Przyszłość warszawskiej świątyni...

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 09 sty 2012, 11:45

Dziękuję i wzajemnie - powodzenia w poznawaniu Kryszny.

karszani
Posty: 33
Rejestracja: 22 mar 2011, 20:55

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: karszani » 09 sty 2012, 14:12

murali-dhar das pisze:...pamietam swiatynie w Berlinie. Zostala zamknieta dawno temu. Niestety, zabraklo zdrowego rozsadku. Bhaktowie mysleli ze zdarzy sie cud, zainstalowali bostwa Jagannatha, Baladeva I Subhadry, wielka uroczystosc po czym swatynie zamknieto.
Z tego co widze to ze bhaktowie nie moga znalesc sie i dopasowac do naszych czasow ale zyja w wiekach Puran, Itihasow itd One zas opisuja sytuacje ktore nie zawsze mozna dopasowac do danego dnia i godziny.
Dookola mojego miasta widze mnostwo kosciolow czy budynkow nalezacych do roznych spolecznosci religijnych. Nawet je najmniejsze i bardzo malo znane maja swoje okazale siedziby w centrum miasta. Dlaczego nigdzie nie widac bhaktow????
Czyzby wszyscy sie na nas uwzieli?
Mysle ze nie
Mysle ze jako spolecznosc bhaktowska odcielismy sie od swiata zewnetrznego i realiow tam panujacych. I jako bhaktowie boimy sie mu stawic czola, tak ze najlepiej schowac glowe w piasek i czekac na cud.

:wink:
Po raz kolejny piszesz to samo.Juz na innych forach rozpisywales sie ze bhaktowie sa "nieprzystosowani spolecznie" nie wiem kim jestes i z tego co mi wiadomo nie jestes zwiazany z Isckonem w Polsce wiec skad posiadasz takie informacje? ja jestem zwiazana od prawie 20tu lat i nie potwierdzam tego co piszesz, wiekszosc polskich wielbicieli to osoby ktore swietnie daja sobie rade pracuja,studiuja czy prowadza wlasne firmy, maja rodziny i wychowuja dzieci.Maja tez bardzo dobre relacje z rodzina i swietnie radza sobie w społeczenstwie,wiec prosze nie uogolniaj "...ze jako bhaktowie ..." tylko pisz w swoim imieniu.Jezel sam nie radzisz sobie i odciąles sie od tzw "swiata zewnętrznego" to juz Twoj problem ale nie pisz o calej społecznosci bhaktow w Polsce,bo to co piszesz nie jest prawda...

pozdrawiam Krsna karsani :)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 09 sty 2012, 15:40

Chętnie zyłbym w "wiekach Puran, Itihasow" i
"odciął sie od swiata zewnetrznego i realiow tam panujacych" czyli dzisiejszych,
a tu kapa.
Nic z tego.
Jest 9.01.2012

Vaisnava-Krpa
Posty: 4936
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Vaisnava-Krpa » 09 sty 2012, 16:15

Trochę za szybko piszesz. Rozumiem co masz na myśli ale przeczytaj co napisałeś. Dość często ci się to zdarza. Co do życia to najpierw należy wiedzieć gdzie się jest czyli znać swoją dharmę a potem można się rozwijać. Wpadnij na spotkanie to porozmawiamy o praktycznej stronie albo może kiedyś mi się uda do Adama zawitać, choć nie wiem kiedy. Takie rzeczy dobrze omawiać bezpośrednio, ja myślę, że ty nie musisz się specjalnie dołować. Instrukcje wedyjskie są takie, że trudno czytając je być dumnym i zadowolonym z siebie, znika uśmiech z twarzy i stajemy się poważni. Praktykując zaś poważnie stajemy się wewnętrznie zadowoleni.
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 09 sty 2012, 17:07

Vaisnava-Krpa pisze:Trochę za szybko piszesz. Rozumiem co masz na myśli ale przeczytaj co napisałeś. Dość często ci się to zdarza. Co do życia to najpierw należy wiedzieć gdzie się jest czyli znać swoją dharmę a potem można się rozwijać. Wpadnij na spotkanie to porozmawiamy o praktycznej stronie albo może kiedyś mi się uda do Adama zawitać, choć nie wiem kiedy. Takie rzeczy dobrze omawiać bezpośrednio, ja myślę, że ty nie musisz się specjalnie dołować. Instrukcje wedyjskie są takie, że trudno czytając je być dumnym i zadowolonym z siebie, znika uśmiech z twarzy i stajemy się poważni. Praktykując zaś poważnie stajemy się wewnętrznie zadowoleni.
Widac pisanie to nie kontakt osobisty, niestety jesli mnie tak zrozumiałes to nie o to mi chodziło.
Pisze teraz wiecej bo mam troche wiecej okazji do pisania, co niedługo sie skonczy.
Chodziło mi o to ze zyjemy w 2012 a nie w Puranach co było fajne.

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 10 sty 2012, 04:37

Jeżeli się przyjmuje na swojego mistrza duchowego osobę, która źle ocenia swoje możliwości i która kreuje się na uttama-adhikari bhaktę, choć nim nie jest, wówczas jest on tamą a nie przezroczystym medium w życiu duchowym. :)

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 10 sty 2012, 06:39

Łatwo jest się zorientować, czy w jakiejś świątyni jest dostępne prasadam, czy nie.

Osoby w niej mieszkające są zadowolone :) i dobrze się w niej czują.
Osoby ją odwiedzające też są zadowolone :) i dobrze się w niej czują, i chętnie do niej wracają. :)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 10 sty 2012, 07:19

BG03.35 O wiele lepiej jest pełnić własne przypisane obowiązki, nawet niedoskonale, niż bezbłędnie pełnić obowiązki innych. Śmierć podczas pełnienia własnych obowiązków lepsza jest niż angażowanie się w obowiązki innych, albowiem niebezpieczne jest podążanie obcą ścieżką.
03.35 Znaczenie: Należy zatem pełnić swoje specyficzne obowiązki w pełnej świadomości Krsny i nie należy angażować się w obowiązki innych. Materialnie nakazane obowiązki są dopełnieniem psychofizycznych warunków danej osoby, zależnych od wpływu sił natury materialnej. Obowiązkami duchowymi są polecenia mistrza duchowego dotyczące transcendentalnej służby dla Krsny. Jednak, zarówno z punktu widzenia życia materialnego, jak i duchowego, należy aż do śmierci trzymać się wyznaczonych sobie obowiązków i nie imitować obowiązków innych. Obowiązki na płaszczyźnie duchowej mogą różnić się od tych na płaszczyźnie materialnej, ale zasada przestrzegania autoryzowanych wskazówek jest zawsze dobra dla tego, który te obowiązki wykonuje. Gdy ktoś znajduje się pod wpływem sił natury materialnej, powinien on przestrzegać zasad i przepisów odnoszących się do jego szczególnej sytuacji i nie powinien imitować innych. Na przykład bramin, którym rządzi guna dobroci, jest łagodny, podczas gdy ksatriya, będąc pod wpływem guny pasji, może być gwałtowny. Zatem lepiej jest dla ksatriyi zginąć, działając zgodnie z zasadami użycia siły, niż naśladować bramina postępującego według zasad łagodności. Każdy musi oczyścić swoje serce przez proces stopniowy, nie zaś nagle. Kto jednakże jest ponad siłami natury materialnej i osiągnął pełną świadomość Krsny, ten może robić wszystko pod kierunkiem bona fide mistrza duchowego. W tym doskonałym stanie świadomości Krsny, ksatriya może postępować jak bramin, a bramin jak ksatriya. Temu transcendentalnemu stanowi nie odpowiadają podziały istniejące w świecie materialnym. Na przykład Viśvamitra był początkowo ksatriyą, ale później postępował jak bramin, podczas gdy Paraśurama był braminem, a potem działał jako ksatriya. Mogli postępować tak dlatego, że byli usytuowani na platformie transcendentalnej. Dopóki jednak jest się na platformie materialnej, należy pełnić obowiązki zgodne z siłą natury materialnej, pod wpływem której się pozostaje. Jednocześnie należy mieć całkowite poczucie świadomości Krsny.

Wierszyk dla tych co nie chca bic rekordów Guinessa:

Wyznawcy Monoteizmu
w Poligamicznych Związkach
nie znajdą Zmysłowego Kleszcza
nie słuchają Przyjaciela-Ptaka.

Dziekuję za cierpliwość.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 10 sty 2012, 07:30

Waldemar pisze:Jeżeli się przyjmuje na swojego mistrza duchowego osobę, która źle ocenia swoje możliwości i która kreuje się na uttama-adhikari bhaktę, choć nim nie jest, wówczas jest on tamą a nie przezroczystym medium w życiu duchowym. :)
Nie wiem kogo masz na mysli, generalnie proponuje personalizm i nauczanie swoim przykładem.
Jeśli zrobimy tyle co ta dana osoba, mozemy zaryzykowac swoim zyciem duchowym i ją krytykować.
Kiedys jeden uczeń spytał sie Harikeszy Prabhu czy jest nitya-sidha. Smiał się i odpowiedział, że jest nitya-...city. :D
Strofowano mnie abym za szybko nie pisał, wiec sie opanuję, choć cech bramina nie posiadam,
bo rozmowa nie bedzie wokół przyszłości świątynii warszawskiej.

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 10 sty 2012, 12:30

Śrimad Bhagavatam Księga 5 — Impuls stwórczy

Rozdział 5 – Nauki Pana Risabhadevy do Swoich synów
Tekst 18

gurur na sa syat sva-jano na sa syat
pita na sa syaj janani na sa syat
daivam na tat syan na patiś ca sa syan
na mocayed yah samupeta-mrtyum

guruh – mistrz duchowy; na – nie; sah – on; syat – powinien zostać; sva-janah – krewny; na – nie; sah – taka osoba; syat – powinien zostać; pita – ojciec; na – nie; sah – on; syat – powinien zostać; janani – matka; na – nie; sa – ona; syat – powinna zostać; daivam – godne czci bóstwo; na – nie; tat – to; syat – powinien zostać; na – nie; patih – mąż; ca – również; sah – on; syat – powinien zostać; na – nie; mocayet – może wyzwolić; yah – kto; samupeta-mrtyum – ten, kto znajduje się na ścieżce powtarzających się narodzin i śmierci.

"Kto nie potrafi zapewnić swoim podopiecznym wyzwolenia ze ścieżki powtarzających się narodzin i śmierci, nigdy nie powinien zostawać mistrzem duchowym, ojcem, mężem, matką czy godnym czci półbogiem.

ZNACZENIE: Jest wielu mistrzów duchowych, jednakże Risabhadeva radzi, aby nikt nim nie zostawał, jeżeli nie jest w stanie uchronić swego ucznia od narodzin i śmierci. Dopóki ktoś nie jest czystym bhaktą Kryszny, dopóty nie może uchronić siebie od ścieżki powtarzających się narodzin i śmierci. Tyaktva deham punar janma naiti mam eti so 'rjuna. Narodziny i śmierć można powstrzymać jedynie wtedy, kiedy powróci się do domu, z powrotem do Boga. Jednakże, kto może powrócić do Boga, jeżeli rzeczywiście nie rozumie Najwyższego Pana? Janma karma ca me divyam evam yo vetti tattvatah.

W historii istnieje wiele przykładów, które ilustrują instrukcje Risabhadevy. Bali Maharaja odrzucił Śukracaryę, ponieważ nie był on w stanie uwolnić go od ścieżki powtarzających się narodzin i śmierci. Śukracarya nie był czystym bhaktą, posiadał pewne skłonności do pracy przynoszącej korzyści i zaprotestował, kiedy Bali Maharaja obiecał oddać wszystko Panu Visnu. W rzeczywistości wszyscy powinni oddawać wszystko Panu, ponieważ wszystko należy do Niego. Zatem Najwyższy Pan poleca w Bhagavad-gicie (9.27):

yat karosi yad aśnasi yaj juhosi dadasi yat
yat tapasyasi kaunteya tat kurusva mad-arpanam

"Cokolwiek czynisz, spożywasz, składasz w ofierze i dajesz w darze, jak również wszelkie wyrzeczenia które praktykujesz, powinny być, o synu Kunti, ofiarą dla Mnie. To jest bhakti. Kto nie jest bhaktą Najwyższego Pana, ten nie jest w stanie oddać Mu wszystkiego. A kto tak nie czyni, nie może zostać mistrzem duchowym, mężem, ojcem czy matką. Podobnie, żony braminów spełniających ofiary porzuciły swoich krewnych dla zadowolenia Kryszny. Jest to przykład żony odrzucającej męża, który nie jest w stanie jej wybawić od zagrażających jej niebezpieczeństw narodzin i śmierci. Podobnie Prahlada Maharaja odrzucił swego ojca, a Bharata Maharaja odrzucił swoja matkę (janani na sa syat). Słowo daivam oznacza półboga lub osobę, która otrzymuje cześć od swoich podwładnych. Zazwyczaj mistrz duchowy, mąż, ojciec, matka czy wyższy krewny otrzymują cześć od niższego krewnego, ale w wersecie tym Risabhadeva nie pozwala na to. Najpierw ojciec, mistrz duchowy lub mąż muszą być w stanie uwolnić swoich podwładnych od powtarzających się narodzin i śmierci. Jeżeli ktoś nie jest w stanie tego dokonać, zanurza się w oceanie wyrzutów za swoje nieprawe czynności. Wszyscy powinni być bardzo odpowiedzialni i opiekować się swoimi podwładnymi, tak jak mistrz duchowy opiekuje się swoim uczniem lub ojciec zajmuje się swoim synem. Nie można szczerze wywiązywać się z tych obowiązków, dopóki nie jest się w stanie zapewnić swoim podwładnym wyzwolenia od powtarzających się narodzin i śmierci.

ODPOWIEDZ