Jeżeli mamy prawidłową świadomość (Kryszny) w sensie długoterminowej intencji, ale nasze czyny są nadal grzeszne z powodu silnych uwarunkowań i nawyków, to Kryszna nadal traktuje nas jako Jego bhaktów, i z Jego pomocą oraz Jego wielbicieli w pewnym momencie nasze czyny także staną się poprawne. Dużo też zależy od naszego własne pragnienia, wysiłków i determinacji w tej kwestii.
Praktyka służby oddania dla Pana, czy bhakti-joga nie jest zwykłym procesem religijnym opartym zaledwie na czarno-białej wizji moralności ciała, ale na transcendentalnym oddaniu na płaszczyźnie duszy. Jeżeli ktoś z nas nie jest w stanie od razu żyć zgodnie z wysokimi, świadomymi Kryszny standardami, to nie jest to żaden problem, bo ma do czego dążyć, a pełnienie służby oddania dla Kryszny jest jedynym na to lekarstwem. Jeżeli mamy bardzo wysoką gorączkę, to po zażyciu lekarstwa może utrzymywać się ona jeszcze przez jakiś, nawet dłuższy czas, ale ostateczny sukces i wyzdrowienie są gwarantowane.
Zgadzam się z moim przedmówcą.
Dodaję jeszcze, że...
Nikt nie trafia do świadomości Kryszny bez uprzedniej praktyki religijnej w innych wcieleniach. O ile doktryna teologiczna, jakieś zasady żywieniowe, itp zostają całkowicie zapomniane, to postawa życiowa, specyficzne podejście do religii ( pewien osobisty stosunek do Boga) i przede wszystkim chyba stosunek do życie seksualnego, a właściwie tendencja, by wyrugować go całkowicie z myśli, mowy i upodobania, często zdaje się zdominowywać życie religijne takiego sobie faceta z Hare Kryszna, czy może facetki z Hare Kryszna też. Problem nie leży na szczęście w rugowaniu sexu z życia, bo tenże sex ruguje się na dwa sposoby:
1. Wszystkie normalne religie nakazują jakąś formę wstrzemięźliwości w tej kwestii, więc trzeba się powstrzymywać, w Hare Kryszna też.
2. Wraz z upływem życia, gdy wzrastają nasze przywiązania do praktycznie wszystkiego, Prawa Natury zabierają nam możliwość praktykowania życia seksualnego. Potem odbierają nam ciało, wyłączając po kolei organy naszego organizmu (serce, płuca, nerki – kolejność jest dowolna), by w końcu postawić nas przed sądem Yamaradży, zanim dostaniemy nowe ciało.
Jeśli jesteśmy szczerzy w naszej ścieżce religijnej, to dystans do seksu, motywowany religijnie, nie jest w istocie żadnym wyrzeczeniem, to jak przesunięcie płatności w systemie bankowym. Jeśli nie weźmiemy przyjemności seksualnej teraz, nie pobudzimy naszego przywiązania (które i tak istnieje, nawet u wyrzeczonych mnichów- sannyasinów). Jeśli to przywiązanie nie zostanie nadmiernie pobudzone, utrata potencji seksualnej w starości nie przynosi dodatkowego cierpienia. Mamy więc szansę dostać całkiem niezłe nowe ciało, odpowiednie do zaawansowanej praktyki religijnej.
Problem z Seksem w ruchu Hare Kryszna leży w uprzedmiotowieniu relacji mąż-żona, co jest dziedzictwem zachodniej kultury, w której wszystko traktuje się przedmiotowo, a osoby wykonujące pracę, nazywa “zasobami ludzkimi”. Don Paweł zwrócił uwagę na ważność międzyludzkich relacji, które właśnie wiążą się z relacjami kobieta-mężczyzna. Bhaktowie bardzo łatwo, przejęci ideą “zbawienia” i pójścia do “Nieba Kryszny”, uczepiają się skrupulatnego wypełniania drobiazgowych przepisów (znowu dziedzictwo praktyk religijnych z poprzednich wcieleń), pomijając istotę – osobową relację z najbliższą sobie w tym wcieleniu osobą ludzką (żoną czy mężem). Istotą tej relacji jest szanowanie i obdarzanie miłością tej osoby, o co żaden Kryszna w ogóle nie jest zazdrosny, w każdym razie nie Śri Kryszna (Vasudeva). W takiej małżeńskiej relacji miłość do Kryszny (Śri Kryszny-Vasudevy) i tak jest największa, ale w żadnym stopniu nie upośledza to relacji z żoną (mężem). Praktykująca ścieżkę bhakti osoba z czasem nabywa boskich cech i staje się jeszcze atrakcyjniejsza dla swojego partnera, zarazem wyostrzają się takiej osobie zmysły oraz inteligencja, co sprawia, że relacje, wypływające z miłości małżeńskiej, są owocne i wzorcowe. Nie dotyczy to, rzecz jasna, pewnych przypadków, w których małżonkowie popadną w jakiś konflikt na jakimś tle (tyle z dygresji). Dążę tu do stwierdzenia w końcu tego, że w przestrzeganiu zasad bhakcie nie wolno uprzedmiotowić tej drugiej osoby, by po pierwsze bhakti yoga nie stała się imitacją, i po drugie by taki bhakta nie przyjął pozycji Boga (Śri Kryszny - Vasydevy) traktując tę drugą osobą (męża lub żonę), jako sługę od spełniania swoich zachcianek. Te zachcianki to może być na przykład przywiązanie do życia seksualnego, albo, z zupełnie innej beczki, przywiązanie do powstrzymywania się od życia seksualnego. Tak, czy inaczej małżeństwo wymaga traktowania tej drugiej osoby jako czującej istoty, nie zaś tworu materialnej natury istniejącego dla naszej przyjemności, czymkolwiek by ona była - seksem, czy może jego brakiem.
W dawnej tradycji wajsznawa wyrzeczony porządek życia (sannyasa) i co za tym idzie, wyrzeczenie się życia seksualnego, było rzadkością, jeśli w ogóle wystąpiło. Dawni wajsznawowie po prostu wiedli życie rodzinne wraz ze swoimi żonami i w niczym ich to nie upośledzało pod wględem duchowym. Tym co więzi nas w materialnym uwikłaniu jest przywiązanie do czegokolwiek, co nie jest Kryszną – a przywiązać się łatwo - nawet do celi w mamrze. Można praktykować życie duchowe i stopniowo uwalniać się od tego przywiąznia (wcielenie po wcieleniu) prowadząc życie seksualne w małżeństwie (albo się go wyrzekając), albo też wikłać się w coraz większe materialne uwikłanie poprzez nielegalne, albo i legalne praktyki seksualne, a nawet praktykując celibat.
Nasza sampradaya nazywa się Brahma-Madhva-Goudiya sampradaya. Naszym założycielem nie jest w istocie Pan Kryszna Czejtania, ale Madhva (Madhva Aczarya), który poprzedził Pana Kryszna-Czejtanię o jakieś dwa stulecia i wprowadził na większą skalę praktykę wyrzeczonego porządku życia (sannyasę) – i co za tym idzie zachęcił swoich zwolenników do wyrzeczenia się przyjemności seksualnej dla wyższej duchowej realizacji. Pan Czejtania się pod tym podpisał, więc i ja się pod tym podpisuję. Ja żyję w małżeństwie, z żoną. Staramy się traktować się z miłością i oddaniem. A dla tych, którzy pragną przyjemności seksualnej jak psy i koty, Matka Natura przygotowała choroby weneryczne, świadczenia alimentacyjne, nadmierne wydatki (na dziwki i kwiatki), pracę ponad siły, by te wydatki opłacić, zakłamane relacje z najbliższymi, bo inaczej się nie da. Przestrzeganie religijnych zasad nie jest żadnym wyrzeczeniem, to jedynie wzięcie z życia TEGO CO NAJLEPSZE. Szkoda tylko, że drobiazgowe wypełnianie tych zasad i przepisów nie jest wystarczające do osiągnięcia Boga.
Kto nie żyje w małżeństwie nie powinien angażować się w jakiekolwiek życie seksualne. Jest to zakazane. Ograniczanie zaś życia seksualnego w małżeństwie stosownie do abstrakcyjnych zasad jest przesadą i całkowitym niezrozumieniem tego czym jest małżeństwo. Otóż jest ono odpowiednikiem rui u zwierząt. Jako istoty ludzie mamy szansę cieszyć się tą rują do końca życia, także po wyłączeniu naszych funkcji seksualnych. Tymczasem, zanim owe funkcje się wyłączą, mamy się rozmnożyć, bo takie mamy rozkazy od Matki Natury. Manipulowanie życiem seksualnym tak, aby nie dopuścić do poczęcia dziecka jest jaskrawym złamaniem Praw Natury. Zaspokojenie seksualne bez próby poczęcia dziecka (wciąż o małżeństwie!) nie będzie pełne i przywiązanie do seksu będzie rosnąć, zamiast maleć. Ten rodzaj zaspokojenia to bardziej wyrafinowany onanizm. Ta druga osoba staje się lalką (albo lalkiem) do zaspokojeń. Obowiązkiem małżonków jest płodzenie dzieci, nasi aczarjowie też płodzili, jeśli żyli w małżeństwie. Niedorzecznością jest również inna ingerencja w seksualność, wyliczanie ile razy w miesiącu śastry zezwalają na stosunek seksualny. W śastrach TEGO NIE MA! Celem małżeństwa jest płodzenie dzieci – jak małżonkowie je spłodzą to ich sprawa. I niech im Bóg błogosławi!
Rozbudzenie miłości do Kryszny nie powinno być mylone z drobiazgowym wypełnianiem przepisów. Praktykując świadomość Kryszny należy na poważnie podchodzić do zasad, i przestrzegać ich, jeśli jednak jakaś zasada na razie jest poza naszym zasięgiem, to nie należy zapominać o Krysznie. Należy służyć Krysznie, wajsznawom, itp. Szczerze intonować Święte Imię, okazywać szacunek Krysznie, Guru, i naukom Aczarjów – zwłaszcza okazywać go w swoim sercu, a nie innym na pokaz. Pragnienie podążania ścieżką, którą wytyczył Śri Kryszna Czejtania niech oczyszcza nasze serce i uczyni prawdziwymi wielbicielami Kryszny.