Majapur i przyroda

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
Garga Rsi
Posty: 77
Rejestracja: 27 sty 2007, 10:33
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Garga Rsi » 12 paź 2007, 23:29

A ja też byłem nie dawno Bieszczadach :lol: Dusza Powszechna podpowiedziała mi zupełnie co innego 8)

I dlatego jastem całkowice i kategorycznie przeciwny budowaniu świątyni w Mayapur. (zwłaszcza budowania takiego gniota architektonicznego, niech zgadnę projektował to amerykanin? czy z westernizowany hindus?)

Garga Rsi
Posty: 77
Rejestracja: 27 sty 2007, 10:33
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Garga Rsi » 14 paź 2007, 10:16

Uważam, iż powinieneś przemyśleć w jaki sposób dany fragment filozofii Prabhupada/Wajsznawa odpowiada danej sytuacji
Albert bardzo dobrze to przemyślał. Oczywiście zgadzam się Tobą Rafale, że warto a nawet trzeba studiować dogłębnie wypowiedzi Prabhupada. Jak również poszerzać te studia o inne teksty. Nie mniej to co mówi Albert dotyczy praktyki społecznej, samej codziennej praxis, w której gdy są stawiane wybujałe cele zanikają scholastyczne dystynkcje pozornie sprzecznych rzeczy i godzenie ineresów różnych warn. Słowymi innymi nikt nie bawi się w szczegóły. Poza tym jakie to warny widzimy w iskconie?
Prabhupada kiedy o tym mówił miał na myśli projekt, który raczej nie został zrealizowany, jeszcze. Być może nie potrafisz sobie wyobraźić o czym mowa dlatego, że może nigdy nie mieszkałeś w świątyni, czy też nie uczestniczyłeś tak ściśle w działaniach Ruchu. Może jest inaczej, nie wiem.
Ze swojej autopsji doskonale wiem o czym mówi Albert. Uczestniczyłem w różnych projektach w Indiach, bądź też znam osoby które uczstniczyły w innych. Zasada yukta-wairgji była rozumiana bardzo dowolnie - tak to nazwijmy. I w rozumieniu ludzi, którzy akurat zarządzali projektami prowadziło właśnie do tego o czym mówi Albert do nad konsumpcji. Wydawania dużych sum. W/g mnie wiele działań było po prostu nie przemyślanych nawet z prostego menadżerskiego poziomu. A zawierało się w formule lepiej znaczy dużo i widocznie. Skutecznie znaczy głośno!
Nie będę operował nazwami bo nie o to tu chodzi.
A choćby to. Tendencja w Towarzystwie jest tak u wielu jego członków by posiadać jak najlepsze, najnowocześniejsze nowinki z dziedzini hi-tech aparaty, laptopy, telefony. I nie chodzi mi tu o raja, bo jak powiedział jeden swami w formie anegdoty w czasie trudnym, mogę zapłacić za wszytko, tylko nie zabierajcie mi mego komputera ;)

ODPOWIEDZ