Niedziela

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Niedziela

Post autor: Vaisnava-Krpa » 21 lip 2007, 15:18

„NIEDZIELA” (wyd. bielsko-żywieckie) nr 21( ) 27 V 2007

Sekty, nowe ruchy religijne i subkultury!

Życie Uniwersalne, Hare Kriszna, Świadkowie Jehowy, Inspiracja 7 Gromów, Sai Baba, to tylko niektóre nazwy, jakie pojawiły się w Raporcie Bielskiego Punktu Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych i konsultanta w sprawie sekt i nowych ruchów religijnych diecezji bielsko-żywieckiej.
Punkt Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych (PIoDRR) od 2003 r. prowadzi szeroko zakrojoną działalność profilaktyczno-informacyjną polegająca m.in. na zbieraniu i archiwizowaniu materiałów i wydawnictw kolportowanych przez różne organizacje z kręgu nowych ruchów religijnych, na tworzeniu programów edukacyjnych (dla dzieci i młodzieży, rodziców, nauczycieli i pedagogów), pomocy osobom poszkodowanym przez grupy destrukcyjne, a także na udzielaniu informacji na temat różnych grup religijnych, sekt i nowych ruchów religijnych, a także grup subkulturowych.
Decyzją bp. Tadeusza Rakoczego, ks. Andrzej Wołpiuk mianowany został konsultantem w sprawie sekt i ruchów religijnych diecezji bielsko-żywieckiej, wtedy także powstał pomysł powołania do życia Punktu Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych w Bielsku-Białej. Podejmując tę posługę ks. Andrzej postanowił przygotować materiał stanowiący swego rodzaju „Raport otwarcia” (pierwsze takie raporty na temat rzeczywistości aktywności sekt i grup destrukcyjnych na Podbeskidziu powstały w oparciu o doświadczenia i pracę pana Dariusza Pietrka – kierownika Śląskiego Centrum Informacji o Sektach, Subkulturach i Nowych Ruchach Religijnych „Kana” w Katowicach, który pełnił także dyżury w Bielsku). Od tego czasu każdego miesiąca do Urzędu Miasta w Bielsku-Białej trafiają comiesięczne oraz roczne raporty dotyczące pracy informacyjnej i profilaktycznej prowadzonej przez Punkt Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych, a także diagnozy występowania działań grup destrukcyjnych na Podbeskidziu oraz propozycje konkretnych działań profilaktycznych.
– Ciągle jednak nosiłem się z zamiarem przygotowania szerszego opracowania tematu dotyczącego sekt, nowych ruchów religijnych i subkultur na Podbeskidziu – mówi ks. Andrzej Wołpiuk – Chodziło nie tylko o ewidencjonowanie, czyli sporządzenie jakiegoś spisu tych grup, ale głównie o pomoc (przekazanie niezbędnych informacji) w podejmowanej przez różne podmioty i organizacje działalności profilaktycznej wobec zagrożenia związanego z działalnością grup destrukcyjnych – o postrzeganie problemu w szerszym aspekcie, nie tylko religijnym – dodaje kapłan.
W roku 2005 została przygotowana ankieta, którą rozesłano do wszystkich parafii w diecezji. Skorzystano w ten sposób z wiedzy, jaką dysponują duszpasterze znający dobrze środowiska swych parafii. – Kapłani mają dość szerokie rozeznanie odnośnie istnienia ewentualnych destrukcyjnych grup religijnych czy związków wyznaniowych w poszczególnych parafiach, stwierdza ks. Andrzej Wołpiuk – Efektem tego otrzymałem materiał, w którym znalazły się informacje z większości parafii naszej diecezji – w każdym razie z każdego dekanatu.
Liczący 198 stron „Raport” można podzielić na trzy części. W pierwszej autor zawarł ogólne informacje dotyczące działalności Bielskiego Punktu Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych, oraz ogólną charakterystykę sekt, nowych ruchów religijnych i subkultur (podstawowe informacje, jakie powinniśmy mieć na ich temat). Najbardziej interesującą jest druga część. Tam bowiem znaleźć można swoistą „mapę” występowania poszczególnych grup i związków religijnych na terenie diecezji bielsko-żywieckiej. Trzecia część, powstała w oparciu o pracę studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie – Anny Kopacz, przedstawia badania przeprowadzone w wybranych szkołach Bielska-Białej, dotyczące poziomu wiedzy młodzieży gimnazjalnej i licealnej na temat sekt.
„Raport” wymienia 29 grup religijnych i związków wyznaniowych, których działalność odnotowano na Podbeskidziu. Spośród nich, bardzo ekspansywną grupą są Świadkowie Jehowy. Ich działalność potwierdzono w 109 parafiach naszej diecezji. Odnotowano także działalność coraz bardziej modnych grup proweniencji wschodniej takich, jak np. Hare Kriszna, a także coraz częstszą działalność grup ekonomicznych i różnego rodzaju „uzdrowicieli”, pseudoterapeutów (z nurtu New Age, Reiki, Silvy) – co staje się coraz poważniejszym problemem.
Fragment raportu: „Trudno jednoznacznie i definitywnie powiedzieć, jaka jest konkretna rzeczywistość grup destrukcyjnych – sekt i subkultur działających na terenie Bielska-Białej, czy szerzej diecezji bielsko-żywieckiej (na Podbeskidziu) – posiadane informacje należy nadal uznać jedynie za szczątkowe i niewystarczające (powstają wciąż nowe grupy, część z nich ukrywa swoją działalność). Na terenie Podbeskidzia działa bliżej niesprecyzowana liczba sekt i nowych ruchów religijnych – według różnych danych na terenie województwa śląskiego działa ok. 100 wspólnot grup destrukcyjnych”.
Zainteresowanych zapraszamy: Punkt Informacji o Destrukcyjnych Ruchach Religijnych, ul. Piękna 2, (budynek Podbeskidzkiego Ośrodka Interwencji Krzyzysowej), 43-300 Bielsko-Biała, Dyżur: wtorek: 15-17, tel: 604-144-864, www.bielsko.psychomanipulacja.pl, bielsko@psychomanipulacja.pl

PB

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 19 sie 2007, 11:20

NIEDZIELA

Katarzyna Woynarowska/16.08.2007 08:00

Zainfekowani

Na tę wojnę nie należy chodzić samotnie

Irmina lubi tłumne miejsca i gwar. Boi się nieznajomych, uśmiechniętych, kontaktowych. Sympatycznych. Nie ufa nikomu. Jej piekło zaczęło się kiedyś od takiego niezobowiązującego spotkania.
Rodzice Małgosi dokładnie sprawdzają moje dane, nim godzą się na rozmowę. Od miesięcy mają głuche telefony i pewność, że ktoś ich śledzi. Pani Ewa ciągle wierzy, że jej syn się znajdzie, choć policja już nie szuka. Wszystkie te historie mają element wspólny – sekty.

Piekło, którego nie widać

Małgośkę złowiono na miłość. Zakochała się nieprzytomnie w Darku. – Zrobił jej taki kisiel z mózgu, że najpierw skonfliktowała się z całą rodziną, potem zerwała kontakty z dawnymi znajomymi, wreszcie tuż po osiemnastce uciekła z domu – opowiada starsza siostra Anka. Po pół roku udało się rodzinie odnaleźć Małgosię w domu Hare Kriszna. Była milcząca, zamyślona i... w ciąży.

Irmina po związaniu się w połowie lat 90. z Hare Kriszna przerwała studia, zerwała z rzeczywistością, zniszczyła sobie zdrowie, a wszystko to w poszukiwaniu idealnej społeczności, którą byłaby w stanie zaakceptować. Codziennie przez wiele godzin mantrowała, by oczyścić karmę, za najmniejsze przewinienia otrzymywała kary. Nie miała już własnego zdania, wolnej woli. Bezwolny manekin – powie o sobie z tamtych lat. Odeszła, podobnie jak Małgosia, gdy już jako mama została zepchnięta na margines grupy, a "mąż" znów ruszył na poszukiwanie nowej "żony".

Małgośka po zajściu w ciążę stała się nieczysta. Spała na podłodze, jadła ostatnia i tylko to, co zostało po innych. Wmówiono jej, że odbiera lekcję pokory. Bolało ją, że tak straciła na wartości. Źle się czuła, błagała o lekarza, ale usłyszała "nie". Rodzinie pozwalano na spotkania, ale pieniądze, jakie zrozpaczeni rodzice wciskali w ręce coraz bledszej córki, natychmiast były dziewczynie odbierane. Nawet pod koniec ciąży musiała wychodzić na ulicę. Śpiewać, tańczyć, radować się... Wzbudzała zainteresowanie zaawansowaną ciążą i egzotycznym strojem. Coraz częściej płakała. Nie chcieli nikogo obcego w domu, więc rodziła o własnych siłach.

Sławek był kilkanaście lat członkiem świadków Jehowy. Podobnie jak jego rodzice. Nie potrafi nawet w przybliżeniu podać, ile godzin spędził na agitowaniu ludzi. I do czego był zdolny, by złowić kolejnego naiwniaka. Chodzenie od domu do domu – to klasyka, elementarz. On godziny spędzał na kolejowych peronach, na koncertach nielubianej muzyki rockowej, na katolickich pielgrzymkach wyśpiewywał z wielkim oddaniem oazowe piosenki, wkręcał się na wielkie firmowe imprezy, wysłuchiwał historii chorób w poczekalniach przychodni lekarskich. Nauczył się języka migowego, by agitować głuchoniemych. Bywały tygodnie, że nie odchodził od telefonu, obdzwaniając numery w okolicznych miasteczkach i wioskach. Wystarczyło mu minimalne zainteresowanie, a "klient" był jego. – Byłem pionierem w głoszeniu – opowiada. – Pięćdziesiąt godzin pracy w tygodniu na rzecz Jehowy! Oprócz, oczywiście, pracy zawodowej i życia rodzinnego. To ostatnie przestało istnieć. Stałem się fanatykiem. Każdy krok, adres, nazwisko trzeba było skrupulatnie notować do wglądu "góry". – Byliśmy szkoleni, jak nie dać się zbyć ludziom. O co pytać, jak prowadzić rozmowy. Jak subtelnie, ale metodycznie nękać – mówi. – W konfrontacji z głosicielami przeciętny człowiek nie ma szans. Takie jest moje zdanie. Jedyną metodą na głosicieli świadków Jehowy jest zdecydowana odmowa. Nie dawajcie takim jak ja najmniejszych szans...

- Oczywiście, że chodziło się na pielgrzymkę. Znaliśmy terminy wszystkich ważniejszych katolickich imprez – od festiwali po jakieś rocznicowe obchody czy święta – opowiada Damian, dawniej w Kościele Zjednoczonych Chrześcijan. – Wiadomo, że tam przychodzą ludzie spragnieni Boga, poszukujący... Trzeba było tylko być cicho, stać z boku i obserwować. Jak ognia unikać sutann i habitów. Ci to mają nosa do sekciarzy, fakt. Szukaliśmy nie tych liderów, tych śmiałych przy mikrofonach, których wszędzie pełno, ale takich spokojnisiów, co to godzinami w ławkach kościelnych tkwią, co sobie Biblię na boczku czytają. Jakoś się zagajało, że sam szukam miejsca na ziemi, że jestem zagubiony i samotny, a potem szło zazwyczaj jak po maśle. Mówiliśmy między sobą, że "wyjmujemy" Kościołowi co lepszych ludzi. Potem tresowało się delikwenta do skutku, żeby robił to, co mu się każe. Jak automat. Sprzedawał na ulicach książki, jakieś gadżety, nawet patelnie, sznurowadła. Jak nie zarobił, nie jadł do syta... taki układ – relacjonuje.
Lżejszy kaliber...

- Mówiono mi o niewiarygodnych możliwościach ludzkiego umysłu i o metodach, które łatwo obudzą mój umysł – mówi Teresa, nauczycielka w szkole średniej. – Tworzenie takiej siły umysłu, przy której wybuch bomby atomowej to ledwie czkawka. Robiłam uprawnienia nauczyciela dyplomowanego i takie poszerzenie mózgu było mi niezwykle potrzebne. Nie dawałam sobie rady z pracą, nauką, domem, niesfornymi dziećmi. A tu prosta recepta – damy ci spokój umysłu i ciała. Otworzymy kanały przepływu energii. Zrelaksujesz się, nabierzesz sił. Nabrałam się, że ho, ho... Wydawałam pieniądze na warsztaty budzące i kreujące osobowość, na horrendalnie drogie poradniki, na płatne spotkania z różnymi guru, mistrzami, przewodnikami duchowymi...

Dobrym pomysłem na biznes okazały się sekty ekonomiczne. Tu nikt już nie bawi się w stwarzanie pozorów, tylko bez żenady mówi się do kandydata: Chcesz zarobić kasę, przyłącz się do nas. – Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. System handlu bez pośredników, network marketing. Kupiłam "selftoki", taśmy z nagraniami motywującymi do działania. Miałam tego słuchać przez kilkanaście godzin na dobę. Potem "Wszystko, co trzeba wiedzieć o prosperowaniu", też taśma do prania mózgu, też kilka godzin na dobę. Potem szłam zarabiać pieniądze. Kilkanaście godzin codziennie wciskałam ludziom wyroby Amwaya i dopasowaną do tego ideologię o budowaniu raju na ziemi. Spotkania, konferencje, konwencje i konwiwencje – trzeba było widzieć – co się tam wyprawiało: to wielkie puste show, z podskakującymi pajacykami, które pustoszy ci duszę, każe wierzyć fałszywym prorokom, odciąga od Boga, bo Ten nie uczy robienia pieniędzy. Całe życie podporządkowałam obłędowi bogacenia się. Straciłam czas i oprócz goryczy nie zyskałam nic...

Bez przebaczenia

Krzychu był wrażliwy, spokojny, zamknięty w sobie. Rodzice do dziś nie mogą pojąć, jak ich inteligentny syn mógł zadać się z satanistami. Jak mógł napaść na bezbronnego człowieka, okaleczyć go i uciec. Jak chłopak z dobrego domu przeżyje koszmar poprawczaka, jakie to miejsce pozostawi w nim blizny? Oniemiali słuchali prokuratora, który wyliczał detalicznie makabryczne czyny Krzycha i jego kolegów. Dręczone zwierzęta, samookaleczenia, odkopywanie świeżych grobów, podejrzenie gwałtu na dziewczynie, w której ponoć się kochał... Draby, które wciągnęły go w to świństwo, to koledzy ze szkoły. Chłopaki z podwórka, kopali razem piłkę, słuchali podobnej muzyki, znali się z harcerstwa, byli ministrantami. Zaczęli od wywoływania duchów, narkotyków, czytania kupionej w internecie biblii szatana. Ktoś wskazał im złą drogę, a oni chętnie nią poszli.

Ewa do dzisiaj nie wie, co się stało. Jej syn Jasiek zaprzyjaźnił się z fajnymi ludźmi, którzy wynajęli w miasteczku mieszkanie i otworzyli sklep indyjski. To jeszcze nic złego, ale zaniepokoiła się, gdy coraz późniejszym powrotom do domu towarzyszyły błędny wzrok syna, rozkojarzenie, niechęć do bliskich, do kościoła nie można było chłopaka zaciągnąć. Pomyślała, że Jasiek z tego wyrośnie, że głupi wiek buntu muszą jakoś rodzice przetrwać. Raz czy dwa miało miejsce dziwne zdarzenie. Jasiek doskoczył do matki, jakby chciał ją uderzyć. Przestraszyła się, bo jego zmarły ojciec też miał ciężką rękę. Ale zobaczyła w oczach syna strach. – Mamuśka, to nie ja byłem, jakby coś we mnie wstąpiło – przepraszał.

Zaginął 15 czerwca 2005 r. Zniknęli też mili ludzie z miasteczka. Policji nie udało się wpaść na żaden ślad. Dopóki nie pojawi się jakiś nowy wątek, sprawa trafiła do szafy. Tylko Ewa wierzy w powrót syna...

Pomoc jest kwestią wyczucia

Policja, ksiądz, psychoterapeuta? Ośrodek zamknięty czy otwarty. Rodzice Małgosi boją się, że sekta upomni się o dziewczynę i ich wnuka. Rodzice Krzycha odbierają głuche telefony. Rodziny zainfekowane sektami żyją w ciągłej niepewności, w lęku, że zło wróci. Że nie zdołają obronić rodziny przed atakiem. Często rozmowa z księdzem jest początkiem wychodzenia z kryzysu. Na tę wojnę nie należy chodzić samotnie. Trzeba szukać rady i pomocy tych, co podstępy sekciarskie znają.
Ośrodki pomocy dla osób uzależnionych od sekt:

Gdańsk

czwartki 16.00 – 19.00

tel.: (0-58) 301-35-77 w. 50

HELP LINE (całą dobę przez cały tydzień): 0-694-480-628

ul. Świętojańska 72

80-840 Gdańsk

tel./fax: (0-58) 301-45-61

gdansk@sekty.net

***

Łódź

wtorki 16.00 – 19.00

środy 16.00 – 18.00

czwartki 16.00 – 19.00

ul. Zielona 13

90-601 Łódź

tel. (0-42) 639-28-70

fax (0-42) 639-28-79

lodz@sekty.net

***

Kraków

wtorki 16.00 – 19.00

telefonicznie:

czwartki 10.00 – 12.00

ul. Dominikańska 3/24

31-043 Kraków

tel./fax: (0-12) 423-11-81

krakow@sekty.net

***

Poznań

wtorki 16.00 – 19.00

telefonicznie:

czwartki 10.00 – 12.00

ul. Cicha 14/15

61-710 Poznań

tel./fax: (0-61) 852-88-58

poznan@sekty.net

***

Szczecin

środy 17.00 – 19.00

pl. Ofiar Katynia 1

70-452 Szczecin

tel. (0-91) 421-20-22 w.132

szczecin@sekty.net

***

Wrocław

wtorki 16.00 – 19.00

czwartki 16.00 – 19.00

ul. Nowa 4/1b

50-082 Wrocław

tel. (0-71) 341-99-00

wroclaw@sekty.net

***

Warszawa

poniedziałki 17.30 – 19.00

wtorki 17.30 – 19.00

ul. Dominikańska 2

02-741 Warszawa

tel./fax: (0-22) 543-99-99

warszawa@sekty.net


Źródło: http://wiadomosci.onet.pl/1431317,240,kioskart.html

Awatar użytkownika
hellena
Posty: 25
Rejestracja: 05 mar 2007, 20:59
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: hellena » 01 wrz 2007, 12:11

to nawet ciężko skomentować :?

Awatar użytkownika
Hotori
Posty: 181
Rejestracja: 24 lis 2006, 15:33
Lokalizacja: Toruń

Post autor: Hotori » 10 wrz 2007, 11:58

Jak już podali adresy to może się wybrać tam. :lol:
Nie będę tego komentować... nie byłam tą dziewczyną, jak było naprawdę tylko ona wie.
Miłość jest jak strumień płynący w przeciwnym kierunku. :)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Niedziela

Post autor: Bolito » 15 cze 2011, 22:30

„NIEDZIELA „ (wyd. sandomierskie) nr 11 ( ) 20 III 2011

Jak ustrzec młodzież przed sektami?

Z ks. Mateuszem Kusztybem, asystentem diecezjalnym Katolickiego Stowarzyszenie Młodzieży, prowadzącym spotkania w ramach warsztatów „Toksyczne duchowości. Inwazja sekt” w Diecezjalnym Centrum Kultury i Formacji Chrześcijańskiej „Quo Vadis” w Sandomierzu (25-27 lutego), rozmawia Alicja Trześniewska

Alicja Trześniowska: – Jaki był cel warsztatów, do kogo były skierowane?
Ks. Mateusz Kusztyb: – Warsztaty mają charakter profilaktyczny, adresatem jest młodzież naszej diecezji. Celem bezpośrednim, jaki sobie stawiamy jako KSM, jest informacja na temat zagrożeń duchowości. Chcemy zwrócić uwagę na to, że nie wszystko co nazywa się duchowością, medytacją, jakąś formą modlitwy, prowadzi ku Panu Bogu. Że często na tej drodze ludzie spotykają demony. I że nie wszystko, co jest neutralne duchowo, rzeczywiście takie jest. Dla przykładu takie pseudopsychologie, jak np. joga, metoda Silwy, terapia Berta Hellingera mają silny aspekt duchowy, oczywiście niechrześcijański. I w ten sposób, jak przestrzegają demonolodzy, egzorcyści, przyjmują postać kontrinicjacji chrzcielnej, czyli inicjacji lucyferycznej.
– Jakie zagadnienia były poruszane podczas spotkań?
– Przedstawialiśmy na razie ogólne zagadnienia informacyjne na temat nowych ruchów religijnych. Staraliśmy się stworzyć opis, czym jest nowy ruch religijny, czym się charakteryzuje, opisywaliśmy syndrom sekty, człowieka, który jest w sekcie, przedstawiliśmy metody werbunku, psychomanipulacji. Wskazywaliśmy także elementy demoniczne w muzyce rockowej, będące już konkretem wyjętym z naszej kultury. Młodzi ludzie nie zdają sobie sprawy, że nie jest to tylko rozrywka, ale zagadnienia te mają często charakter demoniczny, że w tym też w jakiś sposób jest szatan...
– Sam program spotkań to nie tylko wykłady?
– Oczywiście, żeby taka sesja mogła być skuteczna, potrzebna jest informacja, wykłady, ale był czas na Mszę św., na spowiedź, homilie, modlitwę wspólnotową oraz dyskusje. Uczestnicy spotkań potrzebują również refleksji nad swoim życiem. Żeby dotykać takich tematów od strony intelektualnej trzeba być w stanie łaski uświęcającej. Inaczej staje się to niebezpieczne, to sfera funkcjonowania demonów. Tak ostrzegają egzorcyści z o. Aleksandrem Posackim SJ na czele.
Mieliśmy też dwa spotkania dyskusyjne, podczas których młodzież chętnie zabierała głos. Jak okazuje się, młodzi spotykają się z krisznowcami, mormonami, nie tylko ze Świadkami Jehowy, jak nam się często wydaje. Kilkunastoletni chłopiec opowiadał, że podczas wakacji widział całą plażę obstawioną namiotami Międzynarodowego Towarzystwa Świadomości Kriszny i rodzice go tam zaprowadzili. Dlatego myślę, że te problemy nie dotyczą tylko młodzieży. Wiadomo, że niektóre organizacje werbują także ludzi starszych. Tylko ludzie niesprawni umysłowo nie są narażeni na atak sekt. Uczestnicy warsztatów podkreślali wielokrotnie, że w ich środowiskach problem takich zagrożeń jest tematem tabu. Mało kto mówi, że grzechem, bałwochwalstwem, odejściem od Pana Boga, sprzeniewierzeniem się Bożej miłości, wierze są horoskopy, jakiekolwiek metody wróżbiarskie czy pseudoterapie, począwszy od bioenergoterapii, a skończywszy na zupełnie szarlatańskich metodach.
– Jak rodzice powinni chronić młodzież przed tymi zagrożeniami, powodującymi problemy emocjonalne, psychiczne i duchowe, deprawującymi wolę i umysł, zabierającymi wolność, oddalającymi od Boga?
– Podstawowa profilaktyka, zalecana przez ludzie, którzy już byli w takich organizacjach, to właściwa formacja, a także kultura osobista, umiejętność rozmowy z drugim człowiekiem, ostrzeganie, żeby młody człowiek tak łatwo „nie leciał” na miłe słówka, bo podstawową metodą werbunku do sekt jest tzw. „bombardowanie miłością”. Ale kluczem do wszystkiego wydaje się być zdrowa rodzina. Jeśli nie ma zdrowej rodziny, to młodzi szukając miłości, albo jej namiastek gdzie indziej. Mnóstwo nowych ruchów religijnych specjalizuje się w „bombardowaniu miłością”, na co młody człowiek łapie się, a później, gdy ta miłość kończy się, zaczyna się niszczenie, destrukcja.
– A kiedy można zorientować się, że młody człowiek ulega zgubnym wpływom sekt, nowych ruchów religijnych?
– Specjaliści mówią o tzw. syndromie sekty, czyli zespole pewnych charakterystycznych cech, które pojawiają się u młodego człowieka. Oczywiście, występowanie jednej czy dwóch cech nie musi oznaczać, że ktoś jest w sekcie, ale jakaś czerwona lampka powinna się nam zapalać, kiedy następuje zmiana sposobu zachowania młodego człowieka, radykalne rozchwianie emocjonalne. Np. gdy ktoś dotąd był zamknięty w sobie, a nagle stał się pobudliwy i odwrotnie. Sygnałem może być nagła zmiana stroju, zainteresowań, malowanie jakiś symboliki czy znaków. Byli członkowie kultów szatana mówią, że gdy zaczyna się słuchanie zbyt ciężkiej muzyki, po pewnym czasie może się okazać, że pentagramy same wychodzą spod ręki. Podczas spotkań młodzież z zapartych tchem słuchała świadectwa byłego satanisty. Najważniejsza sprawa – nigdy nie wolno rezygnować z dziecka, nigdy nie można nikogo przekreślić, stwierdzić, że ktoś jest już nie do uratowania.
– Jak pod względem tych zagrożeń przedstawia się sytuacja w Sandomierzu, w całej naszej diecezji?
– W samym Sandomierzu są na pewno trzy ośrodki, gdzie uprawiana jest joga, a co dopiero w diecezji. Wielu śmieje się z tego, że to żadne zagrożenie, ale sami hinduscy jogini przestrzegają, że joga to nie jest sprawa ciała, to jest sprawa ducha i to jest chyba pierwszy podstawowy problem. Istnieją pseudochrześcijańskie organizacje, które Kościół nie nazywa sektami, bo ma to zbyt pejoratywny charakter, ale nowymi ruchami religijnymi. Nie stosują one jakichś destrukcyjnych metod. Z punktu widzenia doktryny chrześcijańskiej to ruchy heterodoksyjne, ale w rzeczywistości mieszają one w głowach nieukształtowanym katolikom. Myślę, że najbardziej niebezpieczne są szkoły jogi. Ośrodki uprawiania jogi będą treścią drugiej części warsztatów pt. „Toksyczne duchowości – inwazja „nowej ery”, czyli przeszczepiane na grunt polski metod jogaczary, czyli buddyjskiej szkoły uprawiania jogi, sekty Karma Kagyu, głównej sekty buddyjskiej i duchowości orientalnych – to są chyba te największe zagrożenia. Oczywiście, niebezpieczne są także wszelkie horoskopy, tarot, wróżkarstwo, wróżbiarstwo, jasnowidztwo i wszystko, co się z tym wiąże. Planujemy powtórzenie warsztatów „Toksyczne duchowości. Inwazja sekt”, bo teraz było tak wielu wielu chętnych, że nie mieścili się na spotkaniach.

* * *
Ks. Mateusz Kusztyb: – Ze względu na spotykany we współczesnym świecie szereg zagrożeń, wypływających z działalności tzw. nowych ruchów religijnych, warsztaty te były próbą ukazania głównych niebezpieczeństw, które spotyka na swojej drodze młody człowiek. Rozpoczęły one cykl wykładów i spotkań dyskusyjnych na temat pseudoduchowości, które zamierza organizować KSM diecezji sandomierskiej
Nie jedz na czczo (grafitti)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Niedziela

Post autor: Bolito » 11 lip 2013, 22:37

„NIEDZIELA” nr 27 7 VII 2013

Ach, te sekty oraz inne partie
Czesław Ryszka

Prowadząc przez lata biuro poselskie, potem senatorskie, zajmowałem się dosłownie wszystkim. Także pomocą ludziom zwerbowanym do sekt. W jednym przypadku dziewczyna, która przyjęła zaproszenie na wspólny posiłek do sekty „Dzieci Boga”, została poddana praniu mózgu: czekając razem z innymi na koniec świata, zatraciła w sekcie wszelkie hamulce moralne. Kiedy przejrzała na oczy, załamała się, szukała na oślep jakiejkolwiek pomocy. Innym razem ojciec chłopca będącego pod wpływem sekty Moona pytał, gdzie mógłby wynająć zawodowego porywacza, aby odzyskać syna. Jeszcze w innym przypadku matka chłopca, który uczęszczał na zajęcia „Antrovisu”, mówiła z bólem: „W ostatnich dniach syn bał się czegoś (może kogoś), do domu wpadał z pytaniem: czy coś się stało?, a będąc w mieszkaniu, nie zdejmował wierzchniego ubrania i obuwia, w nocy nie spał, wyraźnie na coś czekał. W takim też stanie wyszedł z domu i do dziś, mimo poszukiwań policji oraz detektywa, nie ma o nim żadnych wiadomości”.
Bardzo wielu z nas, nie mając mocnych własnych przekonań, ucieka w miraże głoszone przez sekty, obiecujące, że w najbliższym czasie zniknie z ludzkiego życia cierpienie i zło, nie będzie przemocy, głodu i chorób. Wszyscy będą się cieszyć dobrym zdrowiem, wszystkim będzie dobrze. Oczywiście - dodają owi „prorocy” - nie stanie się to bez częściowej zagłady innych, chodzi przecież o „oczyszczenie”, wytracenie tych, którzy nie zasługują na lepsze życie. Zniszczeniu ulegną m.in. te partie czy systemy polityczne, te organizacje i religie, które nie są z nami. Dlatego „należy opuścić swoją fałszywą religię czy organizację i przyłączyć się do nas. Tylko z nami czeka cię życie w raju!”.
Należałoby sądzić, że jedynie głupiec może w to wszystko uwierzyć - w rzeczywistości bywa inaczej. Te i podobne doktryny zbudowane są ze zręcznie spreparowanych obietnic, wspiera je „armia” wypowiedzi różnych naukowców - to nic, że wygłoszonych w innych kontekstach i sytuacjach. Ważne, że to pasuje do tworzonego mirażu. Na krytyczne słowa czy nawet kpinę członkowie sekt mają gotowe odpowiedzi, również naukowe, czym kogoś mniej douczonego mogą wprowadzić w osłupienie. Faktycznie, teoriami naukowymi można się posłużyć dla udowodnienia największej bzdury, a nawet wybrać słowa, które zaświadczą, że prawda jest tylko po naszej stronie. Wystarczy wyrwać z kontekstu odpowiednie cytaty.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z profesjonalizmu sekciarskich „łowców”. Są to ludzie doskonale wyszkoleni w technikach manipulacji psychologicznej i społecznej. Werbujący do sekt działają w sposób zorganizowany, odwiedzają miejsca, gdzie gromadzi się młodzież poszukująca mocnych przeżyć. Poszukują ludzi wrażliwych, a jednocześnie nieco zagubionych w życiu, łaknących kontaktu z drugimi. Werbowanie jest niczym innym, jak perfekcyjnym zastawianiem pułapki. Służą temu odpowiednie ćwiczenia, wykłady, medytacje, a nierzadko narkotyki, środki psychotropowe, specjalna dieta mająca na celu „odbiałczenie” organizmu, redukcja snu do dwóch godzin, przemoc, praktyki seksualne, szantaż, izolacja, natręctwo, fanatyzm, pieniądze.
Co oferuje sekta? Twierdzi, że daje swojemu członkowi poczucie bezpieczeństwa, odpowiedź na skomplikowane pytania i sytuacje, teologię sukcesu, a nawet osiągnięcie duchowej pełni. Dlatego wielu poszukującym sensu życia spotkanie z sektą daje poczucie odnalezienia siebie, możliwość poznania różnych stylów duchowości, medytacji itp. Niewielu zastanawia się wówczas, czy coś jest słuszne, dobre, a nawet logiczne. Takie pseudoreligie, jak „Dzieci Boga”, ruch „Hare Kryszna” czy „Medytacja Transcendentalna”, dają złudzenie intensywnego dochodzenia prawd ostatecznych, podając zbawczą receptę. Ruchy oparte na totalitarnym przywództwie, dążącym do władzy gospodarczej i politycznej, obiecują „totalną wolność” i ze względu na ogólną dostępność przyciągają zwłaszcza młodych ludzi.
Jak w takich przypadkach należy się bronić? Przede wszystkim nie wolno tracić zdrowego rozsądku i dystansu. Dobrze jest przyjrzeć się bliżej życiu członków sekty. Najczęściej nie mają wyglądu ludzi odkupionych, a ich życzliwość jest czysto zewnętrzną uprzejmością. Inni ludzie są dla nich przedmiotem zabiegów i „pozyskiwania”, a nie bratem czy siostrą - jak wzajemnie odnoszą się do siebie.
Pożywką dla sekt mogą być również różnego rodzaju ideologie polityczne, głoszenie haseł rewolucji społecznych, walka z rodziną… Ostatnio np. zapanowała moda na genderyzm, czyli całkowite wyzwolenie z płciowości, generalnie - na jeden wielki seksizm. Ta sekciarska ideologia opanowała środki przekazu, wdarła się do parlamentów, głosząc dla wszystkich absolutną wolność albo w wersji lekkiej przekonując, że najwłaściwszy we wszystkim jest kompromis. Sekta strażników kompromisu zdaje się tracić zwolenników. Na szczęście.
PS: W niniejszym tekście, oczywiście, przestrzegałem przed kontaktem z sektami, ale przy okazji proszę zamienić słowo sekta na słowo partia. Miłej zabawy.

* * *
Czesław Ryszka
Pisarz i polityk, publicysta „Niedzieli”, poseł AWS w latach 1997 - 2001, w latach 2005-2011 senator RP;
www.ryszka.com
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Martanda Dasa
Posty: 965
Rejestracja: 15 sty 2008, 11:53
Lokalizacja: Śri Vrindavan Dhama

Re: Niedziela

Post autor: Martanda Dasa » 12 lip 2013, 18:54

Mam nadzieję, że nasz kochany Bolito Prabhu się nie obrazi.

http://sekty.wordpress.com/

i życzę miłej lektury.
Zawsze myśl o Śri Vrindavan Dhama i nigdy o Niej nie zapomnij. Nasze wieczne, doskonałe, transcendentalne i słodkie jak nektar przeznaczenie.

http://www.24hourkirtanmayapur.com/
http://mayapur.tv/
http://vrindavan.tv/

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Niedziela

Post autor: Bolito » 12 lip 2013, 22:55

Martanda Dasa pisze:Mam nadzieję, że nasz kochany Bolito Prabhu się nie obrazi.

http://sekty.wordpress.com/

i życzę miłej lektury.
Ale o co miałbym się obrażać? To po prostu przegięcie pały w drugą stronę...
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Niedziela

Post autor: trigi » 13 lip 2013, 20:18

To tylko droga ku nirvanie :D

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Niedziela

Post autor: Bolito » 07 lip 2017, 23:51

„NIEDZIELA” nr 26 25 VI 2017

Polska potrzebuje chrześcijańskiej polityki


Witold Gadowski
Wielu obserwatorów najnowszej historii Polski do dziś nie potrafi zrozumieć, dlaczego w Polsce po 1989 r. nie powstała silna partia chrześcijańsko-demokratyczna, dlaczego – poza „Naszym Dziennikiem” – nie wychodzi nad Wisłą silny dziennik katolicki, który odebrałby czytelników „Gazecie Wyborczej”. Ba, wielu zagranicznych korespondentów i naukowców pyta mnie, dlaczego w kraju takim jak Polska najgłośniejszą akcję charytatywną – Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy – prowadzi człowiek, który jest jawnie wrogi chrześcijańskim wartościom. Warto bowiem zdać sobie sprawę z faktu, że Jerzy Owsiak jawnie związany jest z sektą Hare Kryszna, która nie tylko ma związek z bełkotem New Age, ale wyraźnie kontestuje chrześcijaństwo – w każdym jego wymiarze. Dlaczego polska sfera publiczna pełna jest katolickich symboli, a jednocześnie tak kompulsywnie spycha na margines ludzi i poglądy, które stanowią przejawy katolickiego myślenia o sprawach publicznych? Gdzie tkwi mechanizm wypierania katolików z życia publicznego?
Do niedawna trudno było udzielić na ten temat jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi. Dziś, gdy wiemy już nieco więcej na temat umów między Czesławem Kiszczakiem i Wojciechem Jaruzelskim a przedstawicielami tzw. opozycji, możemy coraz mocniej stawiać hipotezę, że umowy z Magdalenki i Okrągłego Stołu zawierały niejawne porozumienia dotyczące wypierania katolików poza kręgi decyzyjne. W minionym dwudziestoleciu więcej do powiedzenia mieli trockiści (tacy jak Jacek Kuroń czy Adam Michnik) niż przedstawiciele katolickiej większości.
Dopiero teraz ten nieoddający naturalnych poglądów naszego społeczeństwa stan jest przezwyciężany. Niestety – wspierany przez postkomunistyczne media – proces agresywnej laicyzacji poczynił w tym czasie spore spustoszenie. Rzadko pada dziś pytanie, dlaczego w katolickim kraju nie odniosła sukcesu partia o charakterze chrześcijańsko-demokratycznym.
Oto drobny przyczynek do wyjaśnienia tej sytuacji. W tym miejscu muszę cofnąć się do początków III RP. Byłem wtedy młodym działaczem opozycji i – wraz z kilkoma starszymi kolegami – wymyśliliśmy, aby podjąć próbę budowy partii o chrześcijańsko-demokratycznym charakterze (miała się nazywać Ruch Demokracji Chrześcijańskiej), opartej na ówczesnej strukturze dynamicznie działających i skupiających inteligencję Klubów Inteligencji Katolickiej. Wykonaliśmy sporą pracę i doprowadziliśmy do spotkania w Warszawie, na którym zjawili się przedstawiciele większości KIK-ów działających w Polsce. W pewnym momencie na salę obrad dumnym krokiem wkroczyli ówczesny premier Tadeusz Mazowiecki oraz senator Andrzej Wielowieyski. Powitaliśmy ich (o naiwni) rzęsistymi oklaskami. Głos zabrał Mazowiecki, a jego wystąpienie można było streścić w jednym – za to bardzo znaczącym – zdaniu: „Jestem chrześcijaninem i jestem demokratą, ale nie jestem chrześcijańskim demokratą ”. W podobnym tonie utrzymana była wypowiedź Wielowieyskiego. Powietrze z nas uszło, a pierwsza po 1989 r. – próba utworzenia chrześcijańskiej demokracji rozpłynęła się we mgle nieoczekiwanego rozczarowania.
Nie wiedzieliśmy wówczas, że stery nad Obywatelskim Klubem Parlamentarnym przejął Bronisław Geremek ze swoją świtą. W myśl lansowanych przez nich wówczas koncepcji Polsce nie były potrzebne żadne partie polityczne. Miało rządzić lustrzane odbicie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, czyli OKP (kierowany zakulisowo przez Geremka, Michnika i Kuronia, z małym wkładem Mazowieckiego i Wałęsy).
Niedługo potem – wraz z gronem działaczy Solidarności z Krakowa – utworzyliśmy pod Wawelem niewielką partię pod nazwą „Chrześcijańska Demokracja”. Partia ta, w niedługim czasie, stała się jednym z założycieli Porozumienia Centrum. Ciągle mieliśmy nadzieję na to, że uda się urządzić Polskę w oparciu o chadeckie pomysły. Niestety, znów się nie powiodło.
To historyczne wspominki, ale Czytelnik może w końcu zapytać: a czym jest ta chadeckość, jakie pomysły gospodarcze i ustrojowe niesie ze sobą, w czym może się przydać współczesnej Polsce?
Po pierwsze zatem: klasyczna myśl chadecka opowiada się za wolnym rynkiem i wspieraniem przedsiębiorczości, jest jednak przeciwko tzw. społecznemu darwinizmowi, który tak dobitnie charakteryzuje myślenie środowisk liberalnych. Chrześcijańska myśl społeczna nie zdejmuje z barków państwa obowiązku odpowiedzialności za kształt rynku i miejsca na nim osób poszkodowanych i najsłabszych. Państwo powinno interweniować w momentach, gdy polityka ponadnarodowych korporacji i działania finansowych potentatów godzą w stabilność i niepodległość państwa oraz w interesy zwykłych obywateli.
Po drugie – chadecy wyraźnie kładą nacisk na zasadę pomocniczości – to bardzo konkretnie w literaturze opisana praktyka, która powinna umożliwiać obywatelom równy start i możliwość rozwoju. Mówiąc najbardziej prosto – każdy powinien mieć możliwość otrzymania wędki, na którą może złowić rybę. Państwo natomiast nie jest zwolnione ze wspólnotowych obowiązków dbania o edukację, zdrowie i kulturę. Fundusze na te cele wypracowywane są przez zdrową przedsiębiorczość, która rozwija się także dzięki interwencjom państwa w momentach, gdy gwałcona jest zasada równej konkurencji na rynku.
Po trzecie wreszcie – a to w tej chwili niesłychanie istotne – chadecy głoszą zasadę tzw. porządku kochania, a więc kolejności powinności etycznych, jakiej powinien podlegać mechanizm wartościowania naszych postaw. Najpierw więc winni jesteśmy naszą uwagę i pracę najbliższym, rodzinie, następnie lokalnej społeczności, a w dalszej kolejności naszej narodowej i państwowej wspólnocie, dopiero w dalszym kręgu – całej ludzkości.
Z tej – przyznam, dość teoretycznie opisanej – zasady wynika, że np. przemawiając na terenie byłego obozu koncentracyjnego Auschwitz, pani premier Beata Szydło – świadomie bądź nie – wypowiedziała klasyczną zasadę chrześcijańskiej demokracji: najpierw musimy dbać o bezpieczeństwo własnych obywateli, a dopiero potem całego świata.
Zasada „porządku kochania” dobrze tłumaczy także nasze powinności wobec problemu nowej „wędrówki ludów”. Najpierw musimy zadbać o polskie bezpieczeństwo, a następnie skutecznie pomagać w rozwiązywaniu problemów wojen, które są przyczyną masowej migracji do Europy.
Już tak pobieżny przegląd podstawowych zasad chrześcijańskiej myśli społecznej pokazuje, jak wiele ten sposób rozumowania i nastawienia do spraw społecznych ma do zaoferowania współczesnej Polsce. Rzecz w tym, że istnieją jakieś niewidzialne bariery, które zbudowano przed aktywnością chrześcijańsko myślących ludzi.
Ktoś ciągle – jak kiedyś Mazowiecki, Geremek i Wielowieyski – jest zainteresowany tym, aby w Polsce nie upowszechniały się chrześcijańskie zasady polityki, prowadzenia biznesu i chrześcijańskie myślenie o roli państwa w życiu obywateli. Warto się zastanowić, jakie są to bariery i kto je buduje.
Nie jedz na czczo (grafitti)

ODPOWIEDZ