Bhakti-yoga a czworonozni (lub dwunozni) przyjaciele

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.

Czy wedlug Ciebie bhaktowie, a szczegolnie dzieci bhaktow, moga miec zwierzeta domowe? Prosze, uzasadnij.

Zdecydowanie nie!
2
14%
Tak, to moze pomoc, szczegolnie dzieciom.
2
14%
Nie widze przeciwskazan.
5
36%
Zalezy jakie zwierzeta.
5
36%
 
Liczba głosów: 14

Awatar użytkownika
albert
Posty: 497
Rejestracja: 28 lis 2006, 13:15
Lokalizacja: Dziadoszyce

Post autor: albert » 07 maja 2007, 13:23

balarama11 pisze: a nie żal Ci krów w oborze , wołów i koni ciągnacych wozy ; czy ich wolność jest mniej warta ; nie za bardzo rozumiem - pies czy kot w zagrodzie są zniewolone to zle , a cielaczki i krowy - dobrze - dlaczego ?

Czy myślisz ,ze chomik , pies i kot pragnie wolności a krowa i wół obory , może ten kot też pragnie ciepłego schronienia , pies ciepłej budy itd., a wół i krowa wolności ?
e
Myślę, że każda istota marzy o wolności, niezależnie jakie posiada ciało. Korzystając z pomocy krowy, czy konia dajemy im pewną swobodę, chociaż nie wolność. Nie zabiję, gdy stanie się stary/stara. Nie będę eksploatował ich ponad ich możliwości. Jest powszechnie znane swobodne poruszanie się krów w Indiach. Nie wierzę w ewolucjonizm. Sądzę, że dano ludzkości optymalny przepis na zaspakajanie materialnych potrzeb w tej ziemi cierpienia i śmierci. Krowa coś daje i ja daje coś krowie jak matce. Dotyczy to potrzeb, a nie kaprysów. Jest to interes tak samo jak jabłko dane przez drzewo lub spożywanie roślin. Każda kultura ma swoje zwierzę, które związane jest z jej warunkami bytowymi i mentalnością (guny). W kulturze wedyjskiej/indoeuropejskiej to jest krowa. U eskimosów renifer, indian prerii bizon, a współczesna kultura ma psy. Pies i kot jest mięsożerny. Można go żywić wegetariańsko, ale jest to niezgodne z jego naturą. Ryzykujemy jego zdrowiem. Koty dachowe, czyli wiejskie przynajmniej chadzają własnymi drogami. Łapią samodzielnie gryzonie i ptaki. Mięso dostarcza sobie sam, wegetarianin może je karmić nabiałem.
W tej kulturze wszystko stoi na głowie. Z biegiem czasu potworzono mnóstwo żałosnych krzyżówek psów i kotów pokojowych dla uciechy pewnych ludzi. Przeciętnie pies żyje 12 do 20 lat w zależności od rasy. Wyobraźmy sobie, że nie są rozmnażane. Po jakimś czasie umrą naturalnie. Do lasów niech powrócą wilki i rysie. :)
Chomik, koszatka, ryby, kanarek, papugi itd. posiadają swoje własne siedliska z których zostały zabrane dla uciechy gawiedzi. W zamian daje się im namiastkę tego, co mogliby mieć. Dlaczego dzikie zwierzę ucieka od człowieka ? Dlaczego tak wiele umiera w niewoli ? Jak godne współczucia są zwierzęta w zoo, a co dopiero w pokoju z balkonem.

Do Rasasthali:
Nie wiem skąd pochodzisz i to nie jest istotne. Twoja wiadomość brzmi dla mnie jak relacja mieszczucha-pięknoducha, który potrzebuje ulubieńców wokół siebie: króliczki, chomiczki, śliczne rybki i takie tam. I to jest oczywiście pewna moja opinia :) W mojej wsi mieszkają ludzie, którzy mają za złe, że obok nich gospodyni pędzi krowy. No bo paskudzi drogę i śmierdzi...:) Więc miejsce zamieszkania nie decyduje jeszcze o mentalności.
Skąd wiem, co czuje zwierzę ? Obserwuję przyrodę i można powiedzieć, że staram się być blisko niej i uczyć się od niej. Widzę, że każde zwierzę pragnie być dzikie. Nazwijmy to empatią. Thoreau zachwycał się romantycznie :) nad nagłymi przejawami dzikości u krów. Polecam jego "Sztukę chodzenia". Czy to jest nienaukowe? Co to znaczy ? Pracownik naukowy nie powie mi więcej o psychice zwierząt niż sam nie doświadczę tego będąc z przyrodą. O tym, że zwierzęta można oswoić to rzecz jasna. Tak jak człowieka. Może być godny i wolny, albo oswojony i upodlony i może tak żyć bardzooo długo. Współcześnie całe masy są właśnie takie.
Wierzę w las, wierzę w łąkę i w noc w czasie której rośnie zboże (Thoreau)

Awatar użytkownika
Rasasthali
Posty: 641
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:58
Lokalizacja: USA

Post autor: Rasasthali » 07 maja 2007, 13:38

Nie wiem skąd pochodzisz i to nie jest istotne. Twoja wiadomość brzmi dla mnie jak relacja mieszczucha-pięknoducha, który potrzebuje ulubieńców wokół siebie
... co ciekawsze nawet zadnych nie mam, wiec dalej nie rozumiem po co obrazanie mnie i nazywanie mieszczanka? Jedyne co robie, to dokarmiam ptaki, bo moj styl zycia i male mieszkanie a raczej jego brak, instalowane Bostwa, ciagle podroze, alergia meza na kazde zwierze procz ryb nie pozwalaja na zadnego typu zwierze w domu. Rozmowa jest teoretyczna o potrzebach innych ludzi, ktorych znam czy ktorych wypowiedzi sluchalam: czy ISCKON ma prawo decydowac o sprawach takich jak posiadanie zwierzecia w domu. Urmila swoim artykulem sprzed 10 lat kategorycznie stwierdzila, ze zwierzeta w domu (procz krow i wolow) sa niedopuszczalne u wielbicieli. kazdy ma inny styl zycia i wydaje mi sie ze takie uogolnianie jest niezdrowe, chyba ze znajdziemy w naszej teologii cos co zdecydowanie jest przeciwko trzymaniu zwierzat, a punkty Urmili byly dla mnie za slabe.
W mojej wsi mieszkają ludzie, którzy mają za złe, że obok nich gospodyni pędzi krowy. No bo paskudzi drogę i śmierdzi...:) Więc miejsce zamieszkania nie decyduje jeszcze o mentalności.
???
Skąd wiem, co czuje zwierzę ? Obserwuję przyrodę i można powiedzieć, że staram się być blisko niej i uczyć się od niej.
...co nie oznacza ze Twoje doswiadczenie przyrody jest wlasciwe. Nie wiem czy wiesz, ale Waisznawa w dyskusji powoluje sie na sastra, naukowiec na wczesniejsze badania naukowe potwierdzajace te tezy. Wybierz choc jedno z powyzszych, a najlepiej oba jesli chcesz formuowac ostre wnioski :) Chyba sobie z tego zdajesz sprawe, ze nie mozemy po prostu Ci uwierzyc na slowo :)
Widzę, że każde zwierzę pragnie być dzikie.
Subiektywizm...
Pracownik naukowy nie powie mi więcej o psychice zwierząt niż sam nie doświadczę tego będąc z przyrodą. O tym, że zwierzęta można oswoić to rzecz jasna. Tak jak człowieka. Może być godny i wolny, albo oswojony i upodlony i może tak żyć bardzooo długo.
Wydaje mi sie, ze chyba wszyscy jestesmy w jakiejs czesci 'oswojeni' - idac na kompromis z rzeczywistoscia i ograniczajac swoja wolnosc. Czasem to lepsze...

pozdrawiam,
Rasasthali
http://actinidia.wordpress.com/

Promyczek

Post autor: Promyczek » 07 maja 2007, 23:05

jeden z aspektów psychologii związków człowiek - zwierzęcie to vatsalia (opiekun - wychowanek) i/lub dasya (pan-sługa).
ponieważ zwierzęcie jest zawsze nam podporządkowane to nastrój jest zgodny z zasadą fałszywego ego i w sercach kociarzy i psiarzy rozkwita przekonanie o prawdziwej miłosnej kontroli.
w związkach ludzkich nie ma takiej sielanki, dlatego nie posiadając wiedzy łatwo wpaść w degradującą iluzję miłości zwierzęcej, ale to wszystko jest jedynie łechtaniem próżności.

Awatar użytkownika
RafalJyot
Posty: 976
Rejestracja: 23 lis 2006, 13:55
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: RafalJyot » 07 maja 2007, 23:25

Ale, też nie każdy jest sanyasinem, zeby nie doceniać zwykłej materialnej miłości czy przyjaźni - ludzkiej czy (do-)zwierzęcej, także pamiętaj o adresatach.
klim krishna klim

[Jyotish] http://rohinaa.com

mantra has changed our lives

Awatar użytkownika
gndd
Posty: 457
Rejestracja: 23 lis 2006, 18:24

Post autor: gndd » 07 maja 2007, 23:41

Promyczek pisze:jeden z aspektów psychologii związków człowiek - zwierzęcie to vatsalia (opiekun - wychowanek) i/lub dasya (pan-sługa).
Skad to wziales? Twoj wniosek?
Govindanandini

We don't get it, so we fear it. (Bob Geldof)
http://podserve.biggu.com/podcasts/show/iskcon-studies
http://www.flickr.com/photos/12994088@N06/sets/72157601908066950/

balarama11
Posty: 337
Rejestracja: 23 lis 2006, 21:23

Post autor: balarama11 » 08 maja 2007, 06:51

historia z CC związana z psiakiem

Śivananda Sena zaplanował podróż. Dbał o każdego i zapewniał pomieszczenia mieszkalne.Idąc do Jagannatha Puri Śivananda Sena pozwolił psu pójść ze sobą. Dostarczał mu pożywienia i dbał o niego. Pewnego dnia, gdy musieli przedostać się przez rzekę, oryjski przewoźnik nie pozwolił psu wejść do łodzi.Zmartwiony, że pies musiał zostać na brzegu, Śivananda Sena zapłacił przewoźnikowi dziesięć pana muszli, by przewiózł psa na drugi brzeg rzeki.Pewnego dnia, gdy Śivanandę zatrzymał celnik, jego sługa zapomniał nakarmić psa gotowanym ryżem.
Wieczorem, gdy Śivananda Sena wrócił i spożywał posiłek, zapytał sługę, czy pies został nakarmiony.Kiedy dowiedział się, że w czasie jego nieobecności nie nakarmiono psa, bardzo się zmartwił i natychmiast wysłał dziesięciu ludzi na poszukiwanie zwierzęcia.Gdy ludzie ci powrócili z niczym, Śivananda Sena zmartwił się bardzo i pościł przez całą noc.
Szukali psa rankiem, lecz nigdzie nie można go było znaleźć. Wszyscy Vaisnavowie byli zdumieni.Zatem w wielkim niepokoju wszyscy przyszli do Jagannatha Puri, gdzie jak zwykle spotkał ich Śri Caitanya Mahaprabhu.Śri Caitanya Mahaprabhu poszedł z nimi do świątyni, aby zobaczyć Pana i tego samego dnia w towarzystwie wszystkich tych bhaktów zjadł również obiad. Pan, jak poprzednio, zapewnił im wszystkim kwatery mieszkalne. Następnego ranka wszyscy bhaktowie przyszli Go zobaczyć.Gdy bhaktowie przyszli do Śri Caitanyi Mahaprabhu, zobaczyli, że blisko Pana siedzi ten sam pies.Co więcej, Śri Caitanya Mahaprabhu rzucał mu pozostałości miąższu zielonego kokosa. Uśmiechając się we właściwy Sobie sposób, mówił do niego: "Intonuj święte imiona Rama, Krsna i Hari."Wszyscy obecni bhaktowie zdumieli się bardzo, gdy ujrzeli psa jedzącego miąższ zielonego kokosa i raz za razem intonującego: "Krsna, Krsna".Widząc psa siedzącego w ten sposób i intonującego imię Krsny, Śivananda powodowany naturalną dla siebie pokorą złożył mu swoje pokłony, aby przeciwdziałać obrazom, których się wobec niego dopuścił.Następnego dnia nikt już nie widział tego psa, gdyż osiągnął on swoje ciało duchowe i udał się na Vaikunthę, do duchowego królestwa.

balarama11
Posty: 337
Rejestracja: 23 lis 2006, 21:23

Post autor: balarama11 » 08 maja 2007, 08:32

Z tego wynikac moze, ze jesli zwierzeta nie odciagaja od Boga, to opiekowanie sie nimi nie byloby az tak zle
Myslę ,ze to jest istotne - postrzegać te stworzenia w powiązaniu z Najwyższym [stwórca - stworzenie]

do Alberta -

Co do wegetariańskich psów- no z jednej strony jest mięsożerny taka natura [tak to widzę, że pies raczej powinien jeść mięso],ale potrzeba jest matką wynalazków i teraz jest sporo wegetarian co chce mieć psy i próbuą połączyć jedno z drugim- może tego nie akceptujesz - ale Ci ludzie tak ;wiele piszesz o wolności - i pewnie rozumiesz ,ze choćby dlatego nie wszyscy przestawią się na Twój styl i poglądy Wydaje się jednak,ze teraz jest sporo możliwości żeby zbilansowac dietę i jest sporo opracowań i praktycznych porad ludzi , którzy od lat to stosują
A ten pies o którym wspominałem , bhakta mieszkający na wsi ma go już z 12 lat i póki co ma sie dobrze

http://www.vegetariandogs.com/

Co do postulatu - aby psy zniknęły z planety - i tu znowu pewnie nie wszyscy będą podzielac Twe poglądy [wolność:-] -a swoją drogą one pojawiają się w historiach z Mahabharaty - wiec jakoś tam żyły i w tamtych czasach oswojone

ABY INNE ZWIERZĘTA NIE CIERPIAŁY
James O’Heare, światowej sławy behawiorysta, weganin, zawsze starał się dbać o poprawę sytuacji zwierząt: – Nie chcę, by inni cierpieli przeze mnie. Karmienie moich zwierząt głównie mięsną karmą oznaczało łamanie przyjętych przeze mnie zasad.
Efekty nowej, bezmięsnej diety zastosowanej w wypadku jego mieszańca Roscoe pozytywnie zaskoczyły samego Jamesa O’Heare’ego. Wcześniej pies miał podrażnioną skórę i był niejadkiem. Teraz ma doskonały apetyt i pozbył się skórnych problemów. W skład jego posiłków wchodzą fasola „czarne oczko”, olej kukurydziany i niewielka ilość brązowego ryżu. Roscoe dostaje też preparat uzupełniający dla psich wegan.

Z POWODU BRAKU ZAUFANIA DO KARM MIĘSNYCH
Weterynarz Andrew Knight, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Konsultantów Zwierzęcych (Animal Consultants International) i zwolennik wegetariańskiego żywienia psów i kotów, uważa, że tzw. choroby degeneracyjne, takie jak rak, zaburzenia pracy nerek, wątroby i serca zaostrza lub bezpośrednio powoduje nagromadzenie niebezpiecznych składników w mięsnych karmach komercyjnych. Inni zwolennicy tej diety zwracają uwagę na to, że poważna choroba, którą jest nadczynność tarczycy u kotów, pojawiła się w latach 70. ubiegłego stulecia, gdy na rynek trafiły karmy puszkowane.

Promyczek

Post autor: Promyczek » 08 maja 2007, 09:02

gndd pisze:
Promyczek pisze:jeden z aspektów psychologii związków człowiek - zwierzęcie to vatsalia (opiekun - wychowanek) i/lub dasya (pan-sługa).
Skad to wziales? Twoj wniosek?
w latach młodości często gościłem u babci na wsi i zadziwiały mnie silne uczucia miłości do psów i kotów, których doznawałem.
kilka lat później z książek Prabhupada dowiedziałem się o błędnym umiejscowieniu emocji i pragnień, co jest iluzją.
dalej to są moje spekulacje o motywach przywiązania do ciał i umysłów zwierząt w ogólności.

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 08 maja 2007, 10:44

Kiedyś na wsi u babci przywiązałem psa do łańcucha i zachowywał się jakby nie miał siły ciagnąc tego łańcucha, a gdy za chwilę to samo zrobiła babcia to biegał jakby chciał się wyrwać. Psy są dydaktyczne:)

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Post autor: Vaisnava-Krpa » 08 maja 2007, 10:47

Zauważyłem że niektórzy ludzie nie kochają zwierząt tylko władzę nad nimi.

ODPOWIEDZ