Re: Obrzęd - rola obrzędów i rytuałów
: 28 sty 2015, 10:07
Sprawa o której napisałem nie dotyczy tylko krakowskiego nama-hatta ale tez innych i temat jest syntezą moich obserwacji i przemyśleń, dlatego prosiłem aby nie brać konkretnie miejsca i osób bo to zwodzące. Ponieważ temat wiąże się z rutyną/rytuałami, nie zawsze też sprawy są aktualne, po prostu omawianie hipotetycznych sytuacji na podstawie jakiegoś tam doświadczenia.
Brak lidera jest wymieniany przez wiele osób jako coś kluczowego dla nich. Ja przez 15 lat odkąd prowadzę nama-hatta się takim nie stałem i nie zamierzam się stać, nie mój nastrój. Robię tylko coś bo nikt tego inny nie zrobi. Zorganizowałem miejsce spotkań a inni mogą je wypełnić właściwą atmosferą. Ja osobiście czuję się najlepiej z daleka od wszystkiego, mam antytalent do prowadzenia i sprzeczna do tego naturę.
Natomiast w różnych miejscach jest inaczej a nastrój bycia obsługiwanym funkcjonuje.
Osobiście, zdarzenie z przed lat, ale obrazuje oczekiwania: organizowałem kiedyś spotkania w domu co tydzień, ale któregoś razu nie zrobiłem, ponieważ byłem zmęczony pracą i jeszcze na myśl o przygotowaniu wszystkiego, potem posprzątaniu i na drugi dzień do pracy , nie chciało mi się. Ktoś napisał skargę, jakby to był mój obowiązek czy praca, że ja muszę własne mieszkanie traktować jak miejsce publiczne. Takie były oczekiwania.
Od lidera z kolei po wykładach słuchając oczekuje się, ze zostanie dobrowolnym niewolnikiem w służbie dla innych, inaczej jest nonsensem.
A ja mam w duszy to wszystko i będę miał, umrzemy tak czekając na zbawiciela lidera, bo ja nigdy nim nie byłem i nigdy się nie akceptowałem, nawet jak mi wrzucają to na głowę. Ja tylko pomagam innym liderom.
A temat wymagania od kogoś samemu tego nie robiąc, wymagania książkowej postawy jest torturowaniem osób, sadyzmem.
http://youtu.be/JD0Ya6TgAxU?t=1m
Brak lidera jest wymieniany przez wiele osób jako coś kluczowego dla nich. Ja przez 15 lat odkąd prowadzę nama-hatta się takim nie stałem i nie zamierzam się stać, nie mój nastrój. Robię tylko coś bo nikt tego inny nie zrobi. Zorganizowałem miejsce spotkań a inni mogą je wypełnić właściwą atmosferą. Ja osobiście czuję się najlepiej z daleka od wszystkiego, mam antytalent do prowadzenia i sprzeczna do tego naturę.
Natomiast w różnych miejscach jest inaczej a nastrój bycia obsługiwanym funkcjonuje.
Osobiście, zdarzenie z przed lat, ale obrazuje oczekiwania: organizowałem kiedyś spotkania w domu co tydzień, ale któregoś razu nie zrobiłem, ponieważ byłem zmęczony pracą i jeszcze na myśl o przygotowaniu wszystkiego, potem posprzątaniu i na drugi dzień do pracy , nie chciało mi się. Ktoś napisał skargę, jakby to był mój obowiązek czy praca, że ja muszę własne mieszkanie traktować jak miejsce publiczne. Takie były oczekiwania.
Od lidera z kolei po wykładach słuchając oczekuje się, ze zostanie dobrowolnym niewolnikiem w służbie dla innych, inaczej jest nonsensem.
A ja mam w duszy to wszystko i będę miał, umrzemy tak czekając na zbawiciela lidera, bo ja nigdy nim nie byłem i nigdy się nie akceptowałem, nawet jak mi wrzucają to na głowę. Ja tylko pomagam innym liderom.
A temat wymagania od kogoś samemu tego nie robiąc, wymagania książkowej postawy jest torturowaniem osób, sadyzmem.
http://youtu.be/JD0Ya6TgAxU?t=1m