Czym jest małżeństwo i rodzina?

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
govinda29
Posty: 35
Rejestracja: 01 sie 2010, 16:47
Lokalizacja: Szczecin

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: govinda29 » 21 sie 2011, 20:09

"Dziwie sie ze czasami bhaktinki wychodza z idea ze lepiej nie mieszkac z mezem karmita, lepiej samej. Jest to prosta droga do choroby psychiczej"

Myśląc "mąż" masz chyba na myśli,że mąż jest wsparciem, chociażby materialnym dla kobiety, jest od niej silniejszy, ona jest mu podporządkowana..a co jeśli tak nie jest, w dzisiejszych czasach często to kobieta jest w związku w męskiej roli(nie zawsze z wyboru), kobieta męża wręcz utrzymuje, albo mąż ewidentnie ma zły wpływ na kobietę, to wtedy lepiej być w takim związku czy odejść..?są przeróżne przypadki, które znam z obserwacji..w moim związku, gdybym n.p straciła pracę, to partner nie byłby w stanie utrzymać mnie nawet przez tydzień..i nie miał takiej potrzeby ani zamiaru, uważał,że szukanie przez kobietę poczucia bezpieczeństwa w mężu jest głupotą i iluzją..Jego podejście ma szerszy wymiar, bo był bhaktą, nie identyfikował siebie ani mnie z płcią..
"Wszystko jest Bogiem, Najwyższą Osobą, w różnych energiach"

Narayana
Posty: 111
Rejestracja: 01 lip 2011, 21:21

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Narayana » 21 sie 2011, 20:53

govinda29 pisze:[...]w dzisiejszych czasach często to kobieta jest w związku w męskiej roli(nie zawsze z wyboru), kobieta męża wręcz utrzymuje[...]
W dzisiejszych czasach to przeważnie kobieta szuka sobie bogatego mężczyzny który będzie ją utrzymywać, przypadek w którym kobieta utrzymuje męża to dla mnie rzadkość.

Tak w ogóle to ciekawe czy znajdzie się jeszcze gdzieś jakaś 20 letnią dziewice na moim roczniku 1993 nie znam żadnej co piątek czy sobota nowy facet na imprezie a w niedziele oczywiście do kościoła. Ciekawe jak by zareagowali ludzie w naszym kraju w którym większość to chrześcijanie na wiadomość że seks przed małżeński jest zabroniony.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Purnaprajna » 22 sie 2011, 12:23

govinda29 pisze:...uważał,że szukanie przez kobietę poczucia bezpieczeństwa w mężu jest głupotą i iluzją. Jego podejście ma szerszy wymiar, bo był bhaktą, nie identyfikował siebie ani mnie z płcią..
Nie chciałbym krytykować konkretnej osoby, bo nie o to tutaj chodzi, i dlatego, jedynie na potrzeby dyskusji, teoretycznie załóżmy, że ktoś rzeczywiście prezentuje powyższe zrozumienie i filozofię życia. Skoro więc ktoś prezentujący powyższe poglądy, uważa się za wyzwolonego, to będąc w związku z kobietą, bez żadnego problemu powinien pełnić rolę i obowiązki męża, jako służbę oddania dla Kryszny, nawet nie utożsamiając się z męskim ciałem.

Nawet maha-jogin Kardama muni zapewnił swojej żonie wszelkie komforty i ochronę, nie będąc przy tym w ogóle do niej przywiązanym (ŚB 3.33.19). Rozpoznał jej potrzebę poczucia bezpieczeństwa i zgodnie z tym działał. Ciekawe dlaczego tak zrobił, skoro nie utożsamiał ani siebie, ani swojej żony z materialnym ciałem?

Skoro jednak ten teoretyczny ktoś podobnie nie postępował, i nie znał lub lekceważył zasadę mówiącą, że żeńska energia potrzebuje bezpieczeństwa męskiej energii (pierwowzór dżiwa --> Kryszna), to wynika z tego, że przeciwnie do jego wiary, nie był on wcale osobą wyzwoloną lub w pełni świadomą Kryszny. Jeżeli nie był osobą wyzwoloną, to znaczy, że utożsamiał się z ciałem mężczyzny/męża/partnera ale nie z jego obowiązkami w stosunku do kobiety/żony/partnerki. O ile pamiętam, to się nazywa maya, albo jakoś tak. Jednak na pewno nie jest to świadoma Kryszny filozofia. Tym samym, tego typu podejście w żadnym stopniu nie prezentuje "szerszego wymiaru", ale wyraźnie niższy wymiar, wyglądający na zwykłe wymówki.

Nie ma problemu w byciu niedoskonałym i popełnieniu błędów, czy w przyznaniu się do własnych słabości. Kto z nas jest od nich wolny, niechaj pierwszy rzuci kamieniem. Problem pojawia się natomiast wtedy, kiedy naszą niedoskonałość, błędy i słabość usprawiedliwiamy spekulacjami i wyssaną z palca filozofią, która w praktyce przysparza jedynie bólu innym, oraz ostatecznie nam samym, zwodząc nas na manowce.

Happy Janmastami! :)

murali-dhar das
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2010, 14:40

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: murali-dhar das » 23 sie 2011, 14:59

Wyjatki od reguly instnieja zawsze ale to nie znaczy ze sa one podstawa do dyskusji.
Generalnie natura kobieca jest taka ze kobieta zawsze powinna miec opieke czy to ojca, meza czy syna. I to w 99-9%. Te 1-2% to wyjatki od reguly
:lol:

govinda29
Posty: 35
Rejestracja: 01 sie 2010, 16:47
Lokalizacja: Szczecin

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: govinda29 » 23 sie 2011, 18:42

Zgadzam się, moja natura też jest taka, radzę sobie, ale jest mi źle samej, bez nikogo,jak na morzu bez kamizelki ochronnej, boję się,że w pewnym momencie utonę..
"Wszystko jest Bogiem, Najwyższą Osobą, w różnych energiach"

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Arleta » 26 sie 2011, 10:46

govinda29 pisze:"Dziwie sie ze czasami bhaktinki wychodza z idea ze lepiej nie mieszkac z mezem karmita, lepiej samej. Jest to prosta droga do choroby psychiczej"
Nie dziwię się Twojemu zdziwieniu, bo jeśli ktoś nie był w takiej sytuacji- to trudno mu zrozumieć. Życie z mężem-karmitą to życie w ciągłym rozdwojeniu, tak jakby się musiało żyć w dwóch światach jednocześnie. Bardzo trudno jest praktykować świadomość Kryszny w takim związku. Na przykład mąż wymaga ode mnie, żebym "nie afiszowała się" z moją wiarą. Z jednej strony rozumiem go, bo to by mu narobiło wielu kłopotów (nasze społeczeństwo jest często dalekie od tolerancji), ale z drugiej strony godzenie się na jego wymagania powoduje ogromne szkody w moim rozwoju duchowym.

On uważa, że skoro jest tylko nominalnie katolikiem, to ja też powinnam być krysznaitką tylko nominalnie. Ciężko mu wytłumaczyć, że nie ma czegoś takiego jak "nominalny krysznaita".

Co do niebezpieczeństwa choroby psychicznej- myślę, że toksyczny, zły i demoralizujący związek jest większym zagrożeniem niż brak związku.
govinda29 pisze:"Myśląc "mąż" masz chyba na myśli,że mąż jest wsparciem, chociażby materialnym dla kobiety, jest od niej silniejszy, ona jest mu podporządkowana
Ja uznaję tylko takie małżeństwa, gdzie mąż jest wsparciem jeśli nie materialnym, to przynajmniej duchowym dla kobiety. Poza tym taki związek, w którym żona nie szanuje męża i nie jest mu podporządkowana (chociaż to nie jest chyba najlepsze słowo) nie ma moim zdaniem żadnych szans na przetrwanie.

Zasada, że trzeba szanować zdanie i zalecenia męża jest słuszna, oczywiście pod warunkiem, że mąż właściwie wypełnia swoje rodzinne obowiązki i nie oszukuje.
govinda29 pisze:"..a co jeśli tak nie jest, w dzisiejszych czasach często to kobieta jest w związku w męskiej roli(nie zawsze z wyboru), kobieta męża wręcz utrzymuje, albo mąż ewidentnie ma zły wpływ na kobietę, to wtedy lepiej być w takim związku czy odejść..?są przeróżne przypadki, które znam z obserwacji.
Ja też przez pewien okres byłam jedyną zarabiającą w związku, bo mąż stracił pracę. W takich dziwnych czasach żyjemy, że to się niestety zdarza i kobieta czasem jest zmuszona do przyjmowania męskiej roli. Ale ja widziałam, ze jest to sytuacja przymusowa i przejściowa, bo mąż naprawdę starał się o nową pracę i zresztą wkrótce ją znalazł. Gdyby było inaczej, gdyby chciał być na stałe przeze mnie utrzymywany- wtedy bym od niego odeszła- bo to by było uchylanie się przez niego od obowiązków.

Teraz ja nie pracuję i zajmuję się małym dzieckiem i tylko on zarabia i to też jest całkowicie normalna i naturalna sytuacja.
govinda29 pisze:".w moim związku, gdybym n.p straciła pracę, to partner nie byłby w stanie utrzymać mnie nawet przez tydzień..i nie miał takiej potrzeby ani zamiaru, uważał,że szukanie przez kobietę poczucia bezpieczeństwa w mężu jest głupotą i iluzją..Jego podejście ma szerszy wymiar, bo był bhaktą, nie identyfikował siebie ani mnie z płcią..
Nie chcę krytykować tego bhakty, ale osobiście nigdy bym się z takim mężczyzną nie związała. Jeżeli ktoś twierdzi, że jest na takim stopniu duchowego rozwoju, że nie identyfikuje się ani ze swoją płcią, ani z rolą męża- to po co w ogóle wiąże się z kobietą? Widzę w tym jakieś oszukiwanie siebie i innych. Ten bhakta powinien przyjąć sannjasę, a nie szukać "sponsorów" wśród kobiet. No cóż- są różni bhaktowie- tylko lepiej trzeba odróżniać błoto od złota i szczerość od chytrości.

Czasami ludzie są wręcz mistrzami w oszukiwaniu samych siebie i wmawianiu, że to co robią jest słuszne i dobre. Współczuję Tobie takich złych doświadczeń i mam nadzieję, że Kryszna pomoże Ci znaleźć właściwe rozwiązanie tej sytuacji (to znaczy jestem pewna, ze Kryszna znajdzie dla Ciebie najlepsze rozwiązanie- problem w tym, czy sama to docenisz, bo to nie musi być zgodne z Twoimi oczekiwaniami.). :D :D :D
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Arleta » 26 sie 2011, 11:06

govinda29 pisze:Zgadzam się, moja natura też jest taka, radzę sobie, ale jest mi źle samej, bez nikogo,jak na morzu bez kamizelki ochronnej, boję się,że w pewnym momencie utonę..
Rozumiem Cię, bo sama też się boję, że w pewnym momencie utonę (w duchowym sensie). Bo jeśli stracę wiarę i zaufanie do Kryszny- to stracę też wszelkie oparcie. Chociaż mam męża- to on nie jest dla mnie żadnym oparciem w rozwoju duchowym i najchętniej żyłby z ateistką lub agnostyczką. Nie mam też żadnej gwarancji, że coś mu nagle nie przyjdzie do głowy i nie rzuci mnie dla jakiejś innej... młodszej i ładniejszej. A nawet, jeśli pozostanie wierny- to i tak (zgodnie ze statystykami) najprawdopodobniej umrze wiele lat wcześniej ode mnie- czyli i tak kiedyś zostanę sama.

Czyli posiadanie męża lub partnera niczego niestety nie gwarantuje... Przekonałaś się o tym sama w związku z tamtym bhaktą. Nie żyjemy na tym świecie, żeby nie mieć żadnych problemów. Każdy problem uświadamia nam, że nie jesteśmy tym ciałem i nie nadajemy się do tego świata, a związki małżeńskie są tylko przejściowym epizodem w naszym istnieniu.

Z Twoich wypowiedzi wynika, że wbrew pozorom jesteś silną, samodzielną kobietą, która ma takie same potrzeby emocjonalne jak każda inna kobieta, czyli chce założyć rodzinę. W porządku- nie śpiesz się, i tak jesteś w o wiele lepszej sytuacji, niż większość ludzi. Masz towarzystwo bhaktów i masz Krysznę, który dla każdej kobiety jest najlepszym partnerem i przyjacielem. W przeciwieństwie do mężczyzn, Kryszna mnie nigdy nie zawiódł w żadnej sytuacji i dlatego liczę wyłącznie na Niego. Ty też się nigdy nie zawiedziesz na Krysznie.

Trochę mnie poniosło i rozgadałam się za co przepraszam. :D
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
Mathura
Posty: 994
Rejestracja: 15 cze 2007, 12:02
Lokalizacja: Sławno

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Mathura » 26 sie 2011, 14:31

Wtrącając się w te dyskusję powiem, że przed wydaniem opinii odnośnie związków wypadałoby wysłuchać wszystkich zainteresowanych stron. Życie uczy, że gdy związek się rozpada wina zazwyczaj nie leży tylko po jednaj stronie. Rozżalona kobieta nie jedno potrafi zmyślić, o czym przekonałem się na swojej skórze. Druga strona albo nie wie, że jest tu obgadywana, albo wie i nie ma chęci zabierać głosu. W pierwszym przypadku nie ma możliwości się obronić, gdyby chciała tak uczynić, a w drugim może nie ma ochoty się tłumaczyć przed obcymi ludźmi. Bo niby z jakiej racji?
W każdym bądź razie łatwo kogoś niesłusznie oczernić.
Jeśli ktoś uważa, że został skrzywdzony, niesłusznie, to niech rozważy, że nie ma przypadków i w tej konkretnej sytuacji odbiera swoją karmę za krzywdy jakie sam kiedyś wyrządził innym. Kryszna nikogo nie doświadcza za darmochę. Co siejesz to zbierzesz.
Zamiast lamentować lepiej przyjrzeć się temu jakiej jakości myśli kłębią się w głowie. Potem zrozumieć, że te myśli wykreują nam sytuacje, które się przydarzą. Co siejesz to zbierzesz.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: Arleta » 26 sie 2011, 14:50

Mathura pisze:Wtrącając się w te dyskusję powiem, że przed wydaniem opinii odnośnie związków wypadałoby wysłuchać wszystkich zainteresowanych stron. Życie uczy, że gdy związek się rozpada wina zazwyczaj nie leży tylko po jednaj stronie. Rozżalona kobieta nie jedno potrafi zmyślić, o czym przekonałem się na swojej skórze. Druga strona albo nie wie, że jest tu obgadywana, albo wie i nie ma chęci zabierać głosu. W pierwszym przypadku nie ma możliwości się obronić, gdyby chciała tak uczynić, a w drugim może nie ma ochoty się tłumaczyć przed obcymi ludźmi. Bo niby z jakiej racji?
W każdym bądź razie łatwo kogoś niesłusznie oczernić.
Jeśli ktoś uważa, że został skrzywdzony, niesłusznie, to niech rozważy, że nie ma przypadków i w tej konkretnej sytuacji odbiera swoją karmę za krzywdy jakie sam kiedyś wyrządził innym. Kryszna nikogo nie doświadcza za darmochę. Co siejesz to zbierzesz.
Zamiast lamentować lepiej przyjrzeć się temu jakiej jakości myśli kłębią się w głowie. Potem zrozumieć, że te myśli wykreują nam sytuacje, które się przydarzą. Co siejesz to zbierzesz.
Oczywiście masz rację. Tylko ja tak sobie "po babsku" dyskutuję, bo kobieta drugiej kobiecie nie musi tak wszystkiego dokładnie wyjaśniać. Pewne rzeczy są dla nas zrozumiałe bez wyjaśniania.
W tym przypadku ja nie znam "govindy29", a ona nie zna mnie. Nie wiem też, kim jest jej były partner. Dlatego nieważne jest "jak naprawdę było". Zresztą naprawdę nie wiem, czy taką winę można dokładnie i obiektywnie ustalić (myślę, że tylko Kryszna to potrafi). Mówimy o pewnej sytuacji, "govinda29" chce się jak każda kobieta poskarżyć na faceta i ma do tego prawo. Nie pisze, że czuje się skrzywdzona niesłusznie i nie potępia tego bhakty. Nie ma tu kwestii oceniania kogokolwiek. Nie robimy tu żadnego sądu.

Moim zdaniem ten bhakta (jakby go nie oceniać) zrobił wielką i piękną rzecz dla "govindy29"- bo zapoznał ją ze świadomością Kryszny. To kolejny dowód, że nie ma w życiu sytuacji czarno-białych.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

govinda29
Posty: 35
Rejestracja: 01 sie 2010, 16:47
Lokalizacja: Szczecin

Re: Czym jest małżeństwo i rodzina?

Post autor: govinda29 » 26 sie 2011, 19:23

Bardzo szanuję mojego byłego partnera, nie uważam,że ja jestem bez winy, on nie chce być w związku,aby rozwijać się duchowo i to też szanuję, jeśli rzeczywiście mu ta sytuacja służy to życzę mu jak najlepiej.A jak było naprawdę to tylko wiemy ja i on..ale takie rozstanie to dla mnie coś tak ekstremalnie trudnego(także dlatego,że to ja się musiałam wyprowadzić i radzić sobie pod każdym względem sama),że drugi raz tego nie przeżyję..ale dzięki niemu poznałam świadomosć Kryszny i to to jest wspaniałe, za to jestem mu bardzo wdzięczna i kłaniam się nisko..Pozdrawiam serdecznie:)Wierzę i ufam,że wszystko jest aranżacją Kryszny!
Hare Krsna!!!
"Wszystko jest Bogiem, Najwyższą Osobą, w różnych energiach"

ODPOWIEDZ