KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Praktyka duchowa a realia życia codziennego. "Wszystko ma pierwotną przyczynę, czyli nasienie. W przypadku każdej koncepcji, programu, planu czy projektu najpierw rozmyśla się nad planem i to nazywane jest bija, czyli nasieniem. Bhakti-lata-bija,czyli nasionko służby oddania stanowią metody, zasady i nakazy, przy pomocy których jesteśmy doskonale szkoleni w służbie oddania. To bhakti-lata-bija otrzymuje się od mistrza duchowego dzięki łasce Kryszny." - Madhya 19.152 Zn.
Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: trigi » 01 lip 2012, 16:34

ParamatmaDas pisze:Odezwal sie ten co nie ma umyslu. Co juz go pokonal?
Chodziło mi jedynie ze szufladkowanie jest funkcja umysłu i jest to naturalne, a geneza odejść jest finalnie brak wiedzy.
ParamatmaDas pisze:jesli wiec spotkasz kiedsy bylego bhakte to co myslisz? "To ten co poelnil obrazy lub tez to ten co nie ma wiedzy./ A ja na szczescie mam i dlatego jestem wiebicilem"
Czy taki sposb myslnia jest ok?
Będę szczęśliwy że spotkałem wielbiciela i chętnie z nim porozmawiam a o czym to się zobaczy w trakcie rozmowy.
Staram sie widziec wielbicieli zawsze, nawet jak z różnych powodów do służby nie przykładają.
Bo zawsze moze się to zmienić. Ci co sie przykładali mogą przestac, a ci co nie moga zacząć.

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: ParamatmaDas » 01 lip 2012, 17:15

Pamietam kiedys mielismy taka bhaktinke. W naszym rejonie pierwsza. Wyporowadzila sie do swiatyni a potem na farme, a potem pojechala do Indii. Wrocila do nas po 7 latach. Dawala wspaliale wyklady, gotowala wspaniale uczty, potrafila sprzedac ksiazki, byla bardzo inspirujaca. Ale chyba przyszedl na nia czas by zajac sie tez materjanym zyciem. Zakochala sie w jednym bhakcie ale nie mogla jednak jakos doprowadzic do szczesiwego zakonczenia. Inni bhaktowie jej nie pomagali, a nawet troche sie smiali - ze teraz "nagle zaczla szukac meza". Bhaktinka sie zalamala i w krtcie znikla. Zalamana, przeestala przychdzic. Duzo myslem co sie z nia stalo.

Według twej tezy miała albo malo wiedzy albo poplnila obrazy. Ja jednak myslem inaczej. Modlilem sie i Kryszna spełnił pragnienia, spotkałem w centrum nasza matadzi. Nie byla w sari ale w krtkiej supdniczce, gdy mnie zobaczyla zaczela plakac. Stala na chodniku i plakala. Mowila ze nie chce odchodzic ale ze chce tez normanie zyc. Ze bhaktowie smija sie z niej gdy nie wyszlo jej szukanie meza itp.

POtem chcailem znalesc ją, popytalem. Ale ani nikt ze swiatyni, ani z Indii, ani zaden bhakta nie wiedzial nawet gdzie ona mieszka skad pochdzi. PO 7 latach wspolnego zycia nie bylo ani jednej osoby wiedzacej skad ona jest. JAk widac relacje w bhaki jodze czasi sa tak glebokie....ze az strach.

Ale spotkalem ja jeszcze raz. Znow przadkiem. Za rada Aciuty Gradzu *(Rama czaran - teraz) jesli spotkam ją mialem zaprsic ja na wspolne spiewanie maha- mantry. Powiedzialem jej tak jak mialem. Martardzi znow w lzach, ze jak najbardziej mimo ze odeszla i "nie chce miec z tym nic wspolengo" chetnie posiewa. Zly wskazywaly na oddanie.

Pytanie bylo takie.

Skroro nie jestesmy czytaymi bhaktami, to czy nei powinnysmy sobei pomagac? Takze w tych tzw matrjnych sparwach. a nie sie wysmiewac gdy ktos cos nie potrafi zrobic?

------
Histrii takich jest bardzo duzo.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: trigi » 01 lip 2012, 18:08

ParamatmaDas pisze:Skroro nie jestesmy czytaymi bhaktami, to czy nei powinnysmy sobei pomagac? Takze w tych tzw matrjnych sparwach. a nie sie wysmiewac gdy ktos cos nie potrafi zrobic?
A czy ja gdziekolwiek napisałem ze mamy siebie nawzajem nie wspierać i żyć na zasadzie "każdy sobie rzepkę skrobie"?
Wysmiewanie sie z kobiety,czy mężczyzny dlatego ze chce założyc rodzine jest oznaką braku wiedzy czyli tak jak pisałem wcześniej (brak wiedzy i obrazy nie muszą być tylko po jednej stronie).
Ja za to mam takie spostrzeżenie, że my jako żywe istoty jesteśmy wobec siebie bardziej wymagający i surowi w ocenie
niż Bóg wobec nas, jivatm.

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: ParamatmaDas » 02 lip 2012, 14:53

JA chyba widze ze wielu bhaktow ochdzi z przczn nazwijmy to "Spolecznych" co laczy sie po czesci z tematem łacznia Ducha i MAterii, równowagi. Wogle to Prabhupda powiedzial ze dziwic sie nalezy tym ze ktos zostaje a nie ze ktos ochdzi.

Z drugiej strony mamy przkłady zarwono Prabhupady jak i Bhakisidanty Saraswatego ze bardzo dbali o pojedynczyhc bhaktow by nie odchdzili. Przkladem moze byc histria jaką opowadala Jamuna matadzi ( Ta co spiewala Govinda adi purszam tamaha badzami).

Jamuna kiedys odeszla od bhaktow. PRabhupada spytal sie po wykladzie "Gdzie jest JAmuna?" Bhaktowie na to "Odeszla, blupnela (tak sie kiedys mówilo)" Prabhupada na to "Czemu?" Bhaktowie powiedzili ze byl jakis konflikt w swiatyni, zostala zle potraktowana i powiedzila ze nie chce byc w miejscu gdzie kobiety sa gorzej traktowane niz mezczyzni. Prabhupada spytal czy ktos wie gdzie Jamuna mieszka. POniewaz nikt nie wiedzial, powiedzial ze zyczy sobie by bhaktowie znalezli miejsce zamieszkania Jamuny. POniewaz bylo to polecenie mistrza duchwego, bhaktowie zaczli wypytwac i ostecznie ktos znał adres.

Nastepnie jak opowadala Jamuna, Prabhupada wsiadl w samochod, wziol kilku bhaktow i pojechal do Jamuny do domu. MAradzi zaprsila do siebie, ugotowala prasadam, byl tez kirtan i spiewanie, potem Prabhupada dał wyklad. Na koniec podszedl do Jamuny i spytal;

"Czy podobalo ci sie to co teraz robilismy?"
Jamuna powiedziala ze tak ze bardzo.
Prabhupada na to :"To jest wlasnie Isckon. Rozmwoy z bhaktami, spiewanie, prasadam, nie to co wtedy przezylas"

Wtedy Jamuna wrocila do bhaktow i Isckonu. Zrozumiala czym jest prces duchwy.

Jest to jeden przklad tylko. Inny jest histria z Bhaktisidanta MAharadzem. W kazdym razie te spoleczne uwarnkowania to duza przeszkoda. U wielu szczrych bhaktow, czasmi zwyciezaja oboawy, zwykle pragninia, zwykle sprawy. Dusza chce do Kryszny, a zycie zmusza do innych decyzji.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: Arleta » 20 lip 2012, 17:20

Dokładnie takie same mam wrażenia. Bhaktowie w większości zachowują się niemal tak samo jak inni ludzie, czyli karmici, to znaczy są wśród nich konflikty, docinki i wrogość. Szczególnie to dotyka mataji, które z reguły są bardziej wrażliwe emocjonalnie, a jednocześnie traktowane są czasem bardzo źle. Z niepokojem obserwuję wśród bhaktów takie patologie, jak antysemityzm, ksenofobia i nacjonalizm (widoczne też na tym forum). Przy tym czasem brak elementarnej kultury, znieczulica i szukanie zwady. Czyli ogólny obraz jest bardzo podobny jak w całym polskim społeczeństwie.

Ale podstawową różnicą jest proces duchowy obecny tylko wśród bhaktów. Wiele razy chciałam odejść od świadomości Kryszny, zrażona właśnie zachowaniem niektórych bhaktów. Ale to oznaczałoby porzucenie jedynej dobrej rzeczy w całej tej trudnej sytuacji, czyli porzucenie procesu duchowego. Dlatego nie ma sensu odchodzenie od świadomości Kryszny, bo to pozostawia nas sam na sam tylko z całym złem i podłością w życiu.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: trigi » 20 lip 2012, 17:31

Arleta pisze: Ale podstawową różnicą jest proces duchowy obecny tylko wśród bhaktów.
Dlatego nie ma sensu odchodzenie od świadomości Kryszny, bo to pozostawia nas sam na sam tylko z całym złem i podłością w życiu.
Zapewne środowisko w którym się wychowaliśmy ma wpływ na nasze zachowanie.Wykładnikiem jest akceptacja tego ze ja moge popełnić błąd i oceniając subiektywie zakrzywić rzeczywistość. Bhakta z natury powinien móc przyznać sie do błędu i starać sie poprawić. Niewielbiciel nie musi, cały czas przekonany będąc o swojej nieomylności.

Arleta
Posty: 514
Rejestracja: 25 lis 2010, 10:05
Lokalizacja: Katowice

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: Arleta » 21 lip 2012, 01:08

trigi pisze: Bhakta z natury powinien móc przyznać sie do błędu i starać sie poprawić. Niewielbiciel nie musi, cały czas przekonany będąc o swojej nieomylności.
To piękne hasło, tylko (o ile sobie przypominam) jeszcze ani razu na tym forum nie zdarzyło się, aby jakiś bhakta przyznał się do błędu i starał się poprawić (nie piszę przy tym o samej sobie). Przykładem był tamten bhakta, który wypisywał antysemickie i wszechpolskie poglądy, godne Radyja. Na zwróconą mu uwagę obrażał się, a w końcu wolał przestać się udzielać na forum, niż zmienić się chociaż troszeczkę. Podobnie rzecz wyglądała w przypadku dyskusji o Nitsche. Też nie było najmniejszej nawet dobrej woli do zmiany, tylko uparte udowadnianie, że czarne jest białe. Czyli w praktyce nie widzę żadnej absolutnie różnicy między wielbicielem i niewielbicielem w przekonaniu o własnej nieomylności.
Najważniejszy jest człowiek, a nie idea.

ParamatmaDas
Posty: 619
Rejestracja: 16 maja 2012, 04:06

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: ParamatmaDas » 21 lip 2012, 02:22

Kazdy bhakta przchdzi z jakims bagarzem mentalnym, spolecznosciwym i kultrowym. Im blizej jest samorelaziacji i Kryszny tym bardziej te elemty sa zastepowane przez wlasciwiosc duszy. Nie jest to jednak tania rzecz. Nie wystrczy powiedziec "czytajcie Bhagwatam". Sama nominalnba prznalesnosc nie wystrczy, a nawet prawidziwe zaangarzownie to za malo. To jest bardzo dlugi proces, czasem na zycia. Kiedy te matrjne nawyki zostaja zastapine duchwymi/.

Tak jak np w Gicie wiedza jest definiwana jaki 26 cech "pokora, wolnosc od dumy, lagodnosc, tolerancja, prostota...itd" wiec widzmy ze relazacja tej wiedzy to powazna sprawa. Ktos jednak moze myslec ze nominalna prznaleznosc do ruchu, czy cytwanie siastr automtycznie oznaczaja ze juz te wiedze ma: ) Niestety to za malo. Np taka pokora jest w glebokim interesie zywej istoty bo zabespiecza nas przed panowaniem nad materja, a wiec nad wpadniciem w kolejny wir narodzin i smierci. Ale z reguly my pokory nie uwazamy ze nasz pierwszy biznes, choc Pan Caitania mowil ze kazdy bhakta pownien nosic to na szyji.

Podumowujac nominalnosc to za malo. A im blizej Kryszny REALNIE tym wiecej mamy cech duchwych i boskich. Puki co musimy miec determinacje by zbizac sie do Kryszny w warnkach jakie mamy.

Cieszy mnie jednak eweolucja w tym temacie.OD opini ze odchdza Ci co popelniaja obrazy, do opini ze " a i ja chcialam kiedys odejsc". Obie grupy sa wazne, ale ta druga niekierwauje nas na wieksza troske wzgedem inncyh bhaktow. A to jest wazne.

Awatar użytkownika
trigi
Posty: 2068
Rejestracja: 09 sie 2011, 13:38
Lokalizacja: UK

Re: KIEDY WIELBICIELE ODCHODZĄ

Post autor: trigi » 21 lip 2012, 20:21

Arleta pisze:To piękne hasło, tylko (o ile sobie przypominam) jeszcze ani razu na tym forum nie zdarzyło się, aby jakiś bhakta przyznał się do błędu i starał się poprawić.
Znajdzie sie, juz tak nie dramatyzujmy, w końcu to nie towarzystwo p. Grzegorza Laty.(PZPN) :D
Chociażby Ania-Hotori przepraszała za uwagi o bhaktach na portalu katolik.pl.

ODPOWIEDZ