In-vitro

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
Gabriela
Posty: 32
Rejestracja: 26 sty 2015, 11:50
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

In-vitro

Post autor: Gabriela » 27 sty 2015, 15:24

Haribol
Czy w HK jest jakieś oficjalne stanowisko dotyczące in vitro?

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Purnaprajna » 27 sty 2015, 19:28

O to Twój pierwszy post! Witamy serdecznie na forum, Gabrielo!

Wątpię abyś znalazła oficjalne stanowisko w tej sprawie. Ale jeśli masz na myśli metodę zapłodnienia pozaustrojowego, to tak na mój chłopski rozum, nie ma co do tego żadnych zastrzeżeń. Raczej nikt nie robi tego dla jakiejś chorej przyjemności, ale z przymusu, z powodu stanu chorobowego.

Awatar użytkownika
Gabriela
Posty: 32
Rejestracja: 26 sty 2015, 11:50
Lokalizacja: Legnica
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Gabriela » 27 sty 2015, 19:33

ano pierwszy :) Super, dzięki za ciepłe przyjęcie i odpowiedź. Moja mama jest katoliczką i czasami zadaje mi pytania "a jak to wygląda u was?" więc chcę się dopytać, aby nikogo nie okłamać.
dziękuję :)

Andrzejj
Posty: 113
Rejestracja: 17 cze 2013, 17:53

Re: In-vitro

Post autor: Andrzejj » 28 sty 2015, 05:24

U katolików problem z in vitro jest taki że do tego zabiegu zapładnia się od razu kilka jajeczek(zapłodnienie częściej się nie udaje niż udaje, więc są na zapas) i te które nie są wykorzystywane są zamrażane. A taka zapłodniona komórka to już dla nich człowiek posiadający duszę. Zamrażanie małych człowieków zdaje się być mało etyczne :D Należy się więc spytać jakie jest oficjalne stanowisko HK odnośnie tego czy w zapłodnionej komórce jest już dusza, bo jeśli jest to sposób w jaki się te in vitro klasycznie robi, raczej też nie będzie godny pochwalenia.
A na takie pytanie nie mam niestety pewnej odpowiedzi, ale z tego co słyszałem to dusza wchodzi razem z nasieniem, więc tym samym mielibyśmy już do czynienia z człowiekiem. Taka zygota, ma już unikalny kod DNA i się rozwija, oczywiście o ile ktoś jej nie zamrozi w ciekłym azocie.
Raczej nikt nie robi tego dla jakiejś chorej przyjemności, ale z przymusu, z powodu stanu chorobowego.
Z przymusem to się nie zgadzam, nie ma przymusu rodzenia dzieci. Jeśli para chce mieć dziecko może również przyjąć pod opiekę jakieś obecne już na tej planecie. Jest na przykład problem z aborcjami, zamiast płacić za in vitro, można byłoby zapłacić tym kobietom żeby nie zabijały swoich nienarodzonych dzieci, a je urodziły i przekazały w opiece zainteresowanym. Moralnie to wygląda lepiej. Niestety takie rozwiązania do wielu nie przemawiają, bo oni muszą mieć koniecznie SWOJE dziecko.
Na mój mieszczański rozum in vitro, to nie najlepsze rozwiązanie :)

Vaisnava-Krpa
Posty: 4935
Rejestracja: 23 lis 2006, 17:43
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Vaisnava-Krpa » 28 sty 2015, 09:32

Dokładnie tak jak pisze Andrzej. Praktycznie wygląda to tak, że zapładnia się kilka żyć na raz:

Wybitny lekarz domaga się zakazu stosowania in vitro w Polsce
"Nie można bowiem z jednej strony mówić o działaniu etycznym, a z drugiej strony aprobować program in vitro, który nie daje absolutnej gwarancji przeżycia wszystkim istnieniom ludzkim, do poczęcia których w obrębie tej metody trzeba było doprowadzić, czyli tak zwanym zarodkom nadliczbowym"
http://wpolityce.pl/lifestyle/207856-wy ... o-w-polsce


„Uszkodzony płód” bez połowy głowy to efekt sztucznego zapłodnienia. Czy zabijanie „nieudanych egzemplarzy” to standard?"
Zwolennicy metody in vitro powinni przy tej okazji odpowiedzieć podstawowe pytania:
— Ile dzieci „poczętych w ten sposób ma tak poważne nieprawidłowości rozwojowe?
— Ile z nich, będących pod opieką klinik in vitro, zostaje zabitych w łonie matek?
— Ile kobiet ma świadomość głębokiego niedorozwoju ich dzieci, zanim podjęta zostaje decyzja o aborcji?
— Jakie fakty ukrywają salonowi medycy, którzy nakręcają biznes swoim klinikom?
http://wpolityce.pl/polityka/204167-ata ... o-standard
Oszust zajmuje miejsce nauczyciela. Z tego powodu cały świat jest zdegradowany. Możesz oszukiwać innych mówiąc: "Jestem przebrany za wielbiciela", ale jaki jest twój charakter, twoja prawdziwa wartość? To powinno być ocenione. - Śrila Prabhupada

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Purnaprajna » 28 sty 2015, 11:53

Zgodnie ze Śrimad Bhagawatam 3.31.1 dusza wchodzi w łono matki w nasieniu ojca. Dlatego zabijanie takiej zapłodnionej komórki jest już aborcją, choć pełną świadomość dusza uzyskuje dopiero w siódmym miesiącu od czasu zapłodnienia (ŚB 3.31.10).

Nie znaczy to jednak, że sam proces zapłodnienia in vitro jest zakazany przez Wedy. Mahabharata opisuje taki zewnętrzny proces zapłodnienia umożliwiony przez Wjasadewę, w przypadku 100 synów Gandhari i Dhritarasztry. Jeśli więc proces in vitro nie wymaga zabijania zygoty, to raczej nie negowałbym samej idei, choć w oczywisty sposób istnieje olbrzymia jakościowa różnica pomiędzy rezultatami i metodami stosowanymi przez wielkich wedyjskich braminów, a kalijugańczykami w białych kitlach.

Andrzejj
Posty: 113
Rejestracja: 17 cze 2013, 17:53

Re: In-vitro

Post autor: Andrzejj » 28 sty 2015, 12:25

" Jeśli więc proces in vitro nie wymaga zabijania zygoty, "
W praktyce wymaga, bo szansa na to że wszczepiając tylko jedną ta się od razu zagnieździ jest bardzo mała. Metoda stałaby się bardzo kosztowna, czasochłonna i frustrująca gdyby tak robić.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Purnaprajna » 28 sty 2015, 12:33

W takim przypadku, odpowiedź jest jasna.

Awatar użytkownika
padmak
Posty: 730
Rejestracja: 24 lut 2009, 01:01
Lokalizacja: Birmingham/Milanówek
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: padmak » 28 sty 2015, 12:47

Przykład z 100 synami i jedną córką Gandhari i Dhritarasztry dotyczy raczej normalnego zapłodnienia. Zarówno księżniczka Gandhari jak i książe Dritarasztra mieli błogosławieństwa, że będą mieli setkę dzieci. Gandhari zaszła w ciążę w naturalny sposób. Jednak ciąża trwała bardzo długo. Vyasadewa uspokajał Gandhari, żeby się tym nie martwiła, gdyż urodzi setkę dzieci.
W tym czasie brat Dritarasztry o imieniu Pandu mieszkał na własne życzenie w lesie ze swymi dwiema żonami Kunti i Madri. Po jakimś czasie do Gandhari doszły wieści, że pomimo pewnej klątwy, Kunti stała się matką i urodziła zdrowych synów, natomiast Gandhari nadal chodziła w ciąży, która trwała już 2 lata. W tamtym czasie prawo do tronu przysługiwało pierworodnemu synowi, którym stał się Judisztira - syn Kunti. W tej sytuacji Gandhari ogarnięta gniewem, z całych sił uderzyła się w brzuch i poroniła dużą kulę zbitego, twardego mięsa. W rozpaczy powiedziała, że widocznie obietnice Vyasadewy są nic nie warte. Po tym wydażeniu zjawił się Vyasadewa
Wjasadewa odparł, że jego obietnice zawsze się spełniają i kazał sługom przynieść sto garnków z ghi. Następnie skropił bryłę mięsa zimną wodą i ta powoli podzieliła się na sto jeden części o rozmiarze kciuka. Mędrzec kazał każdą część umieścić w osobnym garnku, szczelnie je zamknąć, dobrze schować i nie otwierać przed upływem dwóch lat. Udzieliwszy tych wskazówek Wjasadewa wrócił do swej górskiej pustelni.
Dokładnie po dwóch latach zaczęto jeden po drugim otwierać garnki. W pierwszym znaleziono dziecko płci męskiej, które otrzymało imię Durjodhana. Kiedy słudzy wyjmowali go z garnka, rozległ się ośli ryk, krakanie sępów i wycie szakali. Zerwał się gwałtowny wicher. Bez widocznej przyczyny w różnych miejscach zaczęły wybuchać pożary, które szybko objęły całe miasto.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: In-vitro

Post autor: Purnaprajna » 28 sty 2015, 13:17

Tu chodzi o to, że Wjasadewa wziął komórki z poronionego płodu, i cały proces odbywał się in vitro. Szczegóły procesu mogą różnić się od dzisiejszych, ale idea jest ta sama. Dlatego nawet indyjscy lekarze, tacy jak np. Dr B. G. Matapurkar, który jest ekspertem w tym temacie, porównują to zdarzenie z Mahabharaty do dzisiejszych metod zapładniania in vitro.

ODPOWIEDZ