Odnośnie organizacji to jest tylko twoja wiara, która z czasem zostanie poddana próbie. Takie próby już przeszły inne organizacje, które się odłączyły, ale ty o tym nie wiesz, bo to nie twoje organizacje a one same nie mówią o tym co w nich niedobrego. Ty też masz w domu smietnik, bo smieci się zbierają i trzeba je po prostu wynosic a nie udawać, że ich nie ma. Trzeba codziennie się myc a nie udawac, że jestesmy czyści. Brud się zbiera nawet po umyciu. Dlatego codziennie wkładamy wysiłek w czystość. Czasami doniczka z ziemia się wysypie, trzeba posprzątać ale nie znaczy to, że mieszkanie jest do wymiany.
Szkoły kształcą dobrych i złych uczniów, którzy na przerwach idą do toalety zapalić papierosa albo na wagary ale mimo to chcą szkołę ukończyć. Nie ma sensu w ten sposób argumentować, gdyż życie pierze wiele brudów a zgodnie z stwierdzeniem sastr, powinnismy starać się widzieć w wielbicielu wielbiciela, jako mniej istotne traktując jego przeszłość. Nie powinniśmy zatrzymać się w czasie jak weterani II Wojny Światowej i porównywać życie do przeszłości. Nie powinniśmy też byc sentymentalni i naiwni. Inkwizytorzy czy bojówkarze muzułmańscy też święcie wierzą w swoją kwestię i modlą się żarliwie. Wielkośc wiary nie jest wyznacznikiem bycia sługą Boga.
Organizacja to infrastruktura, parampara i etykieta, tyle, że zalegalizowana we wspólczesnym świecie. Jeśli zobaczysz spleśniały chleb i nabierzesz awersji do chlebów to nie będzie zbyt mądre aczkolwiek zrozumiałe.
Prabhu chciał być sanyasinem, nie mogł się doczekać w ISKCON , więc poszukał gdzieś indziej. Ja to odbieram jako brak wyrzeczenia umysłu, ambicje, a on jako sanyasę, czyli wyrzeczony porządek życia. Nic mi do tego. Chcę wierzyć, że pokaże kulturę nauczania godną osoby z klasą i Hare Kryszna. Musimy zdać sobie sprawę, że w pewnym sensie wszyscy jedziemy na tym samym wózku. W Polsce nawet na buddystów już mówią Hare Kryszna
Ja wolę być sługą sługi sługi... Bezpieczniej się czuję. Nauczać można w każdym porządku życia. Pamiętać należy, że sanyasa jest aśramem a nie rangą czy pozycją. Będąc uczniem Prabhupada mógł więc nauczać w jego imieniu wcześniej. Guru nie musi być pierwszej klasy aby nauczał. Aśram sanyasy nie jest też gwarancją, że nauczający sanyasin będzie lepszy od nauczającego grihasty. Natomiast społecznie wyrzeczenie jest cenione, choć w kali yudze coaz mniej, więc może pomóc to w budowaniu autorytetu duchowego. Jeżeli czyjaś wiara jest uzależniona od tego, że jakis das z Ameryki Łacińskiej, który zapisał się do Hare Kryszna robi nonsensy i wierzy, że jak się założy nową organizację to tam taki das się nigdy nie zapisze, to jest w iluzji. Problem nie polega na tym, ze mamy być jak w gestapo, wszyscy na baczność i tacy sami i jeden na drugiego donosi, ale mamy okazac miłość i łaskę takim osobom, tolerować a podejmowac stosowne kroki jeżeli jest taka potrzeba, mając na uwadze dobro osoby. Pragnienie przywództwa czy to politycznego czy religijnego jest subtelnym seksem, jak mówił Prabhupad, często realizowanym przez osoby, których zycie seksualne już nie cieszy. Rodzą się wtedy faszystowskie akty poświęcenia ideom, dla sławy, dla dumy, dla fałszywego ego. Organizacje nie mają znaczenia. Dlatego Prabhupad nie rozróżniał na chrześcijan, muzułman, hindusów, buddystów. Któremuś z uczniów powiedział: istnieje pięć wielkich religii, które nie mogą się dogadac a ty chcesz stworzyć szóstą? Musimy nauczyć się wspólpracować pomimo naszych wad a nie separować i podawać rękę przez płot, choć to też jest dobry pomysł na pewnym poziomie. Ja jednak patrzę dalej.
Odnośnie pierwszego polskiego sanyasina:
żeby nie było, ze ten wykład do niego się tyczy, niech będzie odbierany ogólnie w temacie. Slusznie zauważyła Indulekha, ze podaje sie organizację, tak jak podaje się nazwę ukończonej szkoły. Jak ktoś skonczył prawo na UJ to jest bardziej dumny niż jakby skonczył na innym uniwersytecie. Jak ktoś jest politykiem to naturalnie pytamy o partię polityczną. Jak ktoś jest naukowcem dowodzącym swych tez to pytamy o metodę badawczą.
Zerwanie z "etykietkami" nie jest zerwaniem z etykietą waisznawa. Ubierając się w dhoti ubieramy "etykietkę" i idziemy tak na harinam na miasto. Promujemy "etykietki". Wyobraź sobie żołnierzy czy policjantów bez mundurów, ludzi bez płci, jednakowo ubranych. Żeby nie było "etykietek". Wyobraź produkty bez marek. GMO bez oznaczeń. Produkty niewegetarianskie bez oznaczeń.
A teraz wyobraź sobie na wszystkim rzetelną informację i wolny wybór. Wyobraż sobie plac targowy z właścicielem i bez właściciela. Wyobraź sobie rynek świętego imienia. Samo sformułowanie "pierwszy sanyasin" jest targowe. Nieczego nie gwarantuje przecież. Życie duchowe to nie wyścig po sanyasę. Aczkolwiek Maharaj jest w wieku, który na to pozwala i dobrze, że przyjął. ISKCON-owi to dużej korzyści chyba nie sprawi a ISKCON to mój dom, mam więc prawo oceniać swoją radość ze swojego punktu widzenia, tak jak nie odbieram tego prawa innym, którzy wiedzą czego chcą. Tak więc ani się cieszę ani smucę, cieszę się że znam swamiego osobiście, lubię go, dlatego moze tu pisac a on nie nadużywa zaufania i jest dobrze. Niech tu wnosi to co się wnosi gdy odwiedza się kogoś po przyjacielsku. Wiem, że jest ambitny, liczę na to, że będzie godnie reprezentował Prabhupada. Co do reszty, zobaczymy co czas przyniesie.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada