Wiara
Okazuje się że w niektórych przypadkach proporcjonalny do upływu czasu jest raczej spadek wiary. Mówi się że, zewnętrzne warunkim nie powinny mieć wpływu na wielbiciela, ale chodzi tu chyba o zaawansowanych wielbicieli.Na niezaawansowanym poziomie, jest się raczej bardzo zależnym od zewnętrznych warunków, czy są one sprzyjające do praktyki czy nie. Umysł jest bardzo niespokojny, i gdy zewnętrzne warunki są niesprzyjające, wtedy bardzo trudno jest się skupić. Od czego zależą te zewnętrzne warunki. Czy jest to karma, bo jeżeli tak, to wydawać by się mogło, że wiara będzie zależna od karmy?
To chyba normalne, ze jak zaczynamy praktykować, to byśmy chcieli, żeby warunki były sprzyjające. Jeżeli sami nie możemy sobie z nimi poradzić, wtedy modlimy się do Kryszny, żeby nam pomógl. Jeżeli coś się poprawi wtedy nasza wiara w Krysznę może wzrosnąć. Jeżeli z czasem nic się nie poprawia, a nawet jest odwrotnie to wtedy wiara stopniowo może maleć. Czy to nie jest tak, że Kryszna chce nam pokazać, jak słabą mamy wiarę w jego osobę? Ale dlaczego nie robi nic, żeby zwiększyć naszą wiarę? A jeżeli robi tylko my nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, to dlaczego nie daje nam inteligencji abyśmy zrozumieli. Przynajmniej ja nie jestem w stanie.
Ogromnym problemem neofitów (czyli nas) jest to, że czytając książki Śrila Prabhupada, utożsamiamy się z ich znaczeniami, które przeważnie mówią o wzniosłym poziomie bhakti, na którym WIELU z nas nie jest. Nie potrafiac znaleźć własnego poziomu i starać się być na nim zadowolonym na tyle, na ile to możliwe, jesteśmy jak dzieci wiszące na wysokim drągu i machjące nóżkami, które nie dosięgają ziemi. Ileż takie dziecko może w ten sposób wisieć udając dorosłego ??? W końcu i tak spadnie na swój poziom ziemi.ziuka pisze:To chyba normalne, ze jak zaczynamy praktykować, to byśmy chcieli, żeby warunki były sprzyjające. Jeżeli sami nie możemy sobie z nimi poradzić, wtedy modlimy się do Kryszny, żeby nam pomógl. Jeżeli coś się poprawi wtedy nasza wiara w Krysznę może wzrosnąć. Jeżeli z czasem nic się nie poprawia, a nawet jest odwrotnie to wtedy wiara stopniowo może maleć. Czy to nie jest tak, że Kryszna chce nam pokazać, jak słabą mamy wiarę w jego osobę? Ale dlaczego nie robi nic, żeby zwiększyć naszą wiarę? A jeżeli robi tylko my nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, to dlaczego nie daje nam inteligencji abyśmy zrozumieli. Przynajmniej ja nie jestem w stanie.
Problemem jednak jest jeszcze to, iż ludzie obecnie są tak oszołomieni z powodu ich przeszłego, grzesznego życia, iż nie wiedzą kim są, gdzie jest ich miejsce i co powinni w życiu robić (w sensie materialnym).
Lepiej stopniowo robić postęp sytuując się na własnym poziomie (materialnym) i żyjąc na nim w pobożny sposób i przy okazji akceptując tyle z procesu bhakti-yogi, ile możesz, niż udawać medytującego szarlatana, którego nie jest w stanie zaakceptować nawet najbliższa rodzina.
Hari
Ja rownierz dodal bym inny czynnik do tego broblemu. Zrozumienie wlasnej platformy jest rownierz utrudnione presja srodowiska (towarzystwa bhaktow) , gdyz jak to Caturmukha P. ujal my neofici czesto wywieramy ja nawet i nie swiadomie i czesto w dobrej wierze. Widze to ze zdumienien tu w stanach, gdzie teoretycznie bhaktowie powinni byc bardziej dojrzali, a niestety wielu bhaktow ktorzy ciagle sie mecza aby np. zmienic kolor dhoti, czy chocby presja bycia dystrybutorem ksiazek. Ja to przerabialem dawno temu i pewnie nie jeden wie o czym mowie . Tymbardziej w subtelniejszych kwestiach bedzie to jeszcze trudniejsze.
Rada ? Caturmukha P ja dal, rownierz warto by bylo gdyby "liderzy" zdawali sobie z tego sprawe, ze wielu bhaktow ma usmiech na twarzy dzieki moskulom.
mayapur
Ja rownierz dodal bym inny czynnik do tego broblemu. Zrozumienie wlasnej platformy jest rownierz utrudnione presja srodowiska (towarzystwa bhaktow) , gdyz jak to Caturmukha P. ujal my neofici czesto wywieramy ja nawet i nie swiadomie i czesto w dobrej wierze. Widze to ze zdumienien tu w stanach, gdzie teoretycznie bhaktowie powinni byc bardziej dojrzali, a niestety wielu bhaktow ktorzy ciagle sie mecza aby np. zmienic kolor dhoti, czy chocby presja bycia dystrybutorem ksiazek. Ja to przerabialem dawno temu i pewnie nie jeden wie o czym mowie . Tymbardziej w subtelniejszych kwestiach bedzie to jeszcze trudniejsze.
Rada ? Caturmukha P ja dal, rownierz warto by bylo gdyby "liderzy" zdawali sobie z tego sprawe, ze wielu bhaktow ma usmiech na twarzy dzieki moskulom.
mayapur
Jesli juz tu jestesmy: kiedys pewna zaprzyjazniona osoba napisala mi, ze widzi, ze niektorym wielbicielom trudno jest zaakceptowac to, ze sa "zwyklymi" wielbicielami. Pragnienie stania sie czystym wielbicielem jest wspaniale ale pragnienie stania sie czystym wielbicielem natychmiast to juz cos innego- z tym wlasnie kojarzy mi sie niezrozumienie wlasnej pozycji, tak mysle. To znaczy wspaniale byloby pokochac czysta miloscia Krsne od razu ale...Co sadzicie na ten temat??? Nie wiem czy udalo mi sie dokladnie,komunikatywnie oraz adekwatnie przelozyc na slowa moje pewne przemysleniai odczucia ale probowalam
Re-nia !!! BRA-WOOOO!!!Renia pisze:Jesli juz tu jestesmy: kiedys pewna zaprzyjazniona osoba napisala mi, ze widzi, ze niektorym wielbicielom trudno jest zaakceptowac to, ze sa "zwyklymi" wielbicielami. Pragnienie stania sie czystym wielbicielem jest wspaniale ale pragnienie stania sie czystym wielbicielem natychmiast to juz cos innego- z tym wlasnie kojarzy mi sie niezrozumienie wlasnej pozycji, tak mysle. To znaczy wspaniale byloby pokochac czysta miloscia Krsne od razu ale...Co sadzicie na ten temat??? Nie wiem czy udalo mi sie dokladnie,komunikatywnie oraz adekwatnie przelozyc na slowa moje pewne przemysleniai odczucia ale probowalam
Problem może polegać również na tym, że myślimy, że jak będziemy "zwykłymi" wielbicielami to nikt nie będzie nami zainteresowany. Przychodzimy z materialnej strony z materialnego towarzystwa i przynosimy pewne nawyki. Wchodząc do nowej społeczności chcemy czuć się jej częścią, chcemy mieć w niej przyjacielskie związki. Jeżeli przychodzimy do świadomości Kryszny bo mamy w niej przyjaciela, to mamy wielkie szczęście. Tak naprawdę to nie chcemy być "wielkimi" wielbicielami. Szukamy przyjacielskich związków. Dlatego w gronie wielbicieli chcemy zawierać przyjażnie. Jeżeli nie będzieli mieli tych przyjażni w służbie oddania, wówczas pozostaniemy uwięzieni wewnatrz własnych umysłów i wtedy praktycznie musimy upaść. Dlatego często chcemy udawać "wielkich" wielbicieli, żeby ktoś zwrócił na nas swoją uwagę i zechciał sie z nami zaprzyjażnić. Czasami zeby zwrócić na siebie uwagę ktoś może przyjąć nawet wyzywające nastawienie. Ale tak naprawdę może chodzić o coś zupełnie innego. Problem polega na tym że często nie potrafimy tego dostrzec. Dlaczego?Jesli juz tu jestesmy: kiedys pewna zaprzyjazniona osoba napisala mi, ze widzi, ze niektorym wielbicielom trudno jest zaakceptowac to, ze sa "zwyklymi" wielbicielami.