Jak zwykle zamierzam być przekorny i pozwolę sobie na postawienie irytującej, i w ogóle nie śmiesznej noworocznej tezy
: Kawały służą jako sztuczna proteza, i są opowiadane przez ludzi pozbawionych spontanicznego poczucia humoru, którzy powtarzają je po innych, ponieważ sami nie są w stanie stworzyć, zabawnej i angażującej innych, sytuacji na żywo, w życiu, co rodzi prawdziwy śmiech i radość, a nie tylko ugrzeczniony uśmiech, aby wypełnić niezręczną ciszę spowodowaną tym, że kawał najczęściej nie był śmieszny, lub po prostu głupi, był źle opowiedziany, albo wcale się go nie zrozumiało. Być może następujący eksperyment rzuciłby jasniejsze światło na kwestię natury żartu, jego odbiorcy i "żartownisia", co technicznie zwie się
hasja-rasą: sprawdźmy ze stoperem w ręku, przez jak długi czas będziemy się w stanie tolerować czytanie strony z kawałami w necie, lub jeszcze lepiej, słuchając znajomego, które będzie je nam "recytował", i ile to nam sprawi przyjemności w porównaniu ze spędzaniem czasu w gronie radośnie i spontanicznie żartujących i wygłupiających się przyjaciół.