NOWY EKRAN

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

NOWY EKRAN

Post autor: trigi » 12 lut 2012, 10:56

Reinkarnacja - genialne kłamstwo szatana ARTYKUŁ DOSTAŁ NA ICH STRONIE 3/5 GWIAZDEK CIENKO!
Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.
Aż 32 proc. Polek i Polaków wierzy w reinkarnację. I jest to najwyższy odsetek na kontynencie! Dlatego w szczególności tym "transkulturowym" katolikom polecamy ten tekst. S. Michaela Pawlik w latach 1967 - 81 przebywała w Indiach jako świecka pielęgniarka. To co tam przeżyła całkowicie zburzyło jej idyliczne wyobrażenia. Z własnego doświadczenia przekonała się jak bardzo niebezpieczne i złudne są uroki duchowości Wschodu z wiarą w karmę, dharmę i reinkarnację.
Po przyjeździe do Indii pracowała w ośrodku zdrowia przy katolickiej misji. Zżyła się z miejscowymi ludźmi, nauczyła się ich języka i bardzo dobrze poznała ich mentalność, zwyczaje i wierzenia. Mieszkała w rejonie gdzie ludzie żyli duchowością hinduizmu nieskażonego wpływami europejskimi. S. Michaela wspomina: "Wkrótce, jak zaczęłam pracę w ośrodku zdrowia zaszokowały mnie ofiary indyjskiej religii...Proszę sobie wyobrazić, przynoszą mi do ośrodka zdrowia dziecko, które zostało oślepione, z oczodołów leje się ropa - "Ratuj go!" "Co się stało?" - pytam. Okazuje się, że w świątyni dokonano liturgicznej ceremonii przygotowania do pełnienia dharmy tegoż rodu, w którym urodził się ten chłopak. Trzeba go było okaleczyć. A dharmą tego rodu było żebranie, więc żeby skutecznie żebrał, trzeba go było oślepić. W tym celu niektórzy potrafią ręce obciąć do łokcia, pozbawić oczu czy kręgosłup połamać, że powstaje straszna karykatura postaci ludzkiej"(W drodze 1/98 s.34).
Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu.(W KÓŁKO TO SAMO) Dlatego chłopiec nie powinien domagać się zapłaty tylko starać się aby jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, a wtedy w następnym wcieleniu urodzi się w wyższej kaście. Pracodawca powiedział również, że nawet gdyby chłopiec umarł z głodu to i tak nic by się nie stało ponieważ wtedy narodziłby się w wyższej kaście. W ten sposób religijnym prawem karmy i reinkarnacji wytłumaczył swój bezlitosny wyzysk chłopca (por. miesięcznik "List" 11/96). Teoria reinkarnacji pozbawia człowieka poczucia grzechu i zdolności rozróżniania dobra od zła.
S. Pawlik po pięciu latach pobytu w Indiach rozpoczęła studia socjologii religii na Karnatak University w Dharwar. Tam doskonale poznała hinduizm i tradycję weddyjską, która do czasów reformy praktykowała palenie wdów wraz ze zwłokami ich mężów; świątynną prostytucję, do której rodzice przeznaczali na całe życie swoje małe córki; składanie bożkom krwawych ofiar z ludzi; prawo nadczłowieka przez traktowanie władcy jako boskiej postaci; podział na kasty z bezlitosną dyskryminacją ludzi z najniższych kast; traktowanie kobiet jako istot niższej kategorii od mężczyzn.
W Wedach - indyjskich księgach świętych znajdują się poglądy religijne, które są podstawą wiary w reinkarnację. Według tych wierzeń Bóg nie jest osobą lecz nieosobową energią????, którą trzeba czcić w planetach, siłach przyrody, zwierzętach a także w ludziach o wyjątkowych cechach i zdolnościach. Ta sama boska energia jest w każdym żywym organiźmie. Nie ma więc zasadniczej różnicy pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem. Dusza zwierzęcia będzie kiedyś w kolejnym wcieleniu miała kształt ludzki. I tak na przykład żaba, pies, kot, świnia, parias to są kolejne etapy oczyszczania się duszy. Zabijanie ludzi i zabijanie zwierząt ma więc tę samą ocenę moralną. Celem życia ludzi i zwierząt jest uwolnienie się z materii i zlanie w jedno z nieosobowym bogiem.
Wiara w reinkarnację znosi odpowiedzialność i wolną wolę człowieka. W tamtejszej duchowości nie ma przykazań. Jedyną normą postępowania jest prawo silniejszego, naturalna selekcja, walka o byt i prawo karmy czyli "dług" dobrych lub złych czynów który nagromadziła sobie dana dusza podczas wcześniejszego lub obecnego wcielenia. Jeżeli karma jest dobra kolejne wcielenie duszy nastąpi w wyższej kaście, natomiast gdy karma jest zła wcielenie będzie w kaście niższej. Według tych wierzeń cierpienie zawsze spowodowane jest złą karmą, dlatego rzeczą bezsensowną jest pomaganie osobie cierpiącej ponieważ ona sama musi wypracować sobie lepszą karmę. Stąd bierze się pogarda dla ludzi cierpiących i ciężko pracujących. Poprzez prawo karmy wszystko staje się względne, a więc nie można kierować się współczuciem, litością i miłosierdziem. I tak na przykład gwałt na kobiecie tłumaczy się tym, że musiał się on na niej dokonać z powodu złej karmy. Według prawa karmy i reinkarnacji również morderstwa nie można karać z tego względu, że zamordowany, albo nieświadomie chciał aby się to stało, lub też zła karma musiała zostać przezwyciężona. Tak więc według teologii reinkarnacji " bezużyteczną rzeczą jest pomaganie biednym i cierpiącym, gdyż jako ludzie i narody muszą odpracowywać złą karmę i osiągnąć świętość..."(J. J. Steffon. Satanizm jako ucieczka w absurd. WAM. Kraków 1993. s. 85).
Ponieważ, według teorii reinkarnacji, człowiek zbawia się sam, własnym wysiłkiem poprzez ćwiczenia różnych form jogi, medytację i kolejne wcielenia, w konsekwencji taka duchowość prowadzi to do skrajnego egocentryzmu i całkowitej obojętności na potrzeby innych. Cnota życzliwości (maitri) polega na obojętności, a współczucie (karuna) na braku uczuciowego zaangażowania oraz obojętności na potrzeby drugiego człowieka. Jest to "cnotliwość", której ideałem jest osiągnięcie błogostanu i doskonałej obojętności w stosunku do wszystkiego co istnieje poza własną jaźnią. To właśnie dzięki "duchowości" reinkarnacji w dzisiejszych Indiach bardzo częstymi ofiarami przemocy i niesprawiedliwości, związanej z kultem religijnym, stają się starcy, kobiety i dzieci. Ludzie ubodzy są wyzyskiwani, pogardzani i obwiniani za swoje ubóstwo winami z poprzedniego wcielenia. Zbrodnicze ofiary z dzieci, skrytobójstwa, oszustwa, rabunki, sakralna prostytucja, grzechy sodomskie itp. są popełniane w oparciu o prawo zaczerpnięte z hinduskich "świętych ksiąg". Według nich dusza przyjmuje takie ciało na jakie zasłużyła, wszelkie cierpienie jest sprawiedliwe i dlatego nie powinno budzić litości a czyny miłosierdzia nie mają żadnego sensu. Trzeba również pamiętać, że idee miłosierdzia, braterstwa czy sprawiedliwości społecznej, które pojawiły się w myśli religijno filozoficznej Indii nie pochodzą z oryginalnego hinduizmu lecz z judaizmu i chrześcijaństwa. Tylko w Ewangelii znajdujemy motywację do prawdziwego współczucia, czynienia miłosierdzia oraz miłości bliźniego.
Studia wierzeń w religiach wschodu pozwoliły s. Pawlik zrozumieć, że wiara w reinkarnację oraz system kastowy została wymyślona przez ludzi z najwyższych kast, aby utrzymać w ślepym posłuszeństwie i poddaństwie ludzi z kast niższych.
Do dnia dzisiejszego w Indiach tak zwani siudrowie - ludzie należący do najniższej kasty - są przeznaczeni do najgorszych prac i to pod nadzorem osób z kast wyższych. Warstwy wyższe mają zakaz dotykania tych ludzi. Łamiących te zasady karano chłostą lub zabijano. Jest to rasizm w czystym wydaniu. Bramińskie prawo "nadczłowieka" inspiruje do różnych form bezprawia z potajemnym uśmiercaniem niewygodnych osób włącznie. Trzeba pamiętać, że ideologia hitlerowskiego rasizmu swoimi korzeniami sięga wschodniej duchowości reinkarnacji i kastowości. Czołowi ideolodzy hitlerowscy wyznawali reinkarnację, rasistowską gnozę, byli prawdziwymi okultystycznymi magami należącymi do filii masonerii staropruskiej tak zwanego stowarzyszenia Thule. Do jego członków należeli wszyscy przywódcy nazistowskiego reżimu: Hitler, Hess, Himmler, Rosenberg, Frank, Borman (A. Zwoliński, Tajemne niemoce, Biblioteczka KSM, nr.14, Kraków 1994, s.46-50).
Hinduska praktyka świątynnego nierządu gloryfikuje erotyzm we wszelkiej postaci ze zboczeniami włącznie. Yajurveda i kult demonów są natchnieniem dla satanistów i okultystów. Takie są prawdziwe uroki duchowości Wschodu. :D
S. Michaela wspomina: "kiedyś przyniesiono do ośrodka zdrowia nieletnie dziecko zakażone chorobą weneryczną. Potem się okazało, że jest jeszcze kilka przypadków z tego samego kontaktu. A święta księga Kamasutry - tamtejszej oczywiście redakcji, bo w polskim tłumaczeniu opuszczono już te fragmenty, by nie zniechęcać naszych czytelników - nakazuje, aby zarażony najpierw dokonał płukania różnymi świętymi wodami, jak mocz krowi, wody z Gangesu itd., a jak to nie pomoże, to ma oczyścić się przez "żeńską formę, która nie była skażona miesiączką", czyli dziecko. My się oburzamy na eksploatację seksualną dzieci, a u nich to jest wkomponowane w Wedy i kult Wisznu. My tu krzyczymy na przypadki podobnego zwyrodnialstwa, ale jeżeli się weźmie Wedy - oni mają do tego prawo, oczywiście ci z najwyższych kast. "(W drodze 1/98 s. 35). A. L. Basham pisze, że "w obrzędach seksualnych tantrycznego buddyzmu anulowano wszelkie rodzaje tabu. Dozwolone było nawet kazirodztwo, gdyż to, co było grzechem dla człowieka pogrążonego w niewiedzy, stawało się cnotą dla wtajemniczonego. Podczas tantrycznych sabatów pito alkohol, spożywano mięso, zabijano zwierzęta, a czasem nawet istoty ludzkie - dozwolone były wszelkie występki, jakie tylko sobie można wyobrazić"( Indie. Warszawa 1964. s. 350).
Duchowość Wschodu, którą propaguje się obecnie w Polsce to jest już tak zwany zeuropeizowany neohinduizm, który został opracowany w obecnym stuleciu przez wolnomyślicieli i jest przesiąknięty elementami chrześcijańskiej kultury. Dlatego przemilczane są w nim zabobonne poglądy z różnymi skandalicznymi dla europejczyka nieetycznymi postawami. Idealizowanie duchowości wschodniej sprawia, że wielu młodych ulega jej złudnemu urokowi i bezkrytycznie przyjmuje informacje dotyczące Wschodu i ślepo naśladuje tamtejsze praktyki. Nie zdają sobie sprawy z tego, że na przykład w świętych księgach hinduskich bóg Kryszna manifestował swoją boską wolność przez zabójstwa, kradzieże, uwodzenie dziewcząt i cudzych żon, urządzanie nieprzyzwoitych zabaw. We wszystkich dziełach poświęconych Krysznie nie było kobiety zdolnej oprzeć się jego urokowi, dlatego został nazwany Wszechmocnym Uwodzicielem. Kryszna według hinduskich wierzeń miał być ucieleśnieniem witalnej mocy Wisznu, bo posiadał 16000 żon i 180000 synów, a chociaż wszystkie jego żony mieszkały w osobnych pałacach, Kryszna u każdej z nich był o tej samej porze. Do dnia dzisiejszego Kryszna jest w Indiach czczony przez praktykę nierządu świątynnego jako władca seksu i płodności zwany "Radżagopalausami".
W Polsce nie mówi się jakie jest prawdziwe znaczenie Kryszny. Poleca się tylko wielogodzinne powtarzanie jego imienia jako sposób osiągnięcia czystości duszy. W taki oto podstępny sposób wprowadza się satanistyczną "świadomość Kryszyny" w środowisko chrześcijańskie. Niestety niektórzy młodzi ludzie w swojej niewiedzy i naiwności nie są często świadomi, że odmawiając mantrę przez powtarzanie imienia Kryszny oddają cześć bożkowi rozpusty i skrajnego egoizmu. S. Michaela podkreśla, że "wszystkie organizacje, sekty i ruchy antykatolickie pod pięknymi hasłami braterstwa, ekumenii, międzywyznaniowego dialogu itp., zachęcają do korzystania z kultury Wschodu jako drogi do duchowego rozwoju, stosując akomodację wschodnich poglądów i praktyk do mentalności słuchaczy. Przy każdej sposobności rozpowszechniają one pochwałę, a nawet zachwyt do wschodnich wyznań, z jednoczesnym wykazywaniem braków i niedoskonałości Kościoła. Już utarło się bezpodstawne przeświadczenie, że mistyka indyjska jest głębsza od naszej, że tamci ludzie są lepsi niż katolicy itp."
Jakże przykro jest słuchać takich opinii, wiedząc, jak bardzo są one fałszywe, zwłaszcza gdy jest się świadomym istnienia ogromnej liczby nieszczęśliwych ludzi, którzy stali się ofiarami niszczącej ludzką osobowość "duchowości" wschodnich sekt religijnych ( Zofia Pawlik, Normy moralne a wolność sumienia i wyznania, Lublin 1997, s. 5-6). Trzeba pamiętać, że obecna Konstytucja Indii wyrasta z podstawowych chrześcijańskich zasad, a nie z hinduizmu. Również Mahatma Ghandi w czasie studiów w Anglii poznał naukę Chrystusa i chociaż nie został chrześcijaninem to jednak żył jej duchem i wcielał ją w swoje życie. Został zastrzelony przez bramina (przedstawiciela swojej kasty) za to, że łamał hinduską tradycję i nie uznawał kast i reinkarnacji.
Z tego bardzo skrótowego przedstawienia założeń i duchowości reinkarnacji wynika, że teoria ta jest niezwykle inteligentną pułapką szatana. Dla katolika wiara w reinkarnację zdradą Chrystusa dlatego, że według Biblii życie każdego człowieka na ziemi jest niepowtarzalne. Ludzie umierają tylko jeden raz: "A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd..."(Hbr 9,27). Po swojej śmierci człowiek nie ma już możliwości powrotu do życia ziemskiego: "Nie zapominaj, że nie ma powrotu" (Syr 38, 21a). W momencie śmierci następuje oddzielenie duszy od ciała i decyduje się ostateczny los człowieka: zbawienie albo wieczne potępienie. Natomiast ciała zmarłych zmartwychwstaną dopiero w dniu Paruzji. Jest to prawda którą objawił nam sam Jezus Chrystus poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Załączniki
796d609deff63d44med.jpg
796d609deff63d44med.jpg (41.21 KiB) Przejrzano 2110 razy

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: NOWY EKRAN

Post autor: trigi » 12 lut 2012, 11:06

Chrześcijaństwo i joga wzajemnie się wykluczają
Jako chrześcijanin i katolik urodzony w tradycyjnej katolickiej rodzinie w Kerala w Indiach, ale żyjący pośród hindusów, teraz katolicki ksiądz i zakonnik oraz charyzmatyczny kaznodzieja w 60 krajach na wszystkich kontynentach, chcę coś powiedzieć na temat negatywnego wpływu jogi na chrześcijańskie życie i duchowość.
Wiem, że rośnie zainteresowanie jogą na całym świecie, nawet wśród chrześcijan ? a to zainteresowanie rozszerza się na inne dziedziny związane z ezoteryką i New Age, takie jak: reiki, reinkarnacja, akupresura, akupunktura, leczenie praniczne, refleksologia, itd., które są metodami, przeciwko którym Watykan przestrzegał w dokumencie Jezus Chrystus dawcą wody żywej.
Dla niektórych joga jest metodą relaksacji i rozładowania napięcia, dla innych - formą ćwiczenia poprawiającego kondycję fizyczną. Dla jeszcze innych jest sposobem na uzdrowienie z choroby. Istnieje dość spore zamieszanie i niejasność w umysłach katolików, zarówno świeckich, jak i duchownych, gdyż joga w takiej formie, w jakiej jest promowana wśród katolików, nie jest jedynie sprawą zdrowia lub jedynie dziedziną duchową, ale czasami jedną, czasami drugą, a czasem po prostu mieszaniną obu.
W rzeczywistości joga jest głównie związana ze sferą duchową i w dzisiejszych czasach nawet księża w seminariach czy siostry w nowicjatach promują jogę jako pomoc w modlitwie i medytacji. Jest to bardzo smutne, ale współcześnie wielu katolików traci zaufanie do duchowości i doświadczenia modlitwy, życia mistycznego, które przekazali nam wielcy święci, tacy jak Ignacy Loyola, Franciszek z Asyżu, Franciszek Salezy, Teresa z Avila i wielu innych, a w zamian zagłębiają się w duchowości wschodnie, pochodzące wprost z buddyzmu i hinduizmu. I chociażby ze względu na te fakty uczciwy chrześcijanin powinien zadać sobie pytanie na temat kompatybilności jogi i duchowości chrześcijańskiej oraz możliwości włączania jej technik w chrześcijańską modlitwę i medytację.
Czym jest joga?

Słowo "joga" znaczy "zjednoczenie". Jej celem jest zjednoczenie twojego przejściowego "ja" - Jiva z nieskończonym Brahman, który jest hinduistyczną koncepcją boga. Bóg nie jest tu bogiem osobowym, ale bezosobową duchową substancją, która stanowi jedno z naturą i kosmosem. Brahman jest bezosobową boską substancją, która przenika, spowija i leży u podłoża wszystkiego. Joga sięga korzeniami do hinduskich upaniszad, pochodzących z 1000 r. przed Chr., w których czytamy: "Zjednocz światło wewnątrz ciebie ze światłem Brahmana". "Absolut jest w tobie" - mówią Upaniszady Chandogya - Tat tuam asi - "tyś jest tym". Bóstwo zamieszkuje w każdym z nas poprzez swego mikrokosmicznego przedstawiciela, indywidualne "ja" zwane Jiva. W Bhagavad Gita Krishna opisuje Jiva jako "moją własną wieczną część", i że "radość jogi przychodzi do jogina, który jest jedno z Brahmanem". W roku 150 po Chr. jogin Patanjali wyjaśnił osiem dróg, które prowadzą jogina od stanu niewiedzy do oświecenia - te osiem dróg to jakby schody, a są nimi:

- samokontrola (yama),

- praktyki religijne (niyama),

- pozycje i postawy ciała (asana),

- ćwiczenia oddechowe (pranayama),

- kontrola zmysłów (pratyahara),

- skupienie (dharana),

- głęboka kontemplacja (dhyana) i

- oświecenie (samadhi).
Jest bardzo ciekawe, że postawy i ćwiczenia oddechowe, często uważane za istotę jogi na Zachodzie, są jedynie trzecim i czwartym krokiem w kierunku zjednoczenia z Brahmanem! Joga nie jest tylko rozbudowanym systemem ćwiczeń fizycznych. To jest dyscyplina duchowa, mająca na celu poprowadzenie duszy do samadhi, czyli całkowitego zjednoczenia z bóstwem. Samahdi jest stanem, w którym to, co naturalne i to, co boskie, staje się jednym, nie ma różnicy pomiędzy człowiekiem a bogiem (Brad Scott: Excercise or religious practice? Yoga: What the teacher never taught you in that Hatha Yoga class: in the Watchman Expositor Vol. 18, No. 2, 2001).
Takie spojrzenie jest radykalnie sprzeczne z chrześcijaństwem, gdzie jest jasne rozgraniczenie pomiędzy Stwórcą - Bogiem, a człowiekiem. W chrześcijaństwie Bóg jest "Kimś Innym", nigdy moim "ja". To smutne, że niektórzy popularyzatorzy jogi, reiki i innych tego typu praktyk i medytacji błędnie powołują się na wyrwane z kontekstu cytaty z Biblii dla poparcia swoich argumentów. Cytują słowa takie jak: "Wy jesteście świątynią Boga", "żywa woda wypłynie z twego wnętrza", "wy będziecie we Mnie, a Ja w was", "żyję nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus", nie rozumiejąc kontekstu i znaczenia, jakie te słowa mają w Biblii. Są nawet ludzie, którzy przedstawiają Jezusa jako jogina - możemy dzisiaj zobaczyć takie obrazy Jezusa medytującego w pozycji jogina w niektórych kaplicach zakonnych czy prezbiteriach.

Nazwanie Jezusa joginem to zaprzeczanie Jego bóstwu, świętości i doskonałości oraz sugerowanie, że miał On upadłą naturę podlegającą niewiedzy i iluzji (maya) i że potrzebował być wyzwolony z kondycji ludzkiej poprzez praktykowanie jogi. Joga jest sprzeczna z chrześcijańską duchowością, gdyż jest ona panteistyczna (bóg jest wszystkim i wszystko jest bogiem) i utrzymuje, że jest tylko jedna rzeczywistość, a wszystko inne jest iluzją (maya). Jeśli jest tylko jedna absolutna rzeczywistość, a wszystko inne jest iluzoryczne, to nie ma żadnych relacji i nie ma miłości. W centrum wiary chrześcijańskiej stoi wiara w Trójcę Świętą: Ojca, Syna i Ducha Świętego, Jednego Boga w Trzech Osobach - doskonały model miłosnej relacji. Chrześcijaństwo to właśnie relacje - z Bogiem i pomiędzy ludźmi: Będziesz miłował Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego (Mt 22,37-39).

W hinduizmie dobro i zło, tak jak ból i przyjemność, są iluzoryczne (maya), a tym samym nierzeczywiste. Vivekananda, jeden z najbardziej szanowanych przedstawicieli współczesnego hinduizmu, powiedział, że "dobro i zło to jedno i to samo" (Vivekananda "The yogas and other works", Ramakrishna Vivekananda Centra NY 1953). W chrześcijaństwie nurtujący problem grzechu jako obrazy Majestatu Bożego jest nieodłączny od naszej wiary, gdyż to właśnie grzech jest powodem, dla którego potrzebujemy Zbawiciela. Wcielenie, Życie, Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa są dla nas źródłem zbawienia, aby nas uwolnić od grzechu i jego konsekwencji. Nie można zignorować tej fundamentalnej różnicy i wcielać jogę i inne techniki medytacji wschodnich do duchowości chrześcijańskiej. Praktyka jogi jest pogańska, ale też okultystyczna. To jest religia Antychrysta i po raz pierwszy w historii jest ona szeroko przyjmowana przez świat zachodni i Amerykę. To śmieszne, ale nawet niektórzy mistrzowie jogi noszą krzyże i inne symbole chrześcijańskie, aby oszukać ludzi, mówiąc, że joga nie ma nic wspólnego z hinduizmem, że to tylko przyjmowanie innej kultury. Niektórzy przyozdabiają jogę chrześcijańskimi gestami, nazywając ją "jogą chrześcijańską". Tu nie chodzi o przyjmowanie bądź nie przyjmowanie innej kultury. To jest otwieranie się na inną religię, która jest całkowicie sprzeczna i nieprzystająca do naszej religii.
Szkoda, że joga jest rozpowszechniana po całym świecie od przedszkoli po różne instytucje edukacyjne z zakresu medycyny, psychologii itd. Nazywana jest nauką, a żadną nauką nie jest. Sprzedaje się ją pod mianem "terapii relaksacyjnej", "autohipnozy", "kreatywnej wizualizacji" itd. Hatha Joga, która jest popularyzowana w Europie i Ameryce jako metoda relaksacji czy nie wymagające wysiłku ćwiczenie, jest jednym z sześciu systemów ortodoksyjnego hinduizmu. Religijna i mistyczna u swych korzeni, należy do najniebezpieczniejszych form jogi (Dave Hunt, "The seduction of Christianity", str. 110). Wspomnijmy słowa św. Pawła: "Nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości" (por. 2 Kor 11,14). Prawdą jest, że wiele osób jest uzdrawianych poprzez jogę i inne wschodnie techniki medytacji. Tutaj chrześcijanie powinni zadać sobie pytanie, czy potrzebują oni uzdrowienia i materialnych korzyści, czy raczej potrzeba im Boga, Jezusa Chrystusa, w którego wierzą, który jest źródłem wszelkiego uzdrowienia.
Pragnienie, by stać się jak Bóg, jest pierwszym i drugim grzechem w historii stworzenia, według chronologicznego zapisu w Biblii. Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego (Iz 14,13-14). Wtedy rzekł wąż do niewiasty: "Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło" (Rdz 3,4-5). Jednym z założeń filozofii i praktyki jogi jest wiara w to, że człowiek i bóg to jedno. Joga uczy skupienia na samym sobie zamiast na Jedynym Prawdziwym Bogu. Joga zachęca, aby szukać odpowiedzi na życiowe pytania i problemy wewnątrz siebie, w swoim umyśle, świadomości, zamiast szukać rozwiązania w Słowie Bożym, poprzez Ducha Świętego, jak to jest w chrześcijaństwie. Z pewnością joga otwiera nas na oszustwo ze strony tego, który jest wrogiem Boga, który jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć, aby odciągnąć nas od Boga i Kościoła (por. 1 P 5,8).
Przez ostatnie osiem lat głoszę Słowo Boże głównie w krajach europejskich, które niegdyś były kolebką chrześcijaństwa, które dały światu ewangelizatorów, misjonarzy,(INKWIZYTORÓW I PAPIEZY ZBOCZEŃCÓW ITD ITP) męczenników i świętych. Czy obecnie możemy Europę nazwać chrześcijańską? Czy nie jest prawdą, że Europa usunęła chrześcijańskie wartości z życia? Dlaczego Europa wstydzi się przyznać do swoich chrześcijańskich korzeni? Gdzie są zasady moralne wyznawane i przestrzegane przez Europejczyków poprzez wieki, przekazywane innym krajom i kulturom poprzez mężne głoszenie Ewangelii Chrystusa? Po owocach poznajemy drzewo! Jestem przekonany, że te wątpliwości, zamieszanie, apostazja, niewierność, oziębłość religijna oraz obojętność pojawiły się w Europie od kiedy mistycyzm wschodni, medytacje, praktyki ezoteryczne i New Age zaczęły być wprowadzane na Zachodzie!Podczas moich charyzmatycznych rekolekcji większość uczestników przychodzi z różnorodnymi moralnymi, duchowymi, umysłowymi i fizycznymi problemami. Pragną oni zostać wyzwoleni i uzdrowieni; pragną otrzymać nowe życie dzięki mocy Ducha Świętego. Z całkowitą szczerością i uczciwością mogę powiedzieć, że 80 - 90 procent uczestników tych spotkań miało do czynienia z jogą, reiki, filozofią reinkarnacji i innymi wschodnimi praktykami, poprzez które utracili wiarę w Jezusa Chrystusa oraz Kościół. W Chorwacji, Bośni, Niemczech, Austrii i Włoszech miałem oczywiste przypadki osób, które były opętane poprzez moce ciemności. Gdy modliłem się o uzdrowienie tych osób, one wykrzykiwały: "Ja jestem Reiki", "Ja jestem Joga", niejako identyfikując się z tymi ideami czy osobami. Potem musiałem modlić się za nich modlitwą o uwolnienie, aby zostali wyzwoleni od opętania przez złego.
Są ludzie, którzy mówią: "Nie ma nic złego w praktykowaniu jogi, wystarczy tylko nie wierzyć w stojącą za tym filozofię". Propagatorzy jogi, reiki itp. sami bardzo jasno stwierdzają, że filozofia i praktyka są nierozłączne. Tak więc chrześcijanin nie może w żaden sposób przyjmować czy to filozofii, czy praktyki jogi, gdyż chrześcijaństwo i joga wzajemnie się wykluczają. W chrześcijaństwie głównym problemem człowieka jest grzech, który czyni go niezdolnym do dostosowania się do wymagań moralnie doskonałego Boga. Człowiek jest odłączony od Boga i potrzebuje pojednania. Rozwiązanie jest w Jezusie Chrystusie, Baranku Bożym, który gładzi grzechy świata. Poprzez śmierć Jezusa na Krzyżu Bóg pojednał świat ze Sobą. Teraz wzywa człowieka do przyjęcia wszelkich owoców zbawienia jedynie poprzez wiarę w Chrystusa. W przeciwieństwie do jogi chrześcijaństwo postrzega zbawienie jako darmowy dar, który można przyjąć, ale nie można na niego zasłużyć czy go uzyskać poprzez własne wysiłki. To, czego Europa potrzebuje dzisiaj, to głoszenie Chrystusa z mocą, głoszenie przesłania Chrystusa, zawartego w Biblii, interpretowanego przez Kościół, aby rozwiać wszelkie wątpliwości i zamieszanie zasiane wśród chrześcijan na Zachodzie, aby przyprowadzić ich do Tego, który jest Drogą, Prawdą i Życiem - Jezusa Chrystusa, jedynej Prawdy, która ma moc nas wyzwolić.
o. James Manjackal MSFS
Załączniki
486548699a43a8rozaniec.gif
486548699a43a8rozaniec.gif (9.38 KiB) Przejrzano 2102 razy

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: NOWY EKRAN

Post autor: trigi » 12 lut 2012, 11:24

Do 3 razy sztuka - jeszcze jedna ekspresja katoli
W krajach Europy zachodniej i wschodniej prowadzony jest plan nauczania, który przez wielu specjalistów klasyfikowany jest jako tajny.

Nowoczesne techniki czy niebezpieczne rytuały?


W krajach Europy zachodniej i wschodniej prowadzony jest plan nauczania, który przez wielu specjalistów klasyfikowany jest jako tajny. Plan ten zawiera szereg rozmaitych technik, które coraz częściej stosowane są przez nauczycieli w szkole. Są to:

- ćwiczenia relaksacyjne,

- podróże w wyobraźni,

- malowanie mandali,

- medytacja i joga,

- ćwiczenia odprężające, oddechowe, energetyczne, postrzegania, koncentracji,

- masaże, praca z ciałem,

- wprawianie w ruch wahadełka,

- unoszenie stołu,

- hipnoza,

- trening autogenny,

- kinezjologia edukacyjna (edukinestetyka),

- gimnastyka mózgu,

- test mięśniowy (traktowany często quasi spirytystycznie),

- superlearning,

- sugestopedia,

- NLP (programowanie neurolingwistyczne),

- Silva dla dzieci,

- realizacja projektów magicznych,

- organizowanie zabawy z duchami i straszydłami (m.in. coraz częstsze wprowadzanie święta Halloween, mającego współcześnie wyraźnie satanistyczne konotacje),

- stosowanie rytuałów magicznych itd.



Podczas tych zajęć dzieci mają rozmawiać z kamieniami, świecami, duchami zmarłych, wmawiać sobie, że są kamieniem, kwiatem, zwierzęciem czy tez przyjmować rytualne (kryptoreligijne, inicjacyjne) postawy ciała.



Problem jest tym większy, że często już na gruncie samej teorii tych praktyk mamy do czynienia w całkowitym pomieszaniem pojęć, ignorowaniem zasad antropologicznych, przyjmowaniem ukrytych zasad światopoglądowych, nieuprawnionym wchodzeniem na teren duchowości czy religii. Podręczniki szkolne zawierają coraz częściej zabawy w horoskopy czy aluzje do pogańskich praktyk, w tym także do rzeczywistości duchów czy UFO. Pewna nauczycielka próbowała wykorzystać motyw cyrografu z diabłem na ćwiczeniach z języka polskiego, które zresztą zawierały wzór takich ćwiczeń. Nie chodzi o problem tolerancji, ale o realny wpływ światopoglądowo-kultyczny (astrologia, wróżbiarstwo, czarna magia). Po drugie: jeśli treści te nie są neutralne światopoglądowo, a mają charakter kryptoreligijny, jest to naruszenie ustawy o neutralności szkoły.



Pod pozorem nauki przekazuje się prawdy metafizyczne, teologiczne i ostateczne, podczas gdy nauka podawana w systemie edukacyjnym nie powinna mieć takiego celu, ale powinna nauczać zdrowego krytycyzmu oraz sceptycyzmu metodologicznego, a następnie wiedzy opartej na faktach empirycznych, umocowanej właśnie na takim instrumentarium metodologicznym. Należy więc być czujnym oraz ostrzegać przed tego rodzaju infiltracją czy ideologizacją systemu nauczania (nie tylko w szkołach, ale także w przedszkolach), która dokonuje się w coraz większej ilości państw europejskich, a także w Polsce.



W Polsce taką niejasną praktyką jest kinezjologia edukacyjna, o słabym lub przynajmniej dyskusyjnym podłożu naukowym. Źródła, na których oparta jest kinezjologia edukacyjna, od dawna są podważane przez amerykańskie kręgi medyczne czy tez francuską komisję rządową. Niezależni badacze światopoglądów wykazują także konotacje tej metody z okultyzmem. Ze względu na niebezpieczeństwa tego rodzaju medytacyjnych czy raczej mediumicznych praktyk oraz światopoglądów, które przekraczają kompetencje naukowe (wkraczając na teren światopoglądowo-religijny), powinny być one eliminowane z praktyki nauczycielsko-pedagogicznej zwłaszcza, jeśli dokonują się bez wiedzy rodziców. Niektóre landy niemieckie – właśnie w przypadku edukinestetyki czy kinezjologii edukacyjnej – mocą postanowienia Ministerstwa Nauki i Kultury uczynili już ten krok (np. Schleswig-Holstein). Instytucje naukowe a szczególnie placówki edukacyjne, wychowujące dzieci i młodzież (którym nie zostawia się wielkiej możliwości wyboru), powinny bronić się przed tego rodzaju manipulacją i wpychaniem ich do roli “pożytecznych idiotów” używanych przez ruch New Age (M. Meyer).



Kryptomagiczne wizualizacje



Jedną z technik umysłowych, która może otwierać na doświadczenia mediumiczne, jest technika wizualizacji. Techniki tego typu są stosowane także w pedagogice (w tym pedagogice specjalnej). W krajach Europy Zachodniej a także coraz częściej w Polsce ćwiczenia relaksacyjne (parahipnotyczne, autohipnotyczne) oraz wizualizacje praktykowane są już niemal powszechnie – począwszy od przedszkoli, po zajęcia na uczelniach wyższych. W kręgach nauczycielskich coraz większym zainteresowaniem cieszy się obecnie także edukinestetyka czy kinezjologia mająca rzekomo doprowadzić do integracji pracy mózgu (synchronizacji pracy lewej i prawej półkuli mózgowej), a tym samym zlikwidować trudności szkolne dziecka oraz rozwinąć jego wewnętrzny potencjał.



Wielu nauczycieli jest prawdopodobnie nieświadomych, że są to w rzeczywistości techniki rozszerzające świadomość człowieka (tj. prowadzące także do rozbudzania medialności czy rozwoju potencjału parapsychicznego). Nie są oni także często świadomi, jakie może być prawdziwe działanie tych technik, gdyż poddali się oni pewnej ideologii z kręgu tzw. “ludzkiego potencjału”, gdzie mówi się optymistycznie o nieskończonych możliwościach umysłu czy mózgu, zaś pomija tendencyjnie rzeczywistość grzechu, zwodzenia duchowego, istnienia duchów czy demonów (a ponadto rzeczywistość duchowa, w tym także Osoba Transcendentnego Boga, są przedefiniowane w kierunku monistycznego, panteistycznego energetyzmu lub zwyczajnie nieobecne).



Stosuje się także rozmaite techniki medytacji, których forma jest często jednoznacznym przygotowaniem do “podróży astralnych”, także poprzez osłabienie pracy umysłu, który traktowany jest często jako coś przeciwnego czy przeszkadzającego tego rodzaju doświadczeniom. Takie praktyki mogą być niebezpieczne dla zdrowia psychicznego a także spowodować obciążenie natury okultystycznej, także ze względu na nieostrość swojej metodyki i ukryty kontekst światopoglądowo-kultyczny (często idolatryczny, co jest ważne szczególnie dla chrześcijan). Z tych powodów podróże wyobraźni mogą przemienić się w prawdziwy koszmar z dożywotnimi następstwami natury psychiatrycznej. Dowodem na to są ostrzeżenia znajdujące się w literaturze dotyczącej hipnozy, szamanizmu, medytacji oraz świadectwa byłych praktyków tych metod (np. medytacji typu orientalnego), a ponadto sprawozdania i listy rodziców. Także o tej strony staje się jasne, że często ćwiczenia tego rodzaju i podróże wyobraźni są religijnymi, pseudoreligijnym, światopoglądowymi praktykami. Uderzają więc one w zagwarantowana prawnie poprzez Konstytucję wolność wiary i sumienia oraz obowiązek zachowania neutralności państwa w kwestii światopoglądu człowieka.



Ukryte formy magii i okultyzmu w pedagogice


Czynniki warunkujące praktykowanie magii przedstawione są przez B. M. Bohnke za pomocą sekwencji: wola+ trans + imaginacja = magia. Dlatego właśnie Z. E. Budapest, która sama określa się praktykującą czarownicą, do najważniejszych duchowych narzędzi, koniecznych do praktykowania magii, zalicza obok technik oddechowych i wizualizacyjnych także jasne określenie celu, który ma zostać osiągnięty . Wszystkie te elementy znajdują się zarówno w edukinestetyce (kinezjologii edukacyjnej), jak i terapii wizualizacyjnej.



Obydwie techniki, niezależnie od swojej odmiennej (pseudo)naukowej podbudowy teoretycznej (a raczej “opakowania” teoretycznego), należą do niebezpiecznych praktyk okultystycznych. Praktyka pokazuje, że jeśli ktoś zaakceptuje kinezjologię to nie ma już oporów przed Metodą Silvą, Reiki, Polarity czy markabą (aktywizacja gwiazdy sześcioramiennej w człowieku, kolejny krok w terapii czaszkowo-krzyżowej i Polarity).



W literaturze polskiej dotyczącej kinezjologii edukacyjnej mówi się np. o praktycznym stosowaniu ćwiczenia tzw. “leniwej ósemki”, które ma dotyczyć jedynie ćwiczenia mózgu. Niektórzy krytycznie nastawieni autorzy sugerują, że może tu chodzić swoistą okultystyczną i inicjacyjną symbolikę liczb, co jest rzeczywistym źródłem mocy oddziaływania podobnych praktyk. Magowie traktują ósemkę jako magiczną cyfrę Merkurego. Wskazuje ona na nieograniczone możliwości człowieka-maga (problem idolatrii) i wielką siłę jego możliwości poznawczych. Ma ona także ukryte odniesienie do “mocy węża”, nad którą sprawuje kontrolę przedstawiona w karcie tarota Męstwo (Kraft) postać kobiety-maga. Wąż jest mitologicznym symbolem stosowanym najczęściej w odniesieniu do Merkurego. W astrologii natomiast ósemka jest znakiem skorpiona, którego panowanie odnosi do organów płciowych człowieka, określanych często jako siedziba “mocy węża” (nasada kręgosłupa). Również wśród różnorodnych symboli satanistycznych występuje ósemka, jednakże w pozycji pionowej.



Według prof. dr Reinharda Franze wiele ćwiczeń relaksacyjno-medytacyjno-mediumicznych ma charakter szamanistyczny, gdyż otwierają one - poprzez trans - drzwi do świata bogów, duchów i demonów; podróże w wyobraźni natomiast są – z szamanistycznego punktu widzenia - wprowadzeniem do podróżowania poprzez opuszczenie własnego ciała, czyli podróży astralnych. Nasze dzieci wprowadzane są w ten sposób w tajniki wiedzy dotyczącej możliwości opuszczenia duszy poprzez ciało, zastrzeżonej kiedyś dla indiańskich szamanów, średniowiecznych czarownic, afrykańskich czarowników i hinduskich joginów. Dowodem na to jest fakt, że ćwiczenia wyciszające i podróże wyobraźni są całkowicie identyczne z technikami opisanymi we współczesnej literaturze dotyczącej szamanizmu, wprowadzającymi do odbycia podróży poza ciałem. Podobnie jak szamani, dzieci mają:

- wyobrazić sobie jakiś otwór lub tunel, wykorzystywać mandale jako pomoc do wizualizacji,

- mieć ducha przewodnika (typowa technika-rytuał dla wszelkiego rodzaju spirytyzmu), zawsze powracać do ciała tą samą drogą, itp.



Podobne ćwiczenia medytacyjno-mediumiczne i podróże w wyobraźni należą do ezoterycznych praktyk, które są nauczane i praktykowane niemalże we wszystkich sektach i okultystycznych, czy też ezoterycznych “psychosektach”. Powyższe ćwiczenia jak i medytacja oddechu praktykowane są np. w Hanowerskiej Szkole Czarnoksięskiej (Hannoverische Hexenschule). Patrząc więc z tej strony: praktyki wielu ezoterycznych sekt stanowią część składową zajęć szkolnych i dokształcających dla nauczycieli – i odwrotnie. Dowodem są badania porównawcze przeprowadzone nad literaturą ezoteryczną i okultystyczną, dokumentami i sprawozdaniami dotyczącymi działalności sekt w stosunku do materiałów z zajęć dokształcających dla nauczycieli.



Kontrinicjacja, trans i hipnoza w “Harrym Potterze”


W podobny sposób “Harry Potter” musi więc bardziej zniewalać, niż wyzwalać. Taki efekt zniewolenia tworzy język (“negatywny” i “ezoteryczny”) plus nadbudowana na nim – jasno lub nie - zwodnicza ideologia, ale – co odkrywa z kolei Gabriele Kuby, której krytyka przypadła do gustu J. Ratzingerowi - połączona z hipnozą czy indukowaniem stanów transowych. Według Kuby lektura “Harry’ego Pottera” wprowadza w trans. Trans oznacza zmianę zwykłego stanu świadomości poprzez ograniczenie funkcji intelektu a przez to ułatwienie dostępu do “nieświadomości”, ale też – dodałbym – do “pozaświadomości”, np. świata duchów. Dzieje się to poprzez:

1. zalew informacji,

2. bardzo szybkie następowanie po sobie obrazów, wskutek czego intelekt traci kontrolę,

3. wytworzenie dużego napięcia,

4. prowadzenie zamieszania i unieważnienie normalnych punktów orientacyjnych, w szczególności naturalnych kryteriów dobra i zła


Według G. Kuby nie chodzi tylko o sprzeczności logiczne (od których według niemieckiej badaczki roi się w “Harrym Potterze”), gdy Rowling wypowiada brednie. To nie jest znak niedomagania inteligencji tej autorki. Chodzi tu raczej o “hipnotyczną indukcję poprzez wyłączenie naszego intelektu”. Dodałbym to tego jednak wpływ ideologii gnostycko-magicznej, który oddziaływuje długofalowo na umysł, a także na podświadomość. Chodzi tu także o ukryty wpływ na wolę realnej kontrinicjacji okultystycznej, co może wynikać z ustawicznego ocierania się o wpływ świata ciemności, dotykania spraw zakazanych w połączeniu z przesuwaniem linii demarkacyjnych w psychologii dziecka, które jest przecież mniej odporne od dorosłego. Kuby wspomina uważnie o tym podwójnym duchowym aspekcie, ale tylko dotyka tematu. Więcej o bogactwie tematów ezoteryzmu i okultyzmu można znaleźć w mojej książce o Harrym Poterze, gdzie roi od tematyki okultystycznej niedostrzeganej jednak przez wielu z powodu ignorancji. Tego typu zagrożeń jest coraz więcej w literaturze dziecięcej, gdyż wielu by chciało naśladować Rowling, autorkę Harry’ego Pottera, by także zarobić duże pieniądze.



“Zdemonizowanie” naszych dzieci jest faktem, który potwierdza także światowa egzorcystyczna praktyka. Coraz częstsze jest wyrafinowane okrucieństwo i bezwzględność u dzieci. Szybciej zostają przestępcami, piją, sięgają po narkotyki, kradną, biją, a nawet zabijają. Czy takie “nowe” psychopatologiczne zjawiska w zachowaniu dzieci jak fenomen “indygo” czy ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej) do końca się same tłumaczą, rejestrując przecież jedynie pewne objawy, ale stosując uparcie, jednostronnie i bezprawnie w sensie intelektualnym wyłącznie wyjaśnienia materialistyczne? Określenie objawów nie suponuje wyłącznie wyjaśnień naturalistycznych. Dzieci nasze są zagrożone z przyczyn także duchowych, które się dzisiaj karygodnie i skandalicznie lekceważy. Tak jak zagrożone duchowo są nasze rodziny.



Kryptospirytystyczne terapie Berta Hellingera


“Ustawienia rodzin” to – oficjalnie i eufemistycznie – modna dziś (także w Polsce) terapia grupowa czy rodzinna byłego księdza Berta Hellingera, zwana inaczej systemową. Zawiera ona w sobie decydujący czynnik poznawczy i zarazem wyzwalający. Przeprowadza się ją w obecności wielu osób, z których część uczestniczy w “ustawieniu”, a pozostałe są widzami. Prowadzący sesję terapeuta zadaje klientowi podstawowe pytania, dotyczące jego rodziny i jej – najczęściej tragicznej - przeszłości. Najważniejsi są tu jednak tak zwani ludzie wykluczeni, potraktowani “niesprawiedliwie”, co rzekomo zaburzyło system, czy też tajemniczy rodzinny układ.



Chodzi tu jednak nie tylko o żyjących członków rodziny, ale także (czy może przede wszystkim) o zmarłych oraz tych, którzy z jakichś względów zostali w rodzinie niesprawiedliwie potraktowani, zapomniani czy zlekceważeni. Nie chodzi jednakże o sprawiedliwość w sensie etycznym, ale funkcjonalnym. Dlatego, że Hellinger wyklucza “sumienie jednostkowe” na rzecz “sumienia klanowego”, które działa jakby mechanicznie, odruchowo i na sposób bezwzględnej konieczności. Nie chodzi tu zatem o prawa “zła moralnego”, ale jakby “zła fizycznego”, idzie bowiem tu o mechanizmy prawie fizykalne czy kosmiczne. Znowu mamy do czynienia z przedefiniowaniem Sumienia. Takie myślenie jest bardzo niebezpieczne z punktu widzenia chrześcijańskiej koncepcji zbawienia.



W tak pojętym systemie liczą się także poprzedni partnerzy i małżonkowie, kochankowie czy bliscy przyjaciele. Trudno tu więc wytyczyć jakiekolwiek granice w racjonalnym sensie tego słowa. Drzewo rodzinne jest ogromne i dotyczy głównie umarłych. A jednak wszyscy oni w tym samym stopniu uczestniczą w układzie, który ma wpływ na życie klienta i jest rzekomo właściwą przyczyną wszystkich jego problemów. Ten wpływ ujawnia się w trakcie “ustawień” w sposób bardzo tajemniczy (łac. occultus).



Wedle Hellingera wszyscy członkowie rodziny mają takie same prawo do uczestnictwa w systemie. Krzywda albo wina jednego członka zawsze domaga się “wyrównania” w kolejnym pokoleniu. Przypomina to jednak bardziej działanie w fizykalnym układzie naczyń połączonych, a nie w sferze moralnej, opartej na autonomii wolnego wyboru. Zazwyczaj klient nieświadomie identyfikuje się z którymś ze swoich przodków. Nie jest jednak jasne jak działa ten mechanizm i dlaczego jest tak ważny. Sam Hellinger powtarzał wielokrotnie, iż nie wie dlaczego się to wszystko tak dzieje. Tę identyfikację Hellinger nazywa “uwikłaniem” i w nim upatruje przyczyn zaburzeń i chorób.



Jeszcze dziwniejszym jest fakt, że osoby uczestniczące w ustawieniu, które reprezentują poszczególnych członków rodziny klienta (wybrane dowolnie spośród widzów), w trakcie terapii odczuwają emocje tych – szczególnie zmarłych (!) - osób. Obcy i przypadkowi ludzie stają się – w sposób niewytłumaczalny - nośnikami prawdy o rodzinie. Zdarza się, że odczuwają oni emocje członków rodziny klienta w sposób fizjologiczny, na przykład jako ból brzucha czy ciężar na karku. Jest to coś więcej niż zwykła empatia, gdyż sięga “poza czas”. Dlatego przypomina raczej doświadczenie mediumiczne i wyraźnie odwzorowuje strukturę seansu spirytystycznego.



Sam Hellinger przyznaje, że “to dziwna cecha owych ustawień: wybrani przedstawiciele, biorąc w nich udział, czują się jak prawdziwi członkowie rodziny. Odczuwają częściowo nawet symptomy, które mają tamci, nic o nich nie wiedząc. Na przykład jedna z takich osób dostała ataku epilepsji podczas reprezentowania epileptyka. Często ludzie ci cierpią z powodu przyspieszonego bicia serca lub wychłodzenia jednej strony ciała. W trakcie zadawania pytań okazuje się, że dolegliwości te występują rzeczywiście u osób, które reprezentują. Nie można tego wytłumaczyć (podkr. AP). Ale można stwierdzić istnienie tego fenomenu setki i tysiące razy w trakcie takich ustawień”.



Także świadkowie nie pozostają obojętni wobec tego, co dzieje się na scenie. Tego mechanizmu nie da się do końca wyjaśnić, sam Hellinger nazywa je “wiedzącym polem”. Ustawienia rodziny wykorzystują coś zupełnie nowego, co dotychczas nie było świadomie zauważone w żadnym kierunku terapeutycznym. Jest to zjawisko, które po raz pierwszy zostało określone jako “wiedzące pole” przez Albrechta Mahra. Bez zrozumienia tego fenomenu nie można zrozumieć i pojąć pracy z ustawieniami rodziny. "Wiedzące pole" znaczy tyle, że “reprezentanci” otrzymują dostęp do wiedzy osób, których miejsca zajęli. Jako te osoby odbierają uczucia i relacje ustawianej rodziny. Jak “reprezentanci” nawiązują kontakt z głębszą warstwą lub prawdą związków w obcym systemie – jest to dotychczas niewyjaśnione.



Próby wyjaśnienia jednak nie ustają. Powstaje tu często pewien paradoks, gdzie jednocześnie mówi się nam, że bez zrozumienia zjawiska "wiedzącego pola" nie można pojąć jak działają ustawienia rodzinne. Z drugiej strony owo zjawisko "wiedzącego pola" jest dotychczas niewytłumaczone. Gabriele ten Hövel chcąc wyjaśnić te zagadki zwraca się do samego Hellingera, ale niewiele osiąga:



“G. H. Odnosi się wrażenie, że mamy tu do czynienia z magią. Lub z przykładem morfogenetycznych pól Ruperta Sheldrake'a. Czy można w ten sposób wyjaśnić oddziaływanie ustawień rodzinnych?



B. H. Właściwie teorie takie są mi zupełnie obojętne. Widzę przecież, że to po prostu ma miejsce. Teoretyczne wyjaśnienia nie wnoszą niczego do praktyki. Wiele osób chce wytworzyć sobie obraz tłumaczący, jak coś takiego jest możliwe. Nie potrzebuję takich wyjaśnień, by pracować”.



Kiedy wewnętrzne poznanie poprzez uczucia staje się jasne, terapeuta dyktuje uczestnikom proste zdania, które wypowiadają wobec siebie. Słowa te mają za zadanie przywrócenie “równowagi” czy “harmonii” w systemie. Przypomina to bardziej magiczny czy spirytystyczny rytuał inicjacyjny, niż racjonalnie i empirycznie uzasadnioną terapeutyczną technikę. Według Niemieckiego Towarzystwa Terapii Systemowej i Terapii Rodzinnej, “Hellinger postuluje istnienie porządku podstawowego i hierarchii oraz zawsze przedstawia swoje koncepcje, interpretacje i interwencje z absolutną pewnością, która w ogromnym stopniu ogranicza autonomię klientów. Jednocześnie unika poważnej i krytycznej dyskusji na temat swojej metody i woli otaczać się gromadą ‘wierzących’ zwolenników. Prowadzi to do powstania aury ‘niekrytykowalnego’, co jest nie do pogodzenia z przejrzystością terapii systemowej (...)”.



Jednocześnie Ewangelickie Biuro Centralne d/s Sekt i Zagadnień Światopoglądowych w Berlinie zalicza autorytarną “terapię ustawień” B. Hellingera do myślenia ezoteryczno-magicznego. Ideologia rozpowszechniana przez jego “Międzynarodowy Zespół Rozwiązań Systemowych” i trzydniowe kursy przygotowujące przyszłych “terapeutów ustawień rodzinnych” krytykowana jest niezwykle ostro przez znawców sekt, szczególnie z niemieckiego kręgu językowego. Postrzegają oni to działanie jako wspólnotę ideologiczną o charakterze kryminalnym, którego jednak na razie nie można stwierdzić pod względem prawnym.



Odwodząc nas od zasad “wiary”, niemiecki “guru psychosceny” wprowadza nas w obszar “zawierzenia wierzeniom” - nieweryfikowalnej gnozy i jej kultycznych postaw. Podobnie czyni wielu, poruszając się pomiędzy psychologią a okultyzmem, pomiędzy terapią a inicjacją. Bądźmy więc trzeźwi i czujni.
Szczególnie trzezwi! :wink:
Taki dowcip:
Dlaczego w Afryce nie pije sie alkoholu?
Bo nie pije sie na pusty żąłądek...

ks. prof. Aleksnader Posacki "Drogi otwierania się na ducha zła", referat, sesja naukowa Rady Ruchów i Stowarzyszeń Katolickich "Współczesne zagrożenia kultury", Bielsko-Biała, 22 kwietnia 2006


Fajne nie?
Załączniki
Obraz(1).png
Obraz(1).png (33.84 KiB) Przejrzano 2097 razy
Nieczynne-z-powodu-dezynsekcji.jpg
Nieczynne-z-powodu-dezynsekcji.jpg (43.24 KiB) Przejrzano 2097 razy
images.jpg
images.jpg (10.2 KiB) Przejrzano 2097 razy

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: NOWY EKRAN

Post autor: Purnaprajna » 12 lut 2012, 11:50

Nowy Ekran pisze:Dlatego w szczególności tym "transkulturowym" katolikom polecamy ten tekst.
A dlaczego by od razu nie polecić swoim czytelnikom lobotomii?

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: NOWY EKRAN

Post autor: Vaisnava-Krpa » 12 lut 2012, 12:22

Pewnego dnia zgłosił się do s. Michaeli wycieńczony z głodu chłopiec ponieważ od dwóch tygodni nie otrzymał wynagrodzenia za pracę. Kiedy razem z nim poszła do pracodawcy z żądaniem aby wypłacił mu należną pensję ten grzecznie odpowiedział, że wprawdzie konstytucja indyjska nakazuje wynagradzać za pracę to jednak jest to tylko ludzkie prawo, a on nie jest zobowiązany takiego prawa przestrzegać. Dla niego obowiązujące jest boskie prawo karmy, które mówi, że wszystko co dzieje się z człowiekiem jest spowodowane życiem w poprzednim wcieleniu.
Jest to bzdurą oczywiście ale sam doświadczyłem raz takiego potraktowania i raz pośrednio przez nieszczere osoby, które posługując się żonglerką słowną, chciały stać się autorytetami dla innych jak wilk w przebraniu Czerwonego Kapturka. Nie mają dobrej opinii w towarzystwie wielbicieli, takie zachowania czy prowokacje zawsze mogą mieć miejsce, siostra Michaela może przyjść i zadeklarować, że chce być wielbicielką Kryszny a potem próbować realizować swoje cele dywersji. Kiedyś często spotykałem się z argumentami katolików, że byli w Hare Kryszna chociaż wiem, że nie byli, ponieważ ja byłem jedną z pierwszych osób w moim mieście i nie spotkałem się, ale taki bluff jest często stosowany aby uchodzić za autorytet. My nie odrzucamy możliwości poprawy złych osób, równocześnie one nie zajmują żadnej pozycji związanej z dawaniem wykładów czy autorytetu.

Zastanawiałem się jak jest możliwe aby ktoś był tak zakłamany i doszedłem do wniosku, że podłożem jest impersonalizm takich osób. Można się przebrać za wielbiciela czy nawet udawać oznaki ekstazy ale jest to próba zaklinania rzeczywistości i wypychania ze świadomości kim się jest naprawdę i jakie ma się motywacje. Jak mówił Prabhupad, materialiści na ogół uważają, że życie jest jak nierealny sen, są jednak oni największymi specjalistami w korzystaniu z uciech tego snu. Zrobią coś tobie i uważają, ze nic się nie stało (bądź transcendentalny), winią za to twoją karmę ale nie swoją wolę. Mogą oszukać cię na bardzo duże sumy i ŻĄDAĆ natychmiastowego przebaczenia i zapomnienia w imię duchowości. Wielbicieli mają za coś w rodzaju dojnych krów, które potem mogą bez wyrzutów sumienia oddać do rzeźni w imię ich karmy. Wielbiciele nie mogą być NAIWNI I SENTYMENTALNI. Takie urągające zachowania się zdarzają ale nie jest to wykładnia ruchu Hare Kryszna, my szkolimy ludzi jak nie być draniami. Szczególnie księża w tym przodują, za wszystko każąc "Bóg zapłać", biorąc pożyczki od pobożnych parafian i nie oddając, każdą niegodziwość argumentując Bogiem itd. Jest rzeczą normalną, ze drani przyciąga kapłaństwo, dlatego istnieje wiedza i zasady, które regulują i pozwalają odsiać fałszywych guru, brak tego systemu w chrześcijaństwie. Chrześcijaństwo oficjalnie popiera rzezie zwierząt, księża kradną i robią przekręty. To samo jest przecież w zwykłym materialiźmie czy ateiźmie, więc nie jest to winą religii tylko brakiem rzeczywistej religii. Jak mówił Prabhupad, nawet w towarzystwie wielbicieli wiele osób pragnie po prostu robić coś w rodzaju kariery społecznościowej a nie praktykować oddanie. Ale i dzięki temu mogą się oczyścić i któregoś dnia stać poważniejszymi, my musimy tylko umieć rozróżniać. Dobry lekarz nie boi się chorego pacjenta, z drugiej strony jeżeli ktoś boi się zarazić bo czuje się nie odporny to ma prawo, po co zarażać kolejną osobę. Materialna świadomość to choroba. Ci, którzy mogą to dostrzec, podejmują leczenie. Ponieważ duchowość nie jest zależna od pobożnych czy niepobożnych czynów, pragnienie takie może się zrodzić w każdym. Wyrzeczenie jest też jednym z bogactw, które są atrakcyjne. To przyciąga. Każdy może zacząć proces duchowy, ponieważ nie ma innej drogi niż droga do Boga. To jest kwestia zwrotu a czas powrotu jest zależny od możliwości odcinania balastu, który zbieraliśmy jako wartościowy. Wie o tym Kościół, ponieważ księża odwiedzają więzienia. Jedynie hipokryzja, zazdrość czy brak faktycznego duchowego zrozumienia powoduje wystawianie fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Z drugiej strony dlatego zareagowałem przy okazji innego wątku, gdy zauważyłem wpływ tendencji sahajiya w pewnym miejscu. Takie rzeczy co jakiś czas będą się pojawiały, to jak to, że do lekarza ciągle przychodzą chorzy a zadaniem lekarza nie jest wyklęcie tylko pomoc. Wszystko idzie dobrze chyba, że pacjent chce zaświadczenia, że jest zdrowy bo potrzebne mu do objęcia pozycji, jeśli wykryjemy coś takiego, wtedy badamy też lekarza. Tacy wściekli ludzie mogą nam zarzucać same najgorsze złe motywacje, ale szaleństwo jest częścią materialnej natury, my wyrywamy takie chwasty. Chwasty ciągle rosną, zadaniem ogrodnika jest pielęgnować właściwe rośliny a nie robić propagandę, że pomyliliśmy je z chwastami. Jeżeli ktoś nie jest w stanie tego odróżnić, niezależnie od wyznawanej religii, to cóż, jego duchowość jest zaślepiona.

Filozofia Hare Kryszna jest personalna. Impersonalizm jest osobnym ruchem filozoficznym. Impersonalizm jest głęboko zakorzeniony w Chrześcijaństwie czy innych religiach ale nie u nas. My ostro się sprzeciwiamy impersonalizmowi. Impersonalizm stanowi rodzaj cieszenia się religią czy energią Boga (kosmosu, czy innych istot) bez okazywania mu wdzięczności, bez zobowiązań. W podświadomości lub całkiem otwarcie stanowi egocentryzm a więc i karmę, całkiem wulgarną lub bardziej subtelną w zależności od poziomu zaawansowania jednostki. Ludzie sami siebie oszukują myśląc, że można oszukać, przechytrzyć Boga.

To co opisała S. Michaela nie dotyczy naszej filozofii, jest to bełkot propagandowy misjonarzy, to tak jakbym ja propagował, że Jezus zakłócał porządek społeczny, pił wino, jadł mięso, wybaczał prostytutkom, robił burdy w świątyni, kazał porzucać pracę i społeczne obowiązki jak chowanie zmarłych, twierdził, że przyszedł zasiać wojnę itp. Ale mi ciężko nawet było napisać to a tej siostrze z łatwością przechodzi przez gardło oczernianie Boga w imię Boga. Jest jakiś symbol ciemnej mocy (nocy) w tych ich czarnych strojach.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

mały
Posty: 29
Rejestracja: 28 kwie 2012, 10:20

Re: NOWY EKRAN

Post autor: mały » 30 kwie 2012, 16:56

Byłem kiedyś w seminarium duchownym z zamiarem zostania księdzem. Na szczęście po roku odważyłem się odejść. Zrezygnowałem gdyż zaczytując się w biblii uznałem, że ta droga nie wiele ma wspólnego z nauką Jezusa. Miłość braterska w seminarium nie istnieje. Szybko zrozumiałem co to za miejsce. Próbowałem tłumaczyć to sobie jakoś ludzką ułomnością. Wychylanie się z miłością do Jezusa uznawane było za nawiedzenie i delikatnie mówiąc wyśmiewane. Szokiem było dla mnie, że znajomość biblii jest mierna, nawet wśród wykładowców. Pierwsze moje pytanie do księdza, który szczycił się, że biblia jest jego pasją, pozostało bez odpowiedzi. Po mojej rezygnacji zaczęło się piekiełko rodzinne i perfidne kłamstwa ze strony księży na mój temat.
Zauważam taką tendencję, że gdy ktoś pobieżnie zbada jakiś temat, a potem go przedstawia laikom, to ci z racji swej niewiedzy uważają takiego znawcę za eksperta. Owieczki nie ruszą raczej głową i nie pofatygują się aby samemu coś sprawdzić. Nie dziwię się wcale oszczerstwom ze strony środowisk kościelnych na temat ruchu Hare Kryszna. Te środowiska nie potrafią inaczej. Gdyby zaś taki "znawca" przyjrzał się dokładnie swojej organizacji to byłoby już coś.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: NOWY EKRAN

Post autor: trigi » 30 kwie 2012, 21:21

mały pisze:Wychylanie się z miłością do Jezusa uznawane było za nawiedzenie i delikatnie mówiąc wyśmiewane.
SB 04.08.22 Mój drogi chłopcze, ty także powinieneś przyjąć schronienie Najwyższej Osoby Boga, który jest niezmiernie łaskawy dla Swych bhaktów. Osoby szukające wyzwolenia z cyklu narodzin i śmierci zawsze przyjmują schronienie lotosowych stóp Pana w służbie oddania. Oczyszczając się poprzez wykonywanie przeznaczonych zajęć, umieść Najwyższą Osobę Boga w swym sercu i zawsze pełń służbę dla Niego, nie odstępując od niej nawet na moment.


04.08.22 Znaczenie: System bhakti-yogi, który królowa Suniti opisała swemu synowi, jest standardowym sposobem realizacji Boga. Każdy może kontynuować spełnianie swych konstytucyjnych, zawodowych obowiązków i jednocześnie zachować Najwyższą Osobę Boga w swym sercu. Również w Bhagavad-gicie Sam Pan pouczył o tym Arjunę: "Prowadź walkę, lecz zachowuj Mnie w swym umyśle". Powinno to być mottem każdej uczciwej osoby, która szuka doskonałości w świadomości Krsny. W związku z tum królowa Suniti powiadomiła swego syna, że Najwyższa Osoba Boga znany jest jako bhrtya-vatsala, co wskazuje, że jest On niezmiernie łaskawy dla Swoich bhaktów. Powiedziała: "Przyszedłeś do mnie płacząc, ponieważ znieważyła się macocha, lecz ja nie mogę nic dla ciebie zrobić. Ale Krsna jest tak łaskawy dla Swych bhaktów, że jeśli udasz się do Niego, wówczas Jego czułe, delikatne traktowanie przewyższy połączoną dobroć milionów matek, takich jak ja. Krsna jest w stanie pomóc Swemu bhakcie, gdy nikt inny nie potrafi zmniejszyć jego cierpienia". Królowa Suniti podkreśliła również, że proces zbliżenia się do Najwyższej Osoby Boga nie jest łatwy, ale poszukują go wielcy mędrcy, którzy są niezwykle zaawansowani w duchowej realizacji. W swej instrukcji królowa Suniti wskazała również, że Dhruva Maharaja był jedynie pięcioletnim dzieckiem i oczyszczenie się drogą karma-kandy było dla niego rzeczą niemożliwą. Lecz dzięki procesowi bhakti-yogi może się oczyścić nawet nie mające 5 –ciu lat dziecko lub każdy, w jakimkolwiek wieku. Na tym polega szczególne znaczenie bhakti-yogi. Dlatego doradzała mu, by nie akceptował wielbienia półbogów czy jakiegoś innego procesu, lecz by przyjął po prostu Najwyższą Osobę Boga, a rezultatem będzie wszelka doskonałość. Gdy tylko umieścimy w swym sercu Najwyższą Osobę Boga, wszystko staje się łatwe i uwieńczone powodzeniem.

Nie czytałem duzo innych książek, więc moze są gdzieś takie zdania o Bogu, ale szczerze wątpie.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: NOWY EKRAN

Post autor: padmak » 01 maja 2012, 10:25

Vaisnava-Krpa pisze:To co opisała S. Michaela nie dotyczy naszej filozofii, jest to bełkot propagandowy misjonarzy, to tak jakbym ja propagował, że Jezus zakłócał porządek społeczny, pił wino, jadł mięso, wybaczał prostytutkom, robił burdy w świątyni, kazał porzucać pracę i społeczne obowiązki jak chowanie zmarłych, twierdził, że przyszedł zasiać wojnę itp. Ale mi ciężko nawet było napisać to a tej siostrze z łatwością przechodzi przez gardło oczernianie Boga w imię Boga. Jest jakiś symbol ciemnej mocy (nocy) w tych ich czarnych strojach.
Vaisnava-Kripa podzielam Twoją "bezogródkową" wypowiedź. Osoby pokroju s. Michaeli stawiają sie na na nadrzędnej pozycji do innych wyznań i religii. Są pełni pychy z plakietką "Mamy Monopol Na Boga". Uważają, że mogą dowolnie przeinaczać fakty bo i tak ich "owieczki" we wszystko uwierzą.

Też dostrzegam tę "ciemną" moc w symbolu czarnego odzienia. Przy okazji, z skąd ten kolor się wziął, jak tłumaczą to sami "noszący"?

Pamiętam, jak w latach 90-tych pare razy miałem styczność z "nawiedzonymi" katolikami, na siłę nawracającymi na swoje racje, którzy jednocześnie Hare Kryszna porównywało do najgorszych sekt. Wówczas, aby zakończyć dalsze bezsensowne dywagacje mówiłem:
"Nie chcę mieć nic wspólnego z osobami, które jedzą ciało swojego guru i piją jego krew..."

Zawsze pomagało:) Natrętowi zawieszał się "soft" i zaczynało wgrywać się nowe oprogramowanie "otwierające oczy" 8)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: NOWY EKRAN

Post autor: trigi » 01 maja 2012, 11:06

Biorąc pod uwage ze siostry zakonne staja sie wybranicami Jezusa, to ilość tych co rozstają sie z KK czyni z Niego najwiekszego rozwodnika.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: NOWY EKRAN

Post autor: Purnaprajna » 01 maja 2012, 11:21

padmak pisze:Też dostrzegam tę "ciemną" moc w symbolu czarnego odzienia. Przy okazji, z skąd ten kolor się wziął, jak tłumaczą to sami "noszący"?
Będę strzelał. Na czarnym nie widać brudu i plam, i można go nosić latami bez prania? ;)

A już na poważnie, to odpowiedź znajdziesz m.in na końcu tego artykułu: http://malankaraorthodoxchurch.in/index ... Itemid=477 Czarna sutanna jest niczym szata sannyasina, który "umarł dla świata". Czarny kolor jest symbolem ubóstwa, smutku, a jednocześnie (duchowego) autorytetu, niczym sędzia prawa. Zrezygnowanie z kolorów innych niż czarny symbolizuje zrezygnowanie z uciech tego świata, jego honorów i rozrywek. Natomiast, koloratka przypomina nasze koraliki/kanti-mala; jest "obrożą" wskazującą, na bycie sługą Pana, niczym pies. Tradycja ta sięga XVII-XVIII wieku, kiedy to oficjalnie wprowadzono ubiór duchownego.

ODPOWIEDZ