Gość Niedzielny

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Purnaprajna » 09 gru 2014, 07:12

Gość Niedzielny pisze:Ksiądz prof. Janusz Bujak, wykładowca koszalińskiego seminarium duchownego, przyznaje, że Towarzystwo Świadomości Kryszny to sekta.
Gość Niedzielny pisze: Dotykając brudnych rzeczy, zawsze się w jakimś stopniu pobrudzisz – przestrzega diecezjalny egzorcysta, choć zdaje sobie sprawę, że dla niektórych brzmi to jak śmieszne zabobony. – Nie chcemy dopatrywać się wszędzie demonów, ale dzisiaj naprawdę wielu ludzi wchodzi w niebezpieczne sprawy.
A propos religii i demonów:

"Zwiedzeni przez fałszywe ego, siłę, dumę, pożądanie i złość, demony stają się zazdrosne o Mnie, Najwyższą Osobę Boga, który przebywam w ich ciałach i ciałach innych, i bluźnią przeciwko prawdziwej religii." (Bhagawad-gita 16.18)

"Natomiast to rozumienie, które nie jest w stanie odróżnić religii od bezbożności; czynów, które powinny być spełniane od tych, które są niewskazane, to niedoskonałe rozumienie, o synu Prthy, właściwe jest gunie pasji." (Bhagawad-gita 18.31)

"To zaś zrozumienie, które bezbożność przyjmuje za religię, a religię za bezbożność, które – będąc pod wpływem złudzenia i ciemności – zawsze w złym kierunku zmierza, takie rozumienie jest, o Partho, w gunie ignorancji." (Bhagawad-gita 18.32)

Znaczenie: Inteligencja w gunie ignorancji zawsze działa na opak. Przyjmuje za religię to, co nie jest właściwie religią, a odrzuca religię prawdziwą. Osoba będąca pod wpływem ignorancji uważa wielką duszę za człowieka pospolitego, a człowieka pospolitego za wielką duszę. Prawdę uważa za nieprawdę, a nieprawdę przyjmuje za prawdę. W swoim działaniu wybiera zawsze niewłaściwą drogę, dlatego jej inteligencja jest w gunie ignorancji.

Awatar użytkownika
Anna
Posty: 111
Rejestracja: 19 lut 2012, 10:51
Lokalizacja: Z Wioski

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Anna » 09 gru 2014, 20:57

Jednak w religii katolickiej teraz dominują demony, są wszędzie i opętują biednych ludzi a inne wyznania są sektami. Z czasem miałam już tego dość, takie zastraszanie młodych ludzi. Tylko po co? I skąd te opętania, wrzaski krzyki, plucie gwoźdźmi, skąd się to bierze?
Obrazek Obrazek

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Purnaprajna » 14 gru 2014, 04:44

Anna pisze: I skąd te opętania, wrzaski krzyki, plucie gwoźdźmi, skąd się to bierze?
Z ignorancji, zazdrości, chęci kontroli, braku poczucia bezpieczeństwa, nikłej wiary, i wielu, wielu podobnych rzeczy. Ostatecznie, bierze się to z uczucia awersji duszy do Boga.

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Bolito » 03 sty 2015, 23:44

Artykuł o muzułmańskich radykałach w Niemczech, ale na początku sympatyczny kawałek o nas.

„GOŚĆ NIEDZIELNY” nr 49 7 XII 2014

Zaklęte rewiry nienawiści
Piotr Semka

Niemcy, które jawią się wielu Polakom jako ideał stabilizacji i sprawnej policji, odkrywają próby ekstremistów posługiwania się przemocą na szeroką skalę. Politycy i media biją na alarm i zastanawiają się, jak nie dopuścić do świętej wojny na ulicach niemieckich metropolii.
Gdy parę lat temu na ulicach niemieckich miast i w pasażach handlowych pojawili się salafici – brodaci islamscy fundamentaliści rozdający Koran – nie wywoływali sensacji. Przecież od lat 70. ub. wieku w podobny sposób wyznawcy Hare Kriszny rozpowszechniali książki na temat swojej religii. Ale o ile krisznowcy śpiewali tylko swoje mantry i rozdawali wegetariańskie ciasteczka, o tyle salafici, bardzo często rdzenni Niemcy , zaczęli wygłaszać przemówienia, w których pojawiały się niepokojące wezwania do świętych wojen w imię pism proroka. Formalnie wszystko było w porządku. Salafici występowali do władz o pozwolenie na rozpowszechnianie literatury religijnej na deptakach na podobnej zasadzie jak protestanckie misje czy Świadkowie Jehowy. Rychło się okazało, że niektórzy młodzi ludzie, którzy trafili do salafickich ośrodków w Niemczech, zaczynali zmieniać się w fanatyków. Władze i media zainteresowały się tym, co jest wbijane do głów ludziom, którzy dali się przyciągnąć do salafickich szkółek. Po fundamentalistycznym praniu mózgu, młodzi Niemcy wyruszyli na świętą wojnę kalifatu islamskiego w Iraku i Syrii.

Nowa jakość fanatyzmu
Dziś Urząd Ochrony Konstytucji ocenia, że z RFN wyjechało na świętą wojnę około 450 osób. Poprawność polityczna nie pozwala policji dzielić tych obywateli RFN na rasy, ale wiadomo, że spora część tego kontyngentu to rdzenni Niemcy. To ich najbardziej się boją zachodnie służby antyterrorystyczne. Europejczycy niekiedy krzywdząco zwracają większą uwagę na dworcach i w środkach komunikacji na osoby o arabskiej czy tureckiej powierzchowności. Natomiast blondyni z niebieskimi oczami zazwyczaj nie kojarzą się z islamskim fanatyzmem. Na dodatek można się spodziewać, że po wojennej praktyce w armii Państwa Islamskiego ci fanatycy wrócą do Niemiec, przywożąc ze sobą pogardę dla Zachodu i skrajną nienawiść. Ale problem z salafitami nie ogranicza się tylko do ochotników walczących na syryjskich i irackich frontach.
Salafici zaczynają się czuć niezwykle pewnie na ulicach niemieckich miast. Pozwalają sobie na pouczanie – na razie głównie swoich muzułmańskich braci – o zasadach islamu. W Wuppertalu obywateli tego miasta zaszokował filmik wypuszczony do sieci o „policji szariatu”, która w specjalnych kamizelkach patrolowała imigranckie dzielnice, uspokajając agresywnie zachowujących się osobników, napominając słuchających za głośno muzyki i pouczając o zasadach islamskiego szariatu. Policja niemiecka podjęła szybko kontrakcję, ale adwokaci zwolenników szariatu zręcznie argumentowali, żądając zwolnienia. Wskazywano, że wezwania patrolu były zbieżne z troską o zasady współżycia obywatelskiego. Skrajni islamiści potrafią też być brutalni. 7 października br. wielu Niemców zaszokowało przeniesienie wojny między Kurdami a zwolennikami kalifatu islamskiego na ulice niemieckich miast. W Hamburgu, Stuttgarcie i Celle doszło do walk ulicznych między jazydami – wrogami kalifatu a zwolennikami fanatycznego islamu.
W Hamburgu obie antagonistyczne grupy były uzbrojone w maczety, noże i szpady do nabijania mięsa na kebaby, do szpitala trafiło 14 ciężko rannych osób. Policja była bezradna wobec erupcji nienawiści. Na co dzień salafici zachowują się bardzo sprytnie. Rzadko można im coś konkretnego zarzucić. A jednak w oczach zwykłych Niemców tworzą wokół siebie złowróżbną aurę. Drobnymi gestami i spojrzeniami łatwo można manifestować pogardę wobec świata „niewiernych”. A gęste brody, islamskie czapeczki, bliskowschodnie kaftany i sandały rzucają się w oczy. Bardzo często poruszają się z ochroniarzami, powołując się na akty przemocy wobec imigrantów.

Chuligani przeciw salafitom
Ten demonstracyjny styl bycia wywołał reakcje u tych, którym przemoc przychodzi najłatwiej jako sposób reagowania na wszelkie problemy – u chuliganerii stadionowej, która w Niemczech często miała powiązania ze skrajną prawicą. W latach 80. i 90. ub. wieku niemieckie kluby zrobiły wiele, aby wyprzeć neonazistowskie wpływy ze stadionów. Teraz kibolska przemoc wraca, ale w formie, wobec której wielu zwykłych Niemców ma mieszane uczucia – w protestach przeciw salafitom. Tak powstał nieformalny ruch HoGeSa – skrót od „Hooligans gegen Salifisten” – Chuligani przeciwko salafitom. HoGeSa dba, by demonstracje antysalafickie były legalne i zarejestrowane. Problem w tym, że uczestnicy demonstracji wykorzystują elementy strojów typowe dla neonazistów – czarne kurtki „flyersy”, podkute buty i odzież marek utożsamianych ze skrajnym nacjonalizmem. Wszystko zaczęło się na początku października w Dortmundzie, gdzie przechodniów handlowego deptaku zaskoczyła zwołana przez internet demonstracja przeciw salafitom. Niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji twierdzi, że inicjatorem i duszą nowego ruchu jest 60-letni Siegfried Borchardt, znany jako „SS-Sigi”, niegdysiejszy lider faszyzujących fanów Borussi Dortmund. To on miał rzucić ideę, by doprowadzić do „sojuszu ponad podziałami” grup kibolskich, które zazwyczaj się zwalczają, ale teraz powinny dać wspólny odpór ważniejszemu wrogowi – salafitom. Uznaje się, że HoGeSa skupiła 17 grup pseudokibiców z różnych klubów z całej RFN.
Pierwsze masowe wystąpienie nowy ruch miał 26 października w Kolonii – dokąd zjechało 5 tys. kibiców. Manifestacja w okolicach Dworca Głównego i kolońskiej katedry skończyła się rozbijaniem szklanych drzwi gmachu dworca i demolowaniem samochodów policyjnych. Minister spraw wewnętrznych w rządzie krajowym Nadrenii Północnej-Westfalii Ralf Jäger (SPD) ostrzegał na konferencji po zajściach, że „jest to zupełnie nowa, ogólnoniemiecka formacja sięgających po przemoc chuliganów”. – W Kolonii po raz pierwszy miała miejsce ogólnokrajowa mobilizacja stosujących przemoc chuliganów, którzy nadużyli prawa swobody zgromadzeń jako platformy dla aktów przemocy. To wykracza poza wszystko, co było nam dotychczas znane – podkreślał Jäger, który przewodniczy obecnie kolegium szefów MSW wszystkich niemieckich landów. Wtórował mu Arnold Plickert, szef związku zawodowego policjantów w Nadrenii Północnej-Westfalii. – W krótkim czasie potrafiło się zmobilizować ponad 4500 chuliganów – powiedział.
Grupy, które do tej pory były śmiertelnymi wrogami, wspólnie atakowały policję i przedstawicieli prasy, rzucając w nich butelkami i petardami. Plickert, szef policyjnych związkowców, oburzał się: – Przerażające jest, jak dużo ludzi na portalach społecznościowych okazuje sympatię dla tej pijanej i brutalnej tłuszczy – powiedział. Ta wypowiedź pokazuje głębsze podłoże zjawisk ruchu HoGeSa. Gdyby demonstracje przypominały wyłącznie pomeczowe zadymy, nie byłoby problemu. Ale demonstranci dotykają problemu, który wielu Niemców uważa za realny i którego skala przerasta władze. Tylko na Facebooku HoGeSa zebrała ponad 40 tys. lajków. 15 listopada doszło do 3,5-tysięcznej demonstracji przed dworcem w Hanowerze, ale policjantów było tym razem tyle samo co uczestników manifestacji. Przybyła też obywatelska demonstracja, by zablokować HoGeSę. Do zamieszek nie doszło, policja sprawnie rozdzieliła oba zgromadzenia. Tym razem to skrajni lewaccy bojówkarze skorzystali z okazji i atakowali policję.

Przemoc rodzi przemoc
Co dalej? Niemieckie prawo bardzo rygorystycznie strzeże prawa do demonstracji i HoGeSa z tego korzysta. Władze niemieckich miast i policja zapowiadają, że będą walczyć o zablokowanie kolejnych demonstracji HoGeSy. Wspomniany już szef MSW Północnej Nadrenii-Wetsfalii, Jäger, zapowiada, że wobec klubów sportowych, w których barwach występują pseudokibice, zostaną podjęte odpowiednie sankcje. Do akcji propagandowej przeciw HoGeSie mają być zaproszeni najbardziej popularni piłkarze Bundesligi i reprezentacji piłkarskiej RFN. Kontrwzorem dla działań HoGeSy i salafistów może być postać 23-letniej Tugce Albayrak. Ta Niemka o tureckich korzeniach 15 listopada w Offenbach nie bała się stanąć w obronie nieznanych jej dziewczyn, które agresywnie zaczepiała grupa nastolatków – dzieci imigantów z Serbii.
Tugce usłyszała wezwanie o pomoc i uwolniła dziewczyny z opresji. Napastnicy zemścili się za wejście im w drogę i po wyjściu Tugce z lokalu napadli ją i zakatowali na śmierć. Teraz liczni Niemcy apelują do prezydenta Joachima Gaucka o pośmiertne odznaczenie dzielnej dziewczyny Orderem Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. W miejscu jej śmierci palone są świeczki i składane kwiaty. – Podczas gdy inni ludzie odwracali wzrok, udając, że niczego nie widzą, Tugce Albayrak okazała nadzwyczajną odwagę i moralne męstwo – oświadczył Gauck. Czy takie wzorce pomogą zwalczyć przemoc, która niepostrzeżenie zaczęła się rozlewać na ulicach niemieckich miast?•
Nie jedz na czczo (grafitti)

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Purnaprajna » 06 sty 2015, 12:33

„GOŚĆ NIEDZIELNY” pisze:...szpady do nabijania mięsa na kebaby, do szpitala trafiło 14 ciężko rannych osób.
I ponownie wychodzą tu na jaw korzyści zdrowotne wegetarianizmu. Jeżeli już samo regularne jedzenie kebabów zmusza w końcu człowieka do wizyty u lekarza, czy nawet do pobytu w szpitalu, to można sobie tylko wyobrazić, co się dzieje z fizycznym i psychicznym zdrowiem człowieka, kiedy zjada szpady do nabijania mięsa na kebaby! ;)

Ciekawy artykuł.

Awatar użytkownika
Trisama
Posty: 254
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:31

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Trisama » 06 sty 2015, 16:46

12 grudnia zakończyła sie sprawa sądowa przeciw redakcji Gościa Niedzielnego o zniesławienie MTŚK w artykułach publikowanych w sierpniu 2013. Wyrok sądu nakazuje gazecie umieścić sprostowanie i wypłacić odszkodowanie. Adwokat gazety zapowiada apelację. Zobaczymy co dalej...

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Purnaprajna » 06 sty 2015, 18:10

Dziękuję Trisamo, za podzielenie się dobrą wiadomością! :)

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: padmak » 07 sty 2015, 00:47

Bolito pisze:Artykuł o muzułmańskich radykałach w Niemczech, ale na początku sympatyczny kawałek o nas.

„GOŚĆ NIEDZIELNY” nr 49 7 XII 2014
Mam nadzieję, że ten sympatyczny kawałek nie zostanie potraktowany jako sprostowanie redakcji.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Purnaprajna » 07 sty 2015, 11:34

padmak pisze:Mam nadzieję, że ten sympatyczny kawałek nie zostanie potraktowany jako sprostowanie redakcji.
Pozwól Prabhu, aby rozstrzygnął to już sąd. Śpiew i ciasteczka to przecież bardzo przyjemne i pozytywne rzeczy, nawet dla personelu "Gościa Niedzielnego". Mamy więc od nich zielone światło! ;)

Bolito
Posty: 839
Rejestracja: 17 lut 2008, 21:06
Lokalizacja: Kraków

Re: Gość Niedzielny

Post autor: Bolito » 07 sty 2015, 22:12

Trisama pisze:12 grudnia zakończyła sie sprawa sądowa przeciw redakcji Gościa Niedzielnego o zniesławienie MTŚK w artykułach publikowanych w sierpniu 2013. Wyrok sądu nakazuje gazecie umieścić sprostowanie i wypłacić odszkodowanie. Adwokat gazety zapowiada apelację. Zobaczymy co dalej...
Fajnie, tylko jak zaczną się odwoływać, to sprawa będzie się wlokła jak smród za pospolitym ruszeniem, a nawet jak w końcu nasi wygrają, to gazeta oleje wyrok (obym się mylił), albo wydrukują sprostowanie - małą czcionką, czarne litery na brązowym tle, gdzieś na ostatnich stronach. Na razie jeszcze o niczym nie wspomnieli, ale będę zaglądał na ich stronę.
Nie jedz na czczo (grafitti)

ODPOWIEDZ