Przyszłość warszawskiej świątyni...

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Mathura » 11 sty 2012, 09:57

Waldemar pisze:Nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś tankietką wjechał do świata duchowego. :) :)
A ja czytałem, że gdyby użycie bomby atomowej sprawiło, że ludzie staną się świadomi Kryszny, to warto by jej użyć.
Skoro można do świata duchowego wjechać na tej bombie, to można i na tankietce. :)

Wszystko jest dobre jeśli odpowiednio użyte.
Wszystko jest złe jeśli użyte jest źle.

Jarek Owcarz
Posty: 75
Rejestracja: 23 lis 2010, 15:25

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Jarek Owcarz » 11 sty 2012, 10:58

karszani pisze:
Malis pisze:
Gosiaxvx pisze:I taki standard jest utrzymywany.

pozdrawiam
Govinda-sthali dasi
Hare Kryszna! Jedną z tych Twoich cech, które najbardziej lubię, jest to, że wierzysz w ludzi i naprawdę ich szanujesz.
Niestety, w Warszawie ten standard nie zawsze jest utrzymywany - jakkolwiek jest to prawdopodobnie pobożnym życzeniem wielu członków kongregacji. I nie chodzi mi o to, żeby tych, którzy nie przestrzegają 4 zasad (nieraz pomimo otrzymania inicjacji) albo nie mantrują 16 rund (niejednokrotnie uczciwie się do tego przyznając) zlinczować, wykluczyć albo szykanować. Chodzi tylko o to, żeby zarówno te osoby, jak i wszystkie inne, zdały sobie sprawę, że przez mieszanie z zanieczyszczoną świadomością w garnku można zaszkodzić świadomości kogoś, kto w tym momencie jest w stanie przestrzegać zasad, i że jeśli sama nie jestem w stanie ściśle podążać procesem, to nie powinnam zasiadać na asanie jako nauczający - bo jakkolwiek dobre zdanie mam o sobie (a może i inni mają je o mnie), to jednak nie jestem acaryą. I pozwalanie na takie rzeczy jest po prostu działaniem na szkodę ISKCON-u.
Maliko bardzo dziekuje Ci ze odwazylas se podjąc ten temat...
W rozmowach z wieloma wielbicielami zwiazanymi z kongergacja warszawska często ten temat sie przewija,ale nikt nie miał odwagii poruszyc go publicznie.

Ja rowzniez od kilku lat z niepokojem (i zdziwieniem) obserwuje to co dzieje sie w swiatyni warszawskiej.Uczty gotowane sa przez wielbicieli nieinicjowanych lub nie w pełni praktykujacych i oczywiscie nie jest to ofiarowywane Bóstwom.Uczta niedzielna w swiatyni nie ma na celu wypełnienia zoładka ale powinna miec tez charakter oczyszczajacy.Uczty powinny byc gotowane przez osoby scisle praktykujace i ofiarowywane lokalnym Bostwom tak jak robi sie to we Wrocławiu czy w Santipur.
Podobnie ma sie sprawa z wykladami,powinny byc robione przez osoby scisle przestrzegajace procesu i zyjace w moralny sposob.
"Zycie duchowe" jest prywatna sprawa kazdej osoby i nikt nie ma prawa w nie ingerować ale jezeli ktos chce pełnic sluzbe w swiatyni polegajaca na wielbieniu Bostw,robieniu wykladow czy gotowaniu musi byc osoba "wierząca scisle praktykujaca" tega zyczył sobie Srila Prabhupad
krytykować każdy może troche lepiej lub trochę gorzej
mam pytanie czemu nigdy nie widziałem Ciebie w kuchni ?

karszani
Posty: 33
Rejestracja: 22 mar 2011, 20:55

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: karszani » 11 sty 2012, 13:03

Jarek Owcarz pisze:
karszani pisze:
Malis pisze:
Gosiaxvx pisze:I taki standard jest utrzymywany.

pozdrawiam
Govinda-sthali dasi
Hare Kryszna! Jedną z tych Twoich cech, które najbardziej lubię, jest to, że wierzysz w ludzi i naprawdę ich szanujesz.
Niestety, w Warszawie ten standard nie zawsze jest utrzymywany - jakkolwiek jest to prawdopodobnie pobożnym życzeniem wielu członków kongregacji. I nie chodzi mi o to, żeby tych, którzy nie przestrzegają 4 zasad (nieraz pomimo otrzymania inicjacji) albo nie mantrują 16 rund (niejednokrotnie uczciwie się do tego przyznając) zlinczować, wykluczyć albo szykanować. Chodzi tylko o to, żeby zarówno te osoby, jak i wszystkie inne, zdały sobie sprawę, że przez mieszanie z zanieczyszczoną świadomością w garnku można zaszkodzić świadomości kogoś, kto w tym momencie jest w stanie przestrzegać zasad, i że jeśli sama nie jestem w stanie ściśle podążać procesem, to nie powinnam zasiadać na asanie jako nauczający - bo jakkolwiek dobre zdanie mam o sobie (a może i inni mają je o mnie), to jednak nie jestem acaryą. I pozwalanie na takie rzeczy jest po prostu działaniem na szkodę ISKCON-u.
Maliko bardzo dziekuje Ci ze odwazylas se podjąc ten temat...
W rozmowach z wieloma wielbicielami zwiazanymi z kongergacja warszawska często ten temat sie przewija,ale nikt nie miał odwagii poruszyc go publicznie.

Ja rowzniez od kilku lat z niepokojem (i zdziwieniem) obserwuje to co dzieje sie w swiatyni warszawskiej.Uczty gotowane sa przez wielbicieli nieinicjowanych lub nie w pełni praktykujacych i oczywiscie nie jest to ofiarowywane Bóstwom.Uczta niedzielna w swiatyni nie ma na celu wypełnienia zoładka ale powinna miec tez charakter oczyszczajacy.Uczty powinny byc gotowane przez osoby scisle praktykujace i ofiarowywane lokalnym Bostwom tak jak robi sie to we Wrocławiu czy w Santipur.
Podobnie ma sie sprawa z wykladami,powinny byc robione przez osoby scisle przestrzegajace procesu i zyjace w moralny sposob.
"Zycie duchowe" jest prywatna sprawa kazdej osoby i nikt nie ma prawa w nie ingerować ale jezeli ktos chce pełnic sluzbe w swiatyni polegajaca na wielbieniu Bostw,robieniu wykladow czy gotowaniu musi byc osoba "wierząca scisle praktykujaca" tega zyczył sobie Srila Prabhupad
krytykować każdy może troche lepiej lub trochę gorzej
mam pytanie czemu nigdy nie widziałem Ciebie w kuchni ?
To nie jest krytyka tylko stwierdzenie faktow.W swiatyni prasadam powinno byc gotowane przez osoby inicjowane,scisle przestrzegajace procesu,takie sa zalecenia Srila Prabhupada (a nie moje fanaberie)Oczywiscie chwala wszystkim gotujacym za sluzbe ktora wykonali szczegolne podziekowania dla bh Roberta z Gdanska za wysilek ktory włozyl w gotowanie uczt w Warszawskiej swiatyni :)
Odnosnie pytania dlaczego mnie nie widac w kuchni ? coz nie wiem czy zauwazyles ze mieszkam prawie 300 km od Wawy.Gdybysmy mieszkali w Wawie lub okolicach bez problemu moglabym ugotowac uczte raz w miesiącu.

Jarek Owcarz
Posty: 75
Rejestracja: 23 lis 2010, 15:25

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Jarek Owcarz » 11 sty 2012, 13:59

Robert , Anirudha czy nawet Trisama mieszkają znacznie dalej od świątynii niż Ty....

byłoby niewątpliwie dużym pożytkiem dla utrzymania właściwych standartów świątynnych gdybyś pomogła zorganizować właściwe i kwalifikowane osoby, które zgodziłyby się pełnić służbe w kuchni
a gwoli stwierdzenia faktów to jakby to nie nazwać to Twoja wypowiedź jest niczym innym jak bezkonstruktywną krytyką i narzekaniem .....

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 11 sty 2012, 16:16

Najpierw trzeba uwierzyć, że jest się chorym.

Dopiero potem można zacząć myśleć o leczeniu i zacząć rozglądać się za lekarzem.

Te same zasady dotyczą świątyń, rodzin, firm i różnych organizacji, i społeczności. :)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 11 sty 2012, 17:07

Waldemar pisze:Najpierw trzeba uwierzyć, że jest się chorym.

Dopiero potem można zacząć myśleć o leczeniu i zacząć rozglądać się za lekarzem.

Te same zasady dotyczą świątyń, rodzin, firm i różnych organizacji, i społeczności. :)
Dalej mówisz w impersonalny, ogólnikowy sposób to chyba jest choroba przewlekła.
O jakiej chorobie mówisz, jaki jest proces leczenia, kto jest chory i kto jest lekarzem, które światynie masz na mysli, rodziny, organizacje i społeczności?
Czy tylko nudzi Ci sie i rzucasz hasła w przestrzeń?
Mnie trzeba wykładać łopatą. (choroba jest zarażliwa chciałem napisać "niektórym")

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 12 sty 2012, 02:18

Dzięki łasce mistrza duchowego otrzymuje się błogosławieństwo Kryszny. Bez łaski mistrza duchowego nie można uczynić żadnego postępu...

Lotosowe stopy naszego mistrza duchowego są jedyną drogą dla nas do czystej służby oddania...

Takie zasady obowiązują na każdym szczeblu sukcesji uczniów.

Jak się czujesz trigi w swojej tankietce.? :)

Waldemar
Posty: 743
Rejestracja: 31 paź 2008, 19:03

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: Waldemar » 12 sty 2012, 06:03

:) :) :) :) :)

Po prostu kupa śmiechu. :) :)

I to na tyle, ode mnie, w tym wątku. :) :)

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 12 sty 2012, 06:54

Konstruktywna krytyka zawsze na miejscu. To wspaniale ze masz dobry humor i poczucie postepu duchowego.
Też sie ciesze ze postanowiłeś zakończyc temat. Błogosławieństwo mistrza duchowego to jedno, a postawa ucznia to drugie co widac na podstawie Ramacandy Puriego. Otwierac umysłu w zaufaniu przed Toba nie mam zamiaru, bo nie jesteś moim drogim przyjacielem. Jeszcze raz przyjmij moje pełne szacunku pokłony i wybacz obrazy które popełniłem.HARE KRYSZNA.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: Przyszłość warszawskiej świątyni...

Post autor: trigi » 12 sty 2012, 10:18

Wysłałem Ci 2 wiadomości na priva nie wiem czy dostałeś.

ODPOWIEDZ