Choroba - karma - kara?

Pytania i odpowiedzi na różne tematy, forum dla laików i początkujących. " Nie ma nic bardziej wzniosłego i czystego w tym świecie nad wiedzę transcendentalną." - 04.38. Niewiedza jest przyczyną naszej niewoli, a wiedza jest drogą do wyzwolenia. Wiedza ta jest dojrzałym owocem służby oddania. Kto ją posiadł, ten nie musi już nigdzie szukać spokoju, gdyż raduje się pokojem będącym w nim samym. Innymi słowy, wiedza ta i pokój kulminują w świadomości Kryszny. Jest to ostatnie słowo Bhagavad-gity. -04.38 Zn.
Awatar użytkownika
Ananta
Posty: 167
Rejestracja: 09 lut 2014, 13:53

Choroba - karma - kara?

Post autor: Ananta » 22 mar 2014, 16:53

Namaste,

chciałam zapytać czy każda choroba powodowana jest naszymi przewinieniami z poprzednich żyć, czy też może być tak, że jest ona naszą karmą w sensie, że jest ukrytym błogosławieństwem i nie powinna być rozpatrywana w negatywnym aspekcie? Jeśli bowiem popatrzymy na nią wyłącznie w kategorii kary to wiąże się wtedy z dużym poczuciem winy, posiada ktoś wiedzę na ten temat?

Haribol

Andrzejj
Posty: 113
Rejestracja: 17 cze 2013, 17:53

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Andrzejj » 22 mar 2014, 18:13

Taka buddyjska historyjka świetnie opisująca jak sprawa wygląda od strony "materialnej" :
Był sobie raz rolnik, który stracił klacz. Kiedy klacz zniknęła, ludzie ze wsi mówili:

– Pech!

Kiedy jednak następnego dnia wróciła w towarzystwie wspaniałego, silnego konia, ludzie mówili:

– Szczęście!

Wczoraj myśleli pech, dziś myślą szczęście. Wczoraj mówili strata, ale dziś mówią zysk. Co jest prawdą? Zysk i strata to przeciwieństwa.

Kiedy syn rolnika jechał na pięknym koniu, spadł i złamał nogę. Wtedy wszyscy powiedzieli:

– Pech!

Nadeszła wojna i wszystkich silnych mężczyzn powołano do wojska. Wielu walczyło i zginęło na polu bitwy. Syn rolnika nie mógł iść na wojnę, ponieważ złamał nogę. Strata czy zysk? Szczęście czy pech? Kto wie?
A Tu:
Bhagavat-Gita 2.14
O synu Kunti, okresowe pojawianie się szczęścia i niedoli i ich znikanie we
właściwym czasie jest jak nadchodzenie i przemijanie zimowych i letnich pór
roku. Wynikają one z percepcji zmysłowej, o potomku Bharaty, i należy nauczyć
się znosić je bez niepokoju.
Szczęście i nieszczęście się stale w naszym materialnym życiu przeplatają. Z tej perspektywy nie ma w ogóle mowy o końcowym pozytywnym czy też negatywnym efekcie. W świecie materialnym stała jest tylko niestałość. Nie ma końca w zmianach pomiędzy szczęściem, a nie szczęćiem w egzystencji materialnej.
Co do samego pytania, to troche logicznie pospekuluje, jak choroba przynosi skutki nieprzyjemne to jest to też jakaś reprezentacja złej karmy, z kolei jakieś szczęście które z tego wyniknie będzie rezultatem dobrej karmy. Z każdą chwilą wytwarzamy wiele różnych reakcji, przez ich liczność trudno by system ich odbioru był nazbyt klarowny. Jedne są bardzo nieznaczne i subtelne, a inne są silne i wulgarne. Większości w ogóle nie widzimy. Ze względu na tą złożoność, materialny umysł i to na dodatek człowieka może być za słaby na zrozumienie dogłębnie prawideł praw karmicznych.
Zdezorientowana dusza, znajdująca się pod wpływem fałszywego ego, siebie
uważa za sprawcę czynów, które w rzeczywistości spełniane są przez trzy siły
materialnej natury.
Twoją prawdziwą "winą" to może być utożsamianie się z fałszywym ego, ale nie martw się nie siedzisz w tym sama, jestem jeszcze ja, wielu użytkowników tego forum, 7 miliardów ludzi na ziemi, setki miliardów żywych stworzeń na tej planecie i niezliczona ilość we wszystkich wszechświatach. Cała reszta to tylko wynik utożsamiania się z tym ciałem, umysłem. Co to za różnica czy dusza utożsamia się z byciem królem czy psem? Tak czy siak uległa złudzeniu i działa zgodnie ze swoją dharmą, przez co czuje nieustanne niezadowolenie. Ba, jeśli będzie kontynuuować to złudzenie to prędzej czy później z psa stanie się królem, a z króla psem.
Nie obwiniaj się o działania jakie wykonujesz pod wpływem złudzenia, uwarunkowane żywe istoty tak mają że ulegają złudzeniu, popełniają błędy, mają skłonność do oszukiwania(w tym samooszukiwania) oraz mają niedoskonałą percepcje otoczenia, jak można oczekiwać więc po sobie że się będzie od tego wolnym?

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 22 mar 2014, 20:44

Każde cierpienie jest reakcją karmiczną za zrobienie czegoś grzesznego w przeszłości, w mniejszym, czy większym stopniu. Czy jest to błogosławieństwem, czy nie, to jest jedynie kwestią naszej percepcji. Przykładowo, dla bhakty Kryszny będzie to wola Pana i błogosławieństwo Pana w postaci przypomnienia mu o tymczasowości i bezsensowności szukania ulotnego materialnego szczęścia i przedłużania życia w materialnej iluzji, a dla niewielbiciela będzie to jedynie zło, które obiera mu zdolność zadowalania zmysłów, co jest dla niego celem życia.

W podobny sposób, odnosi się to do materialnego szczęścia i przyjemności. Na ogół jednak na nie się nie skarżymy, chociaż z punktu widzenia duszy, tzw. materialne szczęście, jest tak samo, jeżeli nie bardziej złe niż cierpienie, bo jeszcze bardziej umacnia przywiązanie uwarunkowanej duszy do materialnej iluzji, i na ogół oddala ją od samorealizacji, gdyż myślimy, że wszystko jest z naszym życiem w porządku.

Przynajmniej w cierpieniu zapala się w naszej świadomości czerwona lampka alarmowa, która często jest wystarczającym bodźcem do rozpoczęcia dociekań na temat wyższego sensu naszej egzystencji i podjęcia służby oddania dla Pana (artah - Bg 7.16). W samym doświadczeniu szczęścia taka lampka się zapala. Z tego powodu, na swarga-loce (planetach niebiańskich) jest bardzo trudno poważnie praktykować samorealizację. Tak więc ostatecznie, z transcendentnej perspektywy naszej wiecznej tożsamości jako wiecznej duszy, sługi Pana, cierpienie jest błogosławieństwem, tak jak i ludzka forma życia, która jest mieszanką cierpienia i przyjemności.

Awatar użytkownika
Radhakanta das
Posty: 121
Rejestracja: 27 sie 2010, 23:27
Lokalizacja: Poznań

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Radhakanta das » 25 mar 2014, 14:09

Ja dodam, że należy być bardzo duchowo czujnym. Bo z jednej strony mamy słowa Królowej Kunti:

"Pragnę, aby wszystkie te nieszczęścia spotykały nas raz za razem, tak abyśmy mogli wciąż Cię oglądać, albowiem oglądanie Ciebie oznacza, że nie ujrzymy już więcej powtarzających się narodzin i śmierci."
Śrimad Bhagavatam 1.8.25


Więc niby spoko, tu omawiamy chorobę jako przykład nieszczęścia i pobudzacza do duchowej refleksji. Z drugiej strony mamy aforyzm wedyjski Canakyi Pandity: "Długów, choroby i pożaru należy pozbyć się natychmiast". Dlaczego? Każda z tych rzeczy uniemożliwia nieprzerwane skupienie na Krysznie. Królowa Kunti od razu pamiętała o Krysznie, a co z nami? W przeciwieństwie do wzniosłej Kunti dla nas choroba czy inne nieciekawe rzeczy to zwykle wytłumaczenie i ulga by służby dla Kryszny nie pełnić. Zalecam po wyleczeniu zadbać o zdrowie zamiast uzasadniać wersetami, że choroba nas zbliży do Boga (choroba to efekt karmiczny ale wcale niekoniecznie z poprzedniego życia tylko z powodu lekkomyślności w obrębie obecnego - np. brak czapki na głowie w styczniu bo fryzurka się potarmosi) - w rzeczywistości taki stan jak prezentuje ww werset ŚB to już bardzo wysoki duchowy poziom.
A więc zgodnie z przedmówcą: jest kiszka - zapala się czerwona lampka by się przestawić na duchowość - konsekwencją czego, po wyleczeniu - do duchowej pracy, dla Kryszny, - i dbać o zdrowie by przerw w bhakti-jodze nie było. Umysł jest sprytny i w czasie choroby zwykle woli oglądać TV niż czytać Śrimad Bhagavatam.
Co do oszałamiającego i odwodzącego od Kryszny szczęścia - tak, mamy farta, że nie jesteśmy na planetach niebiańskich tylko w formie ludzkiej i dostaliśmy się np. do celi pt. Polska gdzie generalnie ani tu się wielce cieszyć ani rozpaczać nad materialnym losem. W sam raz dla bhakti-jogi :)

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 04 lis 2014, 18:11

chciałam zapytać czy każda choroba powodowana jest naszymi przewinieniami z poprzednich żyć
Nie ma czegoś takiego jak NASZE poprzednie życie :)
Nasze życie obecne jest konsekwencją czyjegoś życia,jego czynów w przeszłości.

Pomyśl,skoro ktoś jest inkarnacją mistrza a mistrzostwo oznacza wyzwolenie się z konieczności wcieleń to gdzie tu logika?

Bycie inkarnacją jakiegoś mistrza oznacza że życie mistrza było powodem powstania jakiejś istoty
która dopiero ma szansę na mistrzostwo w obecnym życiu,ale nie jest ona mistrzem który osiągnął oświecenie w przeszłości i znów się pojawił w nowym ciele jako ten który do mistrzostwa musi dążyć :)


Na czym więc polega owa tożsamość, która usprawiedliwia użycie słowa odrodzenie, tożsamość mająca zachodzić pomiędzy tą samą osobą na przestrzeni dwóch różnych żywotów? Odpowiedź brzmi: polega ona na powiązaniu czysto serialnym, które może być opisane jedynie przy użyciu terminów przyczynowego kontinuum.

(…) Jak, dokładnie rzecz biorąc, dokonuje się ludzkie odrodzenie? Moc-myśl przyciągana jest przez fizyczne warunki ludzkiej prokreacji, które umożliwiają jej ponowne zaistnienie i tym samym danie wyrazu zawartemu w niej potencjałowi-pragnieniu. Wyzwolona energia działa za pośrednictwem męskich i żeńskich komórek rozrodczych na niemalże tej samej zasadzie, co prąd elektryczny w druciku lampy, gdy wytwarza światło. Ślepa siła twórcza potencjału-pragnienia przystosowuje i rozwija owe komórki, modelując strukturę ich wzrostu w taki sposób, aby mogły służyć jej celom w obrębie ograniczeń, jakie niesie ze sobą jako swoją karmą. Ponadto jest ona ograniczona również przez ogólne cechy właściwe danej grupie rasowej oraz cechy osobowe rodziców. Jednakże nawet w obrębie tych ograniczonych ram istnieją nadal niezliczone odmiany fizycznych i psychicznych cech, które mogą rozwinąć się pod wpływem przyszłej karmy. Uważać, że wszyscy Chińczycy są tacy sami dlatego jedynie, że najłatwiej uchwytne dla nas jest to, co ich od nas różni, jest tak absurdalne jak sądzić, że wszyscy Anglicy lub Rosjanie są tacy sami.

– Francis Story –

* * *

Termin reinkarnacja ujmuje odradzanie się nie jako transmigrację niezmiennej,istoty (atmana)
od jednego fizycznego ciała do drugiego, lecz w sposób głębszy i subtelniejszy.
Dokładnie tak, jak w trakcie obecnej egzystencji poprzedzający stan umysłu staje się warunkiem następnego po nim, tak samo pierwszy moment-myśl przyszłego życia zrodzi się jako następstwo ostatniego momentu-myśli życia obecnego. Związek łączący obydwa żywoty, podobnie jak relacja zachodząca pomiędzy kolejnymi stanami umysłu, jest związkiem przyczynowej ciągłości. Odpowiednią ilustracją takiego stanu rzeczy jest nie tyle obraz człowieka, który zmieniając jedno ubranie po drugim sam pozostaje niezmienny, co wyobrażenie płomienia karmiącego się w swym pochodzie kolejnymi wiązkami paliwa. (…)

Twierdzić, że w chwili śmierci wraz z życiem ciała kończy się również i życie psychiczne, to jedna skrajność. Druga, to pogląd, zgodnie z którym każdy element psychiczny, taki jak nieśmiertelna dusza, posiada zdolność przetrwania śmierci w niezmienionym stanie.

Buddyzm, jak wszędzie zresztą, kroczy tu ścieżką środkową nauczając, że „istota” z jednego żywota nie jest ani dokładnie taka sama, ani też zupełnie odmienna od „istoty” z żywota kolejnego. Chociaż buddyzm przystał na termin „odradzania się”, wyklucza możliwość błędnej interpretacji podkreślając, że nie ma nikogo, kto zostałby odrodzony.

– Bhikszu Sangharakshita –

* * *

Król spytał: „Czcigodny Nagaseno, czy osoba, która odrodziła się jest tą samą osobą (która zmarła), czy też kimś innym?”
„- Nie jest ona tą samą osobą, ani też inną”.
„- Wytłumacz mi to na przykładzie”.
„- (…) Przypuśćmy, Wasza Wysokość, że człowiek zapalił lampę. Czy ta lampa będzie płonąć przez całą noc?”
„- Tak, Czcigodny Panie”.
„- A zatem, Wasza Wysokość, czy płomień palący się podczas pierwszej straży nocnej jest tym samym płomieniem, który pali się podczas drugiej?”
„- Nie, Czcigodny Panie, z pewnością nie”.
„- A czy płomień, który pali się podczas drugiej straży, jest tym samym, który płonie w trakcie trzeciej straży?”
„- Oczywiście, że nie. Czcigodny Panie”.
„- A zatem, Wasza Wysokość, czy lampa płonąca w trakcie pierwszej straży była inna niż lampa płonąca w czasie straży środkowej i trzeciej?”
„- Nie, Czcigodny Panie, światło przez całą noc pochodziło od tej samej lampy.”
„- W taki sam sposób, Wasza Wysokość, ludzkie istnienie jest nieprzerwanym następstwem fizycznych i umysłowych stanów. Gdy jeden odchodzi, rodzi się inny i dzieje się to tak, że nie ma żadnego oddzielenia pomiędzy poprzedzającymi i następującymi stanami. Dlatego to, co pojawia się jako końcowy wynik świadomości, nie jest ani tą samą ani też inną osobą”.

– Milinda Pańha -

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 05 lis 2014, 09:53

Mezamir pisze:Nie ma czegoś takiego jak NASZE poprzednie życie :) Nasze życie obecne jest konsekwencją czyjegoś życia,jego czynów w przeszłości.
Według tego, co napisałeś powyżej, Twój post (konsekwencja czynu) był napisany przez kogoś innego niż Ty, Mezamir, który to w tej chwili czyta. Zgodnie z Twoją logiką, to nie jest TWOJE poprzednie życie, ale życie kogoś innego. Fałszywe podawanie się za zarejestrowanego użytkownika forum jest karalne banem, i jest sprawą godną rozpatrzenia przez administratora forum.

Jednak na Twoją obronę, to co napisałeś, brzmi raczej jak choroba, niż kradzież tożsamości. To, co opisujesz, w psychiatrii zwie się "osobowością wieloraką" lub "rozdwojeniem osobowości", czego symptomem jest dezintegracja ego, i wymaga leczenia pod opieką specjalisty.
Mezamir pisze:Pomyśl,skoro ktoś jest inkarnacją mistrza a mistrzostwo oznacza wyzwolenie się z konieczności wcieleń to gdzie tu logika?

Bycie inkarnacją jakiegoś mistrza oznacza że życie mistrza było powodem powstania jakiejś istoty
która dopiero ma szansę na mistrzostwo w obecnym życiu,ale nie jest ona mistrzem który osiągnął oświecenie w przeszłości i znów się pojawił w nowym ciele jako ten który do mistrzostwa musi dążyć :)
Dla duszy nie ma narodzin i śmierci, i nie jest ona "stwarzana", co oznaczałoby istnienie jej początku na osi materialnego czasu. Dusza nigdy nie jest "mistrzem", ale ontologicznie, zawsze wiecznym sługą Kryszny.

Można być wcielonym, i jednocześnie wyzwolonym z konieczności wcieleń, który to stan w sanskrycie nazywa się dżiwan-mukta. Wyzwolenie oznacza wolność spod wpływu trzech gun materialnej natury: sattwy, radżas i tamas. Wyzwolenie jest więc kwestią stanu świadomości, a nie zewnętrznych warunków, czy środowiska.

Co więcej, wyzwolone dusze, wraz z samym Kryszną, i Jego awatarami, regularnie zstępują do świata materialnego w celu doświadczania transcendentalnych lila (rozrywek), oraz nauczania świadomości Boga dla korzyści wszystkich uwarunkowanych dusz. Koncepcja wyzwolenia jest wyjaśniona w Śrimad Bhagawatam 3.4.41:

Śri Kryszna mówi: "Uddhava nie jest pod żadnym względem niższy ode Mnie, jako że nigdy nie ulega wpływom sił materialnej natury. Dlatego może pozostać w tym świecie, aby szerzyć szczególną wiedzę o Osobie Boga."


Znaczenie: Szczególną kwalifikacją wymaganą do stania się reprezentantem Pana jest nieuleganie wpływom sił natury materialnej. Najwyższą kwalifikacją w świecie materialnym jest bycie braminem. Ale ponieważ bramin jest w gunie dobroci, bycie braminem nie jest wystarczające, aby zostać reprezentantem Pana. Należy wznieść się również ponad siłę dobroci i osiągnąć dobroć nieskażoną, wolną od jakichkolwiek cech materialnej natury. Ten stan transcendentalnej kwalifikacji jest zwany śuddha-sattvą, czyli vasudevą, i na tym etapie można zrealizować naukę o Bogu. Tak jak Pan nie ulega wpływom sił materialnej natury, tak również nie ulega im czysty wielbiciel Pana. Jest to główna kwalifikacja do stania się jednym z Panem. Osoba, która jest w stanie osiągnąć tę transcendentalną kwalifikację, jest zwana dżiwan-mukta, czyli wyzwoloną, mimo iż pozornie znajduje się w materialnych warunkach. To wyzwolenie osiąga osoba, która bezustannie pełni transcendentalną służbę miłości dla Pana. W Bhakti-rasamrta-sindhu (1.2.187) jest powiedziane:

iha yasya harer dasye karmana manasa gira

nikhilasv apy avasthasu jivan-muktah sa ucyate


"Każdy, kto poprzez swoje czyny, umysł i słowa, żyje jedynie dla transcendentalnej służby miłości dla Pana, jest z pewnością duszą wyzwoloną, nawet chociaż może wydawać się, że jest usytuowany w warunkach materialnej egzystencji." Uddhava był na takiej transcendentalnej pozycji i dlatego został wybrany, aby być reprezentantem Pana podczas Jego cielesnej nieobecności w tym świecie. Taki bhakta Pana nigdy nie ulega wpływom materialnej siły, inteligencji czy nawet wyrzeczenia. Taki bhakta Pana może przeciwstawić się wszelkim atakom materialnej natury i dlatego jest on znany jako gosvami. Jedynie tacy gosvami mogą przeniknąć misterium transcendentalnych związków miłości z Panem."

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 05 lis 2014, 10:52

Mezamir pisze:Twierdzić, że w chwili śmierci wraz z życiem ciała kończy się również i życie psychiczne, to jedna skrajność. Druga, to pogląd, zgodnie z którym każdy element psychiczny, taki jak nieśmiertelna dusza, posiada zdolność przetrwania śmierci w niezmienionym stanie.

Buddyzm, jak wszędzie zresztą, kroczy tu ścieżką środkową nauczając, że „istota” z jednego żywota nie jest ani dokładnie taka sama, ani też zupełnie odmienna od „istoty” z żywota kolejnego. Chociaż buddyzm przystał na termin „odradzania się”, wyklucza możliwość błędnej interpretacji podkreślając, że nie ma nikogo, kto zostałby odrodzony.

– Bhikszu Sangharakshita –
Z punktu widzenia filozofii Wajsznawizmu, dusza to nie jest żaden ciągle fluktuujący materialny "element psychiczny", ale jedna z śakti Kryszny, charakteryzująca się wiecznym bytem przepełnionym transcendentalnie radosną wiedzą i czynnościami. Z powodu posiadania świadomości, dusza stoi wyżej niż umysł, który jest niczym innym jak martwą materią. Problem leży jedynie w tym, że w stanie uwarunkowania trzema materialnymi gunami, poprzez fałszywe ego (ahankarę), dusza utożsamia się z materialnym ciałem i umysłem, czyli z czymś, czym nie jest. Stąd cierpienia w cyklu samsary i reinkarnacja, które kończą się w momencie przyjęcia przez duszę pełnego schronienia w Bogu, i rozwinięcia do Niego bezinteresownej miłości.

Nie wiem jaką ścieżką kroczy Buddyzm, ale brak przekonywującego wytłumaczenia karmicznego mechanizmu reinkarnacji, przy odrzuceniu koncepcji nieśmiertelnej duszy jest jego wielką słabością. Stałe poczucie tożsamości, z chwili na chwilę, i z życia na życie musi być symptomem istnienia nieśmiertelnej istoty, duszy. Kontynuacja "życia psychicznego" martwej materii umysłu byłaby niemożliwa przy braku istnienia stałego i świadomego punktu odniesienia, czyli właśnie wiecznej duszy, która ponosi odpowiedzialność za swe czyny.

Skoro jak mówisz, "nie ma nikogo, kto zostałby odrodzony", to nasuwa się pytanie, kto głosi Buddyzm? Jeżeli nie jest to uwarunkowana materialnie lub wyzwolona nieśmiertelna dusza, to znaczy, że musi to być martwa materia umysłu. Jak jednak z doświadczenia wiemy, martwa materia, np. krzesło, nie posiada własnej opinii, nie głosi żadnej filozofii, nie kontrargumentuje, i w ogóle nie przejmuje się opiniami siadających na nim zadkiem świadomych osób, posiadających stałe poczucie własnej tożsamości.

Awatar użytkownika
Ananta
Posty: 167
Rejestracja: 09 lut 2014, 13:53

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Ananta » 05 lis 2014, 19:04

Wielkie podziękowania dla Was Andrzejj, Purnaprajna, Radhakanta das i Mezamir,
jak zwykle zostałam obficie nakarmiona wiedzą :))) czuję się syta i uspokojona, dziękuje, Hare Krsna i serdeczne pozdrowienia i wyraz szacunku dla Was

Awatar użytkownika
Mezamir
Posty: 258
Rejestracja: 26 gru 2012, 19:01

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Mezamir » 08 lis 2014, 11:32

Według tego, co napisałeś powyżej, Twój post (konsekwencja czynu) był napisany przez kogoś innego niż Ty, Mezamir, który to w tej chwili czyta.
Zgadza sie :) Mezamir z dzisiaj nie jest tym samym Mezamirem co Mezamir wczorajszy.
Żeby lepiej zrozumieć to co napisałem wystarczy nieco wydłużyć odcinek czasu.

Nikt z nas w chwili obecnej,nie jest tym samym sobą którym był w dzieciństwie.
Człowiek który ma 70 lat nie jest tym samym człowiekiem którym był w wieku 18 lat
Nie jest tym samym ale też nie jest zupełnie innym,jest(jako siedemdziesięciolatek)
konsekwencją ciągłych zmian na przestrzeni 70 lat życia.
Kto się zmienił?Ten który miał 18 lat,ta sama osoba ale już inna.
Nie wiem jaką ścieżką kroczy Buddyzm, ale brak przekonywującego wytłumaczenia karmicznego mechanizmu reinkarnacji, przy odrzuceniu koncepcji nieśmiertelnej duszy jest jego wielką słabością. Stałe poczucie tożsamości, z chwili na chwilę, i z życia na życie musi być symptomem istnienia nieśmiertelnej istoty, duszy.
Dusza której w buddyzmie nie ma oznacza substancję.
Nie ma żadnej substancji którą można z człowieka wyciąć i powiedzieć:
"o,to jest dusza,stąd wyłazi świadomość" :D
Jeśli chodzi o reinkarnację i nieśmiertelne elementy niesubstancjalne
to oczywiście istnieje w buddyzmach coś takiego tylko nie nazywa się tego duszą
(bo duszą nazywa się substancję a nie istnieje żadna substancja/materia która jest wiecznie niezmienna)
Np Rigpa,albo stan Samantabadry ,Przejrzyste Światło etc nic z tych "rzeczy" nie jest rzeczą/substancją dlatego
"dusza nie istnieje"(w domyśle:jako substancja/materia,która jest niezmienna i wieczna).

Co do reinkarnacji,wyjaśnienie jest proste


Wokół tego tematu narosło już wiele nieporozumień wynikających z faktu, iż kurczowo trzymamy się koncepcji osobowego „ja”.

Zapewne, dlatego powszechne pojmowanie reinkarnacji oscyluje wokół
wędrówki osobowej duszy z ciała do ciała lub innej formy kontynuacji naszego obecnego życia.

Owszem jest to kontynuacja, ale zapewne nie taka, jakiej byśmy sobie życzyli.

Pamiętacie zapewne, że wszystkie twory nieoświeconego umysłu egzystują w sieci przyczynowo skutkowej, to jej prawa i nasze działania (karma) determinują kształt przyszłego wcielenia.

Każde teraźniejsze działanie, słowo czy myśl tworzy ogólny szkic nowej egzystencji. Określa szkielet cech fizycznych i psychicznych a nawet środowisko, w którym narodzi się nowa istota obciążona bagażem skutków naszego obecnego życia.

Oczywiście nie może być mowy o kontynuacji naszego obecnego „ja”, ono nie istnieje w trwałej formie. Każda z istot łańcucha wcieleń tworzy swoje własne „ego” w zależności od warunków i otoczenia, w którym przyszło mu żyć.


Sposób w jaki definiujemy śmierć determinuje to jak będziemy jej sami doświadczać.

„W ciągu życia esencje które otrzymaliśmy od rodziców,pozostają wewnątrz centralnego kanału w formie dwóch kulek jasnego światła,czyli Bindu.

Jedna z nich znajduje się na górnym końcu centralnego kanału w czakrze wierzchołka głowy

w formie odwróconej białej sylaby HAM

Druga przebywa na dolnym końcu centralnego kanału w formie czerwonego ASZE

czyli kreski A podobnej do płomienia świecy.



Białe Bindu odpowiada elementowi męskiej energii odziedziczonej po ojcu dla wyrażenia współczucia

Czerwone Bindu koresponduje z elementem żeńskiej energii odziedziczonej po matce dla wyrażenia mądrości.



W momencie poczęcia białe i czerwone elementy męskiej i żeńskiej energii łączą się ze sobą i tak rozpoczyna się nasza egzystencja.

W podobny sposób elementy te łączą się ponownie podczas rozpuszczenia.



Kiedy zbliża się śmierć,Bindu zaczynają się do siebie zbliżać.

Najpierw świadomość rozpuszcza się w fazie wizji,podczas gdy białe Bindu z wierzchołka głowy zaczyna „zstępować” w dół centralnego kanału w kierunku serca.

W tym momencie pojawia się świetlista biała wizja,podobna do światła Księżyca na bezchmurnym niebie.

Równocześnie ustają 33 rodzaje myśli związanych z pierwszą podstawową Klesią-agresją.

W drugim etapie wizja przechodzi w”zwiększanie” podczas gdy czerwone Bindu poniżej czakry pępka zaczyna wznosić się w kierunku serca.

W tym czasie pojawia się świetlista czerwona wizja podobna do światła Słońca na bezchmurnym niebie.

Teraz całkowicie zanika 40 aspektów myśli związanych z drugą podstawową Klesią-pożądaniem.

W trzecim etapie”zwiększanie” przechodzi w „osiągnięcie”,podczas gdy dwa Bindu(białe i czerwone) spotykają się w czakrze serca i stapiają,ściskając świadomość między sobą.

W tym czasie ustaje 7 myśli związanych z ignorancją i pojawia się całkowicie ciemna wizja
podobna do bezchmurnego nieba bez światła słonecznego,księżycowego lub gwiazd.

Wewnętrzny oddech zanika i w kontekście samsary jest to moment nazwany”śmiercią”
Jeżeli nie ćwiczyliśmy umysłu podczas praktyki,w tym momencie tracimy świadomość.



„O istnieniu reinkarnacji świadczy ciągłość umysłu.
Skąd pochodzi świadomość?Nie może pojawić się znikąd.

Chwila świadomości nie może powstać bez chwili świadomości bezpośrednio ją poprzedzającej.

Większość ludzi uważa że reinkarnacja oznacza odradzanie się”czegoś”
co wędruje z życia na życie.Ciągłość między żywotami zapewnia nie jakiś byt
lecz najsubtelniejszy poziom świadomości.

Kolejne istnienia w serii odrodzeń nie przypominają pereł naszyjnika nadzianych na sznurek”duszy”
która przechodzi przez wszystkie kamienie.


Są raczej jak kostki ustawione jedna na drugiej.

Każda jest odrębna niemniej każda wspiera następną funkcjonalnie są więc połączone.

Między kostkami nie ma tożsamości lecz uwarunkowanie”. Sogjal Rinpocze



„Na Zachodzie, ponieważ jesteśmy wykształceni zgodnie z judeochrześcijańskim światopoglądem
uważamy, że na początku ktoś musiał wszystko stworzyć.

Jednak nasz prawdziwy stan (dzogczen) jest poza czasem.

Kiedy jesteśmy poza czasem, znajdujemy się w stanie oświecenia.
Ale nie pozostajemy w nim długo, ponieważ po kilku sekundach albo minutach powstają myśli, przez które stajemy się uwarunkowani.

Dlatego też praktykujemy kontemplację, bo będąc w niej, nie podążamy za myślami, kiedy się pojawiają.Taki stan przejrzystości i obecności (rigpa) jest stanem oświecenia”.- Czogjal NN




„Zasypianie przypomina Bardo umierania,kiedy to rozpuszczają się elementy i procesy myślowe
otwierając drogę do doświadczenia Jasności Podstawy.

Marzenia senne przypominają Bardo stawania się,stan pośredni w którym ma się jasnowidzące,mające zdolność przenoszenia się w dowolne miejsce „ciało mentalne”
które przechodzi przez rozmaite doświadczenia.

Śniąc mamy również podobne ciało,ciało snu,w którym przechodzimy przez wszystkie doświadczenia marzeń sennych”.



Szczegółowy opis doświadczeń w Bardo Dharmaty(proces umierania)



-zjawisko mirażu

- doświadczanie utraty mocy nad ciałem

-poczucie jakby miażdżenia i zapadania ciała w podłogę (element ziemi)

-nie można zamknąć oczu i widzenie jest niejasne, pociemnione (zdolność wzroku)

-wizja jakby fatamorgany wody na pustyni, gdy ciepło unosi się wokół nas

-zjawisko kłębów dymu

-doświadczanie utraty uczuć (bólu, przyjemności lub bycia obojętnym) niczym jak się zasypia

-płyny ciała takie jak ślina, pot, łzy… wysychają (element wody)

-poczucie pomieszania myśli i rozdrażnienia, nie słyszy się dźwięków z zewnątrz bądź wewnątrz uszu (zdolność słuchu)

-wizja jakby kłębów dymu wokół nas z komina

-zjawisko migocących ogników iskier

-doświadczanie utraty rozróżniania i poznawania ludzi, imion, miejsca czy rzeczy

-poczucie jakby utraty siły by jeść, pić oraz ciepła ciała (element ognia)

-oddychanie słabnie, przy czym wdech się skraca, a wydech wydłuża i jest lodowaty, nie można doświadczać zapachów (zdolność węchu)

-wizja jakby wielu migocących iskier ognia na tle ciemności wokół nas niczym by ktoś przed chwilą rzucił drewno w żar ogniska

-zjawisko płomienia lampki

-doświadczanie utraty mentalnych mocy i woli, by się skupić, rozpoznawać cel lub konsekwencje, oszołomienie, halucynacje i —- zdezorientowanie, aż do braku kontaktu z otoczeniem

-ustanie oddychania, pogrubia się język i ciemnieje, oczy wywracają się ku górze, subtelne niewidoczne wiatry ciała opuszczają miejsca swych funkcji i rozpuszczają się w niezniszczalnej esencji w okolicy serca (element wiatru)

nie można odczuwać smaków i dotyku (zdolność smaku i wrażeń dotykowych)

-wizja jakby gasnącego płomienia lampki lub pochodni z czerwoną poświatą

-zjawisko bieli od księżyca oraz pozostałe zjawiska (czerwoności, czerni-nicości, przejrzystego światła), gdzie ustaje doświadczanie konceptualne (element świadomości)

-zjawisko bieli od księżyca jakby na czystym błękitnym jesiennym niebie, gdzie doznaje się klarowności podczas zaniku 33 stanów konceptualnych związanych szczególnie z wytwarzaniem gniewu (subtelne elementy białych esencji opadają do subtelnego centralnego kanału usytuowanego wzdłuż ciała)

-zjawisko czerwoności od słońca jakby płonącego na czystym niebie, gdzie doznaje się błogości podczas zaniku 40 stanów konceptualnych związanej szczególnie z wytwarzaniem pożądania (subtelne elementy czerwonych esencji unoszą się do subtelnego centralnego kanału w ciele)

-zjawisko czerni-nicości jakby zatracenia się w absolutnej ciemności, jak gdyby niebo i ziemia się spotkały, brak obecności, gdzie doznaje się braku procesu myślowego, stanu wolnego od konceptualności, po zaniku 7 stanów konceptualnych szczególnie związanych z wytwarzaniem niewiedzy (subtelne esencje biała od góry i czerwona od dołu spotykają się w kanale centralnym na poziomie serca zamykając w sobie najsubtelniejszy wiatr/umysł)

-zjawisko przejrzystego jesiennego nieba, jakby przejrzyste światło zalało wszędzie czyste błękitne jesienne niebo, niezmierzoną przestrzeń, gdy zaczyna wschodzić słońce, gdzie znowu jest obecność, ale poza wszelkimi stanami konceptualnymi (biała i czerwona subtelna esencja przechodzi i opuszcza kanał centralny poza ciało odpowiednio w dolnym intymnym miejscem i nozdrzami, uwolniony przez to najsubtelniejszy wiatr/umysł opuszcza zwłoki i zaczyna doświadczać stanu pośredniego bardo)

Z chwilą doświadczenia zjawiska bieli od księżyca, dalszy proces przebiegu śmierci nie jest znany zachodniej nauce (niewidoczny system subtelnych kanałów, wiatrów i esencji wg praktyki buddyjskich tantr…), a doświadczanie jest poza zwykłym doczesnym doznawaniem, jest się natomiast całkowicie obecnym w subtelnych wewnętrznych poziomach umysłu (4 doznaniach „pustości”), aż do ostatecznie obecnego zwieńczającego wszystko umysłu Przejrzyste Światło, nieograniczonego niczym przestrzeń i naturalnie wolnego od dualizmu i konceptualności. Nierozpoznawanie wówczas 4 doznań pustości, a w szczególności stanu Przejrzystego Światła jako natury umysłu i rzeczywistości siunjata (odpowiadającego dharmakai), prowadzi do stanu pośredniego bardo i kolejnego odrodzenia, które nastąpi po nim.
Ostatnio zmieniony 08 lis 2014, 12:04 przez Mezamir, łącznie zmieniany 3 razy.

Awatar użytkownika
Purnaprajna
Posty: 2267
Rejestracja: 23 lis 2006, 14:23
Lokalizacja: Helsinki/Warszawa
Kontakt:

Re: Choroba - karma - kara?

Post autor: Purnaprajna » 08 lis 2014, 11:56

Mezamir pisze:Mezamir z dzisiaj nie jest tym samym Mezamirem co Mezamir wczorajszy.
Ale nadal jest tą samą osobą posiadającą poczucie własnej tożsamości, obecnie utożsamiającą się z Mezamirem, a nie np. z pompą ręczną, która nie napisała już tego postu, i nie bierze za niego żadnej odpowiedzialności (wyobraź sobie Twój argument w sądzie po zamordowaniu kogoś: tak czy siak, więzienie albo szpital psychiatryczny!). Tu chodzi o stałość poczucia własnej tożsamości, a nie o fakt, że ciągle zmienia nam się ciało, myśli, czy nawet gatunek życia (reinkarnacja).

Niezmienne poczucie własnej tożsamości zawsze istnieje niezależnie od powyższych, ciągle zmieniających się rzeczy, co jest symptomem istnienia niezmiennej, wiecznej duszy, stojącej ponad, i różnej od ww. materialnych zmiennych. Jeżeli ujmiesz to w inny sposób, to jest to bliżej choroby umysłowej niźli rozsądnego myślenia.

ODPOWIEDZ