączenia materialnych elementów, czy jak w rozgłaszanej przez polityków i ekonomistów koncepcji, że trwający kryzys ekonomiczny jest nieoczekiwanym zjawiskiem, którego nikt nie mógł przewidzieć? To śmieszne.
Kilka lat temu robiłem uniwersytecki kurs finansowy, by zobaczyć, co serwują publiczności. Jednej pracy nie wykonałem, ale otrzymałem ocenę całkowitą 68% (40% zalicza). Wbrew treści kursu, co do konkluzji pisałem to, co wiem, a nie to, czego mnie chcieli nauczyć. W pracy końcowej skrytykowałem cały kurs, jako pogrążony w iluzjach i wstyd takie coś serwować na takim poziomie edukacji. Pomimo uzyskanych przeze mnie punktów, oblali mnie. Pewnie dlatego, że widziałem drugie dno w otaczającej nas rzeczywistości? Dlaczego od roku gazety całego świata ogłaszają to, co ja wtedy napisałem? Może panowie i panie prowadzący ten kurs powinni mi oddać swoją katedrę? Może moja wiedza jest bliższa rzeczywistości? A może oni dobrze wiedzą, co robią, i wcale się nie dziwię ich postępowaniu? Dobrze wykonują swoją robotę!
Tak czy siak, wydaje się, że Yakszowie i Rakszasowie osiągnęli w Kali-yudze wielki sukces, przekształcając pierwotną kulturę i cywilizację wedyjską tak bardzo, że nawet wierni zwolennicy Wed często nie są świadomi tego, co się dzieje dookoła.
Yudisthira był świadomy, kiedy powiedział Jatasurze, który przybrał przedtem postać bramina:
"Twoja prawość zanika, głupcze, i nawet tego nie widzisz. Ludzie, zwierzęta, Gandarwowie, Rakszasowie, ptaki i bydło - wszyscy żyją z ludzi, tak jak ty sam. Dobrobyt twojego świata opiera się na dobrobycie naszego. Bogowie pogrążają się w żalu wraz ze światem pogrążonym w żałobie, lecz rozkwitają, kiedy są wielbieni, a przodkom składane są ofiary. My jesteśmy pasterzami i obrońcami królestwa, Rakszasie! Jeśli królestwo nie jest chronione, jak może zapanować szczęście i dobrobyt? Rakszasa zawsze powinien okazywać szacunek bezgrzesznemu królowi, a my nigdy nie popełniliśmy najmniejszego występku, zjadaczu mięsa." Mahabharata 3.154.1 (tłumaczenie wolne, własne). (Czyżby „Władca Pierścieni” Tolkiena krył w sobie jakąś potężną alegorię? – Powrót króla?)
Aspirowanie do mana-maya przez zaakceptowanie Wed jako najwyższy (jedyny) autorytet jest piękną rzeczą, lecz warto też zadbać o to, by te Wedy rozumieć, a także umieć dostrzec ich wartość praktyczną w życiu współczesnym. Inaczej będziemy w stanie jedynie skorzystać z nich w wymiarze życia duchowego, a cała reszta zawartej w nich wiedzy pozostanie dla nas głównie mitologią, o której będziemy chcieli wierzyć, że w nią wierzymy, lecz na co dzień będziemy wierni plemiennemu poziomowi świadomości poprzez zrośnięcie ze współczesnym społeczeństwem więzami zależności, których nie będziemy w stanie rozerwać, by stać się bardziej dojrzałymi. I pozostaniemy faktycznie na etapie anna- i prana-maya, choć będziemy wyobrażali sobie, że wznosimy się wyżej, lecz co najwyżej we własnym umyśle (czyż to nie jest właśnie mana?)
Zawsze mnie intrygowało, jak faktycznie przebiega pogłębianie się Kali-yugi. Jakie są tego czynniki sprawcze: siły natury?; jakie?; wybory żywych istot?; działania wyższych autorytetów?; jakich? etc. By to zrozumieć potrzebna jest nie tylko wiedza wedyjska, lecz także dość głęboka wiedza o mechanizmach przemian kulturowych, cywilizacyjnych, o tym, kto tych zmian dokonuje, i dlaczego? Informacji tych nie znajdziemy szczegółowo w tradycyjnie rozumianych Wedach, lecz trzeba zdobyć tę wiedzę z innych źródeł.
Wszystkie osoby uczestniczące w tym forum używają komputerów, elektryczności, Internetu, i wielu innych gadżetów technologicznych. Czy wiedzę o nich posiadły z Wed? Czy pisząc coś na temat współczesnych zagadnień prawnych, np. prawa procesowego w Polce, muszę najpierw cytować autorytet wedyjski, bo on oferuje mi najwięcej w tym temacie?
Jeśli więc poznaję dzisiejszą cywilizację, a mam do niej ostrożny, niedowierzający stosunek na bazie autorytetu wedyjskiego, i widzę drugie dno w tym całym otaczającym nas świecie, to zaraz jestem zachwiany, niezrównoważony emocjonalnie, bo widzę, że rzeczywistość jest często inna, niż oficjalnie prezentowana? Bo jestem psychicznie zorientowany konspiracyjnie? Bo sprawi to, że osoby pogrążone w hipnotycznym, konsensualnym transie uznają, że ISKCON nie pasuje do ich syntetycznego świata?
Przecież osoby realizujące tę piaskownicę nie ukrywają nawet tak bardzo tego, co robią, i śmieją się z niedojrzałości, naiwności osób, które nie mogą tego dostrzec, zrozumieć sensu i celu tego, co się dzieje dookoła. Bo gotowość do zweryfikowania swojej wiedzy jest rzadko spotykaną skłonnością, wymagającą odejścia od osobistej strefy komfortu, poczucia bezpieczeństwa wynikającego z kurczowego uchwycenia się spódnicy autorytetu, uchwycenia nie pozwalającego na rozwinięcie własnej inteligencji. Dlatego właśnie Kali-yuga tak bardzo opiera się na niedojrzałości ludności, opierającej swoje życie na skorumpowanych autorytetach, zgodnie z wizją Bhagavatam.